Rozdział II - Tragedia na skalę czasoprzestrzeni.
Chwilę później, zaczęli ze sobą bardzo długo walczyć, bowiem mimo iż Zardonic to kwintesencja zajebistości, to z Mary Sue pokroju Kornelii miał serio problem. Szmata jebana, miejmy nadzieję, że Nadbóg ją pokona. No to oni sobie tak walczyli, a w tle leciała nuta z „Command and Conquer: Red Alert 3", a mianowicie „Hell March". No co, klimatycznie jest, nie? Dlaczego miałaby się nie załączyć, skoro Federico i tak posiadał audiokinezę? W każdym razie, przechodząc do akcji, na początku Zardonic seksownie wyskoczył w górę z zamiarem zajebania lampucery Kornelii poprzez przecięcie jej mieczem na pół. No co chcecie, Federico to Nadbóg, jestem pewna, że tak potrafi. Niestety, Kornelia odskoczyła na bok, przez co nasz pan i władca jedynie opadł wbijając swoją idealną broń w podłogę rodem z księżycowej bazy nazistów z „Iron Sky". Chwilę później, dyskretnie rozejrzał się, chcąc namierzyć swój ułomny cel, po czym wyprostował się i, nim zdążył zareagować, dziewczyna odepchnęła go w kierunku drugiego końca pomieszczenia przy użyciu pirokinezy, przypominam że ona się pojawiła tylko podczas tej walki. Zardonic nie zdążył się zatrzymać, przez co z impetem uderzył w ścianę, przy okazji zahaczając ręką o jakiś niewielki pomnik, który wziął się z dupy i tylko po to, aby fajnie było. Przez to, owy spadł na podłogę i potłukł się, bowiem tak. Nie, a na serio, to z porcelany został stworzony. Co do Federica, to spokojnie, nic mu się nie stało, ledwo trochę się ujebał od farby na szkle, ale spokojnie, nadal wyglądał ultra seksownie. Parę sekund potem, nim Kornelia zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, Nadbóg uniósł się za pomocą swej lewitacji, a następnie wytworzył ogromną falę dźwiękową dzięki swej audiokinezie. W owej fali dźwiękowej skondensował swój idealnie idealny utwór „Bring Back The Glory", ale ta skondensowana Czysta Zajebistość, w połączeniu z Czystą Zajebistością „Hell March", który nadal się odtwarzał, nie zabiła takiego niegodziwca jak Kornelia, ponieważ spryciura do tego swojego kombinezonu chroniącego ją przed Czystą Zajebistością założyła również kask, o którym nie wspomniałam, ale nie ważne.
Kilka chwil później, gdy dźwięk opadł, Kornelia przy pomocy swej cyrokinezy, którą ma ponieważ Opkolandia tak zarządziła, wytworzyła długi odłamek lodu, za pomocą którego rzuciła w kierunku swego przeciwnika. Nie trafiła Zardonica, gdyż ten w ostatniej chwili wytworzył wokół siebie pole ochronne stworzone z jego elektrokinezy. Dzięki temu, odłamek lodu został zniszczony, a Federicowi nic się nie stało. Nie miał możliwości zginąć, w końcu jeden z jego przywilejów życiowych to nieśmiertelność, on jest Nadzajebisty. No, ale gdy odłamek lodu został zniszczony, nasz pan i władca opuścił swoje seksowne ręce i z oczu wystrzelił w kierunku Kornelii wiązkami prądu, ale owe nie trafiły w nią, gdyż ta lampucera wytworzyła wokół siebie pole ochronne za pomocą swej pirokinezy. Kiedy natomiast prąd rozszedł się w dół i, gdy bariera zniknęła jak stabilność polskiej gospodarki, Zardonic uniósł swe seksowne ręce nieco w górę, używając toksykinezy, po czym, kiedy z kanalizacji znajdującej się pod podłogą uniósł się szlam, skierował go w kierunku lampucery, z którą walczył. Kornelia nie zdążyła odskoczyć, przez co z ogromną niczym głupota fanatyków oraz ogólnie wyborców PiS-u siłą została odepchnięta w kierunku pobliskich monitorów. Ale zajebiście, kurwa! Uderzyła w tę wajchę, która uruchamiała maszynę, dzięki której ją wyłączyła! Chwała Nadbogowi!
– NIEEE!!! – krzyknęła dramatycznie do sześciennego sześcianu.
