III

W czasie drogi do kolejnego pomieszczenia testowego zastanawiałem się nad tymi dziwnymi nazwami, które nadawano w tymże miejscu różnym elementom testowym. O ile kulka energetyczna miała jeszcze sensowną nazwę, to na przykład przy przycisku na kostkę już przesadzili. Tak, rozumiałem że jakoś musieli te rzeczy nazwać choćby po to aby wiedzieć, co brać z magazynu podczas tworzenia poszczególnych pomieszczeń testowych, ale i tak mogli wymyślić łatwiejsze nazwy. Przy kulce energetycznej udowodnili, że potrafią i, że wystarczy zwykła nazwa przedmiotu i dodatek nazwy tej placówki. Po co tak komplikować życie? Znaczy na mnie to nie wpływało, bowiem ja mogłem nazywać te rzeczy po imieniu czyli na przykład mówić na nie przycisk bądź platforma, ale chodziło mi tak ogólnie. No chyba, że Aperture Science faktycznie znajdowało się w Niemczech, to może mieli jakieś uzasadnienie.


No, ale nie zdążyłem się nad tym dłużej zastanowić, gdyż ujrzałem, że dotarłem do już dziesiątego pomieszczenia testowego. Przed sobą zauważyłem długi korytarz, który przechodził też przez jakieś puste, kwadratowe pomieszczenie. Prowadził on na metalowy balkonik znajdujący się nad głęboką dziurą w podłodze. Na drugim końcu tego wszystkiego widniało wyjście. No ciekawiło mnie, jaki test tym razem mnie czekał, szczególnie że nie widziałem żadnych innych jego elementów. Więc od razu wysiadłem z tuby i ruszyłem przed siebie, oczywiście najpierw zamierzałem sprawdzić ten wielki ekran, którego swoją drogą zapomniałem sprawdzić test wcześniej, ale to nieistotne.

Pamiętaj, że niepowodzenie wiąże się z określonymi konsekwencjami. – odezwała się kobieta z głośników, kiedy doszedłem do pustego pomieszczenia poprzedzającego test, w którym znajdował się wielki ekran i, który włączył się, gdy koło niego przeszedłem – Jakakolwiek styczność z podłogą komory – mówiła, gdy spojrzałem na ekran informujący, że doszedłem do testu dziesiątego ze stu – może spowodować otrzymanie oceny niedostatecznej w protokole testu, a następnie śmierć. – mówiła, ujawniając swoje jakże wspaniałe priorytety, kiedy zauważyłem, że podświetlone ikonki na dzisiaj to informacja o tym, że mogłem zostać zabity kulką energetyczną, miałem ją doprowadzić do odbiornika, mogłem utonąć w jakieś cieczy, która najwidoczniej znajdowała się w tej głębokiej dziurze w podłodze testu oraz informacja abym jej nie pił – Powodzenia! – zakończyła, gdy odwróciłem się od ekranu.

Już się bałem, co to za ciecz, o której informowały ikonki na tym ekranie. Dlatego też udałem się od razu do testu i stanąłem na metalowym balkoniku. Kiedy zaś spojrzałem w dół, zauważyłem że owa ciecz miała jakiś dziwny kolor, taki trochę sraczkowaty, a przynajmniej tak mnie się kojarzył. Skoro zabijała od razu po wpadnięciu tam, to oznaczało, że to jakiś kwas. No cóż, na owy odporności nie posiadałem nawet posiadając swoje nadprzyrodzone zdolności, więc przynajmniej wiedziałem, że musiałem uważać. Tak poza tym, to generalnie ten test polegał na doprowadzeniu kulki energetycznej do odbiornika, który aktywował poruszającą się na boki platformę. Za jej pomocą dojechałbym do wyjścia z testu. Pomarańczowy portal znajdował się na ścianie po lewej stronie, obok której przelatywała kulka. Od razu wiedziałem co miałem zrobić, mimo obecności kwasu to nadal banalny test.


