-APPREHENSION-

Czekaj, co tam mówisz, Wiesiek? Że nie powinnam zaczynać kolejnego rozdziału, gdy gra jeszcze do niego nie doszła? No i? Jesteśmy w Retconningverse, tu wszystko zdarzyć się może, nieprawdaż? No właśnie.

Otóż, po wejściu do owego miejsca, zauważyli że na metalowe przejście wokół zalanej wodą części podłogi wyskoczyła wielka ryba, która dumnie zwie się Ichthyosaur, taka ja mądra. Owa konsumowała sobie Parówkę Podwawelską, jednego z miliarda naukowców w Black Mesie, przy okazji rozrywając go tak, że krew się rozlewała, zasłońcie oczy dzieciom. A chwilę potem, owa ryba, razem ze swoim obiadem, wróciła do wody jakby absolutnie nic się nie wydarzyło.

– XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD – skomentowali to widowisko rozśmieszeni nim Gordon i Anatolij, szpanując że umieli mówić emotikonkami.

Nie sądzisz, że nie powinno nas to śmieszyć? – spytał Diatłow, powoli opanowując emotkowe iksdakowanie.

– Być może, ale to jest jak czarny humor. – odpowiedział Freeman, również powoli opanowując emotkowe iksdakowanie – Śmieszy tylko Nadinteligentnych. – wyjaśnił, kiedy podeszli do barierki.

– Zajebiste porównanie, no ni ma chuja we wsi. – odparł BFF NadGordona, patrząc w kierunku brudnej jak Sezoris wody – W każdym razie, co zrobimy z tą rybą? – spytał, odwracając wzrok w kierunku NadFreemana.

– Ty ją zategesuj wiązkami dezintegrującymi z oczu, zaraz wysiatkuję to miejsce abyś lepiej mógł ją namierzyć. – wyjaśnił, kiedy rzeczywistość puściła chyba hymn tej Opkolandii, czyli „Dream Hardbass" Alana Azteca i Vitalija, a woda zaczęła z nudów falować – Ja z kolei wyjmę psychokinezą kuszę z tamtej klatki. – dodał, wskazując w kierunku metalowej, zwisającej nad wodą klatki z, a jakże, metalowym siedziskiem w środku.

– K – odpowiedział najkrócej jak się dało rosyjski inżynier.

Nie no kurwa, ja chyba muszę poprosić Zarząd aby was zamknęli na dnie bezdennego jeziora oranżu metylowego, bowiem z wami nie idzie wytrzymać. Jak możecie zachowywać się tak skurwysyńsko i tak cheatować rzeczywistość? Ja wiem, że tłumaczenie kwestii tego naukowca, który jest w pomieszczeniu wyżej, nie należy do łatwych, bo napisy nie są za wielkie, szczególnie przy powiększonej tylko w połowie przeglądarce, no ale no. Szacunku trochę do Narratorów, no. I co się tak szczerzycie, wasze skurwysyństwo jest niemożebnie wielkie. =_= No ale te pasztety najwidoczniej chcą mi skracać opisywanie akcji, gdyż w którejś chwili oczy Nadboga vol. 2 zabłysły na zielono i całe pomieszczenie zamieniło się w zieloną siatkę złożoną generalnie tylko z linii różnego kalibru. Dzięki temu, Anatolij bez problemu dostrzegł pływającą w wodzie rybę oraz wystrzelił w jej kierunku dwie wiązki dezintegrujące ze swych oczu, oczywiście nieco większe niż normalnie, aby mieć stuprocentową pewność, że ryba kopnie w kalendarz. Zaś Gordon, oczywiście nadal siatkując owe pomieszczenie, użył swej psychokinezy i przyciągnął obecną w klatce kuszę do siebie. Kiedy natomiast obaj wykonali te jakże trudne i niezmiernie wymagające czynności, Freeman przestał używać swych nadprzyrodzonych zdolności, w sumie tak samo jak Diatłow.

– Szybko poszło. – skomentował NadGordon, oglądając swoją nową kuszę.

– Wiadomo, warto mieć nadprzyrodzone zdolności. – odparł BFF NadFreemana, gdy Nadbóg vol. 2 schował do swej skrytki w Magazynie Rzeczywistości strzelbę, gdyż już chyba odnalazł swoją nową, ulubioną broń – Ciągle nie mogę uwierzyć, jak moje pierwsze życie przeżyłem bez nich. – odparł, kiedy wskoczyli do zimnej jak moja herbata z wczoraj wody i zaczęli płynąć.

– Wtedy nawet nie zdawałeś sobie sprawy, że da się mieć nadprzyrodzone zdolności. – wyjaśnił Gordon, gdy tak sobie płynęli, a woda zaczęła zmieniać kolory jak kula dyskotekowa, no ale jako iż w Opkolandii to norma, to nikogo to nie zdziwiło – Szczególnie, że wtedy jeszcze bardzo dużo normalnych ludzi nie miało specjalnych mocy. – dodał, kiedy zauważyli jakieś metalowe drzwi, oświetlone czerwonym światłem.

– Teraz bym sobie chyba bez nich tak dobrze nie poradził. – powiedział, kiedy powoli dopływali do owych drzwi – Są zbyt zajebiste, no i też się do nich przyzwyczaiłem przez te lata. – dodał, gdy podpłynęli do nich, po czym rosyjski inżynier zaczął otwierać owe przejście kręcąc czerwonym zaworem.

– W końcu byś się przyzwyczaił do ich braku, ale fakt, na początku byłoby trudno. – zauważył Freeman, kiedy drzwi zaczęły się otwierać i obaj odpłynęli nieco aby nie zostać nimi trafionym.

– Szczerze to ci zazdroszczę, że masz wszystkie moce świata. – powiedział ze słyszalną, lekką zazdrością w głosie rosyjski inżynier, gdy drzwi otworzyły się – Chciałbym tak, tylko tym razem na stałe. – rzekł, gdy zaczęli płynąć w kierunku przejścia.

– Wiesz, nie wszystkie moce są takie fajne, jak na przykład jasnowidzenie, jasnosłyszenie czy na przykład dual mind, o czym się przekonałeś. – zaczął NadGordon, odwracając wzrok w kierunku swego przyjaciela, kiedy przy ostatnich sześciu słowach Anatolij przytaknął – Jasne, nie muszę ich używać – mówił, kiedy płynęli przez jakieś całkowicie zalane wodą, nudne pomieszczenie – ale właśnie dlatego nie są takie fajne, bowiem ich nie lubię, ale nie mogę się ich pozbyć, bowiem one są częścią mnie, więc są, ale na chuj one komu. – zakończył, gdy stosunkowo szybko dopłynęli do przejścia dalej i, po przepłynięciu przez nie, widząc schody, zaczęli płynąć w kierunku powierzchni.

– Oddaj je komuś. – zaproponował jakże logiczną i jakże baaardzo możliwą do wykonania, nawet w Opkolandii, czynność, kiedy NadFreeman spojrzał w kierunku Diatłowa z NadNadNadzażenowaniem.

– JAK. – powiedział NadNadNadzażenowanym głosem Nadbóg vol. 2, gdy jego BFF szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– Nie wiem, jesteś Nadbogiem, na stówę coś wymyślisz. – rzekł rosyjski inżynier, kiedy wynurzyli się, brawo.

– To jest NadNadNadniemożliwe*, nawet mimo tego iż żyjemy w Opkolandii. – zauważył, ciągle NadNadNadzażenowanym głosem, Gordon.

– Nie kłam. – odparł Anatolij, gdy wpłynęli na wynurzoną część schodów i zaczęli po nich wchodzić.

Po tych ostatnich dwóch słowach, Freeman westchnął z NadNadNadzażenowaniem i powiedział:

– Lecz się na nogi, bo na mózg już za późno. – rzekł, kiedy doszli do jakichś metalowych drzwi w kształcie zaokrąglonego na bokach prostokąta. Owe drzwi miały na sobie wielką, białą cyfrę „2".

– I kto to mówi. – odparł Diatłow, gdy przycisk otwierający drzwi, widząc Duet Rozpierdolu, sam się nacisnął aby ich wyręczyć.

– No ja w przeciwieństwie do ciebie jestem definicją Nadnormalności. – powiedział słusznie NadGordon, kiedy przeszli przez drzwi i znaleźli się w jakimś pustym korytarzu, w którym jedyne co widniało, to takie same drzwi na ścianie po prawej stronie, tylko z cyfrą „1" oraz jakieś drewniane kawałki czego tam bądź na podłodze. Po lewej stronie z kolei widniały ciemnozielone, metalowe skrzynki podstawione tu przez żołnierzy. 

Na razie jednak, jako iż dostrzegali, że obok drzwi po drugiej lewej a.k.a prawej świeciła się zielona dioda, podeszli do nich aby sprawdzić, co za nimi się znajdowało. Szczególnie, że w miejscu, w którym obecnie się znajdowali, dało się skręcić też w mniej prawo a.k.a lewo to uznali, że poeksplorują trochę, skoro i tak Zardonic swego czasu mówił, że lepiej aby nie spieszyli się z wyjściem na zewnątrz. Na szczęście, kiedy doszli do drzwi po prawej stronie, po swej ultra długiej podróży, która trwała z kilka sekund, przycisk, wyczuwając Duet Rozpierdolu, nacisnął się sam aby oszczędzić NadFreemanowi i jego BFF-owi tej jakże wymagającej roboty. Za drzwiami z kolei znajdowało się wąskie, metalowe przejście z barierką, która odgradzała od wódy, eee...to znaczy wody. Niestety, kiedy Duet Rozpierdolu chciał ruszyć dalej, zablokowała ich niewidzialna ściana. Kurde, ta rzeczywistość robiła się coraz lepsza, teraz dawała iluzję wolnego wyboru. Widać uznała, że skoro G-Man w tej rzeczywistości kojfnął zabity w najbardziej porąbany sposób, to się w niego zabawi.

– No kto wychował tę rzeczywistość? – spytał rosyjski inżynier, opierając dłonie o biodra – Jakby to była jakaś tragedia, gdybyśmy tam dalej poszli. – powiedział, odwracając się w kierunku Nadboga vol. 2.

Zardonic ją wychował. – odpowiedział na to pytanie Gordon, gdy Anatolij opuścił ręce.

– Ja nie pytałem dla beki. – odparł nieco zażenowanym głosem Diatłow, odwracając się w kierunku Freemana.

– A ja odpowiadam na serio. – zaczął, kiedy rzeczywistość z nudów puściła jakieś nostalgiczne nuty z mej starej karty do PSP, kurwa, no zajebiście, jeszcze Opkolandyjska rzeczywistość mi rzeczy podbiera =___= – Jakkolwiek dziwnie i głupio to nie zabrzmi, obecna rzeczywistość jest dzieckiem NadZardonica. – odpowiedział, gdy BFF NadGordona patrzył w jego kierunku z NadNadNadzszokowaniem.

Tego rosyjski inżynier absolutnie nie spodziewał się usłyszeć. Jasne, wiedział że obaj Nadbogowie potrafili Nadwszystko, ale istniały też rzeczy NadNadniemożliwe, których nawet Nadbogowie nie potrafili wykonać. Anatolij podejrzewał, że posiadanie jako dziecko rzeczywistości się do tego zaliczało, ale jak widać mylił się. Już się bał, jakie porąbane dzieci miał NadFreeman.

– Co do blyata? – spytał NadNadNadzszokowanym głosem Diatłow, kiedy barierka z nudów się przewróciła – Jakim cudem to jest w ogóle możliwe? – zapytał, gdy rzeczywistość podniosła barierkę, bowiem zadanie owego przedmiotu to stanie i oddzielanie podłogi od wody – Myślałem, że to zalicza się do rzeczy NadNadniemożliwych! – zawołał, kiedy wodą przepłynęła Kostka Towarzysząca, kurde, co ona robiła w Black Mesie?

