VI

W czasie drogi do już dwudziestego czwartego testu ze stu rozmyślałem sobie czy może nie ułatwić sobie wyjścia z Aperture. Wszakże jeżeli dałbym się przez coś w danym teście zabić, to po powrocie do piekła mógłbym przez nie przejść w dowolne miejsce świata. Jednak, bardzo szybko odrzuciłem tę myśl. Jeżeli za moim znalezieniem się w tymże ośrodku stał Zardonic, to mogłem mieć stuprocentową pewność, że nie da mi tak łatwo wyjść i znowu trafię do tej placówki. Jedyne co, to straciłbym czas, więc wolałem po prostu normalnie wydostać się z tego miejsca. Tylko, zakładając że dostałem się tu przez NadZardonica, po co on to zrobił? Przecież posiadał wiedzę absolutną i używał jej na co dzień, więc powinien wiedzieć, że zacząłem się zmieniać i już nie zachowywałem się w ten sam sposób co kiedyś. Ułożyłem sobie normalne życie razem z tobą i naszymi dziećmi oraz po prostu chciałem żyć jak cywilizowany człowiek. No, ale nie, bowiem Federicowi najwidoczniej się coś ubzdurało i wsadził mnie tutaj. Ciekawiło mnie czy miałem tutaj zostać na zawsze czy w końcu dostałbym możliwość wyjścia stąd. W sumie, po tym skurwysynie mogłem oczekiwać absolutnie wszystkiego czy wręcz mógłbym powiedzieć Nadwszystkiego. Jasne, jako iż ci to opowiadam, to wiadomo, że w końcu się wydostałem, ale wtedy nie mogłem z całą pewnością stwierdzić, że wróciłbym do ciebie.


Nie zdążyłem się jednak dłużej zastanowić, gdyż zauważyłem, że doleciałem do kolejnego pomieszczenia testowego. Przed sobą zauważyłem jedynie metalową ścianę z znaczkami wskazującymi, że wyjście znajdowało się u góry. Również dostrzegałem fragment ikonki informującej czy dana rzecz została uruchomiona, czy też nie. Po lewej stronie dostrzegałem białą ścianę z fragmentem wielkiego ekranu, obecnie wyłączonego. Także dostrzegałem skręt w prawą stronę. No cóż, to nie mówiło mi praktycznie nic o komorze, do której teraz doszedłem. A jako iż nie miałem jak skomentować tego, co widziałem, to po prostu wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie.


Po wejściu do tegoż poziomu testowego, po prawej stronie zauważyłem podwyższenie z przyciskiem, który dało się nacisnąć. Niedaleko zaś znajdowało się przejście do dalszej części testu. Po uniesieniu głowy dostrzegłem też, że pomieszczenie zostało stworzone jako naprawdę wysokie. W oddali widziałem też wysunięty pod kątem panel ścienny oraz fakt, że nad podwyższeniem z przyciskiem znajdował się biały fragment sufitu. Cóż, to jeszcze niewiele mówiło mi o poziomie trudności tego pomieszczenia, bowiem kto wiedział, co znajdowało się we wnęce po prawej stronie. Może tam umieszczono większą część tegoż testu, kto ci tam wiedział.

– Ten test jest kolejnym, który wymaga zastosowania zjawiska pędu. – przemówiła kobieta z głośników, gdy podszedłem do wielkiego, już uruchomionego ekranu, informującego że doszedłem do testu dwudziestego czwartego ze stu – Nie jest bardzo trudny, ale wymaga od ciebie użycia sprytu. – zakończyła, kiedy zauważyłem, że podświetlone ikonki na dzisiaj to tylko te informujące o konieczności wykorzystania pędu.

Szczerze, skoro wymagał zastosowania sprytu, to aż ciekawiło mnie, co miałem tutaj zrobić. Liczyłem na to, że mimo iż tylko te dwie ikonki się świeciły, to trochę tutaj spędzę. Rozumiesz, skoro już musiałem przechodzić ten tor, to chciałem otrzymać chociaż minimalne wyzwanie. W każdym razie, po odejściu od wielkiego monitora, kiedy chciałem skręcić w prawo, zauważyłem że takiego wała, przejście blokowały jakieś prostokątne drzwi z lekko oświetloną strzałką skierowaną w dół. No to cóż, skoro nie mogłem tamtędy przejść, to postanowiłem sprawdzić, gdzie znajdował się pomarańczowy portal. W tym celu wystrzeliłem niebieski pod sobą i wskoczyłem w niego. Okazało się, że znajdował się on na wysuniętym pod kątem panelu ściennym, gdyż chwilę później wypadłem przez niego i zacząłem ponownie lecieć w kierunku niebieskiego portalu. Szczerze to przyjemnie mnie się spadało, musiałem przyznać. Może to dlatego, że bardzo, baaardzo dawno nie miałem możliwości spadać z tak wysoka, więc to dla mnie w sumie coś nowego, bowiem odzwyczaiłem się od tego. Nie zdążyłem się jednak zbyt długo zastanowić, gdyż wpadłem w niebieski portal i zostałem wyrzucony przed siebie. Przeleciałem nad podwyższeniem z kolejnym przyciskiem do naciśnięcia i spadłem na metalową podłogę z jeszcze jednym przyciskiem do naciśnięcia. Ja nie mogę czy tutaj ktoś uzależnił się od przycisków? Pierwszy raz spotkałem się w tym torze testowym z pomieszczeniem, w którym przyciski znajdowałyby się tak blisko siebie. No cóż, z drugiej strony musiał istnieć sens takiego ustawienia, co nie?


Obecnie jednak, nacisnąłem przycisk aby sprawdzić co robił. Okazało się, że rozsuwał on kwadratowy fragment podłogi w miejscu, w którym się znajdowałem. U dołu, z tego co widziałem, znajdowało się wyłączone urządzenie emitujące portal i kolejny przycisk do naciśnięcia do kolekcji. Chociaż w sumie, może w magazynie mieli nadmiar przycisków do naciśnięcia i ot co z tego wyszło. Po tym miejscu dało się spodziewać w sumie wszystkiego, co nie? No, ale cóż, od razu zeskoczyłem przez dziurę w podłodze i, lądując pomiędzy tymi dwoma półkolami emitującymi portal, podszedłem do przycisku. Po jego naciśnięciu, otworzyły się drzwi oraz uruchomił portal. Widząc to, od razu wyszedłem z pomieszczenia i podszedłem do podwyższenia z pierwszym przyciskiem do naciśnięcia. Następnie, na dość wąskim, białym fragmencie ściany wystrzeliłem niebieski portal i wróciłem się do pomieszczenia z pomarańczowym portalem. Po znalezieniu się tam, wskoczyłem w niego i nacisnąłem przycisk. Z tego co usłyszałem oraz zobaczyłem, przeniosło to pomarańczowy portal na wysunięty pod kątem panel ścienny. Od razu widziałem, co miałem zrobić.


