27 - The Prince Falls On His Knees For The Second Time
Jimin pov.
Wszedłem do środka, po chwili słysząc, jak drzwi zamknęły się za moimi plecami z cichym odgłosem domykania.
-Przecież mówiłem, by mi nie prze... Jimin? – Jungkook przerwał swoją wypowiedź, gdy odwrócił się i mnie zobaczył.
-Jungkookie... - Prawie ze łzami w oczach podbiegłem do czarnowłosego i objąłem go mocno w pasie, wtulając się w ciepły i bezpieczny tors.
-Czemu nie śpisz o tak późnej porze? – Zapytał po chwili, kiedy już jego silne ramiona mocno mnie obejmowały, a jedna z rąk gładziła po włosach.
-Nie chce, żebyś był na mnie zły. Wiem, że byłem niemiły, ale kocham cię...
-Bardzo? – Zapytał, delikatnie się uśmiechając i patrząc mi w oczy.
-Najbardziej Jungkookieee... Już się na ciebie nie gniewam i... Nie mogłem bez ciebie spać... Tęskniłem... - Jungkook uśmiechnął się rozczulony moim zachowaniem i ucałował mnie przeciągle w czoło.
-Ja też tęskniłem za moim słodkim kochaniem... Też przepraszam za moje zachowanie i jeszcze raz za to, że nie powiedziałem ci wcześniej, kim naprawdę jestem.
-Kookieee... Bo ja... - Odsunąłem się od Jungkooka. Rozwiązałem swój szlafrok i zrzuciłem go ze swoich ramion, pokazując się w takim stroju mojemu ukochanemu, który uśmiechnął się zadowolony i z niedowierzaniem pokiwał głową.
-Podoba ci się? – Zapytałem po chwili, w której czarnowłosy nie mógł ode mnie oderwać wzroku, skanując każdy fragment mojego ciała bardzo dokładnie.
-Chyba pewna część mojego ciała mówi sama za siebie. – Powiedział, dotykając swojego krocza, patrząc przy tym cały czas na mnie.
Zadowolony z siebie uśmiechnąłem się czarująco, by zaraz potem podejść do Jungkooka i lekko popchnąć go do tyłu, powodując w ten sposób, że większy opadł się o ścianę z ciemnego drewna, tuż koło jednego z regałów zawalonych książkami.
Jungkook miał na sobie ciemną koszulę, która była idealnie dopasowana, ponieważ podkreślała to, co powinna. Wyższy wcześniej musiał odpiąć sobie pierwsze trzy guziki, zapewne dla wygody.
Złapałem za poły koszuli, przyciągając w ten sposób Jungkooka do upragnionego pocałunku, nad którym od razu przejął kontrolę.
-Mmmm... - Mruczałem odpinając guziki koszuli Jungkooka, nie odrywając się jednocześnie od jego ust, które zachłannie pieściły te moje.
Przeniosłem się z pocałunkami na teraz już nagi tors Kooka. Dotykałem i całowałem coraz niżej, aż w końcu dotarłem do paska od spodni i bez skrępowania go rozpiąłem. Opuściłem spodnie wyższego do kolan i sam klęcząc przed nim, złapałem dużą, nabrzmiałą męskość i ucałowałem sam czubek, patrząc Jungkookowi w oczy.
-Skarbie... Naprawdę się stęskniłem... - Powiedział, coraz ciężej zaczynając oddychać.
-Wiem kochanie... - Po tych słowach wsadziłem, ile tylko mi się zmieściło do buzi i zacząłem poruszać energicznie głową, co chwilę zasysając się w którymś miejscu.
Widziałem, jak Jungkook odchyla z przyjemności głowę do tyły. Podobało mi się to, że nawet w takiej sytuacji, klęcząc przed nim i mu dogadzając, czuje się kochany i doceniony. Zwłaszcza, że Jeon wplótł palce w moje włosy i zaczął nadawać własne tępo, delikatnie jednak bawiąc się przy tym moimi włosami.
Masowałem dodatkowo jego jądra wolną ręką, by spotęgować doznania.
-Jiminnie... – Nie musiałem długo czekać, bo już kilka chwil później Jungkook doszedł z głośnym sapnięciem i moim imieniem na ustach, prosto w moją buzię.
Przełknąłem wszystko, jak na grzecznego chłopca przystało i podniosłem się z pomocą mojego narzeczonego, z podłogi. W momencie, gdy Kook zapinał rozporek, ja zacząłem zlizywać z palców pozostałą spermę, która ściekła mi na dłonie.
Gdy Kookie to zobaczył, złapał moją rękę i sam wsadził sobie mój palec do buzi, zaczynając lekko go ssać.
-Jesteś cudowny. – Powiedział, wyjmując palec i przyciągając mnie do siebie.
-Ty też... Kookiee jutro...
