II

Podczas podróży do kolejnej komory testowej zastanawiałem się nad tym działem portalowym. Mimo iż to emitowało tylko jeden portal, to i tak mnie zastanawiało. Jak udało się komukolwiek tak stworzyć to urządzenie? Jasne, na świecie istniało dużo ludzi z umiejętnością tworzenia portali, więc takie istniały nawet poza Aperture, no ale samo urządzenie już nie. Co musiało wchodzić w jego skład aby umiało je tworzyć? Miało ono w sobie jakiś generator czarnych dziur oraz coś, co przekształcało je na portale czy jak? Szczerze to nie miałem pojęcia, ale ciekawiło mnie to. Ciągle też zastanawiałem się czy dostałbym działo strzelające też pomarańczowym portalem. Jasne, jednoportalowe mogłoby utrudnić testy, ale jednak przyjemniej kontrolowałoby się dwoma. No i też chciałem sprawdzić czy przyjemne jest na przykład spadanie w nieskończoność, mając umieszczone portale pod i nad sobą.


No ale nie zdążyłem się dłużej zastanowić, gdyż ujrzałem, że dotarłem do piątego pomieszczenia testowego. Przed sobą ujrzałem jedynie wejście oraz ścianę. No już się bałem, co tym razem łatwego ta kobieta z głośników wymyśliła. Rozumiesz, zwykle widziałem przed sobą takie rzeczy jak przycisk czy szyba, zobaczenie tylko ściany nie zwiastowało wymagającego pomieszczenia. Wyboru jednak nie posiadałem, dlatego wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie. Na początku, po wejściu, musiałem skręcić w drugie prawo a.k.a lewo, na którego końcu, na ścianie, wisiała kamera oraz wielki ekran, który włączył się, gdy do niego podszedłem.

– Przejdź do komory transportowej. – przemówiła kobieta z głośników, gdy podszedłem do wielkiego ekranu – Uważaj na lukę. – dodała, kiedy odwróciłem głowę w drugie lewo a.k.a prawo i faktycznie, ujrzałem dziurę w podłodze.

Swoją drogą, miała dziwne określenie na zwykłą dziurę w podłodze. Jasne, słowo „luka" też pasowało, bowiem brakowało wysuniętego fragmentu podłogi, ale każdy normalny mówił na to po prostu dziura. No, ale z drugiej strony wiedziałem, że przemawiająca do mnie kobieta z głośników to komputer, więc może miała wprowadzone takie dziwne w danej sytuacji słowa.


No, ale gdy spojrzałem na ekran, zauważyłem jedynie informację, że dotarłem do testu piątego ze stu. Żadna z ikonek nie została podświetlona, co sugerowało tak banalny test, że gdyby noworodek mógł utrzymać działo portalowe, to na sto procent przeszedłby to pomieszczenie bez problemu. W sumie miniona wypowiedź kobiety z głośników też to zasugerowała, wszakże miałem jedynie pokonać dziurę w podłodze i dojść do tuby transportowej. No to cóż, odwróciłem się i umieściłem pod sobą portal. Kiedy to zrobiłem, gdy po drugiej stronie pomieszczenia otworzył się pomarańczowy portal, wypadłem przez niego. O dziwo, mimo iż pomarańczowy znajdował się na ścianie, a niebieski umieściłem pod sobą, nie przewróciłem się po wypadnięciu przez pomarańczowy portal. Nie wiedziałem jak to się stało, no ale może miały w tym zasługę te wygięte pręty, które przyczepiono mi do nóg. W każdym razie, po znalezieniu się po drugiej stronie komory testowej, dostrzegłem że od wyjścia dzieliła mnie jeszcze jedna, tym razem większa, dziura w podłodze. Widząc ją, po prostu umieściłem niebieski portal na suficie po drugiej stronie pomieszczenia i przeszedłem przez pomarańczowy. Done.


