XV
No ale przechodząc do teraźniejszości, kiedy doleciałem do testu sześćdziesiątego dziewiątego, przed sobą ujrzałem metalowy korytarz ze skrętem w lewo. Na ścianie przed skrętem jedyne co dostrzegałem to ekran z informacją, w którym pomieszczeniu testowym się znalazłem. Chuja mi to mówiło na temat tego, co w owym pomieszczeniu się znajdowało, więc nawet nie miałem jak widoku przede mną skomentować. Dlatego też oraz z faktu, że wyboru nie miałem, wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.
– Ten test wymaga od ciebie szybkiego działania. – odezwała się GLaDOS, kiedy wyszedłem z tuby – Powodzenia! – zakończyła swoją wyjątkowo krótką przemowę, gdy skręciłem w drugie prawo a.k.a. lewo.
Bardzo szybko dostrzegłem, że miała rację. Otóż, nim wszedłem do pomieszczenia, na jego drugim końcu w dziurze w metalowej ścianie ujrzałem, na razie nieaktywną, wieżyczkę rakietową. Niedaleko, w głównej części pomieszczenia, nad szklaną podłogą, widniał dyspozytor kostek. Posiadał w środku kostkę, która czekała na wyrzucenie jej. Swoją drogą dawno nie miałem do czynienia z wieżyczką rakietową. Przynajmniej wyglądało na to, że miałem teraz jakieś urozmaicenie i dobrze. Przy tak długim torze testowym szlag mógł każdego trafić od powtarzanych komór, więc dobrze, że od jakiegoś czasu znajdowały się w nich urozmaicenia. No ale obecnie, jeżeli chciałem się z tego miejsca kiedykolwiek wydostać, po prostu wszedłem do komory testowej.
Po zrobieniu tego, wieżyczka rakietowa aktywowała się, a dyspozytor kostek wyrzucił ową. Ooo cholera, faktycznie, GLaDOS miała rację, że dosłownie musiałem działać wręcz NadSzybko. Bowiem pod szkłem znajdował się kwas, no a chyba wiadomo jak wieżyczka rakietowa działała na obecne w testach szkło, co nie? No to od razu, nim ta w ogóle zdążyła się zgiąć pod odpowiednim kątem i mnie namierzyć, chwyciłem kostkę, podbiegłem do przycisku na ową, który też się tu znajdował i przez drzwi przebiegłem do dalszej części poziomu. Przed całkowitym wejściem do środka rozejrzałem się co znajdowało się w środku.
Znowu miałem do czynienia ze szklaną podłogą, pod którą znajdował się kwas. Drzwi wyjściowe tym razem znajdowały się na ścianie po lewej stronie, a prowadziła do nich kładka. Przy okazji, na razie nieaktywna, wieżyczka rakietowa znajdowała się na normalnym fragmencie podłogi. Na mojej wysokości, poza kładką, widniał przycisk na piedestale. Podejrzewałem, że ten przycisk otwierał drzwi, bowiem nic innego się w tym miejscu nie znajdowało. No to od razu tak samo szybko podbiegłem do przycisku, nacisnąłem go i wbiegłem na kładkę po czym do drzwi. Ponownie wykonałem to tak samo szybko, że wieżyczka nawet nie zdążyła się odpowiednio dobrze zgiąć, nie mówiąc o namierzeniu mnie.
Jak na razie szło mi bardzo prosto, jednak, szczególnie w Opkolandii, nie należało chwalić dnia przed zachodem słońca. Zawsze w dalszych częściach testu mogłem trafić na coś trudniejszego do przejścia. No i kurna o wilku mowa, w dalszej części ujrzałem, na razie nieruchomą, platformę, która w pewnym momencie w lewo skręcała. Dodatkowo dostrzegałem w oddali, na ścianie naprzeciwko, dwa białe panele ścienne, które Rattman kulturalnie znowu oznaczył czerwonymi iksami. Kurna, serio miło z jego strony, bowiem nie musiał tego robić. No a że czułem się z każdą chwilą coraz bardziej zmęczony to każde ułatwienie mi życia przyjmowałem z wielką radością. Na razie nie miałem nic innego do zrobienia poza wejściem na platformę, która oczywiście, jednak tego pewnie się już domyślasz, znajdowała się nad jeziorem kwasu.
Kiedy ruszyła, powoli na szczęście, ujrzałem, że białego fragmentu ściany znajdowało się tu znacznie więcej. Dodatkowo łącznie cztery białe panele zostały oznaczone czerwonymi iksami, idź robić pomnik Rattmanowi. No co się gapisz, typ mi ewidentnie życie ułatwiał, a w takim miejscu i to jeszcze przy tak w pizdet długim torze to jak zbawienie. Także nie jop się na mnie z NadZażenowaniem tylko idź po marmur i kilof i buduj mu pomnik. Hehe. Aaanyway, znajdowały się tu, na ścianie po lewej, dwa dyspozytory kulki energetycznej oraz po jednym odbiorniku pod każdą z nich. Z kolei platforma jechała w stronę drzwi, które te odbiorniki otwierały. Dodatkowo, z jakiegoś powodu, pod drzwiami wyjściowymi znajdowały się, na razie nieruchome, prostokątne drzwi. Nie miałem zielonego pojęcia na cholerę, jednak doszedłem do wniosku, że pewnie bym się przekonał po aktywowaniu dwóch odbiorników kulki.
Nie muszę ci opowiadać ze szczegółami jak te odbiorniki aktywowałem, bowiem nie dość, że już to wiesz, to dodatkowo jest to oczywiste. Natomiast kiedy druga kulka wpadła do odbiornika drzwi otworzyły się. OK, więc drzwi pod spodem po prostu robiły za oddzielenie pomieszczeń testowych z jakiegoś powodu. Przy okazji w drzwiach widniała siatka dematerializująca, ale nie prowadziła do wyjścia. Za nią znajdowała się kolejna część testu z wieżyczkami, no epicko w kosmos. Przynajmniej nie rakietowymi, jednak i tak trochę średnio, bowiem przypominam, że nie mogłem ot tak o zejść z platformy jeżeli nie chciałem zginąć. Chociaż wait, jednak mogłem, bowiem kiedy podszedłem do końca platformy ujrzałem po prawej stronie fragment kładki, który ewidentnie wskazywał na to, że miałem wejść na metalowe podwyższenie. Dlatego też, gdy platforma przejechała przez siatkę dematerializującą przeskoczyłem na nią.
Po wylądowaniu w tamtym miejscu do kwasu wrzuciłem, jak się okazało, jedyną wieżyczkę, która tam stała. Następnie rozejrzałem się, bowiem musiałem przecież wiedzieć co w tym miejscu miałem zrobić. Wiedziałem, że co by się nie stało to realnie niemożliwe, aby zdążyć przed dojechaniem platformy do zamkniętych drzwi, także uznałem, że pojechałbym po powrocie platformy. Przechodząc do teraźniejszości, po swojej stronie ujrzałem dwa przyciski na kostkę i dyspozytor kulki umieszczony na podłodze. Nie pamiętałem czy i kiedy widziałem odbiornik na podłodze, więc to wyglądało jak dla mnie dość dziwnie. Przy okazji u góry, na ścianie po mojej stronie, dostrzegłem zamknięte drzwi, które otwierał jeden z przycisków oraz takie same drzwi nieco dalej. Kiedy natomiast wszedłem na jeden z przycisków drzwi nade mną otworzyły się, a dyspozytor wyrzucił dwie kulki energetyczne. No, czyli miałem zrobić to samo co ostatnio, tylko zostało to nieco utrudnione, że tak pozwolę sobie skłamać. Nawet udowadniał to biały pas ścienny na drugim końcu pomieszczenia z dwoma czerwonymi iksami naprzeciwko każdych drzwi. No to najpierw doprowadziłem jedną kulkę do pierwszego odbiornika, po czym szybko przebiegłem na kolejny przycisk i przeniosłem pomarańczowy portal naprzeciwko obecnie używanych drzwi. Kiedy natomiast drugi odbiornik został zasilony drzwi główne otworzyły się.
O proszę bardzo, jednak zdążyłem wykonać tę czynność przed dojechaniem platformy do drzwi, jak miło. Dzięki temu przynajmniej kilka, jak nie kilkanaście, sekund życia oszczędziłem, a to definitywna zaleta. No ale w kolejnym pomieszczeniu dostrzegłem wieżyczki na wysuniętych panelach podłogowych, które zostały umieszczone na różnych wysokościach. Nad drzwiami wyjściowymi widniał licznik wskazujący, że do otwarcia owych należało zlikwidować wszystkie pięć wieżyczek. Nah, brzmiało prosto, jednak jak już wspominałem w Opkolandii, a w tym miejscu to już w ogóle, nie należało chwalić dnia przed zachodem słońca. Jednak tutaj okazało się to proste, bowiem poszczególną wieżyczką strącałem kolejną. Zrobiłem to, bowiem nad każdą z nich zauważyłem czerwony iks, więc wnioskowałem, że to miałem zrobić. Chociaż nawet i bez tego mogłem się domyślić, bowiem pod niektórymi wieżyczkami nie dało się umieścić portalu ze względu na wysokość. Niemniej ta część testu poszła mi wyjątkowo prosto, w sumie generalnie mimo iż fakt, musiałem tutaj działać szybko, to ta komora testowa do trudnych się nie zaliczała.
