Rozdział 57.
Kilka dni później...
Perspektywa: Liam.
Siedziałem w salonie z przyjaciółmi i wspólnie spędzaliśmy czas. Byliśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ pogodziliśmy się ze swoimi chłopakami, a szczególnie ja, ponieważ z Bercikiem tworzymy szczęśliwą parę pomimo licznych awantur oraz dogryzania, podobnie jak Thomas z Dylanem oraz Brad z Minho.
Nasi kochani chłopcy pojechali do sklepu po zakupy, a my postanowiliśmy, że zostaniemy w domu i trochę sobie pogadamy. Thomas z zaciekawieniem oglądał telewizję, a Brad rozwiązywał krzyżówki, natomiast ja wolałem przeglądać strony internetowe.
Wyjaśniłem sobie kwestię wchodzenia na stronę VampireHouse i Thomas nawet to zaakceptował, lecz i tak dostałem porządny ochrzan od Dylana za to, że sprzedałem Bercika. Od mojego cudownego chłopaka także otrzymałem karę i to dość bolesną, bo tyłek bolał mnie aż do następnego dnia. Uzgodniliśmy, że strony będę mógł używać tylko po to, aby móc zamówić lubrykanty. Chłopacy zdecydowali się na ich stosowanie i dlatego pozwolili mi zachować moje konto, którego wstydzę się używać do tej pory, ponieważ odkryli mój dość nietypowy nickname.
Wszedłem sobie na VH i z ciekawości przyglądałem oferty. Zobaczyłem, że sporo wampirzyc i wampirów sprzedaje swoje ciało, na co tylko się skrzywiłem z niesmakiem. Sunąłem palcem po ekranie i zjechałem do połowy i miałem już wychodzić, lecz mignęło mi pewne imię. Zdezorientowany i ciekawski odnalazłem je w pośpiechu i po prostu mnie zamurowało.
Nie mogę w to uwierzyć. To się nie dzieje naprawdę.
Otworzyłem usta ze zdziwienia iw niemym szoku spoglądałem w telefon. Siostra Thomasa, Sonyia umieściła swoją ofertę na stronie. Ona jest dla nas również jak rodzina. Nie mogłem tego tak zostawić, szczególnie, że przeczytałem treść.
- Słuchajcie! – krzyknąłem podminowany i oburzony jednocześnie, a moi przyjaciele zwrócili na mnie uwagę.
- Co się stało? – spytał Brad wciąż wpatrując się w krzyżówkę.
- Sonyia się sprzedaje na VampireHouse! – powiedziałem szybko, a Thomas w sekundę znalazł się pry mnie i wyrwał mi telefon.
- Ej! – krzyknąłem, gdy zabrał moją komórkę. Spojrzałem na niego zły, bo nie lubiłem, gdy ktoś dotykał moich rzeczy, a szczególnie Bercika.
- Nie wierzę w to kurwa. – syknął i zaczął czytać na głos ofertę, która brzmiała następująco.
„ Hej, jestem Sonyia.
Szukasz wrażeń? Myślę, że znajdziesz je właśnie u mnie.
Zapewniam, że zajmę się Tobą należycie, a Ty poczujesz się jak w niebie mogąc mnie posiąść w wybrany przez Ciebie sposób.
Cena zawsze do uzgodnienia.
Chcesz się spotkać ze mną?
Napisz pod numer wyświetlony na moim profilu.
Czekam napalona i zniecierpliwiona! "
- O mój Boże. – rzekł Brad i wstał energicznie z kanapy zakrywając sobie usta dłońmi ze zdziwienia. – Nie mogę w to uwierzyć!
- Zajebię ją kurwa za to! – wrzasnął zdenerwowany Thomas i niespokojnie poruszał się po salonie.
- Spokojnie, na pewno da się to jakoś wyjaśnić. – powiedziałem łagodnie i posadziłem blondyna na kanapie, wyrywając mu z ręki telefon, którego omal nie zgniótł.
- Jedziemy po nią, kuźwa. – rzekł energicznie. – Nie zostawimy tak tego. Jesteśmy jej braćmi i nie pozwolimy, aby puszczała się na nędzne grosze!
- A wiesz dokąd? – spytałem, a on na mnie spojrzał na dziwnym, nieprzewidywalnym wzrokiem. – No właśnie.
