Rozdział VI - NadNadrozpierdol

Po przeteleportowaniu się, okazało się, że znaleźli się przed bunkrem ułoma tysiąclecia, a obecnie zaczynało świtać, bowiem widać Opkolandia chciała dodać trochę klimatu. W nocy wejście do domu niedokurwa społecznego może wyglądało imponująco, ale obecnie wyglądało jak zmiksowanie wejścia do domu Teletubisiów z wejściem do Temple Prime. Kurwa, jak ta matołka społeczna śmiała połączyć niedojebanie z Czystą Zajebistością?! Na stos! W każdym razie, widząc to ekscajtingujące miejsce, Zardonic i nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz postanowili radośnie wbić do domu Kornelii. Od razu podeszli do drzwi, po czym Federico kopniakiem otworzył je. Kopnął drzwi tak mocno, że aż wyleciały z zawiasów, przebiły się przez ścianę i poleciały do Stanów Zjednoczonych, po czym spadły na Biały Dom wysadzając go w wybuchu atomowym. Takiego zamachu to się Amerykanie nie spodziewali. Spoko, Trump przeżył, podatkokineza go ochroniła, więc o to nie trzeba się martwić. No, ale Nadbóg i Grzegorz od razu weszli do bunkra i ruszyli w długą jak lista jedynek z pierwszego sprawdzianu z angielskiego w tym roku w mojej klasie podróż.


Trwało to, jak zapewne pamiętacie, nieskończoność plus jedną minutę, więc bardzo dużo. Podczas drogi, w pewnym momencie, Grzegorz spytał:

– Czemu ten korytarz jest taki długi?

– Bowiem jest nieskończony, mimo iż jest skończony. – wyjaśnił Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni – Wiem, że to brzmi niedorzecznie – rzekł, odwracając swój przeidealny wzrok w kierunku naszego ukochanego OC a.k.a Grzegorza – ale po prostu musisz mi uwierzyć na słowo. – zakończył, mimo iż nie musiał dopowiadać drugiej części zdania, bowiem każdy normalny człowiek wierzył mu we wszystko.

– Oczywiście, że Ci – na pierwszą literę w pierwszej literze ostatniego słowa Grzegorz nałożył taki nacisk, że aż Ministerstwo Edukacji Narodowej w kosmos wyjebało, ku uciesze wszystkich polskich uczniów – wierzę, ale jak to jest możliwe? – spytał, odwracając wzrok w kierunku Zardonica – Przecież jak coś jest nieskończone, to nie może być jednocześnie skończone. – zauważył słuszny fakt, kiedy mijali wystającą rurę, która wystawała w celu dodania klimatu.

– Wiem o tym – zaczął Federico, topiąc ściany swoją Czystą Zajebistością – ale... – po tym słowie Nadseksownie westchnął – zrozum, tego nie da się wytłumaczyć w sensowny sposób. – dodał, ogarniając nieco swoją Czystą Zajebistość, bowiem ściany bunkra zaczęły wyglądać jak stopiony ryj Małgosi z pierwszego Poradnika Uśmiechu – Tak to jest z nieskończonością. – dodał, kiedy zaczęli zauważać metalowe drzwi, wyglądające jak te z Minecrafta, tylko tu większe – Gorsza jest Nadnieskończoność*, ją jest jeszcze ciężej zdefiniować. – stwierdził, nieco zginając swoją Nadseksowną, prawą rękę.

– Wolę nie wnikać w to, czym jest. – stwierdził nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz, kiedy podeszli do drzwi.

– Uwierz, lepiej nad tym nie rozmyślać, bowiem to pali mózg. – podsumował Nadbóg.

Kilka sekund później, ponownie kopniakiem otworzył drzwi, jednak zrobił to ponownie z taką samą siłą jak ostatnio. Teraz, drzwi wyleciały z zawiasów i najpierw zdezintegrowały Matheo Morawieckiego, gdyż obecnie przesiąkły Czystą Zajebistością Nadpana i Nadwładcy czasoprzestrzeni, po czym wyleciały przez ścianę i uderzeniem zdezintegrowały główną siedzibę CKE, ku uciesze wszystkich polskich uczniów. Widząc to, Dżej, Anton(i) oraz Kornelia odwrócili się w kierunku drzwi. Widząc Zardonica, zamarli ze zdziwienia, gdyż wiedzieli, co się z nim stało i nie spodziewali się go tutaj ujrzeć.


