10 - The Beginning Of The Lunar Night


Jimin pov.

Przeklęty Jungkook. Dobrze wie o tym, że mi się podoba, ale chyba ma inne plany co do mnie, bo głupek zostawił mnie i tak po prostu wyszedł pod pretekstem wizyty u króla. Chciałem iść z nim, ale jest uparty, jak osioł w stajni.

W każdym razie wyjeżdżamy jutro rano. Nie wiem, kiedy zobaczę się znowu z RM, a mam mu do powiedzenia mnóstwo rzeczy. Szkoda, że nie pojedzie z nami. Myślę, że dogadałby się z Jeonem.

Resztę dnia przesiedziałem w swojej komnacie. Służki spakowały wszystkie moje rzeczy, jakie chciałem zabrać. Zajęły się też całym asortymentem, który oczywiście nie jest na mojej głowie. Ciekawe, jak Jungkook przekonał mojego ojca, by mógł pojechać ze mną.

Próbowałem zasnąć, ale coś nie dawało mi się w ogóle na niczym skupić do tego to cholerne światło za oknem...

-Ygh! – Zdenerwowałem się.

Wstałem pośpiesznie z łóżka i poczułem nagłą potrzebę zobaczenia się z Jungkookiem. Swoją drogą, dlaczego nie przyszedł do mnie przez cały dzień?

Skoro on nie chce przyjść do mnie, to ja pójdę do niego.

Spałem, a właściwie chciałem spać w białych, koronkowych, dosyć mocno wyciętych z tyłu majtkach. Normalnie w tym nie śpię, ale dzisiaj postanowiłem właśnie na taki skąpy strój, dlatego ubrałem szybko moje książęce kapcie i pobiegłem do łazienki po szlafrok.

Gotowy poprawiłem jeszcze tylko włosy i standardowo popryskałem najbardziej kuszącymi perfumami, jakie posiadałem. Na co dzień ich nie używałem, ale dzisiaj wszystko jest jakieś inne, więc już mnie to nie dziwi.

Otworzyłem drzwi do komnaty, a zdumieni strażnicy na warcie spojrzeli na mnie wystraszeni.

-Książę, coś się stało? – Zapytałem jeden z nich kłaniając się.

-Nie, ale chce się natychmiast zobaczyć z kapitanem. – Powiedziałem, ruszając korytarzem.

-Ale książę dostaliśmy informację, że kapitan nie czuje się najlepiej.

-W takim razie tym bardziej powinienem się z nim zobaczyć. Jutro przecież wyjeżdżamy. Nie mogę pozwolić, by kapitan był nie w formie. – Widziałem, że chcą się sprzeciwić, ale to ja tutaj jestem księciem i to ja rozkazuje. Czasami jestem narcystyczny i wykorzystuje swoją pozycję, ale tak zostałem wychowany i to już się nie zmieni.

Pod drzwiami do komnaty stało kolejnych dwóch strażników, równie zaskoczonych moją wizytą, co ja ich obecnością. Po co Jungkookowi ochroniarze?

-Książę?

-Otwórz drzwi. – Powiedziałem, już naprawdę zniecierpliwiony, bo traktują mnie, jak dziecko, które musi spać po dwunastej w nocy...

-Ale książę, kapitan powiedział, że pod żadnym pozorem nie wolno nam nikogo do niego wpuścić.

-Mnie przyjmie, a teraz otwórz drzwi i przestań ze mną dyskutować, bo nie powinieneś się mi sprzeciwiać. Tym razem wam wszystkim podaruje, ale miejcie się na baczności. – Trochę tych osiłków nastraszyć nie zaszkodzi. Oczywiście nie byli tak silni fizycznie, jak Jungkook, ale myślę, że akurat jemu bardzo by się nie spodobało to, że któryś chciałby mnie siłą odciągnąć od tego pomysłu.

-Wybacz książę. – Z tymi słowami strażnik wyciągnął klucz i otworzył drzwi, bym mógł wejść.

-Ja to wezmę. Możecie iść do siebie, kapitan się mną zajmie. – Z tymi słowami wszedłem do komnaty Jeona i natychmiast zakluczyłem drzwi.

Odwróciłem się przodem i trochę mnie zatkało.

-Jungkook? – Chłopak siedział w samych spodniach na fotelu, głośno i ciężko oddychając.

Po chwili sam, gdy Jungkook na mnie spojrzał swoimi czarnymi, jak smoła oczami wciągnąłem powietrze i przełknąłem ślinę.

W tym momencie wszystko stało się jasne...

Dzisiaj jest pełnia...

Co może oznaczać tylko jedno... Chyba dzisiaj stracę dziewictwo...

Gdy o tym pomyślałem, aż wewnętrznie jęknąłem i niekontrolowanie ruszyłem w stronę chłopaka, który wręcz pożerał mnie wzrokiem.

-Jimin... Stop. – Na słowa Jungkooka stanąłem, sam nie wiem dlaczego, ale moje ciało, a raczej wewnętrzna moc, która w dzień pełni wręcz szaleje zdecydowała za mnie.

