-CZARNA PUSTKA-

Od sytuacji w Zarządzie minęło kilka godzin. Nie opisuję wam, co się później działo, gdyż to nieistotne, lepiej zakończyć to cliffhangerem. Obecnie Anatolij i Gordon wrócili już do bunkra i akurat spali, bowiem już po dobranocce. Generalnie w bunkrze Diatłowa każdy już spał, bowiem zegarki wskazywały godzinę dwudziestą drugą czternaście, a jutro miał ich czekać ciężki dzień. W końcu jasne, armię mieli, ale należało jeszcze przystosować Nadświat pod przyszłe podboje. No to cóż, obecnie sobie spali i spali, ale sen rosyjskiego inżyniera nie na długo pozostał spokojny. Otóż, w którymś momencie, przyśnił mu się mega ultra super hiper duper w pizdu Nadrealistyczny wręcz sen. Otóż, w którejś chwili, zobaczył że znajdował się w swoim pokoju w swym domu na planecie L'oid XV.


A skoro mamy pomieszczenie, którego nie znacie, to it's description o'clock! Owy pokój został przefarbowany na biało, normalnie jak w psychiatryku, dobrze że chociaż podłoga i sufit posiadały kolor jasnobrązowy. Owy posiadał trójkątny kształt i wyglądał jakby został zrobiony na poddaszu. To jednak nie należało do faktów, gdyż po prostu trzepnięto Anatolijowi w dzieciństwie taki pokój, bowiem why not. Łóżko nie należało do standardowych. Znajdowało się ono obok szyby w okrągłym wgłębieniu w ścianie. Oczywiście owe wgłębienie zostało przystosowane do tego, aby mogło spełniać rolę łóżka. Tam z kolei leżała czarno-czerwona pościel i trzy poduszki. Pod równoległą ścianą stało biurko, na którym leżało dużo przyborów piśmienniczych, zeszytów, bloków milimetrowych, bloków technicznych i innych tego typu spraw. Pod ścianą za Diatłowem stała wysoooka szafka wypchana po brzegi książkami, a spod sufitu zwisała lampa LED. Szafa na ubrania stała niedaleko biurka.


Kiedy zaś rosyjski inżynier wyjrzał przez okno, ujrzał że panowała słoneczna pogoda. Za oknem zauważył taki ogród, jaki pamiętał ze swego dzieciństwa na tej planecie. Wielka połać zieleni, otoczona wysokim, ceglanym murem pomalowanym na ciemnobrązowy kolor. W owym murze znajdowała się metalowa, półokrągła i zdobiona furtka przebarwiona na kolor czarny. W samym ogrodzie znajdowały się dwa drzewa, do których gałęzi przymocowana została huśtawka, pod domem zauważał kawałek ławki oraz dostrzegał sporo rosnących kwiatów. Dokładnie taki ogród zapamiętał i taki też widział ostatniego dnia jego pobytu na tej planecie. Nie wiedział jednak, co on robił obecnie na tej planecie. Jasne, najlogiczniejsza hipoteza wyglądała tak, że mu się po prostu śniło, że trafił do tego miejsca. No ale czemu? Przecież on nie tęsknił za swym domem, nie mógł nawet zdążyć tego poczuć. Przez tyle wieków nawet nie pamiętał, że istniała taka planeta i na niej mieszkał, a obecnie minęło zbyt mało czasu, aby mógł zdążyć zatęsknić za tym miejscem. Poza tym, ten sen wydawał mu się wręcz Nadrealistyczny, aby mógł się mu normalnie przyśnić.

– Ładnie tu kiedyś było, prawda? – usłyszał nagle, dochodzący od strony drzwi, głos Zardonica, kurde, Zardonic(uś), nie wykorzystuj faktu, że cię NadWielbię do przerywania mych barwnych opisów, no.

Słysząc to, rosyjski inżynier odwrócił się w kierunku źródła dźwięku. Faktycznie, w drzwiach ujrzał swego najstarszego brata. Stał on opierając się o framugę, a jak NadSeksownie wyglądał tak stojąc to wy nie macie pojęcia. ***.*** No ale widząc go, rozumiejąc kto musiał stać za ściągnięciem go w to miejsce, Anatolij spytał nieco zdziwionym głosem:

– Kiedyś? – rzekł, kiedy za oknem przeleciał Nyan Cat.

– L'oid XV jest martwe. – wyjaśnił NadZardonic, stając prosto i podchodząc nieco bliżej – Znaczy może przesadzam, bowiem roślinność i zwierzęta nadal tam żyją – zaczął, podchodząc jeszcze bliżej zdziwionego Diatłowa, gdy za oknem przeleciał Nyan Cat, bowiem ten ewidentnie wszędzie jest – ale nie ma tam nikogo z naszej rasy. – wyjaśnił, przystając i krzyżując nogi – To długa historia. – rzekł, widząc zszokowanie swego najmłodszego brata – Ale minęło tyle wieków odkąd ostatni raz byłeś w tym miejscu, że zdziwiłbym się, gdyby w ogóle ta planeta się nie zmieniła. – zakończył, zakładając ramię na ramię, kiedy zza okna dało się usłyszeć dźwięk ćwierkających ptaków oraz szum liści.

Tego szczerze rosyjski inżynier nie spodziewał się usłyszeć. Znaczy jasne, podejrzewał, że na sto procent ich rodzinna planeta przez te wieki się zmieniła, nic nie pozostawało wieczne i niezmienne poza Zarządem i Nadbogami, chociaż w sumie do Zarządu też nowe istoty przez te wieki dochodziły, ale nie sądził, że obecnie żyły tam tylko zwierzęta i roślinność. No ale starał się na ten temat teraz nie myśleć, bowiem sądził, że NadZardonic(uś) chciał mu coś istotnego przekazać, skoro wszedł do snów Anatolija i jeszcze sprawił, aby jego dzisiejszy sen wyglądał właśnie tak.

– No OK, warto wiedzieć – zaczął Diatłow, na chwilę spuszczając wzrok w boczny bok i patrząc w stronę drewnianej podłogi – ale po co mnie ściągnąłeś do tej wersji L'oid? – spytał, unosząc wzrok w kierunku swego najstarszego brata – Bez powodu byś tego nie zrobił. – dodał, nieco zginając prawą nogę.

– Między innymi po to, aby spytać czemu mnie tak nienawidzisz. – zapytał, zaczynając nieco unosić się nad podłogą, która gdyby nie fakt, że przyzwyczaiła się do nadmiaru NadCzystej NadZajebistości to obecnie zaczęłaby topnieć od niej – Nie chciałeś mi tego powiedzieć wiadomo którego dnia – odparł, nieco przechylając głowę w lewo, gdy rosyjski inżynier na chwilę spuścił wzrok – więc liczę na to, że powiesz mi teraz. – zakończył, prostując ręce.

– Nie możesz skorzystać ze swej wiedzy Nadabsolutnej, aby się o tym dowiedzieć, skoro tak ci zależy aby to wiedzieć? – zapytał Anatolij, ponownie unosząc wzrok w kierunku Federica i zakładając ramię na ramię, ewidentnie to popularny gest w Opkolandii.

– Chcę to usłyszeć. – powiedział Federicuś, prostując swoją NadSeksowną głowę – Mów. – odparł, stosując kropkę stanowczości, aby podkreślić ewidentnie fakt, że Diatłow miał mu to powiedzieć – I tak będę dążył do pokonania ciebie i tej twojej Drużyny Rozpierdolu, ale może będę cię chociaż minimalnie rozumiał. – zakończył, zakładając ramię na ramię, kiedy akurat rosyjski inżynier wyprostował je oraz spuścił wzrok tym razem w drugie lewo a.k.a prawo.

Zaś słysząc końcówkę ostatniego zdania, Anatolij pobłażliwie uśmiechnął się, po czym uniósł wzrok i powiedział:

– Nigdy mnie nie zrozumiesz. – rzekł, odwracając się w kierunku okna – Nigdy nie próbowałeś mnie zrozumieć, zawsze byłeś przeciwko mnie. – dodał, podchodząc bliżej okna i przy okazji splatając ręce za plecami, no kurde jak w typowym amerykańskim filmie, ni ma chuja we wsi – Nie udawaj, że ci zależy. – dodał, obserwując jakże epicko-epicki widok za oknem, normalnie nie ma co, poza tym, że nuda jak podczas konferencji prasowych tego paszteta ministra zdrowia – Przez ciebie jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. – odparł, kiedy NadFederico podszedł nieco bliżej swego najmłodszego brata – Przez ciebie cierpię właściwie od dzieciństwa. – dodał, spuszczając wzrok i prostując ręce – Gdybyś się nie urodził, moje życie byłoby znacznie lepsze. – zakończył, ponownie unosząc wzrok.