- Musimy do niej napisać i zaaranżować spotkanie. Wtedy dowiemy się, gdzie jest i będziemy mogli zabrać ją bezpiecznie do domu. Do nas. – powiedział Brad i wpadł na naprawdę dobry pomysł. Zgodziłem się z nim niemal natychmiast.
- Nie głupie. – odpowiedziałem i siadłem na kanapie biorąc do ręki telefon. Wcisnąłem możliwość czatowania z nią i zastanawiałem się, co napisać oraz to, czy ona zorientuje się, czy to my. – Myślicie, że ona wie, jaki mam nick na VH?
- Myślę, że ona sama nie wie, że masz tam konto, DostawcoOrgazmu69. – prychnął pogardliwie Thomas, a ja spiorunowałem go wzrokiem. Gdybym mógł, to w tym momencie zrobiłbym się cały czerwony na twarzy. Ileż mam ich przepraszać za założenie tam konta?! A on wcale Ne musi mi wypominać mojego nicku. Wcale.
- Nie kłóćmy się. – rzekł spokojnie Brad i stanął między nami. - Napisz do niej na spokojnie, że chciałbyś się spotkać.
- Jako kto? – zapytałem. – Przecież nie napiszę, że „Hej Sonyia, tu Liam, Twój brat. Thomas chce Cię zakurwić za puszczalstwo, więc podaj adres i przyjedziemy." – dodałem, a blondyn spojrzał na mnie z mordem w oczach. Dziwię się Dylanowi, że ten z nim wytrzymuje, choć czasem mam myśli, że on mu po prostu coś wsadza w gardło, dlatego tyle już nie marudzi.
- Napisz, że przeglądałeś oferty i jesteś zainteresowany jej usługami. – rzekł opanowany jak nigdy Brad. Uśmiechnąłem się do niego i uznałem, że jest to dobry pomysł.
- Zajebię ją kurwa, jak tylko spotkam! – wrzasnął Thomas i zdenerwowany chodził po pomieszczeniu. Zignorowaliśmy jego humorki.
Postanowiłem posłuchać się Brada i napisałem do niej na spokojnie. Nie musiałem długo czekać na odpowiedzieć, bo dziewczyna właśnie była dostępna. W ofercie, jaką udostępniła były pokazane jej zdjęcia, dlatego rozpoznałem ją od razu. To na pewno ona. Wziąłem telefon i zacząłem pisać, czytając przyjaciołom na głos treść wiadomości.
DostawcaOrgazmu69: Cześć piękna :* Jestem zainteresowany Twoimi usługami. Kiedy i gdzie możemy się spotkać?
JustCallMeBitch: Cześć. Jestem wolna dzisiaj wieczorem i jutro również. Zachowuję szczególną dyskrecję i wszelkie środki ostrożności jeśli chodzi o spotkania i ich miejsce, aby nikt z waszych rodzin lub przyjaciół się nie dowiedział. Cenię prywatność i reputację moich klientów. Wybieram zawsze miejsca gdzieś na uboczu. Jak Ci pasuje?
- Jak ona może się nazywać suką, kurwa mać! – wrzasnął Thomas i oma nie rozpierdolił mebli. – Nie wierzę! Co się stało z naszą siostrą?!
- Uspokój się. Zaraz się dowiemy. Spotkamy się z nią najlepiej dzisiaj. – powiedziałem pełen przekonania, że musimy ją jak najszybciej odnaleźć.
DostawcaOrgazmu69: Zanim podejmę decyzję i spotkaniu, chciałbym się dowiedzieć, co oferujesz, bo nie wiem, czy warto?
JustCallMeBitch: Wszystko, co tylko sobie życzysz. Możesz mnie wiązać, bić, kneblować i tak dalej. Jestem otwarta na wszystko i spełnię każde Twoje fantazje.
- Co za dziwka! – wrzasnął głośno Thomas, gdy przeczytał jej ostatnią odpowiedź. Do salonu przyszły nasze wilkołaki i od razu zauważyli, że coś jest nie tak. Blondyn nie omieszkał w słowa. Nawet zignorował swojego chłopaka.
- Hej chłopcy. – przywitał się z nami grzecznie Dylan, lecz my olaliśmy go i traktowaliśmy ich jak powietrze.