Obecnie jednak, po przejechaniu przez drzwi, dotarłem do końca toru platformy. No to po prostu jak każdy szanujący się obywatel zszedłem z niej i ruszyłem długim, metalowym korytarzem przed siebie. Ciekawiło mnie czy przeszedłem już całe pomieszczenie, czy czekało mnie na tym piętrze coś jeszcze. W sumie nad tymi ostatnimi drzwiami nie widziałem informacji, że stanowiły one wyjście z pomieszczenia, a zwykle nad ostatnimi drzwiami taka ikonka się znajdowała. No cóż, podejrzewałem, że po prostu dowiedziałbym się po dojściu do końca korytarza.
– Wspaniała robota! – zachwyciła się GLaDOS tym samym udowadniając mi, że ukończyłem sześćdziesiąty dziewiąty poziom, nadal określając to po gamingowemu – Poradziłeś sobie najszybciej ze wszystkich obiektów testowych, które kiedykolwiek doszły do tego miejsca. – dodała, kiedy zacząłem iść powoli, bowiem po prostu chciałem dosłuchać do końca co chciała mi przekazać – Z każdą kolejną komorą testową udowadniasz, że jesteś idealnym obiektem testowym, jakiego kiedykolwiek mieliśmy okazję mieć. – zakończyła swoją wypowiedź tym ewidentnie długim zdaniem, gdy ruszyłem szybciej, bowiem przez tyle czasu słuchania jej wypowiedzi wiedziałem, kiedy kończyła gadać.
Dobra, tutaj na jakimś poziomie mogłem jej uwierzyć, bowiem jeżeli chodziło o tempo to słowo „szybko" miało różne granice. Ktoś faktycznie mógł przejść to nieco wolniej ode mnie i nie stanowiło to nic dziwnego w tym wypadku. Jednak jedyne co mnie dziwiło to fakt, że nie trafił się jak do tej pory nikt szybszy ode mnie. Podejrzewałem, że ktoś powinien przejść to miejsce nieco szybciej ode mnie. W sumie nie zdziwiłbym się, gdyby pod tym względem GLaDOS mnie jakoś gloryfikowała, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio na dobrą sprawę. Lepsze to, niż gdyby miała mnie bezpodstawnie obrażać czy coś w tym stylu, także no. Ciekawiło mnie na dobrą sprawę też to, czy ktokolwiek przede mną doszedł w tym torze do ostatniego poziomu. Podejrzewałem, że tak, bowiem mimo wszystko to niemożliwe, aby nie dotrzeć do końca, jednak podejrzewałem, że istniało niewiele takich person. W końcu na przykład człowiek nie 2.0-update 1 i to jeszcze na przykład mocy nieposiadający, co się w Opkolandii zdarzało i zdarza, miałby zapewne problem z dojściem do końca. W końcu co by nie mówić to, mimo łatwego poziomu tych testów, należały do intensywnych, więc przeciętny człowiek mógł się łatwo zmęczyć. No ale sądziłem, że pewnie kilka takich osób się trafiło. Chociaż w sumie tutaj i tak nie dało się używać nadprzyrodzonych zdolności ze względu na tę obrożę, o której ci już wspominałem, niemniej istniały rzeczy, których ową nie dało się zablokować. Na przykład tej części radiokinezy, dzięki której mogłem normalnie żyć, bowiem na sto procent w Aperture nie chodziło o celowe uśmiercanie obiektów testowych. W końcu to by się z celem mijało, co nie. No i też na przykład takowa obroża po prostu nie miała możliwości zablokować naturalnych cech organizmu czyli, w wypadku 2.0-update 1, na przykład większej wytrzymałości czy odporności na ból. Także no, tego typu rzeczy mogły ułatwić dojście do końca toru, chociaż wiadomo, że w wypadku nie 2.0-update 1 ludzi też istniały naturalne cechy organizmu, które mogły to ułatwić. Swoją drogą to zaczynało mi też brakować mych nadprzyrodzonych zdolności. Rozumiałem, dlaczego w tym miejscu je blokowano, jednak nie zmieniało to faktu. W sumie to normalne, bowiem od dawna nie musiałem sobie radzić bez nich, także no.
Dłużej jednak nie miałem szansy pomyśleć, bowiem dotarłem do siedemdziesiątego pomieszczenia testowego. Kurna, jeszcze trzydzieści, dam radę. Wiem też, że nie wspominałem ci o tym, że wsiadłem do tuby transportowej, jednak po prostu uznałem to za oczywistość. W końcu to logiczne, że jakoś musiałem dostać się dalej. Obecnie jednak ujrzałem przed sobą wieeelkie pomieszczenie, częściowo stworzone z białych paneli, a częściowo z metalowych. Na ścianie na drugim końcu owego pomieszczenia widziałem ekran informujący o tym, na którym poziomie się znalazłem. Dodatkowo widziałem w oddali przycisk na kostkę oraz fragment drzwi. W poprzek latała też kulka energetyczna, a pośrodku znajdowała się nieaktywna platforma otoczona siatkami dematerializującymi. To tyle co widziałem z tuby transportowej. Szczerze, po tym co dostrzegałem ten test wydawał się interesujący. Oczywiście to tylko pierwsze wrażenie, zawsze mogło okazać się, że się myliłem. Chociaż hej, taka ze mnie epickość, że ja miałbym się w czymś pomylić? No bez przesady. Co to za facepalmy mi tu odstawiasz, przecież ja ci tylko fakty mówię.
W kaaażdym razie, od razu wyszedłem z tuby, bowiem co mogłem zrobić. Gdybym pozostał w tubie transportowej to nigdy bym się nie wydostał z tego miejsca. Natomiast po wejściu do właściwego pomieszczenia testowego ujrzałem, że generalnie cel tego miejsca stanowiło uruchomienie nieruchomej platformy za pomocą kulek energetycznych. Oczywiście wiadomo, znajdowało się tutaj sporo siatek dematerializujących, aby utrudnić zadanie, sporo drzwi za którymi znajdowały się odbiorniki i tak dalej, i tak dalej. Nie zamierzam zasypywać cię opisami na dwie strony Worda, więc będę po prostu o poszczególnych elementach opowiadał w swoim czasie. To co jednak wydało mnie się ciekawe to fakt, że pod każdym dyspozytorem kulki znajdował się mały ekran, na którym znajdowało się odliczanie za ile sekund dana kulka się rozpadnie. Szczerze mówiąc to fajne ułatwienie, szkoda, że wcześniej tego nie uświadczyłem. No ale w sumie faktycznie, w tym teście to mogło chociaż minimalnie ułatwić życie. A i jak coś to zauważyłem, że platforma jednak nie została otoczona siatkami dematerializującymi. Przez wielkość obecnej obok niej siatki z oddali odniosłem po prostu takie wrażenie.
– Ten test jest określany przez obiekty testowe jako piekło kulek energetycznych. – zaczęła swoją wypowiedź GLaDOS, kiedy rozejrzałem się po pomieszczeniu i zacząłem zastanawiać co powinienem zrobić, aby platformę aktywować – Nie dziwi nas to ze względu na ilość dyspozytorów kulki energetycznej zawartych w tym pomieszczeniu, jednak jesteśmy pewni, że dasz sobie radę. – dodała, kiedy rozważałem co powinienem zrobić, aby ta nieszczęsna platforma się ruszyła i przy okazji po tym zdaniu, jak zapewne możesz się domyślić, jej wypowiedź zakończyła się.
No ba, ja miałbym sobie rady nie dać? Nie przesadzajmy, tak zajebisty byłem, jestem i będę, że ze wszystkim dam sobie radę. No co ci znowu kobieto nie pasuje, ja tylko fakty przedstawiam. Aaanyway, trochę zajęło mi zastanowienie się i obliczenie co oraz w jakim czasie powinienem zrobić, aby wszystkie kulki energetyczne wpadły do odpowiednich odbiorników. Dodatkowo też, jako iż wbrew pozorom komora testowa należała do sporych, trochę chodziłem po niej i rozglądałem się za miejscami, przez które należało przeprowadzić kulkę. Jako iż nie miałem przy sobie zegarka to nie miałem zielonego pojęcia ile mi zajęło ogarnięcie tego wszystkiego, ale podejrzewałem, że sporo. No ale w końcu ogarnąłem co i jak szybko powinienem wykonać, dlatego zabrałem się do roboty.
Na początku, po powrocie do głównego pomieszczenia, jeden portal umieściłem w niewielkim korytarzu pomiędzy dwoma drzwiami, a drugi dałem na podłodze pod sobą. Po znalezieniu się w tamtym miejscu nacisnąłem przycisk i, jako iż, co już wiedziałem, otwierał drzwi prowadzące w kierunku jednego z odbiorników na konkretny czas, szybko wyskoczyłem z pomieszczenia. Kiedy to zrobiłem, niebieski portal dałem w miejscu ściany, w które uderzała kulka grawitacyjna, a niebieski za otwartymi przyciskiem drzwiami, naprzeciwko odbiornika. Na szczęście zdążyłem w czas i kilka chwil potem pierwszy z odbiorników został aktywowany. Pozostały jeszcze trzy.