Otóż, podszedłem do krawędzi podłogi, na której się znalazłem i na dół wystrzeliłem niebieski portal. Po wykonaniu tego, wskoczyłem w niego. Jako iż prędkość nie okazała się tak duża aby przerzucić mnie z powrotem na metalową podłogę, wylądowałem na podwyższeniu z drugim przyciskiem. Po znalezieniu się tam, jako iż za bardzo wyboru nie miałem, nacisnąłem ten guzik. Okazało się, że przenosił pomarańczowy portal na podłogę u dołu. Jednak, chował on również wysunięty panel ścienny. Dobrze, że przynajmniej nie działo się to na czas, to mogłem się trochę rozejrzeć i zastanowić się, gdzie dać niebieski portal. Odpowiedź w sumie przyszła bardzo szybko, bowiem dostrzegłem nad pomieszczeniem głównym białą ścianę. Właśnie na nią, najwyżej jak się dało, wystrzeliłem owy portal, zeskoczyłem na metalową podłogę aby otworzyć jej środkową część i wskoczyłem w kierunku tego pomarańczowego.


Ja nie mogę, ale nuda. Liczyłem na to, że to jeszcze nie koniec samego testu, bowiem jak na razie jedyne co w nim robiłem to stosowałem pęd i naciskałem przyciski. Liczyłem na to, że chociaż druga połowa tego toru okaże się bardziej wymagająca, bowiem dało się zanudzić. Jasne, do drugiej połowy tego toru jeszcze dwadzieścia sześć pomieszczeń, ale przynajmniej mogłem żywić nadzieję, że powoli zbliżałem się do trudniejszej części. No, ale nie zastanowiłem się za długo, bowiem bardzo szybko wpadłem w portal i zostałem wyrzucony przed siebie.


Nie no kurwa, jaja sobie ze mnie robili. To tyle. Na serio. To cały test. Dwudziesty czwarty test ze stu, powoli zbliżałem się do połowy całego toru, a tu nadal takie banały. Chciałem w końcu dostać coś bardziej wymagające, a nie takie prościzny, bowiem zaczynałem się nudzić, no. Chciałem jakoś lepiej przeżyć taki długi tor, a nie, że musiałem zdychać z nudów. No cóż, pozostała mi jeszcze cała masa pomieszczeń do pokonania, może wreszcie trafiłbym na coś trudniejszego. No, ale nie zdążyłem się jakoś specjalnie zastanowić, gdyż kiedy szedłem do tuby transportowej, odezwała się kobieta z głośników:

– Wspaniale! – zachwyciła się, gdy szedłem w kierunku wyjścia – Coraz lepiej radzisz sobie z każdym trudniejszym testem. – skomplementowała mnie, kiedy ze względu na długość korytarza bardzo szybko przeszedłem przez siatkę dematerializującą – Liczę na to, że nie przestaniesz być najlepszym obiektem testowym, jakiego kiedykolwiek mieliśmy. – zakończyła, gdy wszedłem do tuby transportowej i zacząłem unosić się w kierunku już dwudziestego piątego testu.

Oj, bez przesady, po prostu te komory testowe nie należały do trudnych, ba, bardzo szybko je przechodziłem. Żałowałem, że nie miałem zegarka na rękę przy sobie, bowiem chciałbym wiedzieć ile w ogóle czasu minęło od mego obudzenia się tutaj do przejścia tego poziomu. Podejrzewałem, że godzina, maksymalnie dwie, bowiem jednak mimo wszystko tych komór trochę przejść musiałem. Swoją drogą, zastanawiałem się jak nazywał się przemawiający do mnie komputer. Na sto procent posiadał jakąś nazwę i chciałem ją poznać aby łatwiej się odnosić do tego komputera podczas opowiadania tobie o tych wszystkich wspaniałych przygodach. No cóż, ten komputer nie przedstawił się, więc musiałem liczyć na to, że w końcu poznałbym jego nazwę. Tak, wiedziałem i wiem, że ten komputer przemawiał do mnie żeńskim głosem, więc może powinienem się odnosić w rodzaju żeńskim, ale słowo „komputer" to rodzaj męski, więc po prostu tak łatwiej się odnosić. Oczywiście gdybym poznał jego nazwę, to zacząłbym odnosić się rodzajem żeńskim, rozumiesz. No i liczyłem na to, że faktycznie zostanę wypuszczony po całym torze testowym z tego miejsca. Po prostu chciałem już wrócić do domu, no ale jeżeli faktycznie Zardonic mnie tu zamknął, to podejrzewałem, że postarał się abym tak szybko nie wyszedł. Skurwiel jeden, jakby nie mógł zająć się swoim życiem, tylko wtryniał się w cudze. Rozumiem, że pełnił rolę jednego z dwóch Nadbogów, ale i tak wyjątkowo często wtrącał nosa w nie swoje sprawy.


Nie zdążyłem się dłużej zastanowić, gdyż w którejś chwili zauważyłem, że dotarłem do kolejnej komory testowej. Przed sobą nie zauważyłem za wiele. Jedynie fakt, że przede mną znajdowało się przejście do testu, które prowadziło przez kwadratowe, puste pomieszczenie. Na końcu tego wszystkiego, już w komorze testowej, widniały drzwi. No cóż, to nie mówiło mi, co znajdowało się w samej komorze, więc nie mogłem niczego specjalnego oczekiwać. Po prostu wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie.

– Następny test zawiera nowy element. – przemówiła kobieta z głośników, kiedy wszedłem do pustego przedsionka testu, że tak to nazwę – Jest to Stacjonarne Urządzenie Przekierowujące Kulkę Energetyczną Aperture Science. – wyjaśniła, ujawniając że w tym miejscu wszystko posiadało ekstremalnie długie nazwy, gdy podszedłem do wielkiego ekranu, który się włączył i informował, że doszedłem do testu dwudziestego piątego ze stu – Dzięki niemu ten test wymaga dłuższego zastanowienia się, nim uda się go przejść. – poinformowała, gdy dostrzegłem podświetlone ikonki odnośnie kulki energetycznej, a także jedną nową. Przedstawiała kostkę umieszczoną w jakimś, wyglądającym na hologramowy, sześcianie – Jednak dla osób z twoimi umiejętnościami nie powinien on stanowić problemów. – skomplementowała mnie, kiedy ruszyłem w kierunku testu – Powodzenia! – zakończyła, kiedy wszedłem do testu i na dzień dobry ujrzałem po mojej lewej stronie dyspozytor kulki.

