Rozdział 30. (+16)

A rozdział ze specjalną dedykacją dla Natalii <3

Perspektywa: Thomas.

Robiłem kanapkę dla mojego chłopaka, bo chyba mogę go tak nazwać, skoro oboje przyznaliśmy się do tego, że czujemy coś do siebie? Nie chciałem, aby był głodny. Martwiłem się o niego, szczególnie, że dopiero co się zregenerował. Potrzebował nabrać siły i całkowicie wyzdrowieć.

Już ja się nim zaopiekuję.

Chłopak siedział zadowolony przy stole i bacznie mnie obserwował, natomiast Brett jak zwykle palił papierosy. Usłyszałem dźwięk samochodu, a po chwili w pomieszczeniu znalazł się Minho i Brad.

Ale nie byli sami.

- Poznajecie Teresę i Brendę. - rzekł Minho i do środka weszły dwie dziewczyny, u których nie wyczuliśmy bicia serca, ani pulsu.

Co to kurwa ma znaczyć?! To są jakież żarty?!

Wściekłem się, ponieważ obce wampiry znajdowały się w moim domu.

W naszym domu.

Zlustrowałem je wściekłym, gniewnym oraz mocno nienawistnym spojrzeniem i z wrażenia zmiażdżyłem w dłoni nóż. Chwila moment, a rzuciłbym się na nie i pourywał głowy. Zobaczyłem, że Liam zszedł na dół i również nie był tym faktem zachwycony. Spoglądał na nie niepewnie i z tego, co dostrzegłem, również nie obdarzył ich zaufaniem.

- Możesz wyjaśnić, kto to jest i dlaczego przyprowadziłeś do naszego domu dwie wampirzyce? - zapytał przywódca stada, a zarazem mój chłopak.

Poczułem ciepłe dłonie Dylana, które obejmowały mnie w pasie, a on wyszeptał mi do ucha, że mam się uspokoić.

Jak mam się do chuja uspokoić, jak mój teren jest poważnie zagrożony?!!!

- To MOJE terytorium. - syknąłem nieziemsko wściekły i wręcz drżałem ze złości, co chłopak najwidoczniej poczuł. Chciałem podejść do nich i najprościej w świecie je zabić, torturować, poćwiartować, albo chociaż w najgorszym przypadku wyrzucić z naszego domu.

Żaden obcy wampir, tym bardziej baba, nie będzie pałętać się po moim terenie, ani tym bardziej dotykać moich rzeczy!!! Ani gapić się na mojego chłopaka!!!

Uspokoiłem się trochę, gdy Dylan musną ustami moją szyję.

I tak jestem potwornie wściekły. I zazdrosny. Nie ręczę za siebie, jak któraś z nich dotknie Dylana!

- Szedłem razem z Minho koło jakiejś knajpy i obce nam wilkołaki zaatakowały te dwie dziewczyny. Chcieli je zabić i zgwałcić.

- I bardzo dobrze! - krzyknąłem i zrobiłem wkurzoną minę.

- Uspokój się. - syknął do mnie Dylan i wzmocnił uścisk na moich brzuchu. Było mi bardzo dobrze, że mam go obok siebie, ale nie mogę pozwolić, aby jakieś inne wampiry pałętały się po moim domu.

Nie pozwolę dotknąć swojej własności.

- Po prostu im pomogliśmy, jak były w opałach. Dziewczyny jutro chcą lecieć do siebie do Los Angeles i...

- Mogą dzisiaj! - wrzasnąłem i jeszcze mocniej trząsłem się ze złości. Nie mogę znieść ich obecności, szczególnie, że jedna z nich obserwuje Brett'a, a druga gapi się bezczelnie na Dylana. Jeszcze chwila, a urwę im łby.

Spierdalaj tym wzrokiem z mojego chłopaka, suko!!!

- Nie mamy pieniędzy. - powiedziała długowłosa, której imię miałem głęboko w dupie, albo i nawet jeszcze dalej. - Okradli nas. Przyjaciel dopiero jutro po nas przyjedzie pod wieczór. Potrzebujemy możliwości skorzystania z łazienki i dachu nad głową do następnego wieczoru. Nic więcej.

Przykro mi, a sorry, jednak nie.

Wpadłem na naprawdę genialny plan, który postanowiłem wcielić w życie.

