X

Kiedy tak sobie leciałem, rozmyślałem w sumie o wszystkim i o niczym, a na pewno nie umiałem z mych myśli wyciągnąć konkretnego tematu, którego dotyczyły. Właśnie dlatego nie mogę ci za bardzo opowiedzieć, nad czym się dokładniej zastanawiałem. W sumie swoją drogą dawno nie zastanawiałem się czysto o wszystkim i o niczym, to musiałem przyznać. No, ale generalnie tak sobie myślałem na wiele różnych tematów, aż w końcu zauważyłem, że doleciałem do czterdziestego czwartego testu. Ja nie mogę, chciałbym już dotrzeć do połowy, naprawdę widząc coraz to kolejne pomieszczenia testowe miałem wrażenie, że tenże tor ciągnął się w nieskończoność. Swoją drogą dobrze, że ktoś nie wpadł na szalony pomysł dania tutaj nieskończoności komór testowych. Żyliśmy i żyjemy w Opkolandii, więc tutaj NadWszystkiego można się spodziewać. Przechodząc jednak do teraźniejszości, przed wyjściem z tuby zauważyłem, że kolejne pomieszczenie posiadało przy wejściu nieco uniesioną podłogę. Po prawej stronie także dostrzegałem wysunięty fragment ściany, a przynajmniej z tego, co mogłem zauważyć, to tak wyglądało. Dodatkowo w oddali, pod metalową ścianą, dostrzegałem wysunięty w górę panel podłogowy. No nie mówiło mi to wiele, żeby nie powiedzieć nic. Przez to też nie miałem jak za bardzo skomentować tego, co widziałem. Dlatego też oraz z faktu, że wyboru nie posiadałem, wyszedłem z tuby i ruszyłem w kierunku testu.


Po wejściu do środka, po lewej stronie zauważyłem zamknięte drzwi, które prowadziły do dalszej części pomieszczenia testowego. Wnioskowałem to po tym, że nad nim nie znajdowały się ikonki informujące o wyjściu. Po mojej prawej stronie dostrzegłem też, że w rzeczywistości wysunięty został większy fragment ściany, wyglądający jak połowa ośmiokąta. Na owym znajdowały się szyby, za którymi widniało pomieszczenie obserwacyjne. Zaś w oddali wysunięty panel ścienny znajdował się obok jedynego białego fragmentu metalowej ściany. Po mojej lewej stronie z kolei widziałem kolejny wysunięty panel podłogowy, tylko obok niego widniał biały korytarz prowadzący dalej. No i wiadomo, po mojej lewej stronie, na ścianie obok której stałem, widniał wielki, włączony ekran.


Nadal niewiele mogłem powiedzieć na temat tego poziomu. Wiedziałem tylko, że najpierw musiałem sprawdzić ten biały korytarz, bowiem skoro został tu wstawiony, to musiało oznaczać, że należało się tam udać.

– Ten test ponownie obejmuje testowanie z użyciem wieżyczki rakietowej. – odezwała się kobieta z głośników, gdy odruchowo uniosłem głowę – Jednak jest on nieco utrudniony niż dotychczasowe testy z użyciem wieżyczki rakietowej. – dodała, kiedy rozejrzałem się po owym teście, sprawdzając po prostu, czy nie powinienem przed wejściem do białego korytarza sprawdzić jakieś inne miejsce – Będziesz musiał użyć większości nabytych dotąd umiejętności. – poinformowała, gdy uznałem, że poczekam aż skończy mówić – Powodzenia! – zakończyła, kiedy odwróciłem się w lewo.

No to długo nie poczekałem, aż skończy mówić, tak szczerze mówiąc (#sens). No, ale aż zastanawiało mnie, jak miało to pomieszczenie wyglądać, że określono je mianem nieco utrudnionego. No cóż, przekonywałem się z każdą chwilą, że po Aperture mogłem się NadWszystkiego spodziewać.


No, ale przechodząc do teraźniejszości, po chwili uznałem, że przed udaniem się do białego korytarza najpierw pójdę zobaczyć, czy dalej w głębi tego pomieszczenia coś się nie znajdowało. Wiesz, owo należało do długich, więc może jakieś kolejne przejście mi umknęło. No to ruszyłem przed siebie i bardzo szybko się zorientowałem, że tak, coś mi umknęło. Otóż po lewej stronie metalowej ściany znajdowało się przejście dalej. Widziałem też, że znajdowało się tam zamknięte wyjście, co wnioskowałem po ikonkach znajdujących się na ścianie. Samo wyjście to w sumie też specyficznie wyglądało, bowiem z jakiegoś powodu zostało stworzone w formie drzwi otwieranych pionowo, że tak powiem. Wiesz, chodziło mi o to, że po otworzeniu tych drzwi owe unosiły się, a nie rozsuwały. Zaś kiedy podszedłem jeszcze bliżej i odwróciłem się w lewo, dostrzegłem białą ścianę, której część stanowiła krata. Za nią dostrzegałem dwie siatki dematerializujące i wąską szybę na ścianie pomiędzy nimi. W sumie miło, że w tym teście znajdowało się jeszcze coś więcej niż to, co dostrzegłem do tej pory. Przynajmniej nie zdychałbym znowu z nudów, czysto teoretycznie oczywiście. Wszakże nie wiedziałem, czy sam test nie okazałby się pieruńsko łatwy, bowiem jeszcze nie zacząłem właściwego przechodzenia go.


Na razie postanowiłem jednak dostać się w miejsce z siatkami dematerializującymi. Udałem się tam portalami, bowiem jak inaczej. Moje nadprzyrodzone zdolności nadal pozostawały zablokowane, więc nie mogłem ich użyć do tego jakże ambitnego celu. O i proszę, okazało się, że czekało mnie użycie mego chyba najbardziej lubianego elementu testowego, czyli wieżyczki rakietowej. Bowiem za siatkami dematerializującymi dostrzegłem jej promień, a także za wąską szybą stał samotny przycisk do naciśnięcia. Za siatkami natomiast widziałem ową wieżyczkę, przycisk otwierający drzwi prowadzące do głównego pomieszczenia komory testowej i wysunięty panel ścienny. Dostrzegałem także, że to właśnie tutaj prowadził biały tunel w ścianie, miło wiedzieć. Tylko hmmm...Jak przekierować rakietę do szyby oddzielającej przycisk? Wątpiłem, aby rakiety mogły normalnie przechodzić przez siatkę dematerializującą, to okazałoby się zbyt proste. Trochę musiałem się nad tym zastanowić, bowiem na razie nie przychodziło mi nic do głowy. Oczywiście wiadomo, stanąłem tak, aby wieżyczka mnie nie ustrzeliła.


Aż w końcu, po paru minutach myślenia i rozważania wszystkich opcji, które mogłem zrealizować, uznałem, że spróbuję jedną rzecz. Dlatego też, na początku przeszedłem przez siatkę dematerializującą i dostałem się do białego korytarza. Tam z kolei, wychyliłem się i jeden z portali wystrzeliłem na jedyny biały panel metalowej ściany znajdującej się w głównym pomieszczeniu. Następnie zaś, portalami przeszedłem tam i zaczekałem, aż wieżyczka mnie namierzy. Kiedy po chwili już zatrzymała swój celownik na mnie, trzymając go nieco na skos, przekierowałem niebieski portal na ścianę w miejscu z oszklonym przyciskiem. W ten sposób zamierzałem ową szybę rozbić, gdyż po prostu nie widziałem innego sposobu. Oczywiście nie udało mnie się to za pierwszym razem, najwidoczniej Opkolandia obecnie nie stała po mojej stronie. Nie wiedziałem ile czasu mi to zajęło, po dziesiątym razie przestałem liczyć. No, ale w końcu, gdy zaczęło mnie to trochę irytować oraz chciałem już znaleźć inny sposób na rozbicie szyby, udało mnie się ją stłuc. Ja pafnuczę, nareszcie, myślałem, że całą wieczność by mi to zajęło. Serio, to akurat upierdliwe, ale na dobrą sprawę miło, że chociaż minimalnie trochę wyzwania miałem. Szkoda tylko, że takie upierdliwe, ale zawsze coś.


Anyway, po rozbiciu szyby, wróciłem do tamtego pomieszczenia, oczywiście tak, aby portal znajdował się naprzeciwko wyjścia. Widziałem po prostu po ikonkach na podłodze, że owy przycisk odpowiadał za otwarcie drzwi jak coś. Zaś po kilku sekundach, nacisnąłem przycisk i właśnie wtedy rozległo się tykanie zegara. Dlatego też, słysząc to, po prostu przebiegłem przez portal i przebiegłem za drzwi. Dystans nie należał do długich, dlatego bezproblemowo zdążyłem, mimo iż bez mej superszybkości nie zaliczałem się do wybitnych biegaczy. No, ale po znalezieniu się w korytarzu, znowu nie jakoś specjalnie długim, ruszyłem w kierunku tuby transportowej.