No ja liczyłem na to, że wreszcie dotarłem do jakiegoś trudniejszego testu. Chciałem w końcu dostać jakieś wyzwanie, a nie takie banały jakie otrzymywałem do tej pory. No, ale wracając do teraźniejszości, gdyż nie miałem jak za bardzo skomentować wypowiedź kobiety z głośników, po odwróceniu głowy w prawo dostrzegłem odbiornik kulki energetycznej oraz fakt, że ona sama uderzała w metalowy fragment ściany. Urządzenie odbijające ową kulkę też tutaj widniało. Faktycznie składało się z hologramowego modelu kostki, do którego należało włożyć tę właściwą. Owy hologram przytrzymywał jakiś świecący na niebiesko stożek, który swoją drogą też wyglądał na hologramowy. Widziałem również naprzeciwko dyspozytora urządzenie emitujące pomarańczowy portal, wysunięty panel ścienny naprzeciwko urządzenia odbijającego, gdyż tak dla ułatwienia teraz zacznę je nazywać i dyspozytor kostek gdzieś we wnęce w rogu. No cóż, liczyłem na to, że to nie cały test, bowiem od razu wiedziałem jak go wykonać.


Najpierw podszedłem do dyspozytora kostek, który po mym podejściu bliżej kulturalnie wyrzucił kostkę. Po podniesieniu jej, podszedłem do owej, podniosłem ją i zaniosłem do urządzenia przekierowującego. Kiedy zaś włożyłem ją w hologramową formę kostki, z czterech urządzeń znajdujących się u dołu wytworzyły się różowe łuki, które prowadziły do kratki w tym samym kolorze, która wytworzyła się wokół kostki. Ciekawiło mnie, jak oni w Aperture coś takiego wynaleźli. Jasne, to mogło ubarwić komory testowe, ale nie sądziłem, że nawet w Opkolandii takie cuda dało się osiągnąć w dwudziestym pierwszym wieku. To miejsce jeszcze nie raz by mnie zaskoczyło, tak podejrzewałem. No, ale obecnie musiałem wykonać test, dlatego niebieski portal na białym, wysuniętym fragmencie ściennym. Kiedy zaś po kilku chwilach kulka uderzyła w kostkę, owa zdezintegrowała się, ale kulka przeleciała przez portal.

– Nie przejmuj się zdezintegrowaną kostką. – przemówiła kobieta z głośników, gdy kulka wpadła do odbiornika, otwierając drzwi – Możesz je dezintegrować do woli, mamy ich pełne magazyny i ciągle dotwarzane są nowe. – zapewniła, kiedy ruszyłem w kierunku drzwi z nadzieją, że to jeszcze nie koniec testu.

W sumie nie dziwiło mnie to, że mieli mnóstwo kostek i tworzyli nowe. Podejrzewałem, że to nie jedyny tor testowy, jaki się tu znajdował oraz, że w niektórych używało się kilku kostek do otworzenia wyjścia. No i oczywiście nie przejmowałem się kostką, w końcu to nie moja własność, ale i tak miło wiedzieć, że dla Aperture to nie problem. No, ale nie zdążyłem się jakoś specjalnie długo zastanowić, gdyż ujrzałem, że doszedłem do drzwi. Po przejściu przez nie, przekroczyłem korytarz z jednym skrętem w drugie prawo a.k.a lewo.


Ufff, to na szczęście jeszcze nie koniec testu, a już się obawiałem. Otóż, przed sobą zauważyłem siatkę dematerializującą, a za nią urządzenie przekierowujące i odbiornik kulki. No cóż, jako iż tamta część poszła mi banalnie prosto, to liczyłem, że chociaż nad tą musiałbym się dłużej zastanowić przed jej przejściem. Dlatego też i w sumie też dlatego, że wyboru nie miałem, przekroczyłem ową siatkę. Zauważyłem, że to ostatnia część tego testu, gdyż po mojej lewej stronie widniały drzwi z oznaczeniami wyjścia z samej komory. Po mojej prawej stronie znajdowała się dziura w podłodze, nad którą wisiały dyspozytory kostek, które po moim wejściu wyrzuciły po jednej. Po drugiej stronie pomieszczenia dostrzegałem drugie urządzenie przekierowujące oraz dyspozytor kulki i wysunięte dwa panele ścienne. Wysunięty, biały fragment ściany z pomarańczowym portalem znajdował się na wysuniętym panelu ściennym w dziurze w podłodze. Odbiornik owej widniał po stronie pomieszczenia, do której trafiłem.


No do jasnej niedojebanej. Ja naprawdę liczyłem na coś trudniejszego, a nie na takie banalne nudy, no. Od razu wiedziałem, co należało zrobić, no. Nie musiałem nawet pięciu minut się zastanawiać, bowiem to dało się zauważyć od razu. Kurde, to że komora testowa została podzielona na dwie części nie sprawiało automatycznie, że owe stanowiły jakiekolwiek wyzwanie. No, ale cóż, jeżeli chciałem się wydostać, to musiałem wykonać i ten test, dlatego od razu przystąpiłem do działania. Na początku strzeliłem portal na ścianie koło wejścia do tej części testu i zeskoczyłem do dziury. Podszedłem do jednej kostki oczywiście, wziąłem ją i razem z nią przeszedłem przez portal. Następnie, po znalezieniu się w głównej części testu, wstawiłem kostkę do urządzenia przekierowującego. Kiedy zaś się tam znalazła, portal wystrzeliłem na wysuniętym panelu po drugiej stronie i wykonałem taką samą czynność co przed chwilą.


