-DZIEŃ ROZPIERDOLU-
Ah, jaki piękny dzień w Nowym Meksyku nastał, normalnie nic tylko stać i podziwiać. Słońce napierdalało jak pojebane, a temperatura wynosiła...moment, muszę zerknąć na Combine OverWiki...trzydzieści trzy stopnie Celsjusza, już mam. Kurna, jak gorąco, dziwne, że ludzie nie topnieli od tego upału, w takiej temperaturze może wytrzymać chyba tylko moja mama. Dobrze, że w Black Mesie mieli klimatyzację. W każdym razie, na zewnątrz napierdalało gorącem, jedynie jakiś no-name'owy ochroniarz olewał swoją robotę i się opalał. W budynku zaś, we wszystkich sektorach, pracownicy wykonywali swoją pracę, jedynie admin tego pierdolnika, W(ielka)allace B(eczka)reen, chlał wódę z kilkoma swymi ziomkami. W sektorze C(ep) wszyscy przygotowywali się do eksperymentu z użyciem Spektometru Antymasy, hehe. Szykowano się też do testu ognia, jak mi to genialnie Google Tłumacz przetłumaczył, w silosie D(upa), który zaplanowano na za dziewięćdziesiąt minut, h e h e. No ale w dniu dzisiejszym na dodatek system się zjebał, co tylko dowalało do pieca, że może dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych na przeprowadzanie eksperymentu w komorze testowej C(ieć)-33.
No ale przenieśmy się przed sektor C(ep). Przed wielkimi jak Mount Everest drzwiami stał Bar(yła)ney C(wel)alhoun i czekał na dostawcę koksu o zapachu promieniowania, ćpun jeden. W sumie, dzisiaj rano schował w wentylacji osiemset sześciopaków piwa, więc co ja ci tam wiem. Z kolei przed barierką oddzielającą platformę od toru kolejki linowej, którą trzy lata temu zastąpiono wagony łączące cały wielki jak dupa ośrodek aby chociaż trochę frajdy pracownicy mieli, stali Kurwa Zbyszek, jeden z miliona ochroniarzy placówki i Anatolij Diatłow 2.0-update 1, który siłą swej zajebistości wkręcił się do pracy w tymże miejscu jako naukowiec, mimo iż posiadał tytuł inżyniera, a nie doktora. Kochajmy go. W ogóle Anatolij dzisiaj wyjątkowo ultra seksi wyglądał. Dało się zauważyć, że swe mega cool siwe włosy nieco bardziej zapuścił, gdyż obecnie sięgały mu nieco za ramiona, a nie do szyi. Nie falowały mu, gdyż musiał ukrywać tu swe nadprzyrodzone zdolności, smuteczek. Nad samą fryzurą chyba siedział trzy lata, bowiem ustawił sobie włosy tak, że ich część wyglądała na zaczesane od prawej do lewej strony, z czego większy fragment opadał mu na lewą stronę twarzy, nieco zasłaniając jego oko. Same oczy nadal miał żółte, tylko już od dłuższego czasu posiadał czarne, ultra edgy as fucking fuck białka. Obecnie nosił na sobie długi, biały kitel, jak pozostali naukowcy. Gdyby nie fakt, że na świecie istniało dwóch Nadbogów, czyli Zardonic i Gordon Freeman, to mogłabym powiedzieć, że rosyjski inżynier wyglądał wręcz Nadseksownie.
Teraz jednak, Anatolij miał przerwę, gdyż robotę zaczął o szóstej sześćdziesiąt sześć, nie obchodzi mnie, że taka godzina nie istnieje, w Opkolandii jesteśmy. Dzisiaj czekał go ciężki dzień. Na początku miał szefować eksperymentem z użyciem Spektometru Antymasy, bowiem nie pozwolę mi tu grze narzucać na to stanowisko jakiegoś no-name'owego naukowca, a zaraz potem miał lecieć do silosu D(upa) nadzorować jakże epicki test ognia, mam nadzieję, że owy kogoś spali, eks di. Aaanyway, eksperyment w sektorze C(ep) nie mógł się odbyć, bowiem Gordon, który owy miał przeprowadzić, się spóźniał już pół godziny. Dlatego obecnie rosyjski inżynier stał na platformie przed sektorem i, rozmawiając z Kurwa Zbyszkiem, palił chyba już siódmego papierosa na dziś.
– No gdzie on kurwa jest? – spytał w którejś chwili Anatolij, inicjując pierwszy dialog w tej historii, wypuszczając przy tym dym z płuc i patrząc w kierunku toru kolejki linowej.
– Drogi do Black Mesy remontują, pewnie korki jak stąd na Antarktydę są. – wyjaśnił Kurwa Zbyszek, zginając lewą rękę i tegesując dłoń w boczny bok.
– To mógł pociągiem przyjechać. – stwierdził Diatłow, kątem oczu patrząc w kierunku swego rozmówcy, gdy pod prowadnicą kolejki linowej przeleciał Nyan Cat, ale że w Opkolandii to norma, to nikt nie zareagował.
– Tory też są w remoncie. – usprawiedliwił Gordona Kurwa Zbyszek, opuszczając rękę.
Kurwa, normalnie jak trasa do Wisły, idealna wręcz sytuacja. No ale w tym momencie rosyjski inżynier chciał jakoś to skomentować, ale nagle i on, i Kurwa Zbyszek usłyszeli taki dźwięk, jakby ktoś szedł po rurach znajdujących się koło wielkiego jak Mount Everest wejścia i zeskakiwał na platformę. Słysząc to, obaj odwrócili się i, kiedy to zrobili, ujrzeli tę upośledzoną, pięcioletnią sukę czyli moją dawną OC, którą dawno wydziedziczyłam, czyli Elisę Breen, niedojebaną córkę admina tego zadupia, która jest Mary Sue, gdyż mimo swego wieku mówiła jak nastolatka. Jak coś, to w Black Mesie nikt jej nie lubił i każdy spierdalał od jej zjebania aż się kurzyło, a jej ojciec szukał targu niewolników, na którym mógłby tę pałę opylić za parę skarpet z autografem Zardonic(usi)a.
