•5•

Pov. Niemcy
Siedziałem w moim biurze wypełniając jakieś papiery, dochodziła właśnie godzina 17. Po chwili ktoś wszedł do mojego biura.

-[Włochy] Niemcy co ty tu jeszcze robisz?-skrzyżowała ręce na piersi.

-[Niemcy] Pracuje, jak widać.-zerknąłem na nią kątem oka.

-[Włochy] Wiesz że dzisiaj było zakończenie roku szkolnego?-podeszła bliżej do mojego biurka.

-[Niemcy] No wiem, i co z tego?-spojrzałem na kobietę.

-[Włochy] I to że teraz wstajesz z tym dupskiem z tego krzesła i jedziesz do domu, do swojego syna.

-[Niemcy] Włochy-

-[Włochy] Nie ma żadnego ale Niemcy, on potrzebuje rodzica.. a ma tylko jednego.-powiedziała dość smutno.

Westchnąłem po czym przeniosłem swój wzrok na zdjęcie Polen'a stojące na biurku..

-[Włochy] Niemcy.. Polska napewno nie chciałby aby wasz syn spędzał cale dnie samemu... proszę cię, jedź do domu.-poklepała mnie po ramieniu.

-[Niemcy] On jest do niego taki podobny... ma takie same oczy..

-[Włochy] Wiem..-uśmiechnęła się delikatnie.

Westchnąłem ponownie po czym wstałem z krzesła.

-[Niemcy] Jestem do dupy ojcem.-wziąłem kluczyki i telefon.

-[Włochy] Nie prawda, jesteś po prostu zagubiony.-zaśmiała się.-Nie wierze że to mówię..

Pożegnałem kobietę po czym zacząłem zmierzać w stronę wyjścia z biurowca. Wsiadłem do mojego auta i pojechałem do domu. Odkluczyłem drzwi po czym wszedłem do środka ściągając buty, w domu panowała kompletna cisza.. wszedłem wgłąb domu ale nikogo tam nie było, jedynie świadectwo na stoliku w salonie.

-[Niemcy] Rfpn? Jesteś w domu?

Wszedłem po schodach na górę i podszedłem do drzwi od jego pokoju, lekko w nie zapukałem po czym je uchyliłem, zerknąłem do pokoju syna gdzie zastałem go śpiącego na łóżku. Spał jak zabity ale nie był niczym przykryty więc podszedłem do niego i delikatnie okryłem go kołdrą.

-[Niemcy] Gute Nacht.-wyszeptałem.

Wyszedłem z pokoju zamykając po cichu drzwi po czym udałem się do swojej sypialni. Usiadłem się na swoim łóżku wpatrując się w ten przepiękny kwiat który zasadził Polen. Westchnąłem po czym udałem się umyć i przebrać w piżamę. Gdy już wróciłem z łazienki położyłem się na łóżku i przymknąłem oczy. Chciałbym poczuć mojego skarba obok mnie chociaż jeszcze jeden raz... 

***

Z samego rana obudził mnie głośny dźwięk trzaskanie drzwiami wejściowymi, szybko podniosłem się z łóżka i zszedłem na dół po schodach, w kuchni zauważyłem Włochy.

-[Niemcy] Włochy? Co ty tu robisz? Do tego tak wcześnie rano?-spojrzałem na kobietę nieco zdziwiony.

-[Włochy] Przyszłam bo w sumie to nie wiem czemu, nudzi mi się a Hiszpania gdzieś poszła.-wzruszyła ramionami i podeszła do lodówki.-Masz coś dobrego??

-[Niemcy] Zależy co byś chciała.

Podszedłem do czajnika i nastawiłem wodę na kawę.

-[Włochy] Pamiętam jak nie raz przez moje niezapowiedziane wizyty przeszkadzałam wam w ciekawych rzeczach~.-zaśmiała się.

-[Niemcy] Taa..

-[Rfpn] Komu w czym przeszkadzałaś?-wszedł do kuchni i nalał sobie trochę soku do szklanki.-W ogóle wow, ojciec jest w domu, coś niemożliwego.-wziął łyk soku.

Byłem trochę zdziwiony nagłym wejściem Rfpn do kuchni, do tego o tak wczesnej godzinie.

-[Niemcy] Już nie śpisz?-zalałem mi i Włoszce kawę.

-[Rfpn] Jest 8.-usiadł przy stole.

-[Włochy] Trafił się ranny ptaszek po ojczulku widzę.-zaśmiała się.- Dok-..-zatrzymała się na chwilę i spojrzała na mnie.

Wiedziałem co Włochy chciała powiedzieć, westchnąłem po czym spojrzałem na syna aby zmienić temat.

-[Niemcy] Widziałem twoje świadectwo.-podałem Włoszce gotową kawę.-Nie jest jakieś wyśmienite, mogłeś się trochę postarać.

-[Rfpn] No i co, zdane? Zdane. Więc jaki problem?-przewrócił oczami.

-[Niemcy] Stać cię na więcej, postaraj się w przyszłym roku.-wziąłem łyka ciepłej kawy.