Kiedy to miałem z głowy zająłem się przekierowywaniem kulki do odbiornika, no tylko najpierw wróciłem na podwyższenie z odbiornikiem. Kiedy tam stałem, portal wystrzeliłem w miejsce, w które uderzała wydobywająca się z dyspozytora kulka. Gdy ta przeleciała przez pomarańczowy portal, niebieski strzeliłem na drugi wysunięty panel, ten naprzeciwko urządzenia przekierowującego. Dzięki temu, kulka po wpadnięciu w pomarańczowy portal odbiła się od jednej kostki, poleciała w kierunku drugiej, odbiła się od niej i wpadła do odbiornika otwierając wyjście. Koniec.


No kurde wyrąbiście, ale nie dostałem żadnego zapowiadanego wyzwania. Jasne, kobieta z głośników raczej nie powiedziałaby mi prosto w twarz, że te testy to prościzna, ale i tak powinna jakoś wiarygodniej je zapowiadać. Co prawda nie wiedziałem co miało czekać mnie dalej, ale jeżeli pozostałe siedemdziesiąt pięć testów też stworzono jako takie banalne to ja dziękuję. Jasne, musiałem je przejść jeżeli chciałem się wydostać, ale rozumiesz, chciałem chociaż trochę wyzwania aby nie umrzeć tutaj z nudów.

– Poradziłeś sobie perfekcyjnie! – skomplementowała mnie kobieta z głośników, kiedy szedłem w kierunku wyjścia – Zazwyczaj obiekty testowe mają problem ze zrozumieniem działania Stacjonarnego Urządzenia Przekierowującego Kostkę Aperture Science. – wyjaśniła, gdy przeszedłem przez drzwi i szedłem w kierunku tuby transportowej – Ty jednak sukcesywnie łamiesz te schematy. – ponownie mnie skomplementowała, kiedy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby.

Em przepraszam ja cię panie bardzo, że co kurwa? Ona kłamała aby jeszcze bardziej mnie wyidealizować czy naprawdę poprzednie obiekty testowe to skończeni debile? Wydawało mnie się niemożliwe aby mieć problem ze zrozumieniem działania tak prostego urządzenia. Po prostu, wstawiasz w oznaczone miejsce kostkę i portalami przekierowujesz w jej kierunku kulkę, tyle. Żadnej filozofii, dziecko z upośledzeniem umysłowym powinno bezproblemowo to zauważyć. Jasne, po świecie, nawet w Opkolandii, chodziło i chodzi mnóstwo debili, ale umówmy się, bez przesady. Żaden normalny, zdrowy umysłowo człowiek nie powinien widzieć w minionym teście problemów. No chyba, że testowali na naćpanych ludziach, to może miało to jakieś swoje uzasadnienie. Chociaż akurat w to wątpiłem, gdyż inaczej takie obiekty testowe prędzej zdemolowałyby komory testowe lub nie przeszły nawet testu zerowego. Nie wiedziałem, co za bezmózgich debili przede mną brano na obiekty testowe, naprawdę. Jasne, na razie nie miałem podstaw aby twierdzić, że kobieta z głośników mnie okłamywała, ale to aż się wierzyć nie chce, że ktoś mógł natrafić na problem podczas rozwiązywania tego testu.


Nie zdążyłem się jednak dłużej zastanowić, gdyż w którejś chwili zauważyłem, że dotarłem do dwudziestego szóstego poziomu tych nudów. Znowu, nie dało się nic wstępnie o teście powiedzieć. Przed sobą widziałem jedynie białe ściany. Po prawej i lewej stronie znajdowały się rozwidlenia, a na końcu widocznego przede mną korytarza jakaś wnęka w ścianie bez niczego, a przynajmniej tak wyglądało to z mojej odległości. No cóż, pozostało mi liczyć na to, że ta komora została stworzona na trudniejszą, bowiem zanudziłbym się tutaj inaczej. Dlatego i też z faktu, że wyboru nie posiadałem, wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.

– W tym teście znajduje się kolejny nowy element. – poinformowała kobieta z głośników, gdy szedłem przez krótki korytarz – Jest to Sferyczne Sufitowe Urządzenie Dezintegrujące Aperture Science, które dezintegruje kulkę energetyczną – kontynuowała, dalej udowadniając, że w tym ośrodku wszystko posiadało ekstremalnie długie nazwy, kiedy przy okazji doszedłem do pustego pomieszczenia jedynie z pomieszczeniem obserwacyjnym oraz wielkim ekranem, który włączył się oraz dostrzegłem, że to wgłębienie w ścianie to w rzeczywistości korytarz prowadzący do testu – a przy nieodpowiednim używaniu może zdezintegrować też i obiekt testowy. – ostrzegła, gdy podszedłem do ekranu informującego, że trafiłem do testu dwudziestego szóstego ze stu – Bądź ostrożny. – zakończyła, kiedy spojrzałem na podświetlone ikonki na dzisiaj.

Okazało się, że podświetlono standardowe ikonki odnośnie kulki energetycznej, ale też jedną nową. Przedstawiała ona jakieś metalowe, mechaniczne ramię zwisające z sufitu i trzymające jakąś czarną kulę. W sumie ciekawiło mnie, jak w rzeczywistości wyglądało to urządzenie. Umówmy się, w Opkolandii większość niebezpiecznych spraw wyglądało ładnie lub przynajmniej interesująco z jakiegoś powodu. A poza tym liczyłem, że ta kula jakoś utrudniłaby to pomieszczenie testowe abym dostał chociaż trochę wyzwania. Wiem, wiem, powtarzałem się i prawdopodobnie zaczyna cię to nudzić, ale rozumiesz, co nie. Jasne, chciałem wydostać się z tej placówki i wrócić do domu, ale jednocześnie nie chciałem podczas tego umrzeć z nudów, a na razie te testy mogły do tego doprowadzić.


Nie zdążyłem się jednak jakoś specjalnie dłużej zastanowić, gdyż w którejś chwili ujrzałem, że dotarłem do testu. Wyjście znajdowało się naprzeciwko mnie, a niedaleko niego widniał wysunięty panel ścienny, a na równoległej ścianie znajdował się odbiornik kulki. Atrakcja tygodnia czyli ta dezintegrująca kula też się tutaj znajdowała. Trzymało ją faktycznie metalowe, mechaniczne ramię zwisające z sufitu i wyglądające nieco jak ręka ludzka, tylko metalowa. Sama kula posiadała kolor czarno-fioletowy oraz emitowała fioletowe światło. Na dole, wokół niej, ustawiono metalowe barierki odgradzające ją od testu, ewidentnie aby jeszcze bardziej podkreślić, że to zabójcze ustrojstwo. No, ale faktycznie, wyglądało ładnie, tak jak dało się domyślić. I faktycznie miała ona służyć za utrudnienie, gdyż na ścianie obok znajdował się wysunięty panel ścienny z uruchomionym pomarańczowym portalem, a na równoległej ścianie przejście do dalszej części testu. No to sprawdźmy, może to faktycznie coś dało w kwestii wzrostu poziomu trudności.