– Czy czasem ojciec nie mówił ci, abyś nie chodziła po rurach? – spytał Anatolij, po czym włożył papierosa do ust i pomyślał:
„Parówo"
– Eee tam. – odparła ta zjebana, bezmózga szmira i przy okazji machnęła swoją spierdoloną ręką – Nie dowie się. – dodała, kiedy przejechała kolejka z no-name'owym naukowcem, Kostką Towarzyszącą, stopionymi szczątkami reaktora czwartego z Czarnobyla i Trash Dove wymachującym swoją głową.
– No chyba, że mu powiem. – rzekł Anatolij, zginając dłoń, w której trzymał papierosa i nieco uśmiechnął się.
Kurna, ale on seksownie wyglądał uśmiechając się. Nie wiedziałam, że ktoś 2.0-update 1 mógł wyglądać tak ultra seksownie uśmiechając się, normalnie rozpłynąć się można. Aaanyway, wracając do historii, ta zjebana szmira, której nawet jej ojciec nie kochał, westchnęła i rzekła:
– No dooobra, już nie bęęędę. – powiedziała, gdy przejechała kolejka z Autyściakiem Ułomnym, jednym z ochroniarzy, houndeyem, GLaDOS i piaskiem, po którym chodził NadZardonic – Tylko mu nie mów. – zakończyła, kiedy wszyscy zebrani zaczęli wyczuwać zbliżającą się NadCzystą NadZajebistość.
Po tej odpowiedzi, Diatłow zaśmiał się i rzekł:
– Wiedziałem, że zadziała. – powiedział, po czym rzucił wypalonym papierosem za siebie, a owy poleciał tak, że rozjebał ścianę, zabił kilku pracowników, ale wszyscy mieli to w dupie, bowiem w Black Mesie to norma, wyłączył reaktor Lambda, elektrownię wodną, ale prąd miał na to wyjebane i nadal działał, zabił G-Mana, z czego Opkolandia się ucieszyła i poleciał w kosmiczny kosmos.
Jednak, jako iż nie wiedzieli co powiedzieć, to na chwilę zlagowały im się mózgi. No ale kilka sekund potem, sytuację uratował ON. Nadcud Nadwszystkiego, Nadseksowność czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni. GORDON FREEMAN!!! Fanfary proszę. Otóż, zebrani na platformie nagle usłyszeli podejrzanie NadZajebisty dźwięk zatrzymywania się kolejki. Kiedy zaś odwrócili się, ujrzeli Gordona, który schodząc z krzesełka rzekł Nadseksownym głosem:
– Siema
Tak, w Opkolandii Nadbóg vol. 2 umiał mówić, bowiem to Gordon, on mógł Nadwszystko. W każdym razie, po tym słowie, Anatolij tak ultra seksi odwrócił się, stając nieco bokiem i, zginając ręce nieco na boki, rzekł:
– Hej Gordon! – mówił, gdy Nadbóg vol. 2 zszedł z krzesełka kolejki i owa w rytm „Slave to the System" z soundtracku „Command and Conquer 2: Tiberian Sun Firestorm" odjechała w dal – Znowu spóźniony i to pół godziny? – spytał z lekką ironią w głosie, ultra seksi zakładając ramię na ramię.
– Weź nawet nic nie mów. – odparł Gordon nieco zrezygnowanym głosem, ruszając w kierunku wejścia – Specjalnie wyszedłem dwie godziny wcześniej – mówił, kiedy rosyjski inżynier ruszył razem z nim – a przez tych niekompetentnych zjebów kierujących ruchem – kontynuował, odwracając głowę w kierunku swego kolegi, gdy zatrzymali się przed wejściem i czekali, aż Bar(yła)ney C(wel)alhoun otworzy wrota komnaty tajemnic – i tak się spóźniłem. – zakończył, nieco zginając prawą dłoń w boczny bok, kiedy jego kolega przytaknął na znak, że rozumiał.
– Zacznij się teleportować lub latać. – zaproponował Anatolij ultra ściszonym głosem, gdyż nikt w Black Mesie, poza samym zainteresowanym i Anatolijem, nie wiedział, że Gordon to Nadbóg vol. 2 i nikt nie mógł się dowiedzieć – Wtedy na stówę się nie spóźnisz. – rzekł normalnym głosem, kiedy weszli do środka, a Bar(yła)ney C(wel)alhoun i Kurwa Zbyszek spierdolili przed niedojebaniem Elisy Nadniewidzialnymi schodami w dół, zostawiając tę pokrakę samą.
– Nie mogę. – wyjaśnił Gordon, gdy przystanęli i odwrócili się w kierunku szyby po prawej stronie.
Za szybą znajdowało się pomieszczenie ochroniarskie, w którym znajdowało się od zajebania monitorów. Większość z nich stanowiła część super hiper ultra cool panelu kontrolnego z mnóstwem przycisków i słuchawek telefonów. Kolejne ekrany, wyświetlające jedynie niebieskie tło z białymi paskami, znajdowały się nad biurkiem. Niedaleko gaśnicy, w rogu pomieszczenia, stał niewielki panel kontrolny, który służył do otwierania wielkich jak Mount Everest drzwi na końcu korytarza. W środku pomieszczenia znajdował się Pojebany Englishman, jeden z miliona ochroniarzy, który, jak wskazywało jego imię i nazwisko, żadnej swojej kwestii nie mówił w innym języku niż angielski.
