-BLAST PIT-
– Jakbym wiedział, że będziemy musieli wejść do sektora D(upa) – zaczął Gordon, kiedy przeszli przez wrota i znaleźli się w długim korytarzu ze śmieciami na podłodze, schodami na nie tak wielkie podwyższenie, beczkami oraz drewnianymi skrzyniami w oddali i zamkniętym przejściem dalej w głąb sektora – to byśmy po prostu zawczasu przeniknęli przez te drzwi. – stwierdził, gdy weszli po schodach, bowiem innego wyboru nie mieli.
– A gdybyś po prostu użył– – powiedział Anatolij, kiedy weszli po schodach i przeszli kawałek, ale Freeman nie dał mu dokończyć.
– Nie. – stwierdził, stosując kropkę stanowczości, gdy skręcili w drugie lewo a.k.a prawo.
– Ale wtedy byś wiedział, że i tak mielibyśmy zatoczyć koło. – odparł Diatłow, kiedy przeszli krótkim korytarzem i znaleźli się w rozwidleniu, z czego i tak musieli skręcić w lewo, bowiem po prawej znajdowała się, we wgłębieniu, ściana z różnymi rurami.
– Ale to byłby spoiler przyszłości. – wyjaśnił NadGordon, gdy skręcili w drugie prawo a.k.a lewo i ruszyli nieco oświetlonym przez światło (#sens) wydobywające się zza krat znajdujących się koło rur korytarzem, w kierunku zabitego dechami przejścia – A nie chcę spoilerować sobie przyszłości. – zakończył, kiedy rosyjski inżynier jebnął facepalma.
– Jesteś kurwa niemożliwy. – skomentował BFF NadFreemana, gdy podeszli do zabitego dechami przejścia, po czym Nadbóg vol. 2 wystrzelił w kierunku przeszkód wiązki dezintegrujące ze swych Nadseksownych oczu – Jak chciałbyś wiedzieć, że musieliśmy tu wejść, nie używając wiedzy absolutnej? – spytał Nadzażenowanym głosem, kiedy Gordon szeroko uśmiechnął się oraz, gdy przy okazji ruszyli przed siebie.
– No, bo fajnie byłoby to wiedzieć, ale jednocześnie nie chcę sobie spoilerować przyszłości. – stwierdził, gdy Anatolij jebnął podwójnego faceplama oraz, kiedy skręcili w drugie prawo a.k.a lewo.
– Lecz się. – skomentował NadNadzażenowanym głosem Diatłow, gdy szli nudnym korytarzem, w którym znajdowały się standardowe rzeczy jak beczki, jakiś wózek na różne cięższe przedmioty i tego typu sprawy – Na nogi, bo na mózg już za późno. – dodał, kiedy Freeman szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się, przy okazji psychokinezą przyciągając baterię do kombinezonu, leżącą na przejściu wyżej, tym do którego prowadziła drabina.
– Ale ja jestem normalny. – stwierdził NadGordon, wiadomo gdzie chowając baterię.
– No chyba w alternatywnej rzeczywistości. – odparł NadNadzażenowanym głosem rosyjski inżynier, kiedy skręcili w prawo, woah, nareszcie jakaś odmiana.
No ale po tej rozmowie na ten moment nastała cisza, gdyż nie wiedzieli jak mogliby dalej kontynuować ich epicką debatę. Obecnie, po skręceniu w prawo, znaleźli się na podwyższeniu z barierką, które skręcało w prawą stronę i prowadziło do jakiegoś typu pomieszczenia kontrolnego. W dole, po lewej stronie, znajdowała się winda, a także kilka standardowych rzeczy jak drewniana skrzynka. Z kolei na drugim końcu pomieszczenia, na ścianie, widniały zamknięte drzwi podobne trochę jak wjazd dla samochodów w typowym warsztacie. Spod sufitu zwisał również chwytak wyglądający trochę jak dźwig, a na drugim końcu pomieszczenia dało się zauważyć kolejne podwyższenie, do którego prowadziła drabina.
Widząc to wszystko, NadFreeman i jego BFF postanowili najpierw sprawdzić pomieszczenie kontrolne, bowiem tam zawsze mogło znaleźć się coś ciekawego. Znaczy ja tam nie wiedziałam co, wszakże tego dźwigu na stówę nie musieli uruchamiać, bo a i po co, ale zawsze mogli tam znaleźć na przykład jakąś nową broń czy amunicję do już posiadanej przez Nadboga vol. 2 broni. W każdym razie, kiedy doszli do owego miejsca, ówcześnie oczywiście zabijając Bullsquida, który znajdował się w dole i chciał ich zategesować kwasem, w samym pomieszczeniu kontrolnym nie znaleźli nic ciekawego. Ot panel do sterowania dźwigiem, krzesło obrotowe i tyle. Jednak, jako iż owe miejsce posiadało jakieś przejście na zaplecze, uznali że wejdą tam aby sprawdzić, czy w owym miejscu znajdowało się coś ciekawego, poza widoczną przez wejście żółtą beczką stojącą w rogu.
Po wejściu tam, najpierw, nim w ogóle zdążyli się rozejrzeć, musieli zmierzyć się z zombie, który akurat wstał i chciał ich zaciumkać. Oczywiście nie zdążył za dużo przejść, gdyż Gordon wystrzelił w jego kierunku wiązki dezintegrujące ze swych oczu, zmiatając go z powierzchni Ziemi. No ale jako iż Opkolandia chciała trochę utrudnić im życie, wiązki trafiły również w jedną z wybuchowych skrzyń, które stały w tym miejscu, ale zamiast zdezintegrować ją, wysadziły ową oraz, bowiem Opkolandia chyba dzisiaj miała jakiś sadystyczny humor, nim to nastąpiło, zamknęła drzwi do owego pomieszczenia. Opkolandio, ty psychopatko jedna. ;-; W każdym razie, jako iż wybuch nie miał się gdzie poza to pomieszczenie rozejść, z impetem odrzucił Duet Rozpierdolu na przeciwległą ścianę. Przez to, Freeman i Anatolij przez chwilę słyszeli ten nieprzyjemny pisk w uszach oraz chyba tylko Nadcudem tak silne uderzenie ich nie ogłuszyło. A nie, sorki, NadGordon powstał z NadCzystej NadZajebistości, a Diatłow z Czystej Zajebistości, wszystko jasne.
W każdym razie, kiedy nieco doszli do siebie po tym silnym uderzeniu oraz, gdy przy okazji Opkolandia otworzyła drzwi wyjściowe, rosyjski inżynier powiedział, jeszcze nieco oszołomionym głosem:
– Cholera, jak to było możliwe? – spytał, zwracając wzrok w kierunku swego BFF-a – Przecież wiązki dezintegrujące powinny zdematerializować te skrzynie. – zauważył, kiedy NadFreeman przyciągnął do siebie obecne tu cztery granaty i apteczkę.
– Najwidoczniej Opkolandia chciała nas pomęczyć, bowiem innego wyjaśnienia nie widzę. – odpowiedział Nadbóg vol. 2, wiadomo gdzie chowając apteczkę, a granaty zostawiając przy sobie.
– Czemu Opkolandia to taki chory pojeb? – spytał BFF Gordona, kiedy jego włosy na chama opadły mu na lewą stronę twarzy, korzystając z tego, że jeszcze stał.
– Nie wiem, to Zardonic ją tworzył, jego pytaj. – odparł Freeman, gdy wyszli z owego zaplecza i ruszyli w kierunku wyjścia z pomieszczenia kontrolnego.
– I wszystko jasne, widać ma to po nim. – skomentował Anatolij, kiedy przycisk, nad którym widniał napis „Drzwi bezpieczeństwa" i znajdował się w pomieszczeniu kontrolnym, sam się nacisnął aby wyręczyć Duet Rozpierdolu w późniejszym powrocie do niego.
W każdym razie, po tych słowach Diatłowa, NadGordon westchnął i, gdy zeskoczyli na sam dół, nie musząc martwić się, że coś by się ich nogom stało, rzekł:
– Słuchaj, wiem, że masz kosę z Zardoniciem – mówił, kiedy użył rentgenowskiego wzroku na znajdujących się tutaj skrzyniach – ale on nie jest psychopatą. – zauważył, nie dostrzegając niczego ciekawego poza baterią samotnie leżącą na podłodze, którą od razu przyciągnął – Jest...specyficzny, to prawda, ale nie jest to niczym dziwnym w tym wypadku. – dodał, chowając wiadomo gdzie baterię, a po zrobieniu tego rozglądając się – Obaj żyjemy miliardy lat, pamiętamy czasy, kiedy Ziemia nawet nie istniała. – wyjaśnił, kiedy nie znalazł w owym miejscu nic ciekawego, więc po prostu weszli do windy – To logiczne, że patrzymy na Nadwszystko w znacznie inny sposób niż zwykli ludzie. – zakończył, gdy wszystkie apteczki, granaty i amunicje w pobliżu, w sensie w oddalonym nie tak bardzo szybie wentylacyjnym oraz na półpiętrach, do których prowadziła drabina znajdująca się we wnęce obok windy, same schowały się do skrytki w Magazynie Rzeczywistości należącej do NadGordona.
– To dlaczego krzywdzi bliskie mi osoby? – spytał z wyrzutem BFF NadFreemana, naciskając przycisk – To, że patrzy inaczej na Nadwszystko nie zmienia faktu, że się na mnie uwziął. –stwierdził, gdy winda, skrzypiąc ze znudzenia, ruszyła w dolny dół – Rozumiem, że jesteśmy wrogami, ale on męczy moich bliskich zupełnie bez powodu. – zakończył, kiedy włosy rosyjskiego inżyniera na chama opadły mu na lewą stronę twarzy, korzystając z tego, że obecnie stał.
– On nie krzywdzi nikogo bez powodu. – wyjaśnił Nadbóg vol. 2, zakładając ramię na ramię – Albo musi mieć w tym jakiś cel – zaczął, gdy winda zatrzymała się w wielkim pomieszczeniu z wybuchowymi skrzynkami, drewnianymi skrzynkami, syfem, kolejką do przewożenia towarów oraz jakimś niewielkim pomieszczeniem kontrolnym – albo jesteś przewrażliwiony i nadinterpretowujesz to, co on robi. – dodał, prostując ręce, gdy ruszyli przed siebie.
Anatolij nie zdążył nic powiedzieć, gdyż znowu jakiś cwel zostawił włączone radio, tym razem na jednej z półek w pomieszczeniu kontrolnym, gdyż owe znowu zaczęło emitować charakterystyczny dźwięk EAS-u amerykańskiego.
– Następująca wiadomość jest transmitowana na żądanie Departamentu Służb Ratunkowych w Nowym Meksyku. – odezwał się znany nam już EAS-owy głos, kiedy Duet Rozpierdolu udał się w kierunku źródła dźwięku – O dziewiątej czterdzieści siedem rano czasu górskiego katastrofa nieznanego typu wydarzyła się w Black Mesa Research Facility – mówił, gdy Gordon i jego BFF weszli do pomieszczenia i stanęli naprzeciwko radia – powodując znaczące uszkodzenie i zniszczenie różnych systemów energetycznych i komunikacyjnych w otaczających obszarach. – kontynuował powtarzanie tego, co każdy po pierwszym EAS-ie już wiedział, ale najwidoczniej należało to powtórzyć, kiedy nad torem kolejki przeleciał Nyan Cat, bowiem dlaczego nie – Ta wiadomość zastępuje poprzedni alert, który został przedawniony o dwunastej jeden w południe czasu górskiego. – obwieścił coś nowego, gdy Freeman na chwilę spuścił wzrok w kierunku jakże ekscytującej podłogi – Pełna kwarantanna została wydzielona dla obszarów Black Mesy. – mówił, kiedy NadGordon przyciągnął wszelkie obecne w owym miejscu amunicje do broni wszelakich – W trosce o bezpieczeństwo publiczne, wszystkim mieszkańcom Nowego Meksyku znajdującym się w promieniu stu pięćdziesięciu mil od Black Mesy radzi się natychmiastowo ewakuować z tych obszarów. – kontynuował, gdy NadFreeman chował wiadomo gdzie amunicję, ale owa wiadomość uzmysłowiła im, że Zardonic(uś) miał rację z tym, że nie powinni teleportować się obecnie poza Black Mesę – Zabierzcie jedynie niezbędne zapasy i radio na baterię. – zaczął standardową, EAS-ową informację, kiedy Nadbóg vol. 2 zamykał swoją skrytkę w Magazynie Rzeczywistości – Nie używajcie do podróży więcej niż jednego środka transportu. – mówił dalej, gdy rzeczywistość puściła cicho w tle nutę „Die" z zremasterowanego soundtracku pierwszego C&C, no kurwa, jak klimatycznie xD – Podążajcie lokalnymi trasami ewakuacyjnymi, które zostały oznaczone przez lokalne władze. – wypowiadał dalej te standardowe, EAS-owe informacje, które usłyszycie na YouTube, oglądając sporo EAS-owych scenariuszy – Jeżeli jesteś w obszarze ewakuacji i nie posiadasz środka transportu, zlokalizuj swój najbliższy posterunek policji. – mówił dalej standardowe rzeczy, gdy sufit z nudów zaczął falować, ale że to Opkolandia, to Duet Rozpierdolu miał w to wyjebongo – Jeżeli zaczynasz mieć gorączkę, kaszleć, mieć nudności, zawroty głowy, ból mięśni, zapalenie płuc, utratę włosów lub inne podobne dolegliwości – wypowiedział wreszcie coś nowego, tylko co oni tam na zewnątrz podejrzewali, że wydarzyło się w Black Mesie, skoro podawali takie objawy, gdy Gordon i rosyjski inżynier spojrzeli z większym zainteresowaniem w kierunku radia – skontaktuj się niezwłocznie z najbliższym centrum kontroli chorób, gdyż te symptomy mogą być związane z niedawnym wydarzeniem. – mówił, kiedy sufit kulturalnie przestał falować, bowiem ileż można, ale tym razem podłoga zaczęła falować, no epicko – Bądźcie na bieżąco z lokalnymi mediami informacyjnymi po informacje odnośnie trwającego nagłego wypadku. – zakończył tym epickim zdaniem, po czym dało się usłyszeć dźwięk kończący EAS-ową wiadomość.
No epicko, poza Black Mesą chyba podejrzewali, że wszystko, co mogło w owym miejscu się zjebać się zjebało. W sumie generalnie jeżeli tak myśleli, to w większości mieli rację, bowiem po wybuchu Spektometru Antymasy cały ośrodek został zniszczony. W każdym razie, kiedy Duet Rozpierdolu ruszył do wyjścia z owego pomieszczenia, nową rozmowę zaczął Diatłow:
– Czy oni tam czasem na zewnątrz nie przesadzają? – spytał, kiedy Freeman zwrócił wzrok w jego stronę – Serio, wątpię aby zwykłe rozjebanie się systemów energetycznych i komunikacyjnych było jedynym powodem do ewakuacji aż tak ogromnego terenu. – mówił, gdy skręcili w lewo i ruszyli w kierunku kolejki towarowej aby po prostu usprawnić i uprzyjemnić sobie podróż w przód – W końcu zawsze są awaryjne systemy komunikacyjne i energetyczne. – zauważył słuszny fakt, kiedy wskoczyli na kolejkę towarową.
