Prolog, który jebie zasady pisania prologów.
Pewnego dnia, a właściwie pewnej nocy na świat przyszła dziewczynka, która później okazała się prawdziwą zmorą świata, z którą nawet Nadbóg miał problem. Rodzice jej bardzo się cieszyli, że mają drugie dziecko, bowiem dzięki temu więcej hajsu z programu „Rodzina 500+" rząd sypnie. W końcu jak wiadomo, dzisiaj dzieci po to są potrzebne. Tak naprawdę nie kochali ani jej, ani Dawida, jej brata, bowiem oboje okazali się na tyle niedojebani, że nikt normalny ich nie kochał. Postanowili nazwać ją Andromeda, od galaktyki Andromedy. Niestety, musieli zmienić imię na Kornelia, bowiem ludzie w urzędach patrzyli na nich jak na debili, gdy chcieli dziecku takie imię dać. Kornelia od trzech lat umiała już ładnie pisać, bowiem widać jej matka, będąc w ciąży, ściągnęła jej z Torrentów cheaty na życie i, co najdziwniejsze, budować naprawdę wspaniałe rzeczy, od broni zaczynając na maszynach kończąc, bowiem trzeba ułatwiać jej jeszcze bardziej egzystencję. Uznawała się za inną niż wszystkie dzieci, tylko dlatego, że kochała muzykę Nadboga oraz żywiła swoją ekoterrorystyczną duszę. Mimo wszystko miała prawdziwych przyjaciół i dużo kolegów, którzy tak na serio tylko udawali. Przyjaźnili się z nią tylko dlatego, że urodziła się jako Mary Sue oraz dało się od niej ściągać na sprawdzianach. Od przedszkola obserwowała ludzi i to w jaki sposób zachowują się wobec Ziemi oraz słuchała muzyki swego idola, Zardonica. Chciała stać się tak czystozajebista jak on, jednak jako iż powstała z Czystego Gówna, to chyba logiczne, że nigdy nie miała możliwości dojść do poziomu Czystej Zajebistości. Kiedy przychodziła do przedszkola dzieci żartowały, oczywiście nie negatywnie, a tak serio to negatywnie, ale ten półmózg tego nie łapał.
W szkole również, mimo swojej inności uczniowie bardzo lubili Kornelię, ale tylko dlatego, bo dawała się wykorzystywać na każdym kroku oraz dało się od niej spisywać na sprawdzianach. Nie miała, tak samo jak w przedszkolu, fałszywych przyjaciół, a przynajmniej tak myślała. W szkole każdy chciał z nią siedzieć w ławce, bowiem ludzie w szkołach są leniwi i od kogoś należało spisywać, chcąc zdać do kolejnej klasy. Na przerwach zawsze miała towarzyszy do zabawy, w pierwszych klasach podstawówki i tak ogólnie, w całej reszcie klas. Oczywiście tylko dlatego, bowiem jako jedyna ogarniała, jak przejść za pierwszym razem arenę z Jackie The Ripper w „Gacha Studio!" oraz, jako iż w rzeczywistości nieświadomie stała się gimbuską, wiadomo że towarzystwo wokół niej rosło jak zanieczyszczenia w Bałtyku. Na studiach lubiano ją też z tego powodu, że bardzo dobrze radziła sobie z różnymi przedmiotami i pomagała tym, którzy nie wiedzieli o co chodziło chociażby w jakimś temacie z ostatnich wykładów. Szczerze? Tylko dlatego miała przez te lata kolegów i dzięki temu nie otworzyła jeszcze portalu do Creepypastolandii. Tak poza tym, przez te wszystkie lata jej ekoterrorystyczna dusza wzrastała i przez to stała się wkurwiającą szmatą. Jej rodzina starała się to delikatnie przekazać, ale idiotka nie zauważała problemu. Poza tym, nadal pragnęła osiągnąć poziom NadNadNadZajebistości Zardonica, ale nie dla psa kiełbasa. No, ale ona nie zdawała sobie sprawy, że jej niedopierdolenie sięgało zenitu, to cóż począć.