– Aw man! – rzekł, kierując swoją wypowiedź widocznie do Freemana, odwracając się w kierunku szyby i podchodząc bliżej – You cut the ponytail! –powiedział jakże pasujące do sytuacji zdanie, gdy do korytarza nagle, przez sufit, przebiło się i wpadło zniszczone krzesełko kolejki linowej, ale szczególnie dzisiaj w Black Mesie nikogo to nie dziwiło, więc nikt nie zareagował – Sell out... – zakończył, odwracając się w lewą stronę i podchodząc do niewielkiego panelu, który sterował wejściem do pomieszczenia głównego Black Mesy i nacisnął przycisk.
– Anyway – kontynuował Gordon, kiedy on i jego BFF podeszli do włazu, który się otworzył – Nie mogę, bowiem wiesz. – rzekł, gdy przekroczyli próg, a Anatolij zwrócił wzrok w kierunku swego zioma.
Kiedy to zrobili, znaleźli się w głównym pomieszczeniu pierdolnika Wszechświata. Po lewej stronie, na ścianie, znajdowała się wielka jak twoja stara, niebieska konturowa mapa świata, pośrodku której widniało logo Black Mesy. Nad ową mapą, na białym tle oświetlonym przez trzy reflektory widniał wielki jak niedojebanie PiS-u napis „BLACK MESA RESEARCH FACILITY". Pod mapą stało sporo niebieskich krzeseł, a na jednym z nich, niedaleko śmietnika, siedział Spierdolony Ciota, jeden z miliarda naukowców pracujących w tym pierdolniku. Pośrodku pomieszczenia stało półokrągłe biurko z różnymi pierdołami jak ekrany komputerów, z czego na jednym widniał BSOD. Przed jednym z komputerów siedział Nocny Pasztet, jeden z miliona ochroniarzy oraz, obok niego, stał Fanatyk Parówek, jeden z naukowców. Udawali, że próbowali uzyskać dostęp do systemu, ale guess what, tak naprawdę zamiast pracować, woleli oglądać Local 58. No brawo, tylko potem mi nie marudzić, że zasnąć nie możecie, pierdolce. Aaanyway, nad biurkiem wisiało wielkie chuj wie co, na którym znajdowało się sporo ekranów, które nie wyświetlały nic ciekawego. Paski wyświetlane podczas problemów technicznych, logo Black Mesy, jakieś gówno, chyba mapa ośrodka, BSOD i widok z kamery chyba. Nah, nic interesującego. Oprócz tego, na ścianie po prawej stronie, obok której przechodził Leśny Ruchacz, następny z naukowców oraz na której znajdowała się jakaś budka, w której siedziała i udawała, że pracowała, a w rzeczywistości grała w Tetrisa Lafirynda Naczelna...a nie, sorki, Lafirynda Naczelna to pseudonim Judith Mossman, w budce siedziała Ułomna Pierdoła Życiowa, jedna z żeńskiej części naukowców, widniały trzy kolorowe paski prowadzące do różnych części sektora. Oprócz tego, w tle rzeczywistość cicho puściła nutę „Vodka Party" Alana Azteca, aby nikomu się nie nudziło.
No ładne miejsce, szkoda, że chyba wszyscy wiemy, jak stosunkowo niedługo skończy. No ale nie dane mi dokończyć narracji, bowiem Nadbóg vol. 2 mówił nadal:
– Nikt nie może wiedzieć. – zakończył, kiedy szli w kierunku półokrągłego biurka.
– Czemu? – spytał nieco zdziwiony Diatłow, nieco zginając ręce w boczne boki, gdy podeszli do biurka.
– Cześć Freeman. – rzekł do Gordona Nocny Pasztet, odwracając się w jego kierunku – Mam dla ciebie kilka wiadomości, ale... – kontynuował, gestykulując rękoma, udając takiego fajnego – mamy awarię systemu od, nie wiem – mówił, gdy on i Fanatyk Parówek odwrócili głowy w prawo – dwudziestu minut i ciągle próbuję znaleźć moje pliki. – dodał, odwracając wzrok w kierunku Freemana – Po prostu jeden z tych dni, jak sądzę. – zakończył, stukając coś na klawiaturze, udając że pracuje, a tak serio to komentował filmik „You Are On The Fastest Available Route" – Również mają kilka problemów na dole w Komorze Testowej, ale... – pierdolił dalej, kiedy Fanatyk Parówek założył ramię na ramię i odwrócił wzrok w kierunku drugiego z monitorów – Myślę, że wszystko sprostowane. – dodał, gdy i on, i Fanatyk Parówek spojrzeli na siebie – Powiedzieli mi, abym upewnił się, że zostałeś skierowany tam na dół tak szybko, jak włożysz swój Hazard Suit. – zakończył już chyba na stałe, kiedy obydwaj spojrzeli w kierunku Gordona.
–↓k – odpowiedział indeksem dolnym na te rewelacje Nadbóg vol. 2 w ten jakże ambitny sposób.
– Serio? – spytał Nocny Pasztet zażenowanym głosem, zginając ręce nieco w bok – Ja ci tutaj dwie strony Worda mówię, a ty odpowiadasz mi jedną literą? – zapytał niezadowolony, zakładając ramię na ramię.
– ↓xd – odpowiedział w ten sam sposób Gordon, gdy jedna z lamp oświetlających podłogę ot tak wyprostowała się i zaczęła oświetlać Freemana, bowiem mogła.
– ... – odparł trzema kropkami ochroniarz.
