Rozdział 90
***
Cassie
- Co to do cholery znaczy skorzystać ze swojej wolności?! - krzyknął Shuu, popychając mnie na siedzenie limuzyny. Byliśmy sami.
- Shuu? - przetarłam oczy, jak to się stało, że był tutaj ze mną?
- Prawie wyssałaś mu całą krew! Risette, którą znałem nie robiła takich rzeczy!
Jęknęłam i wyprostowałam się na fotelu. Teraz mi się przypomniało. Wpadł nagle na zaplecze i zaczął mnie szarpać. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Risette już nie istnieje, Shuu.
Spojrzał na mnie lodowato. - Wracasz do domu. Odwiozę cię tam.
Zamarłam. Francis był tam.
***
Hikari
- Co to za hałasy?! - otworzyłam przerażona drzwi do sypialni. W progu stał obdrapany Reiji z Maki. - Co ty tutaj robisz? Jak się dostałeś do domu Cassie?
Wszedł bez pozwolenia do pokoju.
- Jej lokaj mnie wprowadził.
- Co robisz z Maki? - popatrzyłam na małego kociaka, który usilnie starał mu się wyrwać.
- Lubisz koty, a one mnie niezbyt. Cassie też ma ten problem.
Zachichotałam. - W związku z tym?
Pokręcił głową i wypuścił kotkę. Usiadł na łóżku. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że się czymś zmartwił.
- Nie chce, żebyś wychodziła za Shuu. On nie zasługuje na ciebie.
Przestałam się śmiać i usiadłam koło niego.
- Hikari - spojrzał w moje oczy - Shuu nigdy się z tobą nie ożeni. On się nie ożeni się z nikim innym poza Cassie. Wiem to. Słyszałem jak rozmawiał o tym z ojcem pare lat temu. Ten twój kontrakt, do którego przywiązujesz taką wagę...
- Shuu stanie w płomieniach jeśli zerwie umowę.
Delikatnie ujął mnie za rękę.
- Trudno ci to zaakceptować. A mnie coraz trudniej patrzeć jak starasz się na darmo. Hikari, Shuu się z tobą nie ożeni.
W tym samym momencie usłyszałam huk zamykanych drzwi.
***
Cassie
- Czemu on tutaj jest? - zapytał spokojnie Shuu, po tym jak z hukiem zamknął drzwi.
- Nie mogę go wyrzucić. Jest Blackiem. - usiadłam na łóżku. Skuliłam się. Jego oschły ton sprawiał, że się go bałam.
- Jesteś głupsza niż myślałem. - powiedział po prostu. Spojrzałam na swoje paznokcie. Nie czułam już jego spojrzenia na sobie.
- On zawsze miał dobrą opinie w wampirzej arystokracji. Ja pojawiłam się tak nagle. Jeśli go stąd wyrzucę albo rozpowiem, że wszystko to jego wina to...
- Zamknij się.
Spojrzałam na Shuu. Wyglądał za okno.
- Czy ty mnie nienawidzisz?
Długo nie odpowiadał. W końcu się odwrócił. Zaschło mi w gardle. Skierował się do drzwi, po czym je otworzył. Pożegnał mnie tymi słowami.
- Nie, nie nienawidzę cię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top