20 - A Shadow Of Happiness In Mourning
Jungkook pov.
Powiedziałem to w końcu.
Nie mogłem nadal oszukiwać samego siebie. Nigdy nie czułem się tak dobrze, pomimo otaczającej mnie szarej rzeczywistości. Jimin zmienił mnie zdecydowanie na lepsze, w ogóle od kiedy tutaj mieszkam mam wrażenie, że zaszło we mnie wiele zmian, w szczególności tych pozytywnych... Na przykład takich, że wiem już, co to znaczy kogoś kochać. Wcześniej zawsze wydawało mi się to wyolbrzymione i nieszczere, ale teraz... Sam kocham i jestem kochany, co już w ogóle jest ponad moimi najskrytszymi marzeniami.
Pomogłem jeszcze Jiminowi umyć włosy i pupę, ponieważ sperma wciąż z niej wypływała, a blondynek był już bardzo zmęczony. Taki śpiący był wręcz rozkoszny.
-Musisz odpocząć kochanie. – Powiedziałem wstając z miejsca, z Jiminem na rękach. Chłopak tylko wtulił się we mnie mocniej i pozwolił zanieść się do sypialni.
Wziąłem przyszykowane ręczniki i powycierałem nas dokładnie. Ubrałem jasnowłosego w koszulkę, którą mu wcześniej przyszykowałem.
-Wskakuj. – Jimin położył się, a ja bez wahania zająłem miejsce obok niego, okrywając nas pościelą.
Drobny blondyn od razu wtulił się we mnie, chowając buzię w mojej szyi. Objąłem go rękami, delikatnie sunąc w uspakajającym geście po plecach jedną ręką.
-Dziękuję za to, że jesteś przy mnie... I za twoją miłość Jungkookie... - Powiedział, mocniej się we mnie wtulając, a moje serce zabiło szybciej, niż normalnie.
-Nie musisz dziękować, to ja powinienem... Śpij, jestem przy tobie. – Ucałowałem czule Jimina w głowę i pozwoliłem, by sen zabrał mnie do swojej krainy.
*
-Jungkook... Jungkook... - Otworzyłem oczy, czując, jak ktoś mnie szturcha w ramię. Pierwsze, co zobaczyłem to urocza buzia i wielkie, lekko rozchylone usta. Uśmiechnąłem się na ten widok, bo serce wielkiego wojownika właśnie zmiękło nieodwracalnie.
-Jungkook śpisz, jak głaz i przestań się ślinić na widok swojego narzeczonego. - ...Co?
Odwróciłem gwałtownie głowę, nadal trzymając moje kochanie w ramionach i ujrzałem, już lekko zniecierpliwionego Yoongiego, patrzącego na mnie w wymowny sposób.
-Yoongi? – Zapytałem, rozluźniając się nieco.
-Jesteś nieodpowiedzialny Jungkook. Każdy mógł tutaj wejść, a ty zapewne nagi, bo już cię dobrze znam, śpisz w jednym łóżku z księciem, w dodatku, w jednoznacznej pozycji, ukazującej tylko waszą bliskość i...
-Yoongi daj spać... - Jimin musiał przebudzić się przez paplaninę starszego, ale muszę przyznać, jednak prawdziwą ze snu.
-Spokojnie, już wstaję– Powiedziałem, ale ręka, którą obejmował mnie Jimin skutecznie mi to uniemożliwiła.
-Jungkookieee... - Wymruczał, głaszcząc mnie po klatce piersiowej... Uroczy.
-Hmmm?- Zapytałem, mimo piorunującego mnie wzroku Yoongiego, ale sam tutaj wszedł, prawda?
-Nie puszcze cię. – Powiedział, delikatnie się uśmiechając.
-A jak zapłacę?
-...Ale dużo? – Dopytał, zauważalnie rozkoszując się moją bliskością w tym momencie.
-Dużo. – Powiedziałem i zacząłem muskać słodkie, jak miód usta Jimina, zmieniając trochę naszą pozycję, bym mógł chociaż w połowie znaleźć się nad blondynem.
-Książę!- Krzyknął Yoongi i chlasnął mnie w nagie plecy. Ma szczęście, bo jakby dotknął Jimina to bym mu połamał ręce... No może nie połamał, bo to mój przyjaciel, ale na pewno by trochę pobolało.
-Ygh Yoongi, musisz mi go zabierać? – Spytał Jimin, uroczo wydymając usteczka.
-Przykro mi, ale tak. Jungkook jest potrzebny przy organizacji... - Yoongi trzasnę cię...
Jimin nagle posmutniał, a blask, jaki przed chwilą widziałem w jego oczach uleciał bezpowrotnie. Muszę wydać rozkazy, dotyczące uroczystości pożegnalnej...
Wziąłem głęboki wdech i przytuliłem blondyna, który w tym momencie właśnie tego potrzebował. Od początku wiedziałem, że to pieszczoch, ale wydarzenia z wczoraj i dzisiejsza sytuacja tylko potęgują mnie w tym przekonaniu.
-Skarbie, obiecuje, że po wszystkim będę już cały twój, dobrze? – Zapytałem, składając czułe buziaki na całej pulchnej buzi. – Chłopak pokiwał smutny głową, a ja jeszcze raz go pocałowałem i wstałem z łóżka, z wielką niechęcią, bo widok tak ślicznej buzi, kiedy się smuci dosłownie łamał mi serce i wcale nie uważam, że posiadanie uczuć przez taką osobę, jak ja ujmuje mi męskości. Po prostu Jimin zmienił mnie na lepsze i jestem mu za to wdzięczny.