– Może jebnięcie Spektometru Antymasy jakoś odbiło się na świecie zewnętrznym. – wysnuł hipotezę NadGordon, podchodząc do panelu sterowania kolejką i pociągając dźwignię uruchamiającą do końca – Chociaż to byłoby dziwne, ponieważ wybuch Spektometru nie jest wybuchem atomowym ani nic w tym stylu. – dodał, gdy kolejka ruszyła na pełnej kurwie, aż włosy Anatolija radośnie rozwiały się na wszystkie strony, ciesząc się, że miały chociaż trochę rozrywki.
– Może chodzi o stworzenia z Xen – zaczął Diatłow, kiedy na trasie ich jazdy oraz obok zaczynały się przeteleportowywać owe istoty, ale te na trasie miażdżyła kolejka, a te obok po prostu bardzo szybko mijali – ale gdyby tak było, to raczej podaliby to w alercie, bowiem EAS jest po to, aby informować społeczeństwo o tym jaka sytuacja zaszła i jakie kroki należy w związku z tym podjąć. – stwierdził, gdy tak sobie radośnie jechali, nawet nie musząc zabijać istot z Xen, gdyż robiła to za nich kolejka oraz omijając te, które przeteleportowały się na tor po lewej lub podwyższenie z barierką po prawej.
– Poza tym, mówią że nadal chodzi o katastrofę nieznanego typu, która wydarzyła się w Black Mesie. – zauważył NadFreeman, kiedy minęli zniszczony kawałek toru po lewej oraz kolejkę towarową w takim samym stanie – Cholera wie, czemu ewakuują coraz to większy obszar, ale na sto procent mają ku temu powód. – dodał, gdy w pewnym momencie zaczęli zauważać na końcu toru jakieś zielone światło, a w pewnym momencie ujrzeli, że panel kontrolny kolejki zaiskrzył się oraz zielona dioda, informująca że kolejka jechała, zmieniła kolor na czerwony.
Widząc to, nim obaj zdążyli zareagować, kolejka jeszcze bardziej przyspieszyła, po czym, gdy dojechała do końca zniszczonych torów, uderzyła w zniszczoną kolejkę, która utknęła na końcu. Uderzenie okazało się tak mocne, że wyrzuciło Duet Rozpierdolu przed siebie, przez co wpadli oni do owego, radioaktywnego jeziora. Normalnie powinni się tym przejąć, ale obaj posiadali radiokinezę, więc wpadnięcie do jeziora radioaktywnej cieczy nie stanowiło dla nich niczego grożącego śmiercią. Jedyne co, to kombinezon Nadboga vol, 2 zaczął się wyładowywać, bowiem on akurat nie mógł długo znajdować się w miejscu skażonym promieniowaniem. Kiedy jednak obaj wynurzyli się, włosy rosyjskiego inżyniera tak podjarały się faktem, że trafiły do radioaktywnego środowiska, że zaczęły podbierać owe promieniowanie i wydłużać się, gdyż widocznie sądziły, że BFF Gordona wyglądał seksowniej w włosach podobnych długością do włosów przeciętnej kobiety.
– Dawno żem nie pływał w promieniowaniu. – skomentował zaistniałą sytuację Freeman, kiedy obaj unieśli się w powietrze i polecieli w kierunku balkonikowatego przejścia, które znajdowało się stosunkowo niedaleko.
– Myślisz, że ja pływałem? – zadał to retoryczne pytanie Anatolij, gdy wylądowali na owym przejściu – To, że mam radiokinezę, nie oznacza, że codziennie pływam w radioaktywnych bajorach. – dodał, kiedy ruszyli przed siebie.
– W sumie nie tak, jakbyś gdziekolwiek miał radioaktywne bajoro. – zauważył Freeman, gdy przeskoczyli na znajdujący się niżej, przekrzywiony kawałek przejścia i podeszli po dwóch deskach do drabiny – A poza tym, fajnie wyglądasz w tak nienaturalnie długich jak na faceta włosach. – skomplementował, kiedy Diatłow, słysząc to, użył swej możliwości widzenia w trzystu sześćdziesięciu stopniach aby spojrzeć na swe włosy.
Faktycznie, dostrzegł że jego włosy ciągle radośnie pobierały promieniowanie z owego jeziora i wydłużały się jak pojebane. Obecnie sięgały rosyjskiemu inżynierowi do połowy pleców i ciągle się wydłużały. Widząc to, BFF NadGordona, wchodząc po drabinie, rzekł z Nadzażenowaniem w głosie:
– Te włosy ewidentnie są jakieś niepojęte. – mówił, słysząc jak NadFreeman zaczął za nim wchodzić – Wiesz może, jak je ogarnąć? – spytał, bardzo szybko dochodząc, lenny face, na samą górę i stając na metalowym fragmencie.
– Nie da się. – odparł tego dramatycznego newsa Nadbóg vol. 2, gdy Anatolij przesunął się, robiąc swemu przyjacielowi miejsce – Muszą się same ogarnąć, może twoje włosy po prostu są zdziecinniałe dłużej. – skomentował, kiedy fragment włosów Diatłowa sam się uniósł i chciał trzepnąć Gordona, ale widząc, że miały do czynienia z Freemanem, szybko opadły.
– Kurwa, ale inni naukowcy, których ewentualnie spotkamy – zaczął, przeskakując na znajdującą się tu rurę i idąc przed siebie – będą mieli bekę widząc mnie z tak długimi włosami. – mówił, gdy obaj wskoczyli do szerokiej dziury prowadzącej do środka rury.
– Spoko, zawsze mogę użyć inokinezy aby uznawali to za całkowicie normalne. – zapewnił NadGordon, kiedy szli normalnie przed siebie, gdyż rura okazała się na tyle wysoka, że nie musieli się czołgać.
– A, no racja, prawie bym zapomniał, że posiadasz inokinezę. – powiedział rosyjski inżynier, gdy tak sobie szli i w pewnym momencie skręcili w lewo – W każdym razie – zmienił temat, kiedy zaczęli zauważać wyjście z rury – Ciekawe jak według Kasztana Podstawowego ludzie z kompleksu Lambda mogą zakończyć ten cały pierdolnik. – powiedział, gdy doszli do końca i wyskoczyli z rury, po czym zeskoczyli z fragmentu innej rury, na którym wylądowali.
– Może chcą wrzucić atomówki na Xen. – wypowiedział tę całkiem możliwą w Opkolandii hipotezę, dezintegrując promieniami z oczu Bullsquida, który chciał ich zaciumkać kwasem.
– W Black Mesie nie ma atomówek. – zauważył BFF NadFreemana, kiedy ruszyli tym pomieszczeniem technicznym z masą rur, generatorów chyba i schodów przed siebie.
– To może odkryli coś, co wysyła tutaj przez portale te wszystkie istoty i chcą abyśmy to coś zabili. – wypowiedział tę już prawdopodobniejszą według praw logiki teorię, kiedy włosy Anatolija wykryły w oddali trochę promieniowania i radośnie zaczęły je pobierać, wydłużając się przy tym – Innej opcji nie widzę, w końcu czasu nie cofną. – dodał, gdy Diatłow ustrzelił swym laserowym wzrokiem Bullsquida znajdującego się na podwyższeniu nad mniejszym jeziorem kwasu.
– Być może, w końcu inaczej nie mogliby tego zakończyć. – zakończył na ten moment rozmowę rosyjski inżynier, kiedy na chwilę przystanęli i Nadbóg vol. 2 otworzył jedną ze skrytek w Magazynie Rzeczywistości.
Kiedy to zrobił, zaczął wyjmować baterie i ładować nimi swój kombinezon, który obecnie miał sześćdziesiąt procent mocy. Naładowanie zajęło mu krótko, a po zrobieniu tego, prześwietlił rentgenowskim wzrokiem samotną, drewnianą skrzynkę znajdującą się pod schodami. Dzięki temu przekonał się, że znajdowała się w niej amunicja do strzelby, którą od razu przyciągnął swą psychokinezą i schował wiadomo gdzie. Zaś po zrobieniu tego i zamknięciu skrytki, obaj wznieśli się do góry, bowiem nie do dołu i podlecieli na podest nad niewielkim jeziorem kwasu. Kurna, jebani cheaterzy, nic tylko opisywanie akcji by mi skracali. No kurwa mać. ;===;
No ale wracając do teraźniejszości, po dotarciu tam, ujrzeli przed sobą długi korytarz. Niedaleko miejsca, w którym się znajdowali, stały dwie beczki oraz dwie szafki magazynowe z różnymi pierdołami. Jednak, pod jedną z szafek, stały dwie baterie do kombinezonu HEV, a na jednej z półek leżały dwie apteczki. Widząc to, obaj podeszli bliżej, po czym Gordon otworzył swą skrytkę w Magazynie Rzeczywistości i schował tam te cztery rzeczy, wszakże nigdy nie wiadomo, kiedy mogłyby się przydać.
– Masz tyle tych apteczek, że mógłbyś mały szpital otworzyć. – skomentował BFF Freemana, gdy ruszyli przed siebie.
– Po prostu co do mnie to wiem, że nic mnie się nie stanie, a nawet jeżeli to mam NadOP healing factor – zaczął NadGordon, kiedy minęli jakąś niedziałającą, staro wyglądającą centralę komputera oraz mnóstwo śmieci na podłodze – ale wiem, że ty healing factor nie masz, więc zawsze mogłoby ci się coś stać. – kontynuował, gdy przeszli obok pustej szafki magazynowej stojącej i drugiej przewróconej – A, że jesteś moim przyjacielem, to nie chcę aby skończyło się to nie wiadomo jak źle. – zakończył, kiedy stosunkowo szybko doszli do rozwidlenia, jednak naprzeciwko nich znajdowała się, we wgłębieniu, tylko ściana, wysoka metalowa skrzynia i, nieco wyżej, zamknięte metalowe drzwi z prowadzącą do nich szyną, dlatego właśnie skręcili w drugie prawo a.k.a lewo.
– W sumie szkoda, że masz healing factor, bowiem chciałbym ci się jakoś odwdzięczyć za to, że mnie wskrzesiłeś. – odparł Anatolij, gdy zeszli po niedługiej, stromej podłodze i znaleźli się na metalowym pomieszczeniu w nowym, wysokim jak cholera, miejscu.
Owe pomieszczenie, na samym dole, posiadało podłogę zalaną całkowicie radioaktywną cieczą, która ciągle wypływała z obecnych tutaj rur. Na końcu pomieszczenia, znajdowała się półokrągła ściana, najprawdopodobniej należąca do właściwej części sektora D(upa). Niedaleko niej stała też winda, co ona robiła w radioaktywnej cieczy cholera wie. W oddali znajdowało się też trochę standardowych rzeczy, jak na przykład szafki magazynowe z bateriami do kombinezonu HEV. No i znajdowała się tutaj samotna, pomarańczowa beczka z jakimś radioaktywnym syfem. Egzyściły tutaj też dwa bullsquidy, które od razu NadFreeman i jego BFF zategesowali promieniami dezintegrującymi ze swych oczu. No ale że owe pomieszczenie zawierało radioaktywności w chuj, to włosy rosyjskiego inżyniera radośnie zaczęły owe promieniowanie pobierać aby się wydłużać jak pojebane.
– Nie musisz się odwdzięczać – kontynuował przerwaną rozmowę Nadbóg vol. 2, jakby nic się nie stało – wskrzesiłem cię, bowiem jesteśmy przyjaciółmi. – dodał, gdy po prostu wzbili się w powietrze i zaczęli lecieć w kierunku windy.
No ja się zaraz serio wkurwię, nie mieli co innego do roboty, tylko wkurwiać mnie? Już w kompleksie biurowym skracali drogę, teraz nie mieli co innego do roboty? -_- Anyway, kiedy baterie do kombinezonu same wskoczyły do skrytki w Magazynie Rzeczywistości należącej do Gordona, Diatłow powiedział:
– Niby wiem – mówił, gdy wlecieli do windy – ale jednak dziwnie się czuję z myślą, że nie mogę ci się odwdzięczyć. – kontynuował, kiedy Freeman nacisnął przycisk koło drzwi.
– Spoko, na stówę kiedyś trafi się coś, co będziesz dla mnie mógł zrobić. – zapewnił NadGordon, gdy drzwi zamknęły się i winda ruszyła – Wystarczy poczekać. – odparł, unosząc na chwilę wzrok.
Musieli trochę poczekać aż winda dojedzie na górę, no ale ważne, że nie mieli teraz jak skracać mi opisywania akcji, hehe.
Ej, moment, co jest. Czemu Opkolandia tak nagle przerzuciła mnie z powrotem do komory testowej C(ieć)-33/a? Nie żeby coś, to dobrze, bowiem może zdarzy się coś istotnego do opisania w innym miejscu, ale to dość specyficzne. No cóż, alarmy tutaj już raczyły zamknąć mordę i nie wyły co chwilę, ale Spektometr nadal pozostawał rozpizgany oraz emitował z góry wiązki prądu. Aż w końcu, o kurła, owe pomieszczenie przeszyły cztery, niebiesko-białe, błyski teleportacji, je! Okazało się, że to czterech karakanów z FBI rząd amerykański, korzystając z faktu, że teleportacja normalnie występowała na świecie, wysłał do tejże komory testowej aby ogarnęli, co jebło i czemu. Fajnie, może dowiemy się, co się odjaniepawliło.
No ale widząc rozpierdziel oraz nieznane im urządzenie, jeden z agentów, David, gwizdnął i powiedział:
– Ale jebło.
– Co to w ogóle jest za urządzenie? – spytał drugi z agentów, Lawrence, również patrząc na Spektometr.
– Cholera jego wie, wnioskując po tym krysztale – zaczął David, wskazując na przysypaną gruzami i szczątkami Spektometru próbkę w równie zniszczonym trzymadle – pewnie jakieś urządzenie do sprawdzania działania próbek czy chuj wie co. – kontynuował, kiedy we czworo zaczęli szukać czegoś, co mogło spowodować wybuch – Nie wiem, nie jestem naukowcem. – zakończył, zwracając się w kierunku swych dwóch pozostałych kolegów, czyli w kierunku Daniela i Axela – Wy dwaj – powiedział do nich, wskazując w ich kierunku – udajcie się do pomieszczenia kontrolnego sprawdzić czy tam są jakieś informacje na temat jebnięcia. – rozkazał, gdy obaj agenci wyjęli swe urządzenia służące do teleportacji – Pozostaniemy w kontakcie. – zakończył, odwracając się w kierunku Spektometru.
