Rozdział 85
- Hikari. Wstawaj. - poczułam lekkie szturchnięcie Yui.
Uniosłam głowę i delikatnie przetarłam powieki. Zadziwiające, że w ciągu paru minut zdążyły się aż tak skleić. Rozejrzałam się niepewnie po limuzynie. W środku siedziały tylko Cassie z blondynką.
- A gdzie reszta? - zapytałam ochrypłym głosem. Dziewczyny widząc mnie w takim stanie zachichotały cicho. Niemal od razu się rozbudziłam i jęknęłam w duchu.
- Wysiedli pół godziny temu. - odpowiedziała mi uprzejmie Cassie, ale kiedy po raz kolejny zauważyła mój grymas, nie wytrzymała i roześmiała się głośno. - Naprawdę spałaś jak zabita. - przygryzła wargę, zastanawiając się wyraźnie czy mówić dalej. - Na ramieniu Rejiiego.
Na ramieniu Reijiego?
Tak szybko dotknęłam czoła, że było słychać plaśnięcie. Oczami już widziałam nasze następne spotkanie i jego pretensje, że obśliniłam (albo co gorsza pogniotłam) mu koszule. W przypływie paniki dotknęłam ręką ust. Niby odczułam ulgę, ale nadal byłam nasiąknięta własną żałością.
- Jesteśmy na miejscu. - oświadczyła nagle czarnowłosa. Przez szybę zlustrowałam europejską rezydencje jej rodziny. Jak to na Blacków przystało, robiła oszałamiające wrażenie. - Za miesiąc będzie mój oficjalny debiut jako głowy swojego rodu. Do tego czasu będziemy tu razem mieszkać. Sakamaki mieszkają w zamku, ale zawsze możemy ich odwiedzać.
Nim się obejrzałam kamerdyner wprowadził nas do środka. Może to przez długą podróż z Japonii, ale miałam wrażenie, że Cassie wyraźnie się spina. Cały czas ją obserwując, podziękowałam lokajowi, który właśnie pomógł mi zdjąć płaszcz. Wampirzyca stała na środku korytarza i widocznie nasłuchiwała jakichkolwiek odgłosów z salonu.
Osobiście nic nie słyszałam. Przynajmniej w pierwszej chwili.
Za to kiedy razem z Yui usłyszałyśmy donośny męski głos, drgnęłyśmy gwałtownie. Tylko Cassie została na swoim miejscu, choć zauważyłam, że zmrużyła oczy. Odwróciłyśmy się wszystkie w stronę drzwi jadalni. Stał w nich czarnowłosy, wysoki mężczyzna. Patrzył na nas przez krótką chwilę, choć to już wystarczyło, żeby mnie zmrozić. Przełknęłam ślinę. Wampirzyca to zauważyła i jakby chcąc odciąć mu kontakt z nami stanęła przed jego osobą.
- Widzę, że wróciłaś. - zauważył oschle. - Czy raczej wróciłyście. - zmrużył oczy w zamyśleniu. Ruchem głowy wskazał naszą stronę. - Cóż to za urocze istoty?
- Witaj wujku.- odpowiedziała mu chłodno. - To goście. Moi i jego wysokości.
- Jego wysokości? - powtórzył wolno i z namysłem. - Karl zapewne wie, że tu jestem. Mimo to rozkazał je tu przywieść?
- Najwidoczniej. - zauważyła. - Jakbyś zapomniał, wykonuje tylko jego polecenia.
W tej ciszy, która nastąpiła chwilę później, niemal słyszałam jak Cassie zwilża usta. Razem z Yui stałyśmy w kompletnym bezruchu. Ten wampir miał w sobie coś przerażającego. Nawet gdybym zdołała się odezwać, czułam że on prostym spojrzeniem wbiłby mnie z powrotem w podłogę.
- Z pewnością są panie zmęczone podróżą. - powiedział spokojnie, ani na moment nie odrywając wzroku od Cassie. - Jako opiekun mojej bratanicy chciałbym serdecznie was powitać w naszym domu.
Wtedy spojrzał w naszą stronę, uśmiechnął się drwiąco i wyszedł. Już chciałam coś powiedzieć, ale Cassie mnie uprzedziła.
- Mój wujek ma rację. Jesteście zmęczone. Lokaje zaprowadzą was do waszych pokoi.
Nie oglądając się za siebie, poszła w przeciwnym kierunku.
Nadszedł nowy rok szkolny :3
Nowi ludzie w szkole. Nowy zapał do nauki. Nowe oceny, znajomi. Postanowienia!!!
Weźcie mnie po prostu zabijcie ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top