-Hej Yoongi, nie wolno ci patrzeć na mojego mężczyznę, kiedy jest nagi. – Powiedział Jimin, nadal leżąc w łóżku, ale jego humor nieco się poprawił. W końcu był księciem, a książęta muszą umieć panować nad takimi emocjami i nie pokazywać, jak bardzo cierpi się wewnątrz.
-Spokojnie książę. Nie interesują mnie przerośnięte jaja Jungkooka... - Yoongi właśnie chyba zdał sobie sprawę w tym momencie do kogo skierował te słowa.
Na szczęście Jimin wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, a my razem z nim. Nie wiem, czy zrobił to przypadkiem, czy celowo, ale podziękuje ci za to przyjacielu, bo śmiech Jimina w dzisiejszym dniu zapewne więcej się nie powtórzy.
-Widzimy się niedługo. – Powiedziałem, kończąc się ubierać.
Podszedłem do opatulonego kołdrą blondyna i złączyłem nasze usta.
-Kocham cię. – Szepnąłem na ucho Jiminowi, który ślicznie się zarumienił i ostatni raz dał mi buziaka na pożegnanie.
Niechętnie opuściłem komnatę mojego... No właśnie, chyba muszę wybrać się po pierścienie rodowe do domu, bo trzeba jakoś zapieczętować nasz związek... Niedługo muszę to zrobić... No i powiedzieć rodzicom...
-Jungkook jesteś szalony. – Yoongi zaczął mówić, kiedy weszliśmy na opustoszały korytarz.
-Wiem, ale co ja poradzę?- Zapytałem, próbując zachować powagę, jakiej mój status wymagał.
-Możesz jedynie liczyć na to, że Jimin cię nie zabije, gdy pozna twoich rodziców, a musisz przyznać, że potrafią być... Natrętni?
-Wiem, nie musisz mi mówić. Powiem im niedługo, ale jeszcze chce spokojnie pożyć z Jiminem, bo on też do miękkich pierogów nie należy.
-Zacznij się modlić... Wiesz, że Hoseok też jest zakochany? – Zwinnie zmienił temat, co mi podpasowało.
-Co? W kim? – Zapytałem zadowolony, że nasz koń, znaczy przyjaciel, w końcu się ustabilizował.
-W Taehyungu, nieźle się naćwiczył, bo chłopak do łatwych nie należy.
-To ciekawie, a ty kiedy w końcu przestaniesz udawać, że nic cię nie rusza? – Uśmiechnąłem się łobuzersko, szturchając starszego w ramię.
-Ty udawałeś przez dwadzieścia jeden. – Zaśmiałem się, bo w sumie ma rację, ponieważ od dziecka wpajano mi, że uczucia to słabość.
-Powiedz prawdę, mnie nie oszukasz. – Yoongi przecież wiem, że coś ukrywasz od czasu, kiedy byliśmy w zamku u podnóża góry.
-Myślisz, że...Trójkąt może mieć jakąś przyszłość? – Stanąłem, jak wryty, patrząc w niedowierzaniu na chłopaka.
-No co? – Dopytał, a jego wzrok mówił mi coś w rodzaju ,,spróbuj ze mnie żartować, a obetnę ci te wielkie jaja".
-Ty się pytasz co? Przyjacielu... Wow, zaszalałeś... Z kim ten trójkąt?
-No... Z zielarzem Jinem i nauczycielem Jimina, RM...
-I kto dominuje?
-Jungkook dzieciaku...
-Powiedz. – Powiedziałem stanowczym tonem, którego nauczył mnie ojciec.
-Głównie RM, ale lubimy... Różnorodność. – Szczęka opadł mi do ziemi, ponieważ Yoongi zawsze kierował się według zasad i wszystkich przestrzegał i... No po prostu myślałem, że nie jest, aż tak szalony, a jednak praktycznie przebił mnie.
-O stary...
-Wiem, ale... Myślisz, że tak może być? – No przecież jesteśmy przyjaciółmi, więc raczej moim obowiązkiem jest mu coś doradzić.
-Jesteś młody, a skoro żadnemu z was to nie przeszkadza, to myślę, że czemu by nie?
-Dzięki, uspokoiłeś mnie trochę. – Yoongi wyraźnie się odprężył.
-Hoseok wie? – Zapytałem, naprawdę będąc tym wszystkim bardzo zainteresowany.
-Wie, bo nas przyłapał, wtedy w zamku, w lesie, kiedy zresztą sam chciał coś robić z Taehyungiem... Poprosiłem, by na razie nikomu nie pisnęli żadnego słowa, a w szczególności tobie, bo jesteś wybuchowy.
-Ja? Wybuchowy? – Zapytałem, zaczepnie szturchając niższego.
-Nie chciałem nic mówić, ale... Książęce tyłki nie powinny paradować nagie w lesie...
-Wybacz stary, ale Jimin i ja jesteśmy trochę szaleni. – Powiedziałem dumnie, bo w końcu nie mam się czego wstydzić.
-... Jak książę to wytrzymuje... Przecież ty go rozrywasz. – Zażartował, w sumie z prawdziwego faktu, bo jednak mam się czym pochwalić.
-Zdradzę tylko, że idealnie do siebie pasujemy w każdym aspekcie, a teraz chodźmy, bo my o tym, a dzisiaj w tej krainie odbywa się żałoba...
**********
Moi najukochańsi życzę wam szczęśliwego Nowego Roku, by zawsze wasze marzenia się spełniały i byście dążyli do swoich celów i mogli je osiągać z wielką radością. Dziękuję za ten cudowny rok, w którym poprzez czytanie moich prac jesteście ze mną. Jeszcze raz wszystkiego, co najlepsze w tym nowym roku. ♥♥♥♥♥♥♥♥
Mam nadzieję, że się podobało♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top