- Nie wierzę kurwa! – krzyczał głośno, jak by nikt tu przed chwilą nie wszedł. – Jak ona mogła! Nie wstyd jej?!
- Thom, proszę. Uspokój się. Wyjaśnimy to dzisiaj. – rzekł spokojnie Brad, a on tylko machnął zdegustowany rękoma. Minho i Brett spoglądali na nas zdziwieni, lecz nie odezwali się. – Napisz do niej, że spotkamy się z nią dzisiaj. – rzekł stanowczo Thomas.
- A co jeśli to jakiś przekręt? – spytałem. – Znamy ją nie od dziś. Nie jest tak lekkomyślna, aby się puszczać.
- Jaki przekręt? – zapytał zaciekawiony Minho. – Czy ktoś mi raczy wyjaśnić, co tu się dzieje? I kto się puszcza? Czy wy znowu patrzycie VampireHouse?
- Jak dorwę tą szmatę, to wyrwę jej wszystkie włosy ze łba! – wrzasnął podminowany blondyn, a ja wcale mu się nie dziwiłem Dopiero do mnie teraz dotarło, że na stronie internetowej nalazłem seksualne oferty osoby, którą uznałem za swoją siostrę. Jest mi wstyd.
- Ej, ale to będzie podejrzane jak ona zobaczy, że idziemy tam w trójkę i może się spłoszyć. – stwierdził słusznie Brad.
- O co tutaj chodzi? – zapytał groźnie Dylan, lecz wszyscy go olaliśmy. Thomas usiadł obok mnie i patrzył, co piszemy i myślał razem z nami.
- Zapytaj się jej, czy możesz zabrać przyjaciół. – rzekł, a mnie nagle olśniło.
- Napiszę, czy lubi gangbangi, żeby nie było, że nie jestem sam. Tak szybko chyba nas nie rozpozna. – powiedziałem i zacząłem pisać, lecz wtrącił się do rozmowy mocno podkurwiony Bercik.
DostawcaOrgazmu69: Chciałem się spytać, lubisz gangbangi? Moi koledzy również szukają kogoś do jednorazowego numerku i pomyślałem, że może byśmy mogli się w kilkoro zabawić z Tobą. Jeśli odmówisz, to spotkam się z Tobą sam.
- Jakie gangbangi?! – oburzył się Brett rzucając zgrzewką wody na ziemią i stanął z Minho i Dylanem przed nami.
- DOŚĆ! – krzyknął Dylan, a Thom od razu się zbulwersował, że ten wtrąca się w nasze sprawy.
- Czego się drzesz?! – zirytował się blondyn spoglądając mu wyzywająco w oczy. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, że dziewczyna odpisała.
JustCallMeBitch: Lubię. Mi pasuje, możesz wziąć kolegów. Im was więcej, tym lepiej.
- Co wy odpierdalacie? – spytał Minho i spojrzał gniewnie na swojego chłopaka. – Znowu planujecie kogoś sprzedać na tym Vampire coś tam?!
- A może Tommy'emu mało przygód i znów chce się bawić w trójkąty? A przepraszam, to za mało, woli kurwa gangbang. – powiedział z przekonanie szatyn, co bardzo mocno rozjuszyło jego chłopaka i wcale mu się nie dziwiłem. Ja sam jestem bardzo zdenerwowany tym, że zobaczyłem Sonyię na stronie. Pokazałem dyskretnie Bradowi wiadomość od dziewczyny i spojrzał na mnie wzrokiem, który sugerował, abym się zgodził na spotkanie. Nie mogliśmy tego powiedzieć jednak głośno, bo te głupole będą się zaraz pieklić.
- Nasza siostra się puszcza, do chuja! – huknął wściekle Thomas. – Więc zamknij się i nie insynuuj mi jakichś bzdur.
- Co?! – spytali jednocześnie pełni szoku.
DostawcaOrgazmu69: Dziś wieczorem? O której Ci pasuje?
JustCallMeBitch: Jestem dyspozycyjna o każdej porze. Dostosuję się do Was.
- Jak to? O co chodzi? – zadał pytanie Minho odstawiają w końcu zakupy na blat i podchodząc do mnie.