Świat bowiem, jak nakazywały odwieczne prawa logiki nagminnie łamane przez Opkolandię, zaczął się ocieplać. Ludzie naprawdę bardzo dziwili się tymi zmianami pogodowymi. W końcu w naszym świecie nienormalnym zdawała się aż taka zima w czerwcu i to dosłownie na całym świecie. Mówili do siebie:
– Jak to możliwe? Przecież jeszcze nie dawno było tak zimno i śnieżnie, a teraz jest tak słonecznie i ciepło. Ta pogoda naprawdę jest przerażająca.
Po czym dochodzili do wniosku, że to Federico ponownie zbawił świat, bo kto inny, czyż nie? Tylko on zajmował stanowisko Nadboga, więc jako jedyny miał możliwość zbawienia świata w dość szybkim tempie. Właśnie dlatego od razu szli do świątyń poświęconych Zardonicowi i zaczęli odprawiać modły do naszego pana i władcy.
Tymczasem, w pałacu Kornelii, dziewczyna widząc, że jej plan został zniszczony, jako iż jej mózg nie wiedział, że tę wajchę można ciągać nieskończoną ilość razy, wkurwiła się do sześciennego sześcianu. Od razu, gwałtownie, odwróciła się i tak samo strzeliła całą swoją pirokinezą w kierunku Nadboga. Ten, nie zdążył jakkolwiek zareagować, przez co został odepchnięty w kierunku jednej ze ścian. Nim zdążył wstać, Kornelia chwyciła pilot, który pojawił się z dupy w celu ułatwienia jej życia, a następnie szybko, przy pomocy ognia, przeteleportowała się niedaleko Zardonica. Tam, stojąc przed nim, wycelowała w jego kierunku pilotem.
– Będziesz tego żałowała. – powiedział Federico swym Nadseksownym głosem, widząc że dziewczyna serio chciała skorzystać ze swej broni masowego rażenia.
– Chciałbyś – stwierdziła dziewczyna, kiedy idealne oczy Nadboga zabłysły na lodowy, biały kolor – Po prostu pożegnaj się z życiem, nigdy nie pożałuję tego, co zrobiłam i zrobię. – rzekła, po czym nacisnęła czerwony jak spodnie kobiety, którą widzę przez szybę w tym momencie przycisk.
Zardonic nie zdążył się obronić, mimo iż chciał. W ostatniej chwili, lampucera wystrzeliła w jego kierunku z pilota, który okazał się strzelać lodem. Przez to, ku nieszczęściu Wszechświata, Federico został zamrożony i został z niego jedynie ładny, biały, siedzący pomnik, gdyż w momencie zamrożenia Nadbóg nie zdążył wstać. W tym też momencie, Kornelia mogła zdjąć kask, ukazując swój brzydki ryj, gdyż czystozajebisty utwór „Hell March" przestał grać nie wiadomo skąd. Szmaciura, a akurat leciała jego najlepsza część. Spalić na stosie Kornelię.
Kornelia wzięła go, a następnie zaniosła do magazynu, który wziął się znikąd, jak wiele rzeczy w tym szalonym świecie. Zamurowała go w chłodzonej ścianie, która wiadomo z jakiej części ciała się wyłoniła. W sumie nie wiedziała, dlaczego zamurowywała go akurat tam. W końcu, w jej nieprawdziwej opinii, Zardonic już strzelił kopytami, mimo iż w rzeczywistości żył i powoli tracił przytomność. No, ale kiedy odchodziła, obróciła się w kierunku ściany i powiedziała:
– Baj baj, maszkaro.
I odeszła, po czym spierdoliła ze swego wspaniałego domu do hitlerowskiego bunkra znajdującego się w nieznanej lokalizacji, ale gdzieś w Polsce, tyle wiadomo. Chciała ona tam wybudować od nowa swoją maszynę, Nadboże kochany, co za idiotka, przecież jej sprzęt ciągle działał, tylko został wyłączony i zemścić się na zamrożonym Zardonicu za zniweczenie jej planów.
W tym samym momencie, matoł Dejwid dotarł już na Antarktydę podjarany perspektywą pomocy Nadbogowi. Niestety, kiedy podszedł do szklanego jak szklanka zamku swej ułomnej siostry, okazało się, że drzwi nadal trwały szczelnie zamknięte. Widząc to, jako iż on nie posiadał nadprzyrodzonych zdolności, ponieważ Opkolandia go nie kochała, musiał dostać się w inny sposób. Od razu pomyślał, co nieczęsto mu się zdarzało:
„Hmmm...Jak mógłbym dostać się do środka?" – myślał, stając w zamyślonej pozie – „Niby mógłbym to zrobić na Gordona Freemana, przez wentylację, ale nie jestem na tyle godny." – słusznie stwierdził, patrząc na panującą w tym pipidówku śnieżycę – „A, po prostu wbiję na chama rozbijając szybę." – myślał dalej, szukając takowej – „W końcu szyby z niezniszczalnego szkła nie da się zrobić, bo kto chciałby mieć czarne okna?" – spytał w myślach, chociaż w sumie po jego upośledzonej siostrze można się wszystkiego spodziewać.