Co mnie zdziwiło, to fakt, że po upadku z takiej wysokości, mimo iż moje moce zostały zablokowane, nawet mnie nogi nie zabolały. Sądziłem, że to zasługa tych prętów, które miałem przymocowane do nóg, bowiem czego innego. Normalnie, przy zablokowanych mocach, powinienem odczuć upadek z takiej wysokości, mimo iż przy moich mocach to jeszcze normalna wysokość, z której mogłem zeskoczyć bez bólu nóg.

– Dobra robota! – skomplementowała mnie kobieta z głośników, gdy ruszyłem do wyjścia – Pamiętaj, że w Dni Otwarte Aperture Science – mówiła, kiedy przekroczyłem siatkę dematerializującą – w teście może wziąć udział także ktoś z twojej rodziny. – zakończyła, gdy wszedłem do tuby transportowej i zacząłem lecieć w górę.

Nie zamierzałem ciągać nikogo z mej rodziny do Aperture, no chyba, że chcesz. No właśnie, kręcisz przecząco głową, więc nie zamierzałbym cię zmuszać. A poza tym, ciekawiło mnie, po co komu te Dni Otwarte Aperture Science. Wątpię aby ktokolwiek z własnej woli chciał tutaj testować, bowiem zacznijmy od tego, że jak na razie to nudne, a poza tym, co mogło kogokolwiek tutaj przyciągnąć? Chyba tylko działo portalowe, szczególnie osoby, które nie umiały tworzyć portali. Swoją drogą, co do samych testów, to też ciekawiło mnie, kiedy poziom trudności zamierzał albo rosnąć, albo chociaż się zmieniać, a nie ciągle tkwić w tym samym, łatwym miejscu. Wątpiłem aby te sto komór testowych dało się przejść tak szybko jak chociażby tą piątą, ale kto ci tam wiedział. Rozumiesz, skoro już zostałem skazany na testowanie tutaj, to chociaż chciałem mieć jakieś wyzwanie aby nie umrzeć z nudów. I nadal ciekawiło mnie, ile testów miał najdłuższy, a ile najkrótszy tor. Nie sądziłem, że ten, przez który ja przechodziłem, to jedyny w tym miejscu, no umówmy się.


Moje rozmyślania przerwał fakt, że ujrzałem iż doleciałem do testu szóstego. Przed sobą widziałem, daleko, daleko wyjście aktywowane przyciskiem, który znajdował się przy wejściu do właściwego testu. Obok przycisku widniała z jakiegoś powodu szyba, za którą dostrzegałem fragment dyspozytora kostek. Na ścianie, po lewej stronie od przycisku, wisiała również kamera. Super, nawet nie wyszedłem z tuby transportowej, a już wiedziałem, jak przejść ten test. To nie świadczyło o nim dobrze, jak coś. No, ale wykonać go musiałem, wszakże znajdował się w tym torze testowym, więc wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie.

– Witaj w komorze testowej numer sześć. – odezwała się kobieta z głośników, kiedy wszedłem do niewielkiego, kwadratowego pomieszczenia, poprzedzającego sam test, w którym znajdował się, na ścianie po prawej stronie, wielki ekran – Radzisz sobie całkiem nieźle. – skomplementowała mnie, gdy spojrzałem w kierunku ekranu, który włączył się.

Nie dziwne, że radziłem sobie całkiem nieźle, bowiem te pomieszczenia należały do wręcz banalnych. No, ale na razie nie narzekałem, jak mówiłem, dopiero jeżeli od dwudziestego testu nadal poziom trudności pozostanie na tym samym poziomie, to zamierzałem zacząć się zastanawiać. W każdym razie, wielki ekran informował, że doszedłem do testu szóstego ze stu. Podświetlone ikonki to tylko te o dyspozytorze kostek oraz ostrzeżenie, że mogłem dostać kostką w głowę. Nuuuda. Czy twórca tego toru aż tak lubił kostki, że ciągle tworzył pomieszczenia, w których należało cokolwiek z nimi zrobić? Przynajmniej z tego co się zorientowałem, widząc opisaną ci część pomieszczenia z tuby transportowej, nie spędziłbym tu za wiele czasu. Dlatego po prostu poszedłem do pomieszczenia testowego.