No to na początku udałem się w kierunku przejścia do dalszej części testu, gdyż w tej głównej znajdowała się jedynie ta kula, pomarańczowy portal, przycisk i odbiornik kulki. Swoją drogą, wiem że to nic istotnego, ale ta kulka posiadała w rzeczywistości kolor indygo. Poznawałem to po tym, jakie światło emitowała, gdyż niebezpiecznie bardzo przypominało Indigo Spectral Frequencies. No, ale że mnie nie paliło, to oznaczało, że albo nie została z tego stworzona, albo mimo zablokowania mych nadprzyrodzonych zdolności owo światło nic mi nie robiło. Przechodząc jednak do właściwej części testu, po wejściu do dalszej części testu ujrzałem jedynie dyspozytor kulki. No do jasnej niedojebanej. Serio? SERIO? Kolejny banalny test?! Od razu wiedziałem, co musiałem zrobić, nawet sekundy się nie zastanawiałem! Powoli zaczynało mnie to irytować, no, bowiem dało się tutaj umrzeć z nudów. Serio, jeżeli już nie mogłem się wydostać, to chociaż chciałem wyzwanie dostać, a nie. Jasne, proste pomieszczenia testowe to plus w tym względzie, że szybciej bym je skończył, ale i tak. Twórca tego toru testowego powinien się wykazać. Ja rozumiałem, że stworzenie stu poziomów to dość żmudna i czasochłonna praca, ale jednak raz na jakiś czas autor/ka mógł/mogła się wysilić.


Przechodząc jednak do teraźniejszości, od razu wykonałem ten test. Na początku wystrzeliłem niebieski portal na fragment ściany, w który uderzała kulka. Kiedy wpadła przez portal, uderzyła w indygo kulę. Po zrobieniu tego, wyparowała, a z kuli wydobyło się kilka wiązek prądu, które jednak nic mi nie zrobiły, nawet kiedy wyszedłem. Oczywiście to dobrze, bowiem nie chciałem tutaj ginąć. No, ale jako iż kulka ciągle po uderzeniu w indygo kulę dezintegrowała się, udałem się w kierunku przycisku. Umówmy się, on na sto procent albo wyłączał, albo w jakiś inny sposób usuwał z drogi tę indygo kulę. Widziałem, że kulka otwierała wyjście, a w tym teście nie znajdowało się nic innego, więc co mogło robić? Okazało się, że miałem rację, gdyż kiedy wszedłem na przycisk kula co prawda nie schowała się, ale uniosła, torując przelot dla kulki. Po zauważeniu tego, gdy kulka znalazła się w tym samym pomieszczeniu co ja, niebieski portal szybko umieściłem na wysuniętym fragmencie ściany skierowanym w stronę odbiornika. Kilka sekund później, kulka wpadła w portal i w odbiornik otwierając wyjście. Dałaby mi ta kobieta z głośników coś trudniejszego do przejścia, a nie. No chyba, że z jakiegoś powodu zostałem uznany za debila, który nie poradzi sobie z trudniejszymi testami. Szczerze to wątpiłem w to, bowiem niby na jakiej podstawie mogli ocenić moją inteligencję, gdy pozostawałem nieprzytomny, co nie?

– Cudownie! – przerwała me rozmyślania kobieta z głośników, znowu się mną zachwycając – Osiem na dziesięć obiektów testowych ginie w tej komorze testowej – powiedziała, a na te rewelacje rzeczywistość się zacięła, najprawdopodobniej z niedowierzania, gdyż całe tło stało się szare ze znaczkami buforowania – więc niezmiernie się cieszymy, że jesteś w tej mniejszości. – zakończyła, kiedy zbliżałem się do wyjścia.

Przepraszam bardzo, co kurwa? Jakimi to te obiekty testowe musiały okazać się debilami, że tak po prostu wpadały w tę kulkę? W ogóle czy to możliwe? To pomieszczenie testowe nie zostało skonstruowane tak aby wpadnięcie w tę kulkę mogło się wydarzyć łatwo. Jedyne co to należało specjalnie jej dotknąć aby zginąć. Jedyną opcję jaką widziałem, to że ktoś się nieziemsko zamyślił, bowiem wtedy wszystko się zdarzyć może. Jednak szczerze to wątpiłem, bowiem każdy wiedział, że w takim miejscu należało uważać, gdyż prawie wszystko mogło zabić. Jasne, kobieta z głośników mogła kłamać, ale jaki miała w tym cel? No chyba, że w ten sposób chciała mnie wyidealizować czy coś w tym stylu, ale bez przesady. Radziłem sobie pieruńsko dobrze, bowiem te komory nie stanowiły dla mnie wyzwania. Każdy średnio inteligentny na sto procent bezproblemowo przechodził te pomieszczenia, bowiem to nic skomplikowanego. Ciągle nie chciało mnie się wierzyć, że osiem na dziesięć obiektów testowych ginęło w tym pomieszczeniu.


Nie zdążyłem się dłużej zastanowić, gdyż w tym momencie zauważyłem, że dotarłem do kolejnego testu. Jasne, nie wspomniałem ci, że wszedłem do tuby transportowej, ale umówmy się, to logiczne, że w końcu to zrobiłem. Jasne, przedtem musiałem poczekać aż rzeczywistość się załaduje. W końcu wiesz, że jeżeli rzeczywistość się buforuje, to nie da się z nią w żaden sposób interagować. No, ale w końcu wszedłem do tej tuby i dotarłem do kolejnej komory, co należało do rzeczy logicznych, bowiem jakoś musiałem dostać, się dalej, co nie? W każdym razie, przed sobą widziałem przycisk na kostkę, a niedaleko niego nieco wysunięty panel podłogowy z wyłączonym urządzeniem emitującym pomarańczowy portal. W sumie z elementów testowych widziałem tylko tyle, no jeszcze metalowy fragment wysuniętego wysoko panelu podłogowego. Samo pomieszczenie, z tego co wnioskowałem, należało do bardzo wysokich. No cóż, na tej podstawie nadal nie mogłem wysnuć jakim poziomem trudności dysponowała ta komora. Musiałem po prostu tam pójść aby się dowiedzieć, bowiem widoczne elementy nie mówiły mi absolutnie nic. No to oraz z faktu, że wyboru nie posiadałem, wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie.