Od razu, kiedy kulka rozpadła się i dyspozytor wyrzucił nową, wystrzeliłem portal w miejsce na ścianie, w które owa uderzała. Kiedy zaś przeleciała przez portal, szybko niebieski umieściłem w miejscu, w które padało światło emitowane przez odbiornik. Kilka chwil później, gdy owa kulka wpadła w odpowiednie miejsce, aktywowało ono platformę, która zaczęła się poruszać. Widząc to, umieściłem niebieski portal na ścianie po mojej prawej stronie i przeszedłem przez niego. Po znalezieniu się na wysuniętym panelu podłogowym, obok którego znajdował się pomarańczowy portal, niebieski strzeliłem na ścianę obok platformy i zaczekałem na nią. Po jej podjechaniu, po prostu wsiadłem na nią i zacząłem czekać na dojechanie do wyjścia.


Banalne to, no ale zostało jeszcze, nie licząc już tego testu, osiemdziesiąt dziewięć do końca. Liczyłem na jakiś sensowniejszy poziom trudności, a jeszcze bardziej na to, że któryś z torów testowych okazałby się jakoś uszkodzony i mógłbym nawiać. Na razie na to nie wyglądało, gdyż Aperture wyglądało na sprawne i nawet przemawiający do mnie komputer dawno nie miał żadnych zwiech. No, ale kilka chwil potem, platforma dojechała do metalowego balkoniku po drugiej stronie pomieszczenia. Widząc to, przeskoczyłem na owy i ruszyłem w kierunku wyjścia.

– Imponujące. – skomplementowała mnie, kiedy tak szedłem do tuby transportowej – Pamiętaj, że jakiekolwiek pojawiające się niebezpieczeństwo – mówiła, gdy przekroczyłem siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby – jest jedynie mechanizmem mającym wzmocnić twoje doznania w trakcie testu. – dodała, kiedy tak sobie leciałem w górę i w pewnym momencie na chwilę uniosłem głowę.

Nie żeby coś, ale na razie to niebezpieczeństwo nie stanowiło jakiegoś bezpośredniego zagrożenia życia. No przepraszam bardzo, ale jakim idiotą musiałbym się okazać aby wpaść w tamtym teście do kwasu lub zostać trafionym kulką energetyczną? Jasne, w przyszłych komorach testowych to zagrożenie życia mogło faktycznie stanowić element utrudniający test, no ale nie tutaj, więc ta wypowiedź niezbyt pasowała do pomieszczenia, które właśnie przeszedłem.


No, ale podczas drogi do pomieszczenia testowego myślałem sobie w sumie o wielu różnych rzeczach, ale nie o jednej konkretnej. Zapewne też często tak masz, że twoje myśli przeplatają się właściwie co chwilę i ciężko stwierdzić, o czym dokładniej myślałaś. No właśnie, ja miałem w tym momencie tak samo. Aż w którymś momencie, zauważyłem że doleciałem do kolejnego testu. Przed sobą, znowu, widziałem długi korytarz prowadzący do właściwego testu, również przechodzący przez kolejne wielkie i puste pomieszczenie, zapewne tylko z ekranem informującym o teście. We właściwym pomieszczeniu widziałem fragment dyspozytora kostek w jakieś wnęce. Oprócz tego, przy wysuniętej ścianie, zauważyłem część wysuniętego panelu podłogowego oraz wyłączone urządzenie emitujące portal. Dalszej części testu nie widziałem, ale w sumie interesowało mnie, na czym polegał.


Kiedy zaś wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie, kobieta z głośników odezwała się:

– Enrichment Center z przykrością informuje – mówiła, gdy wszedłem do pomieszczenia poprzedzającego test – że przeprowadzenie kolejnego testu jest niemożliwe. – dodała, kiedy ekran na ścianie po prawej stronie włączył się i spojrzałem na niego – Nie próbuj go rozwiązywać. – zakończyła, gdy na ekranie zauważyłem jedynie informację, że doszedłem do testu jedenastego ze stu i, że mogłem dostać kostką w głowę oraz, że dyspozytor wyrzucał kostkę.

No bez przesady, ten test na pewno dało się wykonać. W innym wypadku nie umieszczono by go w torze testowym, a przynajmniej nie jako test jedenasty ze stu. W końcu jaki to miałoby sens? Chodziło im przecież o to aby obiekty testowe dochodziły do końca toru. No, ale nie powiem, ta kobieta z głośników zaciekawiła mnie tą informacją. I kilka chwil później, kątem oka widząc, że dyspozytor w pomieszczeniu testowym wyrzucił kostkę, poszedłem tam.