– Nie no, to akurat jest możliwe, jednym z moich dzieci jest na przykład Nadrzeczywistość, czyli rzeczywistość Nadwszechświata. – wyjaśnił, gdy BFF Nadboga vol. 2 kompletnie nie wiedział co odpowiedzieć na takie pojebane rewelacje – Wiem, że to jest dziwne i ciężkie do wyobrażenia – zaczął, kiedy rzeczywistość zrobiła wiatr jak ja pierdolę, bowiem przypomniała sobie, że BFF Gordona wyglądał NadSeksownie z rozwianymi włosami, szczególnie kiedy miał je tak długie – ale to jednak jest możliwe, wiele, a wręcz Nadwiele rzeczy na tym świecie jest możliwe. – zakończył, gdy rzeczywistość pierdolnęła takim wiatrem, że aż fale w wodzie za barierkami się zrobiły.

– Ale w sumie, może coś w tym jest. – zaczął rosyjski inżynier odwracając się w kierunku fal – Jest tak Nadpojebana jak Federico. – zauważył, odwracając się.

Jednak, nim Freeman zdążył cokolwiek powiedzieć, nagle rzeczywistość wysunęła jedną ze swych rąk i pacnęła nią Anatolija. Oczywiście nie mocno, bowiem rzeczywistość nadal Nadkochała Diatłowa, ale wiecie, tak po prostu, jako sposób na droczenie się. Czując to, rosyjski inżynier odwrócił się i oczywiście ujrzał jeszcze rękę rzeczywistości.

– Od kiedy rzeczywistość ma ręce? – spytał zszokowany, widząc jak rzeczywistość chowała swoją rękę.

– Generalnie to od zawsze, ale praktycznie ich nie używa, bowiem i po co. – odpowiedział NadGordon, kiedy jego BFF odwrócił się – To dziecko NadFederica, nie oczekuj tu normalności. – wyjaśnił, gdy odwrócili się w kierunku drzwi i ruszyli.

– Ewidentnie jeszcze niejedno mnie na tym świecie zaskoczy. – powiedział Anatolij, kiedy wyszli przez drzwi i owe kulturalnie same zamknęły się, przynajmniej je ktoś wychował na kulturalne drzwi.

Jednak, po tej rozmowie, na ten moment nastała cisza, gdyż w sumie nie wiedzieli za bardzo o czym mieli dalej rozmawiać.


O kurwa, Nadcudowny Nadcud, Opkolandia przerzuca mnie w inne miejsce, wreszcie mogę ponownie użyć możliwości, jakie daje narrator trzecioosobowy! \O/ Tym razem jednak nie przerzuca mnie do siedziby FBI i do naszych czterech agentów, tylko do bunkra Zardonica! :*** Tylko chwila, czemu siedzi w bunkrze? Przecież Zardonic(uś) to Nadbóg, pomimo obecnej sytuacji na świecie mógłby przebywać w swym normalnym domu. A nie, wait a sec, on siedział w jednym z bunkrów NOD-u. OK, wyjaśnione, chociaż tyle. Obecnie przebywał w jednym z pokoi sam, zapewne w celu dodania klimatu. W owym miejscu nie znajdowało się za wiele światła, bowiem komu to potrzebne. NadZardonic i tak widział Nadidealnie w ciemności dzięki swemu Night Vision, więc po co marnować prąd. Obecnie, zapewne w celu dodania klimatu, używał hologramowych komputerów. Nie obchodzi mnie czy kiedykolwiek o nich wspomniałam, to Retconningverse, tu wszystko pojawiało się z dupy. Na nich z kolei przeglądał przekrój portali, które otworzyło jebnięcie Spektometru Antymasy, bowiem miał wrażenie, że kiedyś już widział podobne i, że skończyło się to NadŹle. Na razie jednak nie znajdował potwierdzenia swoich teorii, gdyż obecnie przeglądane portale na Xen i Antyziemię wyglądały normalnie, tak jak przeciętne portale do tego wymiaru i planety.


Aż w końcu, po jakimś czasie przeglądania, odnalazł główny portal na Antyziemię i to on dał więcej dowodów, które działały na korzyść hipotezy NadZardonic(usi)a. Otóż, okazało się, że owy jasne, otworzyło pierdolnięcie Spektometru, ale obecnie utrzymywała go czarna energia z domieszką Blue Spectral Frequencies. No to nie należało do normalnych rzeczy, zwykle główny portal na Antyziemię utrzymywał się sam, bez tychże wspomagaczy. Ostatni raz, kiedy tenże portal został wspierany tymi dwoma rzeczami skończyło się to inwazją Kombinatu i ich dwudziestoletnimi rządami nad tą planetą. Szczerze to Federico liczył, że to imperium nie zostało odbudowane, bowiem nie chciało mu się napierdalać z Nadpotężnym mocarstwem, bowiem to nudne. No ale widząc to, postanowił wyjść ze swego pokoju i powiedzieć Kane'owi o tymże cudownym odkryciu.


Podczas szukania swego BFF-a czy wręcz NadBFF-a, bowiem każdy Nadbóg posiadał swego NadBFF-a, zastanawiał się trochę nad tym znaleziskiem. Co prawda nie sprawdzał przyszłości, no kurde wreszcie, któryś z ludziów szanował moją pracę, bowiem wolał tego nie robić. Nie chciał wiedzieć czy faktycznie Kombinat został wskrzeszony czy nie. Wolałby nie, ponieważ nawalanka z ultra potężnym imperium to nuda jak sto pięćdziesiąt. Szczególnie, że pierwotnie Kombinat stworzył Anatolij, więc tym bardziej napierdalanka z nim to nuda, bowiem był OMN, UŻYŁAM SŁOWA „BYŁ" W OPOWIADANIU, WYJMUJCIE APARATY, BOWIEM TO SZYBKO SIĘ NIE POWTÓRZY \O/ potężny w chujny chuj. A nawet jeżeli, to umówmy się, jeżeli NadFreeman miał w jakieś ważnej sprawie wybrać czyjąś stronę, to zawsze wybierał stronę Diatłowa. Cholera wie czemu, Federicuś zdawał sobie sprawę, że Nadbóg vol. 2 wiedział iż rosyjski inżynier w swym życiu po życiu nie należał do dobrych osób, ale i tak go popierał. NadFederico rozumiał, że Gordon i Anatolij to NadBFF-y, ale uważał, że Freeman chociaż z czystej przyzwoitości powinien stać po stronie dobra. No kurde, beka jak rzeka, a NadFedericuś to co, po stronie NOD-u stał i jakoś mu to nie przeszkadzało. A umówmy się, co by nie mówić, to NOD to sekta, no. Co się tak na mnie patrzysz? Prawdę mówię, co chcesz. E! Nie odchodź jak do ciebie mówię!


No i kurde polazł, no ja jebe. =_= Chyba muszę coś w tym Retconningverse rozjebać aby przestali się tak zachowywać. =___= No ale wracając do teraźniejszości, kiedy akurat rzeczywistość puściła nutę „POOTIS HARDBASS" Uamee, Nadbóg ujrzał lidera NOD-u, który szedł w przeciwną stronę. No ale widząc go, od razu podszedł bliżej i powiedział:

– Akurat ciebie szukałem. – przemówił Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata, gdy Kane przystanął – Otóż właśnie szukałem głównego portalu na Antyziemię i jak go znalazłem, to okazało się, że coś jest z nim nie tak. – powiedział tego epickiego newsa, kiedy Kane patrzył w kierunku swego NadBFF-a z wyraźnym zaciekawieniem.

– A co z nim jest nie tak? – spytał, gdy rzeczywistość z nudów wysunęła kwadratowy fragment jednej z części tła i zaczęła nim obracać w prawo i lewo jak panele w Aperture Science.

– Otóż dostrzegłem, że obecnie utrzymuje go czarna energia z domieszką Blue Spectral Frequencies. – wyjaśnił, kiedy aż rzeczywistość popękała z Nadrozpaczy słysząc nazwę tego drugiego – A to nie jest normalne. – odparł ten Nadfakt, gdy lider NOD-u spojrzał w kierunku Nadpana i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni z Nadzszokowaniem.

– Ostatnio, kiedy coś takiego się stało, to potem dwadzieścia lat napierdalaliśmy się z Kombinatem. – zauważył Kane, kiedy Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata użył swej inokinezy w celu naprawienia rzeczywistości.

– Właśnie wiem i to mnie najbardziej zaniepokoiło. – odparł Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, na chwilę spuszczając wzrok i zwracając go w drugie lewo a.k.a prawo – No ale Anatolij nadal jest w Black Mesie razem z Gordonem, więc raczej nie mogą reaktywować Kombinatu. – rzekł, unosząc wzrok w kierunku swego NadBFF-a.

– No ale ich Drużyna Rozpierdolu jest poza Black Mesą. – zauważył lider NOD-u, gdy Zardonic skończył naprawiać rzeczywistość – A poza tym, hej, to może być spisek, szczególnie że pamiętasz, co nam przekazało FBI. – kontynuował, kiedy Zardonic(uś), słysząc te ostatnie siedem słów, przytaknął głową – Skoro Spektometr został wysadzony specjalnie, to może Anatolij i jego Drużyna Rozpierdolu chcieli odwrócić uwagę świata aby móc łatwiej zaatakować razem z ich imperium – wysnuł tę w sumie prawdopodobną w Opkolandii hipotezę, gdy NadZardonic spuścił wzrok i widocznie zaczął się nad tym zastanawiać – ale nie przewidzieli, że ich lider utknie w Black Mesie. – kontynuował, kiedy obok nich przeszedł jakiś losowy członek Bractwa – Bowiem umówmy się, nawet w Opkolandii nie da się tak po prostu będąc inżynierem dostać pracy na stanowisku naukowca, co udało się Anatolijowi. – zakończył, gdy usłyszeli, że za ścianami przeleciał Nyan Cat, o, ten dawno się nie pojawiał.

– Kurde, to brzmi zbyt sensownie. – przyznał NadZardonic(uś) unosząc wzrok w kierunku Kane'a – Czekaj, przeteleportuję się do bunkra Drużyny Rozpierdolu i dam wpierdol Andromedzie, to może mi powie. – odparł tak Nadhumanitarnie jak tylko się dało, kiedy dało się słyszeć, że rzeczywistość jebła facepalma.

Kurna, no bardzo gratuluję. Po tym, co Andzia Gandzia przeżyła w nowym kanonie Retconningów (hehe) jeszcze jej wpierdol chcesz dać? No co z ciebie za facet. Czy ciebie kurde Zarząd opuścił? I nie szczerz się, bardziej niehumanitarnie chyba się nie da do problemów podchodzić. No ale wracając do akcji, po tej epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości wypowiedzi Federica jego NadBFF spojrzał w jego kierunku Nadzażenowanym wzrokiem i takim samym głosem powiedział:

– Ostatnio zrobiłeś się coś zbyt brutalny. – zauważył wiadomo jakim głosem, gdy Federicuś szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się – A poza tym, wiesz, jak coś jej zrobisz, to będziemy mieli tu wjazd z buta reszty Drużyny Rozpierdolu. – dodał, kiedy dało się słyszeć, że w oddali przeszedł Trash Dove wymachując swoją głową – Nie żebyśmy nie umieli z nimi walczyć, ale dość problemów na ostatni tydzień. – zakończył, gdy NadFederico odwrócił na chwilę głowę w drugie prawo a.k.a lewo.

– No przecież nie zamierzam jej zabić. – odparł NadFedericuś odwracając wzrok w kierunku lidera NOD-u – Tylko wyciągnąć z niej informacje czy planują zrobić z Kombinatem z buta wjeżdżam na Ziemię. – dodał, kiedy rzeczywistość się zacięła, bowiem całe tło stało się szare ze znaczkami buforowania.

– Ale powiedziałeś to tak, jakbyś chciał ją napierdalać za każdym razem, gdy nie będzie ci chciała ich wyjawić. – odparł Nadzażenowanym głosem Kane, gdy Nadbóg, szeroko jak dwie postacie z anime razem wzięte, uśmiechnął się.

– Hehe... – powiedział zakłopotanym głosem, kiedy rzeczywistość się załadowała.

Po tej odpowiedzi, NadBFF Nadpana i Nadwładcy Wszechświata i Nadwszechświata jebnął facepalma, wyobraźcie to sobie xD, po czym odparł:

– Jak chcesz, ale jak nam się tu Drużyna Rozpierdolu na chatę zleci – zaczął, gdy oczy Nadpana i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni zabłysły na NadSeksowny biało-niebieski kolor – to sam będziesz ich pokonywał. – zakończył, kiedy Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata zaczął się teleportować.