Parę sekund niezręcznej ciszy później, Federico przemówił swym Nadseksownym głosem:

– No siema, kurwa. – zaczął, przywołując swoją psychokinezę, która objawiała się w postaci Nadseksownego, niebieskiego koloru – Jednego już zdezintegrowałem, jak nie oddacie Tacticus to spotka was to samo. – dodał, kiedy lampucera Kornelia przywołała swoją pirokinezę.

– Nie dostaniesz go – zaczął Dżej, przywołując audiokinezę, czyli drugą z czterech umiejętności, którą dawała mu podatkokineza – bowiem to twoje Bractwo nie wie, jak z niego korzystać. – dodał najśmieszniejszy żart, jaki dzisiaj przeczytacie.

Po tej końcówce wypowiedzi, Nadbóg roześmiał się tak Nadseksownie, że normalnie ja się tu topię. Jak zapewne wszyscy wiemy, Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni posiadał wiedzę absolutną, więc zdawał sobie sprawę, że to Dżej i jego drużyna rozpierdolu nie wiedzieli, jak poprawnie posługiwać się Tacticusem. Znaczy Zardonic nie musiał go używać, wszakże razem z wiedzą absolutną posiadał również wiedzę na temat tego, co zostało zawarte w Tacticusie, ale czasem z niego korzystał, w celu pokazania, jaki to jest Nadnieskończenie Nadzajebisty. W każdym razie, kilka chwil później, Federico skomentował wypowiedź Dżeja:

– To najśmieszniejszy żart, jaki dziś słyszałem. – po tym zdaniu wyprostował się, gdyż dotychczas ze śmiechu nieco zgiął się w pół – Ty i ta twoja drużyna rozpierdolu nie potraficie używać tego przedmiotu. – stwierdził oczywisty Nadfakt, ponownie przywołując psychokinezę, gdyż podczas śmiechu na chwilę, odruchowo, przestał jej używać – A skoro mówię wam to JA – przy tym ostatnim słowie nałożył większy nacisk na wypowiadane litery – to oznacza, że czas się z tym pogodzić. – zakończył swoją Nadseksowną wypowiedź.

– Nje – skomentował literówkowo Dżej, po czym wystrzelił w kierunku Nadboga wiązką tuszu.

Na szczęście Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni zdążył dzięki psychokinezie wytworzyć przed sobą oraz przed Grzegorzem barierę ochronną. Kilka chwil potem, Zardonic wyjął zza pleców miecz, naelektryzował go i seksownie, a wręcz Nadseksownie wyskoczył w powietrze z zamiarem przecięcia wpół Dżeja. Nie udało mu się to, ponieważ lider PiS-u dał radę odskoczyć na bok, przez co Federico jedynie Nadseksownie opadł i wbił swój miecz w podłogę. Widząc, że ten plan nie zadziałał, od razu wstał i, chowając miecz, musiał wytworzyć wokół siebie barierę, gdyż Dżej chciał obezwładnić Nadboga głośną falą dźwiękową wytworzoną dzięki audiokinezie. Na szczęście, w ostatniej chwili, Nadpanu i Nadwładcy czasoprzestrzeni udało się wytworzyć barierę, używając do tego elektrokinezy.


W tym samym czasie, nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz został zmuszony do walki z Anton(im) Macierewiczem oraz lampucerą Kornelią, biedak. Całe szczęście, że posiadał chociaż kontrolę nad metalem, to minimalnie ułatwiało mu to walkę. Na początku przywołał ze ścian dwie, dość wąskie rury i za ich pomocą chciał obezwładnić dwójkę przeciwników. Niestety dla niego, Anton(i) zdążył przeteleportować się nieco w bok, a lampucera Kornelia wytworzyć przed sobą barierę z lodu, dzięki swej cyrokinezie. Nie pamiętam, czy wspominałam wcześniej o tym, że posiadała taką umiejętność, ale kogo to obchodzi? W tym świecie wszystko bierze się znikąd, poza Nadbogiem oczywiście. W każdym razie, przechodząc do rzeczy, w tym momencie Anton(i) użył swej drugiej zdolności, czyli toksykinezy i za jej pomocą chciał obezwładnić naszego ukochanego OC a.k.a Grzegorza. Na szczęście, Grzegorz zdążył użyć swej zajebistej nadprzyrodzonej zdolności do przywołania rur znajdujących się w podłodze, dzięki czemu osłonił się przed nadlatującą wiązką toksyn. Kiedy natomiast owa opadła, nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz wyskoczył w powietrze z zamiarem wgniecenia Anton(iego) w ziemię oraz przy okazji przywołał leżące na podłodze rury i chciał nimi spuścić wpierdol lampucerze Kornelii. Udało mu się tylko to drugie, gdyż ponieważ dlatego że Anton(i) zdążył przeteleportować się nieco na bok i tym samym unikając wpierdolu tysiąclecia, skubaniec. Kornelia natomiast dostała taki wpierdol, że aż ją wgniotło w podłogę i zwiędła. JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Cieszmy się tą radosną chwilą!!! Wiem, że czekaliście na ten idealny moment, ja też nie mogłam się doczekać, ale w końcu ta popierdolona ekoterrorystka zdechła!!! W każdym razie, wróćmy do opisu napierdalanki może.


