26 - Frustration

Jungkook pov.

Wiem, że powinienem już dawno powiedzieć Jiminowi, kim tak naprawdę jestem. Prawda jest taka, że zbyt mocno mi na nim zależy i bałem się, że mnie rzuci przy pierwszej, lepszej okazji. W sumie na co ja liczyłem, kiedy przedstawiałem się z uśmiechem blondynowi w sali tronowej? Oczywiści chciałem i nadal chce się nim chwalić przed wszystkimi, ale skrycie naprawdę byłem przestraszony, kiedy mniejszy tak się zdenerwował... Bo w końcu mógł mi zamrozić pewną rzecz, która jest bardzo wrażliwa, prawda? Na szczęście udało mi się chociaż w części wszystko wytłumaczyć. Teraz muszę jednak wykonać bardzo ważne zadanie...

Podszedłem bliżej do obrażonego blondyna, który swoją drogą wyglądał dzisiaj naprawdę pięknie.

Klęknąłem wyciągając piękny pierścionek zaręczynowy i chwyciłem małą, pulchną rękę mojej księżniczki. Wiedziałem, że to takie średnie miejsce, chociaż bardzo piękne, ale wolałam to już mieć za sobą, bo jeszcze by się rozmyślił.

-Jiminnie... Chciałbym, żebyś wiedział, że niezależne od statusu, pochodzenia i tego wszystkiego, szczerze cię kocham. Jesteś dla mnie głównym powodem tego, że chce mi się żyć z takim ciężarem na barkach, jaki już niedługo na mnie spadnie... Więc chciałbym spytać... Wyjdziesz za mnie kochanie? – Jimin patrzył na mnie badawczo, ale chyba uznał, że mówię samą prawdę, ponieważ po krótkiej chwili uśmiechnął się uroczo i pokiwał delikatnie głową.

-Tak Jungkookie, zostanę twoim mężem. – Powiedział, kiedy nasuwałem pierścionek na jego pulchny palec oraz ucałowałem obrączkę, która pasowała idealnie, wstając po chwili z kolan.

Objąłem Jimina w pasie i mocno go do siebie przyciągnąłem, chcąc pocałować, ale chłopak ewidentnie się odsunął, przez co poczułem się zdezorientowany.

-Nadal jestem na ciebie zły, więc możesz już iść. - ...Aha

-O nie, nie, nie skarbie. Pocałunek to tradycja, a... Nie wolno łamać tradycji... - Drugą część zdania wyszeptałem Jiminowi w usta, po chwili łącząc je w miłosnym i zarazem bardzo gorącym pocałunku, który chłopak natychmiast odwzajemnił. Może i jest na mnie zły, a nawet mogę przyznać się do tego, że go zawiodłem, ale nadal mnie kocha, dlatego to tak wygląda.

-Kocham cię. – Powiedziałem, kiedy oderwaliśmy się od siebie, ponieważ zabrakło nam powietrza.

-Idź już. – Odpowiedział, nieco się ode mnie odsuwając.

-Nie będę nalegał, wiem, że popełniłem błąd, ale chce byś poznał moich rodziców bliżej, chciałbyś? – Zapytałem z nadzieją w głosie.

-Ale tak teraz, przecież jestem taki...

-Idealny. Nic nie musisz robić. – Przerwałem ślicznemu księciu.

-Twoi rodzice wiedzą, że zataiłeś przede mną prawdę? – Spytał, wciąż się wahając.

-Moi rodzice dowiedzieli się z listu, że pojechałem do twojego królestwa. Wczoraj dostałem niezłą reprymendę, dlatego przyszedłem do ciebie dopiero, gdy już słodko spałeś. – Wytłumaczyłem w skrócie wczorajsze wydarzenia.

-Należało ci się.

-Wiem skarbie. Idziemy? – Zapytałem, łapiąc chłopaka za rękę i splatają nasze palce razem. Jimin chciał wyrwać przez chwilę dłoń, ale z uroczym uśmiechem mu na to nie pozwoliłem.

-Ygh niech ci będzie, ale wiedzą o tym, że ukrywałeś przede mną również swoje pochodzenie?

-Nooo yyy...

-Jungkook. – Jimin popatrzył na mnie poważnie.

-Wiedzą. Powiedziałem wszystko wczoraj, nie pominąłem chyba żadnego szczegółu. Oczywiście to, co się działo za zamkniętymi drzwiami, zostało między nami.

-No to chodźmy.

*

-Ale jak to nie mogę dzisiaj z tobą spać!? – Krzyknąłem, wchodząc za Jiminem do komnaty po spotkaniu z rodzicami. Swoją drogą chyba go pokochali, tak szybko, jak ja.

-Normalnie Jungkook. Nie i koniec, jutro bierzemy ślub, a ja muszę się wyspać, żeby dobrze wyglądać.

-Ale kochanie! Nadal jesteś na mnie zły?

-Musisz mieć jakąś karę. – Odpowiedział, rozbierając się do majtek... Za jakie grzechy!?

