Rozdział 53.

Przepraszam wszystkich, rozdział wyjątkowo chujowy, jak nigdy dotąd...


Perspektywa: Liam.

Spoglądałem na swojego chłopaka w niemym szoku. Kilkanaście godzin temu zmarł w moich ramionach, a teraz nagle żyje. Usłyszałem, w sumie nie tylko ja, że jego serce przestało być. Jak to jest możliwe?

- Bercik! – wrzasnąłem tak głośno, że chłopak skrzywił się na to, lecz ja nie przejmowałem się jego reakcją. Wbiegłem energicznie w wilkołaka, powalając go z powrotem na łóżko. Usiadłem na nim okrakiem i namiętnie pocałowałem prosto w usta atakując od razu jego język. Brett złapał jedną dłonią mój pośladek, a drugą wplótł w moje włosy, podobnie jak je w jego.

- Hej, słodziaki, my też chcemy przytulić Brett'a! – powiedział Minho i poczułem, jak cała czwórka rzuca się na nas i zaczyna przytulać. Z moich oczu popłynęły łzy szczęścia, podobnie jak z oczu moich przyjaciół. Jeszcze nigdy nie czułem takiej radości, jak teraz.

- Hej, bo mnie zmiażdżycie. – wypowiedział przez śmiech Bercik, a ja uśmiechnąłem się i nie chciałem się od niego odklejać. Nie teraz, gdy go odzyskałem.

- Stary, kurwa mać, napędziłeś nam niezłego stracha. – powiedział Azjata wciąż wtulając się w przyjaciela.

- Brett, bardzo, bardzo Cię za wszystko przepraszam. To moja wina. Jestem pierdolonym chujem i zrozumiem, jeśli mi nie wybaczysz. Proszę Cię tylko o to, abyś wybaczył Minho, mi nie musisz. Jeszcze dziś odejdę z Twojego domu, tylko proszę, wróć do reszty. Więcej nie będziesz musiał mnie oglądać na oczy. Nie jestem wart Twojej przyjaźni. – powiedział Dylan, a z jego oczu płynęły łzy.

- Dylan, ty chuju, słyszałem wszystko, co mówiliście, gdy spałem. – rzekł Bercik, a ja spojrzałem mu w oczy. – Wybaczam wam, bo kurwa, jesteście moją rodziną i kocham was wszystkich tak samo, ale Liama najmocniej. Jest całym moim szczęściem.

- Bercik, Boże, kocham Cię! – krzyknąłem podniecony i uradowany jednocześnie i ponownie go namiętnie pocałowałem. Usłyszałem wiwaty przyjaciół i oklaski.

- Briam nareszcie jest real! – podekscytował się Brad i zaczął skakać po pokoju jak oszalały. Oderwałem się od ust swojego chłopaka i pogładziłem jego policzek dłonią, opierając czoło o jego. Usłyszeliśmy trzask rozbitego szkła. Spojrzeliśmy wszyscy w stronę przyjaciela.

- P-p-p-przepraszam... - wyjąkał Brad, który kręcił się w kółko z Minho, lecz Azjata w pewnym momencie puścił jego ręce, a wampir wpadł z impetem w ogromny, oprawiony w szkło obraz. – J-j-ja o-odkupię... - wydusił z siebie przez łzy.

- Daj spokój, Brad. Nie płacz. – powiedział Brett. – Ten obraz i tak był chujowy. Wyrzuci się i po problemie.

- A-a-ale... - chciał coś dodać, ale przerwał mi przyjaciel.

- Nie płacz przez paskudny obraz i brzydką komodę. Nic się nie stało.

- Nawet nie wiecie, jaką teraz ulgę czuję. – wtrącił się Thomas.

- Jak to możliwe, że Brett żyje? – zapytał po chwili Dylan. – Przecież krew Liama mu nie pomogła, jego serce przestało bić, a on teraz siedzi tu z bijącym sercem, lecz nie oddycha, a jego oczy są w malinowym kolorze. No teraz już nie, ale były.

- Nie czuję się jakoś wybitnie inaczej. – stwierdził chłopak. – W sumie to mam wrażenie, że słyszę ze zdwojoną siłą, czuję zapachy intensywniej, widzę wyraźniej i mam więcej siły.