– K – odpowiedzieli krótko Daniel i Axel i przeteleportowali się w odpowiednie miejsce.
Kiedy zaś zniknęli, David westchnął i odparł:
– Co za niewdzięczna robota. – stwierdził, kiedy Opkolandia odrzuciła im największy kawał Spektometru, widzicie jaka Opkolandia dobra – Takie rzeczy powinno się dawać więźniom do roboty. – powiedział, gdy Lawrence odgarnął mniejsze kawałki gruzu.
– No ale my jesteśmy z FBI, a ostatnio nasz szef naoglądał się memów i uznał, że jesteśmy od wszystkiego. – przypomniał Lawrence, widząc jakiś dziwny, mały jak mózg Szumowskiego, a nie, sorki, trochę większy, przedmiot leżący na samym dole.
– Trzeba typowi Internet odciąć. – stwierdził David, gdy Lawrence nachylił się tak, że prawie wglebnął się w szczątki Spektometru – Znalazłeś tam coś? – spytał David, widząc jak jego ziomek nachylał się.
– Tak, coś co kolorystycznie nie pasuje do tego urządzenia. – odparł, wyjmując tego małego ciecia w postaci jakiegoś chipu – Ej kurwa. – zaczął zdziwionym głosem, patrząc na owy przedmiot – Który chuj tutaj to wmontował? – spytał, zwracając głowę w kierunku swego zioma z roboty.
– A co to jest? – zapytał David, podchodząc do Lawrence'a.
– Ten sam chip, który kiedyś montowali do drukarek. – odpowiedział Lawrence, zwracając wzrok w kierunku chipu i ja już chyba kurna wiem o jaki chip mu chodzi, O CHUJ ;_; – Postarzał je fabrycznie aby nie działały tak jak powinny i aby ludzie kupowali nowe.* – wyjaśnił, kiedy David spojrzał w jego kierunku z zszokowaniem – Na przykład wywalały błędy, że papieru nie ma, kiedy było go od zajebania. – odparł, gdy w oddali przeleciał Nyan Cat.
– Myślisz, że to przez to to coś – zaczął David, wskazując na szczątki Spektometru – jebło? – spytał, opuszczając rękę.
– Raczej na pewno, bowiem to ten sam chip, ale żeby w ogóle wszedł w takie urządzenie, musiał zostać przez kogoś zmodyfikowany. – odparł, kiedy za zniszczonymi drzwiami wejściowymi do komory przeturlały się ziemniaki, bowiem kto im zabroni – Więc ktoś musiał chcieć tej katastrofy. – rzekł, gdy David spojrzał w kierunku Lawrence'a z Nadzszokowaniem.
– Kto byłby takim idiotą, aby chcieć kaleczyć świat? – spytał, wyjmując krótkofalówkę.
– Nie mam pojęcia, ale ktoś musiał zrobić to nieprzypadkowo. – rzekł Lawrence, chowając chip do kieszeni.
– Czej, zawołam chłopaków. – odparł, włączając krótkofalówkę – E, parówy, znaleźliśmy powód jebnięcia. – powiedział do krótkofalówki w bardzo kulturalny sposób.
– My też coś mamy. – odezwał się Axel, kiedy David spojrzał w kierunku zniszczonej szyby pomieszczenia kontrolnego – Nie znam się za bardzo na tego typu urządzeniach, ale znaleźliśmy tu jakiś program, który EWIDENTNIE – to słowo powiedział głośniej, gdy z sufitu spadły zwłoki G-Mana, ale że to Opkolandia, to nikt się nie przejął – nie powinien się znaleźć absolutnie nigdzie. – wypowiedział tego Naddramatycznego newsa, ja pierdolę, co tu się porobiło. ;_;
– Skopiujcie ten program na coś i wracajcie tutaj. – rozkazał David, spuszczając wzrok i patrząc w kierunku pomarańczowej ściany – Resztę już ogarną naukowcy. – stwierdził, po czym wyłączył krótkofalówkę.
Po tej epickiej debacie, David westchnął i odwrócił się w kierunku swego zioma. Po zrobieniu tego, spytał:
– Tylko PO CO – te dwa słowa wypowiedział głośniej – ktoś chciałby w taki sposób kalać świat? – spytał, zginając lewą rękę w drugie prawo a.k.a lewo.
– Może ten chip został wtegesowany fabrycznie. – powiedział Lawrence, zakładając ramię na ramię.
– Wątpię, to od wieeelu lat jest już niezgodne z prawem. – zauważył David, opuszczając rękę – A poza tym, do urządzeń służących zapewne do jakichś eksperymentów naukowych nigdy nie można było montować takich chipów. – wyjaśnił, opierając ręce o biodra i nieco zginając prawą nogę – A, że takie urządzenia są dokładnie sprawdzane przed wypuszczeniem, to nikt nie mógłby tego przeoczyć. – dodał, prostując nogę i nieco zginając drugą.
– To w takim razie nie mam pojęcia. – stwierdził Lawrence i chciał jeszcze coś dodać, ale nie zdążył.
Bowiem po wypowiedzeniu tego zdania, do zniszczonej komory testowej przeteleportowali się Daniel i Axel. Kiedy zaś znaleźli się w owym miejscu, nim we czworo przeteleportowali się z powrotem do siedziby FBI, Daniel spytał:
– A co wy znaleźliście?
W odpowiedzi, Lawrence wyjął chip z kieszeni i nieco uniósł go.
– To. – powiedział, gdy jego dwaj znajomi z roboty spojrzeli w kierunku urządzenia – Chip fabrycznie postarzający cokolwiek, w czym się znajdzie, tylko tutaj zmodyfikowany pod względem wielkości aby wszedł do tego urządzenia. – wyjaśnił, kiedy Daniel i Axel spojrzeli w kierunku owego chipu z przerażeniem – Taki sam, tyle że inaczej wyglądający, montowano kiedyś w drukarkach aby po odpowiednim czasie nie działały jak powinny i aby ludzie kupowali nowe. – wyjaśnił, opuszczając rękę i chowając przedmiot do kieszeni.
– O chÓj. – odpowiedział kulturalnie Daniel – Tylko skąd ten chip się wziął w naukowej maszynie? – spytał, ogarniając swych ziomków z pracy wzrokiem.
– Cholera jego wie. – odparł David, gdy Daniel zwrócił wzrok w jego kierunku – W jakimkolwiek miejscu, gdzie tworzono ten sprzęt – w tym momencie wskazał na szczątki Spektometru Antymasy – to na stówę nie, bowiem to nigdy nie było legalne, a poza tym takie urządzenia są milion razy sprawdzane przed wypuszczeniem do normalnego użytku. – zakończył, opuszczając rękę i wyjmując urządzenie do teleportacji – W każdym razie, nasza rola tutaj jest już skończona, wynośmy się stąd. – dodał, po czym we czworo nacisnęli odpowiedni przycisk na swych urządzeniach teleportacyjnych.
Kilka sekund potem, w miejscach, w których stali, pojawiły się niebiesko-białe błyski teleportacji, a gdy owe opadły, agenci zniknęli. Kuuurwa, to wszystko jeszcze bardziej się komplikuje. Ciekawiło mnie, co jeszcze wyniknie w związku z Kaskadą Rezonansową, ale obecnie Opkolandia znowu przerzuciła mnie do Duetu Rozpierdolu, więc teraz zajmijmy się tym, co oni tam robili.
Obecnie NadFreeman i Anatolij weszli do głównej części silosu D(upa) i w sumie nie dziwne, że zrobili to tak szybko, bowiem od momentu zatrzymania się windy na piętrze nie mieli za dużo do przejścia. W środku dało się słyszeć uderzenia o metal dochodzące zza ściany i wydawane przez Tentacle, które z dupia wzięły się w środku silosu D(upa). Hej, w sumie pasuje. W każdym razie, kiedy zabili zombie, którego zastali po automatycznym otworzeniu się drzwi, ruszyli wąskim korytarzem przed siebie, a dokładniej w kierunku pomieszczenia kontrolnego sektora. Nie przeszli zbyt daleko, gdyż niedaleko dwóch, metalowych, dużych drzwi znajdujących się naprzeciwko siebie, z Barnaclem radośnie zwisającym z sufitu, siedział umierający naukowiec, najprawdopodobniej dziabnięty przez Tentacle, ale jakimś cudem nie wciągnięty do dziury z nimi.
Kiedy zaś do niego podeszli, licząc na to, że dowiedzą się, co odkurwiało się w tym sektorze, bowiem Nadbóg vol. 2 i jego BFF nie wiedzieli jeszcze, co dokładniej znajdowało się za ścianą, ten rzekł umierającym głosem:
– Musicie...odpalić silnik rakietowy. – odparł tego epickiego newsa, który od razu wyjaśnił Duetowi Rozpierdolu, co należało zrobić – Zniszczcie tę cholerną istotę nim stanie się większa. – zakończył, po czym kaszlnął i umarł, je!
– A liczyłem na to, że pójdzie nam szybko i przyjemnie. – skomentował wypowiedź zmarłego przed sekundą naukowca Gordon, gdy odwrócili się w lewo – A tu dupa. – dodał, kiedy ruszyli przed siebie.
– Nie wiem co tam stuka w metal – zaczął rosyjski inżynier, kiedy Freeman strzałem ze strzelby zabił zagradzającego drogę Barnacle'a – ale oby to nie była jakakolwiek wielka istota z Antyziemi, bowiem obawiam się, że zwykły silnik rakietowy może nie wystarczyć. – powiedział, gdy dalej ruszyli przed siebie, w kierunku kilku schodków prowadzących do drzwi do pomieszczenia kontrolnego.
– Raczej to stworzenia z Xen – zapewnił NadGordon, kiedy wchodzili po schodach – gdyż te z Antyziemi, które mogłyby stukać w ten sposób, zabiłaby ziemska atmosfera. – zapewnił, gdy przeszli kawałek, weszli po kolejnych kilku schodach i Diatłow nacisnął przycisk otwierający drzwi.
Kiedy to zrobili, ujrzeli przed konsolą służącą do włączenia silnika rakietowego, naukowca który najwidoczniej ze względu na swój debilizm nie potrafił ogarnąć, że najpierw należało włączyć dostawy tlenu, paliwa i prądu, gdyż mimo wszystko chciał uruchomić silnik. Szybko jednak szybę pomieszczenia wybił jeden z Tentacli, który jak nazwa wskazywała, wyglądał mackowato, tylko posiadał ostre zakończenie do chwytania ofiar.
– Nie! – krzyknął naukowiec, który wykazał się taką głupotą, że nie zasłużył ani na normalne, ani na bekowe imię, kiedy jeden z Tentacli zaczął szukać czegoś, co mógłby zjeść na obiad – Aaaaaah! – ponownie krzyknął naukowiec, próbując się podnieść, gdy jeden z Tentacli schylił się i radośnie chwycił go, widząc że dzisiaj ani on, ani jego znajomy drugi Tentacle nie będą głodować – Zdejmijcie to ze mnie! – krzyknął naukowiec, gdy jeden z Tentacli ciągnął go do głównego pomieszczenia silosu – Zdejmijcie to! – krzyknął, kiedy jeden z Tentacli gwałtownie pociągnął go i schował się – NIEEEEEEEEEEEE! – krzyknął swe ostatnie słowa naukowiec wciągany do głębokiej jak jego niedojebanie dziury.
Chwilę potem zaś, gdy Tentacle, który wciągnął naukowca, znowu wysunął się na powierzchnię i zaczął radośnie napierdalać w metalową podłogę, Anatolij jebnął facepalma i, Nadzażenowanym głosem, zaczął:
– Ja pierdolę. – skomentował minione zajście, gdy razem ze swym przyjacielem ruszył w kierunku drugich drzwi – Czy naprawdę nie ma jeszcze innej inteligentnej osoby poza nami w tym całym ośrodku? – spytał, zwracając wzrok w kierunku NadFreemana.
Nadbóg vol. 2 jednak nie zdążył odpowiedzieć na zadane pytanie, gdyż kiedy przeszli przez drzwi i podeszli do fragmentu podłogi zablokowanej przez kilka rzeczy jak na przykład szafkę magazynową, Pustak Budowlany, jeden z ochroniarzy chowających się za ową barykadą, widząc Duet Rozpierdolu, wstał i powiedział:
– Hej! – rzekł, zaczynając gestykulować ręką, chuj jeden, jakby nie mógł stać kulturalnie prosto – Bądźcie cicho. – zaczął, mimo iż widział, że Gordon i jego BFF zachowywali się obecnie cicho – To coś nas słyszy. – powiedział tego istotnego newsa i tak, ciągle gestykulował rękoma, ale gdybym miała to wszystko opisywać, to siedzielibyśmy tu cały dzień – Kilku naukowców skradło się na dół do generatora – zaczął, wskazując palcami w kierunku drabiny, jakby chciał wskazać na owych naukowców – aby uruchomić rakietę. – poinformował tego absolutnie nieistotnego newsa, bowiem wiadomo, że w Opkolandii i tak jakimś no-name'owym parówom nie uda się osiągnąć tego, co powinien zrobić ktoś bardziej zajebisty – Próbujemy zrobić przerwę na aneks paliwowy. – wypowiedział to zdanie, które chuj wie co znaczyło, nie zdziwię się, jeżeli miało tyle sensu co filmy Neila Breena – Jesteście z nami? – zadał to jakże oczywiste pytanie.
– Oczywiście, że tak, chyba nie myślisz, że zamierzamy was rzucić na pożarcie temu czemuś. – odpowiedział nieco zażenowanym głosem Freeman, tyłem przeskakując razem ze swym BFF-em nad blokadą.
– Obecnie to w sumie cholera jego wie – zaczął Pustak Budowlany, kiedy Duet Rozpierdolu podszedł tyłem do drabiny – więc lepiej się upewnić. – dodał, gdy NadGordon i jego BFF przystanęli.
W odpowiedzi na to jakże logiczne zdanie, NadFreeman spojrzał w kierunku ochroniarza z NadNadNadzażenowaniem w oczach. Widząc to, Pustak, szeroko jak postacie z anime uśmiechnął się. Widzicie, w Black Mesie pracowały same popierdolce. No ale widząc to, Nadbóg vol. 2 westchnął z NadNadNadzażenowaniem, po czym razem ze swym ziomkiem weszli po drabinie do raju każdego gracza czyli półek z zapasem granatów oraz bomb zdalnych, których Gordon jeszcze w swym arsenale nie posiadał.
