13. Coś Między Wami Jest?
-To dlatego byłaś taka dziwna - powiedział pod nosem Kuba.
-Zabije go - powiedziała Gabi.
-Adrian się nim zajął, poza tym chciał mi się odpłacić, ale nie wiem co miał tym udowodnić.
-Rozmawiałaś z nim? - zapytał Mateusz.
-Nie, z całą ekipą nie rozmawiam.
-Na twoim miejscu też bym z nimi nie rozmawiała - odezwała się Natalia.
-Czemu niby? Oni nie są niczemu winni, gdyby nie Adrian nawet nie chce myśleć do czego Igor by się posunął - na samą myśl o tym przeszła mnie gęsia skórka.
Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając filmy. O godzinie 22 zostaliśmy tylko z Gabi, Kacprem, Mateuszem i Tomkiem. Oglądaliśmy horror.
Gabi jak zwykle siedziała wtulona w Kacpra, a ja siedziałam pomiędzy Tomkiem, a Mateuszem.
Nagle był dosyć straszny moment, blondyna wtuliła się w swojego chłopaka, zauważyłam, że chłopcy dziwnie położyli ręce na swoich nogach.
Tak jakby chcieli bym złapała jednego z nich za rękę. Mimo tego, że czułam się niezręcznie, udawałam obojętność. Poszłam do kuchni pod pretekstem pójścia po picie.
Gdy wyciągałam z lodówki sok usłyszałam głos za plecami.
-Czemu nie powiedziałaś nam wcześniej o tym? - odwróciłam się i zobaczyłam Mateusza.
-Nie chciałam o tym mówić, chciałam zapomnieć. Najwyraźniej nie było mi to dane.
-Igor próbował z tobą porozmawiać?
-Tak, ale ja tego nie chciałam, musiałam wszystko przemyśleć. Z tego co wiem dzisiaj wyjeżdża w trasę i wraca za kilka tygodni.
-A powiedz mi szczerze, chciałabyś z nim porozmawiać?
-Kiedyś na pewno się wydarzy, ale nie w najbliższej przyszłości.
-No okej.
Między nami zapadła niezręczna cisza, chciałam już wyjść z kuchni, ale zatrzymał mnie głos Mateusza.
-Może wyjdziemy gdzieś jutro?
-We dwoje? - chłopak kiwnął głową - to randka? - zaśmiałam się.
-Można to tak nazwać.
-A co tak nagle? Wcześniej się tak nie spotykaliśmy.
Chłopak miał już coś powiedzieć, ale do pomieszczenia wszedł Tomek. W ciszy wyjął szklankę i nalał do niej soku, po czym sączył go w ciszy.
-Pójdę do salonu - powiedział Mateusz na co tylko skinęłam głową.
Spojrzałam na Gregorczyka, wbił wzrok w podłogę i stał nieruchomo.
-Coś się stało? - podeszłam do niego.
-Nie, po prostu współczuję Ci, że przeszłaś takie piekło.
-Nie potrzebuję współczucia. Było-minęło, za jakiś czas mi przejdzie, muszę dojść do siebie.
Zauważył, że nie chce o tym mówić, dlatego nie drążył tematu. Ceniłam go za wyrozumiałość.
-Umówiłaś się z Mateuszem?
-Ta.
-Czemu?
-Nie wiem, zapytał, a nie mam na jutro planów, więc się zgodziłam - nie wiem czemu mu się tłumacze, nie muszę tego robić.
-Coś między wami jest?
-Pomiędzy nami? Poza przyjaźnią nic, skąd Ci to przyszło do głowy?
-Ostatnio dużo czasu spędzacie ze sobą. Umówiłaś się z nim, całuję cię w policzek, obejmuje i te wasze rozmowy.
-Nawet jeśli byłoby coś to nie mogłabym z nim chodzić.
-Dlaczego?
-No bo chodziłam z tobą - spojrzałam mu w oczy - nie chce żeby w waszym zespole były zbędne sprzeczki przeze mnie..
Chłopak spojrzał mi w oczy i znowu, nie mógł oderwać od niego wzroku. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać, on położył mi dłonie na biodrach, moje znalazły swoje miejsce na szyi i we włosach.
Już mieliśmy się pocałować, gdy przerwał nam dzwonek. Jak oparzeni odsunęliśmy się od siebie.
Chciałam iść otworzyć, ale usłyszałam, że ktoś mnie w tym wyprzedził. Zatem zostałam w kuchni z Tomkiem w jakże niezręcznej sytuacji.
Do moich uszu dotarł dosyć znajomy głos.
-Igor? - powiedziałam pod nosem po czym wyszłam w kuchni.
Przy drzwiach zobaczyłam blondynkę i szatyna, chyba mnie nie zauważyli, bo kontynuowali rozmowę.
-Paulina nie chce cię widzieć.
-Muszę w z nią porozmawiać.
-Ona nie chce z tobą rozmawiać, czego tu nie rozumiesz?
-Gabi, daj nam porozmawiać - odezwałam się cicho.
-Ale Paula - zaczęła blondynka.
-Spokojnie, prędzej czy później kiedyś by do tego doszło.
Przyjaciółka zrezygnowana odeszła od drzwi. Założyłam buty i wyszłam przed dom. Zaczęliśmy spacerować po ogrodzie.
-Posłuchaj, przepraszam cię za tą całą akcję. Przykro mi, że musiałaś przez to przejść, uwierz mi, że to wszystko przez te prochy, nie kontrolowałem się.
-Igor obiecaj mi, że nie weźmiesz już nigdy, wtedy ci wybaczę.
-Jeśli obiecasz mi to samo.
-Okej - nie patrzyłam na niego, bo bałam się, że się rozpłacze.
Gdy na instagramie widziałam jego zdjęcia przypominała mi się ta sytuacja.
-To zgoda?
-Jasne.
Szatyn chciał mnie przytulić, ale odsunęłam się.
-Nie zrozum mnie źle, ale na razie nie chce mieć z tobą żadnych kontaktów fizycznych.
-Naturalnie, rozumiem cię. Muszę lecieć, bo wyruszamy w trasę.
-Okej to pa.
-Nawet na mnie nie spojrzysz?
Podniosłam wzrok i od razu tego pożałowałam. Przypomniało mi się to okropne zdarzenie i moje oczy napełniły łzy...
-Ciągle o tym myślisz?
-Igor, tego nie da się tak łatwo zapomnieć. Gdyby ciebie prawie zgwałcono? Od razu byś o tym zapomniał?
-No nie.
-Także zrozum mnie, że minie sporo czasu zanim będzie tak jak dawniej.
-Okej, naprawdę muszę już lecieć - przybił mi żółwik i poszedł.
Wróciłam do domu w smętnym humorze. Od razu poszłam do kuchni. Nie wiem czemu, ale miałam nadzieję, że Tomek dalej tam jest.
Niestety myliłam się u zamiast niego był tam...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top