Znajdowało się tu jeszcze kilka elementów testowych, których nie miałem szans dostrzec z tuby transportowej. Po mojej prawej stronie widniała metalowa ściana, na której widniała siatka dematerializująca. Oddzielała ona pomieszczenie główne od miejsca z przyciskiem otwierającym drzwi. Z kolei nad siatką dematerializującą widniała niewielka, kwadratowa dziura. Jak coś, to jedyną ścianę z metalu stanowiła ta, na której znajdowała się siatka dematerializująca.


Tam niemożliwy test do przejścia, to kolejne, bardzo proste pomieszczenie. To, że pośrodku da się siatkę dematerializującą nie czyni tego miejsca niemożliwym. W każdym razie, od razu wiedząc, jak przejść owy test, najpierw wystrzeliłem portalem na ścianę za kostką. Po zrobieniu tego, chwyciłem przedmiot działem portalowym i przeszedłem przez portal na wysunięty panel. Stojąc tam, postawiłem kostkę i niebieski portal wystrzeliłem na ścianę za metalową ścianą. Po zrobieniu tego, po prostu wziąłem kostkę, przeskoczyłem przez portal i, po opadnięciu na podłogę, umieściłem ją na przycisku, otwierając drzwi. I to na tyle z pozornie testu nie do przejścia.

– Fantastycznie! – skomplementowała mnie kobieta z głośników, kiedy odwróciłem się w kierunku wyjścia – Udało ci się zachować stanowczość i zaradność – mówiła, gdy ruszyłem w kierunku wyjścia – w atmosferze skrajnego pesymizmu. – zakończyła, kiedy przechodziłem przez drzwi.

No ja tam nie odczuwałem skrajnego pesymizmu. Od początku wiedziałem, że ten test dało się przejść, choćby z faktu, że inaczej raczej nie pojawiłby się w żadnym torze testowym, a na pewno nie jako test jedenasty ze stu. W każdym razie, kilka chwil potem, gdy wszedłem do korytarza i skręciłem w drugie prawo a.k.a lewo, na drugim końcu korytarza zauważyłem, że tuba transportowa dopiero w tym momencie się włączyła. Szczerze mówiąc, pierwszy raz widziałem jej włączanie. Ciekawe czy w którejś z późniejszych komór również bym to zobaczył. Podejrzewałem, że raczej nie, no ale wszystko się zdarzyć mogło.


No, ale kilka sekund potem, kiedy przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wszedłem do tuby transportowej, ruszyłem w górę. W czasie unoszenia się, zastanawiałem się w sumie nad tym, gdzie podziali się pracownicy tegoż miejsca. Przeszedłem już jedenaście testów, a w pomieszczeniach obserwacyjnych nadal nie widziałem żadnego żywego człowieka, tylko pustkę. Naprawdę nie sądziłem, że tylko przemawiający do mnie komputer zarządzał tym ośrodkiem. Jasne, ta maszyna mogła zabić pracowników i sama przejąć kontrolę nad Aperture, ale zacznijmy od tego, że nie wydawała się mieć jakąkolwiek świadomość i to na tyle dużą aby móc kogokolwiek zabić. Jasne, mogła to ukrywać czy coś, no ale i tak, jej wypowiedzi brzmiały zbyt schematycznie. Chociaż z drugiej strony, mogłaby mieć świadomość, tylko na przykład przez coś ograniczaną aby na przykład nie próbować nikogo więcej zabić. Nie mogłem tego oczywiście na tym etapie wiedzieć, no bo i jak, ale brak ludzi w takim miejscu i to jeszcze w pomieszczeniach obserwacyjnych testów nie należał do normalnych.


No, ale nie zdążyłem się dłużej zastanowić, gdyż ujrzałem, że dotarłem do kolejnego testu. Przed sobą zauważyłem pomieszczenie chyba stosunkowo szerokie, zważywszy na to jak wyglądało. Przede mną widniał przycisk na kostkę, a na ścianie naprzeciwko szyba, za którą znajdowało się puste pomieszczenie obserwacyjne. Dostrzegałem też część wielkiego, włączonego ekranu informującego, że dotarłem do testu dwunastego ze stu. W sumie to ciekawiło mnie, co tym razem miałem zrobić, gdyż widziałem przed sobą tylko przycisk, co oznaczało, że reszta elementów testowych znajdowała się w głębi pomieszczenia. No to, chwilę potem, wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.