– Świetnie! – zachwyciła się, jak zwykle zresztą, kobieta z głośników, gdy po lewej stronie korytarza zauważyłem jakieś metalowe, normalnie wyglądające, drzwi – Radzisz sobie idealnie, jako jedyny ze wszystkich obiektów testowych, które kiedykolwiek przechodziły ten tor. – skomplementowała mnie, kiedy podszedłem do drzwi i spróbowałem je otworzyć, ale okazało się, że zostały zamknięte od drugiej strony – Aż jest nam przykro, że po tym torze stracimy tak perfekcyjny obiekt testowy. – dodała, gdy odszedłem od drzwi i przeszedłem przez siatkę dematerializującą.

O, czyli z tej wypowiedzi, a dokładniej z ostatniego zdania, wynikało, że na końcu tego wszystkiego raczej mnie wypuszczą. Serio, nadal liczyłem na wypuszczenie mnie, a nie na to, że na przykład planowali mnie zabić. Jak niejednokrotnie wspominałem, wątpiłem w to drugiej, ale szczególnie w Opkolandii NadWszystkiego mogłem oczekiwać. No, ale jak na razie nie przeszedłem jeszcze nawet połowy toru, więc nie musiałem się obawiać. Jak na razie szło mi na tyle dobrze, że nie obawiałem się nawet o to, że podczas któregoś testu bym zginął. Obecnie po prostu wsiadłem do tuby transportowej i zacząłem czekać na dotarcie do kolejnej komory testowej.


W czasie unoszenia się, zastanawiałem się w sumie co znajdowało się za tymi drzwiami, które widziałem w korytarzu prowadzącym do tuby transportowej. Pierwszy raz dostrzegłem w takowym korytarzu jakiekolwiek drzwi. Wątpiłem, aby za nimi znajdowało się pomieszczenie obserwacyjne, bowiem na ścianie koło wyjścia nie widniała żadna szyba. No, a jakie to pomieszczenie obserwacyjne bez szyb, co nie? Znaczy jasne, zawsze można obserwować poczynania obiektu testowego przy pomocy jakichś komputerów podłączonych do kamer. No, ale jednak obecnie wszystkie pomieszczenia obserwacyjne posiadały szyby, więc wątpiłem, aby w tym jednym wypadku coś zmienili, bowiem po co. Skoro coś działa, to po co to zmieniać, nie? Najbardziej obstawiałem, że znajdował się tam jakiś schowek, magazyn lub przejście do części dla personelu. Co prawda przy przejściu dla personelu powinien nad drzwiami znajdować się odpowiedni napis o tym informujący, ale z każdą chwilą przekonywałem się, że w tym miejscu NadWszystko wydarzyć się mogło. Po prostu zaciekawiły mnie te drzwi, bowiem do tej pory w korytarzu po wykonaniu testu nie dostrzegałem owych. No, ale skoro się tam znajdowały, to oznaczało, że istniał ku temu jakiś powód. Wszakże bez celu by drzwi nie marnowali, co nie? Zawsze mogły odgradzać coś innego, na przykład jakieś ewentualne pomieszczenie biurowe, jeżeli w tej placówce takowe gdzieś istniały. No, a sądziłem, że na sto procent istniały, bowiem w takim miejscu sądziłem, że zwykli pracownicy biurowi również mogli okazać się użyteczni.


No, ale dłużej zastanowić się nie mogłem, bowiem w którejś chwili dostrzegłem, że doleciałem do czterdziestego piątego pomieszczenia testowego. Przed sobą nie ujrzałem nic, co by mi jakkolwiek powiedziało o poziomie trudności tej komory. Widziałem jedynie fragment białej ściany i podłogi oraz cztery wysunięte w górę, metalowe słupy. Podejrzewałem, że podtrzymywały wysunięte panele podłogowe, wszakże z owej zostały wysunięte. No kurde wspaniała zapowiedź tego, co czekało mnie w samym teście, powinszować. No to cóż, nie miałem tego jak za bardzo skomentować, dlatego oraz z faktu, że wyboru nie posiadałem, wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.


Nie no, fucking nice, w pomieszczeniu też nie dostrzegłem niczego, co by mi powiedziało o tym, co chociażby w owym miejscu powinienem zrobić. Widniały tutaj jedynie dwa wysunięte, duże fragmenty podłogi, znajdujące się na różnych wysokościach. Poza tym, widniał tutaj też standardowy, wielki monitor informujący o teście, ale to akurat standard w każdym z poziomów testowych. No cóż, wnioskowałem, że powinienem dostać się na najwyżej wysunięty fragment podłogi, bowiem co innego. Żadnej innej możliwości nie widziałem w głównej części tego testu.

– Ten test jest bardzo niebezpieczny. – odezwała się kobieta z głośników, kiedy najpierw, dla pewności, udałem się na niżej wysunięty i przy okazji większy fragment podłogi – Dla własnego bezpieczeństwa postaraj się nie wpaść w żadną większą lukę w podłodze. – dodała, gdy po dostaniu się portalami na niżej wysunięty fragment podłogi zauważyłem, że jednak tam też coś się znajdowało, a mianowicie skręt w prawo, zakończony siatką dematerializującą oddzielającą to pomieszczenie od drugiego.

Bardzo niebezpieczny? Nie widziałem w tym miejscu niczego, co mogło stanowić niebezpieczeństwo. Za siatką dematerializującą dostrzegałem jedynie przycisk na kostkę oraz wysunięty panel podłogowy znajdujący się pośrodku jakieś wielkiej wyrwy. Obok siatki dematerializującej natomiast widziałem skręt w lewo, który także nie sugerował, że coś niebezpiecznego się tam znajdowało. Natomiast nad wyżej wysuniętym fragmentem podłogi dostrzegałem jedynie dyspozytor kostki. Jasne, w tej dziurze w podłodze, którą dostrzegałem daleko za siatką dematerializującą, mógł się znajdować na przykład kwas. Po tym miejscu mogłem się tego z łatwością spodziewać ze względu na to, jak wyglądały dotychczas testy. W sumie może i racja, w takim miejscu nie powinienem wyciągać pochopnych wniosków tylko na podstawie tego, że na razie nie widziałem żadnego zagrożenia. No, ale okazałoby się w przyszłości, na razie postanowiłem znaleźć sposób, jak przenieść kostkę za siatkę dematerializującą. W końcu tam znajdował się przycisk na owy przedmiot, co nie?


Najpierw jednak uznałem, że od razu wezmę kostkę, to nie będę musiał potem po nią wracać. Dlatego też w tym celu portalami dostałem się pod dyspozytor. Po znalezieniu się tam, mym działem portalowym chwyciłem stojącą na podłogę kostkę i wróciłem przez portale. No, ale też w miarę szybko zorientowałem się, jak powinienem przenieść kostkę na drugą stronę. Otóż po lewej stronie koło siatki dematerializującej znajdował się biały korytarz. Co prawda nie wiedziałem dlaczego zaczynał się od wysuniętego z podłogi panelu, ale to nie istotne. Może ktoś uznał to za utrudnienie czy coś, przekonywałem się, że w tym miejscu nawet coś powszechnie debilnego mogło zostać wzięte na poważnie. Dlatego też, po prostu, portalami dostałem się tam razem z kostką.


No, faktycznie, miałem rację, należało razem z kostką przedostać się owym korytarzem i na końcu po prostu zeskoczyć. Jaki w tym sens? To nie żadne utrudnienie, bowiem ten korytarz nie został w żaden sposób ukryty. Także wejście do niego nie stanowiło problemu, bowiem cały został stworzony z białego materiału przewodzącego portale. Nie dało się po prostu zlikwidować tego korytarza i siatki dematerializującej? To posiadałoby więcej sensu, no ale co ja miałem w tym temacie do powiedzenia. Nie ja tworzyłem to pomieszczenie testowe, bowiem jakbym ja je stworzył, to albo bym się pozbył tego korytarza, albo siatki dematerializującej, albo jakoś bym utrudnił dostanie się do owego korytarza. Chociaż w sumie po tym miejscu przekonywałem się, że panowała tu jakaś odrębna logika, więc może w kontekście tego miejsca to miało jakiś ukryty sens. Obecnie jednak, postanowiłem skupić się na przechodzeniu tego pomieszczenia, bowiem gdybym się wiecznie zastanawiał nad tym korytarzem, to nigdy bym nie wydostał się z tego miejsca.