-Jungkook ja...

-Ja też... Proszę... Uciekaj dopóki możesz, bo ledwo nad sobą panuje.

-Ja za to nie panuje w ogóle. – Z wypowiedzeniem tych słów zdałem sobie sprawę, jak bardzo prawdziwe one są.

Przygryzłem wargę i z jednak lekkim wahaniem odwróciłem się tyłem do Jungkooka i rozwiązałem szlafrok. Przełknąłem ślinę, ale i tak powoli zsunąłem go ze swoich ramion.

Materiał opadł na ziemię, a ja mogę przysiąc, że usłyszałem ciche stęknięcie czarnowłosego.

-Jimin uciekaj, nie chce ci zrobić krzywdy... - Usłyszałem, jak Jungkooki próbuje coś normalnie powiedzieć, ale ton jego głosu zdradził mi, jak bardzo jest podniecony.

-Nie zrobisz Jungkookie... Podoba ci się? – Zapytałem i schyliłem się pod pretekstem ściągnięcia kapci, wypinając się przy tym bezwstydnie. Czułem, jak z moich skąpych majtek zrobiły się już praktycznie stringi.

-Ah! – Pisnąłem, kiedy nagle zostałem złapany za biodra, a do mojej pupy przyległ duży i twardy penis Jungkooka.

Podniosłem się natychmiast i oparłem głowę na ramieniu wyższego.

-Jimin cholera, to nie tak miało być...

-Ach Jungkookie... - Wymruczałem, kiedy chłopak zaatakował moją szyję, zasysając się na niej mocno.

-Jimin masz jeszcze szansę, zrób to, bo ja już nad sobą nie panuje.

-Och zamknij się Jungkook, jakbym chciał to bym już dawno wyszedł. Zajmij się mną, chce tego od dnia, w którym się poznaliśmy.

-Nie wiesz, co mówisz. Dzisiaj jest pełnia... - Odwróciłem się do Jungkooka, który chyba nie zdawał sobie sprawy, że u mnie, jako osoby będącej na dole pożądanie i wpływ pełni działa nieco inaczej, niż u typowego seme.

-Jest pełnia, ale to nic nie zmienia. Chce byś mnie właśnie dzisiaj wypełnił... Marzyłem o tym, a jak pewnie wiesz książę nie ma za wiele marzeń.

-Jimin proszę. Zdajesz sobie sprawę, jak to będzie wyglądać? Już nad sobą nie panuje, a co dopiero, kiedy mi się oddasz.

-Wiem o czym mówisz, ale wiem też, że nie zrobisz mi krzywdy. Czuje więcej niż myślisz. Wyczuwam twoje uczucia... Nie jestem ci obojętny...

Z tymi słowami Jungkook przestał się czymkolwiek przejmować i zacisnął mocno dłonie na moich pośladkach, wracając do mojej szyi.

-Jiminnie... Marze o twoich ustach...

-Należą też do ciebie Jungkookie... - Czarnowłosy spojrzał mi w oczy, zapewne szukając potwierdzenia moich słów, po czym wbił się mocno w moje spragnione usta, burząc wszystkie granice i mury, jakie istniały między nami do tego czasu.

Chłopak przygryzł moją wargę, a ja natychmiast udzieliłem mu dostępu do mojej buzi. Jungkook wdarł się językiem i zaczął ocierać się o ten mój. Czułem, że moje usta są już spuchnięte, przez intensywność tego zbliżenia.

-Są jeszcze lepsze, niż myślałem. –Jungkookie szeptał mi komplementy, delikatnie ciągnąć mnie za tyłek w stroną fotela, na który opadł, a ja razem z nim, siadając na nim okrakiem.

-Lubię, jak twoje ręce mocno zaciskają się na moim tyłku...

-Jak się rano obudzisz to będziesz żałował tych słów.

-Wiem, a teraz pozwalam, żebyś bym moim pierwszym.

-Chcesz, bym kochał cię, jako pierwszy? – Większy pocałował mnie czule w czoło.

-Ja nie będę twoim pierwszym, prawda? – Trochę mnie to zasmuciło, ale księżycowe pożądanie nie dawało za wygraną i kazało mi mimo wszystko kontynuować nieślubne grzeszenie książęcym tyłkiem.

-Będziesz.

-Naprawdę? – Zapytałem zdziwiony.

-W mojej rodzinie bardzo restrykcyjnie się do tego podchodzi i według zasad, które szanuje i praktykuje nie mogę kochać się z kimś do kogo nic nie czuje...

-To skoro...

-Tak Jiminnie, czuje coś do ciebie, dlatego nie wypuszczę cię z łóżka do rana i nie dlatego, że to księżycowa noc...


*******************

Bardzo chciałam już wrzucić ten rozdział, więc po co czekać do piątku? ♥

Mam nadzieję, że wam się podobało♥

Miłego♥

Ps W 6 rozdziale dodałam zdjęcie jadalni, w której Jimin spożywa posiłek z rodzicami. Wcześniej o tym zapomniałam, ale możecie sobie zobaczyć teraz♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top