Tam dostrzegłem jeszcze pomarańczowy portal na ścianie po prawej stronie oraz fakt, że dyspozytor kostek wisiał nad dość głęboką dziurą w podłodze. Kiedy zaś do niej podszedłem, owy wyrzucił automatycznie kostkę. Jako iż najwidoczniej Opkolandia mnie kocha, kostka spadła idealnie na środek podłogi, dzięki czemu po prostu umieściłem pod nią portal i nie musiałem po nią zeskakiwać. Wpadła ona w portal i wypadła przez pomarańczowy, lądując niedaleko przycisku. Widząc to, po prostu podszedłem do owego przedmiotu, po czym przy pomocy działa portalowego podniosłem ową kostkę. Kiedy to zrobiłem, po prostu postawiłem ją na przycisku otwierając drzwi wyjściowe. I tyle.

– Znowu doskonale. – powiedziała kobieta z głośników, kiedy odwróciłem się w kierunku wyjścia – W ramach wymaganej procedury testowej – mówiła, gdy ruszyłem w kierunku wyjścia – nie będziemy monitorować następnej komory testowej. – poinformowała, kiedy idąc tak zwróciłem wzrok w kierunku, ponownie pustego, pomieszczenia obserwacyjnego – Będziesz zdany wyłącznie na siebie. – dodała, gdy przeszedłem przez drzwi i ruszyłem korytarzem stworzonym z jakiegoś ciemnobrązowego metalu – Powodzenia. – zakończyła, kiedy tak idąc spróbowałem na owym metalu umieścić portal, ale okazało się, że owy ich nie przewodził.

Logiczne, że na razie radziłem sobie doskonale, bowiem te pomieszczenia testowe nadal nie stanowiły żadnego wyzwania, a to już tym bardziej to pokazało. A poza tym, naprawdę kolejne pomieszczenie miało pozostać bez monitoringu? Szczerze to wątpiłem w to, bowiem co wyróżniało siódmy test od pozostałych, że miał pozostać nie monitorowany? No, ale z drugiej strony musiał istnieć powód, że ta kobieta z głośników o tym powiedziała. W sumie jasne, zawsze mogła kłamać, czyż nie? Chociaż na dobrą sprawę chciałem aby w siódmym teście nie znajdowały się kamery, gdyż mimo iż rozumiałem, dlaczego je umieszczono, to trochę irytowały. Jasne, mogłem je zawsze strącać działem portalowym, no ale bez powodu nie chciałem niszczyć tego miejsca, bo i po co. Nie wydawało się w żaden sposób interesujące, poza działem portalowym czy irytujące abym chciał tutaj wszystko niszczyć.


No, ale moje rozmyślenia przerwał fakt, że i wiem, że nie wspominałem iż wsiadłem już dawno do tuby transportowej, no ale tak się stało, doleciałem do kolejnego pomieszczenia testowego. Przed sobą widziałem jedynie część jakiegoś korytarza oraz wiszący na ścianie, wyłączony, wielki monitor. Ciągle nie rozumiałem, czemu czasem z tuby transportowej wychodziłem od razu do testu, a czasem do korytarza dzielącego od właściwego pomieszczenia. No, ale cóż, wyboru nie miałem, dlatego wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem przed siebie. Przeszedłem krótki korytarz i, kiedy to zrobiłem, dostrzegłem że trafiłem do dość sporego pomieszczenia, w którym, na lewej ścianie, znajdowało się wejście do właściwego testu. Kobieta z głośników nic nie mówiła, no ale jako iż zobaczyłem nad wejściem kamerę, to trochę dupa z niemonitorowanego testu. Niby logiczne, ale z drugiej strony to po co ta kobieta z głośników mówiła o braku monitorowania tego pomieszczenia? No cóż, albo miałem dowiedzieć się na końcu tego testu, albo kłamała.


