28 - A Drunken Fiance Is A Sweet Fiance
Jungkook pov.
Zdziwiłem się wizytą Jimina. Już obmyśliłem, jak chciałbym go poprosić o wybaczenie, a tutaj taka miła niespodzianka... Bardzo miła. Jimin jest niesamowity i pomimo tego, że jesteśmy razem już jakiś czas, to mój narzeczony, jak najbardziej potrafi mnie nadal zaskoczyć. Doskonale zdaję sobie sprawę, że podczas naszych częstych uniesień staje się coraz lepszy i pewniejszy. Dzisiejsza sytuacja doskonale mi to pokazała. Blondyn chyba przemyślał sobie pewne sprawy i swoje zachowanie, które doskonale wiem, że było po części moją winą, ale też tym, że jutro bierzemy ślub i postanowił zakopać topór już dzisiaj.
Trzymałem teraz już śpiącego blondyna w ramionach i co chwilę składałem czułego buziaka na jego głowie. Pozwalałem sobie też smyrać Jimina nosem po włosach, które cudownie pachniały, zresztą, jak zawsze.
Gdy już byłem pewny, że śpi twardo, wyślizgnąłem się spod pościeli najciszej, jak tylko potrafiłem. Pocałowałem mojego słodkiego narzeczonego w czoło i opuściłem komnatę.
*
Jimin pov.
-Jiminnnieeeeee! – Ze snu wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami i jakieś niemrawe nawoływanie.
-Koshanieeee! – Otworzyłem oczy, podnosząc się zaraz do siadu, właśnie widząc przed sobą zataczającego się własnego, przyszłego męża, który uparcie zmierza w moim kierunku.
-Jungkook? – Zapytałem, nie mając pojęcia, o co tutaj chodzi.
-Kotek! – Krzyknął nagle, podchodząc do łóżka i chciał chyba mnie pocałować w usta, ale wyszło, że złożył nieporadnego buziaka prosto na mojej brodzie.
-Czy ty jesteś pijany? – Zapytałem, ale niestety doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, czując ten unoszący się, nieprzyjemny zapach alkoholu.
-Jaaa? Nieeee, ale... Kosiam cię! – Krzyknął głośno i opadł na łóżko.
-Jungkook... Czy ty zdajesz sobie do cholery sprawę, że dzisiaj wieczorem bierzemy ślub?! – Niech się modli, by do wieczora zdążył wytrzeźwieć i się ogarnąć, bo inaczej w dupie będę miał ten cały cyrk i wyjadę w nieznane, z nadzieją znalezienia normalnego męża... Którego i tak bym nie pokochał, bo ten pijany idiota zabrał mi całe serce i nie ma zamiaru oddać.
-Zadsiorny koteszek... Junghukie tes ma na ciebie ochotę...
-Jungkook! – Krzyknąłem i zdenerwowany do granic możliwości usiadłem na nim okrakiem, by skupił na mnie całą swoją rozchwianą uwagę.
-O sak sekshowny Siminniee ujeszdzaj szwojego Kooka, albo... Cocka! - ... Co?
-Jungkook możesz zapomnieć o czymkolwiek teraz. – Powiedziałem, zaczynając rozpinać jego koszulę, oczywiście w celu rozebrania go, ponieważ musi iść spać.
Jego ubrania capią, a ja robię to tylko dlatego, że go kocham i mam zbyt miękkie serce, jeśli o niego chodzi.
-Siminnie... Kosiam cie! Moja kluseszka slodziutkha. – Gdy znów zaczął wyznawać mi miłość, przewróciłem teatralnie oczami.
Udało mi się z małą pomocą pijanego Jungkooka ściągnąć mu koszulę, a następnie spodnie... Rany, on ma nawet wzwód w takim stanie... Naprawdę, aż tak na niego działam? Raczej fakty mówią same za siebie, więc... Nie Jimin, on jest pijany i koniec, jeszcze, żebym ja też się upił, ale na trzeźwo nie ma opcji w takiej sytuacji.
-Kosiam cię... Kosiam koteszka... Balso. – No to akurat jest urocze. Mój narzeczony, który właśnie zasypia mruczy, jak bardzo mnie kocha, przytulając moją rękę i co chwilę ją całując... No i jak ja mam się na niego gniewać?... Chociaż kluska... O to będzie wojna. Ma to, jak w skarbcu.
Gdy w końcu Jungkook zasnął, przykryłem go kołdrą i pomimo zapachu pocałowałem delikatnie w usta. Miałem trochę problemów z uwolnieniem ręki z jego uścisku, ale w końcu mi się udało i spokojnie mogłem pójść do łazienki.
Wykąpałem się, ale i tak wiem, że przed samym założeniem ślubnego garnituru zrobię to jeszcze raz. Zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy, by już pójść się ubrać, gdy do komnaty weszła służka.
-Książę. – Ukłoniła się zaskoczona porą, o której wstałem, ponieważ słońce dopiero co wzeszło.
-Tak? – Zapytałem szeptem, by nie obudzić Jungkooka, chociaż jego chyba nic nie obudzi, bo śpi jak przysłowiowy kamień.