Po wejściu do testu, po prawej stronie, w głębi testu i przy okazji w jego ciemniejszej części dostrzegłem jedynie dyspozytor, który wyrzucił kostkę oraz przycisk, który po naciśnięciu umożliwiał wyrzucenie następnej kostki. Po lewej stronie z kolei widniało balkonikowate podwyższenie, do którego dało się dostać jedynie przy użyciu portalu. Pomarańczowy portal z kolei znajdował się na ścianie pomiędzy wielkim ekranem, który informował, że w tym teście mogłem dostać kostką w głowę oraz o dyspozytorze wyrzucającym kostkę, a zamkniętymi drzwiami. Kobieta z głośników nie odezwała się po moim wejściu tutaj, co oznaczało, że ten test to nic nadzwyczajnego.


No na razie wiedziałem, że musiałem postawić kostkę na przycisku, dlatego zrobiłem to. Po wykonaniu tej czynności, nie wydarzyło się nic, najwidoczniej drzwi w tymże pomieszczeniu otwierało coś jeszcze. Tylko co, skoro w pomieszczeniu głównym testu znajdował się tylko ten przycisk, zamknięte drzwi i portal? Nie wiedziałem, dlatego postanowiłem się rozejrzeć po pomieszczeniu, bowiem musiała istnieć jakaś opcja przejścia za te drzwi. Dlatego też od razu wystrzeliłem niebieski portal na ścianę koło balkonikowatego podwyższenia i przeszedłem przez ten pomarańczowy. Po zrobieniu tego, zacząłem się rozglądać.


Stosunkowo szybko na ścianie po mej lewej stronie, prawie że pod sufitem, dostrzegłem kratkę z wielkim kołem w środku. Za nią, w oddali, widniała biała ściana, na którą od razu wystrzeliłem portal. Po zrobieniu tego, zeskoczyłem z podwyższenia i przeszedłem przez pomarańczowy portal. Dzięki temu zauważyłem, że kostką umieszczoną na przycisku otworzyłem drzwi, które znajdowały się w tym pomieszczeniu. Za drzwiami znajdowały się te zamknięte oraz krótki korytarz, po którego prawej stronie widniało jakieś wgłębienie. Widząc je, postanowiłem je sprawdzić, gdyż mogło znajdować się tam coś istotnego do przejścia testu. Faktycznie, po wejściu do korytarza i skręceniu w prawo zauważyłem jakieś pomieszczenie. Po dostrzeżeniu go, najpierw zeskoczyłem aby sprawdzić, co się tam znajdowało.


Okazało się, że trafiłem do pomieszczenia stworzonego w prawie całości z metalu nieprzewodzącego portale. Naprzeciwko mnie, na ścianie, widniała szyba, za którą dostrzegłem puste pomieszczenie obserwacyjne. Niedaleko niego, stały dwa przyciski na kostkę oraz drzwi, najprawdopodobniej wyjściowe z testu. Po lewej stronie, nieco w rogu, dostrzegałem jakąś wnękę z jedną, białą ścianą. No to cóż, musiałem odnaleźć sposób na przetransportowanie tutaj kostki z głównego pomieszczenia testu oraz znaleźć drugą. Dlatego też obecnie, portalem, przedostałem się do głównego pomieszczenia. Tam, w taki sam sposób jak ostatnio, przedostałem się do drugiego pomieszczenia, tego z otwartymi drzwiami. Po zrobieniu tego, rozejrzałem się po miejscu, w którym się znalazłem.