Dlatego też, najpierw postawiłem po prostu kostkę na przycisku. Po zrobieniu tego, zauważyłem, że jeden z wysuniętych paneli sufitowych przesunął się nad jedyny wysunięty panel podłogowy. Dopiero teraz przekonałem się, że w wielkiej dziurze podłogowej płonął ogień. No, a jako iż miałem zablokowaną atmokinezę, to bym kipnął, gdybym w niego wpadł. Na dodatek, ze względu na ustawiony pod kątem czterdziestu pięciu stopni, wysunięty biały panel ścienny wnioskowałem, że do wyjścia należało dostać się przy użyciu najpierw nieskończonego spadania pomiędzy portalami, a potem pędu. Kto to wymyślił to ja nie wiedziałem, ale posiadałem wręcz stuprocentową pewność, że nie każdemu udawało się za pierwszym razem dotrzeć do wyjścia. Wyobraź sobie, że przechodzisz tyle nudnych testów tylko po to, aby w jednym z nich kipnąć. Nie wiedziałem, co ćpał twórca tej komory testowej, ale powinien ewidentnie zmienić dilera.


Oczywiście jako iż tutaj siedzę i ci to opowiadam, to możesz się domyślić, że udało mnie się dolecieć do wyjścia. Chociaż z drugiej strony w Opkolandii nigdy nic nie wiadomo, więc to nie zawsze musi okazać się oczywistością. No, ale w tamtym momencie nie mogłem wiedzieć czy wpadnę do ognia, czy nie. Szczerze trochę się bałem, bowiem pierwszy raz od tak dawna nie posiadałem mych nadprzyrodzonych zdolności, które w tym momencie by mnie mogły uratować. No, ale zawsze mogło mnie się udać, a nie chciałem zostać w tym teście na wieczność. Plus i tak technicznie już nie żyłem, więc no. Dlatego też, po uświadomieniu sobie tego, uznałem, że raz się żyje, to nic, że technicznie już od dawna nie żyłem i najpierw wróciłem do korytarza, którym się tu dostałem. Następnie zaś, pomarańczowy portal umieściłem na białym, wysuniętym panelu sufitowym, a niebieski na ścianie po mej lewej stronie i wskoczyłem w niego. W locie umieściłem niebieski portal na białym panelu podłogowym. Trochę tak spadałem, bowiem w locie musiałem ustawić się tak, aby strzelić jednym z portali na wysunięty pod kątem panel ścienny. Dodatkowo musiałem też wyczuć, w którym momencie i jaki portal strzelić na panel ścienny, aby nie skończyć w ogniu. No, ale w końcu nastał ten moment, w którym strzeliłem pomarańczowym portalem w panel ścienny. Znaczy trafienie trochę zajęło, wszakże spadałem ze sporą prędkością, ale koniec końców udało się. Na szczęście jak widać Opkolandia tym razem stanęła po mojej stronie, bowiem udało mnie się bezpiecznie przelecieć nad ogniem i wylądować na długiej podłodze prowadzącej do wyjścia. Ufff, bowiem szczerze mówiąc naprawdę mimo wszystko obawiałem się, że skończę w ogniu. Bowiem wiesz, może i technicznie nie żyłem, ale skoro jako 2.0-update 1 znajdowałem się w ludzkiej formie, to nadal odczuwałbym to, że bym płonął. No, a na sto procent nie należało i nie należy to do przyjemnych uczuć. Dodatkowo chciałem po prostu normalnie wydostać się z tego miejsca. Wszakże jeżeli faktycznie to Zardonic mnie tu zamknął, to wątpiłem, aby łatwo pozwolił mnie się wydostać.

– Wspaniale! – odezwała się kobieta z głośników praktycznie od razu, gdy wylądowałem na podłodze – Znaczna większość obiektów testowych nie dociera za pierwszym razem do wyjścia. – stwierdziła ten fakt, który ja już zdążyłem sam ogarnąć, kiedy przy okazji ruszyłem do wyjścia – Jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni z tego, że tobie się udało. – zakończyła, gdy przeszedłem siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby transportowej.

Popatrz w sumie jak ładnie omijała powiedzenie dosłownie, że większość obiektów testowych strzelała kopytami przy próbie dostania się do wyjścia. Znaczy to niby logiczne, dało się tego domyślić, że zaprogramowana została aby tak to mówić, ale i tak. W sumie nawet trochę śmieszne mnie się to wydawało, że tak to ukrywała. Chociaż z drugiej strony, każdy obiekt testowy, który miał tyle szczęścia co ja i dotarł do wyjścia, mógł się zorientować, że na sto jeden procent cała masa wcześniejszych obiektów testowych kończyła jako spalone zwłoki. No, ale skoro kończyli jako spalone zwłoki, to znaczy, że przede mną faktycznie wsadzano w ten wybitnie długi tor testowy ludzkie obiekty testowe. Kto uznał, że to dobry plan? No chyba, że brali jedynie ludzi z nadludzką wytrzymałością czy inną mocą umożliwiającą długie wytrzymywanie tak ogromnego toru i tej mocy im nie blokowali. W końcu w innym wypadku każdy normalny człowiek powinien w którymś momencie tego toru paść. No albo w Aperture mieli jakiś sposób, aby obiekty testowe nie padały ze zmęczenia, to wtedy w porządku. Wszakże w tym miejscu i na dodatek w Opkolandii NadWszystko wydarzyć się mogło. Niemniej, podczas tych testów dało się ewidentnie zaziewać z nudów. Po prostu, szczególnie, że nie doszedłem jeszcze nawet do połowy toru, wykonywanie tych wszystkich testów stawało się coraz bardziej mozolne i tylko liczyłem, kiedy bym wreszcie skończył wszystkie testy i został wypuszczony. Aż zaczęło mnie ciekawić, jak oni brali obiekty testowe. Pewnie z łapanki czy coś w tym stylu, bowiem wątpiłem, aby ktokolwiek o zdrowych zmysłach sam zgodził się na testowanie w tym miejscu. Jasne, może istnieli tacy pojebani ludzie, ale szczerze powątpiewałem. Nawet popierdolenie umysłowe ma swoje granice.


No, ale nie zdążyłem się jakoś specjalnie dłużej zastanowić, bowiem w pewnym momencie ujrzałem, że doleciałem do czterdziestego szóstego pomieszczenia testowego. Przed sobą widziałem dłuuugi korytarz z szerokiiimi skrętami w prawo i lewo. Znaczy nie wiedziałem, czy w owe strony powinienem skręcać, bowiem dało się łatwo zauważyć dziury w podłodze. Pośrodku przejścia znajdował się przycisk na kostkę, który otwierał drzwi. Widziałem, że prowadziły one do dalszej części testu, bowiem po pierwsze nie widziałem nad nimi ikonek sugerujących o drzwiach wyjściowych. Po drugie zaś, ta część komory testowej wyglądała na zbyt prostą, aby ktoś z czystym sumieniem mógł umieścić taki test prawie w połowie toru. Jasne, po tym miejscu wszystkiego mogłem się spodziewać, no ale fakt, że nad drzwiami nie widziałem ikonek oznaczających wyjście sugerował, że po prostu prowadziły one do kolejnych części tego poziomu. Tak poza tym, to nie mogłem powiedzieć nic o poziomie trudności właściwego testu, bowiem niewiele widziałem. Nawet nie dostrzegałem miejsca, w którym znajdowałaby się kostka. Dlatego oraz z wiadomego faktu, że wyboru nie posiadałem, wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie.


No, po wejściu do pomieszczenia ujrzałem to, o czym ci powiedziałem. Dodatkowo zorientowałem się, że portalami musiałem udać się za drzwi. W samym pomieszczeniu były bowiem tylko one, przycisk na kostkę, kwas w dwóch długich dziurach w podłodze i wielki ekran informujący o teście, wiszący na ścianie obok wejścia. A, no i jeszcze, gdy ruszyłem w stronę przycisku, ujrzałem dwie wąskie, pionowe szyby wiszące niedaleko wejścia do testu właściwego. Prawdopodobnie służyły one za element dekoracyjny, bowiem innej ich funkcji nie widziałem, a wyglądały nawet ładnie. Ja jednak, po prostu wszedłem na przycisk i, dzięki temu, otworzyły się drzwi. Na szczęście widziałem za nimi białą podłogę i fragment ściany, więc bezproblemowo mogłem dostać się za nie. Także ta, po prostu wystrzeliłem pomarańczowym portalem na podłogę za drzwiami i zszedłem z przycisku. Po zrobieniu tego, aby łatwiej dostać się na drugą stronę, podszedłem do fragmentu ściany po lewej stronie drzwi. Kiedy tam się znalazłem, wystrzeliłem na nią niebieski portal i przeskoczyłem na drugą stronę, W sumie wyobraź sobie jakie to okazałoby się dość bekowe, gdyby to przejście na drugą stronę stanowiło cały test. W tym torze niby by mnie to nie zdziwiło, ale i tak, dość bekowe by się okazało. Jak jednak już powinnaś wiedzieć, oczywiście tak się nie stało.