-Książę ciemności jest tutaj!? – Krzyknęła szeptem zaskoczona.
-A właśnie, może wiesz, dlaczego wrócił pijany i gdzie się tak napił...?
-To taka tradycja. Zawsze mężczyzna z tego królestwa przed ślubem spotyka się ze swoimi przyjaciółmi, by napić się najlepszych trunków książę. – Tradycja powiadasz...To wszystko wyjaśnia.
-Proszę zróbcie coś, by do wieczora był na nogach. Niedawno zasnął. Powiedz mu, że jeśli spóźni się choćby minutę to może sobie o ślubie pomarzyć. – Powiedziałem pewnie i podałem jej wszystkie moje rzeczy, kierując się do wyjścia.
*
Nie wiem, co działo się z moim narzeczonym przez cały dzień, ale brak tych wieści również mnie stresował. A co jeśli się rozmyśli, albo nie zdąży ogarnąć? Takie myśli nachodziły mnie przez resztę dnia. Uciąłem sobie nawet krótką drzemkę po tym, jak nawrzeszczałem na Yoongiego, Jina, Hoseoka, Namjoona i nawet Taehyunga, którzy przyczynili się do tego, że mój Jungkook wrócił w takim stanie, w jakim wrócił... Ehhh.
Ubrany, zdenerwowany i gotowy do ceremonii, czekałem na znak, bym mógł wyjść, rozpoczynając tym samym ceremonię zaślubin.
Wtedy też do komnaty wszedł mój ojciec, który z poniesioną głową, jak na króla przystało, wszedł do powieszenia, w którym na niego czekałem.
-Synu. – Powiedział, uśmiechając się do mnie.
-Tato. – Ucieszyłem się na jego widok mimo wszystko.
-Wiesz ja... Myślisz, że ja jestem ślepy, ale nie jestem. Wiem, że kogoś masz i bierzesz ten ślub tylko po to, by... - Od razu przeszedł do rzeczy, doskonale wiedząc, że mamy teraz niewiele czasu na pogawędki.
-Nie. – od razu zaprzeczyłem, zanim zdążył rozwinąć swoją wypowiedź.
-Ale jak to nie? – Zapytał zaskoczony.
-Mój przyszły mąż i ja... Nie jesteśmy razem od dzisiaj. Wiem, że to, co teraz powiem cię zaskoczy, ale... Moim mężem zostanie Książę Ciemności, czyli mężczyzna, którego znasz, jako kapitana gwardii Królestwa Jasności, czyli Jeona Jungkooka. Zanim się zdenerwujesz od razu odpowiem, że nie, nie wiedziałem, bo zataił przede mną, kim tak naprawdę jest.
-Słucham!? Przecież to zniewaga! – Ojciec wzburzony zaczął wymachiwać rękami.
-Nie, tato poczekaj. – Powiedziałem, zatrzymując go przed wyjściem z komnaty i niedopuszczeniem do ślubu.
-Ja i Jungkook jesteśmy razem w sumie... Już od jakiegoś czasu. Nie mówiłem nikomu, ale też tego nie chciałem. Po prostu z dnia na dzień zbliżaliśmy się do siebie, aż w końcu zostaliśmy parą.
-Od kiedy? – Zapytał już spokojniej, ale zaskoczenie, które starał się zamaskować było bardzo widoczne na jego twarzy pomimo tego.
-Od kiedy coś zaczęło się między nami dziać, czy od kiedy jesteśmy razem?
-To pierwsze.
-... Wydaje mi się... Właściwie to jestem pewny, że od pierwszego dnia, jak zjawił się w królestwie... Tato? – Zapytałem, widząc, jak bardzo jest zaszokowany.
-Tak? – Odpowiedział dopiero po chwili, w której musiał to sobie wszystko poukładać.
-Proszę nie przerywaj ślubu. Ja bardzo go kocham i wiem, że on mnie też...
-Jesteś pewny? - Dopytał, wypuszczając głośno powietrze z płuc.
-Tak... - Podszedłem do ojca i od niepamiętnych czasów się do niego przytuliłem, co od razu odwzajemnił.
-Czy on cię szanuje?
-Bardzo mnie szanuje, w końcu mnie kocha. Był naprawdę szczęśliwy, jak się zgodziłem za niego wyjść, mimo tego, że zataił przede mną kim tak naprawdę jest.
-W takim razie zgoda, ale ja jeszcze sobie z nim porozmawiam, jako ojciec z mężem syna i jako król z przyszłym królem, bo to on jest... No wiesz...
-Tak, jest... Zdecydowanie. – Zachichotałem, odsuwając się już od ojca. Czułem lekkość w sercu i szczęście, bo obecność własnego ojca, który jakby nie patrzeć wychował mnie od maleńkości to dla mnie bardzo ważna sprawa.
-To co, idziemy? – Zapytał, oferując mi swoje ramię.
-Już nie mogę się doczekać. – Odpowiedziałem zadowolony, ale też zdenerwowany i ująłem pod ramię ojca, po czym wspólnie wyszliśmy przez szerokie wrota.
************
Mam nadzieję, że się podobało♥
Miłego♥
Jutro postaram się dodać nowy rozdział Porn Director♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top