No gdyby nie fakt, że w tej inkarnacji go lubię, to za to ostatnie zdanie właśnie spadłby na niego wagon międzygalaktycznego pociągu i go zabił. No ale po tych słowach, NadFedericuś nieco przechylił głowę w lewo i powiedział:

– Ale dlaczego? – spytał, gdy Anatolij ponownie spuścił wzrok i zaczął obserwować tak interesujący trawnik jak każdy początek konferencji prasowej ministra zdrowia – Nigdy nie zrobiłem ci nic złego, ja, ty i Gordon żyliśmy normalnie, aż do momentu, w którym staliśmy się Nadbogami. – przypomniał, prostując głowę, kiedy Diatłow odwrócił się w kierunku Nadboga vol. 1 – Jasne, zawsze miałeś lepszą relację z Freemanem oraz z jakiegoś powodu, szczególnie po staniu się Nadbogiem, chciałeś mnie zajebać – odparł, gdy za oknem przejechał śmietnik na bioodpady, kurde, ten to ewidentnie wszędzie jest oraz przeturlał się wór ziemniaków, to Opkolandia, nie pytać – ale właśnie o to chodzi, nie miałeś kompletnie powodów, aby mnie nienawidzić. – zakończył, nieco zginając drugą lewą a.k.a prawą nogę.

Po tych słowach, kiedy przy okazji rzeczywistość puściła z nudów w tle najbardziej niepasującą do sytuacji nutę, czyli „Dogecoin wow (Elon Musk 69)" Uamee, rosyjski inżynier uśmiechnął się pobłażliwie, przy okazji spuszczając wzrok w boczny bok. Kurde, ale trochę beka w sumie, bowiem on miał też płaskie jak dupa motywacje swego działania, tak jak Jebana Idiotka, Której Wszyscy Nienawidzą a.k.a Miss Radioactive, tak dopiero teraz do tego doszłam. No ale nie, stop, Nadboga vol. 3 każdy NadKochał, bowiem jego NadZajebistość nie miała granic. Jasne, on mógł. Nevermind, jest OK. Dlatego też, kilka sekund potem, Anatolij rzekł:

– Miałem, bez powodu nie dążyłbym do tego, co każdy z funkcjonującym mózgiem chciałby ci zrobić. – odparł i serio, gdyby nie fakt, że go lubię, to teraz za to zdanie spadłby na niego wagon międzygalaktycznego pociągu, zabijając go na miejscu – Zawsze miałeś wszystko, co ja chciałem, bez wysiłku, nawet przed momentem, w którym staliśmy się Nadbogami, a ja nie ważne jak się starałem, nie mogłem tego samego osiągnąć. – rzekł, unosząc wzrok i, prawdopodobnie dla dodania klimatu, okrążając swego najstarszego brata – Nawet nie raczyłeś mi nigdy pomóc, gdyby nie Gordon to tamtego słonecznego dnia pół roku przed tym jak staliśmy się Nadbogami bym się zajebał. – odparł, patrząc z nienawiścią w kierunku Nadpana i Nadwładcy Wszechświata i Nadwszechświata, przy okazji ponownie stając naprzeciwko Niego – Ale ciebie to nie obchodziło, egoisto pierdolony, myślałeś tylko o sobie. – dodał, zastanawiając się przy okazji, którą ze swych mocy napierdoli Nadpanu i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni – Jedyne na czym ci zależało to aby najpierw pozbawić mnie Nadboskości, a potem, wiele wieków później, nękać moją obecną rodzinę zupełnie bez powodu, a najbardziej Andromedę. – mówił z wręcz NadNienawiścią, kiedy jego włosy przypomniały sobie, że Diatłow umiał kontrolować ich ruchami i zaczęły lekko falować – Jesteś zjebem pierdolonym zasługującym na śmierć, kiedyś znajdę NUSZ KUHENNY PSZECINEK i Naddezintegrator i cię zajebię razem z tym twoim Zarządem. – odparł, kiedy rzeczywistość, słysząc to ostatnie zdanie, popękała z NadNadNadRozpaczy oraz w niektórych miejscach wielkie kawałki rzeczywistości odpadły i jebły o podłogę jak Tupolew o ziemię.

– Ubzdurałeś sobie to wszystko. – odparł Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata, używając swej inokinezy, aby wstawić odpadnięte kawałki rzeczywistości na miejsce – Wcale nie miałeś złego dzieciństwa, po prostu byłeś wręcz Nadprzewrażliwiony oraz ciągle porównywałeś się do mnie, mimo iż też miałeś w dzieciństwie wiele sukcesów. – mówił, gdy rosyjski inżynier znowu, prawdopodobnie dla klimatu, okrążył go, patrząc na niego z NadNienawiścią oraz kiedy rzeczywistość w prawdziwym świecie wyczuła przechodzącego niedaleko bunkra ministra zdrowia, bowiem nagle w jedno miejsce spadł, dosłownie, Jowisz, przygniatając ministra i zategesowując na miejscu – A twoja rodzina po prostu zasłużyła, jesteście złymi ludźmi, gdybyście nie robili nic złego, to nie miałbym powodów, aby się do was doczepić. – zakończył, nieco krzyżując nogi i stając w pozornie niewygodnej pozycji, a także zakładając ramię na ramię.

– I właśnie dlatego powiedziałem, że nigdy mnie nie zrozumiesz, bowiem nawet nie starasz się wczuć w moją sytuację, tylko wszystko wypierasz. – odparł, zaczynając powoli tworzyć miecz z Indigo Spectral Frequencies, kiedy Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni skończył wstawiać ostatni kawałek rzeczywistości na miejsce i owa sama zaczęła się regenerować z popękań – Andromeda niczym nie zasłużyła na to, że tak ją potraktowałeś, powinieneś jej kurwa pomóc, a nie zamykać ją w szpitalu psychiatrycznym odciętą od rzeczywistości na czterdzieści lat. – odparł z wręcz NadNadNienawiścią w głosie, takim samym wzrokiem patrząc w jego kierunku, gdy przy okazji jego oczy zabłysły całe na kolor indygo – Eliza i jej matka nie zasłużyły na takie traktowanie, jakiego doświadczyły na ich wersji Ziemi i też nie wina Elizy, że została wychowana swego czasu na maszynę do zabijania. – kontynuował, gdy rzeczywistość zaczęła zastanawiać się nad słowami Nadboga vol. 3, bowiem w sumie prawdę prawił, nawet od pewnego momentu Wszechświat, Nadwszechświat, czasoprzestrzeń, Nadczasoprzestrzeń, ja i Wiesiek zaczęliśmy się zastanawiać nad tym, co Anatolij teraz mówił – Gdyby nie ja, prawdopodobnie nadal dążyłaby do zajebania ciebie jako bezwolna maszyna do zabijania, bowiem nawet nie raczyłeś pomóc ani jej, ani jej matce przy okazji. – odparł, przy okazji mając już w połowie stworzony miecz z Indigo Spectral Frequencies, dobrze że w pobliżu nie znajdowali się żadni ludzie ani żaden sprzęt elektroniczny i, że generalnie to tylko sen Diatłowa – Edward nie był winien temu, że jego pierwsza żona oraz syn zostali zamordowani, ale ty oczywiście nie zrobiłeś z tym nic, mimo iż to nie był stały punkt w czasie. – mówił, kiedy Zardonic rozejrzał się na boki, jakby nie wiedząc co myśleć na temat tego wszystkiego, co jego najmłodszy brat mówił – Laura tak naprawdę nie była winna, że członkowie Brotherhood of NOD chcieli ją zabić, ba, wszystko zaczęło się od twego debilnego pomysłu, który ona słusznie chciała zatrzymać i każdy z funkcjonującym mózgiem chciałby to zatrzymać, jestem pewien, że zmanipulowałeś i Kanem, i pozostałymi członkami, aby uznali to za zajebisty plan. – kontynuował, patrząc z coraz większą NadNadNienawiścią w stronę Zardonic(usi)a, przy okazji powoli kończąc tworzenie miecza z Indigo Spectral Frequencies – Włodzimierz i jego matka niczym sobie nie zawinili, że mieli takie życie, jakie mieli, ale oczywiście ty tego nie zatrzymałeś, bowiem dla ciebie sadyzm jest tak codzienny jak EAS-y w USA. – odparł, dodając to porównanie, chyba lepszego nie dało się wypowiedzieć swoją drogą, drugą ręką przywołując też Red Spectral Frequencies żeby nie używać tylko jednego typu – Jesteś pierdolonym sadystą i ewidentnie nie zasługujesz na miano Nadboga. – zakończył, przytrzymując inokinezą rzeczywistość, aby nie rozpadła się z NadNadNadRozpaczy, słysząc drugą część ostatniego zdania – Nienawidzę cię. – zakończył, unosząc indygo miecz.