– Nic nam nie będzie! – powiedział, teleportując się w miejsce, w którym obecnie przebywała Andzia Gandzia.

Po tej jakże epickiej rozmowie, Kane ponownie jebnął facepalma, to nadal wygląda w mej wyobraźni tak samo bekowo jak wcześniej i powiedział:

– Ja jebe...

Po czym, jakby nic a nic się nie wydarzyło, ruszył przed siebie gdziekolwiek szedł przed rozmową z Nadcudem czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni.


Tymczasem, Andromeda przebywała sobie w jednym z bunkrów Anatolija, w którym znajdowała się również reszta Drużyny Rozpierdolu. Wszyscy członkowie tej NadZajebistej drużyny zajmowali się swoimi czynnościami i oczekiwali aż Gordon i Diatłow rozpierdolą Nihilantha, bowiem inaczej nie mogli dalej realizować swego celu. No po prostu ten chuj im przeszkadzał tym, że rządził Xen, a sami woleli się tam do niego nie pakować. W końcu zawsze lepiej aby jeden z Nadbogów i jego NadBFF załatwili sprawę, c'nie. No a jako iż obecnie nie musieli iść do sklepów ani nic, to po prostu zajmowali się swymi czynnościami. Andzia Gandzia, kompletnie rozpierdalając fakt, że chciałam to zachować jako niespodziankę na prequele, zajmowała się swymi Woodcrawlerowymi, przygarnianymi dziećmi, które jak coś ratowała z różnych pożarów. No skoro już się wydało, to mogę powiedzieć, że Andronmenda to tak na serio już od baaardzo dawna z człowieka zmieniła się w Woodcrawlera i w sumie to nie żałowała. Szczerze to nawet bardziej identyfikowała się ze swoją obecną niż z poprzednią rasą i nie chciałaby cofać tego procesu. Generalnie mogę już powiedzieć, że Andromeda to Woodcrawler 2.0-update 1, który jednocześnie został zhybrydyzowany z demonem i cyborgiem. Dziesięć na dziesięć, co nie? Też byście tak chcieli, c'nie? Andzia Gandzia to jednak królowa Mary Sue, więc sobie może. No i obecnie jako Woodcrawler na dodatek mający super hiper zajebiste moce, bowiem wiecie, gen 2.0-update 1, w tym Anti-Energy Manipulation, ratowała małe Woodcrawlerki z pożarów wszelakich, tym samym przysługując się swej rasie. No i oczywiście zapierdalała wszystkich ludzi, którzy chcieli w ogóle zabić któregoś z Woodcrawlerów. Obecnie z pożaru uratowała trzy kolejne małe, słitaśne Woodcrawlerki i obecnie jak miała czas, to szukała ich rodziców. Jeżeli by ich znalazła, to oddałaby je, wiadomo, a jeżeli nie, to zostałyby u niej. Obecnie do zajmowania się miała sześć małych, słitaśnych Woodcrawlerków. Jeden spał zaczepiony o jej ramię, drugi także spał, tyle że zaczepiony o jej udo, trzeci sobie zwisał swymi małymi odnóżami przyczepiony do jednego z ośmiu odnóg Andronmendy, które wysunęła zza pleców, czwarty miał we wszystko wyjebongo i sobie siedział na parapecie, mam w dupie, że znajdował się w bunkrze, piąty sobie polazł straszyć Włodzimierza Horodeckiego, a z szóstym Andromeda się bawiła. Wesoła rodzinka, co nie? :3


No ale ich spokój nie trwał długo, bowiem w pewnym momencie dało się słyszeć podejrzanie NadSeksowny dźwięk teleportacji. Oczywiście oznaczało to przybycie albo któregoś z dwóch Nadbogów, albo kogoś z Zarządu, a raczej tego pierwszego. Andzia Gandzia oczywiście, zdziwiona, uniosła wzrok i szczerze liczyła na ujrzenie Freemana i rosyjskiego inżyniera. Niestety, okazało się, że się myliła, gdyż do jej pokoju przeteleportował się Zardonic.

– Czego ode mnie chcesz? – spytała słyszalnie przestraszonym, ale i wkurzonym głosem, odstawiając swe dzieci na łóżko – Już od dawna nie zrobiłam nic złego. – zauważyła, chowając odnogę i wstając.

– Wiem, ale prawdopodobnie niedługo coś odpierdolisz. – powiedział Zardonic(uś), gdy dziewczyna przywołała swoją radiokinezę – Mów, dlaczego utrzymujecie portal główny na Antyziemię przy pomocy czarnej energii i Blue Spectral Frequencies. – rzekł, kiedy kobieta chciała przywołać Anti-Energy Manipulation, ale okazało się, że akurat tę moc NadZardonic jej zablokował i w sumie nie dziwne, ze względu na to, że to potężna zdolność – I nie próbuj kłamać. – zaczął, przywołując kwintesencję, która ujawniała się poprzez NadSeksowny NadBiały kolor – Bowiem wiem, że to wy, choćby z faktu, że tylko u was znajdują się na raz dwie osoby umiejące i kontrolować czarną energię, i Spectral Frequencies. – dodał, gdy Andronmenda otoczyła łóżko psychokinetyczną barierą, aby jej dzieci pozostały bezpieczne podczas prawdopodobnej napierdalanki z NadZardonic(us)iem.

– Chyba nie myślisz, że ci powiem. – zaczęła, nieco cofając się.

W tym momencie, Federico, jakże ultra humanitarnie, normalnie powinszować, wystrzelił w kierunku Andromedy ze swych oczu wiązką kwintesencji. Nie trafił w nią, bowiem Andzia Gandzia osłoniła się barierą z radiokinezy, więc wiązka piorunów tylko w ową uderzyła.

– Mów. – zaczął ultra NadStanowczo, kiedy kwintesencja opadła – Albo będę musiał cię zabić. – rzekł tak szczerze jak tylko się dało, kiedy Andronmenda, w odwecie, wyskoczyła w kierunku Federicusia z zamiarem zaatakowania.

– Wiesz, że na tym etapie – mówiła, gdy NadFederico również wyskoczył w jej kierunku z zamiarem zaatakowania – nie możesz mnie zabić na Nadzawsze, tak jak zrobiłeś to z moją biologiczną matką, prawda? – spytała, chcąc uderzyć NadFedericusia w zasłoniętą maską twarz, ale ten, korzystając z NadRefleksu, uniknął ciosu – To NadNadniemożliwe w przypadku nowej linii mej rasy, wiesz o tym, prawda? – zaczęła, szyderczo uśmiechając się i przy okazji ledwo unikając kopnięcia w brzuch – Możesz mnie tylko zabić, ale wtedy zawsze mogę wrócić. – dodała, wysuwając dwa z ośmiu swych odnóży i uderzając nimi Nadboga w ramię.

– Wiem – zaczął, Nadidealnie nie ujawniając, że cios go zabolał i od razu używając swego healing factor i mam głęboko w dupie, że to określenie ma tłumaczenie na polski, wolę angielską nazwę – ale minie trochę czasu, nim zostaniesz przywrócona do życia. – odparł, gwałtownie chwytając Andronmendę za ręce, krzyżując je i rzucając ją w kierunku ściany – A przez ten czas mogę zapobiec temu, co chcecie odpierdolić ze światem. – wyjaśnił, kiedy dziewczyna chciała się podnieść i kontynuować bronienie siebie, ale nie zdążyła, gdyż Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata wystrzelił w nią wiązką elektrokinezy – Więc mów, jeżeli nie chcesz zginąć. – zakończył, gdy wiązka trafiła w kobietę, rażąc ją, ale nie na tyle aby zemdlała czy umarła.

No ale jednak od porażenia zabolało to Andromedę, bowiem aż krzyknęła i zadrżała z bólu. Chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, gdyż nagle drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem i w progu stanęła Eliza, macocha Andzi Gandzi. No spoko, to teraz Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni ma przesrane jak w ruskim czołgu, bowiem jeżeli wkurwi się macochę Andronmendy to ma się przejebane i szansa na instant kill wzrasta nieubłaganie.


No ale oczywiście jak to przy pojawieniu się nowej postaci, Opisy Time! Eliza to średniego wzrostu, szczupła kobieta, praktycznie cała odpicowana na czarno. Czarne, długie włosy, obecnie spięte w kucyka, ubiór wyglądający idealnie jak ten Nadcudu Wszechświata i Nadwszechświata, generalnie tylko jej niebieskie oczy oraz normalnego koloru skóra to dwie rzeczy, które miały w niej inny kolor. Nawet jej koci ogon, który posiadała dzięki Prehensile Tail, miał kolor czarny. Jasne, z białymi elementami, ale nadal. Tak, Eliza to fangirl Nadcudu czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, ale jeżeli jej idol skrzywdził jej córkę, to i tak ma przesrane, o czym dobitnie świadczył fakt, że kobieta wbiła tu już używając swej pirokinezy.


A, że Eliza to jedna z dwóch nie-Nadboskich kobiet na świecie, które w ogóle miały szansę spuścić solidny wpierdol Nadbogom, to Zardonic powinien zacząć się obawiać. Nie zdążył jednak jakkolwiek zareagować, gdyż Eliza zaczęła słyszalnie NadWkurwionym głosem:

– Zostaw moją córkę, kurwa! – krzyknęła, wchodząc bardziej w głąb pokoju.

– Nie zostawię jej, dopóki nie powie mi tego, co kazałem jej powiedzieć. – odparł, odwracając się w jej stronę i przywołując swoją cyrokinezę.

Po tej odpowiedzi, Eliza po prostu wystrzeliła w kierunku Zardonic(usi)a wiązkami ognia ze swych rąk, bowiem po co zwlekać. Nie trafiła jednak w NadZardonica, gdyż ten osłonił się barierą stworzoną z cyrokinezy. Po zauważeniu tego, kiedy owa osłona opadła, kobieta rzuciła się w jego kierunku z zamiarem zaatakowania, chcąc na dobry początek przyłożyć mu w twarz, a właściwie w maskę, nadal używając pirokinezy. Nie udało jej się to, gdyż NadZardonic(uś), korzystając ze swego NadRefleksu, uniknął ciosu, po czym, gdy dziewczyna chciała powtórzyć nieudany cios, kopnął ją w brzuch. Nie zdążyła tego uniknąć, przez co zgięła się z bólu, ale jako iż zajebistość jej nie opuszczała, zauważyła że Federico chciał ją chwycić i rzucić o ścianę. Dzięki temu uniknęła tego, po czym nim Federicuś zdążył cokolwiek zrobić, szybko chwyciła go za ręce i tak pierdzielnęła o ścianę, że prawie cały bunkier się zatrząsnął. Nim NadFederico zdążył wstać, z całej siły kopnęła go, wgniatając w ścianę, bowiem to Opkolandia i tutaj to należało do rzeczy możliwych.

– Nie pozwolę ci jej skrzywdzić. – powiedziała ze słyszalnym NadWkurwieniem w głosie, celując w kierunku NadFedericusia dłonią, z której nadal wydobywał się ogień – Raz cię rozpierdoliłam, zawsze mogę to powtórzyć. – wyjaśniła, gdy Nadbóg podnosił się, używając swego healing factor, gdyż od ciosów zadanych przez Elizę miał wrażenie jakby mu kości miały spierdolić – Zostaw moją rodzinę w spokoju. – zakończyła, kiedy dało się usłyszeć, że na zewnątrz przeleciał Nyan Cat.

– Nie zostawię was, bowiem jesteście niebezpieczni. – odparł Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata, przywołując elektrokinezę – Póki nie powiecie mi, co planujecie, nie zostawię was. – dokończył, gdy rzeczywistość, najprawdopodobniej licząca na napierdalankę tysiąclecia, włączyła, na razie bardzo cicho, nutę „Hell March" z Red Alert 3.

– I tak zrealizujemy nasz cel czy tego chcesz, czy nie. – odparła macocha Andromedy, kiedy z korytarza dało się słyszeć kroki, ale niezmierzające w kierunku pokoju – Jest tak blisko realizacji, że jesteś już po prostu za późno aby nas powstrzymać. – dodała, nadal dla pewności nie opuszczając ręki – A poza tym, to nie powód aby terroryzować moją córkę, robiłeś jej to wielokrotnie w przeszłości i wiesz jak to się dla ciebie skończyło. – przypomniała, gdy rzeczywistość zaczęła się niecierpliwić, bowiem na serio chciała napierdalankę tysiąclecia.