Za drzwiami dostrzegłem kolejny przycisk, który z tego, co wnioskowałem, otwierał drzwi znajdujące się po prawej stronie. W sensie nie wyjściowe, tylko te, które podczas otwierania unosiły się. Kostka też tu widniała, po środku pomieszczenia na białym panelu stojącym na zakratowanej części podłogi. Widziałem tutaj też sporo kwasu, który znajdował się po obu stronach przejścia z drzwiami. Także znajdowała się tu szyba, na ścianie niedaleko przycisku. Dostrzegałem też, ledwo, ledwo z tej odległości, ale jednak, jakieś przejście w ścianie. No cóż, nie mogłem nadal stwierdzić poziomu trudności tego testu, bowiem nie widziałem wszystkich jego elementów. Jednak nie stanowił on chyba nic nadzwyczajnego, bowiem kobieta z głośników nie odezwała się. W sumie nie dziwiło mnie to, ten tor testowy należał do tak długich, że w końcu musiały trafić się jakieś komory testowe, co do których nie miała jak ich skomentować na wstępie. W sumie nawet nie musiała i tak bym sobie poradził, bowiem jak na razie nie trafiłem na definitywnie trudne testy. Niestety nie trafiłem też na żadną dziurę w podłodze czy ścianie, przez którą mógłbym nawiać z tego toru, bowiem już coraz mniej chciało mnie się to wszystko przechodzić, normalnie zaziewać się dało.


Przechodząc jednak do samej komory testowej, na początku uznałem, że udam się po kostkę, wiem, plan życia normalnie i umieszczę ją na przycisku. Przy okazji dostrzegłem, że to przejście w ścianie, które niedawno kątem oka dostrzegłem to istniało chyba tylko po to, aby twórcy mogli się pochwalić ile kwasu można wlać do jednej komory testowej. Bowiem trzy panele podłogowe nie zostały wysunięte, a w ich miejscu widniał kwas. Dodając do tego fakt, że do najbliższej białej powierzchni tak średnio strzelić portalem z mej perspektywy i mamy utrudnienie gotowe. No cóż, nie dziwne, bowiem inaczej test okazałby się wręcz NadBanalny, ale i tak. W każdym razie, co do przycisku, to wiesz, może i ten przycisk otwierał te konkretne drzwi, ale ciekawiło mnie czy otwierał bądź uruchamiał coś jeszcze. Podejrzewałem, że te przyciski dało się zaprogramować tak, aby uruchamiały lub otwierały kilka rzeczy, a nie tylko jedną. Eee, nie, jednak nie w tym wypadku, ten przycisk faktycznie otworzył jedynie drzwi. No, ale dzięki temu dostrzegłem, że za nimi znajdowało się dalsze metalowe przejście i kolejne takie same, tylko tym razem zamknięte, drzwi. Dodatkowo uznałem, że mimo wszystko udam się na tamto przejście, aby zobaczyć, co ma mi jeszcze do zaoferowania to pomieszczenie.


Nie szedłem jakoś specjalnie długo, więc nie zdążyłem się nad czymkolwiek specjalnie zastanowić. W sumie kiedy chciałem zacząć myśleć na jakiś konkretny temat, to już przeszedłem przez drzwi i zacząłem się rozglądać. Ujrzałem tam, po drugiej stronie kwasu, przycisk na kostkę oraz przycisk do naciśnięcia, wow, normalnie szaleństwo tysiąclecia. Przycisk na kostkę otwierał coś, ale nie wiedziałem co, bowiem niebieskie ikonki szły do jakiegoś schowanego miejsca sufitu. Zaś na samym suficie, a przynajmniej w części, w której się znalazłem, widniała długa krata. Wywnioskowałem, że powinienem się tam dostać, bowiem za ową kratą, po lewej stronie, widniał biały panel ścienny. Dlatego też, widząc to, umieściłem tam pomarańczowy portal i wróciłem do głównej części testu, bowiem tutaj wszystko zostało stworzone z metalu. Portal niebieski umieściłem na białym filarze znajdującym się obok przejścia i jeszcze poszedłem po kostkę. Uznawałem, że teraz drzwi mnie się nie przydadzą, a nie wiadomo, gdzie prowadziło to przejście w suficie. Co najwyżej bym taszczył kostkę na darmo, ale i tak niosłem ją za pomocą działa portalowego, więc nie odczuwałem jej ewentualnej wagi. No, a zawsze lepiej mieć niż nie mieć, co nie?


O i patrz, praktycznie od razu kostka mnie się przydała, taki ja inteligentny i zajebisty, normalnie nie da się mnie nie kochać. No co tak patrzysz, ja tylko prawdę mówię, nawet dziecko wie, że jestem, byłem i będę zajebisty do sześcianu. W każdym razie, ta kostka przydała mnie się dlatego, powiem przede mną znajdowało się podwyższenie metalowe plus cały korytarz, łącznie z sufitem, został stworzony z metalu. Jasne, zawsze mogłem się podciągnąć, ale z działem portalowym nie mogło to należeć do wygodnych czynności. Dlatego po prostu postawiłem kostkę i po niej się wspiąłem. Następnie wziąłem ją i zeskoczyłem przez dziurę, którą kończył się ten korytarz.


No kurwa. Wylądowałem w przejściu pomiędzy dwoma zamkniętymi drzwiami, bez możliwości powrotu portalami do głównego pomieszczenia. Nie no, zajebiście się zamknąłem, normalnie powinszować. Chociaż chyba tak miałem zrobić, bowiem kobieta z głośników nadal się nie odezwała, a sądziłem, że gdybym w połowie testu jakoś się zamknął gdzieś tak, że bym nie mógł dalej przejść, to by jakąś drogę dalej otworzyła. Tylko jak dostać się do miejsca z przyciskiem? Hmmm...pomysł, na który wpadłem okazał się dość ryzykowny, bowiem coś takiego mogło tu nie zostać stworzone, ale uznałem, że spróbuję, bowiem innej możliwości nie widziałem. Otóż pamiętasz tę komorę testową, w której musiałem zanieść kostkę na przycisk biegnąc nad przepaścią, w której płonął ogień, nie dając się przy okazji zestrzelić wieżyczkom rakietowym? Tak, to tamto miejsce, w którym podłoga na bieżąco się tworzyła wraz z mymi krokami. Uznałem, że skoro miałem w tym miejscu trafić właśnie tutaj z kostką, to może zaimplementowano coś takiego. Dlatego też wziąłem głęboki oddech i postąpiłem krok na przód w kierunku kwasu.


Ufff, miałem rację, tutaj też podłoga zaczęła się na bieżąco tworzyć wraz z mymi krokami. To dobrze, bowiem szczerze mówiąc, śmierć w kwasie musiała należeć do naprawdę nieprzyjemnej. To nic, że technicznie i tak już nie żyłem, jako iż zostałem zaktualizowany do wersji 2.0-update 1, to i tak takie rzeczy jak ból mogłem odczuwać. No, ale też swoją drogą fajnie, że to z tą podłogą na bieżąco się tworzącą dano jeszcze w innym teście niż tylko w tamtym jednym. Zastanawiałem się, jak oni to zrobili. Niby w Opkolandii NadWszystko dało się osiągnąć, ale i tak, to musiało zostać jakoś zrobione. No, ale też na dobrą sprawę nie dość, że znajdowałem się w Opkolandii, to jeszcze w miejscu, w którym stworzono takie cudo techniki jak działo portalowe. Także po tym miejscu mogłem absolutnie wszystkiego oczekiwać.


Jednak, dość szybko dostałem się w miejsce z przyciskiem na kostkę i po prostu ową na nim postawiłem. Em...to po co umieszczono tutaj ten przycisk do naciśnięcia? Bowiem owy przycisk na kostkę otworzył drugie drzwi w tamtym metalowym przejściu, a gdy wróciłem w owe miejsce w taki sam sposób, w jaki się tu dostałem, ujrzałem za nimi wyjście z testu. Jedyna sensowna hipoteza, jaka mi do głowy przychodziła to taka, że może kiedyś ten test wyglądał inaczej i jeszcze nie zdążono wymontować przycisku do naciśnięcia lub o tym zapomniano. Wątpiłem, aby chciano zmylić obiekt testowy, bowiem po co. Chociaż w sumie, w tym miejscu z każdą chwilą przekonywałem się, że NadWszystko wydarzyć się mogło, więc może ten przycisk właśnie w celu zmylenia testującego się pojawił. No, ale obecnie najważniejsze, że przeszedłem ten test, powoli zbliżałem się już do połowy toru testowego. Jeszcze trzy pomieszczenia testowe i połowa, ja nie mogę, jak to się wlekło.