Po tej długiej jak historia niedojebania obecnego i byłego w sumie też ministra zdrowia, no może nieco krótszej, wypowiedzi zamachnął się i chciał przeciąć wpół swego najstarszego brata. Nie zdążył jednak tego zrobić, gdyż NadZardonic zdążył odskoczyć w boczny bok, po czym bardzo szybko wystrzelił ze swych oczu wiązkami dezintegrującymi. Owe nie zdążyły trafić rosyjskiego inżyniera, gdyż ten wytworzył wokół siebie pole z Anti-Energy Manipulation, dzięki czemu owa zniwelowała wiązki dezintegrujące. Zaś po ich zniknięciu, opuścił owe pole ochronne, po czym wyskoczył w stronę swego najstarszego brata, chcąc go przeciąć na pół. No ale jako iż NadZardonic(uś) przeteleportował się w bok, Nadbóg vol. 3 jedynie wbił miecz w podłogę. Kurde, aż rzeczywistość zmieniła w tle muzykę na NadUtwór „Hell March 3", aby dodać klimatu do tej pierwszej walki w tym rozdziale. No ale me rozmyślania przerwał fakt, że Federico chciał uderzyć Anatolija w głowę, ale ten, dzięki swemu Nadboskiemu NadRefleksowi, zdążył odchylić się w bok i przy okazji jednocześnie kopnąć swego znienawidzonego brata w brzuch. Nie pytać, to Nadbóg, on mógł jednocześnie zadać bezproblemowo dwa ciosy, nawet przez chwilę nie patrząc w kierunku celu. Nu ale po tym uderzeniu, Federicuś syknął z bólu i lekko zgiął się w pół. Dzięki temu Diatłow zdążył pochwycić NadFederica swoją psychokinezą i rzucić w kierunku ściany po jego drugiej lewej a.k.a prawej stronie. Kiedy NadFedericuś uderzył w ścianę, przy pomocy swej umiejętności latania zdążył uchronić się przed upadkiem pod ową. No i kurde w sumie w tym momencie okazało się, że to najkrótsza walka w dziejach, bowiem po stanięciu, nim rosyjski inżynier zdążył cokolwiek zrobić, Nadbóg vol. 1 wysunął w kierunku swego brata dwie macki i chwycił go nimi za ręce, a następnie, nim Nadbóg vol. 3 zdążył jakkolwiek zareagować, przygniótł go do ściany. Oczywiście przy tym uniósł jego ręce, a następnie szybko związał je jedną macką, bowiem po co marnować dwie, skoro jedna styknie, c'nie. No ale po przygwożdżeniu Anatolija do ściany, przeteleportował się bliżej niego i powiedział:

– Wszystko na temat tego, co działo się w twoim dzieciństwie, sobie ubzdurałeś. – mówił, przy czym widząc, że Diatłow próbował się wyrwać, użył na nim mind control.

Tak, wiem, że każdy z Nadbogów posiadał mind control na NadOP poziomie, więc normalnie nie dało się używać na nich tej mocy. Jednak jeden Nadbóg mógł użyć na drugim mind control, bowiem najwidoczniej Opkolandia uznała, że tak będzie fajnie. Wiem, że wcześniej nigdzie o tym nie wspomniałam, ale po prostu Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata oraz Gordon nie mieli potrzeby traktować drugiej strony tą mocą. No ale teraz nadarzyła się okazja, więc uznałam, że warto to sprecyzować.

– I wiem, że wielu z twoich znajomych z Drużyny Rozpierdolu oraz rodziny przeżyło osobiste tragedie – mówił, przerywając moje epickie wyjaśnienie, gdy mind control powoli zaczynał działać, bowiem rosyjski inżynier powoli przestawał próbować się wyrwać – ale wiesz przecież, że na stały punkt w czasie nawet Nadbogowie nie mogą nic zrobić. – zakończył, kiedy Nadbóg vol. 3 już definitywnie przestał próbować się wyrwać.

– Kłamiesz. – odparł Anatolij, gdy za oknem przejechała kwadratowa cysterna – Wszystko usprawiedliwiasz stałym punktem w czasie, aby nie ponosić odpowiedzialności za swoje czyny. – wyjaśnił i w sumie słusznie, o czym jeszcze niejeden raz się przekonacie, kiedy Diatłow może chciał spróbować ponownie się wyrwać, ale nie mógł, bowiem Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni nadal traktował go mind controlem – Gdybyś nie był jednym z Nadbogów, nikt by ci nie uwierzył w to, że absolutnie wszystko co złe jest stałym punktem w czasie. – stwierdził, gdy Wszechświat, Nadwszechświat, czasoprzestrzeń i Nadczasoprzestrzeń zaczęły zastanawiać się nad słowami rosyjskiego inżyniera, nawet mimo tego, że wypowiedział je w śnie – Jak widać wolisz być sadystą i do tego kłamcą oraz uwziąłeś się na mnie, moją Drużynę Rozpierdolu i moją rodzinę. – wyjaśnił, kiedy jego oczy zabłysły na biało, bowiem w sumie Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata nie zablokował mu mind controlem możliwości pomyślenia o użyciu którejś ze swych nadprzyrodzonych zdolności, h e h e – I za to powinieneś zdechnąć. – zakończył, po czym wystrzelił w kierunku wybitnie niespodziewającego się tego Nadcudu czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni dwoma wiązkami dezintegrującymi ze swych oczu.

Zardonic nie zdążył na to w żaden sposób zareagować, bowiem Opkolandia najwidoczniej uznała, że dla beki stanie po stronie rosyjskiego inżyniera. Dlatego też, wiązki dezintegrujące bardzo szybko trafiły Zardonic(usi)a, dematerializując go na miejscu i przy okazji uwalniając Nadboga vol. 3 z przygwożdżenia do ściany. Znaczy Anatolij zdawał sobie sprawę, że nie pozbył się NadZardonica na NadZawsze. Wiedział, że zdezintegrował po prostu jego wersję, która przybyła do tego snu, ale to dobrze. Sądził bowiem, że jeżeli chciał się obudzić, to musiał pozbyć się ze swego snu NadZardonic(usi)a. Bardzo szybko okazało się, że miał rację, bowiem w którejś chwili, nim zdążył się nad czymkolwiek zastanowić, obraz przed oczami zaczął się ściemniać, a kilka sekund potem ujrzał czarne tło. Przez jakiś czas nic nie słyszał ani niczego nie widział. Dopiero w którejś chwili, nie wiedział po jak długim czasie, poczuł że ktoś nim potrząsał.

– Tato...Tato! – usłyszał głos Andromedy, która ze względu na natężenie jej głosu musiała znajdować się tuż obok niego – Obudź się! – dodała, gdy rosyjski inżynier powoli otwierał oczy.

– Co się stało, że budzisz mnie w środku nocy? – spytał jeszcze zaspanym głosem, po otworzeniu oczu, widząc swoją córkę stojącą koło jego łóżka.

– Jaki środek nocy, już dziesiąta jest. – obwieściła nieco zdziwionym i zmieszanym głosem newsa, który szczerze zdziwił Diatłowa – Nigdy aż tak długo nie spałeś. – zauważyła, nieco krzyżując nogi i stając w pozornie niewygodnej pozycji.

– Serio? – spytał słyszalnie zdziwionym głosem, siadając na skraju łóżka – Myślałem, że spałem maksymalnie pół godziny. – dodał, przecierając sobie twarz dłońmi, prawdopodobnie w celu dodania klimatu.

– Czasami tak jest, ja kiedyś miałam wrażenie, że spałam pięć minut, a kiedy się obudziłam, była już siódma rano. – opowiedziała, zakładając ramię na ramię oraz zaczynając nieco unosić się nad podłogą – Więc to nie jest aż takie dziwne. – zauważyła, gdy rzeczywistość puściła w tle nuty ze swej playlisty „Ulubione na okrągło" ze Spotify.