– W każdym razie, bowiem wątpię aby te mackowate parówy słyszały ludzką mowę – zaczął Freeman, używając tychokinezy aby zmniejszyć do zera prawdopodobieństwo, że Pustak Budowlany ujrzy używaną przez NadGordona psychokinezę – też mnie to ciągle zastanawia, dlaczego tutaj są takie zjeby. – zaczął, psychokinezą unosząc wszystkie materiały wybuchowe jakie posiadał przy sobie, łącznie z tymi z szafki magazynowej – Kurna, w końcu powinni ogarnąć, że zachowując się jak niedojeby zmniejszają swe szanse przeżycia. – stwierdził, kiedy obaj otoczyli się barierami ochronnymi, po czym podeszli do wyjścia do głównej części silosu.
W tym momencie, z drugiego wyjścia, na równoległej ścianie, powinien wyjść ten ochroniarz, który miał jak niedojeb społeczny próbować zastrzelić Tentacle ze zwykłego Glocka, ale Opkolandia uznała, że ktoś poza Duetem Rozpierdolu powinien zachowywać się inteligentnie. Właśnie dlatego owy ochroniarz się tutaj teraz nie pojawił. Anyway, NadFreeman, rzucając trzy granaty gdzieś obok, zaczął:
– Dobra, aby poszło szybciej, to się rozdzielimy. – stwierdził, gdy granaty radośnie wybuchły i Tentacle przesunęły się w miejsce wybuchu i tam zaczęły nakurwiać w metal – Ja idę włączyć tlen i paliwo, a ty zajmiesz się prądem. – odparł, rzucając Tentaclom granat w to samo miejsce.
– K – odpowiedział krótko rosyjski inżynier, unosząc się w powietrze.
Kurwa, jas! Wreszcie przyjdzie mi używać całej potęgi narracji trzecioosobowej i zobaczymy akcję z dwóch perspektyw! ;"-) Anyway, zaczynając od Nadboga vol. 2, używając swej lewitacji i noclippingu poleciał w kierunku wyżej znajdujących się, zategesowanych deskami drzwi i przeniknął przez deski. Po zrobieniu tego, przestał używać swych dwóch nadprzyrodzonych zdolności na raz i wylądował na metalowej, kratkowanej części podłogi. Po znalezieniu się tam, jako iż nie miał wyboru, ruszył w lewo, przeskoczył nad dziurą w podłodze i udał się do przejścia do pipidówka z tlenem i paliwem.
Po znalezieniu się w szarym jak moja przyszłość pomieszczeniu, jedynie z oznaczeniem, że tlen i paliwo nie zostały uruchomione, drugimi drzwiami po lewej stronie z wielkim napisem „PROPLAB 02 TLEN/PALIWO" i przyciskiem po lewej otwierającym owe drzwi, nacisnął go, bowiem co mógł robić. Kiedy natomiast owe się otworzyły, zombie z refleksem tysiąclecia, najwidoczniej wykrywając otwierające się drzwi, podniósł dupę i chciał przez nie przejść aby zarąbać Gordona, ale nie zdążył. Freeman bowiem ustrzelił go ze strzelby, kurde, kiedy te wszystkie stworzenia ogarną, że NadGordona NIE DA się zabić? Czy one w ogóle miały mózgi?
W każdym razie, po wyjściu na drugą stronę silosu, NadFreeman trafił na metalową platformę, zakończoną mostem stworzonym z tego samego materiału. Po lewej stronie znajdowały się zwisające nad bezkresną pustką rury, znajdujące się w jakichś metalowych kratach. Na końcu mostu zaś widniało wgłębienie prowadzące po prostu w głąb tej części sektora D(upa). No nic ciekawego, ale co począć, czego oczekiwać po sektorze, w którym jedyną atrakcję stanowił silnik rakietowy, c'nie?
Nadbóg vol. 2 już chciał ruszyć w szaloną podróż ku włączeniu dostaw tlenu i paliwa, ale nagle, w oddali, w korytarzu prowadzącym w głąb sektora, zauważył dwa czerwone błyski teleportacji.
„No zajebiście, jeszcze gówna z Antyziemi mi tu brakowało." – pomyślał, widząc to i przy okazji używając przybliżenia w swych oczach aby dostrzec, co za cholerstwo teraz chciało go zarąbać.
Okazało się, że obecnie na Ziemię przysłane zostały dwie humanoidalne istoty. To, co na pierwszy rzut oka wyróżniało je od normalnego człowieka, to fakt, że nie posiadały oczu. W sensie w miejscu, w którym ludzie normalnie mają oczodoły, nie znajdowało się nic. Po prostu gładka skóra jak na przykład na górnej części stopy, co wyglądało niepokojąco. Oprócz tego, dało się usłyszeć, że wydawały dźwięk radaru, nie dziwne, w końcu jak się nie posiada absolutnie oczu, to jakaś forma echolokacji jest potrzebna. Właśnie dzięki tej umiejętności po kilku sekundach wykryły Gordona oraz to, gdzie stał i od razu ruszyły w jego kierunku. I tutaj pojawiła się kolejna rzecz wyróżniająca ich od ludzi, gdyż nie chodziły tak, jak normalne w sumie cokolwiek. Owe istoty podczas chodzenia nogi miały zgięte w bok i poruszały się dając je aż za bardzo do przodu. Nie próbujcie tego w domu, bowiem się wypierdolicie na ryj. Nie próbowałam, no ale to od razu jest wiadome.
W każdym razie, widząc że te stworzenia również nie posiadały dobrych zamiarów wobec Freemana, od razu strzelił w ich kierunku ze swej strzelby. To nie zadziałało, gdyż pocisk przeleciał przez owe humanoidy jak przez jakąś ciecz, nie zadając im ani jednego obrażenia. Widząc to oraz fakt, że to kolejne z istot, na które amunicja nie działała, spróbował ustrzelić je przy użyciu wiązek promieniowania ze swych oczu. O CHUJ, TO TEŻ NIE ZADZIAŁAŁO! ;___; Po prostu, gdy błysk opadł, istoty nadal szły w kierunku NadGordona, w sumie dobrze, że robiły to powoli, jakby nic się nie wydarzyło. Po zorientowaniu się w tym, NadFreeman spróbował potraktować je wiązkami dezintegrującymi, ale O KURWA, to też nie przyniosło efektów. Widząc to, Nadbóg vol. 2, nieco cofając się aby zwiększyć dystans pomiędzy nim a tymi stworzeniami, próbował dalej strzelać w kierunku swych przeciwników różnymi promieniami ze swych oczu. Niestety, owe stworzenia okazały się bardzo twarde, gdyż dopiero dwa promienie energii kwantowej wystrzelone z oczu Gordona dały radę zabić owe istoty. Po ustrzeleniu ich tymże promieniem, wyparowały jak gdyby nigdy nic.
Widząc to, Freeman postanowił telepatycznie przekazać swemu BFF-owi jak powinien postępować, gdy ujrzy te humanoidalne cosie.
„Te kurwa." – zaczął tak kulturalnie, że aż prawie sufit opadł, przy okazji ruszając przed siebie.
„Czego kurwa, ja tu świat ratuję." – odparł po chwili telepatycznie Anatolij, gdy NadGordon doszedł do końca mostu i ruszył w kierunku korytarza.
Po tym jakże pasującym do sytuacji zdaniu, NadFreeman jebnął facepalma, a nawet dwa. Najwidoczniej Diatłow usłyszał to poprzez kanał telepatyczny, chuj wie jak, w Opkolandii jesteśmy, gdyż po paru sekundach Nadbóg vol. 2, wchodząc w korytarz i prześwietlając samotnie stojącą na końcu drewnianą skrzynkę swym rentgenowskim wzrokiem, usłyszał cichy śmiech rosyjskiego inżyniera.
„Jesteś kurwa niereformowalny." – stwierdził Nadzażenowanym głosem Gordon, znajdując w skrzyni apteczkę, ale że obecnie doszedł do końca korytarza, to po prostu podszedł do skrzyni.
„I tak mnie lubisz." – odparł Nadskromnie jak cholera BFF Freemana, kiedy NadGordon roztegesował skrzynię łomem – „Anyway, czego chcesz?" – spytał kulturalnie w chuj, gdy NadFreeman wziął apteczkę i wiadomo gdzie ją schował.
Po tym Nadkulturalnym pytaniu, Nadbóg vol. 2, idąc przed siebie szarym, metalowym korytarzem, telepatycznie opowiedział mu o zastanej niedawno sytuacji oraz jak należy sobie z nią radzić. Kiedy zaś skończył i przy okazji skręcił w drugie prawo a.k.a lewo, Anatolij odparł:
„O chÓj." – rzekł najlepszą reakcję, jaką można mieć na te rewelacje – „Dzięki, że o tym mówisz, to przynajmniej nie będę musiał tracić na te Nadgówna czasu." – powiedział, kiedy Gordon ruszył prosto, przy okazji prześwietlając drewniane skrzynie znajdujące się w pomieszczeniu na końcu korytarza.
„Spoko, nie ma za co." – odparł Freeman, nie znajdując w skrzyniach absolutnie kurwa nic, no ja jebe, po co Opkolandia w takim razie dostawiła tutaj te skrzynie – „W każdym razie, lubisz chleb?" – zadał to z dupy pytanie, strzelając ze strzelby do wiszącego na suficie Barnacle, no ty okrutniku jeden, co ci ten Barnacle zrobił? ;=;
„Co to pytanie ma do rzeczy?" – odpowiedział Nadniekulturalnie pytaniem na pytanie, NadNadNadzażenowanym głosem Diatłow.
W odpowiedzi, NadGordon uśmiechnął się szeroko jak postacie w anime, robiąc to telepatycznie, nie pytajcie jak, to drugi Nadbóg. Następnie zaś, wchodząc do pomieszczenia i rozglądając się, odparł:
„Nie chcę jeszcze kończyć rozmowy, a nie wiem jak ją dalej ciągnąć." – powiedział, widząc na ścianie po lewej stronie, we wnęce, samotne, metalowe i zamknięte drzwi.
„Jesteś kurwa niedojebany. ;===;" – stwierdził NadNadNadzażenowanym głosem rosyjski inżynier, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonami, gdy NadFreeman podszedł do drzwi, gdyż za nimi mogło znajdować się coś interesującego.
„Tak jak ty." – zripostował Nadbóg vol. 2, aż ściana prawie przewróciła się z zachwytu, ale nie zrobiła tego, gdyż obok niej stał właśnie Gordon.
„No ty jednak bardziej." – powiedział Anatolij, kiedy Freeman podszedł do drzwi i nacisnął przycisk otwierający je – „Mam ci przypomnieć, co odjebałeś trzy miesiące temu?" – spytał, gdy skurwysyn w postaci drzwi okazał się zamknięty.
„Cicho tam w tle." – odpowiedział zażenowanym głosem NadGordon, słysząc cichy śmiech swego BFF-a.
„Więc właśnie." – zakończył na ten moment rozmowę Diatłow, kiedy NadFreeman użył swego noclippingu aby zobaczyć, co znajdowało się za drzwiami.
Na razie nie kontynuowali ich epickiej debaty, gdyż po prostu nie wiedzieli, o czym mieli rozmawiać. W każdym razie, gdy Nadbóg vol. 2 wsadził głowę przez drzwi, ujrzał długi, oświetlany kulą dyskotekową korytarz, prowadzący chuj wie gdzie. Stało w nim od zajebania metalowych skrzyń oraz beczek z chłodziwem do reaktora w sektorze Lamda. Poza tym, znajdował się tutaj też Snoop Dog, a także dało się słyszeć cicho nutę „Smoke Weed Everyday" i mam nadzieję, że ta nuta faktycznie tak się nazywa, chuj wie, nie chce mnie się sprawdzać, eks di. Podłoga generalnie falowała sobie, a także dało się zauważyć skręt w drugie lewo a.k.a prawo. Nah, standard w Opkolandii, nie należało się sytuacją za tymi drzwiami przejmować. Po zauważeniu tego, Gordon po prostu wyjął głowę zza drzwi i odwrócił się.
Ruszył w drugą stronę, gdyż za wiele wyboru to obecnie nie miał. Po kilku chwilach, kiedy doszedł do końca korytarza, okazało się, że znalazł się na metalowej części podłogi, zwisającej nad częścią pomieszczenia z dwoma szybami windy oraz dwoma, metalowymi i dużymi drzwiami. U dołu chodziły też dwa zombie, a także znajdowało się sporo rzeczy, jak na przykład drewniane słupki oznaczające, że ni chuja nie przejdziesz dalej. No ale w miejscu, do którego doszedł Freeman, stało też kilka drewnianych skrzynek. Widząc je, NadGordon użył na nich swego rentgenowskiego wzroku, ale, znowu, absolutnie kurła niczego nie znalazł. No ja jebe, po co Opkolandia stawiała tu te skrzynie, skoro nic w nich nie umieszczała? Dla ozdoby czy co?
Anyway, NadFreeman, przekonując się, że nie miał po co rozkurwiać łomem tych skrzyń, podszedł do krawędzi podłogi. Następnie zaś, rozstrzelał ze swej epickiej strzelby zombie, a następnie radośnie zeskoczył w dół, bowiem nie w górę, mimo iż niedaleko niego znajdowała się drabina. No ale to Nadbóg vol. 2, więc nie musiał się obawiać, że połamałby sobie nogi czy coś w tym stylu. No ale po zeskoczeniu, jako iż nic ciekawego, oprócz drewnianych płyt i dwóch beczek nie znalazł, jako iż drzwi naprzeciwko niego zostały uchylone tak, że nie dało się pod nimi przeczołgać, uznał że tamtędy nie powinien iść. W końcu Opkolandia jak widać nie bez powodu zamykała przed Duetem Rozpierdolu niektóre lokacje. Dlatego też, podszedł do pustych szybów windy i w efekcie tego wylądował w dziurze wypełnionej od góry do drugiej góry a.k.a dołu wodą.
No ale nie zdążył się nawet rozejrzeć, gdyż został od tyłu, lenny face, trafiony kwasem Bullsquida. Czując to, od razu odwrócił się i promieniami dezintegrującymi ze swych oczu zategesował owe stworzenie. Co to za problem dla Gordona. Po załatwieniu tego problemu zaś, postanowił jeszcze sprawdzić, co znajdowało się na samym dnie dziury, do której trafił. Jako iż nie musiał przejmować się tym, że udusiłby się pod wodą, w końcu to Freeman, jego nie dało się zabić, zaczął płynąć w drugą górę a.k.a dół.
Kilka sekund potem, gdy dopłynął tam, zauważył tylko kilka generatorów, które najprawdopodobniej w normalnych warunkach zasilały windę, która również tutaj utknęła. Nah, nic ciekawego. NadGordon spodziewał się znaleźć wejście do jądra Ziemi, przejście do wymiaru Ramon, ale teraz jebłam ekspozycją, eks kurwa di, niezniszczalnego iPhone, roczny zapas hot dogów, Half-Life 3 czy coś w tym stylu, a tu taka chała. No cóż, widząc to rozczarowanie, po prostu wypłynął w drugi dół a.k.a górę, bowiem co miał do roboty w tej zalanej wodą dziurze. Kiedy zaś po kilku chwilach to zrobił, przeskoczył nad samotnie leżącym w wodzie fragmentem rury i ruszył dalej przed siebie, nadal brodząc po wodzie, która na chama znajdowała się w tym miejscu.