Ambitna w chuj ta rozmowa, normalnie nie ma co. No ale po tej epickiej debacie, do życia normalnych ludzi wtrącił się system informacyjny Black Mesy:
– Doktor McVinnie, Doktor Ryman i Doktor Briggeman. – wywołał tych trzech dresiarzy Black Mesy, którzy przypadkowo pracowali też jako naukowcy, kiedy Nadbóg vol. 2 i rosyjski inżynier wyminęli biurko – Proszę zgłosić się do Material Complex na...przegląd audytu. – mówił, a właściwie mówiła, bowiem system informacyjny Black Mesy posiadał żeński głos – Zaplanowano na za piętnaście minut. – zakończyła, gdy, nie chcąc rozmawiać z pozostałymi pasztetami w tym pomieszczeniu, Duet Rozpierdolu ruszył korytarzem po prawej mańce.
– Anyway – zaczął Gordon, powracając do przerwanej rozmowy, kiedy szli prosto przez korytarz – Bowiem po prostu nie chcę, aby ludzie lubili mnie tylko dlatego, że jestem Nadpotężny. – wyjaśnił, kiedy obok nich korytarzem przeleciał Nyan Cat, bowiem dlaczego nie.
– Oj – rzekł Anatolij, przy czym machnął swoją seksi ręką – Jesteś zbyt skromny. – zauważył, gdy skręcili w jedynym możliwym kierunku, czyli w lewo.
– Dzień dobry, doktorze Freeman. – kulturalnie przywitał się jeden z naukowców, który szedł w przeciwną stronę.
– Dzień dobry. – odpowiedział także kulturalnie Nadbóg vol. 2, kiedy bardziej skręcili.
– Jestem przekonany – kontynuował swoją wypowiedź Diatłow, gdy Gordon zwrócił wzrok w jego stronę – że ludzie lubiliby cię bez względu na twoją potęgę. – kontynuował, kiedy przez chwilę szli prosto.
– Wcześniej był wyciek chłodziwa, ale System Ochrony Termicznej wydaje się być teraz włączony. – usłyszeli głos jednego z dwóch naukowców, którzy stali niedaleko przejścia po prawej stronie i rozmawiali o dupie Maryni.
– Te raporty z TPS stają się stopniowo gorsze. – skomentował drugi naukowiec, kiedy Freeman i rosyjski inżynier przystanęli, aby przysłuchać się rozmowie.
– Ciężko znaleźć dobrą pomoc w tych dniach. – stwierdził pierwszy naukowiec, zakładając ramię na ramię.
– Tak, skoro mowa o tym...będziemy potrzebowali, abyś przyszedł tu w ten weekend. – odparł drugi naukowiec, na chwilę nieco unosząc prawą rękę i opuszczając ją.
– Co? – spytał niezadowolonym głosem pierwszy z naukowców – Właśnie stworzyłem sobie plany! – zawołał słyszalnie niezadowolony, mniej więcej tak jak ja, gdy w pierwszej klasie podstawówki dowiedziałam się, że w jedną sobotę musieliśmy przyjść do szkoły, no chamstwo najwyższych lotów po prostu.
– Nie martw się. – uspokoił go drugi naukowiec i jak coś, to oni podczas rozmowy gestykulowali rękoma, ale jeżeli miałabym to wszystko opisać, to siedzielibyśmy tu cały dzień – Zawsze możesz wziąć udział w następnym zjeździe. – zauważył, najwidoczniej odnosząc się do planów swego kolegi i se polazł, cham jeden.
Pierwszy naukowiec również się oddalił i usiadł na jednej z ławek znajdujących się w korytarzu. Po tej jakże fascynującej rozmowie, Anatolij i Nadbóg vol. 2 po prostu skręcili w prawo, gdyż nie mieli jak skomentować tej rozmowy, a należało udać się obecnie do komory testowej C(ieć)-33.
– Jesteś pewien – zaczął Gordon, kierując wypowiedź do swego BFF-a – że dzisiejszy dzień to dobry pomysł na przeprowadzenie tego eksperymentu? – spytał, kiedy zeszli w dół niedługim korytarzem.
– To nie ja decyduję, kiedy owy ma zostać przeprowadzony. – zauważył Diatłow, gdy wyszli do wielkiego korytarza, a przed sobą zobaczyli kilka laboratoriów, w których dało się dostrzec i usłyszeć trzech rozmawiających naukowców, ale akurat ta rozmowa nie stanowiła niczego ciekawego czy istotnego, więc obaj nie przysłuchiwali się jej – Tę decyzję podejmuje admin, ja mogę tylko coś sugerować, a Wallace uparł się, że dzisiaj i chuj. – wyjaśnił, kiedy skręcili w prawo i ruszyli w kierunku węższego korytarza.
– Oby nic poważnego się nie stało, skoro dzisiaj wszystko się pieprzy. – odparł Gordon, gdy skręcili w lewo.
– Eee tam, co mogłoby się stać? – spytał retorycznie rosyjski inżynier, kiedy zatrzymali się przed skrętem do niewielkiej kuchni – To porządny sprzęt, niełatwo jest go zepsuć. – uspokoił, opierając prawą rękę o biodro – W każdym razie – rzekł, opuszczając rękę – zanim założysz na siebie kombinezon HEV, to może zdążę coś zjeść. – zakończył, ruszając w prawo.
– No dzięki, wiesz. – stwierdził zażenowanym głosem Freeman, idąc prosto.
W odpowiedzi, Anatolij jedynie zaśmiał się, wchodząc do kuchni. I tak każdy wielbił rosyjskiego inżyniera, bowiem jak nie, to dla ewentualnych heretyków w piekle jest specjalne miejsce.