-[Rfpn] Bo co? Zabijesz mnie tak samo jak zabiłeś moją matkę?-mruknął.

-[Niemcy] Że co!?-odłożyłem kubek z kawą na blacie i wpatrywałem się w syna z niedowierzaniem.

Włochy też była w niemałym szoku po tym co usłyszała. Oboje wpatrywaliśmy się w młodszego z wielkimi oczami.

-[Rfpn] To co słyszałeś.-powiedział chłodno.

-[Niemcy] Rfpn, ja nikogo nie zabiłem, skąd ci to przyszło do głowy?-skrzyżowałem ręce na piersi.

-[Rfpn] Ta jasne, uważaj bo ci uwierzę.-przewrócił oczami.- Pierdolony morderca.-wymamrotał.

-[Niemcy] Tak to my nie będziemy rozmawiać.-zmarszczyłem brwi.-Marsz na górę do pokoju, zastanów się nad swoim zachowaniem i tym w jaki sposób się odnosisz.-wskazałem palcem na schody.

-[Rfpn] Me me me, ale się boje.

-[Niemcy] Już!-podniosłem głos.

Chłopak spojrzał na mnie dość zdziwiony bo jeszcze nigdy nie podniosłem na niego głosu, po chwili zastanowienia zaczął kierować się na górę do swojego pokoju.

-[Rfpn] A oby ci ten zjebany kwiat zwiędnął! 

Włochy bezpiecznie wycofała się z kuchni, stwierdziła że lepszym pomysłem będzie opuszczenie tego domu zanim ona też zostanie skrzyczana, zaśmiałem się widząc jej minę.

-[Włochy] To ja wam nie przeszkadzam.-kobieta zaśmiała się po czym wyszła z mojego domu.

Po chwili kompletnej ciszy usłyszałem jakiś hałas u góry, dochodził on z mojego pokoju.. szybko wszedłem do środka widząc mojego kwiata na podłodze.. oczywiście była to sprawa Rfpn.. szybko go podniosłem, na szczęście nic mu się nie stało, tylko kilka listków opadło i trochę ziemi się wysypało. Szybko posprzątałem ten syf i poszedłem do pokoju syna.

-[Niemcy] Żebyś mi kurwa nosa z tego pokoju nie wychylał! Zapomnij o jakimkolwiek wychodzeniu ze znajomymi.-powiedziałem stanowczo po czym wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami.

Westchnąłem po czym zszedłem na dół do kuchni po moją kawę. Wraz z kubkiem kawy w ręku udałem się do mojego biura, odkluczyłem drzwi i wszedłem do środka, kawę postawiłem na biurku i usiadłem na krześle. Odpaliłem laptopa po czym zacząłem pracować.

Pov. Polska
Szwecja wyszedł z domu wcześnie rano, ewidentnie był w jakimś pośpiechu bo nawet zapomniał zakluczyć drzwi od swojego biura. Siedziałem przy stole pijąc herbatę i wpatrując się w lekko uchylone drzwi od biura Szweda.. ciekawość wzięła za wygraną, wstałem z krzesła po czym podszedłem do lekko uchylonych drzwi, otworzyłem je i wszedłem do środka. Pierwszym co zobaczyłem były klamki od okien.

-[Polska] Klamki!-podszedłem do klamek po czym wziąłem jedną i schowałem ją do kieszeni.

Zacząłem się rozglądać po całym biurze, niby nic nadzwyczajnego, biuro jak biuro. Podszedłem do biurka, miało ono kilka szafek więc z ciekawości otworzyłem jedną, był tam bałagan, jakieś zakreślacze, papiery, ale coś przykuło moją uwagę.. był to przepiękny pierścionek, chyba zaręczynowy. Tylko czemu był zagrzebany w tych śmieciach?

Podniosłem pierścionek po czym przyjrzałem mu się dokładnie.

-[Polska] Jest przepiękny...

Założyłem go sobie na palec i przyjrzałem mu się jeszcze raz, w tym momencie coś mi się przypomniało.. To wspomnienie było strasznie niewyraźne ale pamiętam kogoś klękającego przede mną... Ale nie pamiętam aby Szwecja wspominał coś o naszym ślubie..

Zacząłem przeglądać tą szafkę dalej, znalazłem w niej również złotą obrączkę.. gdy założyłem ją na palec i przejechałem delikatnie palcem po złocie przypomniał mi się widok ołtarza..

-[Polska] Czyje to jest...?-wpatrywałem się w oba pierścionki.

Próbowałem sobie coś jeszcze przypomnieć ale nic... te dwa wspomnienia były strasznie niewyraźne.. ale były prawdziwe.. nie było to kłamstwo które opowiedział mi Szwecja, były to prawdziwe wspomnienia! Uśmiechnąłem się szeroko czując wypełniająca mnie radość.

-[Polska] One należą do mnie..

Zamknąłem szafkę a pierścionki wraz z klamką zabrałem ze sobą. Jeśli były moje to czemu Szwecja mi je odebrał..? W sumie.. odebrał mi też prawo do wychodzenia na dwór więc...

-[Polska] Ehh...-westchnąłem głośno.