– Jest najsłabsza z was, najłatwiej wyciągnąć od niej jakiekolwiek informacje, a po co mam utrudniać sobie życie. – wyjaśnił coś, za co miałby ode mnie wpierdol, gdyby nie fakt, że go NadKocham, ale na szczęście nie tylko mnie to zdanie wkurwiło.

Ewidentnie spowodowało ono, że Eliza NadNadNadWkurwiła się słysząc, że Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni śmiał tak powiedzieć o jej córce. Słysząc to, zmrużyła oczy tak jak wkurwiona osoba, kiedy owe przy okazji zabłysły na kolor ognia. Parę sekund potem, rzekła NadNadNadWkurwionym głosem:

– Jak śmiesz tak mówić o mojej córce?! – NadKrzyknęła, kiedy jej dłoń zabłysła mocniej.

Kilka sekund potem, nim Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata zdążył jakkolwiek zareagować, wystrzeliła w niego taki promień ognia, że aż wyjebało go przez ścianę na zewnątrz. Spokojnie, nic mu się nie stało, to Nadcud czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, jemu nie mogło się nic złego stać. Ścianę z kolei kulturalnie naprawiła rzeczywistość, zrozpaczona tym, że ciche puszczenie w tle „Hell March" poszło na marne i nie mogła podgłośnić. No cóż, na sto procent w końcu wydarzyłaby się napierdalanka dekady, więc spokojnie, na stówę miała jeszcze milion szans na puszczenie tej NadNuty.


No ale przechodząc do teraźniejszości, po wyjebaniu Zardonica przez ścianę, Eliza przestała używać swej pirokinezy i opuściła rękę. Po zrobieniu tego, podbiegła do Andzi Gandzi znajdującej się pod ścianą, która przy okazji miała łzy w oczach. No co, po wydarzeniach, które jeszcze poznacie, nazwanie ją najsłabszą z jakiegokolwiek towarzystwa to jej czuły punkt. No i też to trochę nieadekwatne określenie w stosunku do królowej Mary Sue, c'nie. W każdym razie, po podbiegnięciu do niej, przytuliła ją do siebie i spytała:

– Nic ci nie jest? – zapytała, gdy Andronmenda oparła głowę o jej ramię – Nic ci...nie, nic nie mów. – rzekła, kiedy rzeczywistość puściła w tle nutę „Home Party" Alana Azteca, DJ-a Pelixa i Hotzzen, bowiem brak klimatu należało zachowywać – Najważniejsze, że żyjesz. – zakończyła, wstając razem ze swoją córką.


***

W Black Mesie panował rozpierdol jak się patrzyło i w sumie nie dziwne. Po jebnięciu Spektometru Antymasy wszędzie panowałby rozpierdol tysiąclecia. Gordon i Anatolij, standardowo, próbowali się wydostać z tego pierdolnika, bowiem co im pozostało. Oczywiście jako NadCHeaterzy podstawowi wyspeedrunowali ucieczkę jak ja pierdolę, kiedy nie patrzyłam przez te kilka stron. Obecnie doszli do miejsca z serwerami, w którym musieli rozprawić się z podrasą znaną jako ↓vortiguanty. Gdyby tego nie zrobili, Paszczak Wiosenny znajdujący się w zamkniętym jak logika osób krytykujących Cinematic Mod z powodu modeli i muzyki oraz innych opcjonalnych opcji pomieszczeniu, nie wpuściłby ich do środka. Jasne, zawsze mogli przeniknąć te drzwi lub Freeman mógłby ich za nie przeteleportować, ale przy naukowcach nie objawiali swych nadprzyrodzonych zdolności. Dlatego po prostu NadGordon ustrzelił jednego z tych pierdolców z kuszy, czyli jego nowej ulubionej broni, a Diatłow ze swego Pistoletu Nadrozpierdolu. Trzeciego i czwartego po prostu zdezintegrowali przy użyciu wiązek dezintegrujących z ich oczu. Phi, co to za problem dla Duetu Rozpierdolu, c'nie.

– Czy wspominałem, że ↓vortiguanty – zaczął BFF NadFreemana, wymawiając nazwę tej podrasy małą literą i indeksem dolnym dla podkreślenia ich zjebania – powinno się zutylizować robiąc tej podrasie holocaust? – spytał, kiedy ruszyli w kierunku drzwi do pomieszczenia po mniej prawej a.k.a lewej.

– Niejednokrotnie... – odpowiedział NadZażenowanym głosem Nadbóg vol. 2, gdy rosyjski inżynier szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się.

– To dobrze, bowiem to NadOczywistość. – skomentował tę odpowiedź, kiedy podeszli do drzwi.

Gordon jakoś chciał skomentować odpowiedź swego przyjaciela, ale nie zdążył, gdyż Paszczak Wiosenny otworzył drzwi i Freeman oraz Anatolij weszli do środka.


Pomieszczenie nie wyglądało jakoś specjalnie interesująco. Większą jego część stanowiły komputery wmontowane w ścianę oraz na ścianie po prawej stronie, koło wejścia, widniała ładowarka kombinezonu HEV. Owej NadGordon nie potrzebował, gdyż jego kombinezon nadal pozostawał naładowany w stu procentach. Poza tym, na drugim końcu pomieszczenia widniały zamknięte, metalowe i ciemnoszare drzwi otwierane poprzez wpisanie kodu na panelu obok nich. No nuda jak sto pięćdziesiąt, ale że to kolejny cel ich podróży, to musieli przez nie przejść.

Gordon Freeman. – zaczął naukowiec, kompletnie ignorując obecność Anatolija, cwel jeden, niech już wie, że miejsce w Piekielnych Kamieniołomach ma zarezerwowane – To ty, prawda? – spytał, gdy rzeczywistość z nudów puściła nutę „Issa Bus" XS Project – Zespół naukowy śledzi twój postęp przez system ochrony Black Mesy. – wyjaśnił, oczywiście gestykulując rękoma jak pojebany, że aż nie sposób tego opisać i nie dając Gordonowi dojść do słowa, chuj jebany, na stos.

Po wypowiedzeniu tej nudnej jak Sezoris wypowiedzi, podszedł do jednego z komputerów, tego na którym, na niebieskim ekranie, wyświetlała się mapa świata. I co, to mądrze miało wyglądać? No to sorki, bowiem tak nie wyglądało, bambusie na kółkach, już mądrzej wygląda włączony Hammer Editor z połową stworzonej mapy.

– Niestety, to samo robi wojsko. – powiedział, kiedy Freeman potajemnie, aby Paszczak Wiosenny się nie zorientował, psychokinezą przyciągnął w swoim kierunku leżącą niedaleko na klawiaturze apteczkę – Twój kombinezon jest pełen urządzeń śledzących. – wyjaśnił, podchodząc bliżej NadGordona, gdy ten już trzymał apteczkę, widzicie, rzeczywistość go Nadkocha i w sumie nie dziwne – Wciąż, to lepsze niż bieganie nago w tym miejscu. – odparł, kiedy Duet Rozpierdolu zaczął się nudzić tą ekspozycją, ale starali się tego nie ujawniać, co do łatwych czynności nie należało – Zimno tam jest. – wyjaśnił, odwracając się w kierunku metalowych drzwi – Więc lepiej się pospiesz. – zakończył, podchodząc do drzwi i odwracając się w kierunku NadFreemana – Zacznie to wyczerpywać energię twego kombinezonu w przeciągu chwil. – odparł, gdy Duet Rozpierdolu usłyszał, ze za nimi przeleciał Nyan Cat – Jeżeli zdecydujesz się dotrzeć do Kompleksu Lambda – kontynuował, kiedy BFF Nadboga vol. 2 ziewnął Nadultra ostentacyjnie, ale że rzeczywistość go Nadkochała, to Paszczak Wiosenny się nie zorientował – to będziesz chciał trzymać się starszych obszarów przemysłowych – odparł, gdy strzałki znajdujące się na prostokątnych ekranach jednej z centrali komputerów opadły z nudów – gdzie kamery ochrony są pełne dziur. – wyjaśnił, kiedy rzeczywistość podgłośniła nieco muzykę, aby zagłuszyć tę nudną jak dupa ekspozycję – Na mnie działało. – odparł, gdy Diatłow z nudów odpalił konsolę rzeczywistości – Jak dotąd... – zakończył, kiedy akurat rosyjski inżynier zaczął wpisywać komendę, która miała owego naukowca wysadzić aby wreszcie zamknął ryj.

Ja jebe, jaka nudna ta jego wypowiedź, normalnie nie ma chuja we wsi. Generalnie Black Mesa miała tego pecha, że obecnie naukowcy albo zachowywali się jak debile, albo napierdalali w przechodniów nudną jak minister zdrowia ekspozycją. No ale cóż, najważniejsze, że ten konkretny wreszcie skończył napierdalać żuchwą i podszedł do panelu na kod. Po wpisaniu odpowiedniej kombinacji liter inaczej a.k.a cyfr, przejście otworzyło się i do pomieszczenia wbiło na chama zimno. Oczywiście może i energia kombinezonu HEV to odczuwała, to dla Gordona i rosyjskiego inżyniera zimno to nie problem. Wszakże obaj posiadali cyrokinezę, więc co im jakiś mróz mógł zrobić, co nie? A nawet jakby, to Freeman posiadał Environmental Adaptation, więc zawsze mógłby ową moc udostępnić swemu przyjacielowi. No ale na razie ruszyli przed siebie, bowiem wyboru nie mieli jeżeli chcieli wydostać się z tego padołu.


Kiedy tam weszli, NadGordon, jak na Nadcheatera przystało, rzucił przed siebie granat. Po zrobieniu tego, kilka sekund potem, owy jebnął jak atomówka, tylko nie rozprzestrzenił promieniowania. No i jako iż rzucił go NadFreeman, to zabił wszystkie wrogie istoty w promieniu dwudziestu kilometrów. Bowiem jak Nadcheatować to po całości.

– Nie mógłbyś tak granatem rzucić w ryj Zardonica? – spytał Anatolij, kiedy rzeczywistość miała ochotę mu najebać za to, co powiedział, ale że Nadkochała Diatłowa, to tego nie zrobiła.

Po tym pytaniu, Nadbóg vol. 2 spojrzał w kierunku swego BFF-a z Nadzażenowaniem. Widząc to, rosyjski inżynier uśmiechnął się szeroko jak postacie w anime i spytał:

– No co? – mówił, gdy tak szli przed siebie, mając kompletnie w dupiu zimno – Nienawidzę chuja. – odparł, kiedy światło się z rozpaczy wyłączyło.

– To mój BFF, deklu. – odparł Nadzażenowanym głosem Gordon, gdy minęli zamarznięte ziemniaki, to Opkolandia, cicho tam w tle – To logiczne, że nie będę się nad nim znęcał. – odparł, kiedy doszli do wejścia do szybu wentylacyjnego.

– Ale jest NadSadystą. – rzekł, wchodząc jako pierwszy do szybu i czołgając się przed siebie.

Każdy ma swe wady, ja też. – odparł Freeman, wchodząc do szybu za Anatolijem – Jego wadą jak widać jest NadSadyzm. – zauważył, gdy tak czołgali się przed siebie, bowiem co innego mieli w tym momencie robić.

– I dlatego uwziął się na mnie i moją rodzinę oraz przyjaciół? – spytał Diatłow, kiedy zeskoczyli w drugą górę a.k.a dół i ponownie zaczęli czołgać się przed siebie.

– Musiał mieć jakiś powód ku temu. – odparł NadGordon, gdy rzeczywistość zmieniła nutę na „Russian Army" XS Project – Bez powodu do nikogo się nie przyczepia. – dodał, kiedy powoli zbliżali się do skrętu w drugie prawo a.k.a lewo.

– No OK, rozumiem, że ja i moi bliscy za dobrymi ludźmi nie jesteśmy. – zaczął przyjaciel NadFreemana, gdy skręcili w mniej prawo a.k.a lewo, w krótszą część szybu – No ale on skrzywdził Andromedę, mimo iż niczym nie zawiniła na przykład. – odparł, kiedy minęli jakąś żarówkę świecącą na edgy czerwony kolor.

