Rozdział 14
- Reiji, gdzie jest twoja nowa zastawa? - spytała Yui, gdy tylko wszyscy zasiedliśmy do stołu. - Myślałam, że dzisiaj będziemy na niej jeść.
Wampir poprawił okulary. - Doszedłem do wniosku, że nie jest wystarczająco dobra do mojej kolekcji. Masz jeszcze jakieś inne, durne pytania?
- Otaku zastawy stołowej. - burknął pod nosem Ayato, który zajmował miejsce koło mnie i roześmiał się cicho.
Przewróciłam oczami i zwróciłam się do blondynki. - Yui, masz już może jakieś pomysły odnośnie dzisiejszego dnia.
Popatrzyła na mnie pełnymi smutku oczami. - Przykro mi. Razem z Ayato musimy skończyć nasz projekt.
Uniosłam do góry jedną brew. - Wy?
- Racja. Ja.
Uśmiechnęłam się blado. Biedna Yui. Wykorzystywana przez nich nawet w nauce. Jednak wzmianka o jej projekcie przypomniała mi o moim własnym. Muszę jakoś spotkać się z Azusą.
Jakby czytając mi w myślach Reiji się odezwał. - Byłbym zapomniał. Cassie, ty zostajesz dzisiaj w domu.
- Co?! Dlaczego?!
Kompletnie ignorując moje pytanie, ciągnął dalej. - I nie martw się, powiemy że jesteś chora, więc swoją prace oddasz sama w późniejszym terminie.
Zrobiłam się purpurowa. - Dziękuje. Nie trzeba. Pojadę dzisiaj do szkoły, spotkam się z Mukamim i razem zrobimy ten cholerny projekt i...
- To nie podlega dyskusji. - rzucił krótko, podnosząc do ust filiżankę herbaty.
Pochyliłam się do przodu. - O ile pamiętam, nie macie prawa mi rozkazywać.
- To prawda. Ale powiedz mi Cassie, co będziesz piła przez te pięć dni?
Otworzyłam szerzej oczy. Przecież to był szantaż!
- O co chodzi? - spytał nagle Ayato.
Zamarłam. Czyżby oni niczego nie wiedzieli?! Posłałam Rejiemu pytające spojrzenie. W odpowiedzi dostałam tylko minę pełną jego zakichanej satysfakcji. Już otwierał usta, żeby udzielić mu odpowiedzi.
- Otóż nasza Cassie...
- Zgoda. - wypaliłam. Mogłabym się obejść bez jego "soczków", ale wolę żeby nikt nie wiedział o moim stanie.
- Świetnie. - powiedział spokojnie okularnik.
Nagle usłyszałam gardłowy śmiech kapelusznika. Wszystkie twarze zwróciły się ku niemu - Czyli wracamy do sytuacji z suczką? Kontrolowanie na wszystkie możliwe sposoby?
Zgrzytnęłam zębami. - A tylko spróbujcie!
Tymczasem Laito zaniósł się kolejną falą śmiechu. - Wobec tego ja z nią zostanę.
- Nie widzę konieczności, żebyś...
- Nie! - uniósł się Kanato. - Chce pokazać Cassie, moją kolekcje panien młodych. To ja z nią zostanę.
Wpatrywałam się w nich z politowaniem. O dziwo do rozmowy włączył się jeszcze Subaru. - Zachowujecie się głupio.
Dziękuje! Ktoś zauważył!
- Więc dla świętego spokoju ja z nią zostanę.
...Aha.
- To może Yui ze mną zostanie. - wypaliłam obojętnie.
Popatrzyli na mnie jak na idiotkę. Wzruszyłam ramionami i wstałam od stołu. Gdy byłam przy drzwiach dobiegł mnie jeszcze głos kapelusznika. - Zagrajmy w lotki. Ten kto wygra pilnuje ślicznotkę.
Zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam się do wampirów. - Świetny pomysł. Ja również zagram. Ale jeśli wygram zostaje sama.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top