- To ja wam dam kasę i wypierdalajcie z mojego domu! - powiedziałem energicznie i wyrwałem się z uścisku Dylana. Nim zdążył zareagować, to ja w swoim naturalnym, wampirzym tempie pobiegłem na górę po portfel i po pięciu sekundach z portem znalazłem się na dole. - Ile wam trzeba? Dam wam dwa tysiące i wynocha stąd!

- Ale... - chciała coś powiedzieć jej koleżanka, lecz ja jej bez żadnych skrupułów przerwałem.

- Co, za mało?! - wrzasnąłem wkurwiony jeszcze bardziej.

Jebane blachary.

- Dam wam cztery i spierdalać! - zdenerwowany wyciągnąłem kasę i wręcz rzuciłem nią w dziewczyny, które tylko spojrzały się na mnie smutnym wzrokiem. Długowłosa wręcz dodatkowo obdarowała mnie jadowitym spojrzeniem, co nie spodobało mi się.

- Tommy! - warknął zdegustowany moim zachowaniem Dylan. Liam mnie poparł, a Brad jak zwykle się nie odzywał. Brett również był oburzony i kiwał głową z niezadowolenia.

O co im kurwa chodzi? Nigdy nie walczyli o swoje?!

- Przepraszamy za tego kretyna. - wtrącił się Brett i podszedł do dziewczyn, a ja chciałem mu przyjebać lampą, którą natychmiast zabrał mi z rąk szatyn i gniewnie na mnie spojrzał.

Zaraz jemu przyłożę. Niech tylko jeszcze raz się tak na mnie spojrzy, albo nie daj Boże na nie.

- To możemy my już pójdziemy... - powiedziała cicho dziewczyna z krótkimi włosami i spojrzała na swoją przyjaciółkę, z którym jak by doszły do porozumienia, że powinny wychodzić.

Świetny pomysł!

- Nie chcemy od was żadnych pieniędzy. - rzekła druga. - Nie jesteśmy wyzyskiwaczkami. Poradzimy sobie jakoś same. Dziękujemy Minho i Bradzie za pomoc i chęci. Nie chcemy się wpieprzać w waszą rodzinę, więc odejdziemy.

Jeszcze lepszy pomysł!

- Chodź, Tereso. Nie narzucajmy się i... - nie dokończyła, bo wtrącił się Minho, który był zdenerwowany naszą postawą.

Kurwa, wszyscy są przez te siksy wkurwieni!!!

- Zaproponowałem wam nocleg w naszym domu, więc tu zostaniecie. Jesteście naszymi gośćmi. Nie pozwolę, aby ktoś znowu wam zrobił krzywdę.

A to już jest mega chujowy pomysł!!! Choć zależy, co do której części.

- Co?! - wrzasnąłem jednocześnie z Liamem. On chyba sobie ze mnie kpi. Jak ten debil możesz je w naszym domu?! - Nie!

- Jaki nocleg? - zapytał zaciekawiony Dylan. - O co chodzi?

No właśnie kurwa, o co chodzi?! Dyluś, wypierdol je stąd, ale już!

Stałem ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach i patrzałem wzrokiem pełnym wyższości nad nimi, a także pełnym gniewu, złości i irytacji. Dziewczynom nie spodobało się to, lecz ja miałem wyjebane na nie. Byłem święcie przekonany, że Dylan wyrzuci je z domu, a potem wszystko wróci do normy.

On jedyny tutaj myśli.

- Nie będziemy się narzucać. - powiedziała Brenda i wzięła swoją walizkę do ręki.

- Brad zaproponował, że pozwoli dziewczynom odświeżyć się w naszym domu i przeczekać do czasu, gdy ich przyjaciele po nie przyjadą. Poprałem ten pomysł. One są bezbronne i tylko przejazdem w naszym mieście. Nie jesteśmy znieczulonymi psychopatami i mordercami. - powiedział Minho, a mi mina zrzedła.

Co kurwa? Chyba się przesłyszałem.

Postanowiłem, że nie będę tego więcej słuchać, więc wziąłem się za robienie jedzenia dla wszystkich, choć Minho i Brad powinni za te ekscesy zdychać z głodu. Musiałem się czymś zając, bo tego było stanowczo za wiele.

