Rozdział 57 cz.1
Kilka godzin później nasze dziewczyny zeszły na dół. A tam już pozostałe osoby kończyły ustawiać stoły, kłaść na nich jedzenie. Według Alexandry wszystko było pięknie. Żałowała trochę, że nie może spędzić Sylwestra ze swoimi starymi przyjaciółmi, ale była pewna, że kiedyś to nadrobią. A tutaj też pewnie będzie się dobrze bawić. Przy jednym ze stołów dostrzegła bliźniaków Weasley nachylających się nad jakąś misą. Uznała to za podejrzane, więc wskazała to miejsce koleżankom a potem podeszły tam razem.
– Co wy robicie? - spytała Ginny oskarżycielskim tonem. Chłopcy natychmiast odskoczyli od miski i zakryli ją białą płachtą.
– Hej Dziewczyny. Jak tam? Uuu, wyglądacie obłędnie. - gwizdnął z uznaniem Fred.
– Zamiast prawić komplementy moglibyście nam wyjaśnić co robiliście z tą miską? - Hermiona założyła ręce na piersiach wpatrując się w nich oczekująco.
– Niespodzianka. - mrugnął do niej George. - Zobaczycie już niedługo. Do zobaczenia później!
Odeszli w bliżej nieokreślonym kierunku, a dziewczyny spojrzały po sobie z wahaniem.
– Zaczynam się bać. - stwierdziła Alexa. - Nie wiem co oni wymyślili, ale to chyba nie będzie nic dobrego.
– Jestem tego samego zdania. - mruknęła ponuro Ginny i zerknęła na Charlie.- Co ty im powiedziałaś?
– Ja? Nic. - Ślizgonka podniosła ręce do góry w geście poddania i uśmiechnęła się niewinnie. - Ej, co to za chłopak?
Kiwnęła głową w stronę miejsca gdzie stał Dumbledore, a obok niego szatyn na oko w wieku Alexandry i Charlie. Wyglądał jakby był trochę zagubiony. Rozmawiał z nimi Snape. Czarownice postanowiły podejść bliżej nich, by odkryć tożsamość nieznajomego.
– Oh, Panna Potter, Delacour, Weasley, Prince i Granger. Wyglądacie cudownie. - powitał je Dumbledore. - Prawda, Severusie?
Severus Snape ubrany był w w swoje, na pozór zwyczajne, czarne szaty. Gdyby jednak ktoś się przyjrzał zawartości jego szafy to wiedziałby, że to nie są zwykłe codzienne szaty. Te zakładał tylko na wyjątkowe okazje.
– Pozwól Albusie, że nie wypowiem się na ten temat. Po pierwsze, trzy z nich są moimi uczennicami, jedna ma zaledwie 13 lat a kolejna jest moją bratanicą.
– Daruj sobie, wujku. Przyznaj po prostu, że nasz wygląd powalił cię na kolana i nie wiesz co powiedzieć. - odparła Charlie.
Dumbledore zachichotał, chłopak obok niego parsknął śmiechem, a reszta dziewczyn nie wiedziała gdzie podziać oczy i odsunęły się kawałeczek od blondynki, by przypadkiem nie oberwać. Jednak nic takiego się nie stało, bo Snape spojrzał tylko ponuro na bratanicę i oszczędził komentarza.
– Korzystając z okazji, poznajcie syna mojego dobrego przyjaciela. - kontynuował dyrektor. - Nicholas Winters.
Chłopak uśmiechnął się lekko i pomachał do dziewczyn.
– Cześć. - odezwał się. Miał miły dla ucha głos. - Mój ojciec wysłał mnie tutaj bym znalazł nowych znajomych. Wiecie, na co dzień nie lubię przebywać wśród ludzi. Zwłaszcza teraz kiedy nie wiadomo komu ufać.
– To zrozumiałe. - odparła Hermiona. - Jestem Hermiona Granger. Miło cię poznać. A to są Alexa Potter, Charlie Prince, Ginny Weasley i Gabrielle Delacour.