– Ja tak nie miałem albo nie pamiętam abym tak miał, więc dla mnie nie jest to aż takie normalne. – wyjaśnił, mówiąc to wybitnie długie zdanie i przy okazji wstając, bowiem wreszcie by wypadało, leń jeden – W każdym razie, przechodząc do bardziej bieżących spraw – zmienił temat jak zawodowy zmieniacz tematów, gdy Andzia Gandzia przestała unosić się nad podłogą – to znaleźliście już wszystko co potrzebne, aby kulturalnie rozjebać NadWszystko przy okazji przejmując planety lub wymiary? – spytał, przy okazji w epicko-epicki z dodatkiem sosu epickości sposób streszczając obecny cel Drużyny Rozpierdolu oraz zakładając ramię na ramię, bowiem to ewidentnie popularny gest w tej Opkolandii.

Okazało się, że jeszcze potrzebny jest Tacticus. – obwieściła tego newsa, który oznaczał, że no chuj, w tym stuleciu to z imperium Nadboga vol. 3 nici – Tylko nie wiemy jak go zajebać, skoro obecnie jest w Temple Prime. – dodała, opuszczając ręce i stając prosto.

– Kurwa mać. – stwierdził swojsko po polsku Anatolij, odwracając się na chwilę w lewą stronę – Ale spoko, na to też jest sposób. – zapewnił, kiedy w tle zaczęła cicho lecieć nuta „No Ruski Pop" Uamee i Life of Boris, bowiem najwidoczniej ta znajdowała się w kolejce do odtworzenia – Udasz się tam po prostu ty i Andżej Dupa, w końcu wiesz, że on dzięki podatkokinezie potrafi między innymi łamać wszystkie prawa wszystkiego, więc na stówę ani Nadbóg, ani Kane nie skapną się, że ktoś im okrada siedzibę. – wyjaśnił, gdy Andronmenda zaczęła patrzeć w kierunku swego ojca z niedowierzaniem, że można okazać się takim pojebem, bowiem jeżeli potem Brotherhood of NOD by się zorientowało, że ktoś zajebał im Tacticus, to mieliby przejebane jak w ruskim czołgu.

– Pojebany jesteś. – odparła tak Nadkulturalnie, że to aż NadS(z)ok, ponownie zakładając ramię na ramię – Jak po naszym opuszczeniu Temple Prime Nadbóg i Kane się dowiedzą, to będziemy mieć przesrane jak w ruskim czołgu. – zauważyła Nadfakt, kiedy rosyjski inżynier wyprostował ręce i zaczął nieco unosić się nad podłogą.

– No właśnie dlatego udasz się tam z Andżejem. – wyjaśnił, zakładając ramię na ramię i kontynuując tradycję tego popularnego w tejże Opkolandii gestu – W końcu on ma tę moc na NadOP poziomie plus ty jesteś jednocześnie królową Mary Sue i Slav Queen – wymienił te odwieczne Nadfakty, kiedy za oknem i mam w dupie, że przebywali w bunkrze, przeturlały się ziemniaki, bowiem dlaczego nie – więc nikt się nie skapnie, a poza tym, skoro jak już zapewne wiecie jestem trzecim Nadbogiem, to co najwyżej ich wszystkich zajebię na NadZawsze. – odparł tak Nadmiło, że aż od tego za oknem jakieś drzewo się przewróciło, a Andromeda spojrzała w kierunku swego ojca z NadZażenowaniem w oczach.

– W swoim poprzednim życiu też taki niedojebany byłeś? – spytała NadZażenowanym głosem, kiedy Anatolij, słysząc to, szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– Jestem NadNormalny, co chcesz. – skłamał, no co się tak patrzysz w moim kierunku, NadNormalności to ty nigdy nie posiadałeś.

– No chyba w alternatywnej rzeczywistości. – odparła nadal NadZażenowana, gdy rosyjski inżynier opuścił ręce – Anyway, no spoko, tylko najpierw pójdę obudzić Edwarda, bowiem ten leń śpi zbyt długo. – rzekła, ruszając w kierunku wyjścia, bowiem to nic, że umiała się teleportować.

– Ło, a co on tak długo śpi? – spytał z zs(z)okowaniem w głosie Diatłow, odwracając się w stronę Andzi Gandzi – zwykle wstawał około piątej, najpóźniej siódmej. – stwierdził fakt, krzyżując nogi i zwisając nad podłogą w pozornie niewygodnej pozycji.

– W sumie ostatnio mało spał, więc też i nie dziwne, że teraz odsypia. – odparła, chwytając za klamkę i otwierając drzwi – Anyway, może jego też wziąć? – spytała, na chwilę przystając – W końcu nie wiadomo, czy jego ludzkie umiejętności się nie przydadzą. – stwierdziła, opierając się o framugę, gdy w oddali dało się słyszeć czyjeś kroki – Jasne, Tacticus jest w Temple Prime, ale nie wiadomo w którym miejscu. – zakończyła, kiedy muzyka w tle przełączyła się na „Eastern Bloc" DJ-a Blyatmana i Hbkn.

– Może lepiej wziąć Alexandra. – zaproponował Nadbóg vol. 3, podchodząc bliżej królowej Mary Sue – W końcu on umie hakować, a Edward nie, a nie wiadomo czy czasem umiejętność hakowania nie przyda się najbardziej. – stwierdził słuszny fakt, zginając prawą rękę w bok, jakby w stronę umiejętności hakowania chciał wskazać.

– ALEXANDER, KURWA! – dało się słyszeć z głębi bunkra, że Dżej krzyknął tak, że aż hajs na pińcet plus ze skarbu państwa wypłoszył i teraz trzeba będzie go zbierać, w ogóle tak a propos Alexandra – CO CI MÓWIŁEM O HAKOWANIU PASKÓW W TVP?! – dodał, kiedy Opkolandia umożliwiła Anatolijowi i Andromedzie usłyszenie z tej odległości cichego śmiechu Alexandra – TERAZ PRZEZ CIEBIE POLACY OGARNĄ, ŻE PRZEZ TE TRZYDZIEŚCI LAT TO TA PANDEMIA TO BYŁA UDAWANA, ABYM MÓGŁ ŁATWIEJ KOMUNĘ WPROWADZIĆ! – dodał, gdy Diatłow i Andzia Gandzia, słysząc to, cicho zaśmiali się i ruszyli w kierunku miejsca, w którym Dżej opieprzał BFF-a Edwarda, a rzeczywistość kulturalnie zamknęła za nimi drzwi.

– No co? – dało się usłyszeć odpowiedź Alexandra, który znajdował się bliżej niż niedawno – Będzie beka, a poza tym masz Andżeja Dupę, więc i tak się nie skapną. – zauważył w sumie Nadfakt, kiedy rosyjski inżynier i Andronmenda dotarli do pomieszczenia, w którym znajdował się Dżej i Alexander.

– I tak niedługo przejmiemy władzę nad światem przy pomocy Kombinatu, więc nie zdążą zareagować. – wtrącił się do tej epickiej i merytorycznej debaty Nadbóg vol. 3, gdy Dżej i BFF Edwarda odwrócili wzrok w jego kierunku.

– To, że jesteś trzecim Nadbogiem nie sprawia, że masz psuć. – stwierdził nieco zażenowanym głosem lider sekty PiS-owskiej, kiedy Anatolij szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– Anyway, co do Andżeja – zaczęła królowa Mary Sue, zmieniając temat i wykonując kolejny popularny w tej Opkolandii gest, czyli opierając ręce o biodra – to na chwilę i go, i Alexandra ukradnę, bowiem Tacticusa trzeba podjebać. – dodała, ogarniając zebranych wzrokiem, gdy z inicjatywy rzeczywistości część włosów opadła jej na twarz, bowiem rzeczywistość najwidoczniej sądziła, że córka Nadboga vol. 3 tak ładniej wyglądała.

– To musisz poczekać, bo akurat wysłałem i jego, i Matheo aby zajebali przeciwników pięćset plus. – wyjaśnił Dżej, odwracając się w kierunku królowej Mary Sue, kiedy ta odgarnęła włosy opadające jej na twarz.

– Nie no, spoko i tak zamierzałam przed tym obudzić Edwarda, bowiem leń za długo śpi. – wyjaśniła, ponownie odgarniając włosy, bowiem rzeczywistość nadal uważała, że z włosami opadającymi na twarz Andromeda ładniej wyglądała.

– Nie wiem czy obudzenie Edwarda jest możliwe, bowiem chyba wszyscy już próbowaliśmy go dobudzić i nadal śpi. – stwierdził Alexander, nieco krzyżując nogi i stając w pozornie niewygodnej pozycji, najwidoczniej kolejny popularny w tejże Opkolandii gest.

– Na stówę mnie się uda, w końcu jestem królową Mary Sue. – stwierdziła oczywistą oczywistość, po czym, nie czekając na odpowiedź, przeteleportowała się do pokoju Edwarda.