Co do Nadboskiego Nadboga, to obecnie walczył wręcz z Dżejem, więc w sumie za ciekawie to się nie działo. Wiadomo, Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni walczył tak Nadseksownie, że dało się od tego roztopić, ale to jest logiczne i każdy to wie. Niestety, ku zszokowaniu czasoprzestrzeni oraz Nadczasoprzestrzeni** Zardonic przegrywał. Nie mam pojęcia, jakim cudem, przecież on jest NadNadNadidealny, powinien zawsze wygrywać! Opkolandii chyba się nudzi, to niemożliwe, że Federico przegrywał! No, ale na szczęście, UFFF, nie przegrał. Otóż, w pewnym momencie, kiedy Dżej chciał strzelić w kierunku Nadboga piorunem, gdyż jedna z nadprzyrodzonych zdolności pana i władcy PiS-u to kwintesencja, tym samym obezwładniając go, dostał wpierdol od Grzegorza. W sensie Dżej dostał wpierdol, nie Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni. Otóż, nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz przywołał jedną z rur leżącą na podłodze i skierował ją w Dżeja, czym odepchnął go w boczny bok. Skubany, tym samym zapewnił sobie pośmiertne miejsce w raju, bowiem jak wiadomo, jeżeli pomoże się Nadbogowi, to wszystkie grzechy automatycznie zerują się już przez całe życie.

– Dzięki – rzekł Zardonic, wstając i otrzepując się.

Wiem, że nie wspomniałam o tym, iż Dżej przewalił Federico na podłogę, ale dla klimatu uznajmy, że tak się stało. W każdym razie, po tym jednym słowie, Nadseksownie wypowiedzianym przez Nadboga, nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz odparł:

– Nie ma za co. Nadbogowi – na pierwsze trzy litery w tym słowie nałożył taki nacisk, że prawie elektrownię w Ostrołęce wyjebało w kosmos – trzeba pomagać. – dokończył, kiedy obaj odwrócili się.

O kurwa! Okazało się, że Dżej i Anton(i) zniknęli! Kurwa mać, Anton(i) musiał ich przeteleportować, ja pierdolę, on to wszystko musi utrudniać. W każdym razie, widząc zniknięcie już duetu rozpierdolu, Grzegorz rzekł z przerażeniem w głosie:

– A co z Tacticusem?!?!

W odpowiedzi, Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni wyjął z kieszeni swej Nadseksownej kurtki owy przedmiot, który w rękach Zardonica tylko przesiąkał nadmiarem Czystej Zajebistości. Nadmiarem, ponieważ Tacticus został z niej stworzony, a teraz dodatkowo przenikała do niego ta od Federica. Nie mam pojęcia, jak on to zabrał Dżejowi, może zaraz się wyjaśni.

– Jakim cudem? – spytał zdziwionym głosem nasz ukochany OC a.k.a Grzegorz, widząc ową kulę – Przecież miał to Dżej! – zawołał zgodnie z prawdą.

– Podjebałem mu to z kieszeni podczas walki – wyjaśniał Nadbóg, chowając przedmiot – i nawet się nie zorientował. – dodał, odwracając wzrok w kierunku Grzegorza – W każdym razie – zmienił temat, odwracając wzrok w kierunku martwej lampucery Kornelii – teraz musimy uratować Laurę – na pierwszą literę w jej imieniu nałożył większy nacisk, jednak nie taki, który miał możliwość zrównać cokolwiek z ziemią – i udać się do Kane'a. – zakończył, na pierwszą literę w imieniu lidera Brotherhood of NOD nakładając nieco większy nacisk niż na pierwszą literę w imieniu Laury.

– k – odpowiedział najkrócej jak się dało Grzegorz, nawet nie używając Shifta do swej wypowiedzi.

Po tej jakże ambitnej i zajmującej rozmowie, Zardonic przeteleportował siebie i naszego ukochanego OC a.k.a Grzegorza do więzienia, w którym PiS przetrzymywał Laurę...