Tymczasem, w innej części sektora D(upa), Anatolij skręcił w drugie prawo a.k.a lewo, o kurwa, Nadcud. Kiedy to zrobił, ujrzał dalszą część korytarza. W niej, poza samotnie stojącą, drewnianą skrzynką oraz zamkniętymi na klucz drzwiami na ścianie po lewej stronie, znajdowały się obecnie śpiące lub udające to, że spały, trzy Houndeye. Widząc je, Diatłow zaczął żałować, że nie posiadał bomby zdalnej lub granatu, to mógłby je efektownie wysadzić nim zorientowałyby się, że ktoś poza nimi przechodził przez ten korytarz. No ale posiadał jednocześnie nadprzyrodzone zdolności, więc miał możliwość efektownego zabicia ich. Po prostu wytworzył ze swych oczu ogromną jak dupa przeciętnego obywatela po kwarantannie wiązkę dezintegrującą i strzelił nią w Houndeye. Dzięki temu, gdy błysk opadł, owe stworzenia zostały pochłonięte przez niebyt. Co prawda nadal uważam, że efektywniej wyglądałoby wysadzenie ich, no ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Anyway, po zategesowaniu owych stworzeń, BFF NadFreemana użył swego rentgenowskiego wzroku aby sprawdzić, czy w drewnianej, samotnej skrzyni znajdowało się coś, co mógłby wykorzystać. Niestety, okazało się, że skrzynia nie zawierała absolutnie nic, a dokładniej apteczek. No wiecie, rosyjski inżynier posiadał Pistolet Rozpierdolu, więc nie potrzebował amunicji, nie miał również na sobie kombinezonu HEV, więc baterie okazywały się dla niego zbędne. Tylko apteczki mogły mu się przydać, bowiem regeneracji ani niezniszczalnej skóry to on nie posiadał. Dlatego po prostu ruszył przed siebie, ale stosunkowo szybko przystanął. W oddali, a dokładniej w części korytarza skręcającej w lewo, zauważył sporo drewnianych skrzyń. Niestety, gdy przeskanował je swym rentgenowskim wzrokiem, dostrzegł w nich tylko dużo śmieci oraz kilka baterii do kombinezonu HEV.
„No kurwa czy oni musieli trzymać tylko takie śmieci w skrzyniach?" – pomyślał zirytowany, a fakt, że z każdą chwilą czuł się coraz bardziej zmęczony w niczym tu nie pomagał, odwracając się.
W sumie miał rację, w drewnianych skrzyniach w Black Mesie rzadko dało się odnaleźć coś przydatnego. Zazwyczaj owe posiadały w środku albo śmieci, albo absolutnie nic, albo coś, co w danym momencie okazywało się zbędne. Kto decydował o wypełnieniu tych skrzyń? No ale nie ważne, Anatolij obecnie musiał po prostu ruszyć przed siebie, tym długim i nudnym jak Sezoris, no może nieco mniej, korytarzem. Nie, tak serio to korytarz okazał się już krótki, bowiem bardzo szybko Diatłow dotarł do ogrooomnego pomieszczenia z windą, której szyb prowadził w dół, do bajora radioaktywności. W samym tym pomieszczeniu stało trochę drewnianych skrzyń, niektóre na wózkach do przewożenia ciężkich przedmiotów. Znajdowało się też tutaj kilka Barnacli zwisających sobie spod sufitu oraz skręt w lewo, do krótkiego korytarza wypełnionego drewnianymi skrzyniami i beczkami. Na ścianie zaś, radośnie wisiała apteczka, ale Anatolij na razie jej nie potrzebował.
No ale po trafieniu tutaj, przed przywołaniem windy, BFF Nadboga vol. 2 uznał, że zestrzeli wszystkie Barnacle oraz Bullsquida, którego po chwili dostrzegł w rogu. Myślał, że może wykonując tak epicką czynność jak strzelanie z Pistoletu Rozpierdolu nieco się rozbudzi, wszakże czekało go jeszcze dotarcie do generatora prundu. Niestety, jako iż strzelanie do Bullsquida i statycznie zwisających spod sufitu Barnacli to dość monotonna czynność, to tylko sprawiła, że poczuł się bardziej senny. A tylko mi kurwa spróbuj zasnąć teraz, kurde, chcę korzystać z tego, że wreszcie mogę z narracją przeskakiwać pomiędzy dwoma częściami sektora D(upa). Na szczęście rosyjski inżynier wiedział, że nie mógł tutaj odpocząć. To pomieszczenie posiadało spore rozmiary, a zgodnie z prawami Opkolandii, w takim miejscu po zamknięciu oczu nawet na ułamek sekundy mogłaby się cała Antyziemia razem z całym Xen przeteleportować.
Dlatego też, przed naciśnięciem przycisku przywołującego windę, użył swego rentgenowskiego wzroku aby przeskanować tutejsze drewniane skrzynie. No do blyata, co za chujnia, znowu tylko baterie do kombinezonu HEV, jakaś amunicja, śmieci i czysta pustka. Kurwa, po co dawać skrzynie, skoro nie znajduje się w nich nic przydatnego, czytaj apteczka? Tak, wiem że gdyby znajdował się tu Gordon, to wziąłby te rzeczy, ale Anatolij nie posiadał Dimensional Storage, więc nie mógł tych przedmiotów wrzucać do skrytki swego BFF-a oraz miał przy sobie jedynie swoją Nadbroń, która nie wymagała zewnętrznej amunicji. Jak na razie jedynie z jednej skrzyni zdobył apteczkę i tak niósł ją ze sobą przewieszoną przez ramię. No ale obecnie po prostu podszedł do szybu windy i nacisnął przycisk przywołujący ową. Kiedy to zrobił, od dołu zaczęło pojedynczo włączać się oświetlenie szybu, aż w końcu doszło na górę. Dopiero w tym momencie winda ruszyła w górę, bowiem nie w dół.
Jednak, jak na Opkolandię przystało, w czasie oczekiwania na przybycie windy, Diatłow usłyszał za sobą dźwięk teleportacji. Kiedy się odwrócił, gdy jego włosy zorientowały się, że przecież na dole znajdowało się radioaktywne bajoro i radośnie zaczęły pobierać promieniowanie, wydłużając się przy tym, zauważył trzy Houndeye, które zaczęły zapierdalać w jego kierunku. Nie podbiegły jednak, gdyż uniósł je przy pomocy swego Telekinetic Vision i pierdolnął nimi z całej siły o ścianę po lewej, zabijając je na miejscu. Dość specyficzny sposób na zabicie kogoś, chociaż w sumie w tym wypadku powinnam powiedzieć czegoś, ale co kto wolał. No ale co dziwne, to jedyna fala przeciwników, więcej Opkolandia nie przeteleportowała. Cholera, faktycznie, to oryginalne, bowiem zwykle powinny tutaj się teleportować hordy przeciwników aż do momentu przybycia windy.
No ale BFF Freemana, podczas oczekiwania, aż wolna jak ja podczas biegania winda dojedzie na szczyt, starał się nie zasnąć. Nie wiedział co prawda ile czasu minęło od momentu, kiedy ostatni raz spał, ale podejrzewał, że kilka(naście)(dziesiąt)(set)(tysięcy)(milionów)(miliardów)(∞) godzin to na sto procent. Z każdą chwilą czuł się coraz bardziej wyczerpany, ale wiedział, że najpierw musiał uruchomić generator prądu. Jednak, z każdą chwilą coraz bardziej się zastanawiał czy po prostu nie jebnąć się pod jakąś ścianą i nie przespać. Na razie uznał jednak, że wytrzyma, a gdyby już prawie nic na oczy nie widział, to dopiero się zdrzemnie.
W każdym razie, kilka chwil później, winda dojechała i raczyła zatrzymać dupsko. Kiedy to nastąpiło, rosyjski inżynier wsiadł do środka, po czym nacisnął przycisk, dzięki czemu winda ruszyła w dolny dół. Jechała oczywiście powoli, co tylko dodatkowo powodowało, że rosyjski inżynier czuł się senny. Wiedział jednak, że musiał włączyć ten prąd, gdyż nie chciał skazywać NadGordona na późniejsze czekanie nie wiadomo ile godzin. Uznał jednak, że po włączeniu tego wszystkiego i spaleniu Tentacli włączonym silnikiem rakietowym powie NadFreemanowi aby chwilę odpoczęli, w końcu po pozbyciu się zagrożenia pomieszczenie kontrolne powinno stanowić jedno z bezpieczniejszych miejsc w tej całej zapyziałej dziurze Black Mesą zwaną. W ogóle to wiadomo, chciałby już wydostać się z tego miejsca i wrócić do swej rodziny i przyjaciół, no ale skoro dwaj Nadbogowie mówili, że obecnie przeteleportowanie się poza ten ośrodek to nie najmądrzejsze wyjście, to ufał im, wszakże oni wiedzieli lepiej.
No ale powoli usypiającego ze zmęczenia i z nudów w sumie też Anatolija wyrwał fakt, że winda, ni z gruchy, ni z pietruchy zatrzymała się w połowie swej drogi na dół. BFF Nadboga vol. 2, jako iż żył już tyle lat w Opkolandii, wiedział iż znaczyło to, że winda zaraz radośnie pierdolnie w dół, bowiem nie w bok. Niby nie powinno mu to przeszkadzać, bowiem na dole znajdowało się tylko radioaktywne bajoro, a on posiadał radiokinezę. Mimo to, nie chciał razem z windą spaść, dlatego nim ta zaczęła spadać, odnalazł wzrokiem drabinę znajdującą się na ścianie po jego lewej stronie. Po zauważeniu jej, użył swej aerokinezy i wyleciał z windy, po czym podleciał do szczebli owej drabiny. Kiedy zaś to zrobił i już trzymał się jednego ze szczebli, odwrócił się. Dzięki temu zauważył, że winda po chwili powoli ruszyła w dół, a następnie zarwała się i, wydobywając iskry, runęła w dół do radioaktywnego jeziora. Po nastąpieniu tego, Diatłow po prostu, jak gdyby nigdy nic, ruszył w dół, bowiem co miał do roboty.
Droga trochę mu zajęła. Niby mógłby użyć aerokinezy i zlecieć w dół, ale nie miał pewności czy na dole nie znajdował się jakiś naukowiec lub ochroniarz. Co prawda mógłby tam też zastać na przykład żołnierzy, a przy tych to już wyjebka z pokazywaniem swych mocy, bowiem i tak zginą po sekundzie, no ale wolał nie ryzykować. W każdym razie, gdy po kilku chwilach dotarł na dół, kiedy znalazł się na metalowym podeście, przeszedł przez drewniane belki służące tu za kładkę i wszedł do sporego wgłębienia.
Tam, zastał wielkie pomieszczenie, które na końcu miało po prostu okrągły, wyglądający bardziej cool, korytarz prowadzący w lewo. Na jego prawym końcu widniało wgłębienie z jakimś komputerem oraz Czerwonym Młotem, jednym z miliona naukowców. Po lewej stronie miejsca, w którym obecnie rosyjski inżynier stał, widniały trzy rury leżące na drewnianych płytach, a na ścianie po prawej stronie wisiał przycisk, który w normalnych warunkach przywoływał windę oraz, nieco dalej, apteczka, ale jej obecnie Anatolij nie potrzebował. Wszystko to zostało oświetlone, poza światłem wydobywającym się z normalnych lamp, zielonym światłem wydzielanym przez radioaktywne bajoro znajdujące się za Diatłowem.
Nah, nic ciekawego, po prostu typowe pomieszczenie z długim korytarzem w tym miejscu. BFF Gordona nie zastanawiał się nad tym miejscem zbyt długo, po prostu podszedł do Czerwonego Młota z nadzieją, że dowie się czegoś pomocnego od niego. Kiedy zaś stanął przed nim, ten założył ramię na ramię i aktywował swoją kwestię dialogową:
– Mam nadzieję, że nikt nie spodziewa się tego abym ja poszedł uruchomić generator. – rzekł, cham jebany, jakby nie mógł po prostu ruszyć swej leniwej dupy skoro już tu doszedł – Smitchers zszedł tam na dół... – mówił, odwracając się w kierunku korytarza i jeszcze wskazując w tamtą stronę palcem, jakby rosyjski inżynier nie wiedział, który kierunek jego ziomek z pracy miał na myśli – i nigdy nie wrócił. – dodał pseudo dramatycznego newsa, bowiem to logiczne, że jeżeli wyśle się debila w niebezpieczne miejsce to zginie – Mam nadzieję – kontynuował, kiedy Anatolij odwrócił się w kierunku Czerwonego Młota, który podszedł do centrali komputerów, o miło wiedzieć, że jednak Opkolandia wkleiła tu dwie – że ci ochroniarze dotarli do aneksu paliwowego. – zakończył tym w sumie z dupy zdaniem, bowiem wiadomo, że prawie wszyscy ochroniarze w tym cyrku to debile – Kiedy pozbędzie się tej istoty z drogi – dodał, najwidoczniej nie racząc się przymknąć, odwracając się w kierunku BFF-a Freemana – możemy uciec przez stare tunele kolejowe. – stwierdził, gestykulując rękoma, no kurwa kolejny.
W każdym razie, po tym ostatnim zdaniu przestał walić ekspozycją. Jak w sumie dało się domyślić, Czerwony Młot nie powiedział żadnej istotnej dla Diatłowa w obecnej chwili informacji, jedynie jebnął ekspozycją oraz powiedział o tych tunelach kolejowych, o których rosyjski inżynier i tak już wiedział. Właśnie dlatego, kiedy skończył napierdalać żuchwą, rosyjski inżynier po prostu odwrócił się i ruszył korytarzem przed siebie. Z Czerwonym Młotem też najwidoczniej nikt się nigdy nie żegnał, bowiem uznał to za całkowicie normalne, że Anatolij tak po prostu, bez słowa, odszedł.
Anyway, przenieśmy się teraz do NadGordona, w końcu trzeba korzystać z jednej z nielicznych okazji skakania z narracją pomiędzy miejscami. Obecnie okazało się, że kiedy nie patrzyłam to on wyspeedrunował połowę pomieszczenia, bowiem na ten moment znalazł się w miejscu z jeszcze wyłączonym, wielkim wiatrakiem. W sumie to drugi Nadbóg, więc sobie mógł wszystko tak szybko zrobić. No ale obecnie musiał jakoś uruchomić ten wielki wiatrak, bowiem skoro się tu znajdował, to oznaczało, że jego włączenie mogło okazać się istotne do pokonania Tentacli. Najpierw jednak, uznał że sprawdzi, co znajdowało się za drzwiami na ścianie na drugim końcu pomieszczenia, gdyż dioda nad przyciskiem je otwierającym wskazywała, że owe nie zostały odblokowane.