- Jest ciepły. – powiedziałem, gdy dotknąłem jego brzucha pod koszulką, na co Bercik uśmiechnął się, a jego oczy ponownie zmieniły barwę na malinowo-złotą. Były tak piękne, że mógłbym je oglądać godzinami.

- On jest mieszanką wilkołaka z wampirem. – stwierdził trafnie Minho.

- Hybryda? – spytał zszokowany Thomas. – Nigdy o tym nie słyszałem.

- Hej! – wtrącił nagle Dylan. – Minho, Brad, pamiętacie tego chłopaka Scott'a? Tego psychopatę, co mnie porwał i chciał was zabić?

- Ale Scott mówi, że to nie jest jego chłopak... - rzekł spokojnie Brad.

- Jakiego chłopaka? – zdziwiłem się. Coś mnie ominęło? O co chodzi? I kto kogo chciał zabijać?

- Jak rzygaliście z Thomasem, a Brett wyszedł, to znaleźliśmy Scotta z Jeff'em w jakiejś dziwnej skrytce w naszym domu. – wyjaśnił szatyn, a ja otworzyłem usta ze zdziwienia. Co tu się odpierdala?

- Scott to Scott, zawsze dramatyzuje i przesadza. – trafnie stwierdził Minho.

- Zadzwonię do niego i może uda mi się uzyskać numer do tego mężczyzny. – powiedział Dylan, lecz po trzech nieodebranych połączeniach dał sobie spokój.

- Myślę, że powinniśmy się skontaktować z tym całym Jeff'em i dowiedzieć się czegoś więcej o hybrydach. – dodał Thomas.

- Nie trzeba, chyba wszystko jest jasne? Jestem po prostu mieszanką wampira i wilkołaka. – odezwał się Brett, a ja spojrzałem na niego natychmiast.

- Nie! Musimy się dowiedzieć, co Ci szkodzi, a co nie. Jeff jest jedyna osobą, która może nam w tym pomóc. Nie znam innej hybrydy. – powiedziałem stanowczo.

- Ale...

- Nie i chuj! – fuknąłem. – Nie pozwolę na to, aby stała Ci się krzywda. Nie teraz, gdy żyjesz i odzyskałem Cię.

- Uwielbiam to, gdy się o mnie martwisz. – powiedział Bercik i pocałował mnie namiętnie.

- Boże, ale wy jesteście słodcy! – podekscytował się Brad i spojrzał na nas z miłością w oczach. – Jestem szczęśliwy, że wszyscy się pokochaliśmy i teraz tworzymy jedną, wielką wspierającą się rodzinę.

- Masz rację, kochanie. – stwierdził Minho i pocałował swojego chłopaka. Thomas wtulił się mocnie w Dylana i również wyznał mu, że bardzo go kocha i nie wyobraża sobie życia bez niego.

- Przytulmy się wszyscy! – powiedział radośnie, a moi przyjaciele usiedli dookoła nas na łóżku i wtuliliśmy się w siebie szczęśliwi.

Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że przez zwykłe przypadkowe porwanie zyskam wspaniałego chłopaka i cudownych przyjaciół, którzy staną się moją rodziną.

Tą piękną chwilę przerwał jednak dzwonek telefonu. To był Scott, który oddzwaniał właśnie do Dylana.

- Słucham?

- Hej, Dyl, dzwoniłeś do mnie. Coś się stało? – usłyszeliśmy głos Scott'a.

- Hej, no właściciel to dość długa historia, ale tak pokrótce, to Brett został hybryda i potrzebujemy się skontaktować z Twoim chłopakiem i...

- To nie jest mój chłopak! – oburzył się.

- Dobra, dobra, już o tym rozmawialiśmy. Mnie nie oszukasz. To, co robiliście w tej dziwnej skrytce mówi samo za siebie. – powiedziałem. – Daj mi lepiej do niego numer.

- Co oni robili i w jakiej skrytce? – zapytałem będąc ciekaw.

- Nie Twój interes! Nic nie robiliśmy! – usłyszałem głos Scott'a z telefonu.

- Sam przyznałeś, że pozwoliłeś mu, aby Ci obciągnął. – rzekł rozbawiony Dylan, po czym wszyscy się roześmialiśmy.