Drugi należał do trochę bardziej skomplikowanych, jednak jako iż poświęciłem czas na zaplanowanie jak przejść to pomieszczenie to poszło mi bez problemu. Na początku przeszedłem za siatkę dematerializującą i na ścianie naprzeciwko przycisku na kostkę wystrzeliłem portal niebieski. Po zrobieniu tego, wszedłem po schodach do następnego przycisku na kostkę i stanąłem na nim. Owy otwierał jedne z drzwi w pomieszczeniu z przyciskiem na piedestale. W owym umieściłem pomarańczowy portal i wróciłem do tego niebieskiego. Nie szedłem do owego specjalnie długo, dlatego też nie zdążyłem się nad niczym konkretnym zastanowić. Nie martw się, jak aktywuję odbiornik drugi to przyjdzie czas na zastanowienie się nad czymś konkretnym. Obecnie jednak, po przekroczeniu niebieskiego portalu, wyskoczyłem przez przejście i, jako iż wyrzucona przez dyspozytor kulka miała jeszcze dziesięć sekund do rozpadu to po prostu zaczekałem. Przekierowanie owej nie miało sensu, bowiem w sumie pewnie i tak by nie zdążyła wylecieć przez drugi portal. No ale dziesięć sekund szybko minęło i, gdy dyspozytor wyrzucił następną kulkę, w miejscu, w które uderzała, umieściłem pomarańczowy portal. Kiedy po chwili znalazła się po drugiej stronie szybko przebiegłem przez siatkę dematerializującą aby zlikwidować portale. Zaś po wykonaniu tego, niebieski umieściłem nad ikonkami aktywacji na podłodze, a pomarańczowy nad tym niebieskim. Kiedy szanowna kulka raczyła przez portale przelecieć szybko przebiegłem przez siatkę dematerializującą i w mgnieniu oka portalami dostałem się do pomieszczenia z przyciskiem na piedestale, po czym nacisnąłem go. NadAmen, kulka wpadła do odbiornika za drugimi drzwiami, które owy przycisk aktywował. No, połowa odbiorników już aktywowana, jeszcze tylko drugie tyle i platforma by ruszyła.
– Ostrzeżenie. – usłyszałem tym razem męski, komputerowy głos, którego do tej pory jeszcze nie miałem okazji usłyszeć – Rdzeń moralności głównej sztucznej inteligencji uszkodzony w dziesięciu procentach. – poinformował i, mimo iż to tylko dziesięć procent, to nie brzmiało to ani trochę dobrze jeżeli zapytałabyś mnie o zdanie – Próba automatycznej naprawy w toku, jednak może być konieczna ręczna wymiana uszkodzonego rdzenia. – zakończył swoją przemowę i, jako iż jeszcze nie raz się pojawi w mej opowieści oraz generalnie dużo informował to nazwę go The Announcer, aby łatwiej mnie się było do niego odnosić.
– Przepraszam, nie wiemy dlaczego ta informacja była słyszalna w pomieszczeniach testowych. – skomentowała wypowiedź Announcera GLaDOS, kiedy na chwilę przerwałem swe czynności, aby wysłuchać też i jej wypowiedzi do końca – To informacja dla personelu technicznego, aniżeli obiektów testowych. – dodała coś czego w sumie mogłem się domyślić, bowiem co ja jako obiekt testowy mogłem zrobić na to, że GLaDOS zaczynał się pieprzyć rdzeń moralności – Nie przejmuj się nią, kontynuuj testowanie. – podsumowała, gdy kulka energetyczna radośnie się rozpadła.
Szczerze to mnie zaciekawiło. W końcu skoro posiadała rdzeń moralności to oznaczało, że Kostka Towarzysząca się nie myliła i GLaDOS MUSIAŁA mieć jakąś formę świadomości. W końcu maszynie, która nie wiedziałaby, że jest maszyną i może więcej niż ludzie i to jeszcze superkomputerowi w dodatku nikt nie instalowałby modułu moralności. W wypadku świadomej maszyny to racja, ma sens, bowiem nigdy nie wiesz co takiej mogłoby któregoś pięknego dnia odpierdolić. To wydawało się dziwne, bowiem na dobrą sprawę GLaDOS nie wydawała się posiadać owej świadomości. Może i to ukrywała tylko na cholerę to ja w tamtym momencie nie miałem pojęcia. Nie powiem ci na razie czy w czasie mego pobytu w Aperture się dowiedziałem tego, czy nie, bowiem to okazałoby się zbytnim spoilerem przyszłości.
Obecnie jednak uznałem, że nie miało sensu zaprzątać sobie tym głowy i powinienem dokończyć poziom, że to tak nadal po gamingowemu określę. W końcu gdybym tego nie zrobił to nigdy nie wyszedłbym z tego ośrodka, a nie zależało mi na zostaniu tu na wieki. Dlatego też przystąpiłem do aktywowania trzeciego odbiornika. W tym celu niebieski portal umieściłem w miejsce ściany, w które uderzała kulka energetyczna, a pomarańczowy na ścianie obok. Kiedy ukończyłem te trudne czynności wymagające dwustu punktów IQ, tytułu profesora na Harvardzie i poziomu C2 z japońskiego poczekałem aż kulka przeleci przez portale, przy okazji w oczekiwaniu podbiegając jak najbliżej siatki dematerializującej. Kiedy natomiast owa przeleciała przez drugi portal szybko przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wszedłem na przycisk na kostkę, otwierając między innymi pierwsze drzwi do pomieszczenia z przyciskiem na piedestale. Natomiast po uwięzieniu kulki w pomieszczeniu jak najszybciej wbiegłem po schodach i, oczywiście kucając, wszedłem na drugi przycisk na kostkę, otwierając drugie drzwi. Kiedy natomiast kulka je przekroczyła, uważając, aby mnie nie trafiła, zeskoczyłem z podwyższenia i, prawie potykając się o powietrze, podbiegłem na przycisk na kostkę i stanąłem na nim. Na szczęście, jako iż swego czasu wszystko obliczyłem i zaplanowałem, zdążyłem zmieścić się w czasie i kulka wpadła do odbiornika. No, jeszcze tylko jeden i mógłbym skorzystać z tej nieszczęsnej platformy.
Ja pierdolę, obiekt testowy debil, odbiorniki okazały się trzy. Ja jebe, ewidentnie musiałem zacząć się srogo męczyć, skoro podczas zastanawiania się jak przejść ten test nie zauważyłem tych trzech odbiorników oraz faktu, że koło platformy czwarta ikonka oznaczała wyjście. No i ostatni odbiornik otwierał też je. Obym tylko z powodu zmęczenia nie skończył martwy w którymś z pomieszczeń testowych. Szczerze, najbardziej ubliżające by się okazało zginięcie w dziewięćdziesiątej dziewiątej. W sumie ciekawe czy kiedykolwiek trafił się taki pechowiec. Prawdopodobnie bym się nie dowiedział, jednak nie zmieniało to faktu, że zaczynało mnie to zastanawiać. No ale obecnie po prostu wszedłem zwycięsko na platformę i, po zrobieniu tego, owa ruszyła w górę, bowiem nie w dół.
– Świetnie! – zachwyciła się GLaDOS, gdy czekałem na dojechanie do tuby transportowej – Przeciętny obiekt testowy spędza w tym pomieszczeniu znacznie więcej czasu niż ty. – mówiła, kiedy przejechałem przez siatkę dematerializującą, jednak jako iż poprzednia zresetowała mi działo portalowe to ta nie zrobiła nic – Z każdym pomieszczeniem jeszcze bardziej udowadniasz, że nie myliliśmy się co do tego, że jesteś idealnym obiektem testowym. – podsumowała, gdy zaczynałem zauważać tubę transportową i w sumie miło, że to pomieszczenie miało oryginalne wyjście.
Dobra, tutaj też mogłem uwierzyć, że obiekty testowe mogły spędzić na przechodzeniu tego miejsca znacznie więcej czasu niż ja. Wszakże ktoś mógł się rzucić na żywioł i wtedy to faktycznie miało prawo zająć dłużej. Tak poza tym, to co do wyjścia z tej komory to zastanawiałem się, czy trafiłaby się kiedyś owa z wejściem albo w podłodze, albo w suficie. Hej, na sto procent to też by się dało osiągnąć, w końcu ta placówka z każdą chwilą pokazywała, że absolutnie wszystko wydarzyć się tu mogło. No a dodając do tego fakt, że znajdowaliśmy się i znajdujemy w Opkolandii to już w ogóle. W sumie to by mogło okazać się ciekawe, a na sto procent oryginalne. No cóż, czas by pokazał czy w tym torze testowym istniały takie poziomy, w sumie chciałbym na takie trafić. Tak poza tym to zastanawiałem się również nad sytuacją, która miała miejsce po aktywowaniu przeze mnie przedostatniego odbiornika. Na serio, skoro owy posiadała to oznaczało, że, nawet częściową, świadomość posiadała. Tylko CZEMU ją ukrywała? Czyżby faktycznie na końcu toru testowego chciała mnie zabić? Szczerze to wydawałoby mnie się dziwne, bowiem nie miała powodu. Ja jedynie grzecznie przechodziłem test za testem, nawet kamer jej nie niszczyłem oraz nie zniszczyłem celowo bądź przypadkiem jakiegoś elementu niezbędnego do wykonania pomieszczenia testowego. Jasne, nie miałem w tamtym momencie pewności czy Rattman miał rację, na razie nadal wolałem pozostać sceptyczny. Na końcu by się okazało komu mogłem ufać, pozostało przejść jeszcze dwadzieścia dziewięć komór testowych. Po prostu tylko stwierdzałem fakt, że gdyby chciała mnie na końcu zaciumkać to też by nie miało sensu. No ale nawet jakby to nie miałem się czego obawiać, w końcu człowiek był, jest i będzie mądrzejszy od komputera, więc jak coś to na sto procent udałoby mnie się znaleźć drogę ucieczki od ewentualnej próby zategesowania mnie.