Po jakimś czasie, a dokładniej kilku sekundach, gdy się tam znaleźli, ujrzeli przed sobą długi jak czas oczekiwania na większe aktualizacje Windowsa 10 dla komputerów firmy Dell korytarz, a po prawej i lewej stronie cele, odgrodzone laserowymi kratami, które jako jedyne dawały tutaj chociaż minimalną ilość światła. Od razu ruszyli przed siebie na poszukiwania Laury oraz, przy okazji, gdy trafili na jakiegoś więźnia, uwalniali go. Osoby tutaj trzymane to nie przestępcy, tylko więźniowie polityczni, w większości ci, którzy w ostatnich wyborach zagłosowali na inną partię niż PiS, więc w sumie praktycznie z każdej celi Federico kogoś uwalniał. Ci tutaj więźniowie mieli niemałe szczęście, bowiem niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie chciałby zostać uratowanym przez Nadboga. Chyba nie istnieje taka osoba we Wszechświecie, bowiem jeżeli istniał taki niegodziwiec, to już dawno został potraktowany Ostatecznym Rozwiązaniem*** jeszcze przed swymi narodzinami, iks de. W każdym razie, musieli iść dość długo, a mianowicie sześćset sześćdziesiąt sześć minut, aż doszli do końca korytarza. W ostatniej celi zastali zmizerniałą Laurę, siedzącą w rogu celi i patrzącą w prawą stronę. Jednak, słysząc kroczne kroki, odwróciła głowę w kierunku wyjścia z celi.


Widząc, że przybył po nią sam Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni, od razu pobudziła się ze szczęścia i powiedziała słyszalnie szczęśliwym głosem:

Zardonic! – na pierwszą literę w pseudonimie Federica nałożyła znacznie większy nacisk, jednak niezdolny do zrównania czegokolwiek z ziemią.

Chyba ona jedyna, no i czasem Kane, tak na marginesie, wiedziała że Nadbóg wolał, kiedy mówiło się do niego jego imieniem lub pseudonimem, a nie per. Nadbóg. No cóż, w końcu ktoś na tym świecie musiał to ogarnąć, czyż nie? W każdym razie, kilka sekund później, Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni wyłączył lejzery w wejściu, a następnie podszedł do zmarnowanej dziewczyny i podniósł ją z podłogi. Widział, że nie miała siły na samodzielne wstanie, więc nie zamierzał jej do tego zmuszać, ujawniając tym swoją Nadłaskawość. Nic, tylko go Nadkochać.


No, ale kiedy ją podniósł, Laura lekko przytuliła się do niego i powiedziała:

– Dziękuję...

– Nie ma za co. – odpowiedział Zardonic, odwracając wzrok w kierunku dziewczyny – W końcu trzeba sobie pomagać, czyż nie? – zadał to retoryczne pytanie, ujawniając swoją NadNadNadzajebistość po raz któryś z rzędu.

Oprócz tego, kilka sekund później, uśmiechnął się do dziewczyny. Oczywiście, Laura nie mogła tego zobaczyć, gdyż Federico miał na twarzy założoną swoją Nadidealną maskę, chroniącą czasoprzestrzeń przed stopieniem się od NadCzystej NadZajebistości Nadboga. Parę sekund potem, Nadcud Wszechświata zaczął używać swej witakinezy, chcąc chociaż minimalnie podleczyć Laurę, co ujawniło się pomarańczową poświatą wokół jego lewej, Nadultra Nadseksownej ręki. Dzięki temu, dziewczyna poczuła przyjemne ciepło przepływające przez jej ciało, którego nie czuła od tygodnia, gdyż uznajmy, że dla klimatu w więzieniu panował mróz jak na Antarktydzie.

– Jestem tobie tak wdzięczna... – rzekła lekko przytulając się do niego, ponieważ ona mogła, gdyż również została stworzona z Czystej Zajebistości – Nie wiem jak ci się odwdzięczyć. – dodała, gdy Federico i Grzegorz, dla klimatu, ruszyli w kierunku wyjścia z więzienia.

– Nie musisz. – stwierdził Zardonic, po raz kolejny udowadniając swoją Nadskromność – Jestem Nadbogiem – na te trzy pierwsze litery w drugim słowie nałożył znacznie większy nacisk – to normalne, że pomagam innym. – stwierdził, kiedy za jednym z zakratowanych okien przeleciał Nyan Cat.

– Jestem pewna, że kiedyś jakoś się tobie odwdzięczę. – rzekła, zwracając wzrok w Jego stronę.

