Rozdział 4
- Przepraszam, nie wiem dlaczego to powiedziałam. - zaśmiałam się nerwowo. Z nie małą ulgą stwierdziłam, że wampir nawet mnie nie słuchał. Spojrzałam na drugiego, który kurczowo trzymał misia. - Cześć, jestem Cassie.
Zostałam po raz koleiny zignorowana, na co Laito parsknął śmiechem. Powoli zaczynam mieć dosyć tej rodziny!
- Przestań się szczerzyć jak ostatni kretyn i ich przedstaw! - palnęłam do kapelusznika, po czym wskazałam na dwójkę.
Oparł się o ścianę. - Ten z misiem to Kanato, a słuchający muzyki Shuu. Spróbuj, może uda ci się wciągnąć chociaż jednego w sensowną rozmowę. Chętnie posłucham.
Posłałam mu mordercze spojrzenie. Wkurzający, ale nie wiedzieć czemu coraz bardziej go lubiłam. - Chodźmy dalej. - powiedziałam zrezygnowana, po czym ruszyłam w stronę wyjścia. Zatrzymałam się jeszcze na chwile w progu. Chwila. Skąd ja znałam jego imię?
Pewnie usłyszałam jak byłam nieprzytomna. Tak! Na bank!
- Ile tu zamierzasz stać?! - wykrzyknął białowłosy wampir, który nagle pojawił się w drzwiach.
- A to jest Subaru, najmłodszy z braci. Prawda, że uroczy? - powiedział Laito z kolejną falą śmiechu.
- Jak cholera. - mruknęłam, po czym wyminęłam białowłosego. Gdy znalazłam się z powrotem na korytarzu, odszukałam wzrokiem kapelusznika. - Chyba mam dosyć. Zaprowadzisz mnie do pokoju?
Już miał odpowiedzieć, ale nagle jego oczy się zaświeciły. Przez chwile wpatrywał się w okno. Powiodłam oczami za jego spojrzeniem.
- Myślę, że poradzisz sobie sama.
Obejrzałam się na niego, ale już zniknął. W sumie ciekawe czy też tak potrafię. Chociaż, może lepiej nie próbować...
Skierowałam się wzdłuż korytarza. Ludzie! Wieki miną jak znajdę te sypialnie! Gdy weszłam na schody, poczułam ból w jamie ustnej. Był o wiele silniejszy niż poprzednie. Lekko się zachwiałam, po czym upadłam na podłogę.
- Cassie?! - podniosłam głowę i napotkałam wzrok Yui. - Wszystko w porządku?
Wyciągnęła rękę i pomogła mi wstać.
-Chyba zakręciło mi się w głowie. - uśmiechnęłam się, żeby o nic mnie więcej nie wypytywała.
- Rozumiem. Chętnie bym ci powiedziała, że to normalne, ale niestety, nie nie mam pojęcia.
Zaśmiałam się, ale ona nagle zmarszczyła brwi. - Widzę, że Laito cię zostawił. Zaprowadzę cię do pokoju.
- Byłabym bardzo... - mimowolnie spojrzałam na odcisk zębów Ayata na jej szyi. Nagle ogarnął mnie ogromny głód. Odwróciłam pośpiesznie głowę. - N-nie trzeba. Poradzę sobie.
- Jesteś pewna?
- Tak! Po prostu pójdę już sobie.
Nie czekając na jej reakcje ruszyłam przed siebie, jednak za najbliższym zakrętem, oparłam się o ścianę i ciężko dysząc zsunęłam się na podłogę.
- Czy ty serio jesteś taka głupia, czy tylko udajesz...
Heyo :)
Dziękuje wszystkim, którzy czytają to ff. Przepraszam, ale na razie rozdziały mogą być trochę nudne. Muszę to wszystko wprowadzić i jeszcze bohaterka musiała ich poznać XD
Do następnego ;3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top