Więcej nie mogłem się zastanowić, bowiem ujrzałem, że doleciałem do siedemdziesiątej pierwszej komory. Przed sobą widziałem dłuuugą, metalową ścianę oraz jakiś biały, wysunięty fragment podłogi. Dodatkowo na ścianie znajdował się przycisk na kostkę, który, dla odmiany, miał coś dezaktywować, co dostrzegałem po ikonkach na ścianie. Poza tym domyślałem się, że w pewnym momencie miałem użyć w tym momencie zjawiska pędu, bowiem dostrzegałem biały panel ścienny, który czymś znajdującym się u dołu należało ustawić pod odpowiednim kątem. No to przynajmniej wiedziałem, że to kolejne miejsce, w którym miałem zastosować mój ulubiony pęd. Serio mówię, to stanowiło coś przyjemnego, powinnaś kiedyś spróbować. Tak, wiem, że nie masz butów wysokoupadkowych, jednak przypominam, że jesteś królową Mary Sue oraz rzeczywistość jest po twojej stronie, więc nic ci się w nogi nie stanie. No ale powracając do teraźniejszości, obecnie po prostu wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.
Kiedy wszedłem do testu zauważyłem, że panel z przyciskiem na kostkę wysunął się i ustawił normalnie, jak to panele podłogowe chociażby miały w zwyczaju. Dostrzegałem też tutaj siatkę dematerializującą po lewej stronie prowadzącej do dalszej części poziomu oraz przycisk na piedestale koło spadku w drugą górę a.k.a. dół. Jak coś to pędu musiałem użyć aby dostać się do, na razie zamkniętego, wyjścia wysoooko, wysoko. Jak coś to do owego prowadziła kładka, więc nie musiałem do tychże drzwi wpaść przy zastosowaniu pędu. Na razie jednak uznałem, że udam się do pomieszczenia za siatką dematerializującą, bowiem tam powinny znaleźć się elementy testowe do aktywowania tego całego syfu.
Oczywiście droga trwała krótko, dlatego o niczym sensownym nie zdążyłem pomyśleć. Kiedy jednak wszedłem do pomieszczenia ujrzałem, że ściany, podłoga i sufit, poza górnym pasem ścian, zostały stworzone z materiału przewodzącego portale. Znajdował się tu również dyspozytor kulki na ścianie po prawej oraz dyspozytor kostek, który ową wyrzucił po tym, jak wszedłem do tego miejsca. Z kolei obecny w tym miejscu przycisk na piedestale znajdował się za szybą czyli jak widać znowu szykowało się radosne masakrowanie szkła. Na razie jednak od razu portalami udałem się do miejsca, do którego leciała między innymi kulka. Oczywiście kostki ze sobą zabrać nie mogłem, bowiem przejście do tamtej części testu również zagradzała siatka dematerializująca.
Nie no, super, nawet odbiornik znajdował się za szybą, co ujrzałem przechodząc przez siatkę dematerializującą. Technicznie spoko, bowiem to zawsze jakieś urozmaicenie, jednak z drugiej strony rozumiesz, chciałem jak najszybciej opuścić Aperture. W końcu nie pisałem się na testowanie w tamtym miejscu i to jeszcze w tak długim torze testowym. Niby najważniejsze, że nie trafiłem do tego najdłuższego, jednak i w tym człowieka, nawet 2.0-update 1, szlag mógł trafić. Niemniej nie wyszedłbym z tego ośrodka gdybym nie ukończył toru, dlatego od razu skręciłem w jedyną możliwą stronę, czyli w prawo.
Długo to ja sobie nie pochodziłem, bowiem szybko doszedłem do miejsca z pokojem obserwacyjnym po prawej. Po lewej natomiast znajdowała się szyba, za którą, nieco niżej, stały dwie wieżyczki. Oczywiście dyspozytor owych aktywowany przyciskiem na piedestale również tutaj został umieszczony, więc to zawsze jakaś zaleta. Oczywiście wiedziałem, że musiałem się tam dostać, dlatego dałem się namierzyć wieżyczkom i, gdy wystrzeliły, nim ich pociski mnie dosięgnęły, cofnąłem się nieco. Najważniejsze, że rozbiłem szybę, jednak miło również nie zostać postrzelonym. No ale obecnie strzeliłem pomarańczowy portal za wieżyczkami, oczywiście uważając, aby owe mnie nie namierzyły. Po zrobieniu tego, na ścianie obok siebie umieściłem ten niebieski i przeszedłem na drugą stronę. Tam okazało się, że jednak stały w tamtym miejscu trzy wieżyczki, jednak trzecia stała w takim miejscu, że z góry nie mogłem jej zauważyć. Dlatego widząc ją, szybko wziąłem jedną z wieżyczek przede mną, cofnąłem się przez portal i ustawiłem tak, aby żadna z wieżyczek u dołu nie miała szans mnie ustrzelić. Następnie zaś na chwilę postawiłem przed sobą trzymaną wieżyczkę i pomarańczowy portal wystrzeliłem na jedną ze ścian pomieszczenia z wieżyczkami, aby móc normalnie wrócić do oszklonych elementów testowych.
No to tak, najpierw, skoro już się tu znajdowałem, podszedłem do oszklonego odbiornika na kulki. Po zrobieniu tego po prostu przewróciłem wieżyczkę i dzięki temu strzelając na oślep rozbiła szkło. Samą strzelającą wieżyczkę wrzuciłem do siatki dematerializującej obok, aby mnie nie ustrzeliła i, po wyłączeniu się, nie przeszkadzała. W taki sam sposób jak poprzednią wieżyczkę wziąłem tę drugą, więc nie zamierzam ci tego ponownie opisywać ze szczegółami, bowiem już doskonale wiesz, jak to zrobiłem. Kiedy natomiast miałem wieżyczkę na górze, jako iż akurat po tej stronie trzecia nie mogła mnie namierzyć, zwyczajnie cofnąłem się w stronę siatki dematerializującej. Tylko hmmm...Dyspozytor kulki musiał zostać aktywowany przyciskiem na piedestale znajdującym się za szybą. No ale przede mną znajdowała się siatka dematerializująca, więc wieżyczki nie mogłem przenieść na drugą stronę. A, no w sumie fakt, to proste. Po chwili po prostu ustawiłem wieżyczkę tak, aby znajdowała się naprzeciwko szyby. Następnie, gdy jej celownik zatrzymał się przeszedłem przez siatkę, zeskoczyłem tak, aby wieżyczka zaczęła mnie namierzać i stanąłem przed szkłem tak, aby mogła mnie zauważyć. Kiedy strzeliła w moim kierunku szybko odsunąłem się na bok i dzięki temu pozbyłem się przeszkadzającej szyby. Oczywiście wiadomo, po zrobieniu tego wróciłem na górę, wrzuciłem wieżyczkę do siatki dematerializującej aby nie przeszkadzała i ponownie zszedłem na dół. Po zrobieniu tego po prostu nacisnąłem przycisk tym samym wypuszczając kulkę energetyczną. Stosunkowo szybko wpadła do odbiornika, dlatego nad niczym konkretnym nie zdążyłam się zastanowić.
Kiedy zaś aktywowała odbiornik owy, jak wskazywały ikonki na ścianach, wyłączył siatkę dematerializującą po mojej lewej i bardzo kurwa dobrze. Gdyby tego nie zrobił to po prostu nie mógłbym otworzyć wyjścia, wszakże mam nadzieję, że pamiętasz iż owa siatka dezintegrowała również i kostki. No ale kiedy tej przeszkadzajki się pozbyłem, po prostu wziąłem kostkę i wróciłem do głównego pomieszczenia testu. Po dojściu tam okazało się, że nie ogarnąłem, że przycisk na piedestale unosił na normalną wysokość panel z przyciskiem oraz, na określony czas, ustawiał pod odpowiednim kątem panel do użycia pędu. Normalnie obiekt testowy debil, nie ma co. Chociaż na dobrą sprawę nie dziwne, ja również miałem prawo zacząć czuć się zmęczony. Na razie jednak ustawiłem kostkę na białym panelu naprzeciwko mnie, a następnie niebieski portal niedaleko. Kiedy to wykonałem nacisnąłem przycisk i jak najszybciej pomarańczowy portal dałem na wysuniętym pod kątem panelu. Po wykonaniu tego wskoczyłem w portal, po czym jeszcze raz w niebieski i dzięki temu zostałem wyrzucony na kładkę prowadzącą do drzwi. Teraz po prostu poczekałem parę chwil, aż panel z przyciskiem wyprostuje się. Jako iż szybko to nastąpiło to, gdy zauważyłem iż panel się wyprostował, niebieski portal wystrzeliłem pod kostkę u dołu, a pomarańczowy naprzeciwko przycisku. Po wykonaniu tego kostka wypadła na przycisk otwierając drzwi. Gotowe, kolejny test za mną.