- Zobaczcie sobie. – powiedziałem, chowając czat i pokazując im pod kątem ofertę Sonyi, tak, aby system jej nie rozpoznał. Chłopcy przeczytali i byli w szoku.
- I co chcecie zrobić? – zapytał po chwili Dylan.
- Spotkać się z nią i jej wpierdolić! – huknął energicznie Thomas.
- Nie możecie się z nią spotkać. To niebezpiecznie. – rzekł stanowczo Bercik. Niebezpieczne? Niby dlaczego? Nas jest więcej, a ona sama. Zabieram siostrę do domu, czy jemu się to podoba, czy też nie.
- Napisałem do niej jako jakiś zboczeniec, że chce się spotkać i spytałem, co oferuje. – rzekłem i spojrzałem kątem oka na telefon i zauważyłem, że dziewczyna odpisała. Niewiele myśląc i nie konsultując z innymi odpisałem sam z siebie.
JustCallMeBitch: Hej, jesteś tam jeszcze?
DostawcaOrgazmu69: Tak. Po prostu konsultowałem ze znajomymi godzinę.
- Nie spotykacie się z nią. Koniec kropka. – rzekł Dylan, a Thomas od razu się oburzył.
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić! – wrzasnął blondyn. – Nigdy nie miałeś rodzeństwa, więc się nie wtrącaj.
- Tommy, czy Ty naprawdę nie widzisz, że to jest jakieś szemrane? – spytał się go łagodnie.
- Zadzwonimy zaraz do Martina i Wooda i zapytamy, co oni o tym sądzą. Pomogą nam. Są po naszej stronie. To policjanci, więc z łatwością będą mogli nam odpowiedzieć na parę pytań. – powiedział Minho, a blondyn prychnął pogardliwie.
- Chcesz dzwonić do tych debili i prosić ich o chujową radę?! – krzyknął Thom i zgodziłem się z nim. Fakt, polubiłem ich, no ale tu chodzi o naszą siostrę, a to są tylko ludzie, to co oni będą wiedzieć na temat prostytucji? Chłopcy po prostu przesadzają. I tyle. – Tu chodzi o Sonyię i nie zostawię jej samej!
- Rozumiem Cię, ale nie pozwalamy wam po nią iść. – wtrącił się Bercik, a mnie zatkało. Jakim prawem będzie mi rozkazywać?!
- Kim ty jesteś, aby mówić mi, co mam robić? – spytałem.
- Twoim chłopakiem, który Cię kocha i się o Ciebie martwi. – odpowiedział i gniewnie spojrzał mi w oczy.
- To skoro tak się o nas martwicie, to chodźcie z nami. – zaproponowałem Brad.
- Właśnie. – poparł go blondyn.
- Nigdzie nie będziemy dzisiaj szli. – rzekł Dylan, a Thom prychnął na jego słowa i zaczął się chamsko śmiać. – To jest niebezpieczne i może nam się coś stać. Lepiej nie wchodzić w konflikty z takimi gangsterami, a szczególnie z tej strony. Pomożemy Wam, ale musicie ochłonąć. Zabraniam wam ruszać się z tego domu, jasne? Zostajecie tutaj, a jutro, albo nawet jeszcze dzisiaj, jak zdążymy to zadzwonimy do Pana Martina i Wooda i zapytamy o radę. Jutro coś pomyślimy. Koniec tematu.
Dylan dokończył swoją wypowiedź, co nie uszło mu na sucho, ponieważ zaczął się kłócić z Thomasem. Do ich rozmowy wtrącił się Brett, a ja szybko odpisałem dziewczynie.
DostawcaOrgazmu69: Czy pasuje Ci dzisiaj około godziny w pół do pierwszej w nocy? Wiem, że to późno, ale moi przyjaciele nie mogą się wyrwać wcześniej.
Nie musiałem czekać długo, bo od razu odpisała. Spojrzałem na chłopaków i byli pochłonięci kłótnią.
JustCallMeBitch: Tak. Możemy się spotkać na lotnisku przy starym pasie startowym? Przyjadę po was samochodem i pojedziemy potem do hotelu gdzieś niedaleko lub zrobimy to w samochodzie, jak wolicie.
DostawcaOrgazmu69: Zrozumieliśmy, lotnisko o 00:30.