W każdym razie, najpierw podszedłem do ekranu, który włączył się, gdy do niego podszedłem. Informował, że doszedłem do testu siódmego ze stu. Jedyna ikonka, która została podświetlona, to ostrzeżenie o tym, że dało się dostać kostką w głowę. No super, teraz to nawet ikonki o dyspozytorze kostek nie podświetlono, szykował się kolejny, nudny test. Liczyłem na to, że chociaż kolejny da mi jakieś chociaż minimalne wyzwanie, gdyż mimo iż to nawet nie połowa toru testowego, to ja osobiście zaczynałem się nudzić. Poza tym, w ogóle nie widziałem żadnych luk w ścianach czy podłodze, przez które mogłem stąd nawiać. Nuda nudą nudę poganiała, ale chcąc nie chcąc musiałem wykonać ten test, dlatego wszedłem do właściwego pomieszczenia.


W środku dostrzegłem, jak podejrzewałem, ultra prosty test. Pod przeciwległą i tą za mną ścianą widniały wysunięte panele. Na tym za mną stała kostka, a na drugim nie znajdowało się nic. Jedyne co, to na ścianie naprzeciwko mnie widniały urządzenia emitujące pomarańczowy portal. Po lewej stronie pomieszczenia zaś, widniała wnęka z dziura w podłodze. Podejrzewałem, że tam znajdowała się druga kostka, mimo iż na suficie z jakiegoś powodu nie znajdował się dyspozytor kostek. Na ścianie po lewej stronie widniało wyjście, które otwierały dwa przyciski. Prościzna, od razu wiedziałem, co miałem zrobić.


Najpierw po prostu wystrzeliłem portal na podłogę pode mną, dzięki czemu wylądowałem na jednym z wysuniętych paneli. Po zrobieniu tego, strzeliłem portalem na ścianę za kostką, odwróciłem się i wziąłem ją. Następnie zaś, zeskoczyłem z panelu i postawiłem tę kostkę na jednym z przycisków. Po zrobieniu tego, podszedłem do dziury w podłodze i spojrzałem w dół. Faktycznie, na podłodze niżej leżała kostka. Nie wiedziałem jak ona się tu dostała, skoro nigdzie w pomieszczeniu nie widziałem dyspozytora kostek, ale wystrzeliłem portalem pod nią. Dzięki temu, wypadła na wysunięty panel. Aby ją wziąć, podszedłem do jednej ze ścian, strzeliłem na nią portalem i wziąłem przedmiot. Na zakończenie po prostu postawiłem tę kostkę na drugim przycisku otwierając drzwi. Gotowe.


Ale hej, chwila moment. Może spróbowałbym wystrzelić portal na ścianę za drzwiami, gdyż widziałem, że nie została stworzona z metalu, a potem ustawić kostki na siebie koło wysuniętego panelu z portalem na ścianie. Potem wszedłbym po nich, wziąłbym jedną kostkę, wyrzucił ją przez portal i zobaczył, co się stanie. Rozumiesz, może kobieta z głośników jakoś by to skomentowała, na przykład prośbą abym nie wynosił kostek poza pomieszczenie testowe. Uznałem, że to zrobię, więc najpierw wystrzeliłem portal przez drzwi i, kiedy trafił na ścianę, ustawiłem kostki koło panelu, oczywiście tak aby stały na sobie i abym ja mógł się po nich wspiąć. Samo ustawienie ich zajęło mi chwilę, ale z wejściem trochę się męczyłem. Gdybym miał swoje nadprzyrodzone zdolności, to mógłbym po prostu wlecieć na ten panel, no ale nie mogłem z nich korzystać, więc musiałem się trochę pomęczyć. No, ale w końcu mnie się udało i to najważniejsze.


Kiedy już znalazłem się na panelu, schyliłem się, wyprostowałem bardziej rękę z działem portalowym i spróbowałem chwycić kostkę. To akurat udało mnie się stosunkowo szybko. Po wzięciu jej, wyrzuciłem ją przez pomarańczowy portal.

– Nie jesteś dobrym człowiekiem. – odezwała się kobieta z głośników tym dość specyficznym jak na zwykłe wyrzucenie kostki przez portal zdaniem i na dodatek jej wypowiedź dało się usłyszeć nieco inaczej, jakbym znajdował się poza torem testowym – Wiesz o tym, prawda? – spytała, kiedy nieco rozejrzałem się po pomieszczeniu testowym.