– Idealnie! – zachwyciła się GLaDOS, kiedy ruszyłem w stronę tuby transportowej – Jesteś pierwszym obiektem testowym w historii tego toru – zaczęła gloryfikowanie mnie, gdy szedłem wolniej, aby dosłuchać jej wypowiedzi do końca – który przeszedł ten test bez zostania przynajmniej raz postrzelonym przez wieżyczki – mówiła, kiedy przeszedłem przez drzwi i siatkę dematerializującą, bowiem korytarz należał do wybitnie krótkich – oraz nie musiał użyć dyspozytora owych. – dokończyła zdanie, gdy za siatką dematerializującą zatrzymałem się, bowiem podejrzewałem, że to jeszcze nie koniec jej przemowy – Gratulacje! – pogratulowała mi, kiedy wszedłem do tuby transportowej.
W to pierwsze to jeszcze jak najbardziej mogłem uwierzyć, bowiem każdy człowiek ma różny refleks. To, że mnie żadna nie postrzeliła nie oznaczało, że tak samo szybcy musieli okazać się pozostali. Jednak dziwiło mnie, że jako jedyny jak na razie nie musiałem użyć dyspozytora wieżyczek. Hej, na dole znajdowały się trzy, a dwie bezproblemowo starczały do rozbicia przeszkadzających szyb. Nie miałem nawet żadnej koncepcji jak ktoś mógłby te wszystkie trzy stracić przed zniszczeniem szkła. Niby wiadomo, żyliśmy i żyjemy w Opkolandii a tu NadWszystko wydarzyć się może, jednak też bez przesady. Wątpiłem, aby jako obiekty testowe brali najbardziej tępe istoty jakie kiedykolwiek chodziły po Ziemi. No ale na dobrą sprawę, co wspominałem już niejednokrotnie, lepiej aby GLaDOS mnie zachwalała, a nie chociażby bezpodstawnie obrażała. Zawsze lepiej jak zachowywała się kulturalnie, a nie, szczególnie mając rdzeń moralności działający w dziewięćdziesięciu procentach. Szczerze to liczyłem, że jej rdzeń moralności nie padnie całkowicie przed moim ukończeniem tego toru. Jasne, nie wiedziałem jaka GLaDOS okazałaby się bez owego rdzenia, jednak osobiście wolałem tego nie sprawdzać. Nie musiała się wtedy okazać skurwysynem, kto wiedział, jednak lepiej zapobiegać niż leczyć. Chciałem się z tego miejsca wydostać żywy i srogo napierdolić Zardonicowi za to, że mnie tu zamknął. A najlepiej wsadzić go do śmietnika i wysłać na Słońce. Chociaż na dobą sprawę te trzy rzeczy dało się połączyć, także no. No co? Też go nienawidzisz. Nawet nie próbuj dowalać komentarzy, nikt o owe nie prosił. Aaanyway, pozostało mi po prostu brnąć przed siebie i liczyć na to, że wydostałbym się z tego miejsca żywy i w jednym kawałku.
Dłużej zastanowić się nie mogłem, gdyż ponieważ dlatego że doleciałem do siedemdziesiątej drugiej komory testowej. Przed sobą widziałem jedynie niespecjalnie długi, metalowy korytarz ze skrętem w lewo. Na ścianie koło owego skrętu wisiał jedynie monitor informujący o tym, w którym poziomie się znajdowałem. No wieeele mi to powiedziało, normalnie nie ma co. Nie miałem nawet jak skomentować tego co widziałem przed sobą, wyśmienicie. No to po prostu wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie, bowiem w końcu chciałem się z tego miejsca wydostać. Szedłem mimo wszystko na tyle krótko, że nie zdążyłem zastanowić się nad czymś sensownym, a już dotarłem do komory testowej. Tam zauważyłem, że owa, znowu, należała do wysokich. Ta komora nie mogła okazać się specjalnie długa, bowiem widziałem wyjście w suficie zamknięte drzwiami, które przesuwały się w dół czy, w tym wypadku, w lewy bok. Poza tym, po mojej stronie, widniały wysunięte panele podłogowe. Widziałem również, że musiałem coś aktywować. Od razu uznałem, że wypadałoby się rozejrzeć co i za pomocą czego.
– Ten test może na takowy nie wyglądać, jednak w rzeczywistości jest bardzo prosty. – odezwała się GLaDOS, kiedy zauważyłem, że musiałem wysunąć biały panel pod odpowiednim kątem aby użyć pędu – Wystarczy być uważnym. – dodała, gdy za pomocą portali i pędu chciałem dostać się na pierwsze z wysuniętych paneli, ale poleciałem za daleko i spadłem na podłogę, brawo ja – Jednak jesteśmy pewni, że dasz sobie radę bezproblemowo. – zakończyła, kiedy ponownie wskoczyłem w portal na podłodze jednak, nim ponownie w niego wpadłem, pomarańczowy portal umieściłem obok niebieskiego.
No cóż, zobaczyłbym dopiero w trakcie, więc na razie nie mogłem mieć pewności czy GLaDOS miała rację, czy nie. Znaczy pewnie miała, bowiem skoro przede mną obserwowała chyba miliony obiektów testowych przemierzających ten tor to raczej wiedziała co mówiła. Na razie jednak musiałem się owym testem zająć, dlatego po wylądowaniu na podwyższeniu rozejrzałem się co dalej miałem zrobić. A, spoko, przycisk na piedestale po prostu musiałem nacisnąć, szybko go zauważyłem. Kiedy natomiast to zrobiłem, ujrzałem, że panel ścienny ustawił się pod kątem czterdziestu pięciu stopni, czyli jak zwykle, dzięki czemu od razu wystrzeliłem pomarańczowy portal na niego. Następnie zaś skoczyłem w kierunku podłogi poniżej i w locie umieściłem pod sobą niebieski portal.
Kuźwa, pić mnie się zaczęło zachciewać. Wiem, wyśmienita zmiana tematu, jednak nie moja wina, że kiedy tak leciałem to skapnąłem się, że nie pogardziłbym czymś do picia. Liczyłem na to, że na końcu toru by mi coś takiego dali. W końcu przechodząc tyle komór bez dłuższych przerw każdemu by się przynajmniej pić zaczęło chcieć. Nie mogłem jednak dłużej się na ten temat zastanowić, bowiem wylądowałem na drugim podwyższeniu. No, teraz na górę musiałem się dostać również przy użyciu pędu i od razu wiedziałem jak. Od razu pomarańczowy portal dałem pod siatką dematerializującą i skoczyłem w kierunku podłogi najniżej, w locie strzelając niebieskim portalem. Na szczęście okazało się, że to jeszcze nie koniec poziomu, bowiem to by się po prostu okazało pojebane jako siedemdziesiąte drugie pomieszczenie testowe dawać coś tak banalnego. Doleciałem bowiem do następnego pomieszczenia, w którym dostrzegłem jakieś zamknięte drzwi i po prawej oraz lewej stronie przejścia dalej. Na razie postanowiłem skręcić w lewo, co najwyżej jeżeli najpierw musiałbym coś zrobić po prawej stronie to bym się wrócił.
Po znalezieniu się tam od razu zauważyłem, że w pewnym momencie musiałbym dostać się za pomocą pędu na kładkę wyżej oraz, że ona również prowadziła do jakiegoś przejścia w ścianie. Najpierw jednak uznałem, że pójdę zobaczyć co znajdowało się za siatką dematerializującą na drugim końcu ściany. Od razu i tak widziałem, że Rattman również doszedł do tego miejsca, bowiem w jednym miejscu ściany dostrzegałem czerwony iks. Podejrzewałem, że jako iż to miejsce posiadało odbiornik kulki energetycznej oraz, z tego co zauważyłem po uniesieniu wzroku, na samej górze dyspozytor owej, to ten iks mógł się przydać. Na razie jednak, jako iż z obecnego poziomu to trochę problem dostawać się w stronę powysuwanych na różną wysokość paneli podłogowych, uznałem, że za pomocą panelu w pomieszczeniu wcześniej dostanę się na górę i tam zobaczę co musiałem zrobić. Jak postanowiłem tak zrobiłem, powinnaś już doskonale wiedzieć jak to wykonałem, bowiem niejednokrotnie ci opowiadałem to przy tego typu sytuacjach. Kiedy natomiast doleciałem na górę poszedłem kawałek przed siebie i zauważyłem, że faktycznie powinienem się tutaj znaleźć. Otóż stałem na fragmencie kładki, a na dnie dłuuugiej dziury w podłodze widniała biała podłoga. Także od razu widząc to wystrzeliłem tam niebieski portal i cofnąłem się, po czym kładką poszedłem w kierunku przejścia. Zauważyłem już wcześniej, że owo prowadziło do miejsca z powysuwanymi na różną wysokość panelami podłogowymi, także wiedziałem, że to właśnie tam bym doszedł.