Cóż, w sumie prawdę mówiła, bowiem jednocześnie piastowała rolę królowej Mary Sue oraz Slav Queen. A, no i jeszcze dwa razy zajebała tę różową idiotkę a.k.a Miss Radioactive, więc absolutnie wszystko mogła osiągnąć.


Tymczasem, właściwie to w sypialni Edwarda i Andromedy, bowiem tam obecnie szef Hexcen Company spał, panowała cisza i spokój, w sumie jak zwykle. Edward obecnie spał na łóżku, w najwygodniejszej pozycji ever, czyli na brzuchu, z lewą ręką zwisającą sobie bezwładnie z łóżka i smętnie spoglądającą w kierunku podłogi. Drugą ręką z kolei trzymał poduszkę, mimo iż ta nie miała w planach od niego uciec ani nic, ale w sumie w Opkolandii powiedzenie „Przezorny zawsze ubezpieczony." nabiera nowego znaczenia. Na szczęście żył, nie żeby coś, po prostu wybitnie długo spał. W sumie miał odpowiednie warunki do spania nawet sto lat. Cisza, spokój, nikt mu nie przeszkadzał, normalnie cud, miód i orzeszki. No ale ten spokój również musiał zostać zakłócony, bowiem w którejś chwili dało się słyszeć dźwięk teleportacji. Oczywiście szef Hexcen Company spał zbyt mocnym snem, aby zwykły dźwięk teleportacji mógł go obudzić.

– Edward... – powiedziała Andromeda, która to jak wiemy przeteleportowała się do jego pokoju – Edward, kochanie... – rzekła, siadając na łóżku obok niego – Obudź się... – powiedziała, lekko nim potrząsając.

No cóż, szef Hexcen Company ewidentnie miał wyjebongo w wstanie dzisiejszego dnia, bowiem ani drgnął. No ale dobudzić go należało, bowiem nie mógł przespać całego dnia. No co, zawsze mógł się przydać, c'nie.

– Eeedwaaard... – mówiła Andzia Gandzia, ewidentnie nie dając za wygraną i nieco mocniej potrząsając swego męża – Wstańże wreszcie! – rzekła, no ale szef Hexcen Company jak miał wyjebongo, tak miał.

Aż w końcu, Andronmenda uznała, że ni ma chuja i Edward miał wstać czy tego chciał, czy nie. Uznała jednak, że obudzi tego lenia jednego na swój sposób, czyli przy użyciu telepatii. Dlatego też, kilka chwil potem, jej oczy zabłysły na fioletowo, bowiem w Opkolandii telepatia najczęściej manifestowała się pod kolorem fioletowym. Kilka sekund potem, otoczyła ją fioletowa, nieregularna poświata, a następnie wyszła z niej jej pierwsza, telepatyczna forma, czyli po prostu kontury Andromedy machnięte na jasnofioletowo i z ciemnofioletowymi oczami. Kilka sekund potem, owa forma wniknęła w umysł tego lenia jednego znanego jako szef Hexcen Company.


Przez kilka sekund Andzia Gandzia widziała tylko ciemność, ale po tym czasie ujrzała, że dostała się do umysłu swego męża. Właściwie nigdy nie miała okazji wchodzić do umysłu Edwarda, dlatego nie wiedziała, jak tam jest. No ale okazało się, że psychika szefa Hexcen Company nie manifestowała się zbyt ambitnie. Otóż Andronmenda dotarła na jeden wielki i Nadnieskończenie długi balkon ostatniego piętra jakiegoś apartamentowca. Wokół owego budynku z kolei rozciągał się, prawdopodobnie, Nadnieskończony las. No ambitnie w chuj, szczerze obstawiałam, że psychika mego NadKochanego z męskiej części mych postaci OC okaże się ambitniejsza. No ale cóż, to Opkolandia, tutaj NadWszystko wydarzyć się mogło. Po wzroku Andromedy mogłam wywnioskować, że ona też spodziewała się ujrzeć coś ambitniejszego, bowiem patrzyła w kierunku tego wszystkiego z NadZażenowaniem. No ale cóż, obecnie musiała odnaleźć Edwarda, jeżeli chciała go obudzić. Dlatego też wylądowała na balkonie i zaczęła szukać swego męża. Przez ten czas trochę rozejrzała się, ale po prawej i lewej stronie nie widziała nic interesującego. Jedynie barierkę zrobioną z szyb oraz Nadnieskończenie długi las w oddali. No i też oczywiście w tymże miejscu świeciło słońce. W sumie jakby panowała tu inna pogoda, to by zwiastowało albo zaczynający się, albo trwający rozpierdol psychiczny. No a szef Hexcen Company żadnych problemów psychicznych nie posiadał, więc pogody innej niż słoneczna nie dało się oczekiwać.


W każdym razie, wracając do teraźniejszości, po jakimś czasie nudnej jak Sezoris drogi, zauważyła tego, kogo szukała. Obecnie okazało się, że jej mąż spał sobie na jakimś leżaku i ewidentnie miał we wszystko wyjebongo. Widząc to, Andronmenda westchnęła i wystrzeliła w kierunku Edwarda wiązkami lasera ze swych oczu. Oczywiście nie chciała zabić szefa Hexcen Company, dlatego użyła niewielkiej mocy wiązek, zdolnej jedynie zepchnąć go z leżaka. Na szczęście to zadziałało, bowiem gdy Edward spadł na podłogę, aż gwałtownie obudził się.

– Wstawaj kurwa, ty leniu niemyty. – powiedziała tak NadKulturalnie jak tylko się dało, opierając ręce o biodra.

– Jakie miłe przywitanie. – odparł zażenowanym głosem, podnosząc się – W każdym razie, co się stało, że budzisz mnie o tak wczesnej porze i to jeszcze przy użyciu telepatii? – zapytał, podchodząc nieco bliżej i krzyżując nogi, tym samym stając w pozornie niewygodnej pozycji.

– Jaka wczesna pora, już po dziesiątej jest. – odparła nieco zażenowanym głosem, nieco unosząc się nad podłogę balkonu – W każdym razie, pogadamy w prawdziwym świecie, bowiem i tak niedługo będę musiała ruszyć dupę z bunkra. – wyjaśniła, unosząc się jeszcze wyżej, kiedy szef Hexcen Company uniósł wzrok w jej stronę.

– K – odparł najkrócej jak się dało, gdy Andzia Gandzia odwróciła się.

Po tej ambitnej jak Morawiecki rozmowie, odleciała w kierunku prawdziwego świata, w sensie w kierunku wydostania się z umysłu swego ukochanego.


Lot zajął jej tyle samo czasu, czyli mniej niż minutę. Kiedy zaś już wydostała się do prawdziwego świata, jej telepatyczna forma zmieniła się w pierwotną, czyli tą całą fioletową. Następnie zaś, wniknęła w prawilne ciało Andromedy i w tym momencie owa przestała używać swej mocy. No ale Edwarda i tak obudziła, a to najważniejsze, mission accomplished. Obecnie usiadł on na łóżku i przetarł twarz swymi seksi dłońmi.

– Na serio aż tak długo spałem? – spytał, opuszczając swe seksi ręce i patrząc w stronę swej żony.

– Nie mam powodu, aby cię okłamywać. – odpowiedziała, przysuwając się bliżej niego – W sumie Anatolij też wybitnie długo dzisiaj spał, wstał w sumie dopiero niedawno. – wyjaśniła, kiedy rzeczywistość puściła cicho w tle najnowszą nutę Alana Azteca, czyli „Hype Train", bowiem brak klimatu najwidoczniej należy zachowywać.

– W sumie w ostatnich tygodniach też nie spałem jakoś wybitnie długo, więc to pewnie dlatego. – odparł, siadając na skraju łóżka i odwracając swój wzrok w kierunku królowej Mary Sue – A tak poza tym, to czemu musisz wyjść z bunkra? – zapytał, zmieniając temat jak zawodowy zmieniacz tematów.

– Bowiem mój ojciec w swoim geniuszu uznał, żebym wzięła Andżeja i Alexandra, i poszła z nimi zajebać Tacticus z Temple Prime. – wyjaśniła plan na dzień dzisiejszy, krzyżując nogi, bowiem to ewidentnie jakiś wybitnie popularny gest w Opkolandii – Tylko obecnie Dżej wysłał Andżeja i Matheo, aby zajebali przeciwników pięćset plus, podejrzewam że to oznacza, że znowu jakieś protesty w Polszy są. – wyjaśniła i w sumie mnie by to nie zdziwiło, w naszym kraju protesty to sport narodowy, przy okazji odgarniając swe opadające dla klimatu włosy na jej twarz – W sumie tam to norma. – zauważyła NadOczywistość*, na chwilę zwracając wzrok w kierunku podłogi i obiema dłońmi opierając się o materac łóżka – No to muszę poczekać aż Andżej wróci, bowiem bez niego próba ukradnięcia Tacticusa to posunięcie samobójcze. – zakończyła swój długi jak historia niedojebania PiS-u, no może nieco krótszy, wywód.