- Co tam się odpierdalało? – spytałem wciąż się śmiejąc. Scott nie przestanie mnie zadziwiać.

- Tylko, że ja nie mam jego numeru. – rzekł nieśmiało przerywając tą całą farsę.

- A adres?

- Nie znam.

- Nazwisko?

- Też nie znam.

- Kurwa, Scott! – wściekł się Dylan. – To co Ty o nim kurwa wiesz?

- No w sumie prócz tego, że ma na imię Jeff, jest hybrydą i nosi spluwę przy dupie to nic.

- Jesteś zajebiście pomocny, Scott. – prychnął szatyn.

- Dzięki. – fuknął.

- Słuchaj, jak znajdziesz na niego jakieś namiary lub jak się spotkacie, poproś, aby do nas przyszedł. Potrzebujemy od niego informacji na temat hybryd.

- Dobra, przekażę. Ten psychopata mnie prześladuję, chyba się wyprowadzę, bo on mnie przeraża. Jest nachalny i...

- Dramatyzujesz, Scott. Zobacz, że ja męczyłem Tommy'iego i teraz jest moim ukochanym.

- Nie pomagasz mi, Dyl. – fuknął zdenerwowany Scott. – Muszę kończyć. Na razie.

Usłyszeliśmy, jak w pośpiechu chłopak rozłącza się zostawiając zszokowanego i roześmianego Dylana. Wspólnie uzgodniliśmy, że pora wracać do domu. Do naszego, wspólnego domu.

Dzień później, jakoś koło południa...

Perspektywa: Liam.

Siedziałem wspólnie z przyjaciółmi przy stole, sącząc sobie nalaną do szklanki krew. Thomas i Brad szykowali obiad dla naszych chłopaków. Minho i Dylan byli pogrążeni w rozmowie na temat sportu, a ja przytulałem się z moim Bercikiem, którego nikomu nigdy, przenigdy nie oddam On jest tylko mój i kocham go najmocniej na świecie.

Niespodziewanie do drzwi zadzwonił dzwonek. Co było dziwne, nie usłyszeliśmy bicia serca, ani też żadnego zapachu. Zdziwiłem się, ponieważ nie miałem pojęcia, kto to może być.

- Otworzę. – zaproponowałem i podszedłem do drzwi. Gdy je otworzyłem, wręcz mnie zamurowało i gdybym mógł zbladnąć, ewentualnie umrzeć na zawał, to tak bym zrobił.

Ja pierdole, całkowicie o tym zapomniałem! Bercik mnie zajebie, albo co gorsza, na pewno mnie zostawi! Mam przejebane i mogę zacząć kopać sobie grób.

- D-d-dzień d-dobry... - przywitałem się w panice widząc dość chuderlawego mężczyznę, ale nie ukrywam, że wyglądał przerażająco. Zapomniałem całkowicie o tym, że umieściłem Bercika na sprzedaż na stronie VampireHouse, a co gorsza, wyleciało mi z głowy to, że powinienem był usunąć ogłoszenie z dopiskiem, że towar sprzedany. Kurwa, nie dość, że mam przejebane u Bercika, to mam jeszcze przejebane u Thomasa, a co gorsza, mam przejebane u wszystkich tu obecnych!

Boże, jestem pierdolonym ułomem. I jak ja mam to teraz odkręcić?!

Wampir wszedł do środka z gracją, kręcąc przy tym pośladkami, a Brad z wrażenia upuścił talerz z jedzeniem i złapał się za usta, natomiast Tommy zapomniał zakręcić wody, która wlewała się do zatkanego zlewu, w którym stał garnek i po chwili zaczęła się wylewać na podłogę.

Mężczyzna był odrobinę wyższy ode mnie. Miał czarne, proste włosy do ramion, wymalowane czarną kredką i cieniami oczy, pomalowane w tym samym kolorze paznokcie, a do tego jego uszy, nos, brwi oraz wargi zdobiły kolczyki. Ubrany był natomiast w czarne buty na wysokim obcasie, które wykonane były z lateksowego materiały i sięgały mu do połowy ud. Na sobie prócz tego miał jeszcze bardzo skąpe, wykonane z tego samego tworzywa majtki, a właściwie to stringi, które zakrywały tylko jego sporej wielkości męskość. Na klatce piersiowej miał paski z kolcami oraz na szyi obrożę. Jego ubiór, czy też styl bycia nie martwił mnie tak bardzo jak trzymany w ręku solidny, skórzany pejcz.