No to po podejściu do nich i naciśnięciu przycisku, w środku zauważył nie tak długi korytarz z rozwidleniem prowadzącym w prawą stronę. Na równoległym końcu korytarza, na ścianie, widniały zablokowane drzwi. Do nich, od połowy podłogi, prowadziła dłuuuga jak historia niedojebania PiS-u, no może nieco krótsza, plama krwi. Na jej końcu, pod ścianą, siedział jakiś zombie. NadFreeman nie wiedział czy owy zombie faktycznie już na dobre nie żył czy tylko udawał, dlatego dla pewności wystrzelił w jego kierunku wiązkami dezintegrującymi ze swych oczu, pozbywając się potencjalnego zagrożenia. Następnie zaś, wszedł do środka aby się rozejrzeć.
Niedaleko zwłok zombie bardzo szybko dostrzegł dwie amunicje do strzelby, które od razu przyciągnął do siebie swoją psychokinezą i schował do swej skrytki w Magazynie Rzeczywistości. Swoją drogą, Nadbóg vol. 2 doszedł do wniosku, że powinien zacząć więcej korzystać z broni, a nie tylko ze swych nadprzyrodzonych zdolności, gdyż miał od zajebania amunicji i granatów w samej skrytce. Należało je po prostu wykorzystać aby zwolnić więcej miejsca. Na razie jednak Gordon nie miał potrzeby używać broni, wszakże pozbył się z owego miejsca jedynego potencjalnego zagrożenia, więc uznał, że wykorzysta tę amunicję w przyszłości. Na razie jednak, postanowił zerknąć co znajdowało się na końcu rozwidlenia.
No cóż, nie znajdowało się tu nic interesującego. Na podłodze leżało jedynie kilka połamanych części drewnianej płyty oraz zablokowane, nieco uchylone drzwi. Oczywiście zostały uchylone tak, że za Chiny Ludowe nie dało się przez nie przecisnąć. Przez ową szparę dało się jedynie dostrzec, że swego czasu pomieszczenie za drzwiami musiało pełnić rolę jakiegoś magazynu. No ale jako iż nie dało się tam dostać, co oznaczało, że Opkolandia miała powód zablokowania tych drzwi, Freeman po prostu ruszył w kierunku wyjścia z tego pomieszczenia.
Kiedy zaś wyszedł, uznał że im szybciej włączy wielki wiatrak, tym lepiej. Dlatego też skręcił w drugie prawo a.k.a lewo i udał się po okrągłej części podłogi w kierunku drabiny po lewej stronie, która prowadziła w dół. Nie musiał sprawdzać tej, która prowadziła w górę, gdyż na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że została zniszczona. Anyway, kiedy podszedł do drabiny, zszedł po niej jak nakazywały prawa logiki i, gdy po kilku chwilach znalazł się na dolnym dole, na początku użył swego rentgenowskiego wzroku na znajdującej się niedaleko drewnianej skrzyni. Niestety, okazało się, że owa nie zawierała absolutnie nic, no ależ kurde naturalnie. Serio, po co Opkolandia ustawiała te skrzynie, skoro rzadko coś do nich wkładała? Dla ozdoby czy co? No ale wracając do teraźniejszości, po przekonaniu się, że skrzynia nie zawierała nic, NadGordon, chcąc ułatwić sobie życie, zleciał w kierunku metalowego, prostokątnego fragmentu podłogi prowadzącego na okrążający wiatrak drugi fragment podłogi. No ależ oczywiście, skracaj mi o te dwa zdania opisywanie akcji, nie dość, że wyspeedrunowałeś to pomieszczenie, to jeszcze bardziej mi życie utrudniasz. ;===; No co się tak szczerzysz, kultury trochę. ;===;
Aaanyway, po doleceniu tam i wylądowaniu na fragmencie podłogi, ruszył w poszukiwaniu włącznika wiatraka, je! Znalazł go stosunkowo szybko, gdyż owy emitował słabe, ale jednak zauważalne, zielone światło wydobywające się z diody z napisem „ON". No to po podejściu do włącznika, przeciągnął dźwignię do góry, tym samym uruchamiając wiatrak. Po zrobieniu tego, jako iż owy powoli się uruchamiał, podbiegł do drabiny i wszedł po niej na górę, oczywiście wtedy, gdy metalowe skrzydła rozpędzającego się wiatraka mu to umożliwiły łaskawie. Zaś po wyjściu na górę, poczekał aż wiatrak rozpędzi się na tyle aby wiatr mógł go unieść. Co prawda zawsze mógłby sam z siebie polecieć w górę, ale umówmy się, nawet jeżeli posiadało się zdolność latania, to nadal przyjemniejszym wydawało się unoszenie przez wiatr emitowany z wielkiego wiatraka. No ale gdy drewniana płyta oraz skrzynia zostały uniesione, NadFreeman podszedł bliżej wiatraka i, nim spadł, wiatr uniósł go w drugi dół a.k.a górę, bowiem nie w bok.
Leciał tak sobie jakiś czas, przy okazji wzrokiem szukając miejsca, do którego miał się udać. Szczerze to przyjemnie mu się unosiło, absolutnie nie korzystając ze swych nadprzyrodzonych zdolności. W końcu moce też zabierały odpowiednią ilość energii ustaloną przez Zarząd dla każdej zdolności nadprzyrodzonej, więc przyjemnie się tak leciało nie zużywając energii. Jasne, Nadbogowie posiadali nieskończone pokłady owej, ale i tak odczuwali jej używanie. A poza tym, jak wiemy, w tym szalonym świecie nieskończoność jest skończona, eks di. Anyway, wracając do Nadboga vol. 2, owy po doleceniu prawie na samą górę pomieszczenia, przestał się wznosić. Kiedy to nastąpiło, rozejrzał się i, dzięki temu, ujrzał mnóstwo wlotów do szybów wentylacyjnych, no a jako iż za bardzo wyboru nie miał, zorientował się, że musiał do któregoś wejść.
Uznał, że ten znajdujący się po jego prawej stronie znajdował się najbliżej, dlatego zaczął przesuwać się w jego kierunku. Kilka chwil później, gdy bohatersko dotarł do celu, wtegesował się do szybu wentylacyjnego i zaczął się czołgać przed siebie. Na początku oczywiście szybko dotarł do nie tak głębokiego spadku. W sumie po znalezieniu się niżej, jego droga też nie trwała specjalnie długo. Dość szybko skręcił w drugie lewo a.k.a prawo, a po paru chwilach, gdy znalazł się na kratce wentylacyjnej, owa rozpadła się od nadmiaru NadCzystej NadZajebistości Gordona, przez co owy spadł na schody znajdujące się u dołu, bowiem nie u góry.
Znalazł się w sumie w nudnym pomieszczeniu. Znajdowały się tu bowiem schody prowadzące i w górę, i w dół, jednak na szczycie nie znajdowało się nic ciekawego. Także grasowały tutaj trzy headcraby, które Freeman w kilka sekund ustrzelił ze swej jakże epicko-epickiej strzelby. Na dole, pod schodami, znajdowały się dwie rury, szafka magazynowa i jakieś beczki. W samym pomieszczeniu egzyściło sporo drewnianych skrzynek, jednak kiedy NadGordon użył na nich swego rentgenowskiego wzroku, nie zauważył w nich nic, co mogło mu się przydać w dalszej próbie ucieczki z Black Mesy. Ależ oczywiście, bowiem taki jest kurna cel jakichkolwiek drewnianych skrzyń. Stać i nie dawać żadnych korzyści. Nie wiem co ta Opkolandia ćpa, ale lepiej niech przestanie, bo to za mocne jest. Anyway, na samym dole, znajdowały się dwa przejścia do korytarzy, ale ten po lewej stronie został zagracony mnóstwem skrzyń. Normalnie wolny wybór, że ja pierdziu.
W każdym razie, NadFreeman nie miał tutaj co za wiele do roboty. Dlatego po prostu zszedł po schodach i skręcił w prawą stronę, idąc przed siebie, bowiem za wiele wyboru to on nie miał. Jako iż jego droga trochę trwała, bowiem na końcu korytarza znajdował się skręt w drugie prawo a.k.a lewo, prowadzący do dalszej części korytarza, Nadbóg vol. 2 uznał, że skorzysta z okazji i sobie trochę porozmyśla. W sumie dawno nie miał do tego okazji, zwykle rozmawiał albo normalnie, albo telepatycznie ze swym BFF-em. Oczywiście lubił to robić, wszakże on i Diatłow to właściwie NadBFF-y, a też nie znali się jakoś stosunkowo długo, ledwo pińć lat. Właśnie dopiero teraz Gordon uświadomił sobie, jak długo pracował w Black Mesie, a mianowicie siedem lat. Obecnie ciągle miał wrażenie, że pracował tutaj ledwo rok. Przez te siedem lat nigdy nie podejrzewał, że w owym miejscu wydarzy się taka katastrofa jak dzień wcześniej. Jasne, w tymże ośrodku regularnie coś się psuło, ale bez przesady, dotychczas nie na taką skalę aby aż wyszło to poza Black Mesę. Freeman zastanawiał się, jak mocno musiało to wpłynąć na świat, że Zardonic powiedział mu, iż obecnie bezpieczniej jest w Black Mesie niż w normalnym świecie.
No ale więcej nie zdążył się zastanowić, gdyż ujrzał, że doszedł do końca korytarza. Tam, zastał jakieś dwa cosie wyglądające jak jakiegoś rodzaju generatory oraz pomieszczenie kontrolne za nimi. Poza tym, w głównej części pomieszczenia, znajdowało się podwyższenie, do którego prowadziły schody. Tam jednak nie widniało nic ciekawego, jedynie beczki i jakiś sprzęt elektryczny radośnie wiszący na ścianie. Również spod sufitu zwisał samotny Barnacle oraz, gdy NadGordon wszedł do pomieszczenia, jeden zombie się podniósł, a drugi uznał, że to już czas ruszyć dupę z pomieszczenia kontrolnego. Niestety, to nie czas zombie, bowiem NadFreeman ustrzelił na jednego hita i je, i Barnacla ze swej Nadepickiej strzelby, hehe. Kiedy zaś pozbył się ułomnego jak moja wuefistka, no może nieco mniej, zagrożenia, ruszył po schodach do pomieszczenia kontrolnego. Widział po prostu, że jeden z generatorów, chyba, kij jeden wie czym owe urządzenia są, nie posiadał zaworu. Podejrzewał więc, że może znajdzie go w owym pomieszczeniu. Zaś po wejściu tam, rozejrzał się.
W środku dostrzegł bałagan większy niż u mnie w pokoju, ale zacznijmy ten epicko-epicki z dodatkiem sosu epickości opis od początku. Owe pomieszczenie zostało stworzone jako dłuuugie w chujny chuj. Na ścianie po prawej stronie widniały zablokowane, metalowe drzwi, a na ścianie naprzeciwko Nadboga vol. 2 wisiała tablica z diodami, informująca, że paliwo nie gotowe i chuj. Na ścianie po lewej stronie pomieszczenia, pod szybami, zostały kiedyś tam zamontowane mądrze wyglądające komputery. Prawda wyglądała tak, że ludzie, którzy pracowali w tym miejscu na co dzień, nawet nie wiedzieli, do czego większość przycisków i innych spraw służyła. Na podłodze leżało sporo segregatorów oraz, w oddali, dało się zauważyć długą plamę krwi, która prowadziła do metalowych, tym razem odblokowanych, drzwi na ścianie znajdującej się obok stojących koło prostopadłej ściany centrali komputerów. Pod ścianą po prawej stronie stały też krzesło oraz dwa stoły z monitorem komputera i segregatorami.
Nah, nic ciekawego, ale wypadało opisać to miejsce aby ktoś się nie dojebał do za małej ilości opisów. W każdym razie, Gordon ruszył w poszukiwaniu zaworu. Podejrzewał, że skoro drzwi na końcu ściany po jego prawej stronie zostały odblokowane, to tam znajdował się poszukiwany przedmiot. Dlatego też, udał się w tamtym kierunku i, jak możecie się domyślić, jego droga nie trwała długo. Po podejściu do drzwi, otworzył je.
W środku zastał niewielkie pomieszczenie z dwiema szafkami magazynowymi, na których leżało wiele różnych pierdół. Jedyne, co nie stanowiło niepotrzebnych rzeczy, to zawór leżący na jednej z górnych półek oraz amunicja do strzelby radośnie leżąca na najniższej półce. Widząc te dwie rzeczy, przyciągnął je do siebie swoją psychokinezą, po czym amunicję schował wiadomo gdzie i jak. Zawór zaś, przyciągnął do siebie, chwycił w rękę i ruszył do generatorów czy czego tam bądź.
Jak zapewne się domyśliliście, droga nie zajęła jakoś specjalnie dużo czasu. Zaś kiedy po paru sekundach wyszedł, podszedł do urządzeń z zaworami i przykręcił owy w odpowiednie miejsce. Następnie, jeden zawór przekręcił przy użyciu swej psychokinezy, a drugi ręcznie, cheater jeden. Nah i tak wszyscy go kochamy, bowiem jak ktoś Freemana nie kocha to Nadwpierdol. No ale ta epicka i pełna wrażeń czynność nie zajęła mu specjalnie długo. Gdy zaś skończył, zauważył kątem oka przez szybę do pomieszczenia kontrolnego, że na tablicy dioda zmieniła się na oznaczającą, że paliwo gotowe i git. Je!
Zobaczmy w takim razie jak szło Diatłowowi we włączeniu prundu. Obecnie, z tego co zauważyłam, skorzystał z faktu, że nie patrzyłam i wyspeedrunował praktycznie całe pomieszczenie, dochodząc do pomieszczenia z generatorem prądu. No kurna, znowu przez niego nie mogę się rozpisywać na dwie strony Worda jak szedł do celu, no. Niby fajnie, że mogę przeskakiwać z narracją pomiędzy częściami sektora, ale rozumiecie. W każdym razie, po dotarciu w owe miejsce, rozejrzał się.
Owe pomieszczenie zostało stworzone jako naprawdę wysokie. Pośrodku znajdowała się lejowata dziura, na której dnie znajdowało się niewielkie, radioaktywne jeziorko. Z niego zaś odchodził wysoki, metalowy słup, który na drugim końcu posiadał po prostu generator prundu, z dwoma metalowymi i wąskimi fragmentami podłogi, prowadzącymi do dwóch różnych pomieszczeń kontrolnych. Widząc to, ten Nadcheater jeden, wzniósł się w powietrze i podleciał do jednego z metalowych przejść. No oni dwaj ewidentnie mnie nienawidzili, że tak skracali mi opisywanie tego wszystkiego. ;=; Aaanyway, kiedy na owym się znalazł, ruszył do pierwszego pomieszczenia kontrolnego, bowiem co miał do roboty, ktoś prąd musiał włączyć.