-Zostaniesz moim mężem i sprawisz, że będę najszczęśliwszym człowiekiem we wszystkich krainach, co więcej, wszyscy będą mi zazdrościć takiej ślicznotki. – Powiedział, po czym ponowne dzisiaj mnie pocałował.
-Trochę się stresuje i... Powinienem pójść już spać, bo jutro będę opuchnięty. – Uświadomiłem sobie niestety kilka nieprzyjemnych faktów.
-Nie będziesz. Zawsze wyglądasz perfekcyjnie, ale masz rację, musisz się wyspać. Dlatego też mój słodki kotku idziemy do sypialni. Ubieraj kapcie skarbie.
Pokiwałem głową, w geście zgody i ubrałem swoje białe, puchate kapcie oraz szlafrok, ale nie zdążyłem go zawiązać, bo Jungkookie złapał mnie za uda i podniósł, co spowodowało, że złapałem go za szyję i cmoknąłem prosto w usta, uśmiechając się zaraz po tym uroczo.
-Ale z ciebie słodzak, słońce. – Jungkook odwzajemnił mój uśmiech i wspólnie wyszliśmy z biblioteki.
-Ale tylko twój, dla innych nie. – Odpowiedziałem, rozśmieszając mojego ukochanego jeszcze bardziej.
Resztę drogi korytarzem zajmowałem się przytulaniem, głaskaniem i cmokaniem Jungkookiego, który był z tego naprawdę zadowolony. Kto by pomyślał, że wielki i jedyny Książę Ciemności może być, aż tak dobry dla osoby, którą kocha.
-A ty czego tutaj szukasz? – Jungkook zapytał chłodnym tonem, na pewno niekierowanym do mnie, więc nadal będąc na rękach przyszłego męża, odwróciłem głowę, by zobaczyć, kto jest sprawcą zmiany nastroju Kooka.
-Przecież miałeś zejść z warty. – Powiedziałem, widząc przed sobą jednego ze strażników, którzy pilnowali wcześniej mojej komnaty i odprowadzili mnie biblioteki.
-Tak książę, ale...
-Nie interesują mnie twoje tłumaczenia. Nie wykonałeś rozkazu, więc poniesiesz konsekwencje... I jeszcze raz spojrzysz na mojego męża, a możesz pożegnać się z tą krainą, zrozumiałeś? Odejdź. – Jungkook nie miał dla niego litości. Zdecydowanie nigdy nie użył w stosunku do mnie takiego tonu i mam nadzieję, że nigdy nie użyje. Poza tym władczy Jungkook to seksowny Jungkook...
-Tak panie. Przepraszam. – Ukłonił się dwa razy i nawet na nas już nie spoglądając, szybko się oddalił przestraszony.
Weszliśmy razem do komnaty, a Kookie postawił mnie koło łóżka, głęboko patrząc mi przy tym w oczy.
-Co jest? – Zapytałem po dłuższej chwili wpatrywania się w siebie nawzajem.
-Musisz być taki piękny? – Zapytał, a ja lekko się zarumieniłem, bo zdecydowanie Jungkook działał na mnie, aż za bardzo.
-Co masz dokładnie na myśli?
-To, że jesteś tutaj niespełna dobę a już masz adoratorów.
-Co nie zmienia faktu, że chce mieć tylko jednego. – Odpowiedziałem, głaszcząc Jungkooka dłonią po policzku, którą złapał i ucałował, by znów przyłożyć ją sobie do policzka, dając mi tym do zrozumienia, że powinienem kontynuować wykonywanie tej czynności.
-Jeszcze raz na ciebie spojrzy to zrobię z niego popiół...
-Przecież to ty jesteś moim księciem, a ja już mówiłem, że nie chce innego, bo ty jesteś najlepszy. Nie złość się już. Chodźmy spać, bo jutro wielki dzień. – Złożyłem słodki pocałunek na malinowych wargach mojego mężczyzny, który korzystając z okazji cmoknął mnie dodatkowo w nosek.
-No dobrze. Dla ciebie wszystko. – Uśmiechnąłem się zadowolony i rozebrałem ze szlafroka oraz kapci.
Jungkook odsunął pościel, bym mógł się położyć i zrobił to samo, biorąc mnie w swoje ramiona i mocno przytulając.
-Jesteś strasznym zazdrośnikiem Jungkookie... Ale lubię to, bo wiem, że mnie kochasz. – Wymruczałem na granicy snu i posmyrałem nosem o szyję mojego narzeczonego.
-Bardzo kocham. – Usłyszałem jeszcze, jak mi odpowiada i zapadłem w sen, czując się naprawdę szczęśliwym u boku Jungkooka...
A to dopiero początek naszej wspólnej drogi.
******************
Mam nadzieję, że tydzień minął wam dobrze, a rozdział się podobał♥
Jutro postaram się dodać nowy rozdział Porn Director♥
Miłego♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top