9. Nie Dygaj

Wpadłam na pomysł, aby zrobić spotkanie z fanami. Dodałam filmik na insta story, w którym powiedziałam, że będę pod Pałacem Kultury.

Skip

Szczerze? Spodziewałam się, że będzie dużo osób, ale tutaj było ich minimum 100. Naprawdę.

Oczywiście zrobiłam sobie z każdym zdjęcie, dałam autografy i kilku osobom nagrałam filmiki z pozdrowieniami. Wiele osób złożyło mi życzenia i dostałam też dużo prezentów. Kilka osób zostało i pomogło mi spakować prezenty do taksówki.

Najdziwniejszą rzeczą jaką dostałam był worek, który wyglądał tak:

Wiem, że wiele osób chciało, abym była z Tomkiem, bo pasowaliśmy do siebie. Nawet fani 4D podzielili się na grupy. Był team Paula i team Roxi.

Wracając...

Pan taksówkarz pomógł mi donieść rzeczy do domu, dałam mu za to spory napiwek i weszłam do domu.

Musiałam zanieść te wszystkie pudełka i torby do pokoju, a to zajmie mi chwilę.

Dwadzieścia minut później było już po wszystkim, siedziałam spokojnie, gdy usłyszałam mój dzwonek. Na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Gabi.

-Halo?
-Hej, wyjdź na taras.

Nic nie odpowiedziałam, bo dziewczyna się rozłączyła.

Zeszłam na dół, przez okno zobaczyłam taras, a na nim, chłopców, Zuzię, Gabi, Natalie, rodziców i Igora.

Szybko wyszłam do nich, od razu jak otworzyłam drzwi balkonowe usłyszałam głośne "Wszystkiego najlepszego''.

Przytuliłam każdego, nawet Tomka.

-Jejku, dziękuję.
-Chodź, czas na tort - powiedziała Jabłonka.

Czy tylko ja nienawidzę, jak śpiewają mi sto lat? Czuję się wtedy jak debil, ale jakoś to przecierpiałam.

-Okej, odbierz swoje prezenty - rozkazała mi Gabi.

Odebrałam od każdego swój prezent, no prawie. Na koniec zostali mi Igor i Tomek.

Na początku podeszłam do Igora.

-Także najlepszego stara klusko - podał mi torebkę - otwórz, ale uważaj - puścił mi oczko.

W środku zauważyłam duże pudełko Chanel, prawdopodobnie jakaś koszulka.

Dyskretnie uchyliłam wieczko i zobaczyłam bongo. Szybko zamknęłam pudełko i schowałam je do torby.

-Dziękuję, sprytnie to ukryłeś - uśmiechnęłam się do niego.

On tylko przytulił mnie, co odwzajemniłam. No to został mi Tomek...

Niepewnie podeszłam do niego, zauważyłam, że nikt nie zwraca na nas uwagi, każdy zajął się sobą lub rozmawiał z kimś.

-Najlepszego - podał mi niewielkie pudełeczko.

Powoli je otworzyłam i zauważyłam naszyjnik, bransoletkę i kolczyki. Oczywiście srebrne, Gregorczyk doskonale wie, że nienawidzę złotej biżuterii.

Zauważyłam, że naszyjnik i bransoletka mają serduszka z moimi inicjacjałami. A kolczyki to po prostu serduszka.

-Dziękuję - lekko go uścisnęłam.
-Nie ma za co.

Później impreza trwała w najlepsze. O 21 moja mama powiedziała.

-My się już położymy. Rano mamy lot do Tokyo.
-Ale jak to? Myślałam, że lecicie za kilka dni.
-Niestety termin nam się zmienił i wylatujemy jutro o 4:30.
-No okej, to pa - przytuliłam ich.

O 23 każdy wrócił do siebie. Oczywiście pomogli mi posprzątać. Zmęczona wykonałam wieczorną rutynę i poszłam spać.

Rano

O 11:35 obudził mnie promienie słoneczne. Nie miałam ochoty leżeć, więc podeszłam do szafy i na dzisiaj wybrałam.

Szybko się ogarnęłam i wróciłam do pokoju. Nie miałam konkretnych planów na dzisiaj. Z tego co wiem, przychodzi ekipa i śpią tutaj.

Nie wiem czy będę z nimi siedzieć, wszystko okaże się wieczorem. Nagle usłyszałam mój dzwonek, na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Igora.

-No siema.
-Cześć, słuchaj. Robimy dzisiaj melanż u Gruchy, wbijasz?
-Pewka, o której?
-18, ale przyjadę po ciebie o 17.
-Spoko.
-No to pa.
-Elo.