Droga zajęła mu mało czasu, wszakże pomieszczenia kontrolne nie zostały jakoś ultra bardzo oddalone od generatora. Niestety, nie przebiegła bez problemu, gdyż ze względu na zmęczenie, BFF NadGordona nie zauważył radośnie zwisającego Barnacle nad przejściem do pomieszczenia. Dlatego też, kiedy wszedł w jego długi język, Barnacle ciesząc się, że wreszcie jakiś wytrawny obiad mu się trafił, chwycił rosyjskiego inżyniera za szyję i zaczął go ciągnąć w swoją stronę. Swoją drogą, kurna, te Barnacle to musiały mieć krzepę w tych językach, że potrafiły człowieka ku górze ciągnąć. Szacun normalnie, też chciałabym tyle siły mieć. Może nie w języku, ale ogólnie. W każdym razie, czując to, Anatolij wiadomo, zaczął się dusić, bowiem Barnacle musiał jednak mocno zacisnąć swój język wokół jego szyi aby w ogóle BFF-a NadFreemana wciągnąć. Nie chciał umrzeć zaduszony przez stworzenie z Xen, dlatego uniósł głowę, po czym wystrzelił w kierunku Barnacle'a wiązkami dezintegrującymi ze swych oczu. Dzięki temu, właściwie od razu uwolnił się i opadł na ziemię.
Kiedy to nastąpiło, rosyjskiemu inżynierowi chwilę zajęło wrócenie do normalnego oddychania. Cóż, taka przygoda na sto procent go pobudziła i teraz przynajmniej na pewno włączy prund. Co prawda na pewno ciągnięcie przez Barnacle'a nie należało do przyjemnych doświadczeń, ale na sto procent pobudziło Diatłowa, a we wszystkim należało szukać plusów, co nie? Anyway, kiedy zaczął już normalnie oddychać, jakby nigdy nic się nie stało ruszył do pomieszczenia kontrolnego namber łan.
Kiedy po paru sekundowych sekundach dotarł do celu, jej, nacisnął przycisk otwierający drzwi i wszedł do środka. W owym miejscu zastał dwa cylindryczne i niewielkie cosie stojące na podłodze pod ścianą naprzeciwko wejścia i monitor komputera stojący z jakiegoś powodu na podłodze. Oprócz tego, po lewej stronie, pod wielką jak niedojebanie PiS-u, no może nieco mniejszą, szybą zauważył biurko z przyciskiem, monitorem komputera, jakimś niedługim panelem i innymi pierdołami. Nad biurkiem wisiały dwa monitory, jeden wyłączony, a drugi pokazywał cholera jasna wie co. Na drugim końcu pomieszczenia znajdowało się podwyższenie, do którego prowadziły schody, z barierką i baterią do kombinezonu HEV stojącą w wolnym miejscu przed barierką. Na podwyższeniu stał stół z ekranem komputerów, a naprzeciwko niego widniały dwie centralne komputerów.
Czyli kolejne pomieszczenie kontrolne nie wyróżniające się absolutnie kurwa niczym. Anatolij wiedział, że musiał tutaj po prostu nacisnąć świecący na zielono przycisk i pójść do kolejnego pomieszczenia kontrolnego. Najpierw jednak, postanowił sprawdzić czy na podwyższeniu nie znajdowała się na przykład jakaś apteczka, która po prostu z jakiegoś powodu leżała pod obecnym tam stołem, wszakże obecnie w Black Mesie to wszystkiego dało się oczekiwać. Jednak, kiedy kilka sekund później wszedł po schodach, które z nudów zaczęły falować, no ale to Opkolandia, więc kto się tym przejmował, spod stołu jedyne co, to uniósł się Parówczak Berliński, jeden z naukowców, jak widać ukrywających się w tym miejscu. No cóż, niby na razie to pomieszczenie kontrolne stanowiło jedno z bezpieczniejszych miejsc w tymże ośrodku, ale w każdej chwili mogłoby się tu przeteleportować jakieś stworzenie z Xen lub, co gorsza, Antyziemi i wtedy Parówczak miałby przesrane jak w ruskim czołgu.
– To MOJA – zaczął, widząc Diatłowa, przy okazji to drugie słowo mówiąc głośniej – kryjówka. – dodał ten jakże oczywisty news, kiedy BFF Nadboga vol. 2 nieco zgiął prawą nogę – Nie ruszam się stąd dopóki sytuacja się drastycznie nie polepszy! – obwieścił ten debilny plan na dzień dzisiejszy, bowiem sytuacja się nie polepszy, w Retconningverse jesteśmy, przy okazji odwracając się w przedni przód pomieszczenia – A teraz odejdź! – kazał, o ty chuju, rosyjskiemu inżynierowi rozkazujesz? Na stos! – I nie mów nikomu, że tu jestem! – dodał, gdy włosy Anatolija z nudów zgięły się i tak po prostu sobie zwisały zgięte.
Po tej wypowiedzi, Diatłow, jako iż nie miał jak jej skomentować ani w owej kwestii dialogowej Parówczaka Berlińskiego nie pojawiło się pytanie, na które dało się odpowiedzieć, po prostu, nie widząc na owym podwyższeniu niczego ciekawego, zszedł po schodach. Następnie podszedł do przycisku, nacisnął go i wyszedł z pomieszczenia kontrolnego namber łan.
Kiedy to zrobił, zauważył że na szynie znajdującej się pod sufitem, przesunęło się urządzenie trzymające jakąś część generatora prądu. Chwilę potem, owe zatrzymało się nad środkiem generatora, a w dolnej części wysunęła się oraz uniosła jakaś część generatora w postaci dwóch chyba kabli. BFF Gordona żałował, że nie potrafił się klonować, to po prostu przed wejściem do pierwszego pomieszczenia kontrolnego sklonowałby się i wysłał swego klona do drugiego pomieszczenia. To znacznie przyspieszyłoby włączenie generatora, ale na dobrą sprawę dobrze, że rosyjski inżynier nie posiadał takiej umiejętności, bowiem znowu skróciłoby mi to opisywanie całej akcji, hehe.
Anyway, po zauważeniu tego, jakby nic się nie stało, rosyjski inżynier ominął jeszcze wyłączony generator i po prostu ruszył do drugiego z pomieszczeń kontrolnych. Chciał jak najszybciej włączyć generator, wrócić do głównego pomieszczenia sektora D(upa), zabić Tentacle i wreszcie się kurła przespać. Nie wiedział ile godzin minęło od jego ostatniego snu, ale skoro czuł się zmęczony, to musiało minąć naprawdę sporo czasu. W każdym razie, po dojściu do pomieszczenia kontrolnego namber tu, standardowo nacisnął przycisk otwierający drzwi i wszedł do środka.
W środku, jak zwykle, nie znajdowało się nic ciekawego. Stały tutaj dwie centrale komputerów, pod ścianą naprzeciwko drzwi wejściowych oraz dwie drewniane skrzynki. Niedaleko znajdował się Bullsquid, który konsumował jakieś zwłoki, uroczo, co nie? Po lewej stronie, pod wielką jak zjebanie obecnego premiera, no może nieco mniejszą, szybą znajdowały się takie same panele jak w pomieszczeniu kontrolnym namber łan. Na końcu pomieszczenia widniało podobne podwyższenie do tego z poprzedniego miejsca, ale tutaj nie znajdował się żaden stół.
Kurde, jaka nudna, normalnie nie ma chuja we wsi. W sumie jedynie ten Bullsquid stanowił coś interesującego, ale jego Anatolij zabił na jednego hita celnym strzałem ze swego Pistoletu Rozpierdolu. Kurna, też chciałam mieć taką broń, no. :< Chyba czas wyprowadzić się do Opkolandii. Aaanyway, po pozbyciu się jedynego zagrożenia tutaj, użył swego rentgenowskiego wzroku na drewnianych skrzynkach, z nadzieją, że znalazłby tam jakąś apteczkę. Nie, nie potrzebował takowej na razie, ale zawsze lepiej zawczasu zaopatrzyć się w dostateczną ich ilość. Nie mógł w końcu wiedzieć czy kiedyś mu się nie przydadzą. Niestety, w środku znajdowały się tylko trzy naboje do pistoletu oraz dwa granaty. Gdyby Diatłow posiadał Dimensional Storage, mógłby to schować do Magazynu Rzeczywistości i potem dać Freemanowi, no ale nie miał tej zdolności nadprzyrodzonej, więc dupa. Dlatego też, widząc że nic interesującego nie znajdowało się w skrzyniach, podszedł do paneli kontrolnych i nacisnął świecący na zielono przycisk. Następnie zaś, wyszedł z owego miejsca, bowiem co więcej miał tu robić.
Po wyjściu, zauważył że u dołu generatora wysunęła się i nieco uniosła taka sama część jak poprzednio. Następnie zaś, znajdująca się u góry część owego urządzenia zaczęła powoli zsuwać się w środek generatora. Przy okazji włączyły się tutaj światła, jak klimatycznie. Kiedy zaś po kilku chwilach ostateczny fragment generatora został zamontowany, zaczął się kręcić tak samo jak wiatrak znajdujący się na samym dole i lekko całe urządzenie zatrząsnęło się. Ta, definitywnie prąd został włączony, teraz nic tylko wracać do głównego pomieszczenia sektora. W sumie dobrze, że BFF NadGordona nie posiadał umiejętności teleportacji, to nie mógł zbytnio skrócić mi opisywania jego powrotu skąd przyszedł, hehe.
No ale obecnie, Nadcheater jeden, po prostu zleciał na sam dół, na okrągłą podłogę wokół lejowatego spadku w dół. No żesz ty kurna, bowiem najwidoczniej użycie drabiny to taki nadludzki wyczyn. Lepiej mi skracać możliwość opisywania wszystkiego, co się dało, gratuluję. =_= No ale kiedy znalazł się na dole i przy okazji wylądował, wyszedł z pomieszczenia do krótkiego korytarza z metalowymi drzwiami i, gdy lampka na sygnalizacji z boku drzwi wyjściowych zmieniła kolor na żółty, przystanął. Stosunkowo szybko z wywietrzników zaczęła wydobywać się jakaś para. W sumie nikt nigdy nie wiedział, co ona miała za zadanie robić, ba, nawet admin Black Mesy nie miał pojęcia, ale wyglądało to bardziej cool, dlatego zostało zainstalowane. Co prawda czasem wkurzało, szczególnie kiedy ktoś z jakiegoś powodu spieszył się do generatora prądu, no ale dało się przeżyć.
W każdym razie, kiedy po kilku chwilach para przestała się wydobywać, drzwi otworzyły się, umożliwiając wyjście do mega cool półokrągłych korytarzy, w których znajdowały się beczki oraz samotna, wybuchowa skrzynka. No ale Anatolij ledwo wyszedł z krótkiego korytarza i przeszedł kilka kroków, gdy chciał skręcić w prawo, w oddali ujrzał trzy zielone błyski, a następnie dwa Houndeye i jednego zjeba pierdolonego a.k.a Vortiguanta, którzy to na chama akurat w tym momencie przeteleportowali się do Black Mesy. Ich zaś Diatłow zlikwidował wiązkami dezintegrującymi z jego oczu, bowiem co takie zwykłe Houndeye i Vortiguant stanowiły dla niego.
Po pozbyciu się tego zagrożenia, po prostu, jak gdyby nigdy nic, ruszył w drogę powrotną czytaj po prostu skręcił w drugie lewo a.k.a prawo. Droga przez pusty jak czacha Sezorisa korytarz minęła mu spokojnie oraz nie przeteleportowały mu się przed twarz żadne istoty z Xen lub z Antyziemi. W czasie tej jakże epickiej i emanującej mnóstwem przygód drodze, trochę sobie rozmyślał, korzystając z faktu, że obecnie przebywał sam. W sumie to chciał już się z Black Mesy wydostać. Miał wszakże wiele rzeczy do załatwienia poza tym ośrodkiem, no ale podobno obecnie bezpieczniej się żyło w Black Mesie jak na ironię losu. No ale w tymże miejscu miał wrażenie, że przebywał już ze sto lat, mimo iż nawet tydzień nie minął. Znaczy fajnie, że nie musiał się z tegoż ośrodka wydostawać sam i, że normalnie miał z kim przy okazji pogadać, no ale chciałby już się wydostać i zająć się tym, co musiał zrobić. Na razie jednak, chciało mu się cholernie spać. Zazdrościł NadFreemanowi, że mógł nie spać nawet sto lat i bezproblemowo żyć. Niby wiadomo, BFF rosyjskiego inżyniera to Nadbóg vol. 2, więc posiadał wszystkie moce świata, ale i tak. Obecnie możliwość nie spania i nie czucia się zmęczonym bardzo by się Anatolijowi przydała.
Anyway, po jakimś czasie doszedł do końca korytarza, co łatwo dało się zauważyć po zielonym, emitowanym przez radioaktywne bajoro świetle oraz fakcie, że Czerwony Młot stał na drugim końcu. Widząc tegoż naukowca, Diatłow podszedł bliżej, bowiem może jego znajomy z pracy miał jakąś kwestię dialogową na ten moment. Faktycznie, miał, bowiem po podejściu do niego, rzekł słyszalnie radośniejszym głosem:
– Świetnie! – powiedział, gdy dało się usłyszeć, że z jeziorka wyleciał Nyan Cat i zaczął lecieć w górę, tego to chyba nic nie zabije – Ktoś przywrócił całe zasilanie! – rzekł to jakże epickie zdanie, kiedy BFF Gordona nieco zgiął prawą nogę – W krótkim czasie zyskaliśmy działający silnik! – dodał, opierając ręce o biodra.
„Ta, jestem ciekaw kto ten prąd włączył." – pomyślał z Nadzażenowaniem rosyjski inżynier, kiedy Czerwony Młot odwrócił się w kierunku komputerów, o ty cieciu, uważać komputery za ciekawsze od Czystej Zajebistości stojącej ci przed twarzą? Na stos!
No ale po tej wypowiedzi ziomka z roboty, Anatolij odwrócił się w drugie prawo a.k.a lewo i kontynuował drogę do pomieszczenia głównego sektora D(upa).