– Fakt, w wypadku Andromedy przesadził. – przyznał rację Nadbóg vol. 2, gdy skręcili w prawo inaczej a.k.a lewo, gdyż po prawilnej prawej stronie nie znajdowało się nic ciekawego – No ale to nadal nie powód, aby go zabijać. – odparł, kiedy zbliżali się do końca szybu, no wreszcie.

– No sorki, ale nie zatrzymał tego, że Andromedę zabito raz oraz potem sama się zabiła po jakimś czasie. – wypowiedział to zdanie Anatolij, idealnie przedstawiając prawa rządzące tą Opkolandią, przy okazji strzelając w kierunku kratki wentylacyjnej wiązkami dezintegrującymi ze swych oczu – To najlepszy dowód na to, że Zardonicowi należy się śmierć w torturach. – zakończył, gdy wyskoczyli z szybu i wylądowali w sumie w dalszej części szybu, tylko znacznie niżej i generalnie znacznie krótszej.

– I kto tu jest sadystą? – spytał Nadzażenowanym głosem Gordon, kiedy wyskoczyli z szybu.

Wylądowali oni w sumie na półpiętrze, naprzeciwko szaro-żółtych schodów prowadzących w inny dół a.k.a górę. Po lewej stronie znajdowała się dalsza część półpiętra oraz schody w prawowity dół. Oczywiście widniało tutaj też dużo rur, co stanowiło normę w części przemysłowej Black Mesy. No nuda na całego, ja nie mogę, kiedy zmiana scenerii.

– Oczywiście, że Zardonic. – odpowiedział na pytanie Freemana Diatłow, gdy ruszyli w dół, bowiem na górze nie dostrzegali nic ciekawego.

Po tej w sumie oczekiwanej odpowiedzi, NadGordon westchnął z NadZażenowaniem i odparł:

– Jakim cudem ja z tobą jeszcze wytrzymuję? – spytał, kiedy ruszyli przed siebie korytarzem z jedną skrzynią.

Oho...OHO...Już wiem, co się kurwa święci. Niby to logiczne, bowiem w końcu ten moment musi nadejść, ale i tak współczuję Duetowi Rozpierdolu tego, co ich czeka niedługo. No ale przynajmniej wydarzy się w jakimś sensie fajna scena do opisania, więc jak widać wszystko posiadało swoje plusy. No ale wracając do teraźniejszości, bowiem ewidentnie powinnam pilnować NadFreemana i jego BFF-a aby nie wyspeedrunowali całego opowiadania w pięć sekund, po tym pytaniu rosyjski inżynier szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się, przy okazji zwracając wzrok w kierunku swego przyjaciela.

– Bowiem jestem Czysto Zajebisty, ot co. – odpowiedział tak NadSkromnie jak się tylko dało, ale na dobrą sprawę zgodnie z prawdą, ale słysząc to Nadbóg vol. 2 i tak spojrzał z większym NadZażenowaniem w kierunku Anatolija.

– Eh... – odparł takim samym głosem Gordon, gdy Diatłow jeszcze bardziej szeroko uśmiechnął się, kiedy przy okazji przechodzili obok stojącej w korytarzu skrzyni – Obaj jesteśmy siebie warci. – stwierdził Nadfakt NadNiezaprzeczalny, gdy powoli dochodzili do skrętu w lewo.

– Ty to masz zapłon. – zakończył na ten moment rozmowę BFF NadFreemana, kiedy zaczęli zauważać w kącie na końcu wózek z dwiema metalowymi beczkami.

Po tej rozmowie, na ten moment nastała cisza, gdyż nie wiedzieli, co mieli dalej mówić. W sumie sensownie, że nie gadali o dupie Maryni, tylko jak nie mieli co powiedzieć, to siedzieli cicho. W każdym razie, kilka sekund potem skręcili w lewo i ujrzeli korytarz z wieloma drewnianymi skrzyniami oraz metalowymi beczkami. Normalnie powinni się tu zetrzeć z ↓vortiguantami, ale że NadGordon wysadził jednym granatem wszystkich przeciwników w obrębie dwudziestu kilometrów, to obecnie leżały tylko zwłoki ↓vortiguantów. Właśnie dlatego Freeman po prostu użył swego wzroku rentgenowskiego aby sprawdzić, czy w obecnym miejscu znajdowało się coś ciekawego, co mógłby wziąć ze sobą. Znalazł jeden granat do karabinu, dwie apteczki i baterię do kombinezonu. Po zauważeniu tego, od razu przysunął swoją psychokinezą owe przedmioty do siebie, a następnie wiadomo gdzie je schował. Kiedy to wykonał, razem z rosyjskim inżynierem ruszył przed siebie, w kierunku windy ewidentnie towarowej, ze względu na jej wielkość.


Ty kurde, ale mam zajebiaszczy pomysł. Oczywiście nie mogę wam tego powiedzieć, bowiem zaspoileruję to, co wydarzy się niedługo. Jedyne co mogę podpowiedzieć, to fakt, że zmieni to jeden z tych fajniejszych momentów z gry. Przy okazji to idealna okazja, aby legalnie dać wpierdol Duetowi Rozpierdolu za te nachalne speedruny historii. >:D No ale obecnie jako iż nie mogę go wykorzystać, to przejdźmy do teraźniejszości. Otóż, Duet Rozpierdolu szedł do windy w całkowitej ciszy. Nie mieli po prostu o czym rozmawiać, a nie chcieli gadać na jakieś bezsensowne tematy, na przykład na temat tego czy lubili chleb, bowiem wiadomo, że lubili. Po jakimś czasie zaś, doszli do windy towarowej i po wejściu na nią, Nadbóg vol. 2 nacisnął przycisk ze strzałką w górę, uruchamiając ową.


O kurde, Opkolandia mnie przenosi w inne miejsce. Liczę na to, że otrzymam możliwość zrealizowania mego epickiego pomysłu, a on powinien wejść do akcji już niedługo. W każdym razie, nie, nadal nie przenosiła mnie do naszych czterech dzielnych niedzielnych agentów FBI. Obecnie akcja przeniosła się do jednego z bunkrów Anatolija, w którym przebywała jego Drużyna Rozpierdolu. W bunkrze obecnie panował spokój. Andromeda bawiła się ze swą gromadką Woodcrawlerowych dzieci, Alexander Madison, którego macie Nadkochać, bo jak nie to NadWpierdol przeglądał Facebooka na komputerze, bowiem od czasów epickiego FanFiction, w którym się pojawił, ewidentnie nie znalazł sobie lepszych hobby, Laura obecnie gotowała obiad dla całej Drużyny, co nie należało do prostych zadań, szczególnie że wszyscy wiemy, co je przeciętny Woodcrawler, a owym stała się chuj wie kiedy Andzia Gandzia oraz dzieci z tej rasy w ilości hurtowej posiadała, Eliza czytała książkę, Włodzimierz Horodecki obecnie przebywał poza bunkrem, więc cholera jego wie co robił, a Edward Harvey, którego macie NadNadNadkochać, bo jak nie to miejsce w Piekielnych Kamieniołomach już czeka robił coś na hologramowych komputerach, których znajdowało się od zajebania w bunkrze Drużyny Rozpierdolu. Chwila, zobaczmy co Edward robił, bowiem to wydaje się najciekawsze ze wszystkich zajęć poszczególnych członków wesołego teamu.


A, OK, już wiadomo co robił. Wykonywał kilka rzeczy, a z tego co dało się zorientować, to do podstawowej należało pilnowanie czy czasem Drużyna Nadrozpierdolu nie planowała zamknąć głównego portalu na Antyziemię. Poza tym, na jednym z ekranów miał włączoną po prostu przeglądarkę internetową, a na kolejnym monitorze coś programował. Co? Cholera wie. Podejrzewam, że wszyscy dowiemy się jak skończy, więc na razie po prostu pozostało uzbroić się w cierpliwość. Generalnie wyglądał obecnie tak jakby już to wszystko robił kilka dni z maksymalnie czterogodzinnymi przerwami na sen. Ewidentnie dało się dostrzec, że czasem ledwo powstrzymywał opadające powieki oraz, że mimo iż światło hologramowych komputerów nie należało do mocnych, to raziło go w oczy. No i oczywiście, dla dodania klimatu, mimo iż przebywał w bunkrze, a co za tym idzie nie posiadał w pokoju okien, szczególnie że obecnie Opkolandia takowych nie potrzebowała, pracował w całkowitej ciemności. Jedyne światło pochodziło właśnie z ekranów komputerów. Poza tym, w pokoju panowała całkowita cisza, jedyne co ją przerywało to ewentualne kroki z korytarza oraz dźwięki dochodzące z znajdującej się za ścianą po prawej stronie kuchni.


Aż w końcu ciszę przerwało pukanie do drzwi jego pokoju. Słysząc to, Edward widocznie się pobudził i, odwracając się, powiedział:

– Proszę!

Po tym słowie, drzwi otworzyły się i do pokoju zajrzała Laura. Widząc całkowitą ciemność, od razu zapaliła światło aby się czasem o coś nie potknąć. Co prawda nie wiedziała o co, wszakże w pokoju panował porządek, no ale przezorny zawsze ubezpieczony. Kiedy zaś pokój spowiło światło, Edward odruchowo zasłonił oczy ręką, co ewidentnie oznaczało, że światła to on dawno nie widział. W każdym razie, przechodząc do teraźniejszości, kiedy kobieta weszła do pokoju, powiedziała:

– Obiad przyniosłam. – obwieściła, wyciągając w kierunku mężczyzny rękę, w której trzymała talerz.

– Dzięki – odparł słyszalnie zmęczonym głosem Edward, biorąc talerz i odstawiając go na razie na pobliskie biurko.

– W ogóle czy ty dzisiaj spałeś? – spytała, podchodząc bliżej i przyglądając się bardziej swemu koledze – Wyglądasz jakbyś miał zaraz umrzeć. – dodała, przystając.

– Cztery godziny. – odpowiedział najszczerzej jak się dało, gdy zza ściany dało się usłyszeć przechodzącego Trash Dove, wymachującego swoją głową.

– To cholernie mało! – zawołała Nadzs(z)okowanym głosem dziewczyna, wymachując rękoma jak postacie w anime – Widać, że jesteś zmęczony, odpocznij trochę! – powiedziała, kiedy Edward westchnął i przewrócił oczami.

– Zrozum, nie mogę teraz. – odparł, wiadomo że nadal zmęczonym głosem, kładąc dłonie na jej ramionach – To, co robię, jest warte swej ceny. – rzekł, patrząc w jej Nadzs(z)okowane oczy.

– Co może być ważniejszego niż twoje zdrowie? – spytała, zakładając ramię na ramię.

– Tworzę program, który mógłby utrzymać portal na Antyziemię otwarty odpowiednio długo. – zaczął ekspozycję, gdy kobieta patrzyła na niego z większym Nadzs(z)okowaniem, a rzeczywistość przy okazji puściła w tle Oberka, no wyjebiście w chuj XD – Nie chcę abyście ty i Włodzimierz do utrzymywania go marnowali swoje nadprzyrodzone zdolności. – wyjaśnił, kiedy dało się usłyszeć z korytarza czyiś dzwoniący telefon, a że dzwonek stanowił utwór „Revelation" Zardonica, to każdy wiedział, że dzwonił telefon Elizy – Poza tym, Nadbóg i jego Drużyna Nadrozpierdolu już się zorientowali, że coś jest nie tak z tym portalem, wiesz jak Zardonic potraktował dzisiaj Andromedę. – tłumaczył, gdy Laura nadal patrzyła w jego kierunku z Nadzs(z)okowaniem, a przy końcówce tego długiego jak mój plan na wtorek zdania przytaknęła głową na znak, że wiedziała – Jeżeli stworzę odpowiedni program, będzie to wyglądało tak jakby portal na Antyziemię utrzymywał się sam. – odparł, opuszczając ręce i stając bardziej prosto – Wiesz przecież, że ten portal to jedyna możliwość na zrealizowanie planu Anatolija. – rzekł, splatając ręce za plecami, prawdopodobnie po to aby wyglądać bardziej cool – Poświęcił się aby go otworzyć, teraz my musimy utrzymać ten portal otwarty odpowiednio długo. – zakończył, odwracając się w kierunku hologramowych komputerów.