Nie ukrywam, że nie tylko ja byłem tym widokiem mocno zaszokowany. Wilkołaki patrzyły na niego z niemym szokiem, a Brad stał jak nieruchomy posąg i przypominał typa z obrazu „Krzyk" Edvarda Muncha.

- Ty pewnie musisz być DostawcaOrgazmu69, zgadłem? – spytał się, patrząc mi w oczy bardzo lubieżne i wskazał na mnie swoim pejczem, który kurwa mać, podniecał mnie, ale i jednocześnie przerażał.

- T-t-tak... - odpowiedziałem bardzo mocno zmieszany i tylko czułem palące spojrzenie Thomasa, który omal się na mnie nie rzucił i nie pobił.

- Boże, jak dobrze, że udało mi się tu trafić. Tu tak ciężko się dostać, że masakra. No specjalnie jechałem pięćset kilometrów po moje wilczka-seksiaczka. – zaczął i oparł dłonie na swoich biodrach, stojąc do mnie bokiem, eksponując przy tym Thomasowi i Bradowi swoje pośladki i obserwując bardzo skrupulatnie mojego Bercika, którego kurwa mać niedawno sprzedałem na VampireHouse. Przestraszyłem się na jego słowa i Bogu dzięki, że moje serce nie bije, bo chyba by mi eksplodowało. Mam tak bardzo przesrane, że nawet nie chcę o tym myśleć. Te koleś jechał tu specjalnie 500 kilometrów, a ja kuźwa zapomniałem zamknąć licytację.

Brawo Liam, ty wiesz jak wszystko spierdolić. No, ale kurwa, wtedy mu się należało!

Gdyby nie fakt, że mam przejebane jak nigdy dotąd, byłbym o niego zazdrosny i zaczął się pieklić i wyzywać tego wampira, lecz w tej sytuacji bardziej jestem sparaliżowany strachem, niż opanowany przez zazdrość.

Ja pierdole! Jak mam to odkręcić?! Boże, ale się wjebałem! Po co ja go wystawiłem na sprzedaż?! Zachciało mi się żartów, to teraz mam za swoje.

- O Boszz, ty jesteś Bercik. – powiedział głosem, jak by właśnie dochodził spoglądając na Brett'a i wcale mu się nie dziwię. – Na żywo wyglądasz jeszcze bardziej kusząco. Jesteś kurewsko seksowny i będę Cię pieprzyć dziś w nocy. – dodał podobny tonem, a żeby zaakcentować bardziej ostatnie wyraz w zdaniu, uderzył się w dłoń pejczem, który będą w powietrzu wydawał z siebie głośny świst oraz głośno odbił się od skóry.

Boże, proszę, pomóż mi! Pójdę nawet do Kościoła, tylko błagam, pomocy!

Brad i Thomas byli w takim szoku, że nie byli w stanie odpowiedzieć. Brett'a zamurowało na tyle, że nie odpowiedział, podobnie jak Dylan z Minho. Całe szczęście, że wszystkim odebrało mowę.

- J-j-ja... - zacząłem coś mówić, lecz mężczyzna przerwał mi uciszając dłonią.

- Nie martw się kochanieńki, mam te 652.269,36 dolarów, tak jak to było uzgadniane wystawiając towar na sprzedaż na zasadach licytacji na „ VampireHouse – Meet, Fuck & Sell ". – wypowiedział podnieconym głosem.

Ja pierdole, to on za tyle poszedł?!

- A-ale...

- Nie martw się mój ty słodziutki dostawco orgazmu. – dodał i zatrzebiotał rzęsami, a Thomas zaczął właśnie ostrzyć nóż, co cholernie mnie przeraziło, bo takiego mordu w oczach, to jeszcze nie widziałem. Spojrzałem w stronę Becika i wcale nie było lepiej. Chyba tylko Dylan i Minho w tej sytuacji się śmieli. Po prostu świetnie. 

