《4》
P.O.V Gavi
Obudziłem się w czyimś łóżku spanikowałem od razu wstałem I zacząłem krzyczeć. Do pokoju wyszedł Pedri z laptopem w ręku od razu się uspokoiłem.
-Pedri to ty ufff.
-A kogo się spodziewałeś?
-Myślałem że zostałem porwany.
-Gavi ale ty zostałeś porwany ale prze zemnie .
-Co ty chyba sobie żartujesz?!
-Nie mówię poważnie.
-Nienawidzę cię!
-A wczoraj mówiłeś że mnie kochasz.
-Takiego czegoś nie było!
-Wiedziałem że tak będzie ahhh zobacz lepiej sam nagranie z klubu.
-Pokaż!
Na nagraniu ująłem siebie z Pedrim którzy byli blisko stosunku ale ochroniarz Pedriego nam przerwał. Owszem napiłem się dużo ale czemu nie pamientam. Stałem wryty jak w zieminie z czerwoną twarzą.
-Ooo ktoś się tu zaczerwienił.
-Przestań Pedri !
-Już to wczoraj słyszałem tylko w jednoczącej wersji.
Walnęłam go w twarz a ten się tylko zaśmiał i zaczął się zbliżać do mnie .Automatycznie zacząłem się cofać ale natrafiłem na ścianę . Pedri trzymał mnie za ręce żebym nie uciekł.
-Ktoś tu jest niegrzecznym kwiatuszkiem.
-Kogoś tu trzeba ukarać.
-To ty jesteś moim stalkerem.
-Owszem to ja.
-Nienawidzę cię!
-Naprawde w to trudno mi uwierzyć po wczorajszym.
Kopnąłem go w krocze ten tylko się zwijał z bólu , chciałem uciec lecz drzwi były zamknięte. Pedri zorientował się że chce uciec złapał mnie od tyłu i popchnął na łóżko wziął mojie ręce i przykuła je do łózka po czym wyszedł z pokoju.
Wrócił do pokoju po 2 godzinach i odpiął mnie od tego łóżka .
-Chcę z tobą porozmawiać Gavi .
-Wyjaśnij mi to co tutaj się dzieję.
-Dobrze ale lepiej zjechał cios i się napij .
-Nie wolę teraz się dowiedzieć o co chodzi.
-A wiec jestem w tobie zakochany Gavi ale nie umiem Ci tego powiedzieć bo Ty nie jesteś gejem .Dlatego postanowiłem być twoim stalkerem żeby ciebie porwać.Kiedy powiedziałeś że kogoś kochasz coś we mnie pękło i wtedy umówiłem się z tym chłopakiem. Jak dowiedziałem się o twojej randce z tym plastikiem to myślałem że się zabije . W tym klubie kiedy mnie pocałowałeś……
-Nic nie mów nienawidzę cię za to że mnie porwałeś a w klubie nie byłem sobą .Wypuść mnie stąd pajacu.
-Gavi uspokój się.
-Jak mam być spokojny po takim czymś .
Wstałem z łóżka i wybiegłem z pokoju ,ha pajac nie zamyka drzwi od pokoju . Ał ją to mam pecha kiedy byłem już przy schodach potknąłem się o dywan . Pedri podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię zeszedł ze mną do kuchni po czym posadził mnie na krześle i podał jedzenie.
Musiałem zjeść to jedzenie bo Pedri by nie dał za wygraną. Kiedy chciałem odejść od stołu usłyszałem dźwięk pukania do drzwi Pedri podniósł mnie i podszedł odłożyć drzwi. Ale najpierw zagroził że jak coś powiem to tego pożałuje postanowiłem Nie ryzykować.Kiedy Pedri otworzył drzwi w nich stała …….
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top