– Ten Anatolij to pojebany jakiś. – skomentował ultra kulturalnie Edward, kiedy jego żona zwróciła wzrok w jego stronę – Ja rozumiem, że jest trzecim Nadbogiem, ale i tak, powinien wiedzieć, że igranie z Brotherhood of NOD to samobójstwo dla nas. – odparł, gdy za oknem i mam w dupie, że przebywali w bunkrze, przeleciał międzygalaktyczny pociąg wiozący turystów na wycieczkę do Fukushimy oraz zaczął padać pomarańczowy deszcz, wolę nie wnikać, co on oznaczał.

– Prawdopodobnie dlatego wysyła tam mnie i Andżeja. – zauważyła, kiedy szef Hexcen Company chwycił ją za prawą dłoń – W końcu ja jestem jednocześnie królową Mary Sue i Slav Queen, a Andżej umie zaginać wszystkie prawa NadWszystkiego. – zauważyła te NadFakty, ponownie zwracając wzrok w kierunku podłogi, przy okazji odwzajemniając gest chwycenia dłoni – Co do Alexandra to w sumie ja uznałam, że może nam się przydać, wszakże umie hakować, a nigdy nie wiadomo, gdzie obecnie wsadzili Tacticusa. – podsumowała, wodząc wzrokiem po podłodze i prostując nogi.

– Szkoda, że nie istnieją dwa Tacticusy. – odparł mąż Andzi Gandzi, na chwilę zwracając wzrok w prawą stronę – To by znacznie ułatwiło sprawę. – dodał, na moment unosząc wzrok.

– Znaczy istnieją, ale ten drugi obsługuje tylko Nadwszechświat i w naszym by nie działał. – stwierdziła, kiedy Edward opuścił wzrok i ze zdziwieniem spojrzał w stronę swej żony.

– Naprawdę? – spytał słyszalnie zdziwiony, gdy za oknem i wciąż nie obchodzi mnie, że przebywali w bunkrze, przeleciał jakiś człowiek na drewnianej płycie, najwidoczniej speedrunujący życie. Ale się rymło, normalnie ni ma chuja we wsi.

– Tak, po co miałabym cię okłamywać? – spytała, siadając bokiem i jedną dłonią opierając się o materac, a drugą o niewidzialną ścianę, która ustawiła się poziomo, aby królowa Mary Sue mogła się oprzeć, bowiem każdy ją NadKochał – W końcu Nadwszechświat znacznie różni się od naszego, więc Tacticus, który działa w naszym Wszechświecie i reszcie NadWszystkiego, mógłby nie działać normalnie w Nadodpowiedniku Wszechświata. – powiedziała tę ekspozycję, kiedy rzeczywistość z nudów wysunęła kwadratowy kawałek otoczenia i zaczęła nim obracać jak panelami w Aperture Science.

– Niby tak, ale – zaczął Edward, przecierając twarz dłońmi, gdyż jeszcze trochę czuł się śpiący, NadLeń jeden – sądziłem, że skoro tak się wszyscy o Tacticus napierdalają, to musi być NadNadNadOP. – stwierdził, gdy dało się słyszeć kroki, ewidentnie zmierzające w stronę ich pokoju, ale oboje nie zwrócili na to większej uwagi.

NadNadNadOP są jedynie złączone w jedno Kryształy Rozpierdolu lub Kryształy NadNadRozpierdolu. – wyjaśniła Andzia Gandzia, ale nie zdążyła nawet nic zrobić ani dopowiedzieć, bowiem właśnie w tej sekundzie drzwi ktoś z buta otworzył.

Normalnie otworzył je tak, że wyleciały przez sufit, poleciały do granicy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, ale zorientowały się, że to tak trochę niekulturalnie i wróciły na swoje miejsce. Dziurę w suficie z kolei załatała Opkolandia, bowiem wypada zachowywać się kulturalnie. No ale jako iż jedyna osoba, która w Drużynie Rozpierdolu wchodziła gdziekolwiek w ten autystyczny sposób to Włodzimierz, to wiadomo kto przybył. No ale słysząc dźwięk specyficznego dostania się do pomieszczenia, Edward westchnął i, odwracając się, rzekł:

– Ile mamy ci wszyscy tłumaczyć, żebyś normalnie drzwi otwierał? – spytał, widząc oczywiście Włodzimierza, bowiem kogo innego, który przy okazji szeroko jak postacie w anime się uśmiechnął – A poza tym, najpierw się puka, matka cię kultury nie nauczyła? – odparł, zakładając ramię na ramię i przy okazji krzyżując swe seksi nogi.

– W taki sposób najbardziej efektownie się wchodzi. – obwieścił Władek, no co się na mnie z takim niezadowoleniem patrzysz, to fajne zdrobnienie imienia, a z zewnątrz dało się usłyszeć, że Iris jebła kogoś promieniem – A poza tym, co chcesz? – odpowiedział na drugie zadane pytanie pytaniem – Jakbyście się ruchali, to bym to usłyszał – zaczął jakże pięknie Włodzimierz, gdy szef Hexcen Company spojrzał w jego kierunku z Nadzażenowaniem, a jego żona jebła facepalma, a nawet cztery, nie pytać, to królowa Mary Sue i Slav Queen w jednym – plus słyszałem, że gadaliście o dupie Maryni, więc nie przerwałem wam jakieś istotnej rozmowy czy czegoś. – zakończył, także zakładając ramię na ramię i kontynuując tradycję popularnego gestu oraz nieco zginając prawą nogę.

– Ale i tak, wypadałoby wykazać choć trochę kultury. – powiedział Nadzażenowanym głosem Edward, kiedy Włodzimierz szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – Anyway, czego chcesz? – spytał turbo kulturalnie szef Hexcen Company, ale on może, bowiem jest zajebisty i każdy go NadKocha.

– Dżej kazał mi przekazać Andzi – zaczął, ale nie dokończył, bowiem słysząc zdrobnienie swego imienia Andronmenda jebła go wiązką kwintesencji.

Oczywiście nie walnęła go jakimś specjalnie mocnym wyładowaniem prundu, bowiem nie chciała mu nic poważnego zrobić. Jedynie pragnęła mu dosadnie przekazać, że nienawidzi jak ktoś zdrabnia jej imię. No ale czując to, Włodzimierz zawołał:

– AU! – zawołał, zwracając wzrok w kierunku Andromedy – Za co to? – głupio spytał, gdy usłyszeli specyficzne kroki jednego z dzieci Andzi Gandzi, a właściwie dźwięk zapierdalania na ultra speedzie i to po ścianie.

– Za zdrabnianie mego imienia. – odpowiedziała, kiedy rzeczywistość z nudów puściła nutę „Hell March 3", mimo iż jak na razie nie szykowała się żadna napierdalanka – Ile mam wam mówić, że tego nienawidzę? – spytała, gdy Włodzimierz przewrócił oczami słysząc to.

– Nasza wina, że masz takie głupie imię? – spytał, nieco krzyżując nogi, bowiem kultywowanie popularnych w Opkolandii gestów to podstawa – Trzeba je jakoś zdrabniać. – stwierdził w sumie fakt, kiedy Andronmenda wstała, bowiem dlaczego nie, wiecznie siedzieć się nie da.

– Wiem, też nie mam pojęcia co ćpał Anatolij, gdy nadawał mi takie imię. – przyznała rację królowa Mary Sue, nieco unosząc się nad podłogą – No ale zawsze możecie wymyślić jakieś mniej debilne zdrobnienie. – odparła, kiedy Edward na chwilę spuścił wzrok, bowiem trochę zaczęło mu się nudzić, gdyż nie miał już udziału w tej debacie tysiąclecia – W każdym razie, mów co Dżej chciał. – zmieniła temat jak zawodowy zmieniacz tematów, lądując na podłodze.

– Kazał ci przekazać, że Matheo i Andżej już wrócili, więc możesz sobie Andżeja ukraść. – rzekł, stając prosto oraz wskazując w prawo, jakby na Andżeja chciał wskazać, mimo iż obecnie Andżej poszedł do kuchni sprawdzić, czy piwo jeszcze jest.