Tej samej nocy, kiedy urodziła się Kornelia, w innym mieście urodził się chłopiec. Jako iż czasoprzestrzeni się nudziło, mimo iż urodził się tej samej nocy co główna lampucera, to miał już dwa lata. Cholera, on też chyba powstał z Czystej Zajebistości. Jego rodzice wcale się nie cieszyli, że się urodził, ponieważ idioci nie widzieli tej Czystej Zajebistości, która od niego emanowała i topiła położne obecne na sali. Oddali go do adopcji, bowiem nawet „Rodzina 500+" nie dało im do myślenia, że jednak warto czystozajebistego człowieka trzymać w swojej melinie. Po miesiącu adoptowali go nowi rodzice, którym brakowało hajsu na samochód i chcieli ciągnąć pieniądze z państwa, a wstąpienie do mafii VAT-owskiej nie wchodziło już w grę, bo PiS. Nazwali go Grzegorz, ponieważ przez ten miesiąc nikt nie wpadł na pomysł nadania mu imienia. Mieli w kurwę pieniędzy, bowiem przez osiem lat rządu koalicji PO-PSL działali w największej mafii VAT-owskiej, którą rozbił PiS kolaborując z Nadbogiem. Mimo tego, wracając do rzeczywistości, zajmowali się nim tak często jak się dało, ale na szczęście nie wykazywali się nadopiekuńczością. W przedszkolu, szkole, gimnazjum, liceum oraz na studiach dzieci, a potem po prostu uczniowie, lubili go tylko dlatego, że miał od zajebania hajsu oraz został, tak jak Nadbóg, stworzony z Czystej Zajebistości, ale jednak chyba trochę brudnej, gdyż nie dorównywał zajebistością Zardonicowi. No, ale nadal powstał z Czystej Zajebistości także ten, kochać go. Chociaż, mimo tego, miał jednego prawdziwego przyjaciela, który lubił go nie dlatego, że hajs się zgadzał, lecz dlatego, że zachowywał się miło i pomocnie w stosunku do innych.
Na tym samym świecie, co dwójka naszych popaprańców, żył również Federico Augusto Ágreda Álvarez, znany w szerszym świecie jako Zardonic. Nadano mu tak zajebiste imiona i nazwiska, że ich zajebistość topiła nawet ściany. Nie zagrażała jednak normalnym osobom, więc spokojnie. Obecnie od piętnastu lat spełniał na tym świecie rolę Nadboga, władając wszystkim i wszystkimi. Jak przystało na kogoś takiego, posiadał wszystkie nadprzyrodzone zdolności jakie kiedykolwiek istniały na świecie oraz wiedzę absolutną. Wielbili go właściwie wszyscy, a jak ktoś go nie wielbił, to kończył pod kołami samochodów fanatyków Nadboga, co Zardonicowi kompletnie się nie podobało. Jednak obecnie, od dziesięciu lat, miał spokój i nie musiał ratować świata, za który ponosił odpowiedzialność. Zajmował się swoją pracą i pasją w jednym, czyli tworzeniem zajebistej muzyki pochłaniającej dusze ludzkie. Wiódł spokojne i szczęśliwe życie, oprócz tych momentów, gdy pod jego domem jakiś jego fanatyk przejechał samochodem osoby, która nie lubiła Nadboga. Wtedy musiał ruszyć się sprzed biurka i ustrzelić tego fanatyka piorunem, żeby nikomu nie zagrażał, a najczęściej działo się to w momentach, gdy Zardonicowi nie chciało się wstawać, nie mówiąc już o używaniu swych nadprzyrodzonych zdolności. A potem jeszcze musiał z domu wyjść i wskrzesić niesłusznie zamordowanego...To jedyne momenty, kiedy nie miał spokoju. A tak, to wiódł szczęśliwe i dostatnie życie.
Te trzy życia trwały spokojnie do pewnego momentu. Do momentu, w którym lampucera Kornelia postanowiła zaburzyć spokój nie tylko Grzegorza i Zardonica, ale też całej reszty świata...
________________________________________________________
Od niedojebanej wersji autorki
Tak, wiem, że ten rozdział jest krótki, ale inne będą już dłuższe. Ten rozdział to dopiero początek. Dalsze opowiadanie, zapewniam Was, jest ciekawe. :-)
Od obecnej wersji autorki
Ten niedojeb z góry pierdolił głupoty. To opko będzie ciekawsze dopiero TERAZ, sam prolog jebiący wszelkie zasady pisania prologów w końcu jest zajebisto zajebisty.
________________________________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top