Kiedy tam wszedłem od razu wystrzeliłem pomarańczowy portal na panel znajdujący się na mej wysokości i wróciłem się do miejsca z długą dziurą. Po dojściu tam po prostu wskoczyłem portal i, po wpadnięciu w niego, naprzemiennie strzelałem portalami na coraz to wyżej i wyżej ustawione panele. Niewiele ich się tu znajdowało, także szybko trafiłem do miejsca z dyspozytorem kulek. Przy okazji nad metalowym panelem poniżej dostrzegłem dyspozytor kostek, miło wiedzieć, że owa by się do czegoś przydała. No ale obecnie po prostu, wiedząc co miałem robić, podszedłem do krawędzi panelu i pomarańczowy portal wystrzeliłem naprzeciwko odbiornika kulek, po czym niebieski w miejscu podłogi, w które uderzała kulka. No i brawo ja, po kilku chwilach kulka aktywowała odbiornik, przynajmniej tę sprawę miałem już z głowy. Dlatego też, po zauważeniu tego, zeskoczyłem na panel z dyspozytorem kostek. Natomiast gdy wylądowałem tam owy kulturalnie wyrzucił mi kostkę.
Tak w ogóle to zauważyłem, że musiałem gdzieś poszukać kolejnego odbiornika kulki energetycznej. Kiedy bowiem brałem kostkę ujrzałem, że dyspozytor wyrzucił kolejną. No a jak zapewne pamiętasz jeżeli wszystkie odbiorniki zostały aktywowane to dyspozytor nie wyrzucał kulek. No cóż, podejrzewałem, że po prawej stronie pomieszczenia, do którego trafiłem przez drzwi w podłodze, bym owy znalazł. Dlatego teraz po prostu zeskoczyłem na kładkę, bowiem jak zapewne pamiętasz na samym dole znajdowała się siatka dematerializująca i ruszyłem przed siebie. Normalnie przechodziłem i przechodziłem te komory testowe, a końca nie widziałem. Wiedziałem, że jeszcze, nie licząc tego, dwadzieścia osiem poziomów do końca jednak rozumiesz, każdemu w końcu by się dłużyć zaczęło. Wolałem nawet nie pytać jak bardzo dłużył się czas nieszczęśnikom wrzuconym do najdłuższego toru testowego. No tam to musieli jakąś masakrę przeżywać, nie zdziwiłbym się, gdyby wrzucano tam największych zbrodniarzy NadWszystkiego.
Dłużej jednak nie mogłem się zastanowić, bowiem doszedłem do odpowiedniego miejsca i faktycznie, znalazłem odbiornik na kulkę. Znajdował się za wcześniej zamkniętymi drzwiami, które poprzedni odbiornik otworzył. Teraz też ten czerwony iks na ścianie miał sens, bowiem znajdował się równolegle do odbiornika numer dwa. Serio miłe ze strony Rattmana, że tak poszczególne panele oznaczało, bowiem to ułatwiało życie, a w takim torze to już w ogóle. Na razie jednak poszedłem do przejścia po prawej, bowiem gdzieś tę kostkę musiałem zanieść. Okazało się jednak, że musiałem otworzyć kolejne drzwi i za nimi prawdopodobnie znajdował się przycisk na kostkę. Domyślałem się, że odbiornik miał otworzyć te drzwi, dlatego pozostało mi zrobić to co ostatnio, tylko przekierowując kulkę do drugiego odbiornika. No to od razu zostawiłem kostkę przy drzwiach i ruszyłem to wykonać.
Bądźmy szczerzy, nie ma sensu abym opowiadał ci po raz drugi o tym jak zrobiłem dokładnie to samo, jedynie umieszczając pod koniec jeden portal na innym fragmencie ściany oraz nie biorąc potem kostki. Doskonale wiesz jak to wyglądało, opowiedziałem ci przed chwilą, więc po co ponownie opowiadać to samo ze szczegółami. Kiedy tak to wszystko robiłem to w sumie zastanawiałem się czy na serio to nie NadIluzja na przykład. Nie mogłem w końcu wiedzieć czy to prawda, czy nie, zważając na to jak NadIluzje wyglądały. Chociaż na dobrą sprawę w owych zawsze trafiał się nawet drobny element, który nie pasował nawet do Opkolandyjskiej rzeczywistości. Jak na razie takowych nie znalazłem, jednak to nie musiało automatycznie oznaczać, że Aperture istniało naprawdę. Może ja po prostu nie dostrzegłem elementu sugerującego, że to NadIluzja lub znalazłbym takowy w przyszłości. Jedyne co na sto procent wiedziałem, to że Zardonic dostałby ode mnie solidny wpierdol po mym wyjściu z tego miejsca. Podejrzewałem, że jasne, jako iż cały czas żyjemy w Opkolandii to wydostanie się z tamtego miejsca nie mogło pójść prosto, to po prostu odwieczne prawa tego świata. Niemniej nieważne ile by mi zajęło wydostanie się z tego ośrodka to i tak, i siak postanowiłem tak napierdolić Federicowi, że by nie odróżniał podłogi od szafy. No i o co ci chodzi, latać nadal mogę, mimo iż przez ograniczony czas dziennie plus ręce mam sprawne. Także no, mogę mu napierdolić i chuj.
Wracając jednak do teraźniejszości, w pewnym momencie po aktywowaniu odbiornika wróciłem do kostki przed drzwiami. Po znalezieniu się tam, podniosłem ową i przekroczyłem wrota piekielne. Po przekroczeniu ich ujrzałem, że miałem kolejne drzwi otworzyć. Problem polegał na tym, że cokolwiek te drzwi otwierało znajdowało się wysoko i na dodatek za szkłem, które autor tego toru chyba kochał. Na szczęście miałem kostkę oraz, gdy rozejrzałem się, nawet ujrzałem, że na białym panelu naprzeciwko szyby Rattman machnął czerwonego iksa. Bez tego i tak bym wiedział, gdzie miałem umieścić jeden z portali, jednak i tak miło, że zostawił tę wskazówkę. Obecnie jednak po prostu pomarańczowy portal dałem na iksie, niebieski na podłogę i w ten drugi wrzuciłem kostkę. Znaczy wcześniej to na dobrą sprawę postawiłem kostkę niedaleko panelu i jeden portal dałem nad nią, a drugi pod nią, aby się rozpędziła. Przez to nie od razu udało mnie się rozbić szybę, bowiem czasem strzelałem na panel powyżej złym portalem, ale w końcu mnie się udało, a to najważniejsze. Kiedy natomiast szkło zostało rozbite, pędem dostałem się na drugą stronę.
Po znalezieniu się tam kostkę musiałem zostawić w korytarzu, bowiem przede mną znajdowała się siatka dematerializująca. Za nią z kolei widniało wielkie pomieszczenie ze znanymi nam już rurami oraz wieżyczkami utrudniającymi zadanie. Dodatkowo przed pierwszą z rur znajdował się przycisk na piedestale. Kiedy jednak wszedłem do tamtego miejsca na początku pozbyłem się wieżyczek, abym spokojnie mógł się zastanowić, co i jak miałem przez te rury przeprowadzić. Na szczęście zlikwidowanie wieżyczek w tym miejscu to prościzna, bowiem podłoga i większa część ścian zostały stworzone z materiału przewodzącego portale. Dlatego też za ich pomocą zlikwidowałem wieżyczki bez zostania przez owe zauważonym. Także akurat w tym miejscu wieżyczki nie stanowiły specjalnego problemu do zlikwidowania. Kiedy jednak się ich pozbyłem przystąpiłem do zastanawiania się.
Jako iż wiesz jak w pomieszczeniach testowych działały sieci rur to powinnaś też pamiętać, że jednak należało się trochę zastanowić co chciało się zrobić. No to musiałem zobaczyć jak te rury leciały, jak poszczególne odcinki się otwierały, co miało gdzie polecieć i tak dalej. Wolałem się zastanowić teraz, a nie potem mieć jakieś problemy z przejściem tej komory. Trochę mi to zajęło, jednak w pewnym momencie ogarnąłem, co powinienem zrobić. Dlatego też najpierw umieściłem pomarańczowy portal koło platformy znajdującej się po drugiej stronie pomieszczenia. Następnie zaś wróciłem do pierwszego przycisku na piedestale i, po znalezieniu się tam, nacisnąłem go. Jako iż, znów, działał na określony czas, wystrzeliłem niebieski portal pod siebie i, gdy wypadłem przez drugi w locie przesunąłem się w kierunku platformy. Natomiast gdy stałem na niej i owa unosiła się od razu strzeliłem niebieski portal koło wysuniętego panelu podłogowego z przyciskiem na kostkę. Natomiast po zatrzymaniu się platformy skoczyłem w kierunku pomarańczowego portalu.