JustCallMeBitch: Do zobaczenia :*
Wyłączyłem szybko okno rozmowy. Dobrze, że one się nie zapisują. Spojrzałem na Bercika, który zniesmaczonym wzrokiem na mnie spoglądał.
- Postanowione. Nigdzie nie idziecie. Oddaj telefon. – powiedział, a ja spojrzałem na niego w szoku.
- Dlaczego?! – spytałem od razu. O co im chodzi? Zachowują się gorzej, niż rodzice.
- Żeby uniemożliwić Ci spotkanie z nią. – rzekł, a ja powstrzymywałem się, aby nie parsknąć śmiechem. Oddałem mu z grymasem na twarzy telefon, podobnie jak Brad i Thomas, który wyzywał Dylana na potęgę.
Moi bracia usiedli obok mnie i wściekle spoglądali w telewizor, informując totalnie prośbę Minho o pomoc w sporządzeniu kolacji. Thomas, jedyne co był w stanie zrobić, to pokazać im środkowy palec na znak swoje wkurwienia. Chłopcy komentowali coś pod nosem i stwierdzili, że zachowujemy się jak dzieci.
Po około godzinie zjedli w milczeniu kolację i posprzątali. Poszli coś porobić w ogrodzie, a my dalej tkwiliśmy w tej same pozycji, czyli patrzyliśmy w telewizor w milczeniu.
- Jest już godzina dziesiąta. Idziemy spać. – powiedział Minho do Brada i gdy ten chciał się podnieść, ja złapałem go za rękę i zrozumiał, że ma z nami siedzieć. Mimo wszystko wstał i spojrzał w oczy swojemu chłopakowi, który wyciągnął ręce, chcąc go przytulić. Brad stał z obrażoną miną i skrzyżowanymi rękoma.
- Nigdzie nie idę! - burknął niczym małe dziecko. – Dzisiaj śpisz sam! Wolę zostać z moimi przyjaciółmi!
- Brad... - zaczął, lecz ten odwrócił się na pięcie i w pośpiechu usiadł na kanapie. – Nie ważne. – dodał i poszedł na górę, podobnie jak Dylan i Bercik, którzy nie mieli zamiaru nawet się do nas odzywać, bo chcieli uniknąć kłótni.
Gdy upewniłem się, że chłopcy zamknęli się w swoich sypialniach i na pewno nas nie usłyszą, mogłem wyjawić mój mały, cwany plan.
- Słuchajcie. – zacząłem szybko, aby uniknąć ewentualnie jakichś podsłuchów z ich strony. – Umówiłem się z nią dzisiaj o godzinie 00:30 przy lotnisku.
- Co? – spytał zaszokowany Thomas. – Jak to możliwe?
- Gdy wy się kłóciliście, zaproponowałem godzinę, a ona miejsce. Zgodziłem się od razu i potwierdziłem nasze przybycie. Potem Bercik zabrał mi telefon.
- Świetnie, że pomyślałeś zapobiegawczo. To mamy jeszcze jakieś dwie i pół godziny. – stwierdził Thomas. Od tej pory nie odzywaliśmy się do siebie i czekaliśmy do dwunastej, aby móc po cichu udać się na lotnisko.
Na miejscu byliśmy około dwadzieścia minut przed czasem. W okolicy nikogo nie widziałem. Weszliśmy do poczekalni i wyczuliśmy znajomy zapach wilkołaka.
- Scott? – spytałem, gdy zobaczyłem chłopaka stojącego do nas tyłem, który patrzał coś na ogromny terminal.
- O, Liam, Thom, Brad! Siemanko, co was tu sprowadza? – spytał uśmiechnięty, a w ręku trzymał bilety lotnicze.
- A Ciebie? – zapytał podejrzliwie Thomas.
- Uhm, to dość... długa historia. – powiedział zmieszany i potarł ręką czoło. – Ale tak pokrótce, to spierdalam przed Jeff'em. On mnie przeraża. Ciągle próbuje się ze mną umówić, jego goryle śledzą mnie, a on nie daje za wygraną. Normalnie się go czasem boję, więc szybko kupiłem pierwszy lepszy bilet lotniczy i chciałem wylecieć do Kalifornii. Mam nadzieję, że się nie kapnęli, że uciekłem z domu.