W owym dostrzegłem wiadomo, pomieszczenie obserwacyjne puste w środku. Niedaleko niego, na ścianie, znajdowały się zamknięte drzwi. Postanowiłem sprawdzić co się za nimi znajdowało, może coś, co pomogłoby mi przejść ten test. Niestety, kiedy do nich podszedłem i spróbowałem je otworzyć, okazało się, że zostały zamknięte od drugiej strony. Cholera, a naprawdę liczyłem, że znalazłbym tam coś, co ułatwiłoby mi przejście tegoż testu. Znaczy nie należał on do jakichś ultra trudnych, ale rozumiesz, nie pisałem się na testowanie działa portalowego i szczerze mówiąc te pomieszczenia mnie nudziły, bowiem nie stanowiły realnego wyzwania. No, ale w tymże pomieszczeniu dostrzegłem też przycisk, ten który dało się nacisnąć jak coś, który, z tego co widziałem po niebieskich kropkach na podłodze, otwierał dotychczas zamknięte drzwi.


Hej, właśnie, on mógł rozwiązać problem braku kostki, bowiem skoro otwierał drzwi, to mogłem potem przez nie przejść do głównego pomieszczenia, wziąć kostkę i zabrać do miejsca z przyciskami otwierającymi wyjście z testu. Dlatego też od razu go nacisnąłem. Po zrobieniu tego, całą komorę testową przeszył dźwięk tykania zegara. No zajebiście w kosmiczny kosmos, jeszcze na czas? Nienawidziłem rzeczy na czas, zawsze obawiałem się, że nie zdążyłbym. No, ale słysząc ten dźwięk, od razu zacząłem biec w kierunku głównego pomieszczenia. Po wbiegnięciu tam, podbiegłem do kostki i chwyciłem ją działem portalowym. Kiedy to wykonałem, pobiegłem do pomieszczenia z drzwiami wyjściowymi.


Tylko w sumie jak ja bym się przez nie wydostał, skoro przyciski umieszczono dwa, a kostkę na cały test miałem tylko jedną? No cóż, w takim wypadku za drzwiami musiała znajdować się powierzchnia portalowa, abym w taki sposób mógł się wydostać. I faktycznie, kiedy dobiegłem do celu, postawiłem kostkę na jednym z przycisków i stanąłem na drugim, za drzwiami zauważyłem białe ściany i podłogę. Widząc to, szybko wystrzeliłem portal na ścianę i znowu zacząłem biec do głównego pomieszczenia, gdyż dźwięk tykania zegara nadal dało się usłyszeć.


Zdążyłem dobiec tam właściwie w ostatniej chwili, taki jam zajebisty. Po prostu, kiedy przebiegłem przez drzwi po chwili zamknęły się one. No, ale ja obecnie miałem już prostą drogę do wyjścia, gdyż po prostu przeskoczyłem przez pomarańczowy portal i znalazłem się w korytarzu prowadzącym do tuby transportowej. Co najdziwniejsze, kiedy nawet przeszedłem przez siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby transportowej, kobieta z głośników nie odezwała się. Widać nawet ją nudziły już takie łatwe testy.


No, bo przeszedłem już dwanaście testów i bądźmy szczerzy, trochę zaczynałem się nudzić. Nie żeby coś, nie chciałem jakichś ultra trudnych testów, bowiem zależało mi na jak najszybszym zakończeniu ich i powrocie do domu. Mimo to, chciałem mieć jakieś chociaż minimalne wyzwanie aby nie zwiędnąć z nudów. I nie, fakt że przez jakiś czas podczas testu trzynastego musiałem biec to nie wyzwanie, bowiem przed niczym nie uciekałem. Jedyne co, to czułem presję czasu, a to nie wyzwanie, to po prostu presja. Swoją drogą ciekawiło mnie czy dostałbym w końcu działo portalowe generujące dwa portale. Wątpiłem abym go nie dostał, bowiem wymyślenie stu testów jedynie z możliwością strzelania niebieskim portalem to nie lada wyczyn i wątpiłem aby twórca toru testowego się tego podjął. Poza tym, bądźmy szczerzy, skoro testowali tutaj technologię portali, to podejrzewałem, że chcieliby też przetestować działo portalowe strzelające oboma. Poza tym, chciałbym mieć możliwość umieszczania obu portali w miejscach, w których uznałbym to za słuszne, gdyż na razie miałem tylko połowę przyjemności z strzelania portalami.