Grucha, a właściwie Dawid to jeden z najlepszych przyjaciół Igora.

* * *

Za chwilę ma przyjechać po mnie Igor, powiedziałam Gabi, że wrócę późno po czym wyszłam przed dom.

Nie musiałam długo czekać, bo samochód przyjaciela już po chwili pojawił się pod moją bramą. Wsiadłam do środka i zobaczyłam, że z tyłu siedzą najlepsi przyjaciele Bugajczyka, czyli Dawid, Adrian i Kacper.

-Siema chłopaki.
-Cześć - odpowiedział mi Borowski
(Adrian).

Rozmawialiśmy na różne tematy, bardzo ich lubię.

* * *

Impreza trwała w najlepsze, Igor musiał już jechać do domu, bo rano miał gdzieś jechać. Chciał mnie odwieźć, ale ja chciałam zostać.

Oczywiście dał mi ostrzeżenie, że jeśli Adrian nie odwiezie mnie do domu przed północą to zabije go, a później mnie.

Siedziałam przy stole, gdy usłyszałam głos Borowskiego.

-Sikorska, chodź na chwilę!

Od razu do niego podeszłam, on nic nie powiedział, tylko chwycił mnie za rękę i zaprowadził do łazienki. Muszę przyznać, że się przestraszyłam.

-O co chodzi? - zapytałam, gdy zamknął drzwi.
-Chcesz? - zapytał i wyciągnął z kieszeni torebkę z białym towarem.
-O nie, nie, nie.
-Weź nie pękaj.
-Stary, ostatnio przez to gówno trafiłam do szpitala.
-Słyszałem tą historię i z tego co wiem to przez Tomka byłaś w szpitalu.
-Ale gdybym nie wzięła to nie byłoby tej całej szopki, efekt motyla mordo.
-Paula, on cię już nie kontroluje, jesteś wolna.
-No nie wiem.
-Nie dygaj.
-Egh, dajesz.

Do 23 wciągnęłam 10 kresek, przed wyjściem wzięłam jeszcze jedną. Oczywiście jeszcze paliłam zioło. Borowski o 23:30 odwiózł mnie do domu.

-Wszystko okej?
-Tak, ale chyba za dużo wzięłam po takiej przerwie.
-Wszystko będzie git.
-Cholera!
-Co?
-Przecież ekipa jest u mnie w domu, zobaczą moje oczy i kaplica.
-Czekaj - otworzył schowek - masz - podał mi czarne okulary z NBL.
-Dzięki.

Założyłam je, przyjaciel zatrzymał się pod domem pożegnałam się z nim i wyszłam. Gdy weszłam na podwórko on odjechał.

Przy schodach zakręciło mi się w głowie i przewróciłam się. O fuck, przecięłam sobie lewą dłoń.

Po cichu weszłam do domu, nawet nie wiem czemu, bo u tak nikt jeszcze nie spał. Skierowałam się kuchni, wzięłam do ręki wodę utlenioną i podeszłam do zlewu.

Gdy polałam ranę cieczą zaczęła mocno pięć.

-Cholera - syknęłam z bólu.
-Paulina? - odwróciłam się i zobaczyłam Kubę.
-Siema.
-Co ci się stało? Gdzie byłaś? Czemu masz okulary przeciwsłoneczna?

Po chwili w kuchni pojawiła się cała ekipa.

-Co się dzieje? - zapytała Gabi.
-Rozcięłam rękę, nic poważnego.

Skończyłam z ręką, na ranę nakleiłam plaster.

-Czemu masz okulary przeciwsłoneczne? - zapytał ponownie Kuba.
-Dostałam je od Adriana - szybko skłamałam.

Tak jak się domyśliłam, nikt mi nie uwierzył. Gabi podeszła do mnie i szybko zdjęła mi okulary. Od razu zamknęłam oczy.

-Popatrz na mnie - zignorowałam ją - No popatrz!

Otworzyłam oczy, dziewczyna nic nie powiedziała. Spojrzała na mnie zawiedziona i wyszła.

Od razu poszłam za nią i już po chwili znalazłam się na trasie.

-Nie obrażaj się na mnie.
-Obiecałaś mi coś.

Wiedziałam, że wszyscy są na tarasie, ale nie zwracałam na to uwagi.

-No tak, ale...
-Tu nie ma żadnego ale! Ty ćpałaś!
-To moje życie i będę robić co mi się podoba.
-Kurwa, ile ty masz lat, żeby jarać i ćpać?

Nagle dostałam dużych drgawek, upadłam na płytki i zaczęłam się trzepać jeszcze mocnej.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top