Szczerze to nie spodziewałem się takiej reakcji na wyrzucenie przeze mnie kostki z pomieszczenia testowego. Nie, ale serio, to dość dziwne, szczególnie że kiedy wyszedłem przez portal do pomieszczenia z niczym poza drzwiami wyjściowymi i oszklonym sufitem nade mną, kobieta z głośników odezwała się normalnymi zdaniami, które mogła powiedzieć po moim ukończeniu danego testu.

– Zgodnie z procedurą testową, poprzednie stwierdzenie, że nie będziemy monitorować tej komory – mówiła, gdy w pewnej chwili jej wypowiedzi usłyszałem nad sobą dźwięk otwierającego się portalu i, kiedy uniosłem głowę, dostrzegłem że na właściwym suficie, tym znajdującym się wysoko nad szklanym, otworzył się pomarańczowy portal – było nieprawdziwe. – przyznała się, kiedy wystrzeliłem niebieski portal pod sobą – Dobra robota! – skomplementowała mnie, gdy spadłem na szklany sufit, ale na szczęście, mimo upadku z wysoka, go nie stłukłem – W ramach procedury testowej – mówiła dalej, kiedy rozejrzałem się i po lewej stronie ujrzałem korytarz prowadzący do tuby transportowej – przestaniemy ubarwianie rzeczywistości – kontynuowała, gdy ruszyłem w kierunku wyjścia, przy okazji podczas chodzenia po szkle wydając taki przyjemny dla ucha dźwięk – za trzy...dwa...jeden... – zakończyła, z czego przy ostatnim słowie dało się słyszeć szum, a kobieta z głośników przestała mówić.

Ja zaś, po prostu wsiadłem do tuby transportowej, która zabrała mnie do ósmego testu.


W czasie drogi myślałem tak sobie jak w ogóle wyglądał ostatni test w tym torze. Podejrzewałem, że stanowił nie lada wyzwanie, bowiem ostatni test powinien posiadać jakiś sensowny poziom trudności. Może w nim zostały użyte także tuby transportowe? No, bo wiesz, to naprawdę mogło urozmaicić testy. W sumie też ciekawiło mnie czy w którymś z pomieszczeń siatka dematerializująca zostanie użyta jako element testowy. Rozumiesz, ona resetowała działo portalowe, więc mogła stanowić dodatkowe utrudnienie podczas testów, na przykład poprzez odgradzanie miejsca z kostką od reszty testu. Kurde, ja tam powinienem zajmować się tworzeniem pomieszczeń testowych. Chociaż może nie, bowiem jeżeli ja bym je tworzył, to obiekty testowe ginęłyby w teście zerowym. Swoją drogą, właśnie, kobieta z głośników, kiedy jeszcze przebywałem w tej szklanej klatce, mówiła że w tych testach można odnieść poważne obrażenia. No ja już pokonałem siedem testów i jeszcze żaden nie stanowił dla mnie niebezpieczeństwa. Jasne, to dobrze, ale w sumie może w dalszych pomieszczeniach coś niebezpiecznego się znajdowało.


Nie zdążyłem się jednak dłużej zastanowić, gdyż bardzo szybko ujrzałem, że doleciałem na kolejne piętro. Oh boi. Najprostszy Test Attack Super Effective. Widziałem już z tuby, że kolejne pomieszczenie testowe to kwadrat, w którym ściany zostały stworzone z nieprzewodzącego portali metalu. Na drugim końcu widniała obecnie uniesiona platforma, prowadząca do wyjścia. W samym teście widniała jakaś kulka, której podajnik najwidoczniej znajdował się na suficie, gdyż z góry leciała. Uderzała o lekko wysunięty panel, na którym dostrzegałem obecnie wyłączone urządzenie emitujące portale. Niedaleko znajdował się odbiornik na ową kulkę, co już sugerowało, że owa aktywowała platformę. Na dodatek odbiornik emitował jeszcze do góry czerwone światło, co ułatwiało odpowiednie umieszczenie portalu.