– Uwierz mi, nie musisz. – rzekł Nadbóg, po czym uśmiechnął się, ale Laura, z wiadomego powodu, nie mogła tego zauważyć – Ja to naprawdę robię bezinteresownie. – dodał, ponownie ujawniając swoją Nadskromnie-Nadskromną Nadskromność, gdy za oknem przeszedł Thrash Doves, wymachując swoją głową.

Jednak, po tej rozmowie, w celu przyspieszenia wszystkiego, Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni przeteleportował siebie, naszego ukochanego OC a.k.a Grzegorza i Laurę do głównej, ale nie najgłówniejszej, siedziby NOD-u.


Tam, jako iż jest NadNadNadidealny, od razu trafił do pomieszczenia, w którym przebywał Kane. Obecnie ponownie przeidealnie robił coś na jednym z panelów komputera, jednak słysząc Nadultra Nadseksowno-Nadseksownie Nadseksowny dźwięk teleportacji, odwrócił się w kierunku źródła owego dźwięku. Tak jak podejrzewał, ujrzał tam Zardonica, który trzymał zmizerniałą Laurę oraz Grzegorza, stojącego obok Federico. Kilka sekund potem, co logiczne, pierwszy przemówił Nadbóg:

– Proszę, wszystko załatwione. – mówił, podając Laurę Kane'owi.

– Dzięki. – odparł Kane, kiedy Laura przytuliła się do niego, ponieważ nikt jej nie zabroni – A Tacticus – na pierwszą literę w nazwie tego Nadultra Nadważnego przedmiotu nałożył większy nacisk – jest? – spytał, kiedy Nadpan i Nadwładca czasoprzestrzeni sięgał do kieszeni swej Nadultra Nadseksownej kurtki.

– Jest – powiedział Nadcud Wszechświata, po czym wyciągnął dłoń z owym przedmiotem w kierunku Kane'a – Zajebałem go Dżejowi tak, że nawet się nie skapnął. – dodał Zardonic, ukazując swoją NadNadNadNadNadNadNadNadNadNad[...]NadNadNadperfekcję.

– A właśnie – ponownie przemówił wiadomo kto na K, chowając przy okazji jedną ręką Tacticus, a drugą w dalszym ciągu trzymając Laurę, podziwiajcie Zajebistość Kane'a – zabiliście Dżeja i jego gang?

– Tylko Matheo i Kornelię. – wyjaśnił Zardonic – Dżej i Anton(i) gdzieś zniknęli w czasie trwania walki. – odparł, nieco naginając fakty, ale chuj, jemu i tak każdy wierzył bezapelacyjnie.

– Cholera – przeklął Kane – Musimy ich znaleźć. – dodał Nadoczywisty Nadfakt.

Teraz pozostało im zlokalizować położenie Dżeja oraz Matheo, po czym spuścić im wpierdol tysiąclecia, ratując tym Wszechświat.


DUN DUN DUUUN!

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Od poprzedniej wersji autorki

Ta, wiem, że ten rozdział jest trochę krótki. Ale myślę, że pomimo swojej długości, zaciekawił Was. Od razu Wam mówię, że powoli zmierzamy do końca opowiadania. ;-) Jeszcze chyba będą z dwa, trzy rozdziały.


Od obecnej wersji autorki

Ten rozdział to kurde KUNSZT, normalnie kocham to opowiadanie i gdyby się dało, rozważyłabym jego wydanie. Miałabym z niego miliony biliony złotych! W każdym razie, do końca tego przecudnego opowiadania pozostały jeszcze dwa rozdziały, ale nie martwcie się. Będzie druga część! ;"-)

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

_________________________________________

*Nadnieskończoność trudne do wyjaśnienia pojęcie, ale dajcie mi szansę. Jak rzecz, która jest nieskończona, zgodnie z prawami logiki nigdy nie dojdzie do końca, to rzecz Nadnieskończona przejdzie przez barierę nieskończoności, co udowadnia, że nieskończoność to chujnia i jest skończona, i będzie zapierdalać dalej w swej Nadnieskończoności, dzięki czemu nawet koniec Wszechświata czy inne takie miłe rzeczy nie pomogą. Nadnieskończone cokolwiek zakończyć może tylko Nadbóg, no ale on to wszystko może.

**Nadczasoprzestrzeń czasoprzestrzeń pomnożona razy Nadnieskończoność.

***Ostateczne Rozwiązanie  najgorsza z możliwych, pośmiertnych kar. Jest się na nią skazanym za najcięższe grzechy, jakie można sobie wyobrazić. W jej wyniku, dusza skazańca jest po prostu niszczona na zawsze i nie ma możliwości cofnięcia Ostatecznego Rozwiązania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top