Nicholas spojrzał zaintrygowany na Alexandrę.
– Potter? Czyżby Harry Potter miał siostrę? Nie słyszałem o tym.
– Ile jeszcze razy to usłyszę? - mruknęła Alexa, ale kiwnęła głową na znak, że faktycznie jest siostrą „Wybrańca".
– Wybacz. - uśmiechnął się przepraszająco. - Nie pomyślałem, że mogą cię już irytować takie pytania. Może...
Nie było dane mu dokończyć wypowiedzi, bo głos zabrali bliźniacy Weasley stojący na środku pomieszczenia.
– Uwaga, uwaga! Prosimy o skupienie i ciszę, mamy coś do zakomunikowania!
Wszyscy umilkli i zatrzymali wzrok na braciach.
– Ufam, że przybyli już wszyscy, którzy mieli przybyć. - kontynuował Fred. - Witamy oczywiście naszego nowego znajomego Nicholasa. - skinął mu głową.
– Dzisiejszą imprezę rozpoczniemy pewną zabawą, która będzie trwała aż do północy. - Tym razem pałeczkę przejął George.
Pani Weasley ostrzegła ich, że jeśli ta zabawa wyrządzi jakieś szkody to ich zamorduje. Fred jednak uspokoił ją, że nie powinna przynieść negatywnych skutków, a może nawet przeciwnie.
– Więc tak...- odchrząknął George i wskazał jeden ze stołów. - Na tamtym stole stoi misa, w której są pomieszane imiona i nazwiska obecnych tutaj kobiet, które nie są aktualnie w związku małżeńskim bądź nie są zaręczeni. I wiek się tutaj nie liczy. Przepraszam z góry wszystkie przedstawicielki płci pięknej, ale dzisiejszego wieczora to panowie będą losować partnerki. Prawo, albo raczej obowiązek, losowania ma każdy mężczyzna tutaj obecny, który jest stanu wolnego. Dziękujemy i zapraszamy panów do ustawienia się w kolejce. Profesorze Snape, pan oczywiście też.
Wszyscy spojrzeli w stronę w którą patrzył Weasley i zobaczyli Snape'a, który wycofywał się powoli w stronę drzwi.
– Sev, nie bądź taki! - momentalnie przyskoczył do niego Alan Prince. - Nie będzie tak strasznie. Albusie, idziesz z nami losować? - zwrócił się do dyrektora.
Albus Dumbledore uśmiechnął się i pokiwał głową a potem zaproponował Severusowi Snape'owi dropsa na osłodę. Tamten jednak odrzucił propozycję i z założonymi rękami powlókł się za swoim bratem do kolejki. No i w końcu zaczęło się losowanie.
Kobiety zebrały się w grupce i obserwowały panów i chłopców, którzy kolejno podchodzili do misy z karteczkami. Pierwszym z nich był Harry, który wylosował Ginny Weasley. Dziewczyna była z tego powodu zadowolona, ale nie odpuściła sobie posłania zwycięskiego uśmiechu w stronę Gabrielle. Blondynka jednak nie stała długo samotnie, bo zaraz potem wylosował ją Ron Weasley. Rudy co prawda miał dziewczynę, ale wiedział, że to przecież tylko zwykła zabawa Sylwestrowa. Nikt tutaj nikogo do niczego nie zobowiązuje. Następnymi parami byli Dyrektor Dumbledore z Prof.McGonagall – co Alexa uznała za dziwnie prawidłowe – Fred Weasley i Charlotte Prince, George Weasley i Luna Lovegood oraz kilka innych.
– Nicholas, ciebie też zapraszamy! - zawołał George stojący obok Luny.
– Ja... Nie sądzę, żeby... - Szatyn zaczął się tłumaczyć, ale koniec końców został zaciągnięty do miski. Westchnął, zamknął oczy i wyciągnął rękę nad naczyniem a potem wyciągnął z niej jedną z kartek. Otworzył oczy i rozłożył ją.