Po zostaniu wyrzuconym, jako iż ze względu na wysokość na jaką dojeżdżała platforma, wyrzuciło mnie nad przycisk w locie przesunąłem się tak, aby na owy spaść. Po wylądowaniu tam musiałem chwilę zaczekać, aż kula przeleci przez odpowiedni, aktywowany odcinek. Nie zajęło to zbyt długo, dlatego kiedy po chwili ujrzałem, że leciała przez odpowiednią rurę, po prostu zaczekałem aż doleci do celu. Stosunkowo szybko to nastąpiło, dlatego też nie zdążyłem się nad niczym sensownym zastanowić. Kiedy chciałem to po chwili ujrzałem, że kula wpadła gdzie miała, aktywując drzwi we wcześniejszym pomieszczeniu. Widząc to po prostu zeskoczyłem niżej i ruszyłem w kierunku powrotnym. Ciekawiło mnie ile czasu już przechodziłem ten tor, na serio przydałby mnie się zegarek lub telefon. Kurna, czemu nie miałem tego przy sobie, normalnie kurwaaa! Po prostu chyba nikt nie lubił utraty poczucia czasu, a tutaj miałem wrażenie, że spędziłem w tym torze chyba ze sto lat, mimo iż wiedziałem, że to nieprawda. Pozostało mi liczyć na to, że na końcu toru nie zostałbym zabity. Znaczy pewnie i tak miałbym jakąś możliwość ucieczki przed tym, no ale rozumiesz, po prostu chciałbym jak najszybciej się stąd wydostać. Chociaż racja, w Opkolandii prawie na stówę by się to nie stało, niestety. Niemniej liczyłem, że nawet jakby to KIEDYKOLWIEK wydostałbym się z tego miejsca, nie chciałem tu spędzić NadWieczności. No cóż, liczyłem na to, że rzeczywistość w tej kwestii stała po mojej stronie, to może miałem jakąś szansę.
Nie zdążyłem się nad niczym sensownym zastanowić, bowiem szybko doszedłem do drzwi, które, jak nakazywały prawa logiki, otworzyły się. Po znalezieniu się tam wziąłem kostkę i razem z nią zszedłem po schodach znajdujących się za nimi. Po wykonaniu tej arcytrudnej czynności ujrzałem niewielkie pomieszczenie z przyciskiem na kostkę i szybą, za którą znajdowały się drzwi otwierane tymże przyciskiem. No to co, jak każdy szanujący się obywatel postawiłem kostkę na przycisku i ruszyłem w kolejną drogę ku otwartym drzwiom. Nie wierzyłem ani przez chwilę, że ktoś ten tor stworzył na trzeźwo oraz że ktokolwiek inny również na trzeźwo owy tor zatwierdził. To wydawało mnie się popierdolone nawet jak na Opkolandię. Akurat co do najdłuższego toru testowego to, skoro serio stworzyła go GLaDOS, mogłem znaleźć jakieś usprawiedliwienie. W końcu to maszyna, a po takich wszystkiego można się spodziewać. Może miała jakiś rdzeń za to odpowiadający i ten podpowiedział jej, że hej, laska, pierdolnij tor z sześciuset sześćdziesięcioma sześcioma testami, będzie beka jak stąd do najbliższego kwazaru. Jednak w wypadku toru, który ja przechodziłem, to już pojebane, skoro stworzył go człowiek. Nawet pomijając jego długość to jak kreatywny musiał się ktoś okazać, aby wymyślić sto różnych testów i jeszcze je stworzyć. Ewidentnie w tym miejscu pracowali jacyś dziwni ludzie oraz na dobrą sprawę z każdą chwilą przekonywałem się, że w Aperture wiele się mogło zdarzyć, więc nie ważne. W sumie ciekawe kto stworzył ten ośrodek. Uznałem, że po wyjściu stąd bym to w necie sprawdził i tyle.
– Idealnie! – zachwyciła się GLaDOS, przerywając me przemyślenia, kiedy zauważyłem, że szedłem w kierunku tuby transportowej znajdującej się za otwartymi przez przycisk drzwiami – W tym teście elementem sprawiającym najwięcej problemów jest pomieszczenie z rurami. – powiedziała, gdy zacząłem iść wolniej, bowiem chciałem wysłuchać co mi tam miała do przekazania – Nie wiemy dlaczego akurat ten konkretny element sprawia najwięcej problemów – mówiła, kiedy powoli zbliżałem się do siatki dematerializującej, bowiem korytarz prowadzący do wyjścia nie należał do długich – jednak miło jest widzieć, że ty bezproblemowo sobie z nimi radzisz. – zakończyła, gdy ruszyłem normalnym tempem.
Potrafiłem zrozumieć jak dla kogoś te rury mogły okazać się najtrudniejszym elementem, niemniej dla mnie po pierwszym ich użyciu wydawały się proste. Wystarczyło po prostu ogarnąć, który przycisk aktywował który odcinek oraz jak kula miała lecieć i tyle. Potem wystarczyło działać szybko, aby zdążyć w czasie i nie musieć czynności od nowa powtarzać, tyle. Niemniej jak wspominałem akurat tu mogłem pojąć, że istniały obiekty testowe, które musiały dłużej się w tamtym miejscu zastanowić. No ale obecnie, po wejściu do tuby transportowej, unosiłem się do siedemdziesiątego trzeciego poziomu. W sumie tak sobie zacząłem gdybać jak wyglądał ten najdłuższy tor testowy oraz kogo kuźwa do niego wrzucano. W sumie moim zdaniem do owego powinno wrzucać się osoby, które dopuściły się najcięższych zbrodni. To stanowiłoby na dobrą sprawę idealne więzienie oraz nie żyliby za pieniądze podatników. Kurna, że też nikt z rządu nie wpadł na ten pomysł. Wszakże jakoś nie wyobrażałem sobie jak można by ot tak o normalną osobę pokarać wrzuceniem tam. Plus mimo iż GLaDOS to komputer to i tak szacun dla niej, że dała radę znaleźć aż tyle pomysłów na różne pomieszczenia testowe. W końcu nawet jako maszyna to mogło okazać się czasochłonne i nie takie proste. No ale nadal, to by stanowiło idealne więzienie. No a jeżeli jakiś więzień jakimś NadCudem dotarłby do końca toru to dało się go do innego długiego wrzucić i tak w kółko. Wiem, sadysta ze mnie, niemniej nie powiesz, że to zły pomysł. Oczywiście wiadomo, tylko najcięższe przypadki bym tam wrzucał, bowiem w wypadku na przykład zwykłych złodziei to uważałem za wyższy przejaw sadyzmu. No i poza tym zastanawiałem się czy w owym torze istniały jakieś nowe mechaniki, których nie uświadczyłem i nie uświadczyłbym w tym. Być może, bowiem wątpiłem, aby wszędzie dawali te same, jednak kto ci tam wiedział. Ta placówka z każdą chwilą ujawniała, że należała do nieprzewidywalnych.
Dłużej zastanowić się nie mogłem, bowiem doleciałem do siedemdziesiątej trzeciej komory testowej. Przed sobą ujrzałem metalową ścianę, na której widniał wielki ekran informacyjny. Poza tym znajdowały się tutaj też skręty w prawo i lewo, i z tego co widziałem to tyle. Wspaniale, wiele mi to powiedziało na temat tego, co mnie czekało. Kurde, chciałem jakoś skomentować fragment tego pomieszczenia, a tu dupa. No to oraz z faktu, że wyboru nie miałem, wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie. No wybór tysiąclecia, chyba ten skręt w prawo to został stworzony po to, aby lepiej wyglądać. Tak, na jego końcu widniała jedynie metalowa ściana, także no, musiałem iść w lewo. Mówiłem, że ewidentnie ktoś najebany to tworzył? Mówiłem. Chociaż chwila, może się tylko myliłem, postanowiłem to sprawdzić, bowiem kilka razy podczas tego toru zdarzyło mnie się źle ocenić sytuację.
No, miałem rację, jednak znajdował się tam skręt do właściwego testu, miło wiedzieć. W końcu na dobrą sprawę dziwnym okazałoby się danie ot tak o skrętu w prawo tylko po to, aby zamknąć go ścianą. O, czerwona siatka, która mogła mnie ubić po jej dotknięciu, tej dawno nie uświadczyłem. Z kolei za nią, oczywiście na metalowej części podłogi, stała wieżyczka. Widziałem w oddali też kulkę energetyczną, standard. Poza tym, przede mną znajdowało się jezioro kwasu, bowiem tego jak widać nigdy za wiele oraz jakiś fragment kładki nad kwasem. Cóż, musiałem się na razie cofnąć do poprzedniego zakrętu, bowiem nie miałem jak dostać się gdziekolwiek portalami ze względu na metalowe ściany i podłogę za mną.
– To pomieszczenie zawiera jednocześnie siatki dematerializujące i laserowe. – odezwała się GLaDOS, kiedy tak szedłem w stronę drugiego zakrętu, wciąż słuchając jej wypowiedzi oczywiście – Uznaliśmy to za ciekawe utrudnienie szczególnie, że – mówiła, gdy rzeczywistość puściła cicho w tle jakąś phonkową składankę, bowiem braku klimatu nigdy za wiele – siatka laserowa sama w sobie rzadko się pojawiała. – stwierdziła ten fakt, kiedy powoli dochodziłem do przejścia do dalszej części komory – Powodzenia! – zakończyła, gdy ujrzałem, że przez tę część komory przeleciał Nyan Cat, o, tego tutaj jeszcze nie widziałem, ewidentnie on jest wszędzie.