- Oh... rozumiem. – odpowiedziałem i uznaliśmy, że mówi prawdę, bo jego serce biło normalnie i nie wydawał się być zamieszany w sprawę prostytucji Sonyi.
- O której masz lot? – spytał Brad.
- Za jakąś godzinę z czymś. Samolot ma opóźnienie. Miał być dwie godzinki temu. – odpowiedział. – A was co tutaj sprowadza?
- Uhm.. – zacząłem niepewnie i postanowiłem, że w sumie możemy mu o tym powiedzieć. Scott był przyjacielem rodziny i można mu zaufać. – Znalazłem ogłoszenie prostytutki na stronie internetowej i okazało się, że to nasza siostra...
- Co? – przerwał mi w szoku i spojrzał na nas kompletnie zdezorientowany. – Osz kurwa, współczuję Wam.
- Umówiliśmy się z nią o w pół do pierwszej przy pasie startowym. Chcemy abrać ją do domu. Nie pozwolimy, aby się puszczała. – powiedział Thomas.
- Może pójdę z wami? I tak nie mam co robić? – zaproponował z chęcią do pomocy, a my przystaliśmy na jego propozycję.
Wyszliśmy z poczekalni udaliśmy się na odległy pas, z którego nigdy nie startowały samoloty. Zobaczyliśmy, że w oddali znajduje się pojazd. Podjechała do nas duża, czarna furgonetka. Brad zaniepokoił się i wtulił się w moje ramię. Zza miejsca kierowcy wysiadła dziewczyna o długich włosach. Podeszła do nas bliżej i zdębieliśmy. To była faktycznie Sonyia.
- Sonyia! – krzyknął wściekły Thomas i gniewnie na nią spojrzał.
- Boże, co wy tu robicie?! – spytała spanikowana. Gdy chcieliśmy się odezwać ona jednak zdążyła wykrzyczeć ostatnie słowa, niż coś dziwnego trafiło ją w biodro, a ona upadła. – To pułapka! Uciekajcie stąd, nim złapią was handlarze!
- Co się dzieje?! – krzyknąłem spanikowany, gdy ona wiła się w bólu na ziemi, a ja nie miałem zielonego pojęcia co się dzieje. Oczy Scott'a zrobiły się żółte.
- Brać wampiry! A wilkołaka ogłuszyć srebrem! – usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny i poczuliśmy, jak coś elektrycznego wbija nam się w nogi, a przez nasze ciało przechodzi paraliżujący prąd, który spowodował, że upadliśmy na ziemię. Scott został złapany w srebrną siatkę, która raniła jego ciało, a następnie wstrzyknięto mu jakąś substancję do krwioobiegu.
Kilkoro mężczyzn wzięło nasze bezbronne ciała i wrzuciło na tył furgonetki niczym niepotrzebne rzeczy, bez żadnego szacunku, po czym z piskiem opon samochód odjechał. Nie miałem pojęcia, co się z nami stanie i w tym momencie przeklinałem sam siebie, że nie posłuchałem Dylana, jak zakazał nam iść Do moich oczu napłynęły łzy.
- Co wy tu robicie... - zapytała ostatkiem sił Sonyia, a my spojrzeliśmy na dziewczynę, która wyglądała na wykończoną zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
- Przyszliśmy Cię uratować... - odpowiedział Thomas.
- Znaleźliśmy Twoją ofertę na VampireHouse... - dodałem, a ona rozpłakała się mocniej.
- Teraz zostaniecie sprzedani tak, jak ja... - odparła pełnym bólu głosem.
- Przez kogo? – zapytał Thomas i usłyszałem szloch Brada.
- Przez handlarzy nielegalnym, żywym towarem. – odpowiedziała, a mnie zmroziło. – Łapią i sprzedają potworom naiwne wampiry...
Świetnie. Chciałem uratować z braćmi siostrę, a sam zostałem porwany. I jeszcze w dodatku wciągnęliśmy w to niewinnego Scott'a. Przeklinam sam siebie i swoje decyzję. A mogliśmy się posłuchać naszych chłopaków, to nie. Chęć ratowania siostry była ważniejsza. Przez myśl przeszło mi kilkadziesiąt potwornych scenariuszy, lecz jeden z nich był wyjątkowo brutalny.
Już nigdy więcej nie zobaczę Bercika...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top