– Alexandra Potter. - odczytał personalia z kartki i spojrzał na dziewczynę z lekkim uśmiechem. Oddał kartkę bliźniakom i podszedł do swojej „partnerki".
– Widzę, że jesteś dzisiaj skazana na mnie. - stwierdził z rozbawieniem.
– Nie będzie tak źle. - odparła. - Oh, teraz idzie Profesor Snape.
Faktycznie, teraz przyszła kolej Severusa Snape'a. Większość osób zaczęła współczuć jego przyszłej partnerce. Miał minę jakby chciał kogoś zabić. Jednym, szybkim ruchem wyciągnął kartkę z naczynia i spojrzał na nazwisko. Momentalnie skrzywił się jeszcze bardziej.
– Hermiona Granger. - przeczytał i spojrzał na nią morderczym wzrokiem, jakby to ona miała z tym coś wspólnego. Hermiona natomiast zbladła i zamknęła oczy, zapewne błagając wszystkich istniejących Bogów o opiekę nad nią. Koniec końców brunet dołączył do niej.
– Dobrze, skoro każdy ma już parę to możemy ogłosić kolejną kwestię z tym związaną. - odezwał się Fred, gdy skończyło się losowanie. - Z racji tego, że nasze drogie panie nie mogą zostać dzisiaj pominięte, tym razem one będą miały przywilej losowania. Na karteczkach, które teraz magicznie pojawiły się w kolejnej misie, widnieją pary utworzone przez was. Kobieta, bądź dziewczyna, podejdzie do naczynia i wylosuje jedną. Wylosowana para będzie musiała połączyć się z dwójką z której pochodzi osoba losująca i spędzić całą czwórką ten wieczór. W prawdzie jest jeden haczyk, ale o nim dowiecie się samodzielnie. Także... Zapraszam drogie panie!
– Ah, zapomnielibyśmy. - wtrącił George. - Kobieta z wylosowanej pary nie może już niestety wziąć udziału w losowaniu.
Rozpoczęła się druga tura losowania. Hermiona miała nadzieję, że wylosuje jakąś wyluzowaną parę, a Alexandra myślała, żeby tylko nie wylosować kogoś nudnego lub sztywnego. Panna Granger odetchnęła gdy padła jej kolej. Powoli podeszła do stanowiska z kartkami i drżącą ręką wybrała jedną z nich.
– Alexandra Potter i Nicholas Winters. - odczytała i po raz kolejny odetchnęła z ulgą. Wróciła w poprzednie miejsce i uśmiechnęła się szeroko.
Gdy wszyscy już byli w swoich czwórkach, bliźniacy życzyli wszystkim miłej zabawy i ogłosili rozpoczęcie sylwestra.
– Życzymy wam miłego wieczoru. - Dyrektor razem z prof. McGonagall i Alanem Prince'em oraz jego partnerką, Cho Chang.
– Ta to ma kiepsko. Z każdej strony nauczyciele. - pomyślała Hermiona i uznała, że w jej przypadku nie jest aż tak źle.
– Sev, uśmiechnij się! Masz przy sobie dwie piękne dziewczyny a krzywisz się jakbyś połknął kilo cytryn. - poklepał go po plecach Alan.
– Alan, radzę ci się zamknąć. - syknął. - I zajmij się lepiej swoją partnerką... - spojrzał pogardliwie na pannę Chang, która nic sobie z tego nie robiła. Nicholas wyglądał z kolei jakby się wyjątkowo dobrze bawił.
– Potter, Granger, idziemy. - zarządził Snape. - Winters, przestań się uśmiechać jak głupi do sera. A ty Albusie powinieneś ograniczyć spożycie cukru. Nie służy ci.
I po tych słowach wyszedł z salonu kierując się na górę. Hermiona, Alexa i Nick spojrzeli po sobie z rozbawieniem, ale pożegnali się z nauczycielami oraz Cho i ruszyli za Snape'em na górę. Nie wiedzieli co się dzisiaj stanie, ale czuli, że może być ciekawie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top