W sumie fakt, ważne, że jeszcze raz się pojawiły, to może ten test posiadałby jakieś urozmaicenie. No i też na dobrą sprawę miło, że nie zapomniano o tym elemencie, w końcu on też dodawał coś do danego testu. W sumie ciekawe czy sensory jeszcze kiedyś by się pojawiły. Czas by pokazał, na razie jednak musiałem ukończyć to miejsce i leźć dalej.
Na początku oczywiście portalami zlikwidowałem wieżyczkę, której fragment promienia widziałem przez drzwi. Po wykonaniu tego miałem do zlikwidowania jeszcze dwie, jednak jedna z nich znajdowała się za szybą. Od razu wiedziałem jak ową rozbić, dlatego najpierw stanąłem w celowniku wieżyczki i, gdy ta wystrzeliła, cofnąłem się jak najbardziej. Jak podejrzewałem, rozbiło to szybę, dzięki czemu jak najszybciej podbiegłem do niej, chwyciłem ją i wrzuciłem w siatkę dematerializującą za polem laserowym. O i przy okazji dopiero teraz mogłem ujrzeć, że obok dyspozytora kulek znajdował się mały ekran informujący, za ile czasu kulka wyparuje. Serio, miło ponownie widzieć to ułatwienie, przynajmniej dzięki temu wiedziałbym, czy miałem przejebane, czy jednak nie. Obecnie jednak zlikwidowałem ostatnią wieżyczkę normalnie podchodząc do niej, bowiem teraz stała tyłem, chwytając ją i wrzucając do kwasu. Przy okazji dzięki temu dostrzegłem na ścianie za siatką, pod sufitem, odbiornik kulki, miło wiedzieć, gdzie go autor testu umieścił.
A jebać, uznałem, że pójdę na żywioł. I tak ze względu na konstrukcję tej komory testowej nie miałem za bardzo możliwości wstępnie się rozejrzeć, więc nie ważne. Dlatego też obecnie pomarańczowy portal wystrzeliłem na ścianie przy kładce, a niebieski pod sobą. Po znalezieniu się po drugiej stronie rozejrzałem się i szybko, po lewej stronie i na wąskim, metalowym podwyższeniu dostrzegłem wieżyczkę, jednak ustawioną tak, że mnie nie widziała. Akurat jej zlikwidowanie to łatwizna, po prostu strzeliłem niebieski portal obok niej, przeszedłem, chwyciłem ją i wrzuciłem do kwasu. No, po pozbyciu się tych zagrożeń pozostało mi doprowadzić kulkę do odbiornika jednak przeszkadzały w tym obecne w miejscu z kwasem dwie siatki dematerializujące. Kuuuźwa, przez to musiałem się chwilę zastanowić. Chociaż chwila, w pewnym momencie przypomniałem sobie, że podobny test w tym torze już wykonałem. Po uzmysłowieniu sobie tego od razu wiedziałem, co powinienem robić. Dobrze, że to miejsce, do którego teraz trafiłem, pojawiło się po tamtym poziomie, to miałem chociaż trochę łatwiej.
Na początku jednak wróciłem do pomieszczenia z kulką energetyczną i zaczekałem, aż odbiornik nową wyrzuci. Trochę musiałem zaczekać, ale nie na tyle długo, abym zdążył się nad czymś konkretnym zastanowić. Oczywiście kiedy zostało kilka sekund do rozpadu obecnej kulki przeszedłem przez siatkę dematerializującą do miejsca z zamkniętymi drzwiami. Kiedy natomiast nowa kulka została wyrzucona niebieski portal wystrzeliłem w miejsce ściany, w które kulka uderzała, a pomarańczowy na ścianie równoległej. Po przeleceniu kulki przez owe szybko wyszedłem przez siatkę dematerializującą i niebieski portal umieściłem w miejsce ściany, w które uderzyła kulka, a pomarańczowy na panelu ściennym po mojej stronie, że tak to określę. Po tym jak kulka przekroczyła, jakkolwiek w odniesieniu do owej kulki to brzmiało, portale przedostałem się owymi na fragment kładki, uważając oczywiście aby nie zostać trafionym przez kulkę. No i po trafieniu tam przedostałem się jak najszybciej na metalowe podwyższenie i umieściłem portale tak, aby kulka przeleciała przez obecną obok mnie siatkę dematerializującą. Nastąpiło to szybko stosunkowo, więc po jej znalezieniu się za siatką jak najszybciej przez ową przeszedłem, żeby tylko mały skurwiel ponownie w portale nie wpadł. No i po przekroczeniu siatki pomarańczowy portal wylądował naprzeciwko odbiornika, a niebieski w miejscu ściany, w które poprzednio trzepnęła kulka. Gotowe, chwilę potem aktywowała odbiornik otwierając drzwi. Wbrew pozorom to nie jakiś nadludzki wyczyn, po prostu odpowiednio szybko wystarczyło działać i każdy bezproblemowo by kulkę do odbiornika doprowadził. Plus na tę czynność miałem chyba z czterdzieści lub czterdzieści pięć sekund, coś koło tego, więc jak się odpowiednio szybko działało to ten czas bezproblemowo starczał i jeszcze go zostawało.
Obecnie jednak, przy użyciu portali, wiadomo, wróciłem do głównego pomieszczenia i ruszyłem w stronę drzwi otwartych. Szczerze mówiąc całkiem przyjemny to test, musiałem przyznać. Po prostu dawno nie musiałem przeprowadzać kulki energetycznej przez kilka siatek, także zawsze to jakieś urozmaicenie. Ciekawiło mnie tylko czy doszedłbym do końca toru testowego. Rozumiesz, Opkolandia to nieprzewidywalna kraina, nigdy nie wiadomo jakie plany wobec mnie posiadała. Wiadomo, chciałem przeżyć i w końcu wrócić do domu, jednak kto ci tam wiedział co by mnie się stało. Szczególnie w Aperture, jak przekonywałem się z każdą chwilą, NadWszystkiego mogłem się spodziewać. No ale liczyłem, że Opkolandia również stała po mojej stronie i, że bym miał możliwość kiedykolwiek wydostać się z tego pierdolnika.
– Jako jedyny obiekt testowy – przemówiła GLaDOS przerywając me krótkie przemyślenia, gdy przeszedłem przez siatkę dematerializującą koło drzwi – udało ci się doprowadzić kulkę energetyczną do jej odbiornika za pierwszym razem. – powiedziała, kiedy zwolniłem, bowiem chciałem po prostu dosłuchać jej wypowiedzi do końca – Gratulacje! – pogratulowała mi, gdy ruszyłem normalnym tempem.
Serio? Jako jedyny potrafiłem to zrobić odpowiednio szybko? Aż średnio chciało mnie się w to wierzyć, no po prostu dla mnie to nie do uwierzenia, że nie trafił się poza mną nikt, kto by nie potrafił zrobić tego dostatecznie szybko. Podejrzewałem, że po prostu GLaDOS naginała fakty, aby móc mnie gloryfikować. Wiadomo, nie przeszkadzało mi to, jednak we wszystkim istniały jakieś granice, które tutaj dawno zostały wyjebane za okno.
Dłużej to ja się zastanowić nie mogłem, bowiem doszedłem do dziury w podłodze na końcu korytarza. Kiedy stanąłem przed nią i spojrzałem w dół, bowiem nie w górę, na dnie ujrzałem siatkę dematerializującą umieszczoną w poziomie i pod nią podłogę. Hmmm...Nie wiedziałem czy miałem skoczyć. Znaczy jasne, to jedyne wyjście z tego poziomu, jednak skąd miałem wiedzieć, że to nie jakaś pułapka? Z jednej strony to by okazało się dziwne, bowiem to nie ostatni test, jednak z drugiej po tym miejscu mogłem się wszystkiego spodziewać. No cóż, wyboru nie miałem, dlatego po prostu wziąłem głęboki oddech i skoczyłem. Szczerze spadało się przyjemnie, szczególnie wiedząc, że po spadnięciu na podłogę w nogi nic by mnie się nie stało. No i też zawsze mogłem odczuć przyjemny chłodek, co, mimo iż w komorach testowych panowała normalna temperatura, zawsze stanowiło coś przyjemnego. No a przy przechodzeniu tak długiego toru testowego bez żadnej dłuższej przerwy to już w ogóle.
No, okazało się, że to nie pułapka. Kiedy bowiem spadłem na podłogę po lewej stronie ujrzałem wejście do tuby transportowej. Przynajmniej tutaj wyjście zostało stworzone oryginalniej, to już coś. Miło po prostu mieć przełamanie rutyny w takim monotonnym miejscu jak tor testowy. Niemniej liczyłem na to, że dostałbym się do końca toru jak najszybciej i, że wyszedłbym wreszcie z tego miejsca. W końcu ileż można ciągnąć coś, na co się nawet nie pisałem, no nie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top