No, ale nie zdążyłem się więcej zastanowić, gdyż ujrzałem, że doleciałem do testu trzynastego. Przed sobą generalnie widziałem tylko długi korytarz z jakimiś schodami na końcu, na które nie dało się normalnie wejść, gdyż znajdowały się nieco wyżej nad ziemią niż przeciętnie unosiło się nogę przy wchodzeniu po schodach. Dostrzegałem też fragment drzwi prowadzących do dalszej części testu. Szczerze to ciekawiło mnie, na czym owy miał polegać. Liczyłem na to, że to coś bardziej skomplikowanego niż ostatnio. No, ale jako iż wyboru to ja nie miałem i musiałem wykonać ten test, to po prostu wyszedłem z tuby i ruszyłem przed siebie.


Kiedy wszedłem do pomieszczenia testowego, zauważyłem że obok schodów znajdował się wielki ekran, który uruchomił się, kiedy wszedłem do owej komory. Nad sobą również widziałem wysunięty panel ścienny z pomarańczowym portalem na nim.

– Witaj ponownie. – odezwała się kobieta z głośników, gdy spojrzałem na wielki ekran, który informował, że doszedłem do testu trzynastego ze stu – Powtarzamy poprzednie ostrzeżenie: – rzekła tę z dupy informację, gdyż w poprzednim teście w ogóle się nie odzywała, kiedy przy okazji zauważyłem, że podświetlone ikonki na dzisiaj to te informujące, na czym polegał pęd – Ten test – po tych dwóch słowach dało się usłyszeć zakłócenia – pędu – zakończyła, z czego po tym słowie również nastąpiły zakłócenia.

No wiele się od niej dowiedziałem, ale w sumie nie musiała mi tłumaczyć na czym ten test polegał. Od razu sam się zorientowałem, dlatego wystrzeliłem niebieskim portalem pod sobą. Dzięki temu, zostałem wyrzucony przed siebie i wylądowałem na schodach. Jeżeli cały test miał polegać na zastosowaniu pędu, do szykowało się kolejne, banalne pomieszczenie.


I faktycznie, na tym polegał cały test, bowiem kiedy przeszedłem przez drzwi, trafiłem do pomieszczenia praktycznie w całości wyłożonego metalem nieprzewodzącym portali. Pośrodku podłogi z kolei znajdowała się głęboka dziura, na której dole widniały białe, przewodzące portal panele. Nad tą dziurą została z fragmentów podłogi stworzona taka jakby skocznia. Nade mną z kolei, na wysuniętym, białym panelu, uruchomił się pomarańczowy portal. Dodatkowo, na podłodze, na której obecnie stałem, znajdowały się ikonki przedstawiające jak działał pęd, ale jak już ci wspominałem, nie potrzebowałem informacji na ten temat, gdyż przed tym testem i tak wiedziałem, jak działał pęd. Tutaj po prostu musiałem wykorzystać to zjawisko przy użyciu portali.


No to cóż, po prostu podszedłem do krawędzi podłogi i skoczyłem, w locie umieszczając na podłodze portal. Kiedy zaś w niego wpadłem, zostałem wyrzucony przed siebie i wylądowałem na podłodze po drugiej stronie pomieszczenia.

– Wspaniale. – skomplementowała mnie kobieta z głośników, kiedy ruszyłem krótkim korytarzem do trzeciej części pomieszczenia – Wygląda na to, że rozumiesz, w jaki sposób portal – mówiła, gdy rozejrzałem się nieco, ale owy korytarz nie zawierał nic ciekawego, jedynie ściany i sufit z materiału nieprzepuszczającego portali, a podłoga z przepuszczającego – wpływa na zjawisko pędu dodatniego a mówiąc ściślej – nie wpływa. – zakończyła, kiedy przeszedłem przez drzwi i trafiłem do znacznie większego pomieszczenia testowego, również w większości wyłożonego tym ciemnym metalem.

Tym razem, u góry, przed sobą, dostrzegłem wysunięty fragment ściany, a dopiero nad nim podwyższenie z wyjściem. Również w środku podłogi znajdowała się tutaj głęboka dziura, na której dnie tym razem znajdował się jeden panel, na którym uruchomił się pomarańczowy portal. Widniały tam też schody jakbym jakimś magicznym cudem nie trafił w portal i zatrzymał się na dole. Z kolei nad wejściem widniał fragment ściany stworzony z materiału przewodzącego portale. Jego fragment, w kształcie litery T, wysunął się abym przez portal mógł dostać się na podwyższenie.