- B-bo on j-j-już jest s-sprzedany i... - chciałem się wytłumaczyć, jakoś załagodzić sytuację, lecz moja elokwencja była godna pożałowania. Już kamień wysławia się precyzyjniej niż ja.

- Jak to?! – krzyknął przestraszony i pełen szoku wampir zakrywając sobie usta. – Ale... ale... ja go tak chciałem!

- P-przepraszam... - tym razem mam zamiar się wysłowić normalnie i postaram się, aby mój głos brzmiał nawet w miarę normalnie. – Bo ktoś z poza licytacji zgłosił się do mnie na priv i zaoferował mi milion trzysta dolarów, więc zgodziłem się niemal od razu. Po prostu zapomniałem zamknąć licytacji na VampireHouse i narobiłem wszystkim niepotrzebnej nadziei.

- Osz cholercia! – krzyknął i prawie się rozpłakał. Nie był jakiś wyjątkowo zły, czy niegrzeczny wobec nas. On po prostu chciał kupić Bercika i było mu bardzo smutno, że się nie udało. – Tyle kasy to nie mam. Oh szit, a tak chciałem Bercika do swojej kolekcji. – dodał i niespokojnie kręcił głową, tupiąc przy tym noga i zakładając ręce na biodra. – Takiego tyłka to w życiu nie widziałem! No aż się prosi, aby go smyrnąć po pośladach.

Błagam, proszę, wyjdź i nic więcej nie mów... Spalę się ze wstydu.

- Przepraszam bardzo, a skąd wi... znaczy, skąd Pan wie, jaki tyłek ma Brett? – spytał mocno ciekawski Dylan, który zaśmiał się i kwiczał niczym dzika świnia, a ja miałem ochotę mu w tym momencie zajebać.

Pierdolony chuj, czy on może się zamknąć?!

Spojrzałem wściele w stronę wilkołaka, a on tylko się uśmiechnął, jak by chciał mi w tym momencie zrobić na złość. Brett chciał mnie chyba zakurwić.

Chyba? Na pewno!

- Oh kochanieńki słodziaku. – powiedział i machnął pejczem, a my znowu usłyszeliśmy ten przerażający świst powietrza. – No przecież do każdej oferty są wstawiane zdjęcia. Widziałem Bercika w całej okazałości i kurwa, od razu mi stanął. Takiego dużego penisa i jędrnego tyłka przez lata nie widziałem. – dopowiedział, a Dylan dusił się ze śmiechu, kiwając się jak upośledzony na krześle. Rozbawiony Minho wstał od stołu i przeprosił wszystkich mówiąc, że musi się udać na górę. Thomas cały trząsł się ze złości i z wrażenia połamał ostrzarkę do noży. Brad jak stał niczym posąg, tak dalej tkwił w tej samej pozycji i spoglądał na nas ze strachem w oczach.

- W każdym razie bardzo przepraszam za kłopot. – rzekłem szybko i uśmiechnąłem się niepewnie.

- Oh, ja jestem spoko koleś i ze mną można się dogadać. Nie to nie. Znajdę innego. – powiedział, lecz wciąż lustrował wszystkich tu zgromadzonych, w tym Minho, który zszedł z góry, cały czerwony na twarzy. Chyba nie mógł wytrzymać i poszedł się roześmiać do sypialni. – Będę się w takim razie zbierał. Szkoda, że na darmo wypożyczałem od kumpla przyczepkę z klatką i łańcuchem. – dodał, a ja nerwowo przełknąłem ślinę.

Ja pierdole, niech on już wypierdala, bo moja sytuacja i tak jest już wystarczająco chujowa.

- Klatkę? – spytał zszokowany Brett. Mój Boże, robi się coraz gorzej.

- Ah te mało inteligentne wilkołaki. – powiedział i pokręcił głową z niedowierzaniem. – No przecież towar kupiony na VH przewozimy w klatkach ze srebra ze specjalnymi łańcuchami do skucia. Nikt by nie chciał zostać pogryziony, prawda?

- Ależ oczywiście. – uśmiechnął się perfidnie Bercik i dostrzegłem charakterystyczny błysk w jego oku i cwaniacki uśmiech. Świetnie, mam przejebane. On mi na pewno nie odpuści.