– Ale jeżeli się wykończysz, to nigdy nie stworzysz tego programu. – odparła w sumie słusznie, ale dyskutowanie z Edwardem to gorsze wyzwanie niż kulturalne przekonanie słodkiej lisicy, że jest zjebaną kurwą zasługującą na śmierć pod kołami tira, przy okazji podchodząc nieco bliżej niego – Nie jesteś chłopakiem Andromedy, musisz spać tyle ile przeciętny człowiek. – zauważyła zdaniem ze starego kanonu, ale każdy miał w to wyjebane, nieco zginając ręce w boczne boki, kiedy chłopak odwrócił się w jej kierunku.

– Wiem. – rzekł krótko, odwracając się – Ale lubię Anatolija i chcę aby jego cel został zrealizowany nim wydostanie się z Black Mesy. – stwierdził prostując ręce, kiedy dziewczyna nieco skrzyżowała nogi – W końcu przyzwyczaję się do czterogodzinnego snu, do wszystkiego da się przyzwyczaić. – zakończył, zakładając ramię na ramię.

– No jak chcesz, przekonanie ciebie to czasami zadanie niewykonalne. – odparła, prostując nogi, gdy korytarzem bunkra przeturlały się ziemniaki, spoko, to norma w Opkolandii – Tylko jeżeli się wykończysz to żeby nie było, że nie ostrzegałam. – dodała, kiedy Edward wyprostował ręce.

– Nic mi nie będzie, nie musisz się o mnie martwić. – zakończył, odwracając się w kierunku ekranów i powracając do przerwanej pracy.

Po tej rozmowie, Laura, wiedząc że nic nie ugra w tym miejscu, wyszła z pokoju kulturalnie zamykając drzwi. Szczerze martwiła się o niego, bowiem lubiła go, jak każdego członka Drużyny Rozpierdolu i nie chciała, aby się wykończył. Wiedziała jednak, że jeżeli on się na coś uprze, to żadna siła nie zmusi go do zmiany zdania i teraz dodatkowo to udowadniał. No cóż, pozostało jej mieć nadzieję, że nic złego w związku z niedoborem snu mu się nie stanie. W sumie uznała, że może spróbuje pogadać z Alexandrem. On najdłużej z nich wszystkich znał się z Edwardem, więc może znał sposób jak przekonać swego BFF-a do faktu, że powinien odpocząć.


Kilka sekund potem, kiedy dotarła do salonu, w którym zazwyczaj BFF Edwarda przesiadywał, weszła tam, ło, szok. Po dotarciu w owe miejsce, ujrzała że Alexander nadal siedział na długiej jak niedojebanie premiera Morawieckiego, no może nieco krótszej, skórzanej i czarnej jak dupa sofie. Obecnie, co w jego wypadku normalne, przeglądał Facebooka na swym telefonie. Jednak, słysząc że ktoś wszedł, uniósł wzrok znad telefonu. Widząc Laurę spytał:

– O, Lauro. – rzekł, wyłączając telefon – Co się stało? – zapytał, chowając komórkę do kieszeni.

– Słuchaj. – zaczęła Overambitnie, przy okazji siadając na sofie koło niego – Wiesz może, jak przekonać Edwarda, że powinien się przespać? – spytała, odwracając wzrok w jego kierunku i patrząc mu w jego zajebisto-zajebiste z dodatkiem sosu zajebistości oczy – Ciągle tworzy ten swój program do utrzymania otwartego portalu na Antyziemię i wygląda jakby zaraz miał paść. – wyjaśniła, zakładając ramię na ramię, gdy z korytarza dało się słyszeć czyjeś kroki – Ja rozumiem, że on lubi Anatolija i chce dokończyć to, co on zaczął – mówiła, kiedy BFF Edwarda na chwilę spuścił wzrok – ale nie chcę aby z tego powodu się wykończył. – zakończyła, gdy Alexander ponownie uniósł wzrok.

– Wiesz – zaczął przyjaciel Edwarda, na chwilę odwracając wzrok w lewą stronę – Edward już taki jest, uparty jak sto pięćdziesiąt. – zauważył, znowu zwracając wzrok w kierunku dziewczyny – Przekonać do zmiany zdania da się go tylko wtedy, gdy nie jest czegoś pewny lub, gdy ogarnie, że się mylił. – wyjaśnił, kiedy na korytarzu ponownie dało się usłyszeć kroki, tylko tym razem jednego z dzieci Andzi Gandzi – Jeżeli jednak jest na jakimś punkcie nafiksowany, to nawet prawo nie jest w stanie zmusić go do zmiany zdania. – odparł, gdy kobieta spuściła na chwilę wzrok i westchnęła – Niestety, nie zdziwię się jak dojdzie na skraj wyczerpania, ale i tak skończy ten swój program. – zakończył, kiedy dało się słyszeć, że na zewnątrz przeleciał Nyan Cat.

– Jesteś pewien, że nic mu nie będzie? – spytała słyszalnie zatroskanym głosem, patrząc mu w jego zajebiste oczy.

– Pewności nie mam. – odpowiedział szczerze, chwytając ją za dłoń – Ale umówmy się, jeżeli coś by mu miało się stać – kontynuował, gdy usłyszeli z korytarza tym razem ludzkie kroki – to najprędzej zemdleje i tyle w temacie. – zapewnił, kiedy rzeczywistość zmieniła nutę na „Bad Monday" DJ-a BL3ND-a.

– Miejmy nadzieję, że nic gorszego mu się nie stanie... – odparła słyszalnie zaniepokojonym głosem, spuszczając wzrok i odwzajemniając gest chwycenia dłoni.

– Nie martw się o niego, nic poważnego mu się nie stanie. – stwierdził, drugą rękę kładąc na jej ramieniu i nieco krzyżując nogi – Krótko, bo krótko, ale śpi, więc nie umrze. – zapewnił, gdy Laura uniosła wzrok.

W tym momencie, dziewczyna chciała coś jeszcze na to powiedzieć. Nie zdążyła jednak, gdyż drzwi do salonu nagle otworzyły się. Słysząc to, oboje odwrócili wzrok w tamtym kierunku i, dzięki temu, ujrzeli Andronmendę. Obecnie trzymała ona na rękach jedno ze swych Woodcrawlerowych dzieci, które przy okazji swoimi odnóżami trzymało się jej ramienia.

– Słuchajcie, kto miał dzisiaj robić obiad? – spytała po chwili, nieco krzyżując nogi – Bo nie żebym jakoś popędzała, ale moje dzieci zaczynają być głodne. – zauważyła, kiedy Alexander opuścił ręce.

– Wybacz, faktycznie, dałam obiad na razie tylko trzem z nas. – zauważyła Laura, wstając z sofy – Już idę rozdawać reszcie. – rzekła, idąc w kierunku wyjścia z pokoju.

Po zrobieniu tego, po prostu udała się do kuchni aby wziąć resztę obiadów i zanosić dla reszty tej wesołej ferajny.


Tymczasem, w Black Mesie, na szczęście te dwa popierdolce nie zniszczyły mi takiej epickiej sceny, którą na za chwilę zaplanowałam. Ba, szli idealnie w jej kierunku. >:D Właśnie zmierzali w kierunku drzwi, którymi mieli dostać się dalej i, jak na razie, nie rozmawiali ze sobą. Po prostu nie wiedzieli, o czym mieli pogadać a, jak normalni ludzie, nie zamierzali gadać tak naprawdę o niczym. Znaczy często rozmawiali o wszystkim i o niczym, o czym zdążyliście się już dawno przekonać, ale nie lubili rozmawiać nie zaczynając od konkretnego tematu. No ale w końcu doszli do pomieszczenia, którego drzwi zostały wyjęte i stały oparte o ścianę. Trochę ich to zdziwiło, gdyż nawet w obecnej sytuacji w Black Mesie nie należało to do normalnych. Zwykle drzwi powinny zostać albo zamknięte od środka, albo normalnie zamknięte, ale zdatne do otworzenia, otwarte lub, ewentualnie, wyważone. Widząc to, od razu spojrzeli po sobie ze zdziwieniem, w końcu serio nie spodziewali się zastać takiego widoku. No ale cóż, wyboru nie posiadali, musieli wejść do środka. Obecnie to ich jedyna droga dalej, także ta. Przez drzwi widzieli pomieszczenie z różnymi skrzynkami. Naprzeciwko wejścia widniała apteczka oraz ładowarka kombinezonu HEV. No ale obecnie nie potrzebowali oni tych dwóch rzeczy, także ta.


No ale po wejściu jak nie jebło. Nie, teraz seryjnie mówię, jebło jak atomówka zrzucona na Hiroszimę, tylko że obecnie nie jebła atomówka. Tak, to pułapka zastawiona na Duet Rozpierdolu przez żołnierzy HECU, którzy najwidoczniej wpisali cheaty na rzeczywistość, gdyż bez problemu ukrywali się za skrzynkami i przeżyli bez żadnego draśnięcia takie pierdolnięcie. No ale owy wybuch ogłuszył i Gordona, i Anatolija. Nie zdążyli w żaden sposób zareagować, a już leżeli nieprzytomni. Oczywiście tak potężna eksplozja ich nie zabiła, bowiem Freeman to Nadbóg i z samego tego faktu jest Nadnieśmiertelny, a jego BFF powstał z Czystej Zajebistości, plus posiadał gen 2.0-update 1, więc posiadał znacznie większą wytrzymałość na różne tego typu sytuacje. Oczywiście rzeczywistość dla beki zakazała żołnierzom HECU o tym pamiętać, dlatego zastawili taką a nie inną pułapkę na Duet Rozpierdolu.


W każdym razie, Freeman i Diatłow pozostawali nieprzytomni chyba sto lat. Nie no, żart, ale bardzo długo. Oczywiście jebnięcie w żaden sposób nie wpłynęło na NadGordona, nie dziwne, ale na rosyjskiego inżyniera już tak. Jednak o tym, co mu ten wybuch zrobił, powiem dosłownie za chwilę, bowiem nadarzy się lepsza okazja. No ale w którymś momencie NadFreeman obudził się, OMN cud. Nad sobą ujrzał jakiś zwisający przez kwadratową dziurę w suficie magnes, trzymający metalowe śmieci. Nad sobą dostrzegł jakąś zniszczoną barierkę i generalnie ściany ścianami ściany poganiające. Widząc to, wiedział już, że obaj trafili do zgniatarki. Kurde, ale ci żołnierze zapobiegliwi, że jeszcze ich tutaj wrzucili. W sumie nie dziwne, jakbym ja miała kogoś zabić, to też wolałabym się upewnić na sto procent, że mnie się to uda. No ale obecnie Nadbóg vol. 2 wstał, bowiem co mógł innego zrobić.


Po wykonaniu tej epickiej czynności, zauważył dużo drewnianych skrzyń oraz kilka metalowych, które najprawdopodobniej z jakiegoś powodu wrzuciło tutaj wojsko. Po prawej i lewej stronie znajdowały się wysokie i metalowe dynksy służące za zgniatarkę. Na razie jeszcze nie zostały uruchomione, więc bez problemu. Niedaleko Gordona z kolei leżał nadal nieprzytomny Anatolij i ze względu na jego stan nie zapowiadało się, aby szybko się obudził. Otóż, ten wybuch kompletnie rozerwał jego plecy. Dosłownie mówię, wszystkie znajdujące się tam mięśnie oraz kręgosłup zostały odsłonięte, a pod Diatłowem tworzyła się duuuża kałuża krwi. Oczywiście Freeman nie wiedział czy jego BFF żył, bowiem i skąd, skoro NadGordon nie używał swej wiedzy Nadabsolutnej. Dlatego też użył swego Death Vision aby się upewnić, czy rosyjski inżynier nie kipnął. Na szczęście okazało się, że nie, gdyż nad głową Anatolija widniała liczba „47%". No tylko Diatłowa na razie należało przenieść w bezpieczne miejsce, potraktować go witakinezą i, w pewnym momencie, zabandażować mu plecy. W końcu, szczególnie przy tak rozległych ranach, Nadbogowie nie używali witakinezy aż do wyleczenia jej w stu procentach. Leczyli oni daną ranę na tyle aby nie stanowiła bezpośredniego zagrożenia życia i potem zostawiali ją do samoistnego zagojenia się. W końcu nie chcieli rozleniwić organizmu osoby, której pomagali, a tym mogło się to skończyć.