Po wejściu do testu, ujrzałem że w oddali dyspozytor kostki wyrzucił ją oraz uruchomił się pomarańczowy portal. Również, na ścianie po prawej stronie, zauważyłem wielki ekran, który uruchomił się, gdy wszedłem do owego pomieszczenia. Przed sobą z kolei, ujrzałem nowość. Co prawda znajdował się tam, na ścianie po lewej stronie, dyspozytor kulki, ale wyrzucał on nieco inną kulkę. Została ona przefarbowana na zielono, w sumie nie wiedziałem czemu. Na szczęście na to pytanie odpowiedziała kobieta z głośników, gdyż chwilę potem powiedziała:

– Ta kulka energetyczna jest inna niż poprzednie. – rzekła, gdy podszedłem do wielkiego ekranu informującego, że dotarłem do testu dwudziestego siódmego ze stu – W przeciwieństwie do normalnej, nie dezintegruje się po upłynięciu określonej ilości czasu. – wyjaśniła, kiedy spojrzałem w kierunku podświetlonych ikonek na dzisiaj i zauważyłem informacje o kostce, kulce, kwasie oraz wykorzystaniu zjawiska pędu – Może zostać zniszczona tylko przez urządzenie dezintegrujące. – zakończyła, gdy odwróciłem się i rozejrzałem jeszcze po pomieszczeniu.

No cóż, pozornie wydawało się, że taka kulka tylko ułatwiłaby już i tak banalne komory testowe. Jednak, jako iż indygo kula mogła tę kulkę dezintegrować, to w sumie nie. Jeżeli ktoś faktycznie potrafił tworzyć testy, to mógł i z tym wykonać coś skomplikowanego. Na razie musiałem przejść przez jeszcze multum testów, więc miałem prawo wierzyć, że ten test został wykonany jako trudniejszy. Szczególnie, że okazało się, że ta kulka wyleciała z dyspozytora, bowiem na początku testu stanąłem na przycisku, który ją aktywował. No OK, to dało mi nadzieję na coś trudniejszego.


Na razie jednak dostrzegłem, że najpierw powinienem udać się do wnęki, która znajdowała się w ścianie naprzeciwko wysuniętego panelu podłogowego. Właśnie dlatego wystrzeliłem na ścianę w owej wnęce niebieski portal i wskoczyłem w pomarańczowy. A nie, to jednak nie wnęka, tak po prostu wyglądało przez nadmiar białych ścian. Po prostu wyskoczyłem na nie jeden, a trzy wysunięte panele, które mimo iż wyglądały jak trzy, to z dołu nie dało się tego zauważyć. Całe Aperture, w tamtym miejscu stanowiło to normę. Dodatkowo, dzięki dostaniu się tam, zauważyłem wysunięty pod kątem panel ścienny po lewej stronie. No kurwa jego mać, myślałem że się zaraz wkurwię, a starałem się spokojnie przebrnąć przez całe Aperture, a dokładniej ten tor testowy. SERIO?! Kolejny łatwy test?! Oni chyba serio musieli mnie uznać za debila, że do tak prostego toru mnie wstawili. Jasne, to dopiero dwudziesty siódmy test ze stu, nawet nie połowa, ale i tak, ileż można? W końcu poziom trudności powinien zacząć rosnąć, szczególnie że dla działa jednoportalowego dało się stworzyć serio trudne testy! Jasne, domyślałem się, że wymyślenie takowych z jednym już umieszczonym portalem nie należało do rzeczy prostych, ale wystarczyło się trochę postarać. No, ale cóż, wyboru nie miałem, jeżeli chciałem się wydostać, musiałem i ten test przejść. Sądziłem, że to najłatwiejsza droga do wydostania się na powierzchnię, dlatego przystąpiłem do wykonywania tego testu.


Na początku wystrzeliłem niebieski portal na wysunięty pod kątem panel ścienny. Po zrobieniu tego, wskoczyłem w ten pomarańczowy i, gdy stosunkowo szybko wpadłem w niego, zostałem wyrzucony na podwyższenie po drugiej stronie pomieszczenia. Wylądowałem przed jakąś szybą, a kiedy odwróciłem wzrok w prawą stronę dostrzegłem odbiornik kulki i kostkę stojącą pod dyspozytorem. No spoko, to najpierw musiałem po prostu ową kostkę przenieść do głównej części testu i umieścić na przycisku aby kulka mogła sobie wiecznie latać. Dlatego też ruszyłem w jej kierunku, przy okazji rozglądając się za powierzchnią portalową, dzięki której mogłem wrócić skąd przybyłem do tej części tegoż poziomu. Nie zdążyłem się w sumie nad niczym zastanowić, gdyż szybko podszedłem do kostki i ujrzałem, że po lewej stronie znajdowało się przejście do mniejszego pomieszczenia. Tam, naprzeciwko przejścia, widniał biały panel ścienny. W sumie nie dziwne, bowiem dostrzegłem na nim światło emitowane przez odbiornik kulki. Dlatego na owym panelu umieściłem portal, podniosłem mym działem kostkę i ruszyłem przed siebie.


Kiedy tak sobie szedłem do przycisku, zastanawiałem się w sumie czemu znalazłem się w AŻ TAK długim torze testowym. Jasne, jako 2.0-update 1 posiadałem większą wytrzymałość niż przeciętny człowiek, ale to, że mogłem więcej wytrzymać nie oznaczało, że należało mnie wstawiać do takich miejsc. Wiesz, ja mogłem i mogę umrzeć, mimo iż już raz umarłem, ale nie ważne. Co prawda potem zawsze mogłem wrócić, ale jednak dało się mnie uśmiercić. Wpadnięcie do kwasu czy zdezintegrowanie się zaliczało do czynników mogących mnie uśmiercić. To, że przeszedłem już dwadzieścia siedem testów nie sprawiało, że w którymś z przyszłych mogłem przypadkowo zginąć. Jasne, jeżeli miałem rację w swojej hipotezie i Zardonic mnie tu zamknął, to i tak, i siak nie wydostałbym się z tego ośrodka, no ale no.