No taki test mógł się pojawić w pierwszym lub drugim pomieszczeniu, bowiem wystarczyło umieścić jeden portal nad odbiornikiem i wejść na platformę. Z drugiej strony to w sumie zaleta, to test by szybko poszedł. No, ale że nie miałem wyboru, wyszedłem z tuby transportowej i ruszyłem do pomieszczenia testowego. Oczywiście przed wejściem do właściwego pomieszczenia, podszedłem do wielkiego ekranu, który włączył się, kiedy obok niego przeszedłem. Informował on o tym, że doszedłem do testu ósmego ze stu. Podświetlone ikonki na dzisiaj to ta informująca, że mogłem zostać trafiony kulką oraz o tym, że owa miała wpaść do odbiornika. Czyli tak jak podejrzewałem, prościzna.

– Chociaż zachowanie bezpieczeństwa – zaczęła kobieta z głośników, kiedy wszedłem do właściwego testu – jest jednym z wielu celów Enrichment Center – mówiła, gdy przystanąłem i postanowiłem dosłuchać jej kwestii do końca – Kulka Energetyczna Aperture Science widoczna po lewej stronie komory – rzekła, kiedy zwróciłem uwagę na ową kulkę i dostrzegłem, że to dokładnie taka sama kula energetyczna, jaką mogły strzelać AR2, jebani plagiaterzy, no kurna na stos – może spowodować i powodowała trwałe obrażenia – kontynuowała swoją długą wypowiedź, gdy podążałem wzrokiem za kulką, która uderzała o dyspozytor i podłogę, i co kilka sekund wyparowywała, a dyspozytor wyrzucał nową – związane na przykład z wyparowaniem. – ostrzegła, co udowodniło mi, że ci plagiaterzy nawet jej właściwości nie zmienili, no na dwa stosy z nimi najlepiej – Bądź ostrożny. – zakończyła, kiedy umieściłem portal nad odbiornikiem kulki.

Nie no, spoko, skoro nie zamierzali nic zmieniać w kulach energetycznych z AR2, to wiedziałem i bez jej ostrzeżenia, że powinienem uważać. W każdym razie, kiedy kulka energetyczna wpadła do odbiornika, platforma na końcu pomieszczenia faktycznie zjechała.

– Nie do wiary! – przemówiła kobieta z głośników, gdy ruszyłem w kierunku platformy – Podać nazwę obiektu – powiedziała, wypowiadając te trzy słowa nieco głośniej – musisz być dumą miasta – rzekła, kiedy wszedłem na platformę i owa ruszyła w górę, bowiem nie w bok – Podać nazwę rodzinnego miasta obiektu. – wypowiedziała to ostatnie zdanie, również mówiąc je głośniej, gdy przy okazji platforma zatrzymała się.

No bez przesady, ludzie nie traktowali mnie jako dumę miasta, w którym mieszkałem, z wiadomych powodów. A poza tym, co się tak zachwycać, ten test wykonałby noworodek, gdyby mógł utrzymać działo portalowe. W każdym razie, po dojechaniu na górę, po prostu przekroczyłem siatkę dematerializującą i wsiadłem do tuby transportowej.


Podczas drogi do kolejnego testu zacząłem trochę niepokoić się o poziom trudności tego toru. Skoro takie banalne pomieszczenie zostało wstawione jako ósmy test, to mogłem spodziewać się absolutnie wszystkiego. Jasne, to nawet nie połowa, ale i tak, poziom powinien chociaż minimalnie, nawet pozornie niezauważalnie, rosnąć. No chyba, że przed przeniesieniem mnie do tego toru uznano mnie za debila, który nie da rady rozwiązać minimalnie trudnego testu. Szczerze to wątpiłem w to, bowiem nie dało się ustalić mego poziomu inteligencji, kiedy pozostawałem nieprzytomny, ale w sumie w Opkolandii absolutnie wszystko mogło się wydarzyć. No cóż, do testu dwudziestego, od którego według mnie poziom trudności już musiał rosnąć, pozostało jeszcze dwanaście komór, przez które absolutnie wszystko mogło się wydarzyć. Po prostu pozostało mieć nadzieję, że poziom zacznie rosnąć.