No ale obecnie, jako iż dynksy zgniatarki powoli ruszyły, NadFreeman szybko przeteleportował się w miejsce koło swego BFF-a i delikatnie, aby mu nic nie zrobić, podniósł go. Następnie, przeteleportował się wyżej, do pomieszczenia kontrolnego zgniatarki. Tutaj obecnie i tak nikt nie przebywał, więc tamto miejsce dało się określić mianem bezpiecznego. Po znalezieniu się tam, zdezintegrował obecne w tym miejscu zwłoki żołnierzy i w tamtym miejscu położył rosyjskiego inżyniera. Po zrobieniu tego, psychokinezą, aby na sto procent nic złego mu nie zrobić, odgarnął szczątki jego ubrania z rany i generalnie zdjął mu górną część ubioru. Zamierzał oczywiście on potem górną część ubioru Anatolija złożyć do kupy, do takiego stanu, w jakim znajdowało się owo przed tamtą eksplozją. Jasne, mógłby swoim Nadnajwyższym poziomem telepatii wmówić obecnym tu pracownikom, że to normalne, ale po co. Złożenie ubrania to jakaś czynność, a do zrośnięcia się rany na tyle, aby Diatłow mógł wstać, minie sporo czasu. Oczywiście zamierzał on udostępnić swemu BFF-owi healing factor, aby gojenie się szybciej poszło, ale jednak, przy tak rozległych ranach to trochę zajmowało. Nawet z Nadboską regeneracją. Dzięki temu, Nadbóg vol. 2 znalazł sobie jakąś czynność.


Obecnie jednak, po zdjęciu górnej części ubrania rosyjskiego inżyniera, położył to z boku i użył witakinezy. Dzięki temu, nie dość, że odnawiał procenty życia, że to tak przepięknie określę, Anatolija, to jeszcze ranę mu jednocześnie dezynfekował i zasklepiał. Idealnie, co nie? Szkoda, że Nadbóg nie mógłby w naszym świecie w taki sposób wyleczyć wszystkich chorych na koronawirusa, to może kawiarnie by otworzyli, hehe. No ale wracając do ciekawszych spraw, podczas tego oczywiście Gordon przy użyciu Death Vision kontrolował jak tam szło przywracanie procentów życiowych Diatłowa. A, no i chronokinezą zatrzymał czas, aby nie zżerało to nie wiadomo ile godzin, szczególnie że proces trochę trwał. Aż rzeczywistość puściła z nudów „Russian Army" XS Project. Bardziej nieklimatycznie chyba się nie da. XD


Aż w końcu, o kurwa, nie uwierzycie, BFF Freemana obudził się. \O/ Akurat obudził się w połowie używania na nim witakinezy, skubaniec jeden, powinien się ocknąć dopiero, gdyby NadGordon przestał traktować go witakinezą. Po otworzeniu oczu, zauważył że leżał na brzuchu w jakimś nieznanym mu pomieszczeniu. Także czuł przyjemne ciepło przepływające przez całe jego ciało oraz, już mniejszy, ale nadal, ból pleców. Czując to, rzekł jeszcze słabym głosem:

Gordon? – zapytał, rozglądając się, oczywiście nie ruszając głową, bowiem za bardzo możliwości to on nie posiadał.

– Spokojnie, jestem tu. – odpowiedział, gdy jego BFF na chwilę spuścił wzrok w kierunku ewidentnie znudzonej podłogi, która z nudów zaczęła falować, no ale w Opkolandii to norma – Po prostu to pierdolnięcie wysadziło ci plecy tak, że wszystko, co tam pod skórą masz, zostało odsłonięte. – wyjaśnił tego dramatycznego newsa, kiedy rosyjski inżynier odwrócił zszokowany wzrok, nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć – Na razie sklejam ci plecy witakinezą, ale od pewnego momentu twój organizm będzie musiał radzić sobie sam. – kontynuował, gdy z zewnątrz dało się usłyszeć, że przeleciał Nyan Cat, o, ten ostatnio rzadko bywał – Znaczy i tak, i siak udostępnię ci healing factor, bowiem to nie rozleniwi twego organizmu, więc chociaż tak mogę to wszystko przyspieszyć. – mówił, kiedy rzeczywistość zmieniła nutę na „Hangout" XS Project, no kurde nadal nieklimatyczne, ale OK, a podłoga wreszcie przestała falować, teraz zaczęły to robić ściany – Na szczęście posiadam chronokinezę, więc zatrzymałem czas aby to wszystko nie trwało nie wiadomo ile. – zakończył, gdy Anatolij zaczął czuć mniejszy ból pleców, zawsze warto wiedzieć, że witakineza Freemana coś dawała.

Po tej opowieści NadGordona jego BFF nie wiedział jak zareagować. Znaczy czuł, że musiało mu się coś stać z plecami, inaczej nie powinny go boleć. Chociaż w sumie w Opkolandii to nigdy nic nie wiadomo. Nie podejrzewał jednak, że tamto jebnięcie rozerwie mu aż tak bardzo plecy. Jasne, nie mógł wiedzieć czy NadFreeman nie wyolbrzymiał sprawy, ale umówmy się. Po co miał okłamywać Diatłowa akurat w tym momencie, c'nie? To nie miało sensu, bowiem jaki Nadbóg vol. 2 miał w tym cel? No właśnie, żaden. A nawet jakby, to Opkolandia zmusiłaby rosyjskiego inżyniera do wierzenia Gordonowi. W każdym razie, po jakimś czasie i mam w dupie, że owy został zatrzymany, Anatolij spytał:

– Ale jak to możliwe? – zapytał jeszcze słabym głosem, na chwilę odwracając wzrok przed siebie – Jasne, jebło jak cholera – mówił, kiedy przez dziurę w suficie zgniatarki wpadły ziemniaki, no co, to Opkolandia, tutaj to normalne – ale nie sądziłem, że to w ogóle możliwe. – odparł, ponownie na moment spuszczając wzrok w kierunku podłogi, bowiem nie sufitu.

– To Opkolandia, tutaj wszystko może się zdarzyć. – wyjaśnił Freeman, gdy jego witakineza zaczęła przerywać, co oznaczało, że dalej Diatłow musiał radzić sobie sam z wyleczeniem tej rozległej rany – Chociaż fakt, też się zdziwiłem, kiedy zauważyłem cię z całkowicie rozjebaną skórą na plecach. – dodał, przestając używać witakinezy i udostępniając swemu BFF-owi swój healing factor.

– Dobrze, że chociaż żyję. – stwierdził rosyjski inżynier, kiedy NadGordon zaczął szukać w swych skrytkach w Magazynie Rzeczywistości jakiegoś koca aby przykryć nim swego przyjaciela, aby nie zmarzł do momentu przywrócenia jego górnej części ubrania do stanu używalności – Jasne, jakbym umarł to i tak mógłbym wrócić – zaczął, gdy NadFreeman zauważył, że w jednej ze skrytek znajdowały się brudne kubki, których nie pamiętał aby tam wkładał, no cóż, może Zardonic mu kiedyś pranka wywinął czy coś w tym stylu – ale straciłbym w chuj czasu, a po wydostaniu się z Black Mesy mam jeszcze sporo rzeczy do załatwienia. – wyjaśnił, kiedy Nadbóg vol. 2, myśląc że już nie znajdzie żadnego koca, odnalazł jakiś OMN Nadcud.

– Zajebiste masz priorytety. – skomentował nieco zażenowanym głosem Gordon, wyjmując koc i zamykając skrytkę.

Normalnie po tym zdaniu Anatolij uśmiechnąłby się szeroko jak postacie w anime, ale obecnie nie miał siły i na dobrą sprawę nie dziwne. Dlatego po prostu odpowiedział:

– No co? – spytał, gdy Freeman przykrył go – Nie chcę tracić czasu. – dodał, kiedy NadGordon wziął poszarpane ubranie górne swego BFF-a.

– Nie no, OK, ale i tak zajebiiiste priorytety. ._. – skomentował, nadal nieco zażenowanym głosem i przy okazji szpanując swoją umiejętnością mówienia emotikonkami.

Po tej rozmowie, nastała na ten moment cisza, gdyż obaj nie wiedzieli jak dalej pociągnąć tę rozmowę. NadFreeman zajął się składaniem górnej części ubioru swego przyjaciela do kupy, a rosyjski inżynier po prostu leżał i oczekiwał na moment, w którym mógłby wstać. Jednak, podczas takiego leżenia w względnej ciszy, bowiem rzeczywistość nadal nie wyłączyła muzyki, Diatłow zaczął się zastanawiać, co tam u jego Drużyny Rozpierdolu i czy realizowali cel, który obecnie mieli do zrealizowania. No cóż, Anatolij posiadał telepatię oraz wiedział, że w jego wesołym teamie rozpierdolu znajdowały się ze dwie osoby, które posiadały jakąś formę telepatii, ale umożliwiającą rozmawianie z innymi. Właśnie dlatego uznał, że połączy się telepatycznie z Edwardem i pogada z nim na ten temat.

„E, Edziu." – powiedział telepatycznie, na chwilę odwracając wzrok w prawą stronę.

„Ile razy mam ci powtarzać abyś kurwa nie zdrabniał mojego imienia?" – usłyszał w swej głowie wybitnie niezadowolony głos Edwarda – „A przynajmniej nie w ten autystyczny sposób." – dodał, gdy Diatłow telepatycznie zaśmiał się, no dobra, to w sumie możliwe, bowiem to jakaś forma rozmowy, a podczas rozmowy da się śmiać.

„Sooorki." – rzekł BFF Nadboga vol. 2, po czym ponownie nieco zaśmiał się – „W każdym razie, co tam u was?" – zapytał, kiedy rzeczywistość puściła w kanale telepatycznym nutę „Party in Palace" Alana Azteca i ZOOMER-a.

Zardonic dał srogi wpierdol Andromedzie, ale Eliza dała mu za to solidny wpierdol do sześcianu, a tak poza tym to jest tak jak zwykle." – wyjaśnił, gdy rosyjski inżynier ewidentnie przeraził się tym, co usłyszał, ale starał się nie dawać tego po sobie poznać, aby Gordon nic nie podejrzewał.

„CO KURWA?!?!?!?!" – spytał z takim Nadzs(z)okowaniem, że aż czwarty znak zapytania i wykrzyknik przyszły sprawdzić co się dzieje.

„No mówię jak było, nie mam potrzeby aby kogokolwiek okłamywać." – odparł Edward, kiedy przez kanał telepatyczny przeturlały się ziemniaki, ale że w Opkolandii to codzienność to nikt nie zareagował – „Chciał od niej wyciągnąć, co planujemy, ale jako iż dostała wpierdol, to chyba można się domyślić, że nic nie powiedziała." – wyjaśnił, gdy rzeczywistość na chwilę się zacięła, bowiem tło stało się szare oraz pojawiły się znaczki buforowania.

„No ja go zapierdolę." – odparł wkurzonym głosem, kiedy rzeczywistość jeszcze się nie załadowała, ale muzyka w kanale telepatycznym nadal leciała. Logiczne – „Co mu zrobiła Andromeda, że ją tak krzywdzi od ponad czterdziestu lat?" – spytał, gdy rzeczywistość wreszcie się załadowała i ponownie dało się w normalnym świecie usłyszeć tę muzykę, która do tej pory leciała.

„Nie wiem, ale najwidoczniej ma powód aby się nad nią znęcać." – wyjaśnił szef Hexcen Company, kiedy Anatolij na moment odwrócił wzrok w drugie lewo a.k.a prawo – „Raczej bez powodu by się do niej nie przyczepił." – dodał, gdy przez dziurę w zgniatarce na pełnej kurwie wpadł wagon pociągu towarowego, no ale że w Opkolandii to codzienność, to nikt nie zareagował i nikogo to nie zdziwiło.