- Powinniśmy im pomóc. - powiedział Brett, a Liam zgromił go wzrokiem. Nie dziwię mu się. Liam też ogarnia, że te baby nie powinny tutaj być. Nie i chuj.

- Zdurniałeś?! - syknął do niego.

- Nie bardziej niż wtedy, gdy poszedłem z Tobą do klubu. - rzekł arogancko i spojrzał na Brendę. Myślałem, że zaraz oszaleję i ponownie rozpocznę rzucanie w niego sztućcami. To był duży cios dla Liama, ponieważ widziałem w jego oczach istny smutek.

Pierdolony chuj. Zadźgam go w nocy widelcem.

- Dość. - przerwał im Dylan.

Nareszcie mój chłopak zrobi tutaj rozpierdol i wyjebie z domu te dwie, brzydkie raszple.

Zadowolony zacząłem mieszać jogurt wraz z innymi składnikami w misce, lecz to, co powiedział wyprowadziło mnie z równowagi i myślałem, że wypierdole mu zawartość na łeb.

- Jako przywódca stada podjąłem decyzję. Dziewczyny zostają u nas do jutra wieczora.

CO?! Jednak kurwa nie myśli.

Wybałuszyłem oczy ze zdziwienia i nie mogłem się pohamować. Zacisnąłem usta w wąską linię i z całej siły rzuciłam miską o podłogę, która roztrzaskała się na bardzo, bardzo drobne części, które rozprysły się po całej kuchni, a na podłodze znajdowała się biała ciecz.

Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni, a ja szybki krokiem udałem się na górę wraz z Liamem, bo nie mieliśmy zamiaru uczestniczyć w tym całym gównie.

- Tommy. - zaczepił mnie Dylan łapiąc za ramię, lecz ja go odrzuciłem, ponieważ byłem nieziemsko wściekły i nie chciałem na niego patrzyć.

- Nie dotykaj mnie, durniu! - huknąłem i poszedłem wściekły do swojej sypialni. Liam podobnie.

Położyłem się zirytowany na łóżko wyciągając telefon z kieszeni, a po chwili do pomieszczenia wszedł mój „niby" chłopak. Taki kurwa stanowczy, a jakieś dziwki w domu trzyma.

Jak mnie wkurwi, to z nim zerwę. A wkurwił mnie już kilka razy.

- Tommy. - powiedział surowym głosem i spojrzał na mnie, co mnie zirytowało, bo nie potrzebowałem do szczęścia jego obecności. - Nie podoba mi się Twoje zachowanie.

- A mi Twoje! - fuknąłem jak opętany i wstałem energicznie z łóżka, spoglądając mu w oczy z istną zgrozą.

Niech spojrzy idiota na siebie.

- Co Ci się nie podoba w moim zachowaniu? - zapytał zdziwiony, a mnie zatkało. On udaje debila, czy nim po prostu jest, bo się pogubiłem?

- Pozwalasz innym wampirom nocować w naszym domu! - wrzasnąłem. Kurwa.

- A w czym problem? - spytał, a mi ręce opadły. Prychnąłem i ledwo pohamowałem się przed tym, aby nie przywalić mu w mordę.

Dość tego. Wyprowadzam się do garażu!

- Żadna dziwka nie ma prawa się na Ciebie patrzeć! - huknąłem i rzuciłem walizką o podłogę, którą uprzednio wyjąłem z szafy. Byłem wściekły, bo dopiero co zyskałem Dylana, a przychodzi jakaś pieprzona Teresa i ślini się na jego widok, a ten kretyn jak gdyby nigdy nic pozwala jej u nas nocować! Nie mogę tego znieść, że ona tu jest. W końcu to dziewczyna, a nigdy nie wiadomo, czy Dylanowi nie włączy się tryb heter. - Nie powalam i chuj!

- Jesteś o mnie zazdrosny, Tommy? - spytał i spojrzał na mnie ze swoim słynnym błyskiem w oku uśmiechając się przy tym bardzo zalotnie. Podszedł do mnie, gdy ja odwróciłem się do szafy i zacząłem szukać swoich ciuchów.

Poczułem, jak chłopak łapie mnie za biodra i przyciąga do siebie. To było niesamowite uczucie i prawie że odleciałem.

Kurwa, niech on mnie nie dotyka! Jestem zły i właśnie się wyprowadzam! I planuję zerwanie!