Wyszedłem z biura zostawiając drzwi tak samo uchylone jak były wcześniej i udałem się do mojej sypialni. Klamkę schowałem głęboko w szafie pod moimi ubraniami, a pierścionki... No właśnie, co z pierścionkami? Przecież nie mogę ich nosić, Szwecja je zobaczy i dowie się że szperałem w jego rzeczach...

***

Gdy wybiła godzina 19 udałem się do kuchni aby zrobić sobie kolację, w tym samym czasie ktoś wszedł do domu, był to oczywiście Szwecja.

-[Polska] Dość późno dzisiaj wróciłeś, chcesz może coś zjeść? Akurat robię kolację.-uśmiechnąłem się delikatnie.

-[Szwecja] Mhm, chętnie~.-podszedł do mnie od tyłu i położył dłonie na moich biodrach.

-[Polska] To na co masz ochotę...?-spytałem czując się trochę niekomfortowo z jego dotykiem.

-[Szwecja] Na ciebie~.-zaczął całować mnie po szyi.

-[Polska] Szwecja nie..-powiedziałem cicho.

-[Szwecja] Ty zawsze jesteś na nie.-przewrócił oczami.

Odwróciłem się do niego przodem patrząc mu prosto w oczy.

-[Polska] Zrozum że nie znaczy nie.-skrzyżowałem ręce na piersi.

-[Szwecja] Za długo już „rozumiałem". Nie możesz cały czas odmawiać.-zmarszczył brwi.

-[Polska] Jak coś ci się nie podoba to wynajmij sobie jakąś dziwkę.-ściągnąłem jego ręce z moich bioder.

-[Szwecja] Nie chce dziwki, chce ciebie, one są nudne. Do tego, ile można wynajmować dziwki, niedługo zostanę bankrutem.-mruknął.

-[Polska] Aha czyli gdy znikasz na cale dnie to idziesz sobie na dziwki!?-zmarszczyłem brwi.

-[Szwecja] A co miałem zrobić jak ty zawsze jesteś na nie!?

-[Polska] No nie wiem, może to zaakceptować!? A nie chodzić na dziwki! Jesteś kurwa niemożliwy!

Szwecja patrzał na mnie jakby to była moja wina, ale przecież to nie ja chodziłem na dziwki.

-[Szwecja] Nie tym tonem.-mocno zacisnął swoją dłoń na moim nadgarstku.

-[Polska] Ał!.. Szwecja.. nie tak mocno..

-[Szwecja] Nie doceniasz tego co dla ciebie robie! Masz co jeść, gdzie spać ale to dla ciebie i tak za mało co!? Jesteś niewdzięczny! Chyba trzeba cię nauczyć dobrych manier..

Szwed był wkurzony.. ale w tym samym momencie lekko się uśmiechał, ten uśmiech jednak nie był normalny..

-[Polska] Szwecja...?-zaczynałem się go bać..

Szwecja mocno pociągnął mnie za rękę, wciągnął mnie do pokoju po czym rzucił mną o podłogę.

-[Szwecja] Jesteś żałosny. Widać że tatuś cię nie potrafił nauczyć jak się zachować, za dobry dla ciebie był.-ściągnął pasek ze spodni.

-[Polska] S-Szwecja..? Co ty chcesz zrobić..?

-[Szwecja] Rozbieraj się.-powiedział stanowczo.

Siedziałem na podłodze wpatrując się w Szweda, nie miałem zamiaru się rozbierać.. Ten widząc mój opór podszedł do mnie i ściągnął ze mnie koszulkę.

-[Szwecja] Nie ruszaj się.-podszedł bliżej z pasem w rękach i przerażającym uśmiechem na twarzy.

Szwecja zaczął okładać mnie pasem po plecach..

-[Polska] Ah! Szwecja!..

Z każdym uderzeniem krzyczałem coraz głośniej.. łzy lały się strumieniami, nawet podłoga była lekko mokrawa od moich łez...

***

Po jakimś czasie Szwecja zaprzestał. Nie byłem w stanie się podnieść... a łzy wciąż spływały po moich policzkach.

-[Szwecja] I czego ryczysz.-mruknął.-Wstawaj a nie.-podszedł do mnie po czym pociągnął mnie za rękę abym wstał.

-[Polska] Ał..!

Szwed rzucił mną o łóżko po czym założył swój pasek znów na swoje spodnie.

-[Szwecja] Teraz idź spać.-powiedział chłodno.-Mam nadzieje że ta lekcja cię czegoś nauczyła, bo jak nie to trzeba będzie ją powtarzać aż do skutku.-wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

Skuliłem się na łóżku dalej płacząc... co ja zrobiłem źle..? Wciąż nie mogłem się podnieść, ból był za mocny.. czym ja sobie na to zasłużyłem...

Po dość długim czasie leżenia na łóżku w końcu zasnąłem.. miałem nadzieje że to był tylko jakiś zły sen i gdy się obudzę moje plecy będą takie jak wcześniej.. Nie miałem pojęcia co się dzieje ze Szwecją...

—————
Ojj Szwecja... opętało go..😰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top