– K – odparła najkrócej jak się dało Andzia Gandzia i, nim ktokolwiek zdążył jakkolwiek zareagować, przeteleportowała się w obecne miejsce pobytu Andżeja Dupy.

– Tak w ogóle – zaczął Włodzimierz, na chwilę odwracając się za siebie – to widzę, że przynajmniej ona dała radę cię obudzić. – dodał, ponownie zwracając wzrok w stronę szefa Hexcen Company.

– No jak użyła do tego swej telepatii to i nie dziwo. – stwierdził mąż Andromedy, wstając z łóżka.

– W sumie racja, że też nie wpadłem na ten pomysł, to mógłbym cię obudzić już dawno. – zauważył w sumie NadFakt Włodzimierz, wszakże on posiadał Omni-Mind, więc najwyższy poziom telepatii, hehe.

– Ja jebe, ledwo sobie człowiek dłużej niż standardowo pośpi i od razu dramat. – odparł nieco zażenowanym głosem Edward, psychokinezą ścieląc łóżko oraz otwierając okno.

– No co? – spytał Włodzimierz, opierając się o niewidzialną ścianę – Zwykle nie spałeś aż tak długo, w sumie Anatolij też wybitnie długo dzisiaj spał. – odparł, znowu zakładając ramię na ramię, no ja jebe, znajdźcie jakieś oryginalniejsze gesty. =_=

– Przecież wiesz, że ostatnio mało spałem, aby podtrzymać realizację jego celu. – przypomniał szef Hexcen Company, kończąc ścielić łóżko i nieco unosząc się nad podłogą dzięki swej psychokinezie – Więc to chyba nie dziwne, że gdy wrócił i jeszcze stał się trzecim Nadbogiem to sobie odsypiam. – dodał, lądując, ale nie na podłodze, a na niewidzialnej ścianie, która akurat z nudów się tak ułożyła.

Prosił ktoś o dodatkowy komentarz? – spytał zażenowanym głosem Włodek, no co tak patrzysz na mnie, to też fajne zdrobnienie imienia, kiedy przy okazji Edward szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się i OMN jak on NadSeksi wyglądał tak uśmiechnięty. <333

– No co? – odpowiedział jakże kulturalnie pytaniem na pytanie, nadal tak po prostu sobie stojąc na wybitnie znudzonej niewidzialnej ścianie, która z nudów poziomo się ułożyła – Mówię jak jest. – dodał, też zakładając ramię na ramię, no kurwa, nauczcie się wreszcie innych gestów, no.

W tym momencie, Włodzimierz prawdopodobnie chciał jakoś skomentować wypowiedź jednego z Tria Mych Najlepszych OC Męskich, ale zwrócił uwagę na fakt, że szef Hexcen Company stał na niewidzialnej ścianie. Widząc to, spojrzał w jego kierunku z jeszcze większym zażenowaniem i spytał:

– Nie masz co robić, tylko tak po prostu stać na niewidzialnej ścianie? – zapytał, kiedy za oknem i wciąż mam w dupie, że znajdowali się w bunkrze, przeleciał Międzygalaktyczny Atomowy Kij Trójgałęziowy, lecący na piwo do Garwolina – I tak już wystarczająco cheatujesz rzeczywistość. – stwierdził w sumie fakt, prostując ręce.

– No co ja ci poradzę na fakt, że akurat tak się ustawiła, gdy przestałem się unosić. – rzekł, po czym nieco zgiął renyce w boczne boki – Opkolandia to pojebana kraina, więc co począć, że nawet niewidzialna ściana może, prawdopodobnie, z nudów ustawić się poziomo. – dodał, opuszczając swe ultra seksi ręce i schodząc z owej ściany – A poza tym, swego czasu byłem w miejscu, w którym nawet tego nie ma, więc trzeba korzystać. – odparł, idąc w kierunku drzwi, a Włodzimierz, słysząc to zdanie, spojrzał na niego widocznie ze zdziwieniem – To nic, że od tamtych wydarzeń minęły lata. – zakończył, odwracając się w kierunku swego ziomka.

– To jest coś poza Opkolandią? – spytał widocznie i słyszalnie zdziwiony Włodzimierz.

W tym momencie, mąż Andromedy tajemniczo, ale i ultra seksi, uśmiechnął się i, przed opuszczeniem swego pokoju, rzekł tylko:

– Może kiedyś ci opowiem.


<Podziwiać mi to, nieartystyczne gnojki!>

W kuchni panował półmrok, bowiem najwidoczniej Andżejowi nie chciało się raz ruszyć ręką i włączyć światła. Chociaż z drugiej strony, nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że uznał, iż tak dodałby sytuacji więcej klimatu. Jedyne światło, jakie tutaj się świeciło, stanowiło to dochodzące z jednej z dwóch lodówek. No wiecie, jednak Drużyna Rozpierdolu to dość spory zespół, więc jedzenia i picia też mieli mnóstwo. Szczególnie, że musieli też trzymać sporo wódki, bowiem jak wiecie, istoty 2.0-update 1 składały się w siedemdziesięciu procentach z wódki, a nie wody. Nikt nie wiedział jak to działało, to Opkolandia, tutaj NadWszystko wydarzyć się mogło. W owej lodówce Andżej grzebał i szukał piwa, bowiem posiadał pewność, że jeszcze dwie butelki się tu znajdowały, nim wyszedł radośnie masakrować przeciwników pięćset plus. No a jednak w Drużynie Rozpierdolu znajdowali się kulturalni ludzie i nikt nie podbierał nikomu jedzenia i picia z lodówki. Nawet półki zostały pooznaczane, która do kogo należała. Stąd łącznie cztery lodówki, wiem, ta informacja na sto procent okazała się niezbędna do waszej dalszej egzystencji.


W każdym razie, okazało się, że faktycznie nikt mu nie zajumał browarów, bowiem stały w lodówce i grzecznie czekały na swego pana. I w sumie, gdy wyjrzał zza drzwi lodówki, szczęśliwy że mu piwo na Karaiby nie uciekło, stało się coś w sumie bekowego. Tak, w Opkolandii Andżej cały czas, dwadzieścia cztery na dobę siedem dni w tygodniu miał jako wyraz twarzy swój memiczny uśmiech. XD Przez to kompletnie nie dało się po jego twarzy stwierdzić, jakie emocje obecnie odczuwał. W sumie dobry kamuflaż, ale bekowo to wyglądało. XD

– Będziesz musiał jeszcze z tym piwem poczekać, bowiem kolejna robota jest. – przerwała ciszę Andzia Gandzia, a słysząc ją Andżej odwrócił wzrok w kierunku źródła dźwięku.

Okazało się, że Moja NadNajlepsza OC Ever stała w wejściu do kuchni, opierając się o framugę i, ależ of fucking course, założonym ramieniem na ramię. Dodatkowo, prawdopodobnie w celu dodania klimatu, prawą nogę miała zgiętą. No ale Andżej, mimo iż w sumie dzisiaj to już chciał sobie odpocząć, bowiem tłumienie protestów w Polszy to niezły wysiłek, nie mógł odmówić królowej Mary Sue i Slav Queen w jednym. W końcu za każde nieposłuszeństwo mogła powysadzać wszystkich zwykłą myślą, więc akurat z nią należało się zgadzać, jeżeli nie należało się do uprzywilejowanej grupy osób, którzy mogli się z nią nie zgadzać. No Andżej do takowej grupy nie należał, więc nie mógł tak po prostu się nie zgodzić. W każdym razie, słyszalnie rozczarowany, odparł:

– No kuuurła. – rzekł swojsko po polsku, odstawiając piwo w widoczne miejsce swej półki w lodówce – Znowu? – spytał nieco niezadowolony, zamykając drzwi lodówki – Nawet nie wiesz, jak męczące jest stłumienie protestów w Polsce. – zakończył swoją epicko-epicką z dodatkiem sosu epickości wypowiedź, odwracając się w stronę Andronmendy.

– Domyślam się, ale nie moja wina, że Anatolij kazał zajebać Tacticusa, a on jest w Temple Prime. – streściła cel misji królowa Mary Sue, stając prosto i robiąc to bez problemu, wszakże to najwyższy poziom Mary Sue – A ty jako jedyny z nas wszystkich umiesz łamać wszystkie prawa NadWszystkiego i to na NadOP poziomie. – stwierdziła NadFakt, opuszczając ręce, gdy korytarzem przeszła Laura, ale nie zwróciła uwagi na rozmawiających Slav Queen i Andżeja.