Widząc to, po prostu wystrzeliłem niebieski portal na wysunięty fragment ściany najwyżej jak się dało, a następnie wskoczyłem w ten pomarańczowy. Niestety, nie doleciałem na podwyższenie z windą, gdyż okazało się, że znajdowałem się po prostu za nisko i przez to wylądowałem na pierwszym z podwyższeń.

– Pęd, będący funkcją masy i prędkości – zaczęła mówić kobieta z głośników, gdy górny, dłuższy fragment wysuniętej części ściany wysunął się jeszcze bardziej w przód – zachowuje swą wartość między portalami. – rzekła, kiedy fragment na chwilę się zatrzymał – Mówiąc prościej: coś szybkiego wpada – kontynuowała, gdy fragment ściany wysunął się jeszcze bardziej w przód – i coś szybkiego wypada. – zakończyła, kiedy wystrzeliłem niebieski portal na wysunięty fragment ściany.

Nie musiała mi tego mówić, skończyłem inżynierię, więc znałem bardzo dobrze takie podstawy fizyki. Chociaż w sumie jasne, skąd ona miała wiedzieć, jaki kierunek studiów ukończyłem? Z drugiej jednak strony, takie podstawy fizyki absolutnie każdy znał, niezależnie od ukończonego kierunku studiów. No, ale obecnie po prostu wskoczyłem w pomarańczowy portal. Co najdziwniejsze, mimo iż skacząc widziałem windę do góry nogami, po wpadnięciu w pomarańczowy portal zostałem obrócony tak, że widziałem już ją normalnie. Niby logiczne, ale dziwne uczucie tego doświadczyć. Poza tym, ciekawiło mnie czy po ukończeniu wszystkich testów mógłbym zabrać ze sobą działo portalowe, oczywiście jeżeli dostałbym pełne. Na otwartej przestrzeni zabawa portalami musiałaby stanowić coś znacznie przyjemniejszego. W każdym razie, wyrzuciło mnie tak, że do siatki dematerializującej miałem tylko trzy kroki. To w sumie fajnie, bowiem nie musiałem nie wiadomo ile iść. Szkoda, że nie wpadłem w ową siatkę, no ale zawsze coś, dlatego ruszyłem przed siebie i, po chwili, wszedłem do tuby transportowej, która zabrała mnie do testu czternastego.


W czasie unoszenia się, myślałem jak dostałem się do Aperture. Pamiętałem cały dzień aż do momentu mej utraty przytomności po minionym wypadku i nie przypominałem sobie aby jakaś sytuacja zwiastowała to zdarzenie. Jasne, ktoś musiał mnie tutaj przetransportować, ale kto i po co? I na dodatek najwidoczniej nie dostałem się tutaj, że tak powiem, z dupy, bowiem przemawiająca do mnie kobieta z głośników traktowała mnie jak normalny obiekt testowy. Ktoś musiał mnie tu przywlec celowo i ten ktoś musiał też planować to już od jakiegoś czasu. Jasne, mógł to zrobić któryś z dwóch Nadbogów, ale zacznijmy od tego, że to na sto procent nie Gordon, bowiem to mój najlepszy przyjaciel, więc nie zrobiłby mi tego. Zardonic jasne, mógłby to zrobić i w sumie nawet to w jego stylu, ale jaki miałby w tym cel? Z tego co wiedziałem, Federico nie działał bez celu, więc wątpiłem aby to on za tym stał. W końcu nic by tym nie osiągnął, bowiem zaczynałem się zmieniać i już nie robiłem tego, co kiedyś. Nie wiedziałem więc kto mógł mnie aż tak nienawidzić aby mnie tak potraktować. Na pewno nikt z otoczenia pierwszego Nadboga, bowiem oni mieli inne sposoby postępowania wobec swych wrogów i raczej chcieliby mnie zabić, a nie zamykać cholera wie gdzie. Musiałem po wydostaniu się z tego miejsca dowiedzieć, kto za tym stał.