***
Na ścianie we wnęce po prawej stronie widniał ekran z wielkim, czerwonym jak khhhrrrefff napisem „POMIESZCZENIE KONTROLNE". Widząc to, Gordon wiedział już, że trafił do celu, co w sumie nie należało do trudnych zadań, wystarczyło kierować się zgodnie z pasami na ścianie po lewej stronie. No ale po zauważeniu tego napisu, Freeman ruszył tam i skręcił w prawo. Po wejściu do tegoż miejsca, ujrzał tam sporo naukowców, od chuja komputerów, panel kontrolny i szyby, z których dało się zauważyć komorę testową.
– Ah, Gordon. – przemówił Isaac Kleiner, odwracając się od centrali komputerów, przy których do tej pory coś robił – Tutaj jesteś! – dodał, podchodząc nieco bliżej.
– Miło, że w końcu do nas dołączyłeś, doktorze. – rzekł jakiś cepowaty naukowiec, siedzący na krześle, a nikt go nie lubił do tego stopnia, że nawet imienia i nazwiska nie miał.
– Właśnie wysłaliśmy próbkę w dół do komory testowej. – wyjaśnił Kleiner, gestykulując lewą ręką.
– Podnieśliśmy moc Spektometru Antymasy do stu pięciu procent. – dodał kolejny z naukowców, ten który stał i trzymał tę teczkę, do której dało się przyczepić klipsem kartki, za chuja nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa, hehe – To trochę ryzykowny krok – kontynuował, gdy Isaac podszedł bliżej – ale potrzebujemy dodatkowych rezolucji. – zakończył, gdy Kleiner cofnął się nieco w bok.
– Administrator jest bardzo zainteresowany tym, abyśmy zyskali rozstrzygającą analizę dzisiejszej próbki. – stwierdził Kleiner, kurna, nudzę się, moglibyście przestać pierdolić głupoty i puścić Gordona do komory testowej – Wnioskuję, że potrzebuje trochę czasu, aby to osiągnąć. – dodał, gdy Freeman też trochę zaczął się nudzić tą zbędną ekspozycją, ale tego nie okazywał.
– Czekają na ciebie, Gordon. – odezwał się cepowaty naukowiec, siedzący na krześle – W komorrrrzzzze testowej. – dodał, chujowo przeciągając to „rz", cholera wie, co mu to miało dać.
– Dobrze! – przemówił Isaac, kiedy Freeman odwrócił znudzony wzrok w jego kierunku – Chodź, odprowadzę cię na dół. – zakończył, ruszając w kierunku skanera siatkówek oka, który znajdował się koło drzwi na drugim końcu korytarza.
Kiedy to nastąpiło, Nadbóg vol. 2 ruszył za nim, gdyż chciał jak najszybciej wsadzić tę próbkę do Spektometru i mieć od tego spokój. Kilka chwil potem, gdy Isaac otworzył drzwi, obaj przeszli przez nie.
– Eli jest zajęty – zaczął swoją nudną jak dupa przemowę Kleiner, gdy drzwi otwierały się – dokonywaniem w ostatniej chwili przygotowań nowego sprzętu. – stwierdził, kiedy drzwi otworzyły się.
Po tej jakże ekscytującej wypowiedzi, przeszedł przez drzwi idąc tyłem, a Gordon wszedł za nim. Trafili do korytarza, prowadzącego do wielkiego jak dupa pomieszczenia, z komputerami w ilości dużej, wielką szybą na ścianie u góry, na drugim końcu owego miejsca, za którą widniało inne pomieszczenie i znajdowały się też tutaj wysokie tubopodobne, oszklone cosie. W ich środku, u dołu i u góry, znajdowały się metalowe chwytaki, a pomiędzy nimi jakieś światło. No i rury też się tu znajdowały, rury to podstawa egzystencji. No ale tak to nuuudaaa.
– Witaj Eli! – zawołał Kleiner, przerywając mój ambitny opis, przy okazji idąc do wielkiego jak dupa pomieszczenia.
– Cześć, Isaac. – odparł zupełnie niewzruszony Eli, zastanawiając się czy spalić swego kolegę ogniem czy zjebaniem Judith Mossman.
– Ufam, że dzisiejszego poranka masz się dobrze. – powiedział Isaac, gdy Freeman nadal sobie szedł za Isaakiem, a ja chciałam spuścić NPC-tom tej historii wpierdol za używanie zbyt dużo idiomów, bo weź tu człowieku daj sobie radę z tłumaczeniem tych wszystkich ich wypowiedzi.
– Gordon! – zawołał Eli, odwracając wzrok w kierunku sensu życia Black Mesy – Dzień dobry. – przywitał się kulturalnie, gdy Nadbóg vol. 2 podszedł bliżej.
– Siema. – rzekł krótko i na temat Gordon.
– Cieszę się, że tu jesteś. – stwierdził Eli, ale to zdanie wypowiedział do Kleinera, chuj pierdolony.
– Te ostatnie zmiany... – mówił, na chwilę odwracając wzrok w kierunku Freemana – Są trochę dziwne, po prostu--- – zaczął, zwracając wzrok w kierunku to Isaaca, to Freemana, ale przerwał mu fakt, że komputer w rogu radośnie jebnął.
– Oh! – zawołał Eli podbiegając do sprzętu – Zaraz stanie się krytyczny! – mówił, kiedy Kleiner też podbiegł do komputera, a ja za chuja nie wiem czy dobrze przetłumaczyłam to zdanie, cholera, czemu pierwszy Half-Life i jego remake nie mają napisów po polsku. -_-
Anyway, sprawą komputera zainteresował się też typo w pomieszczeniu u góry, gdyż również spojrzał w tamtym kierunku. Nadbóg vol. 2 oczywiście też podbiegł do komputera, bowiem to obchodziło go bardziej niż nudny jak but eksperyment w komorze testowej C(ieć)-33. Eli próbował jakoś naprawić ten komputer, a tak serio to miał w to wyjebongo, ale robił coś, aby się nie wydało, że go to nie obchodziło, bowiem to nie jego komputer.