- Ja lecę, a Ty. – powiedział i wskazał na mnie pejczem, a ja ze strachu odskoczyłem wprost w ścianę. – Jeśli któryś z tych seksiaków będzie na sprzedaż, to daj znać, a w szczególności jak będziesz chciał sprzedać dupcie tego słodkiego blondynka. Myślę, że świetnie by się sprawdził przywiązany do mojej ściany rozkoszy.

- Jasne, na chwilę obecną nie mam ochoty żadnego z nich sprzedawać. Wszyscy sprawują się świetnie.

- Rozumiem słodziutki bąbelku. – powiedział i złapał mnie za policzek. – Masz śliczny domek i śliczne zabaweczki, a w szczególności tego blondaska. Szkoda, że sprzedałeś Bercika, no ale jak jest nieposłuszny i trzeba go nauczyć pokory i dyscypliny, to nie było innego wyjścia. Już ja bym go nauczył, kto tu rządzi i kto jest Panem na mojej ścianie posłuszeństwa. – dopowiedział, a ja modliłem się, abym tylko był w stanie spierdalać stąd najszybciej jak się da.

Wampir opuścił nasz dom, a ja nim zdążyłem odwrócić się po zamknięciu za nim drzwi, do ściany przygwoździł mnie Thomas z istnym mordem w oczach i srebrnym nożem idealnym do patroszenia (nie)winnych ofiar.

- Coś Ty sobie kurwa wyobrażał?! – wrzasnął i poczułem, jak dostaje solidny policzek od przyjaciela. – Pokurwiło Cię do reszty?!

- Thom, proszę, uspokój się! – zareagował Brad i odciągnął ode mnie blondyna.

- Już ja Ci kurwa dam nauczkę, skarbie. – warknął wściekły Brett, który zaczął do mnie podchodzić z istnym mordem wymalowanym na twarzy. – Jak ja cię kurwa smyrnę po pośladach, to na dupie przez miesiąc nie usiądziesz!

- Stop! – huknął Dylan przerywając nam kłótnie. – Liam, wyjaśnisz nam pięknie co tu się właśnie odpierdoliło?

- Bo ja wystawiłem Brett'a na sprzedaż na VampireHouse...

- Co to jest za strona? Pokaż ją nam. Natychmiast.

- Oh, już Ci tłumaczę kochanie, co to kurwa za pierdolona strona. – powiedział awanturniczo Thomas, a jego oczy zrobiły się czerwone ze złości. – To jest VampireHouse – Meet, Fuck & Sell, czyli najbardziej zwyrolskie gówno, jakie istnieje na tej planecie. Jest przeznaczone tylko i wyłącznie dla wampirów, a gdy wykryje wilkołaka lub człowieka, od razu gaśnie. Nigdy bym nie przypuszczał, że Liam jest zdolny mieć tam konto i obserwować, jak bezduszne wampiry sprzedają innych na tej stronie, albo proponują obrzydliwy seks w stylu bdsm i jeszcze kuźwa gorszym! Jesteś jakimś zboczeńcem!

- Liam? – spytał Dylan i nie ukrywał swojego rozbawienia tą sytuacją.

- Wkurwił mnie chwilę przed tym, jak podpaliła mnie Brenda! Wyśmiewał się ze mnie i miałem tego dość! Chciałem po prostu z niego zakpić, nic więcej... miałem usunąć na następny dzień ogłoszenie, ale o nim zapomniałem i no... tak wyszło.

- Już ja Ci pokażę, gdzie Twoje miejsce i kto tu rządzi. – syknął wściekły Brett, a ja wystraszyłem się go.

- Bercik? – spytałem niepewnie, a on tylko złapał mnie boleśnie za włosy, na co ja krzyknąłem. – Proszę, puść mnie...

- Jesteś bardzo nieposłuszny, Liam. Już ja Cię nauczę pokory i dyscypliny. – powiedział stanowczym głosem spoglądając mi w oczy, gdy odchylił moją głowę, szarpiąc za włosy, gdy zatrzymaliśmy się na chwilę przed jego sypialnią, a ja wiedziałem, że nie siądę na dupie przez miesiąc. Bercik wrzucił mnie do pokoju, a ja upadłem na podłogę i wystraszyłem się, gdy zamknął drzwi na klucz. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top