– Dobra robota! – skomplementowała mnie kobieta z głośników, kiedy przeszedłem przez drzwi, przy okazji wyrywając mnie z mego zamyślenia – Wbrew pozorom, miałeś w tym teście bardzo dużo szczęścia. – poinformowała, gdy aż nieco zdziwiony uniosłem wzrok, odruchowo tak jakoś – W tej komorze najczęściej psującym się elementem testowym są pierwsze drzwi. – wyjaśniła, gdy powoli zbliżałem się do siatki dematerializującej, przy okazji omijając dziurę w podłodze, w której znajdował się kwas – Kiedy tak się dzieje, stosowany jest alternatywny wariant tego testu, co zaskakująco spotyka dużą część obiektów testowych. – dodała, kiedy nieco spowolniłem, bowiem chciałem dosłuchać jej wypowiedzi do końca, przy okazji rozglądając się w prawo i lewo, znowu odruchowo.

Jednak, okazało się, że to ostatnie zdanie stanowiło jednocześnie koniec jej całej wypowiedzi. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem o tym, bowiem skąd miałbym. Nie posiadałem wiedzy absolutnej, a nawet gdybym ową moc miał, to tutaj moje nadprzyrodzone zdolności zostały zablokowane. Jednak skoro tak się działo, to dlaczego nie naprawili tych pierwszych drzwi tak, aby się nie psuły? No chyba, że ten alternatywny wariant tegoż pomieszczenia testowego to coś tak zajebistego, że nie chcieli tego tracić. Ja tam nie wiedziałem, dla mnie drzwi otworzyły się bezproblemowo. No i to też mogło tłumaczyć, po co znajdował się w minionym pomieszczeniu ten przycisk do naciśnięcia. Najwidoczniej stanowił on istotny element alternatywnego wariantu, to miało znacznie więcej sensu oraz wydawało się z moją obecną wiedzą najlogiczniejszą hipotezą. Ciekawiło mnie też, jak po zepsuciu się drzwi wyglądało przejście do właściwego pomieszczenia czterdziestego szóstego testu. No cóż, od razu obstawiłem, że jakoś spuszczano obecny po bokach kwas i obiekt testowy musiał przejść kanałami, że tak powiem. W końcu inne rozwiązanie nie przychodziło mi do głowy oraz nie wydawało mnie się, aby jakieś inne istniało. Chociaż z drugiej strony zawsze na przykład jedna z tych ozdobnych szyb mogła zostać na przykład schowana i przez dziurę w ścianie można by wystrzelić portal. Hmmm, to też nie taka głupia opcja, jeżeli by się temu przyjrzeć. No, ale ja nadal obstawiałem jako najprawdopodobniejsze przejście kanałami pod dwoma jeziorkami kwasu. W końcu to najprostsza opcja i nie brzmiąca, jak na standardy tego miejsca, na skomplikowaną. Swoją drogą to ciekawiło mnie, czy istniało w tym torze więcej poziomów testowych, które miały swoje alternatywne wersje. No cóż, pozostały mi pięćdziesiąt trzy testy do przejścia, wszystko się wydarzyć mogło przez tyle pięter.


Nie zdążyłem się jednak dłużej zastanowić, bowiem w którejś chwili ujrzałem, że tuba transportowa doleciała do czterdziestego siódmego pomieszczenia testowego. Jak ci kiedyś mówiłem, czasami nie wspominam, że wsiadłem do tuby transportowej, bowiem nie chcę przerywać ci przedstawiania tego, o czym myślałem. No, a logicznym jest, że w końcu do owej tuby wejść musiałem. W każdym razie, powracając do teraźniejszości, po dotarciu na kolejne piętro ujrzałem przed sobą pomieszczenie, które posiadało na drugim końcu metalową ścianę. Dostrzegałem również rozwidlenia prowadzące w prawo i lewo oraz fragment niebieskich ikonek na podłodze informujących, że jakieś coś nie zostało aktywowane. Dostrzegałem także z prawej strony fragment niewielkiego podwyższenia, na którym zwykle stał przycisk na kostkę. No cóż, nadal nie mogłem za bardzo ocenić tej komory po pierwszym wyglądzie. Jedyne co wiedziałem to fakt, że na sto procent musiałem testować z użyciem kostki. To oczywiście dobrze, bowiem szczerze mówiąc to najbardziej lubiłem testy z kostkami. Nie wiem czemu, jakieś takie najprzyjemniejsze ze wszystkich możliwości testowania się wydawały. Cóż, może dlatego, że najprostsze. Jednak, na chwilę obecną, jako iż wyboru nie posiadałem oraz nie miałem co więcej pomyśleć, po prostu wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.


Po wejściu do pomieszczenia, najpierw spojrzałem w prawo, bowiem dlaczego nie. Po owej stronie faktycznie ujrzałem przycisk na kostkę, stojący koło siatki dematerializującej. Na ścianie naprzeciwko przycisku oraz tej znajdującej się za mną wisiał wielki ekran, który uruchomił się, gdy wszedłem do pomieszczenia. Za siatką dematerializującą z kolei zauważyłem biały panel ustawiony pod niewielkim kątem, ewidentnie służący do wykorzystania pędu. Testowałem tu już na tyle długo, że dało się w tym banalnie prosto zorientować. W oddali zaś widziałem...ym...co to kurwa było, tłok jakiś? Chyba tak, tak to wyglądało, ale z mej obecnej perspektywy nie mogłem mieć stuprocentowej pewności, że to faktyczny tłok. Aż uznałem, że wyjątkowo podejdę do wielkiego monitora, aby dowiedzieć się, czy miałem rację.

– Ten test wymaga użycia zjawiska pędu. – odezwała się kobieta z głośników, gdy spojrzałem na ekran informujący, że doszedłem do czterdziestego siódmego testu – Jednak tym razem postanowiliśmy nieco zmienić sposób jego użycia. – wyjaśniła, kiedy zauważyłem, że podświetlały się ikonki o kostce, użyciu pędu, jednak druga ikonka odnośnie pędu wyglądała znacznie inaczej. Zawierała ona czarną, prosto narysowaną postać wyrzucaną przez portal dzięki, właśnie, tłokowi – Posłuży do tego Zaawansowane Stacjonarne Urządzenie Tłoczące Aperture Science. – rzekła udowadniając, że w tym miejscu nawet głupi tłok posiadał wybitnie długą nazwę – Pamiętaj jednak, aby w kontakcie z owym urządzeniem zachować ostrożność, gdyż przy nieodpowiednim stosowaniu może stanowić niebezpieczeństwo. – przestrzegła, gdy ja odwróciłem się od ekranu i spojrzałem w lewo, ale tam ujrzałem jedynie obecnie zamknięte drzwi, które nie wiem co aktywowało, ale wnioskując po ikonkach na podłodze nie przycisk koło siatki dematerializującej – Powodzenia! – zakończyła, kiedy przeszedłem w takim razie przez siatkę dematerializującą.

Im już chyba na serio zaczynało się nudzić albo mieli dobrego dilera. Serio? Dawać JEBANY TŁOK do pomieszczenia testowego? Nie żeby coś, to zawsze jakieś urozmaicenie, ale i tak, wydawało mnie się to dziwne. W końcu wszyscy wiedzieli i wiedzą, że tłok nie stanowił niezbędnego elementu do użycia pędu. Dodatkowo przekonałem się o tym w poprzednich komorach testowych. No, ale cóż, może po prostu mieli na stanie za dużo tłoków i nie mieli ich do czego wykorzystać, i tak to się skończyło. No, ale podsumowując najważniejsze, że otrzymałbym jakieś urozmaicenie. To już ewidentny plus.


Jednak, powracając do mego testowania, po przejściu przez siatkę dematerializującą ujrzałem również za otwartymi drzwiami niedaleko tłoka przycisk do naciśnięcia. Widziałem też, że owy przycisk chyba aktywował również coś znajdującego się wyżej, bowiem od żółtych ikonek na ścianie koło drzwi odchodziły też niebieskie. A, OK, aktywował też najwidoczniej coś obok dyspozytora kostek. Uniosłem bowiem wzrok i wysoooko nad tłokiem dostrzegłem wnękę, do której prowadziły owe niebieskie ikonki. Tam też znajdował się dyspozytor kostek. Miło, to przynajmniej od razu wiedziałem, gdzie musiałem się dostać. Tylko hmmm, jak się tam dostać? No cóż, odpowiedź przyszła szybciej niż podejrzewałem i nawet nie zdążyłem się specjalnie długo zastanowić. Otóż szybko zorientowałem się, że przecież owa wnęka znajdowała się wysoko nad tłokiem, a przed nim samym podłoga została stworzona z materiału przewodzącego portale. Dlatego też najpierw pomarańczowy portal umieściłem równo naprzeciwko tłoku, a następnie nacisnąłem przycisk znajdujący się za otwartymi drzwiami. Dzięki temu ujrzałem, że tłok zaczął się obniżać, a kiedy to się działo niebieski portal dałem na białym fragmencie ściany nad owym. Następnie zaś, wskoczyłem w portal, aby wylądować na tłoku. W końcu obecnie i tak nie miał szans mnie zgnieść, a nie wiedziałem, kiedy zamierzał mnie wyrzucić.