– Co do jasnej – zaczął Isaac, poprawiając okulary – się dzieje z naszym sprzętem? – spytał, opuszczając ręce i nieco odwracając się, kiedy Eli westchnął.
– Nigdy nie chciałem tego robić na pierwszym miejscu. – powiedział to z dupy zdanie Eli, po czym westchnął, kiedy Kleiner odwrócił się w jego stronę, a w tym czasie Gordon cicho zaczął się cofać w kierunku windy.
Nie wiem co tam dalej Eli z Isaakiem gadali, gdyż Freeman, korzystając z faktu, że obecnie nikt nie zwracał na niego uwagi, cicho, tak aby nikt nie usłyszał oraz nie zauważył, przeteleportował się pod komorę testową, naciskając przy okazji przycisk windy aby nie było. Spoko, owa potem sama odjedzie, w końcu Opkolandia stoi po stronie Nadbogów. W sumie dobrze, że się przeteleportował, bowiem serio, kogo obchodzi to, co obecnie działo się w sektorze C(ep)? Każdy czekał na efekty eksperymentu.
Oczywiście przeteleportował się w takie miejsce, aby nikt go nie zauważył, w końcu nikt nie mógł wiedzieć o tym, że w ich placówce pracował jeden z dwóch Nadbogów. Znaczy mogliby wiedzieć, ale Freeman nie chciał ujawniać tego, wolał aby ludzie lubili go za to, jaki jest, a nie, że jest nadistotą. No ale przechodząc do rzeczywistości, po przeteleportowaniu się w odpowiednie miejsce, Gordon przeszedł kilka kroków i znalazł się w miejscu z pancernymi drzwiami z napisem „LABORATORIUM TESTOWE C(IEĆ)-33/a", a obok nich widniały dwa ekrany z czerwonym tym samym napisem. Szczerze, to zawsze zapominałam o tym „/a" po numerze pomieszczenia. Ciekawe w sumie, co ona oznaczała. Może anarchię? Cholera wie. No ale obok drzwi znajdowało się biurko z różnymi pierdołami na nim, jak komputer, lampki i inne takie. Za biurkiem siedział Chytry Skurczybyk, jeden z miliona ochroniarzy tego miejsca. Widząc go, Nadbóg vol. 2 podszedł bliżej.
– O, tu jesteś. – powiedział ochroniarz, stukając coś na komputerze i udając, że coś robił, a tak serio to komentował filmik Bolloxed – Wszyscy cię szukają, gościu. – dodał, stukając komentarz na klawiaturze i zupełnie przypadkiem otwierając właz do komnaty tajemnic.
Po przekroczeniu drzwi, Gordon ujrzał wielkie jak Mount Everest, zamknięte wejście do pomieszczenia i dwóch naukowców. Jeden pilnował wrót, a drugi robił coś na niewielkim komputerze.
– Ah, tu jest. – przemówił do swego zioma naukowiec przed wejściem, gdy Beczka Po Wódce, naukowiec, który stał przed komputerem, odwrócił się.
– Obawiam się, że dzisiaj odejdziemy nieco – zaczął Beczka Po Wódce, zwracając wzrok w kierunku Freemana i podchodząc do wrót – od standardowej procedury analizy, Gordon. – dokończył, stając przed drzwiami.
– Tak, tak, ale z dobrych powodów. – zauważył Ogórek Pieczony, naukowiec, który od początku stał przed włazem, odwracając się w kierunku swego kolegi i nieco wyciągając rękę – To rzadka okazja dla nas. – dodał, kiedy Beczka Po Wódce założył ramię na ramię – To najczystsza próbka, jaką na razie widzieliśmy. – stwierdził, opuszczając rękę i odwracając wzrok w kierunku Nadboga vol. 2.
– I, prawdopodobnie, najbardziej niestabilna. – dodał Beczka Po Wódce, także odwracając wzrok w kierunku Gordona.
– Teraz, tak długo jak będziemy podążali za standardowymi, wprowadzonymi procedurami, wszystko będzie w porządku. – zapewnił Ogórek Pieczony, gestykulując rękoma i patrząc to na Freemana, to na swego zioma.
– Nie wiem jak możesz tak mówić. – stwierdził Beczka Po Wódce, gdy Nadbóg vol. 2 zastanawiał się, co dziś wpierdoli na obiad, gdyż nudziła go debata dwóch naukowców – Chciałem zauważyć, że prawdopodobieństwo scenariusza Kaskady Rezonansowej jest ekstremalnie mało prawdopodobne... – mówił, a ja już chyba gdzieś słyszałam coś podobnego, no tylko za chuja nie mogę sobie przypomnieć w jakim kontekście HMMM... – Po prostu nie czuję się komfor--- – zaczął, ale Ogórek Pieczony westchnął, podszedł bliżej swego zioma i powiedział:
– Gordon nie musi tego wszystkiego słyszeć, jest wysoko wytrenowanym profesjonalistą. – stwierdził Nadfakt, kiedy i ja zaczęłam się nudzić od tej ich rozmowy – Administrator przypuszcza, że nic nie pójdzie źle. – dodał, kurna, to wszystko tak znajomo brzmi, c'nie.
– Tak...Masz rację. – przyznał Beczka Po Wódce, kiedy obaj odwrócili się w kierunku Gordona – Gordon – odparł, wreszcie zwracając się do Freemana – mamy pełne zaufanie co do ciebie. – stwierdził, jakby to miało stanowić coś nowego, każdy Nadufał Nadbogowi vol. 2.