Najpierw, po podejściu do końca korytarza, przeszedł przez deski, które prowadziły do drabiny. Nie zamierzał tracić czasu na wchodzenie po niej, ale chciał się oddalić na taką odległość aby Czerwony Młot nie zauważył, że Diatłow umiał latać. Co prawda nie rozumiał powodu, dla którego Freeman nie używał w towarzystwie swych znajomych z pracy swych mocy, wszakże i tak wszyscy go lubili, bowiem powstał z NadCzystej NadZajebistości. No ale solidaryzował się z nim w tym nieużywaniu mocy na oczach innych, dlatego też nie korzystał z nich na widoku. Teraz jednak, dzięki swej aerokinezie, wzbił się w powietrze i zaczął ultra seksownie, wręcz ośmielę się na stwierdzenie, że Nadseksownie lecieć w drugi dół a.k.a górę. Ja jebix, jak on to robił? W końcu BFF NadGordona to nie Nadbóg oraz nie powstał z NadCzystej NadZajebistości. Jakim więc Nadcudem mógł tak Nadseksownie latać? No Nadcheater, kurna i tyle, nic dodać, nic dodać inaczej a.k.a ująć.
W każdym razie, po jakimś czasie, doleciał do miejsca, z którego jakiś czas temu przywoływał windę. Jednak, po znalezieniu się tam, ujrzał, o kurwa, dwa czerwone błyski teleportacji. Następnie, zauważył że niedaleko niego przeteleportowały się dwie bezokie istoty, o których mówił NadGordon. Widząc je, nim zdążyły cokolwiek zrobić, wystrzelił w ich kierunku wiązkami energii kwantowej pozbywając się problemu, eks di. Po załatwieniu sprawy, rosyjski inżynier skręcił w drugie prawo a.k.a lewo i ruszył w dalszą drogę do swego celu.
W sumie to droga w drugą stronę, aż do głównego silosu sektora D(upa), przebiegła mu absolutnie bez problemu. Dosłownie, nie pojawiały się przed nim żadne istoty ani z Xen, ani z Antyziemi, dzięki czemu mógł spokojnie porozmyślać o wszystkim i o niczym, przy okazji starając się nie zasnąć. Myślał w sumie nad tym, jak miewała się jego rodzina i przyjaciele. Podejrzewał, że dobrze, bowiem w swoim otoczeniu posiadał same OP i NadOP osoby, ale jednak interesował się ich losem. Najbardziej oczywiście zależało mu na Andromedzie oraz na jego BFF-ie Włodzimierzu. Nie miał jak upewnić się czy wszystko u nich w porządku, w końcu nie posiadał wiedzy absolutnej ani nie mógł Nadcheatować w swej niematerialnej formie, gdyż to mógł tylko robić jeżeli pozostawał nieprzytomny. Ale chwila, zawsze mógł połączyć się telepatycznie z Włodzimierzem i zapytać go czy wszystko OK.
„E, Władek." – zaczął telepatycznie, idąc ciągle tym nieszczęsnym, półokrągłym korytarzem.
„Mam ci najebać?" – spytał słyszalnie Nadniezadowolonym głosem, jakże kulturalnie, Włodzimierz – „Ile mam mówić, że nienawidzę jak zdrabnia się moje imię?" – zapytał Nadniezadowolonym głosem, gdy Anatolij telepatycznie uśmiechnął się, szeroko jak postacie w anime i nie pytajcie jak można telepatycznie się uśmiechnąć, to Opkolandia jest.
„No co?" – spytał Diatłow, skręcając w drugie prawo a.k.a lewo – „Lubię cię irytować." – odparł, słysząc Nadzażenowane westchnięcie swego BFF-a, przy czym przy okazji BFF NadFreemana cicho zaśmiał się.
„Dobra, nie ważne." – stwierdził Włodzimierz, kiedy rosyjski inżynier szedł powoli krótkim korytarzem – „W każdym razie, czego chcesz?" – spytał ultra kulturalnie, gdy w oddali spadły sobie zwłoki G-Mana, ale że to Opkolandia, to nikt nie zareagował.
„Chciałem po prostu spytać czy u was wszystko w porządku." – wyjaśnił Anatolij, na chwilę spuszczając wzrok w kierunku pięknej inaczej podłogi – „W końcu nie mam jak sprawdzić tego osobiście." – dodał, unosząc wzrok i trafiając na podłogę z przejściem prowadzącym do głównego pomieszczenia sektora D(upa).
„Jasne, że tak, a co miałoby się nam stać?" – zapytał nieco zdziwionym głosem Włodzimierz, kiedy Diatłow ruszył w kierunku głównego pomieszczenia sektora.
„Nie wiem, po prostu Gordon powiedział, że Zardonic mówił mu" – zaczął BFF Nadboga vol. 2, strzelając wiązkami dezintegrującymi z oczu w kierunku headcraba, który akurat uznał, że to dobry pomysł aby przeteleportować się na Ziemię – „że obecnie jak na ironię losu bezpieczniej jest w Black Mesie." – dodał, powoli idąc przed siebie.
„Well, miał rację." – przyznał Włodzimierz, gdy rzeczywistość z nudów puściła nutę „Western Spy" Hard Bass School, no klimatycznie w chuj xD – „Nie wiem co żeście tam wysadzili, ale zrobiło to rozpierdol z Ziemi." – wyjaśnił, kiedy rosyjski inżynier przeszedł przez drzwi prowadzące do wejścia do silosu – „Teraz nawet wyjście do sklepu kończy się napierdalanką z istotami z Xen lub Antyziemi albo trafieniem na burzę portali." – pierdolnął ekspozycją, gdy Anatolij spojrzał przed siebie z zaniepokojeniem, przy okazji naciskając przycisk otwierający drzwi wejściowe do silosu.
„Ja pierdolę." – skomentował ze słyszalnym zaniepokojeniem w głosie, kiedy drzwi za nim zamknęły się, a te przed nim kulturalnie otworzyły.
„Na szczęście mamy same osoby z nadprzyrodzonymi zdolnościami" – zaczął Włodzimierz, gdy Diatłow ruszył korytarzem przed siebie, w kierunku przejścia do głównego pomieszczenia sektora – „więc sobie bezproblemowo radzimy." – wyjaśnił, kiedy BFF-a Freemana zaczęło wkurwiać uderzanie Tentacli o metal i nie dziwne, to wybitnie irytujący dźwięk – „A poza tym, bierze się zawsze ze sobą Andromedę i nawet istoty z Antyziemi nie stanowią zagrożenia." – dodał, gdy rosyjski inżynier przeskoczył nad dziurą w podłodze i ruszył dalej.
„Tylko jej przesadnie nie wykorzystujcie, bowiem inaczej jak wrócę to macie wpierdol." – odparł tak kulturalnie jak tylko się dało Anatolij podchodząc do przejścia i otaczając się barierą z kwintesencji – „I pamiętajcie o naszym celu." – przypomniał, unosząc się w drugi dół a.k.a górę i lecąc w kierunku przejścia do korytarza prowadzącego do pomieszczenia kontrolnego.
„Nie no, spoko, nic złego jej nie robimy." – odparł szczerze Włodzimierz, bowiem po co miał w tym wypadku kłamać i skazywać się na ewentualny późniejszy wpierdol, kiedy Anatolij tak sobie leciał w odpowiednim kierunku – „A poza tym, ona wie, że jedyna może likwidować istoty z Antyziemi, więc sama się zgadza aby chodzić z nami na zewnątrz." – kontynuował, gdy jeden z Tentacli uderzył w barierę z kwintesencji otaczającą Diatłowa, ale nie zniszczył jej, hehe – „A co do celu, to jasne, że pamiętamy, czekamy tylko na odpowiednią, że tak to nazwę, wersję burzy portali." – zakończył, kiedy BFF NadGordona wleciał przez drzwi, za którymi znajdowała się półka, z której NadFreeman podprowadził materiały wybuchowe.
„Jak coś zjebiecie, to macie wpierdol." – odparł ultra kulturalnie rosyjski inżynier, lądując i likwidując barierę.
„Jesteś takim dobrym człowiekiem." – stwierdził Nadzażenowanym głosem Włodzimierz, gdy Anatolij zeskoczył na podłogę, bowiem po co komu drabina.
Po tym stwierdzeniu, Diatłow telepatycznie szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się, serio, nie wiadomo jak to możliwe, no ale w sumie to Opkolandia, więc cichać i odparł:
„Hehe xD" – mówił, szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami, przy okazji idąc przed siebie.
Po tej jakże epickiej i pełnej emocjonujących emocji rozmowie, BFF Nadboga vol. 2 przynajmniej miał pewność, że jego bliskim nic złego się nie działo. Teraz po prostu pozostało mu pokonać tę krótką jak dupa drogę do pomieszczenia kontrolnego.
Kiedy po kilku chwilach się tam znalazł, ujrzał że Gordon, ten cheater jeden, już tam się znalazł. Oczywiście, musiał się przeteleportować, bowiem gdybym mogła używać całej potęgi narratora trzecioosobowego, to byłabym szczęśliwa, a nawet w Opkolandii nie o to chodzi. -_- Anyway, po zauważeniu swego zioma, Freeman powiedział, nieco zginając ręce w boczne boki:
– No nareszcie, kurła. – rzekł, podchodząc do paneli kontrolnych – Ile można czekać? – spytał, opierając swe Nadseksowne Nadręce o swe Nadseksowne Nadbiodra.
– Ja nie umiem się teleportować tak jak ty. – zaczął Nadzażenowanym głosem rosyjski inżynier, również podchodząc do panelu kontrolnego.
– Widzisz w tym jakiś problem? – spytał NadGordon, szeroko jak postacie w anime uśmiechając się.
– Taki trochę jakby. – mówił nadal Nadzażenowanym głosem Anatolij, gdy NadFreeman szerzej uśmiechnął się.
Po tych słowach, wyczuwając uśmiech Nadboga vol. 2, Diatłow westchnął z Nadzażenowaniem i powiedział:
– Jesteś kurwa niemożliwy. – odparł, odwracając się w kierunku zniszczonej szyby – Anyway, dobra, spalmy to cholerstwo. – stwierdził, kiedy Gordon nacisnął Magiczny Tym Razem Zielony Przycisk Rozpierdolu a.k.a przycisk uruchamiający silnik rakietowy.
No co, Freeman to drugi Nadbóg, więc logiczne, że zaszczyt naciśnięcia tego przycisku przypadł jemu. No ale gdy przycisk zmienił kolor na czerwony, z silnika znajdującego się pod sufitem przez chwilę zaczęło wydobywać się trochę dymu, a parę sekund później pomieszczenie rozświetlił błysk ognia, który zaczął palić Tentacle. Ten widok okazał się tak NadZajebisty, że NadGordon używając swojego Photography Vision zrobił przy użyciu swych oczu, wiadomo, zdjęcie temu jak Tentacle płonęły. BFF NadFreemana z kolei, patrząc na to jakże epickie widowisko, mimowolnie szyderczo uśmiechnął się. Jasne, płonące Tentacle to nie jego ludzcy wrogowie, ale wyobrażał sobie w tym momencie Zardonica w miejscu tychże istot i dlatego. No kurna, rozumiem że Zardonic(uś) to największy wróg namber łan Anatolija, ale jak można chcieć tak potraktować Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata?!?!?! Przecież każdy kocha NadZardonica, bo jak nie to Nadwpierdol.
No ale niestety, po nie tak długim czasie Tentacle zostały spalone i silnik rakietowy wyłączył się. Szkoda, bowiem palenie Tentacli to najlepsze widowisko, nawet przed tym, co wydarzy się w kolejnym rozdziale, hehe. Kiedy zaś to epickie widowisko dobiegło końca, smuteczek, drzwi do pomieszczenia kontrolnego otworzyły się i, nim ktoś z Duetu Rozpierdolu zdążył jakoś skomentować minioną sytuację, usłyszeli śmiech Pustaka Budowlanego wchodzącego do pomieszczenia.
– Cóż, sądzę że to prawda. – zaczął, stając przed panelem kontrolnym, gdy Duet Rozpierdolu spojrzał w jego kierunku – Jeżeli krwawi, możesz to zabić. – wypowiedział jakże zajebiste motto na dzisiaj, które ktokolwiek mógł powiedzieć, kiedy usłyszeli, że z wyłączonego silnika rakietowego wyleciał Nyan Cat i zaczął lecieć w dolny dół. Ah, ta Opkolandia.
No cóż, po tej jakże fascynującej wypowiedzi, która absolutnie nie wniosła nic nowego do życia rosyjskiego inżyniera i Nadboga vol. 2, po prostu stanął jak kołek i zaczął patrzeć w kierunku głównego pomieszczenia silosu.
– Dobra, skoro już tu jesteśmy. – odparł Anatolij, odwracając wzrok w kierunku Gordona – Możemy chwilę odpocząć? – spytał, zginając nieco lewą rękę w drugie prawo a.k.a lewo – To miejsce obecnie, po spaleniu tego gówna, wydaje się najbezpieczniejsze. – zauważył, opuszczając rękę.
– K – rzekł najkrócej jak się dało Freeman, gdy ruszyli na podwyższenie – Tylko jak znowu będziesz spał tyle godzin, to masz wpierdol. – dodał tak kulturalnie, że to aż szok, kiedy Diatłow spojrzał w jego kierunku z Nadzażenowaniem w oczach.
– Tak, bowiem to kompletnie ode mnie zależy ile czasu będę potrzebował aby się wyspać. – rzekł, gdy obaj weszli na podwyższenie i usiedli pod jedną z centrali komputerów.
Po tym zdaniu, NadGordon uśmiechnął się szeroko jak postacie w anime, kurna, to chyba jakiś standard w Opkolandii i odparł:
– No co? – spytał, kiedy BFF NadFreemana oparł się jednym bokiem o barierkę – Za długo ostatnio spałeś. – rzekł, kiedy rzeczywistość cicho w tle puściła nutę „Gopnitsa 2" Uamee.
Po tej jakże epickiej wypowiedzi, rosyjski inżynier westchnął z Nadzażenowaniem i zamknął oczy, przechylając głowę w drugie prawo a.k.a lewo. W odpowiedzi na to westchnięcie, Nadbóg vol. 2 cicho zaśmiał się, ale parę sekund potem, zaczął sobie po prostu siedzieć, bowiem nie miał za wiele do roboty w tym pomieszczeniu. Anatolij zaś, jakiś czas później, zasnął wręcz Nadmocnym snem...
Jednak, ten sen nie okazał się dla Diatłowa przyjemny. Znaczy i tak się wyspał, bowiem to Nadcheater pierdolony, ale i tak nie zmieniło to faktu, że jego dzisiejszy sen okazał się okropnie okropny.
DUN DUN DUUUN!
_____________________________________________
*Kiedyś producenci drukarek serio tak robili aby po prostu trzepać więcej kasy na klientach, aż montowanie takich chipów stało się nielegalne. Jeżeli posiadacie na przykład starą drukarkę HP Color LaserJet CP1215 i obecnie podczas drukowania wypierdala wam błędy, że nie ma papieru lub wlot jest zatkany papierem, a jesteście pewni, że wszystko jest w porządku, to już wiecie czego to wina.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top