Okazało się, że nie dojechał na sam dół, tylko do połowy i wtedy szybko ruszył w górę, wyrzucając mnie. No cóż, nie dziwne, w końcu ten tłok musiał zostać zrobiony tak, aby nie wyrzucić obiektu testowego ani za nisko, ani za wysoko, tylko w sam raz. No, ale nie zdążyłem się dłużej zastanowić, bowiem ujrzałem, że znajdowałem się nad wnęką z dyspozytorem. Widziałem, że nie dałbym rady przesunąć się tak, aby dostać się do owej, dlatego nim spadłem na białej podłodze w owej umieściłem niebieski portal. W sumie ta biała podłoga w owej wnęce też jeszcze bardziej mi uzmysłowiła, że powinienem dostać się do niej za pomocą portali. No, ale znowu nie zdążyłem więcej pomyśleć, bowiem szybko opadłem na podłogę i, po znalezieniu się na niej, wskoczyłem w pomarańczowy portal.


Po znalezieniu się tam, dostrzegłem również zamknięte drzwi, do których prowadziły owe ikonki, dzięki którym zauważyłem tę wnękę. Wnioskowałem, że powinienem je otworzyć, tylko nie wiedziałem jak. No cóż, kostkę obstawiałem, że miałem umieścić na przycisku przed siatką dematerializującą, tylko nie wiedziałem, jak ją za ową siatkę przedostać. Serio, teraz to miałem zagwostkę, musiałem się trochę dłużej nad tym zastanowić. Myślałem kilka minut, a to i tak wręcz Nadcud jak na ten tor testowy. Miałem kilka pomysłów, jednak szybko odpadały one ze względu na to, że wątpiłem, aby udało mnie się je w tym miejscu zrealizować do końca. Aż w końcu wpadłem na jeden pomysł, który, przynajmniej w mej głowie, zaraz bym się przekonał jak to się miało do rzeczywistości, brzmiał idealnie. Dlatego też, po wpadnięciu na niego, ucieszyłem się, że przyszedł mi do głowy. Wiesz, w pewnym momencie zacząłem obawiać się, że nic by mi nie przyszło do głowy i utknąłbym tu na wieki. Jednak w chwili obecnej, pozostało mi zrealizować mój plan, licząc na to, że faktycznie by zadziałał.


Najpierw jednak, cóż za plot twist, zeskoczyłem z kostką, szaleństwo, wiem. Po prostu wolałem ją mieć przy sobie, a nie gdzieś nie wiadomo gdzie. Następnie, postawiłem ją koło pomarańczowego portalu i poszedłem nacisnąć przycisk opuszczający tłok. Po zrobieniu tego, szybko podbiegłem do kostki i wrzuciłem ją w portal. Kiedy natomiast znalazła się na owym, pomarańczowy portal przerzuciłem na biały panel ścienny ustawiony pod lekkim kątem. Dzięki temu, gdy tłok obniżył się do połowy i szybko prostując się wyrzucił kostkę, przeleciała ona nad siatką dematerializującą i tym optymistycznym akcentem wylądowała koło przycisku. To stanowiło mój sposób na dostanie kostki tam, gdzie chciałem. Jednak ja na razie nie przedostawałem się za siatkę dematerializującą. Otóż, dostałem się we wnękę z dyspozytorem kostek używając do tego ponownie tłoka. Tam natomiast, postanowiłem udać się do tego zakratowanego pomieszczenia, które zauważyłem w oddali podczas obmyślania pomysłu na przejście tego testu. Jako iż widziałem, że podłoga w owym przewodziła portale, to jeden dałem tam, a do drugiego skoczyłem z owej wnęki. Dzięki temu zostałem wyrzucony na tyle wysoko, że mogłem umieścić jeden z portali na wysuniętym pod niewielkim kątem panelu. Po prostu uznałem, że portale by mnie się przydały, dlatego wolałem nie przechodzić na drugą stronę bezpośrednio przez siatkę dematerializującą. No, ale chwilę potem wpadłem w portal na podłodze i zostałem wyrzucony przed siebie tak bardzo, że aż z impetem uderzyłem w metalowy fragment ściany, który znajdował się nad pierwszym pomieszczeniem i opadłem.


Zabolało i to mocno oraz zakręciło mnie się w głowie. Który debil wpadł na pomysł, aby tak tworzyć ścianę? Jasne, obiekt testowy musiał jakoś wyhamować, aby się nie wyjebać na twarz po opadnięciu na podłogę, ale na pewno dało się to zrobić jakoś mniej inwazyjnie. To Aperture i to na dodatek w Opkolandii, posiadałem pewność, że coś by wymyślili. No, ale test kontynuować musiałem, jeżeli chciałem się kiedykolwiek z owego miejsca wydostać. Dlatego też, gdy przestało mnie się kręcić w głowie, umieściłem kostkę na przycisku. A nie, jednak się myliłem, ten przycisk też otwierał drzwi znajdujące się po lewej stronie. Mój błąd, ale tyle tu tych ikonek się znajdowało, że dało się pogubić, gdzie która szła. No, ale to też w sumie logiczne, że skoro tu znajdował się przycisk na kostkę, to powinien też otwierać te konkretne drzwi. Chyba zaczynałem się męczyć, przynajmniej psychicznie, ale czy dało się mnie winić? Musiałem przechodzić te testy ciągle i ciągle, nie mając nawet pięciu minut na odpoczynek. Liczyłem, że w którymś momencie dano by mi odpocząć, bowiem ja też mogłem się zmęczyć, nawet jeżeli wolniej niż ludzie nie 2.0-update 1.


Przechodząc jednak do dalszej części testu, za drzwiami ujrzałem biały fragment ściany, a właściwie biały panel ścienny i całą resztę niewielkiego pomieszczenia stworzonego z metalu. Hmmm, nie mówiło mi to co miałem wykonać w tej części testu, musiałem najwidoczniej po prostu przekroczyć owe drzwi. Nie, dobra, wiedziałem już co miałem zrobić, najprawdopodobniej miałem dostać się do tych drugich drzwi we wnęce z dyspozytorem kostek. Dlatego też w tym miejscu umieściłem pomarańczowy portal na białym panelu ściennym i dzięki temu dostałem się do zakratowanego pomieszczenia. Następnie, ten sam portal umieściłem na podłodze we wnęce z dyspozytorem i w niebieski wskoczyłem.

– Cudownie! – ponownie zachwyciła się kobieta z głośników, gdy odwróciłem wzrok w kierunku drzwi i ujrzałem, że za nimi po prostu znajdowało się wyjście z komory – Używanie pędu przy wykorzystaniu Zaawansowanego Stacjonarnego Urządzenia Tłoczącego Aperture Science – zaczęła znowu wymawiając tę wybitnie długą nazwę, jakby nie mogła po prostu powiedzieć prostego słowa tłok – jako element testowy przez dłuższy czas było kwestią dyskusyjną. – poinformowała, kiedy rozejrzałem się i po prostu przeszedłem przez drzwi wyjściowe – Jednak po jego wprowadzeniu obserwując zmagania obiektów testowych z tą komorą testową doszliśmy do wniosku – kontynuowała swoją wypowiedź, gdy przystanąłem, bowiem korytarz należał do krótkich, a ja chciałem wysłuchać jej wypowiedzi do końca – że jest to ciekawe i wnoszące sporo do testów rozwiązanie. – zakończyła, kiedy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby transportowej.