– Cóż, śmiało. – stwierdził Ogórek Pieczony, kiedy obaj odwrócili się w kierunku skanerów siatkówek oka na ścianach po bokach wejścia – Wpuśćmy go już. – zakończył, gdy podeszli do owych skanerów.
Po tej nudnej jak Morawiecki rozmowie, zeskanowali swoje zapyziałe oczy, otwierając wrota, które Gordon od razu przekroczył, a owe radośnie zamknęły się za nim.
Opisy Time! Pomieszczenie posiadało pomarańczowy kolor oraz miało cylindryczny kształt. Okazało się bardzo wysokie, gdyż inaczej Spektometr Antymasy by się nie zmieścił. Owy składał się z dwóch części, u dołu widniała ta z trzema urządzeniami wyglądającymi jak mechaniczne ramiona, a u góry emitująca promień i wyglądająca nieco jak górna część komputera, do której w Aperture przyczepiono GLaDOS, a przynajmniej ja miałam takie skojarzenia. Po lewej stronie znajdowało się wejście na niewielkie podwyższenie, na którym widniała drabina, prowadząca na balkonikowate podwyższenie z komputerem i Magicznym Przyciskiem Rozpierdolu...a nie, sorki, to nie ten, Magiczny Przycisk Rozpierdolu znajdował się w pomieszczeniu kontrolnym, ten tutaj po prostu włączał Spektometr Antymasy. Na ścianie po lewej stronie znajdowały się szyby pomieszczenia kontrolnego oraz samo pomieszczenie miało w ciul rur, oczywiście.
Parę sekund potem, Freeman usłyszał dźwięk włączanego mikrofonu, a następnie głos jednego z no-name'owych naukowców:
– Testowanie. Testowanie. – mówił, sprawdzając czy mikrofon działał, kiedy Nadbóg vol. 2 dostrzegł również niewielką klatkę, do której powinno wjechać urządzenie z próbką – Ahem. – odparł ambitnie naukowiec, gdy Gordon uznał, że wejdzie po drabinie – Wszystko wydaje się być w porządku. – stwierdził, gdy Freeman doszedł do drabiny.
– W porządku, Gordon. – odezwał się drugi naukowiec, a dokładniej Anatolij, bowiem on zawsze musi mieć najwięcej do powiedzenia, więc wyprzedził naukowca, który normalnie powinien mówić obecny blok tekstu, kiedy Nadbóg vol. 2 wchodził po drabinie – Twój kombinezon powinien zapewnić ci komfort podczas tego wszystkiego. – stwierdził, gdy Freeman wszedł po drabinie – Próbka powinna zostać dostarczona do ciebie w ciągu kilku chwil. – poinformował, kiedy Nadbóg vol. 2 podszedł do klawiatury komputera – Gdybyś był tak uprzejmy i wspiął się i włączył wirniki, w ten sposób będziemy mogli uruchomić Spektometr Antymasy do osiemdziesięciu procent i utrzymać go do momentu przybycia nośnika. – walnął ekspozycją, gdy przycisk wyręczył Gordona i sam się włączył, jak uprzejmie.
Kiedy to zrobił, wirniki wysunęły się w dół i zaczęły się radośnie powoli, ale coraz szybciej, obracać. Freeman zaś, zeskoczył z podwyższenia, gdyż who cares i tak nie mógł umrzeć, w końcu to drugi Nadbóg.
– Bardzo dobrze. – przemówił ponownie Diatłow, kurwa, gościu, daj się swym współpracownikom wypowiedzieć, a nie tylko ciągle ty mamlesz – Przejmujemy to stąd. – rzekł, a ja za chuja nie wiem czy dobrze przetłumaczyłam to zdanie, Nadboże weź coś zrób.
– Moc do Etapu Pierwszego emiterów za trzy...dwa...jeden. – odezwał się pierwszy naukowiec, gdy z emitera wydobyła się jasna wiązka, co oświetliło to wybitnie ciemne pomieszczenie i w sumie napierdalało tak, że owo zaczęło się trząść – Widzę możliwy do przewidzenia szereg faz. – dodał nieinteresującą Gordona nowinę.
W tym momencie, na chwilę nastała cisza, ale przerwał ją pierwszy naukowiec informując:
– Etap Drugi emiterów aktywowany...teraz.
Po czym z wirników wydobyły się, na razie, ledwo widoczne promienie idące w drugi koniec głównego. Mam nadzieję, że rozumiecie.
– Uh, Gordon – zaczął rosyjski inżynier lekko niepewnym głosem, mimo iż starał się to ukryć – nie możemy przewidzieć jak długo system może operować na tym poziomie ani jak długo zajmą odczyty. – poinformował, gdy Freeman podszedł do klatki i zaczął czekać na próbkę – Proszę, pracuj tak szybko jak potrafisz. – zakończył, kiedy Nadbóg vol. 2 na chwilę uniósł wzrok w kierunku szyb.
– Górne kondensatory do stu pięciu procent. – rzekł pierwszy naukowiec tak nieistotną informację, że to aż szok, kiedy Gordon spuścił wzrok w kierunku klatki – Uch, to prawdopodobnie nie problem...prawdopodobnie. – wypowiedział zdanie, które trochę zaniepokoiło Freemana – Ale dostrzegam niewielką rozbieżność w... – zaczął, gdy Nadbóg vol. 2 oparł się o ścianę i założył ramię na ramię oczekując na próbkę – Cóż, nie. – zmienił nieco temat, kiedy Gordon powoli zaczął się nudzić – Jest ponownie w akceptowalnych normach. – zapewnił, ale wszyscy wiemy jak takie zapewnienia się kończą – Sekwencja podtrzymująca. – zakończył swą nudną jak but wypowiedź, gdy wiązki z wirników stały się lepiej widoczne.