-Nie kochaliśmy się od dwóch dni, to wystarczająca kara. Czuje, jak mój członek na twój widok podskakuje w spodniach. To nie jest normalne. – Mimo odmowy próbowałem uparcie dalej jakoś przekonać narzeczonego do zmiany zdania.

-Już ci powiedziałem. Poradź sobie sam, skoro byłeś taki mądry.

-Kurwa! – Przekląłem na głos, a jako książę nigdy tego nie robiłem, przynajmniej na głos.

Wkurwiony i sfrustrowany odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z komnaty, trzaskając mocno drzwiami.

Kocham go nad życie, ale ma szczęście, że jutro bierzemy ślub, bo za swoje zachowanie by się nie podniósł z łóżka... Wiem, że to moja wina, ale mówił, że mi wybaczył, tak?

*

Jimin pov.

Odwróciłem się zaskoczony tym, że Jungkook przeklął. Wiem, że jest raczej zadziorny, ale jako książę nigdy nie robił tego tak głośno... No ewentualnie, kiedy się kochaliśmy, ale wtedy nie jesteśmy Księciem Jasności i ciemności, tylko parą kochanków, którzy poddają się swojej miłości oraz namiętności.

Wiem, że chyba trochę przesadziłem, szczególnie teraz, kiedy specjalnie się rozebrałem, wypinając tyłek w stronę Jungkooka, doskonale wiedząc, jak na niego to działa. No cóż, ja też potrafię być niegrzeczny... Na swój sposób, ale jednak. 

*

Zostałem na resztę dnia w komacie, ponieważ co chwilę ktoś przychodził. Za każdym razem spoglądałem z nadzieją, że to jednak mój Jungkookie, ale niestety był to między innymi krawiec, dekoratorka i kilkunastu innych gości. Przyszedł nawet Taehyung, potem Yoongi wraz z Hoseokiem, RM i Jinem, by mnie przeprosić za to, że ukrywali prawdę o swoim pochodzeniu i za jednym razem Jungkooka. Nie miałem im tego za złe, bo w końcu nikomu nie zaszkodzili i naprawdę mnie lubią.

W końcu wszyscy sobie poszli, więc mogłem wreszcie wziąć długą kąpiel i położyć się do łóżka. Starałem się zasnąć, ale nie mogłem. Brakowało mi Jungkooka...

Wstałem więc z wygodnego łoża. Miałem na sobie białą, krótką koszulę nocną i cieniutkie majtki w tym samym kolorze. Jungkook lubił, kiedy odsłaniałem swoje uda i nie zapinałem guzików, przez co zawsze koszula zsuwała mi się z ramion, dając chłopakowi dostęp do obojczyków, szyi i nawet czasami sutków, którymi idealnie potrafił się zająć.

Wziąłem głęboki wdech i pobiegłem do łazienki. Ułożyłem włosy, nasmarowałem ciało naturalnym balsamem, by skóra była jeszcze miększa i gładsza. Nawilżyłem usta i nawet popryskałem się kuszącymi perfumami.

Wyszedłem z łazienki i ubrałem szlafrok, bo przecież oprócz Jungkooka nikt nie może mnie oglądać w takim stanie. Jeszcze ciepła kapcie pasujące do mojego białego kompletu i mogę iść.

Wyszedłem z komnaty, od razu natrafiając na strażników, których na pewno zeszłej nocy tutaj nie było... Może Jungkookie kazał mnie pilnować, gdy nie ma go przy mnie? Kochany...

-Książę coś się stało? – Zapytał jeden z nich po tym, jak się ukłonił.

-Gdzie jest Jungkook... Znaczy książę ciemności?

-Jest w bibliotece, powiedział, żeby mu nie przeszkadzać.

-Gdzie to jest? – Zapytałem, ignorując jego uwagę. On chyba myśli, że poznałem mojego narzeczonego dzisiaj...

-Zaprowadzimy księcia. – Kiwnąłem głową i razem ruszyliśmy przez korytarze.

Biblioteka okazała się być bliżej niż mogłem przypuszczać, co mnie radowało, bo kochałem czytać książki od małego.

-Możecie iść do siebie. Książę się mną zaopiekuje. – Trochę wydawali się być przestraszeni...

-O co chodzi? – Zapytałem, naprawdę chcąc, by już poszli.

-Wybacz książę, ale Książę Ciemności nie lubi, kiedy się mu przeszkadza, a dzisiaj książę był wyjątkowo nie w humorze.

-Wiem o tym i zapewniam, że książę się ze mną chętnie spotka. – Pokiwali głowami i otworzyli przede mną drzwi od pomieszczenia, w którym znajdował się mój narzeczony...

************

Ach myślałam już, że nie uda mi się tego dodać, bo Wattpad nie chciał niestety współpracować ;(

Mam nadzieję, że się podobało♥

Miłego♥

Ps Jutro postaram dodać nowy rozdział Porn Director♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top