Nie zdążyłem się więcej zastanowić, gdyż akurat w tym momencie podszedłem do przycisku i postawiłem na nim kostkę. Po zrobieniu tego, kiedy ujrzałem, że kulka została aktywowana, wskoczyłem w pomarańczowy portal, przedostając się na drugą stronę testu. Po znalezieniu się tam, wyszedłem z pomieszczenia z jedynym białym panelem i podszedłem do krawędzi podłogi. Po zrobieniu tego, strzeliłem niebieskim portalem na nieco wysunięty panel, w który uderzała kulka. Kiedy przeleciała przez pomarańczowy portal, niebieski szybko umieściłem na białym panelu na początku odbiornika i zacząłem czekać. W sumie, kurde, nie żeby coś, ale ta niezniszczalna kulka to zbytnie ułatwienie tego już i tak prostego testu. Jakby znajdowała się tu ta zwykła, to może dodałoby to coś do poziomu trudności tej komory testowej, no ale nie. Lepiej abym wiądł z nudów co test niż dostał chociaż trochę wyzwania.


Nie zdążyłem jednak nad tym dłużej pomyśleć, gdyż kilka sekund potem, kulka wpadła do odbiornika otwierając drzwi znajdujące się niedaleko niego. Baaanaaał. Poprosiłbym o coś trudniejszego, bowiem jasne, łatwe testy miały ten plus, że szybciej się je przechodziło i co za tym idzie zbliżałem się szybciej do wyjścia stąd. No, ale z drugiej strony, skoro nie mogłem nawiać z którejś z komór testowych to chciałem chociaż dostać trochę wyzwania.

– Bardzo dobrze! – skomplementowała mnie kobieta z głośników, kiedy szedłem w kierunku wyjścia – Przechodzisz ten tor testowy szybciej, niż ktokolwiek przed tobą. – stwierdziła, gdy podszedłem do drzwi i przeszedłem przez nie, stosunkowo szybko skręcając w lewą stronę – Tak trzymaj! – zakończyła, kiedy szedłem w kierunku siatki dematerializującej.

Serio? Przechodziłem to najszybciej ze wszystkich obiektów testowych do tej pory? To jakie oni obiekty testowe brali? Dwulatki? Chociaż nie, chwila, dwulatki powinny stosunkowo szybko się zorientować, co należało zrobić. Nie chciało mnie się wierzyć, że inni przede mną mogli natrafić na problemy podczas przechodzenia tych dwudziestu siedmiu minionych testów. Jasne, na razie nie posiadałem powodów aby nie wierzyć kobiecie z głośników. Nie okłamała mnie ani nic, a przynajmniej ja nie miałem okazji się zorientować aby tak się działo. No, ale jednocześnie to wydawało się dla mnie nieprawdopodobne, że ktoś mógł natrafić na jakikolwiek problem podczas przechodzenia tych komór testowych. Po prostu wydawało się to dla mnie nieprawdopodobne. No, ale nie zdążyłem się nad tym dłużej zastanowić, gdyż przekroczyłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby transportowej, która zabrała mnie do kolejnego testu.


Podczas unoszenia się, zastanawiałem się kiedy dostanę pełne działo portalowe. Na zakończenie jednego z minionych testów kobieta z głośników powiedziała zdanie, sugerujące, że dostanę w końcu możliwość strzelania dwoma portalami. A tymczasem przeszedłem już dwadzieścia siedem testów i nadal mogłem strzelać tylko jednym z portali. Cóż, nie powiem ci obecnie, w którym teście otrzymałem pełne działo portalowe aby ci nie spoilerować przyszłości. Na tamtym etapie w sumie podejrzewałem, że może połowę toru musiałem przejść z niepełnym działem i drugą połowę z pełnym. Nie miałem pojęcia czy udało mnie się zgadnąć, czy nie, zawsze mogłem dostać tę możliwość w trzydziestym poziomie, czyż nie? Ciekawiło mnie też na dobrą sprawę czy przy wyjściu z Aperture mógłbym zachować tę broń. Zabawa nią na większej powierzchni, jak na przykład ulica, musiała stanowić jeszcze większą przyjemność. Oczywiście jeżeli dostałbym pełne działo portalowe, bowiem niepełne nie spełniało swej roli na zewnątrz, co nie?


No, ale z mych myśli wyrwał mnie fakt, że doleciałem już do kolejnego pomieszczenia testowego. Przed sobą widziałem jedynie długie, proste przejście. Standardowo prowadziło ono przez pusty przedsionek testu, w którym zapewne widniał wielki ekran. Przed sobą, w samym pomieszczeniu testowym, widziałem jedynie podłogę, dużą dziurę pośrodku i kolejną podłogę. A, no i jeszcze na ścianie po prawej stronie widniał wysunięty panel, to też dostrzegałem. No cóż, to nie mówiło mi absolutnie nic o poziomie trudności tego testu. Liczyłem, że w końcu doczekałem się czegoś trudniejszego, no ale aby się dowiedzieć, musiałem wyjść z tuby transportowej. Dlatego zrobiłem to i ruszyłem przed siebie.

– Ten test jest prawdziwym wyzwaniem. – odezwała się kobieta z głośników, gdy szedłem przed siebie – Będziesz musiał w nim wykorzystać większość umiejętności, które nabyłeś podczas poprzednich testów. – wyjaśniła, kiedy wszedłem do przedsionka testu i podszedłem do wielkiego ekranu, który akurat się włączył i informował, że doszedłem do testu dwudziestego ósmego ze stu – Powodzenia! – zakończyła, gdy zwróciłem uwagę na podświetlone ikonki na dzisiaj.

Aż mnie zaciekawiła, szczerze mówiąc, liczyłem że wreszcie dotarłem do jakiegoś trudniejszego pomieszczenia testowego. No w sumie, skoro miałem użyć tutaj większość swoich nowo nabytych umiejętności, to raczej kobieta z głośników nie mówiła tego bezpodstawnie. Nawet ikonki sugerowały, że szykowało się coś interesującego. Otóż, podświetlone zostały te informujące o kostce, kulce, indygo kuli i urządzeniu przekierowującym. Serio, aż się ucieszyłem, bowiem to oznaczało wreszcie coś wymagającego. Jasne, nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca, no ale rozumiesz. Wreszcie miałem szansę się nagłówkować, a że doszedłem do testu dwudziestego ósmego to by wypadało. Dlatego i z faktu, że wyboru nie miałem, wszedłem do komory testowej i rozejrzałem się.