– Zostaliśmy poinformowani, że próbka jest gotowa, Gordon. – obwieścił Anatolij, przez co Freeman od razu stanął prosto – Powinna przybyć do ciebie w każdej chwili. – dodał, kiedy Nadbóg vol. 2 wyprostował ręce – Patrz w kierunku systemu dostawczego po swoją próbkę. – poinformował, kiedy Gordon zwrócił wzrok w kierunku klatki.
Kilka chwil potem, nośnik z wysuniętą próbką, trzymaną w małych mechanicznych ramionach radośnie przybył, a klatka schowała się. W tym momencie, Freeman podszedł do urządzenia i chwycił je za metalowe trzymadło z tyłu, po czym doprowadził do urządzenia. Przed włożeniem próbki w promień na moment zawahał się, gdyż nie miał pewności czy to dobry pomysł. No ale wiedział, że musiał to zrobić.
I to okazało się błędem. Kiedy próbka dotknęła promienia, owe zmieniły kolor na zielono, a mechaniczne ramiona zamknęły się. Z wiązek wydobywały się też dodatkowe promienie, wyglądające jak wiązki prądu. Także całe pomieszczenie przeszył alarm.
– WHAAAOO! – zawołał z przerażeniem jakże ekscytująco pierwszy naukowiec.
– Gordon! – zawołał również przerażony Anatolij – Odejdź od promieni! – kazał, co w sumie, również przerażony, Freeman już zrobił.
– O chuj! – zawołał pierwszy naukowiec, widząc co Spektometr odkurwiał.
– Oh! – zawołał znowu rosyjski inżynier, widząc co Spektometr odpieprzał – O mój Boże! – zawołał znowu, kompletnie ignorując fakt swego ateizmu – Wyłącz to! – kazał pierwszemu naukowcowi.
– Wyłączam! – rzekł przerażony pierwszy naukowiec.
– Niech ktoś go stamtąd wyciągnie i wyłączy to! – kazał Anatolij, gdy Nadbóg vol. 2 patrzył na to wszystko z przerażeniem, ale wiedział, że drzwi nadal pozostały zamknięte, więc nie mógł spierdalać.
– Próbuję wyłączyć! – zawołał nadal przerażony pierwszy naukowiec – To nie...To się nie wyłącza! – zawołał spanikowany, kiedy Gordon mniej się bał, bo się zorientował, że hej, przecież nie może zginąć.
– UWAŻAJ! – krzyknął Anatolij, widząc jak ze Spektometru zielony promień strzelił w kierunku pomieszczenia kontrolnego, Spektometr chyba się wkurwił.
– NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! – krzyknął pierwszy naukowiec, wiedząc, że zaraz zginie.
Kiedy promień kurwnął w owe pomieszczenie, generalnie zabił wszystkich, prócz tego jednego typa, który zdążył schować się pod panelami. No i, oczywiście, Diatłow też przeżył, czego oczekujecie. Promień jedynie odepchnął go ultra mocno w kierunku komputerów za nim. Od mocnego uderzenia oraz rozległej rany, którą zadał mu owy promień, rosyjski inżynier bezwładnie opadł na podłogę. Opkolandia postanowiła go jednak trochę pomęczyć, dlatego nie zemdlał od razu. Przez kilka chwil, nie mógł się ruszyć oraz lekko zamglonym wzrokiem widział zbierającą się pod sobą krew w dużej ilości. Kiedy ostatkiem sił wsparł się na ramionach oraz uniósł wzrok, ujrzał swych martwych kolegów, poza tym jednym cheaterem, który zdążył się schować. Nie miał siły aby jakkolwiek zareagować, a nawet jeżeli, to i tak cyklicznie zielony promień uderzał w komputer nad nim, więc nie mógłby się podnieść. Aż kilka chwil potem, kiedy jego głowa bezwładnie opadła w kierunku podłogi, poczuł że jego ramiona rozluźniły się, przez co opadł na podłogę i kilka sekund potem stracił przytomność.
Tymczasem, w komorze testowej, Spektometr nadal odpierdalał party hard, niszcząc różne rzeczy w pomieszczeniu i otwierając portale do wymiaru Xen w całej Black Mesie. No ale w którejś chwili, promień rąbnął w Gordona, ale radośnie przeteleportował go do ciemnej pustki, a potem znowu do komory testowej. W pomieszczeniu kontrolnym coś się paliło, wyjmujcie kiełbasę i kijek, a Spektometr nadal party hard urządzał, aż drugi promień trafił Freemana, radośnie teleportując go na chwilę na Xen. Tam, Nadbóg vol. 2 dostrzegł Bullsquida, czyli to stworzenie plujące kwasem, które ignorowało go i piło wodę ze źródełka. Wokół wszystko wydawało się niebieskie od wody mającej ten intensywny kolor. Ogólnie wyglądało to jakby Gordona przeteleportowało do jakieś wielkiej jaskini. Nie zdążył się jednak rozejrzeć, gdyż został przeteleportowany w inne, ciemniejsze miejsce Xen. Tam, rozmawiając w swoim języku, podeszły do niego te spierdolone ciule, które nawet na spalenie się nie nadają ze swym zjebaniem czyli Vortiguanty. Podeszły owe do Freemana, po czym wyciągnęły ręce w jego kierunku, ale w tym momencie Nadboga vol. 2 przeteleportowało do silosu i chyba jebnęło o ścianę, bowiem on również zemdlał.
DUN DUN DUUUN!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top