???¿¿


Dzisiejszy dzień jest cichy. Dlaczego? Erwin przestał sie odzywać. Zauważył  za dużo. Nie widzi już dłużej sensu w tym. Po co ma cos mówić skoro nikogo to nie obchodzi. Niby mówią że może im powiedzieć wszystko i tak dalej- ale on wie że mają go gdzieś. Tak sobie przynajmniej wmawiał. Przecież skoro jego nie obchodziło większość problemów ludzi to czemu ludzi mają obchodzić jego zmartwienia? Nie miał do kogo buzi otworzyć bo każdy w jego oczach wykorzysta wszystko co on powie. Co jeżeli powie za dużo? Co jeżeli ta osoba rozgada? Co jeżeli go wyśmieje?
Nie mógł sobie na to pozwolić.

Siedział tak w aucie z chłopakami w ciszy. Nikt nawet nie zauważył że jest dzisiaj jakiś nie wyraźny. Czyżby nie był dla nich ważny? Dojechali na Maze Bank. Wysiedli z auta i rozstawili się z zakładnikami. Policja przyjechała dosłownie minutę później. Zapewne ich obserwowali.
Erwin zaczął robić swoją robotę po czym zepsuł ostatniego haka. On- zepsuł. Stał tak z minutę patrząc w podłogę. Wziął wdech i wyszedł.

Carbo: i jak?

Erwin: zjebałem haka

Vasquez: nic sie nie stało

David: rzeczy poszły się jebać- kurna

Carbo: dobra tam

Erwin stał i patrzył się na nich swymi wyblakłymi oczami. Nie musieli wiedzieć że zjebał to specjalnie- hyh
Nie chciał pozwolić żeby zdrajcy dotknęli nagrody. Carbo przecież od razu poleciał by do Piora. Sprzedajny...  Myślał że siwowłosy nie zauważy? Jak od miesiąca dziwnym trafem Pior kręci się wokół nich albo ubywających pieniędzy? Jak napadali na nas i znali każdy szczegół planu.
Jak reszta nie lepsza. Davidek od dłuższego czasu ma gdzieś ekipe. Złoto oki nie wiedział co dokładnie jest z nim nie tak ale mu nie ufał.
Co do Vasqueza nie miał zbytnio zdania. W jego oczach został taki sam jak był. Lubił go. Od momentu kiedy zobaczył co robi reszta ekipy zwężył swoje grono "zaufania" do tych 3 osób w ekipie. Vasquez, speedo i Laborant.

???: ERWIN?!- Słyszysz co się do ciebie mówi? Wsiadaj- ktoś krzyknął

Erwin: co?

David: mówie- wsiadaj. Skończyliśmy negocjacje

Były dwa auta. Nie ufał już Davidkowo a tym bardziej Carbo, więc wsiadł do Vasqueza i Speedo.
Uciekli szybko i bez problemu. Napisał carbo że będzie pod UwU za 5 minut. Śmieszne. Idąc pod UwU zobaczył jak Gsk zawija osobę ubraną jak on. Biedny Kejmil. Nie wiedział w co sie wpakował. Idąc do domu dostał sms'a od Laboranta żeby spotkać się.
Nie miał zbyt co robić, więc poszedł. Podejrzenia na Laboranta były niskie.

Laborant: hej, uznałem że musisz to wiedzieć

Erwin: hej, co takiego masz?

Laborant: wiem że ostatnio siedzisz dużo z Vasquezem i tak dalej- ale myśle że chcesz wiedzieć o tym że to on podwala cie notorycznie policji. Próbował również oczernić cie w oczach chłopaków. Temu wiem bo do mnie też podbił

Erwin: ...
Nie wiedział co powiedzieć. Osoba którą z tej grupy miał za zaufaną właśnie wbiła mu nóż w plecy. Chyba że Bezpłucnik okłamywał siwego. Tylko po co by miał? Faktycznie Vaski zachowywał się trochę inaczej. Jebane resztki  miłości dalej zaślepiają  niektóre rzeczy.

Erwin: co za szmata-
I tak poleciał z gadaniem na niego. Nawet nie zauważył gdy zaczął sie tłumaczyć. Od razu sie wnerwił na siebie za to. Przecież labo to zapewne nie obchodziło. Tylko przekazał informacje.

Wsiadł w auto i pojechał do swojego mieszkania. Miał dość dzisiejszego dnia. Głowa go bolała. Wszedł do mieszkania, ściągnął buty i położył sie na kanapie. Nic mu sie nie chciało. Głowa go coraz bardziej bolała. Próbował się uspokoić i przemyśleć wszystko, ale kolejne kropki się łączyły. W końcu przyznał sam przed sobą że musi z kimś pogadać. Nie chciał tego robić żeby nie zanudzać nikogo swoimi problemami. W końcu wybrał numer Montanhy. Liczył że wygada mu sie i będzie mu lepiej.
Mylił sie.

Erwin: hej

Monte: hej- przepraszam siwy ale nie moge teraz rozmawiać. Jestem na akcji- mówiąc to rozłączył sie

...
I znowu został z tym sam. S a m. Na co liczył? Eh.. czuł tą pustke wypełniającą go.
Czemu w ogóle pomyślał że to będzie dobry pomysł. Patrzył na wyłączony telefon pustym wzrokiem. Próbował jakoś sam wyciszyć myśli. Powolutku pomalutku aż w końcu ucich-

•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top