„Obstawiam, że znęca się nad nią z czystego sadyzmu." – stwierdził Diatłow, odwracając wzrok w kierunku ściany naprzeciwko niego – „W końcu każdy wie, że ↓zardonic" – O ty chuju, jak śmiałeś wypowiedzieć pseudonim naszego Nadboga małymi literami i to na dodatek INDEKSEM DOLNYM?!?!?! Powiedziałabym, że na stos z tobą, ale ciebie też lubię, FAK – „to zjeb pierdolony, który uwziął się na was tylko dlatego aby się nad kimś znęcać." – skomentował, na chwilę spuszczając wzroczny wzrok.

„Co by nie było, za dobrzy nie jesteśmy." – zauważył Edward, kiedy rzeczywistość zmieniła w prawdziwym świecie nutę na „Superfly" DJ-a Blyatmana, bowiem rzeczywistość ewidentnie nie mogła się zdecydować, czego obecnie słuchać – „A skoro jest Nadbogiem, to nie dziwne, że chce nas zajebać aby zaprowadzić porządek." – dodał, gdy zaczął czuć znacznie mniejszy ból pleców, oho, healing factor chyba zaczynało działać.

„Jeszcze będziesz go bronił?!" – spytał niezadowolonym głosem BFF Freemana, zwracając wzrok w kierunku ściany naprzeciwko.

„Nie!" – zaczął bronić się szef Hexcen Company, kiedy przez kanał telepatyczny przeturlały się pomidory, ale w Opkolandii to też stanowiło normę – „Nie bronię go, po prostu mówię jak jest." – stwierdził Edward, gdy rosyjski inżynier spuścił na chwilę wzrok.

„On sam za dobry nie jest." – zauważył Anatolij, ponownie unosząc wzrok – „Sam fakt, że należy do ↓nod-u" – No kurna, nie wykorzystuj faktu, że cię lubię. Teraz nazwa NOD-u małymi literami i indeksem dolnym? =_= – „powoduje, że dobry nie jest, w końcu wiesz, że oni mają podobny cel do naszego, tylko że przy użyciu Tyberium oraz udają, że działają na korzyść ludzkości." – zauważył BFF NadGordona, odwracając wzrok w drugie prawo a.k.a lewo i patrząc w kierunku tamtejszej ściany, która ewidentnie zaczęła się nudzić, bowiem falowała sobie jak gdyby nigdy nic.

„Wiem, no ale weź zrozum Nadbogów." – stwierdził Edward, kiedy przez kanał telepatyczny przeszedł Trash Dove wymachując swoją głową, nie pytać jak to możliwe, w Opkolandii jesteśmy – „Obaj są pojebani do sześciennego sześcianu." – zauważył, gdy w sumie nie wydarzyło się nic ciekawego, ale daję ten dopisek, aby to NadOpowiadanie nie stało się zjebane jak FanFiKtion o Tristitii – „Ale dobra, ja muszę iść, Andromeda mnie woła." – obwieścił, kiedy rzeczywistość wyłączyła muzykę w kanale telepatycznym.

„K" – stwierdził ultra krótko rosyjski inżynier, gdy w prawdziwym świecie NadFreeman skończył przywracanie górnego ubrania swego przyjaciela do porządku – „I pamiętaj, że jak coś jej się stanie, to twoja wina." – dodał, kiedy słysząc to, szef Hexcen Company telepatycznie spojrzał z Nadzażenowaniem w kierunku swego BFF-a, to Opkolandia, tu wszystko zdarzyć się może.

„Spierdalaj" – odparł Nadultra Nadkulturalnie Edward, gdy Diatłow szeroko jak postacie w anime uśmiechnął się, oczywiście telepatycznie – „Nic jej nie będzie, jest królową Mary Sue oraz ma Elizę, która może napierdolić Zardonicowi i to srogo." – zauważył, kiedy do zgniatarki spadła beczka pełna radioaktywnego szajsu, ale że w Opkolandii to norma, to nikt nie zareagował – „No ale dobra, ja już idę. Na razie." – zakończył, przy okazji w prawdziwym świecie ruszając w kierunku wyjścia ze swego pokoju.

„No, cześć." – pożegnał się przyjaciel Nadboga vol. 2 i przestał używać telepatii.

Po tej epicko-epickiej z dodatkiem sosu epickości rozmowie zapanowała cisza. Gordon i Anatolij jak na razie nie rozmawiali ze sobą, gdyż po prostu nie mieli o czym gadać. Oczekiwali jedynie na moment, w którym rosyjski inżynier mógłby normalnie wstać.


O kurwa, jaki Nadcud, Opkolandia przerzuca mnie w inne miejsce. Tak, wiem, to się zdarzało do tego momentu, ale jednak nadal nieczęsto. Szkoda tylko, że nie do siedziby FBI, bowiem w sumie ciekawi mnie, co tam u naszych czterech dzielnych niedzielnych agentów, którzy jak pamiętacie jakiś czas temu przybyli do Black Mesy aby dowiedzieć się, co i czemu jebło. O ja jebe, ale długie zdanie napisałam, normalnie nie ma chuja we wsi. Przechodząc jednak do teraźniejszości, Opkolandia przerzuciła mnie do Temple Prime, które jest tak NadZajebiste, że tę nazwę trzeba pisać właśnie w taki sposób. Obecnie panował tam w sumie spokój. Zardonic(uś) siedział w jednym z pomieszczeń z dużą ilością centrali i do pewnego momentu śledził postęp przemieszczania się Freemana i Diatłowa w kierunku wyjścia z Black Mesy. Obecnie jednak, jako iż zatrzymali się na dłużej, po prostu obserwował sytuację na świecie, która, jak wiecie, prezentowała się chujowo. Miasta zostawały po prostu rozpierdalane przez istoty z Xen oraz z Antyziemi. Wiadomo, owe stworzenia też zabijały ludzi, hehe. Jednak przed pozbyciem się ich należało zamknąć główny portal na Antyziemię, ale obecnie to nie takie proste, nawet z Nadboskimi mocami.


Grzegorz Morgan, o, ten się dawno nie pojawiał swoją drogą, grał na jednym z komputerów NOD-u, gdyż owe okazywały się tak mocne, że bezproblemowo ciągnęły nawet Wiedźmina 3 na pełnych ustawieniach i ze wszystkimi modami. Znaczy Grzegorz obecnie nie grał w Wiedźmina 3 tylko w Daxtera na emulatorze PSP. Jasne, Grzegorz posiadał PSP, ale skoro komputery takie mocne, to uznał, że odpali emulator. No szacun za to, że udawało mu się przyzwyczaić do sterowania, ja tak do dzisiaj nie umiem. Kilian Qatar obecnie przebywała gdzieś w głębi budynku i coś tam robiła, cholera jedna wie co. Z kolei Kane przebywał w głównym pomieszczeniu i coś tam kombinował, ale Opkolandia ewidentnie nie chce abym teraz wiedziała co. Aż mnie kurde ciekawi, co on tam majstrował, no nic, może dowiemy się za jakiś czas. I nie pytać jakim cudem Freeman zatrzymał czas, ale jednocześnie owy płynął na całym świecie normalnie. To Opkolandia, doszukiwanie się tutaj logiki to jak szukanie mózgu u polityków PiS-u i PO.


No i spokój panował przez jakiś czas, bowiem co mogło się zdarzyć w NadCzysto NadZajebistym budynku, co nie? No kurwa do czasu, bowiem za takie Nadcheaterstwo jakie zaraz się wydarzy to tylko o pomstę do Zarządu wołać. Otóż, w którejś chwili, NadZardonic, jak gdyby nigdy nic, usłyszał i ujrzał w sumie też, że ściana pomieszczenia, w którym się znajdował, została bezpretensjonalnie rozjebana. Widząc i słysząc to, NadZardonic(uś) aż poderwał się na równe nogi, bowiem tego to się kompletnie nie spodziewał. A kiedy zaś pył i kurz opadły, ujrzał...no a jakżeby inaczej, Anatolija. Oczywiście nie w swej cielesnej formie, w końcu w takowej przebywał obecnie w Black Mesie. No ale kurwa jakim cudem mu się to udało, skoro nie pozostawał nieprzytomny? Na serio ten Nadcheater jebany potrafił robić takie rzeczy nawet nie pozostając nieprzytomnym?!?!?! Ja jebix, Wiesiek, zrób coś, bowiem to Nadcheaterstwo jest Nadniepojęte.


Jednak, me epicko-epickie myśli zostały przerwane faktem, że rosyjski inżynier szyderczo uśmiechnął się i, celując Pistoletem Nadrozpierdolu w kierunku swego celu, rzekł:

– Nie spodziewałeś się mnie, co? – zapytał, postępując krok naprzód.

– Jakim cudem...? – odpowiedział pytaniem na pytanie NadNadNadZs(z)okowanym głosem Federico, oczywiście od razu przywołując swoją elektrokinezę.

– Jestem teraz w swojej niematerialnej formie jak zapewne widzisz. – odpowiedział Diatłow nieco szyderczo uśmiechając się, gdy jego włosy przypomniały sobie, że przecież BFF Gordona seksowniej wyglądał w powiewających włosach, więc zaczęły się poruszać, ja jebe, jak zajebiście wtedy wyglądał, w długich włosach i to na dodatek powiewających. *.*

– To wiem – stwierdził Federicuś, kiedy na zewnątrz przeleciał Nyan Cat – ale jakim cudem jesteś w swej niematerialnej formie nie będąc nieprzytomnym w normalnej formie? – zapytał, mimo iż wiedział, ale pozory należało stwarzać, c'nie, przy okazji, gdy jego oczy skapnęły się, że NadFederico używał swej elektrokinezy i zaczęły się świecić na odpowiedni kolor.

– Po prostu jestem zajebisty, ot co. – skomentował tak Nadskromnie jak tylko się dało, kiedy NadFedericuś spojrzał w kierunku swego przeciwnika Nadzażenowanym wzrokiem – W każdym razie – zmienił temat jak zawodowy zmieniacz tematów – mam nadzieję, że pożegnałeś się ze swym marnym życiem – zaczął tę edgy wypowiedź, kiedy aż rzeczywistość przewróciła oczami, mimo iż rosyjski inżynier to jedyny człowiek, który może łączyć edgy zachowanie z zajebistością – bowiem za chwilę się skończy. – odparł, szyderczo się uśmiechając i kładąc palce na spuście.

Kilka sekund potem, dla Nadboga zaczęła się prawdziwa masakra. Musiał co ułamek sekundy uważać na nadlatujące w jego stronę pociski, gdyż jak wiadomo Pistolet Nadrozpierdolu to broń masowego rażenia. Nie wnikajmy w to, skąd Anatolij posiadał ową broń. Należał do CzystoZajebistych ludzi, więc sobie mógł. Aż w końcu stało się coś, czego absolutnie Nadnikt się nie spodziewał. Otóż, w pewnym momencie, Nadpan i Nadwładca Wszechświata i Nadwszechświata uznał, że trochę kijnia tak się ciągle bronić i uznał, że czas zaatakować. Dlatego też, wystrzelił w kierunku swego przeciwnika wiązki dezintegrujące ze swych oczu. Niestety, Diatłowowi udało się obronić, gdyż wytworzył przed sobą barierę z cyrokinezy. Owa, bowiem najwidoczniej Opkolandia też okazała się podjarana nowym wątkiem, odbiła się w kierunku Nadpana i Nadwładcy czasoprzestrzeni i Nadczasoprzestrzeni, uderzając w niego. Jednak, jako iż w tym momencie pocisk z broni masowego Nadrozpierdolu jebnął w Nadcud Wszechświata i Nadwszechświata owy został zabity.


NadDUN NadDUN NadDUUUN!!!

Że co tam Wiesiek marudzisz? Że nie mogę kończyć rozdziału, gdy gra jeszcze do jego końca nie doszła i to na dodatek, gdy jesteśmy w moim wątku? Kurde, to Retconningverse, tutaj może dziać się wszystko i jeszcze więcej, c'nie? No właśnie, to nie marudzić mi tam, szczególnie że epicki cliffhanger jebłam. :3

_________________________________________

*NadNadNadniemożliwe czynność, której nie może wykonać nawet Nadbóg. Niewiele jest takich rzeczy, no ale jednak istnieją.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top