Na szczęście, okazało się, że Kornelia posiadała mikroprocent, wiem że nie istnieje coś takiego, ale w Opkolandii jesteśmy, mózgu i stworzyła normalne szyby. Widząc to, Dejwid podjarany perspektywą pomocy panu i władcy czasoprzestrzeni, wyjął Nokię 3310 i pierdolnął nią w szybę. Po uderzeniu, szkło zdezintegrowało się, wcześniej efektywnie rozbijając się, a telefon przeżył.
Widząc to, nasz niedorozwój społeczny namber łan efektownie wskoczył do środka, bowiem warto chociaż raz w życiu zrobić coś dobrze i najpierw podniósł swoją broń masowego rażenia znaną też jako Nokia 3310 i schował do tytanowej kieszeni, która miała chronić świat przed kontaktem z tym morderczym telefonem. Następnie, jako iż Opkolandia postanowiła mu pomóc i znalazł się idealnie w głównym pomieszczeniu, rozejrzał się. A tu mu życie pranka wywinęło, lampucera Kornelia oraz Nadbóg już dawno się stąd wynieśli, ale fakt, że walczyli, dało się dostrzec. Dejwid ujrzał to na przykład poprzez podwinięty dywan, wyłączoną maszynę do rozpierdolu totalnego oraz zniszczony niewielki pomnik, który podstawiłam w celu zrobienia bardziej efektownej walki. Chwalcie mnie.
W każdym razie, widząc to, ułom Dejwid pomyślał z zrozpaczoną rozpaczą:
„NIEEE!!! Ale dlaczegooo!!!" – myślał, waląc wszędzie płaczącymi emoji – „A chciałem się na coś przydaaać!!!" – rozpaczał w myślach, ale czasu cofnąć nie mógł, ponieważ tak umiał tylko Zardonic.
No, ale cóż, nie miał mózgu, w sensie Dejwid, więc nie wpadło mu do głowy sprawdzenie tego, co działo się w magazynie. Dlatego właśnie, widząc że znowu zawiódł, bowiem jego partołowatość wchodziła na wyżyny, już mniej efektywnie wyskoczył przez zniszczoną szybę i, zrozpaczony, wsiadł w swój helikopter, który wiadomo skąd się wziął i wrócił do domu, dostać prawdopodobny, surowy wpierdol od bezimiennych rodziców.
W tym samym czasie, Federio siedział w tej lodowej bryle i powoli marzł, ku zaskoczeniu Wszechświata. W końcu jak Nadbóg, posiadający cyrokinezę i kriokinezę, mógł marznąć?! Czym ta lampucera Kornelia go zamroziła?! Na stos z nią! Na dodatek, nie mógł użyć swych epickich nadprzyrodzonych zdolności, ponownie ku zaskoczeniu Wszechświata. Kornelia za swoje czyny, moim zdaniem, powinna zostać potraktowana Ostatecznym Rozwiązaniem, no ale to już decyzja Nadboga, kiedy ktoś go uwolni. Jednej nocy natomiast, zamknął oczy, lecz z zimna, głodu i pragnienia następnego dnia nie miał siły ich otworzyć, tę Kornelię ewidentnie trzeba spalić, lecz mimo wszystko nadal żył. I nie dziwne, wszakże jego nieśmiertelność mu to umożliwiała.
I musiał tak trwać zamrożony przez bite dwadzieścia lat, nim przybył wybawca naszego pana i władcy Wszechświata...
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Od poprzedniej wersji autorki
Nie wiem jak Wam, ale Mi ten rozdział się podoba. Może jest znacznie krótszy od poprzedniego, ponieważ zawiera czterysta parę wyrazów, ale Moim skromnym zdaniem naprawdę Mi się podoba. A Wam? :-)
Od obecnej wersji autorki
Wow, w końcu w czymś zgadzam się ze swoją dawną sobą. Pal licho to, że moja poprzednia wersja myślała o poprzedniej, niedorobionej wersji tego rozdziału. Ten zedytowany to KUNSZT do sześciennego sześcianu. Nic, tylko wielbić.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top