No cóż, Andżej również nie wiedział, że Diatłow mógł okazać się taki NadPojebany wręcz. Jasne, wiedział, że rosyjski inżynier powrócił do swej Nadboskiej formy, ale i tak. Zardonic nadal Nadboskości nie stracił, więc mimo wszystko mógłby zneutralizować działanie mocy Andżeja i dupa z planu. Chooociaż w sumie, Gordon i Anatolij stali po stronie Drużyny Rozpierdolu, a dwóch Nadbogów zawsze miało większą szansę przeciwko jednemu. No ale mimo to, prawdopodobnie po to, aby rozmowa za szybko się nie skończyła, rzekł:

– Pojebało go do reszty. – skomentował ultra kulturalnie, kiedy włosy Andromedy wjebały się na jej twarz, zasłaniając jej prawą część.

– Wiem, próbowałam mu to wytłumaczyć, ale jest nieugięty. – stwierdziła Andzia Gandzia, odgarniając swe długie i siwe włosy, kiedy rzeczywistość puściła w tle nutę „Shutdown" DJ-a Blyatmana – No to po prostu musimy zajebać ten Tacticus i mieć nadzieję, że w ewentualnym starciu z Federico mamy jakiekolwiek szanse. – dodała, gdy rzeczywistość nadal uważała, że Andronmenda lepiej wyglądała z zasłoniętą prawą połową twarzy, dlatego zrobiła wiatru, aby włosy jej tak opadły – Weźmiemy jeszcze Alexandra, gdyż nigdy nie wiadomo, czy jego umiejętności hakerskie się nie przydadzą. – zakończyła, odgarniając włosy oraz, przy okazji, nieco zginając prawą nogę.

– Tylko nie jestem pewien, czy na sto pro nam będzie potrzebny. – skomentował propozycję Andżej, kiedy rzeczywistość nie zamierzała dać za wygraną i zrobiła taki wiatr, normalnie aż wichurę, przez co włosy królowej Mary Sue opadły jej na prawą stronę twarzy – W końcu Brotherhood of NOD nigdy nie zamykali Tacticusa nie wiadomo gdzie – mówił, zakładając ramię na ramię, bowiem najwidoczniej popularny w Opkolandii gest należało kultywować – a na dobrą sprawę to przecież możesz nas tam przeteleportować. – stwierdził w sumie słuszny fakt, który okazał się tak prosty, że aż dziwne, że nikt na niego wcześniej nie wpadł.

No chociaż na dobrą sprawę tak działo się z prostymi rzeczami. Rzadko wpadało się na nie od razu, zwykle potrzebowało się trochę czasu, aby owy plan roku wpadł komukolwiek do głowy. W sumie Andromeda chyba podzielała ten pomysł, bowiem, odgarniając włosy, wyraźnie się nad nim zastanowiła. Ewidentnie, przecież powinni tak zrobić i w sumie dzięki temu nawet nie musieli fatygować Alexandra do kradzieży owej kuli. Genialne! Na dodatek dzięki temu ewidentnie szybciej by to poszło, bowiem wystarczyło po prostu się przeteleportować, zajebać Tacticusa i spierdalać dzięki teleportacji. Po uświadomieniu sobie tego tak prostego rozwiązania, Andzia Gandzia spojrzała w kierunku Andżeja i rzekła:

– Faktycznie, dobry pomysł. – przyznała, gdy za oknem, tak, nadal mam w dupie, że znajdowali się w bunkrze, przeszedł minister zdrowia i właśnie w tym momencie rzeczywistość zrzuciła na niego, dosłownie, Wenus, aby go zajebać – Że też od razu na to nie wpadłam. – dodała, kiedy rzeczywistość niby przypaaadkiem przesunęła jej włosy na prawą część jej twarzy.

– Zawsze tak jest z prostymi rzeczami, ciężko na nie wpaść. – stwierdził NadOczywistość Andżej, prostując ręce.

– Dobra, to nie traćmy czasu i po prostu chodźmy. – rzekła, gdy oczy Andżeja zabłysły na edgy czerwony as fucking fuck kolor, wyobraźcie to sobie xDDD, gdyż takim kolorem ujawniała się jego umiejętność zaginania wszystkich praw NadWszystkiego.

Po tej epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości rozmowy, Andronmenda, jak gdyby nigdy nic, przeteleportowała siebie i swego towarzysza do miejsca, w którym po ostatniej akcji Kane skitrał Tacticusa.


Kilka sekund potem, gdy dym towarzyszący teleportacji mej najlepszej żeńskiej OC sobie spierdolił, ujrzeli że trafili do ciemnego jak przyszłość Polski pomieszczenia. Generalnie w sumie nie dało się nic sensownego ujrzeć, bowiem panował tu prawie całkowity i podejrzanie wyglądający mrok. Jedyne co dawało jakiekolwiek światło to Tacticus unoszący się nieco nad kwarcowym, bowiem bogactwo skurwysyny, podwyższeniem. Szczerze, ja na miejscu Andżeja i Andromedy zastanowiłabym się, czy to czasem nie jakaś pułapka, wszakże to pomieszczenie serio podejrzanie wyglądało, ale najwidoczniej dla naszego Duetu Rozpierdolu to stanowiło normę. No ale widząc obiekt swych poszukiwań, Andzia Gandzia powiedziała:

– Jest... – rzekła słyszalnie szczęśliwszym głosem, podchodząc bliżej przedmiotu.

– Nie spodziewałbym się, że jesteście aż tak naiwni. – dało się słyszeć dochodzący z mroku, podejrzanie NadSeksownie-NadSeksowny, głos.

Słysząc go, Andronmenda i Andżej od razu, z przerażeniem, rozejrzeli się w poszukiwaniu źródła owego NadGłosu. Szczerze, nie spodziewali się, że ktoś ich przyłapie na próbie kradzieży. W końcu Andżej obecnie używał swej epickiej mocy, więc raczej nikt nie miał szans się skapnąć. No ale dłużej nie zdążyli się zastanowić, bowiem nagle z mroku ultra NadSeksownie wyszedł Zardonic. <3 Jego kompletnie nie spodziewali się spotkać, przecież pamiętali, że Gordon mówił im, że Anatolij zategesił pierwszego Nadboga. A tymczasem on tak po chamsku sobie tu wbił. Jasne, my wiemy dlaczego, ale królowa Mary Sue oraz Andżej mogli tego nie wiedzieć, c'nie? Jednak Zardonic(uś), jako NadCzysta NadPerfekcja, najwidoczniej wyczaił, jakie pytanie chcieli zadać jego wrogowie, bowiem rzekł, NadSeksownie zakładając ramię na ramię:

– Mnie nie da się tak łatwo zabić. – rzekł, ogarniając wzrokiem swych wrogów – Jestem Nadbogiem, gdyby dało się mnie tak po prostu rozstrzelać jakimś nieco bardziej podpakowanym pistoletem, to byłbym dupa, nie Nadbóg. – wyjaśnił, kiedy Slav Queen podeszła nieco bliżej Tacticusa, jeszcze go nie biorąc oczywiście, a Andżej przestał używać swej epickiej mocy, bowiem obecnie by mu się nie przydała – A co za tym idzie wasze moce też nic nie dadzą, bezproblemowo potrafię się wyrwać spod ich wpływu, co zapewne już wiecie. – dodał, gdy Andżejowi chyba się nudzić zaczęło, bowiem nieco uniósł się nad podłogę dzięki jednej ze swych pięciu mocy, a Andromeda na chwilę spuściła wzrok – Jestem przygotowany na wszystko. – zakończył, przywołując jedną ze swych nadprzyrodzonych zdolności.

Słysząc tę wypowiedź, Andzia Gandzia uniosła wzrok, pobłażliwie się uśmiechając i powiedziała:

– Sorki, ale nie. – rzekła, gdy NadZardonic i Andżej odwrócili wzrok w jej stronę – Nie przewidziałeś jednego, a niby taki NadZajebisty jesteś. – zakończyła, chwytając i podnosząc Tacticus, kiedy NadZardonic(uś) spojrzał w jej kierunku ze zdziwieniem.

Po zrobieniu tego, pomieszczenie i cały świat w sumie przemierzyła pikselowa fala, zamieniając wszystko i wszystkich w owe. Nim ktokolwiek zdążył jakkolwiek zareagować, wszystko stało się pikselami i rozpadło się, zostawiając jedynie czarną pustkę.


DUN DUN DUUUN!

______________________________________________________

*NadOczywistość – coś tak oczywistego, że aż zostało pomnożone razy Nadnieskończoność, aby podkreślić oczywistość danego czegokolwiek.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top