W sumie, jakby tak na to nie spojrzeć, to miała trochę racji. Z takim tłokiem jakby ktoś się postarał, to dało się stworzyć jeszcze wiele ciekawych testów. Obecnie w sumie też zauważyłem i odczułem, że, co w sumie logiczne, szybciej wyrzucało mnie przez portale, gdy stosowałem tłok. Ciekawiło mnie, czy spotkałbym w tym torze jeszcze jakieś pomieszczenia wykorzystujące owe urządzenie. Mimo iż, jak możesz się domyślić po mojej reakcji po pierwszym zobaczeniu tłoka w minionym teście, na początku nie byłem przekonany, to w sumie spodobało mnie się używanie pędu przy pomocy tłoka. Ciekawiło mnie też, czy zostaną do tych testów wprowadzone jeszcze jakieś nowe elementy. Obstawiałem, że tak, bowiem przede mną jeszcze pięćdziesiąt dwa pomieszczenia testowe do końca, więc nie zdziwiłbym się, gdyby twórcy tego toru wpadli na jakieś zupełnie nowe pomysły. Nie wiedziałem co prawda jakie nowe elementy mogłyby się pojawić. Może na przykład użycie do czegoś lasera, czy coś w tym stylu. Nie wiem, może na przykład służyłby jako jeden z elementów do aktywacji czegokolwiek. Hej, to nie taki głupi pomysł, mogliby coś takiego wykorzystać. Na pewno dało się coś więcej wymyślić, nie tylko na przykład laser. No cóż, mogłem gdybać, ale tak naprawdę przekonałbym się dopiero w przyszłości. Ten tłok na przykład okazał się sporym urozmaiceniem, w końcu dzięki niemu pęd wyrzucał mnie szybciej przez portale. W sumie co by nie mówić, pęd przy zastosowaniu portali to najlepszy element testowy, no nie oszukujmy się.


Dłużej jednak zastanowić się nie zdążyłem, bowiem ujrzałem, że doleciałem do czterdziestej ósmej komory testowej. No i już na starcie, jeszcze nie wychodząc z tuby, widziałem przed sobą więcej elementów pomieszczenia niż dotychczas, sukces! Po pierwsze i najważniejsze, dostrzegłem, że za szybą ustawioną chyba do połowy wysokości ściany, przelatywała sobie kulka energetyczna, co od razu powiedziało mi, jak miałem otworzyć wyjście z owej komory. W sumie kulka ostatnio praktycznie się nie pojawiała, więc jej obecność już aż tak mnie nie nudziła. Poza tym, do górnej, metalowej części, w którą wstawiona została szyba, prowadziły schody, jednak tylko po stronie, po której latała kulka. No cóż, może po prostu z jakiegoś powodu schody prowadzące na drugą stronę zostały umieszczone gdzieś z boku lub musiałem dostać się tam portalem. Do tego dostrzegałem fragment niebieskich ikonek i niebieski ekranik z czarnym znakiem „X" z boku, oznaczającym, że coś nie zostało aktywowane. No i widziałem też na końcu tegoż poziomu metalową ścianę z, jeżeli dobrze widziałem, boczną białą ścianą. No cóż, jak na razie nie miałem obrazu na temat poziomu trudności tego testu. Wiedziałem jedynie, że, zapewne, wyjście otwierała kulka energetyczna i tyle. Dlatego też oraz z faktu, że wyboru nie posiadałem, wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.


Po wejściu do testu ujrzałem, że ściana to tak naprawdę kilka wysoookich pomieszczeń odgrodzonych od głównego szybą, przez które miałem kostkę do odbiornika przekierować. Znajdował się tutaj też, w głębi pomieszczenia, wysunięty biały panel prawej ściany oraz przycisk do naciśnięcia. Drzwi widniały po drugiej stronie pomieszczenia, na lewej ścianie. No i też po prawej stronie miejsca, w którym ja stałem, zauważyłem przycisk na kostkę. Niedaleko niego wisiał wielki ekran, który uruchomił się, gdy wszedłem do środka. Kulka, która została tu umieszczona, to niestety nie ta zielona, więc miałem ograniczony czas przed wyparowaniem owej kulki, aby do odpowiedniego miejsca ją doprowadzić. To już z dołu wyglądało jak typ pomieszczenia testowego, z którym się nie polubię. Może gdyby wstawiono tu zieloną kulkę to spoko, ale tak to nie zdziwiłbym się, gdyby przechodzenie tego irytowało.

– Ja pierdolę. – powiedziałem do siebie widząc to wszystko i patrząc w górę.

– To pomieszczenie testowe jest najbardziej ekscytującym testem zawierającym kulkę energetyczną, jakie zostało umieszczone w tym torze testowym. – odezwała się kobieta z głośników, kiedy musiałem wykonać to pomieszczenie, dlatego rozejrzałem się za schodami prowadzącymi na drugą stronę, ale takowych nie ujrzałem. Dlatego też przedostałem się tam portalami – Aby otworzyć wyjście, musisz przeprowadzić kulkę energetyczną przez swego rodzaju labirynt. – streściła me zadanie w tym miejscu, gdy przeskoczyłem na drugą stronę i ujrzałem, że kulkę wyrzucał dyspozytor znajdujący się we wnęce za siatką dematerializującą – Miłej zabawy! – zakończyła, kiedy po podejściu bliżej białego, wysuniętego panelu u góry na metalowym suficie zauważyłem zamknięte, metalowe drzwi.

Wątpiłem, aby to pomieszczenie stanowiło miłą zabawę, naprawdę. Wiem, że to dziwne, że zwykle nie nastawiałem się aż tak negatywnie do danej komory testowej, ale rozumiesz. Po prostu to miejsce wyglądało na najbardziej irytujące do przejścia z tego toru testowego. Może dzięki takiemu podejściu bym się pozytywnie zaskoczył na końcu, zobaczymy. Na razie jednak, musiałem ową komorę przejść, bowiem inaczej nie mógłbym ruszyć dalej. Dlatego też, widząc owe metalowe drzwi w suficie, wiedziałem co miałem zrobić najpierw. Niebieski portal umieściłem na wysuniętym panelu ściennym, a pomarańczowy pod metalowymi drzwiami i nacisnąłem przycisk znajdujący się niedaleko. A nie, jednak nie, na razie nie miałem przekierowywać kostki. Po białej ścianie po drugiej stronie owych drzwi oraz wielkości pomieszczenia wywnioskowałem, że miałem tam wejść. Dlatego też od razu przeniosłem w odpowiednie miejsce pomarańczowy portal i, jako iż po aktywowaniu przycisku pomieszczenie przeszył dźwięk tykającego zegara, zaczekałem, aż drzwi ponownie zamkną się.


Nastąpiło to stosunkowo szybko, dlatego nie zdążyłem o niczym konkretnym pomyśleć. Po zauważeniu, że drzwi znowu zamknęły się, przeskoczyłem na drugą stronę i rozejrzałem się za miejscem, do którego miałem udać się dalej. Na szczęście szybko je znalazłem, bowiem po uniesieniu wzroku ujrzałem, że u góry znajdowały się takie same drzwi jak te, na których teraz stałem, tylko otwarte. Za nimi zaś widniała kolejna biała ściana, dlatego wyżej dostałem się portalami. Owo pomieszczenie zostało stworzone jako nieco większe, bowiem znajdował się w nim jeszcze przycisk do naciśnięcia. Widząc to, od razu przeskoczyłem na drugą stronę oraz przeszedłem do przycisku, ale tak, aby nie spaść. Po prostu drzwi nadal pozostawały otwarte, prawdopodobnie po to, aby nie ułatwiać testu czy coś. Nie wiedziałem co prawda jak zamknięcie tych drzwi ułatwiłoby zauważalnie test, ale przekonywałem się z każdą chwilą, że po tym miejscu NadWszystkiego spodziewać się mogłem. No, ale po dojściu do przycisku i naciśnięciu go, okazało się, że aktywował on coś również na określony czas. Nie wiedziałem na początku co, dlatego powędrowałem wzrokiem za żółtymi ikonkami odchodzącymi od niego.


Okazało się, że musiałem przeć jeszcze wyżej, bowiem otworzył on kolejne metalowe drzwi nade mną. Tam także musiałem dostać się portalem, bowiem dostrzegłem białą ścianę. Oczywiście nie zdążyłem za pierwszym razem wystrzelić portalu, musiałem jeszcze raz nacisnąć przycisk. Po prostu na początku nie wiedziałem, co owy aktywuje i dlatego. Ciekawiło mnie tylko, czy w końcu doszedłbym do jakiegoś sensowniejszego miejsca, bowiem takie wspinanie się powoli stawało się nudne. No i poza tym w ten sposób nie otworzyłbym sobie wyjścia, bowiem kulka energetyczna nie przeteleportowałaby się do odbiornika. Na szczęście okazało się jednak, że dochodziłem już do końca mej wspaniałej wspinaczki, bowiem po znalezieniu się w kolejnym pomieszczeniu, gdy uniosłem wzrok, ujrzałem że wyżej miałem dostać się portalami, ale z sufitu wydobywało się światło, więc jeszcze wyżej nie dało się pójść. I dobrze w sumie, bowiem ile można się wspinać, co nie? No, ale od razu dostałem się wyżej przez otwarte u góry drzwi i, po znalezieniu się tam, rozejrzałem się co dalej.