Przed sobą widziałem rozległe pomieszczenie testowe. Pośrodku znajdowała się dziura w podłodze, ale najprawdopodobniej jako swego rodzaju utrudnienie, gdyż kwasu tam nie dostrzegałem. Na ścianie po prawej stronie widziałem jakiś wysunięty panel oraz, daleko, daleeeko po lewej stronie dostrzegłem dyspozytor kulki. Aktywowało się go w ten sam sposób, co w poprzedniej komorze. Dostrzegałem też drzwi, znajdowały się bardzo na lewo i podejrzewałem, że otwierała je kulka. Dostrzegałem również jakieś mniejsze pomieszczenie testowe, z którego dało się dostrzec światło indygo kuli. No cóż, na razie za bardzo nie mogłem ocenić poziomu trudności testu, gdyż nie dostrzegałem innych elementów. Uznałem, że zacznę go przechodzić i wtedy się okaże czy faktycznie wreszcie otrzymałem jakieś wyzwanie. Jak postanowiłem tak zrobiłem i przystąpiłem do działania. Liczyłem, że wreszcie dotarłem do miejsca, w którym musiałem się chociaż minimalnie zastanowić.


Na początku wszedłem w głąb testu, dzięki czemu dostrzegłem jeszcze wystające z jednej ze ścian mechaniczne ramię z indygo kulą, wgłębienie z dyspozytorem kostki i ową stojącą na podłodze oraz dwa urządzenia przekierowujące stojące w pewnej odległości od siebie. No to najpierw udałem się po kostkę aby wstawić ja w drugie z urządzeń. Czemu w drugie? Otóż dlatego, że wysunięty panel ścienny został wysunięty w jego kierunku, więc uznałem, że najpierw tam powinna się znaleźć kostka. Następnie, ruszyłem w kierunku pomieszczenia za siatkami dematerializującymi. Kiedy tam szedłem, dostrzegłem jeszcze wysunięty z metalowej ściany biały panel z pomarańczowym portalem oraz przycisk do naciśnięcia koło dyspozytora kulek. Aha, OK, to chyba jednak należało go nacisnąć aby uruchomić dyspozytor, a nie postawić na nim kostkę. OK, wyjaśnione, po prostu z tamtej odległości nie dostrzegałem tego przycisku.


No, ale po przekroczeniu siatki dematerializującej, zauważyłem że znajdowałem się naprzeciwko pomieszczenia, w którym znajdował się jedynie odbiornik kulki. No i jeszcze, jako swego rodzaju utrudnienia, ze ściany po prawej i lewej stronie oraz z sufitu zwisały mechaniczne ramiona trzymające indygo kulę. Znaczy ja nie widziałem żadnego utrudnienia w tych kulach. Nie wiem co musiałem zrobić aby kulka w nie wpadła i się zniszczyła. No, ale cóż, ja tam nie oceniam, może ktoś uważał to za utrudnienie. Ja się wkurwiłem, bowiem ZNOWU DOTARŁEM DO ZBYT ŁATWEGO TESTU, KURWA. Ileż można? Ten komputer, który do mnie przemawiał, ewidentnie powinien zacząć tworzyć reklamy, bowiem dobrze to mu, a właściwie jej, bowiem ten komputer mówił żeńskim głosem, szły. Serio spodziewałem się wreszcie trudniejszego testu i znowu się przeliczyłem. No cóż, uznałem że może taka specyfika toru testowego i trudniej zaczynało się dopiero od drugiej połowy. Uznałem, że na razie przestanę się tak tym ekscytować i poczekam do pięćdziesiątego pierwszego testu. Jeżeli on również okaże się zbyt łatwy, do dopiero zamierzałem zacząć się wkurzać. Na razie po prostu wróciłem do przechodzenia tego testu.


Dlatego też, wróciłem do głównego pomieszczenia testu i nacisnąłem najpierw przycisk uruchamiający dyspozytor kulki. No zajebiście w chuj, teraz ten test to jeszcze większy banał. Tak, dyspozytor wyrzucał zieloną kulkę, możliwą do zniszczenia tylko przez indygo kulę. Starałem się zachować spokój, ale rozumiesz, trochę mnie irytowało to, że ciągle musiałem przechodzić takie łatwe poziomy. No, ale cóż, jeżeli chciałem się wydostać, to ten test również musiałem przejść. Na razie, wystrzeliłem niebieski portal na drugi wysunięty panel ścienny, który dopiero teraz zauważyłem. Po zrobieniu tego, gdy kulka wypadła przez pomarańczowy portal, szybko uderzyła w kostkę w urządzeniu przekierowującym, dezintegrując ją. Po zrobieniu tego, uderzyła w ścianę niedaleko drzwi i zaczęła lecieć prosto. Widząc to, poszedłem po kolejną kostkę i, gdy kulka przeleciała za urządzenie przekierowujące, wstawiłem ją tam, przy okazji umieszczając niebieski portal naprzeciwko pierwszego z urządzeń przekierowujących. Następnie, kiedy kulka przeleciała przez niebieski portal, umieściłem go wyżej i poszedłem po nową kostkę i, gdy kulka znalazła się po drugiej stronie urządzenia przekierowującego, wstawiłem do niego kostkę. Kilka chwil później, kulka uderzyła w nią dezintegrując ją i, parę sekund potem, wpadła do odbiornika, otwierając drzwi. Baaanaaał! Kto by tego bezproblemowo nie przeszedł?

– Cudownie! – zachwyciła się kobieta z głośników, kiedy ruszyłem w kierunku wyjścia z testu – Masz zdecydowanie lepszą pamięć w kwestii już nauczonych umiejętności niż inni. – skomplementowała mnie, gdy tak sobie szedłem i rozglądałem się po komorze testowej, gdyż drzwi znajdowały się trochę daleko.

Tu nawet nie potrzebowałem pamięci co do tego, co robiłem w poprzednich testach. Sposób rozwiązania tego dało się zauważyć bardzo szybko, nie mogłem uwierzyć, że ktoś miał problemy z przejściem tej komory testowej. No chyba, że zaciągali do tych testów ludzi z ciężkim upośledzeniem umysłowym, to może mieli ku temu jakieś usprawiedliwienie. No, ale cóż, kilka chwil potem przeszedłem przez drzwi wyjściowe i siatkę dematerializującą. Po zrobieniu tego, wszedłem do tuby transportowej, która zabrała mnie do kolejnego testu.


Powoli zaczynałem się nudzić, no ale cóż, musiałem przejść ten cały tor. Jak widać inny sposób na wydostanie się stąd nie istniał...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top