No, ale nie zdążyłem się dłużej zastanowić, gdyż dotarłem do testu czternastego. Przed sobą nie dostrzegłem za wiele, jedynie dość długi korytarz stworzony w całości z metalu nieprzepuszczającego portali i, na końcu, spadek. Nad nim zaś, na ścianie, widniały ikonki z informacją, że mogłem utonąć w kwasie oraz abym go nie pił. Hmmm...To dość specyficzny sposób na wejście do testu, wcześniej zwykle zobaczyłbym normalne pomieszczenie i wielki ekran informujący, do której komory dotarłem. No, ale na dobrą sprawę ciekawiło mnie, co teraz miałem zrobić.


Kiedy wyszedłem z tuby i ruszyłem do testu, odezwała się kobieta z głośników:

– Ten test może skończyć się twoją śmiercią. – poinformowała jakże delikatnie, gdy przeszedłem przez drzwi i ruszyłem korytarzem – Uważaj na sufit. – dodała tę epicką radę, kiedy spojrzałem na sufit, ale nie ujrzałem na nim niczego niebezpiecznego.

No, ale cóż, ta kobieta z głośników miała rację co do tego sufitu. Otóż, gdy skoczyłem w dół, wylądowałem w jakieś klatce, a gdy odsunąłem się i odwróciłem, ujrzałem że do owej zaczynał wlewać się kwas. W sensie zaczął on wypełniać pomieszczenie i w końcu zalałby też całą klatkę. Po mojej prawej stronie znajdował się biały panel na portal, ale obecnie oddzielała go siatka dematerializująca. No takiego testu to ja się szczerze powiedziawszy nie spodziewałem. Czego w tym Aperture nie wymyślą. No, ale obecnie musiałem szybko zorientować się, co miałem zrobić aby wyłączyć siatkę dematerializującą i wydostać się stąd. I szybko zauważyłem, że musiałem doprowadzić kulkę do odbiornika. Pomarańczowy portal został umieszczony na ścianie po prawej stronie pomieszczenia, naprzeciwko wysuniętego nieco pod kątem panelu. Widząc to, po prostu strzeliłem niebieski portal w miejsce na ścianie, w które uderzała kulka. Kiedy zaś przeleciała przez portal, uderzyła w wysunięty panel i odbiła się w kierunku odbiornika. Dobrze w sumie, że ten kwas nie wlewał się do klatki jakoś bardzo szybko, to miałem ileś czasu aby zdążyć.


No, ale gdy kulka wpadła do odbiornika, siatka dematerializująca wyłączyła się, a z tego co usłyszałem, kwas przestał wlewać. Super czyli na szczęście zdążyłem. Szczerze to nie chciałem zostać zalany kwasem tylko dlatego, że twórca tego testu chyba coś brał wymyślając go. Teraz to mogłem się absolutnie wszystkiego po tym miejscu spodziewać. Obecnie jednak, wystrzeliłem po prostu niebieski portal na ścianę przede mną. Po zrobieniu tego, ujrzałem że pomarańczowy portal przełączył się i obecnie uruchomił na ścianie przed jakimś wysuniętym w górę panelem podłogowym. Widząc to, po prostu przeskoczyłem przez portal i wylądowałem na podwyższeniu.

– Fantastycznie! – skomplementowała mnie kobieta z głośników, gdy ujrzałem, że do podwyższenia z wyjściem wysunęło się kilka paneli podłogowych, tworząc swego rodzaju schody – Udowodniłeś, że potrafisz radzić sobie bardzo dobrze w sytuacjach ekstremalnie stresujących. – dodała ten oczywisty fakt, kiedy schodziłem w kierunku podwyższenia z otwartymi drzwiami prowadzącymi dalej.

Akurat ten test też nie należał do trudnych, więc nie nazwałbym tego ekstremalnie stresującym. Jasne, trochę się stresowałem, to logiczne, gdy ląduje się w klatce, do której wlewa się kwas, ale nadal nie nazwałbym tego ekstremalnie stresującym.


No,ale kilka chwil później, gdy znalazłem się już na podwyższeniu z drzwiami iwyszedłem przez nie, ruszyłem w kierunku siatki dematerializującej. Po przekroczeniujej i wejściu do tuby transportowej, ruszyłem w drogę do kolejnego testu, mającnadzieję, że w końcu bym się stąd jakoś wydostał...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top