Nie zdążyłem się jednak nad niczym więcej zastanowić, gdyż dostrzegłem, że dojechałem do dziewiątego pomieszczenia testowego. Nie widziałem go całego, gdyż dało się łatwo zauważyć, że to zostało stworzone na większe niż ostatnio, ale fragment dostrzegałem. Na drugim końcu pomieszczenia widziałem ścianę i część sufitu zrobione z nieprzewodzącego portali metalu. W owej ścianie znajdowało się wyjście z testu, do którego dało się dotrzeć tylko poruszającą się w boki platformą, ustawioną na jakieś specyficznej prowadnicy. Owa platforma obecnie nie poruszała się, a jako iż widziałem przed sobą zwisający na kawałkiem panelu, na którym powinien otworzyć się pomarańczowy portal, odbiornik kulki, to platformę aktywowała właśnie ona. Nie widziałem jedynie dyspozytora kostek, więc musiał znajdować się na którejś z bocznych ścian lub niewidocznym fragmencie sufitu.


Kolejny banalny test, wystarczyło po prostu najpierw dostać się na platformę, a potem doprowadzić kulkę do odbiornika. Miałem dziwne wrażenie, że wbrew pozorom te testy stawały się coraz łatwiejsze, mimo iż zawierały więcej elementów. No, ale jako iż nie miałem wyboru, musiałem wyjść z tuby i ruszyć do testu. Prowadziło do niego kilka schodków, a kiedy po nich schodziłem, pomarańczowy portal faktycznie otworzył się.

– Każde poruszające się urządzenie musi być wyposażone w dźwiękowy system ostrzegawczy. – poinformowała kobieta z głośników, gdy zszedłem do właściwej komory testowej i umieściłem najpierw niebieski portal nad platformą – Stwierdzono jednak, że alarmy i błyskowe światła ostrzegawcze – mówiła, kiedy wskoczyłem w pomarańczowy portal i wylądowałem na nieruchomej platformie – aktywują kulkę energetyczną, stąd dla twojego bezpieczeństwa – kontynuowała, gdy postanowiłem dosłuchać jej wypowiedzi do końca i po prostu śledziłem latającą w poprzek pomieszczenia kulkę – zostały one wyłączone. – zakończyła, kiedy w tym momencie, gdy akurat kulka energetyczna rozpadła się, wystrzeliłem portal na ścianę, w którą ona uderzała.

Kiedy zaś przeleciała przez portal i wypadła przez pomarańczowy, kilka chwil później po prostu wleciała do odbiornika. Po zrobieniu tego, aktywowała ona platformę, na której stałem. Banał, każdy mógł to bez problemu wykonać.

– Dobrze. – przemówiła kobieta z głośników, kiedy platforma ruszyła – Użyj teraz Przenośnego Rusztowania Aperture Science – mówiła, gdy rozejrzałem się po pomieszczeniu, bowiem owa platforma nie należała do najszybszych rzeczy na Ziemi – aby dostać się do komory transportowej. – zakończyła, kiedy platforma powoli dojeżdżała do celu.

Co w Aperture mieli z tymi wymyślnymi nazwami? Przenośne Rusztowanie Aperture Science? Przecież jechałem na zwykłej, poruszającej się w prawo i lewo, platformie. Jasne, musieli jakoś ponazywać te wszystkie przedmioty aby chociaż móc je jakoś odnajdywać i umieszczać w nowotworzonych testach, ale i tak. Zawsze mogli wpaść na jakąś normalniejszą nazwę.


No, ale wracając do teraźniejszości, kilka chwil później przeskoczyłem na podwyższenie po lewej stronie i ruszyłem do tuby transportowej aby dostać się do dziesiątego testu. Liczyłem na to, że w końcu któryś test posiadałby jakąś dziurę w ścianie czy coś, przez którą mógłbym łatwo nawiać...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top