Przed sobą dostrzegłem długie pomieszczenie, w oddali nieco ciemniejsze. Po lewej stronie znajdowała się długa szyba, nie zdziwiłbym się, gdyby to miało wyglądać cool. Po Opkolandii wszystkiego dało się spodziewać, mimo iż moim skromnym zdaniem jeżeli chciano uczynić to miejsce cool, to szyba powinna być wysoka i jedyna na całe pomieszczenie. W oddali dostrzegałem też przycisk do naciśnięcia. No cóż, jedyne co mogłem tu zrobić, to po prostu nacisnąć ten nieszczęsny przycisk i sprawdzić, co on robił. Dlatego też ominąłem otwarte drzwi tak, aby nie spaść i podszedłem do przycisku. Po zrobieniu tego, nacisnąłem go, bowiem co innego. Kiedy to zrobiłem, usłyszałem, że drzwi na tym piętrze zamknęły się, oczywiście na określony czas. Cóż, sądziłem, że oznaczało to, że z jakiegoś powodu teraz powinienem jak najszybciej zejść. Po prostu nie widziałem innej możliwości, plus na stówę musiałem jakoś zejść, aby doprowadzić kulkę do odbiornika. Dlatego też pobiegłem w kierunku portalu, przebiegłem przez niego i zeskoczyłem przez otwarte drzwi. Następnie, jeden z nich umieściłem na białej ścianie koło kolejnych zamkniętych drzwi, ale po chwili, nim zdążyłem zastanowić się co dalej, te u góry zamknęły się, a u dołu otworzyły. Miło wiedzieć, że ten przycisk też za to odpowiadał, bowiem inaczej miałbym trochę problem. Jednak obecnie nie zastanawiałem się wiele, tylko zeskoczyłem przez otwarte drzwi.


W kolejnym pomieszczeniu ten sam portal co ostatnio także umieściłem na białej ścianie. No i właśnie wtedy akurat dźwięk zegara przestał tykać. Tylko...co dalej? Chociaż chwila, kiedy znajdowałem się na samym szczycie, zauważyłem na drugim końcu pomieszczenia jakąś dziurę w podłodze. Nie zwróciłem na nią większej uwagi, dlatego do tej pory ci o niej nie wspomniałem, ale uznałem, że może powinienem sprawdzić, co znajdowało się na jej dnie. Dlatego też po prostu przekroczyłem portal i, uważając, aby nie spaść, ruszyłem przed siebie. Długo nie szedłem, dlatego nie zdążyłem o niczym pomyśleć. Zaś po podejściu do dziury i spojrzeniu w nią, ujrzałem dłuuugi spadek i na jego końcu przelatującą kulkę energetyczną. Odbiornik znajdował się na suficie na drugim końcu tego korytarza, zauważyłem to po ikonkach. Oczywiście uniosłem wzrok, aby się upewnić czy się nie pomyliłem i okazało się, że miałem rację. Dlatego też pomarańczowy portal umieściłem na podłodze na dnie tego spadku, centralnie pod odbiornikiem. Znaczy portalu nie umieściłem idealnie równo, musiałbym posiadać przybliżenie w oczach, aby mnie się to udało, ale rozumiesz o co mi chodzi. Następnie zaś, poczekałem aż kulka przeleci na drugą stronę swego toru i skoczyłem w stronę portalu. Przyjemnie się spadało, szczerze mówiąc, szczególnie ze świadomością, że po spadnięciu na nogi nic by mnie się nie stało. Naprawdę, te kijki wysokoupadkowe to wybawienie w takim miejscu jak Aperture. Gdyby nie one już wtedy skończyłbym na wózku inwalidzkim, a tak przynajmniej dłużej mogłem nacieszyć się faktem, że normalnie chodziłem.


Jeeednak, wracając do tematu, po szybkim wpadnięciu w portal, zostałem wyrzucony do pomieszczenia pierwszego na mej poprzedniej trasie wspinaczki, a następnie opadłem na podłogę i cofnąłem się. O, dopiero teraz zorientowałem się, co aktywował przycisk na kostkę. Okazało się, że otwierał on inne metalowe drzwi, te jak na przykład w poprzedniej komorze testowej, które odgradzały kulkę od wysuniętego białego panelu. W końcu i tak bym to zauważył, ale miło, że zorientowałem się wcześniej niż później. Dlatego też niebieski portal dałem na biały, wysunięty panel ścienny i ruszyłem w stronę przycisku.


Teraz zdążyłem się przy okazji trochę dłużej zastanowić nad czymś. Szczerze i uczciwie, to zaczynałem robić się głodny. Nie wiedziałem ile czasu minęło od mego obudzenia się tutaj, ale skoro robiłem się głodny, to sporo. W końcu ostatnie co jadłem przed trafieniem do tego ośrodka to śniadanie tamtego feralnego dnia. W ogóle kurde, naprawdę przydałby mnie się zegarek, bowiem nie wiedziałem, ile czasu się tutaj znajdowałem. Nie zdziwiłbym się jeżeli z dwa dni, bowiem jasne, przechodziło się te testy dość szybko, ale nadal musiałem przemierzyć ich multum. No, a fakt, że w tym miejscu nie dostrzegałem ani okien, ani żadnego zegara nie pomagało. W sumie fakt, że nie odczuwałem senności też nie działało na korzyść, bowiem dzięki temu mógłbym określić, ile dni tutaj przebywałem. Przydałaby się konsola rzeczywistości, w niej zawsze dało się sprawdzić godzinę, no ale bez mych mocy nie mogłem cheatować życia i co za tym idzie nie mogłem dostać się do konsoli rzeczywistości. Kurwa. Czemu ktoś nie wpadł na pomysł wmontowania zegarka w działo portalowe? Nie musiałby zajmować nie wiadomo ile miejsca, mógł składać się z niewielkiego ekraniku i by starczyło. To nie kasyno, aby zegarów nie umieszczać.


No i dłużej zastanowić się nie mogłem, bowiem doszedłem już do przycisku i stanąłem na niego, otwierając drzwi. Po zrobieniu tego, kulka przeleciała przez portal i zaczęła lecieć wysoooko w stronę odbiornika. Szczerze, wyglądało to nawet fajnie jak się tak temu przyglądało. Pewnie dlatego, że nigdy wcześniej nie miałem okazji popatrzeć na kulkę lecącą tak wysoko. No, ale szybko wpadła do odbiornika i otworzyła wyjście z testu. Szczerze, jednak nie okazało się to pomieszczenie aż tak irytujące. Plus też tak średnio polegało na przeprowadzeniu kulki przez labirynt, no ale co kto wolał. Najważniejsze, że akurat w tym wypadku się myliłem i pomieszczenie nie okazało się tak denerwujące do przechodzenia jak zakładałem.

– Gratulacje! – pochwaliła mnie kobieta z głośników, gdy umieściłem pomarańczowy portal nad drzwiami – Najśmieszniejsze jest to, że pomysł na ten test powstał przypadkiem. – mówiła, kiedy umieściłem niebieski portal na podłodze koło przycisku i wskoczyłem w niego – Zastanawialiśmy się, jak można by urozmaicić komory testowe zawierające kulkę energetyczną, aby obiekty testowe nie doświadczały uczucia powtarzalności. – wyjaśniła, gdy wskoczyłem w portal i wylądowałem tyłem do wyjścia, po czym po prostu odwróciłem się i ruszyłem do tuby transportowej – Uznaliśmy, że sposób z labiryntem może być całkiem ciekawy. – mówiła, kiedy przystanąłem przy siatce dematerializującej, bowiem chciałem dosłuchać jej wypowiedzi do końca – A jako iż według większości obiektów testowych ten test jest najprzyjemniejszy, to można z całą pewnością stwierdzić, że nam się udało. – zakończyła, gdy przekroczyłem siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby transportowej.

Czy ja wiem czy najprzyjemniejszy? Jakbym ja miał oceniać, to z tych czterdziestu ośmiu pomieszczeń testowych najprzyjemniejszy wydawał mnie się ten, w którym musiałem przy użyciu pędu doskoczyć na sam szczyt komory do wyjścia. No, ale w sumie różni ludzie, różne gusta, może ktoś faktycznie uznawał to za najlepszy test ze wszystkich stu. Chociaż teraz też zastanawiałem się jak wyglądało pozostałe pięćdziesiąt jeden pomieszczeń testowych. No cóż, w końcu bym się przekonał, bowiem kiedyś musiałem dojść do końca.


Chciałem jednak, aby ten koniec jak najszybciej nastał. Nie wiem co ćpał ktokolwiek, kto umieścił mnie w stukomorowym torze testowym, ale zaczynało mnie się na serio to wszystko dłużyć. No, ale czy można mnie o to winić? Sto testów to naprawdę masakra, nie wiedziałem, czy mogłem trafić do gorszego toru.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top