- Nie jestem! - fuknąłem wściekły i gdybym mógł, to zacząłbym syczeć jak żmija, ewentualnie grzechotać niczym rozjuszony i zagrożony grzechotnik.

Jestem, ale się nie przyznam.

- Tak? - spytał i zaczął całować mnie po szyi, a moje nogi zmiękły. Jebany znalazł mój wrażliwy punkt i wiedział, jak spowodować, aby przestał racjonalnie myśleć.

Niech on mnie zostawi!

Poczułem, jak jego dłonie wędrowały po moim torsie, a Dylan składał pocałunki po każdej stronie mojej szyi. Jęknąłem z zadowolenia, gdy jego ciepła dłoń wędrowała pod moją koszulką. Nigdy w prawdzie tego nie robiłem, ani tym bardziej nie dawałem się dotknąć, lecz Dy on to robił, to jak by zatrzymał się świat.

Boże, niech mnie nie zostawia!

Chłopak odwrócił mnie gwałtownie do siebie, a następnie złożył pełen namiętności pocałunek wprost w moje usta. Moje nogi zmiękły, a ja wplotłem place w jego cudowne włosy i ztarciem się w jego pocałunku. Najpierw całował mnie powoli i delikatnie, lecz czułem jego dominację nade mną. Przejechałem językiem po mojej wardze proszą o wstęp, a ja dzielnie chciałem dominować, ale to było na nic. Dylan wygrał i jego język spotkał się z moim. Objął moją twarz swoimi silnymi dłońmi i całował z zachłannością i zaborczością, co spodobało mi się i poczułem, że robię się twardy. Dylan złapał mnie za pośladki, a potem szybko i zwinnie położył na łóżku.

Jednak się nie wyprowadzam.

- Przestań. - powiedziałem cudem, gdy oderwał ode mnie usta i spojrzałem na niego zły chcąc choć trochę brzmiąc stanowczo. Sam nie wierzę w to, co mówię, a co dopiero on ma wierzyć?

- Dlaczego? - spytał i uśmiechnął się nieziemsko seksownie i lustrował mnie swoim pełnym pożądania wzrokiem.

- Dalej się na Ciebie gniewam. - odpowiedziałem pełen przekonania i chociaż to mi wyszło.

I dalej chcę zerwać!

- Czyżby? - spytał i uśmiechnął się seksownie, po czym znalazł się pomiędzy moimi nogami i zaczął rozpinać pasek od spodni, czego, cholera jasna, się nie spodziewałem.

Co do..?

Nim zdążyłem pomyśleć, bądź też zbuntować się, Dylan ponownie zaatakował moje usta, a moje spodnie poleciały daleko w kąt pokoju. Nawet nie zorientowałem się, kiedy zostałem tylko w samych bokserkach. Chłopak całował mnie z pasją i zaangażowaniem, a ja w tym momencie mu się oddałem i zapomniałem o wszystkich złych rzeczach, które kiedykolwiek mnie spotkały. Jego pocałunki i dotyk paraliżowały moje ciało, a w szczególności zdrowy rozsądek.

Dobra, zerwę z nim później.

Dylan podwinął moją koszulkę do góry i składał delikatne pocałunku na moim brzuchu, a ja odpłynąłem z rozkoszy. Jego dłonie wędrowały po moich udach, aż w końcu znalazły się przy gumce o bielizny. Kurwa, nie planowałem z nim uprawiać seksu. Przestraszyłem się nie na żarty. Nie jestem na to gotowy.

- Dylan? - spytałem niepewnie i nim zdążyłem jakkolwiek zareagować, chłopak zdjął ze mnie bieliznę spoglądając mi lubieżnie w oczy, na co wystraszyłem się, choć nie powiem, że i jednocześnie podnieciłem. Lubiłem, gdy patrzył na mnie taki wzrokiem i podobało mi się, że mnie zdominował.

Chłopak delikatnie rozłożył moje nogi i zaczął składać delikatne pocałunki na wewnętrznej stronie ud. Gdy otarł się twarzą o moje przyrodzenie, ja zamruczałem z przyjemności. Poczułem, jak jego gorąca dłoń chwyta za mojego penisa i rozpoczyna masowanie w górę i w dół.

- O kurwa. - zajęczałem z rozkoszy, gdy poruszał się po całej jego długości, a także mocno mnie ściskał. Spojrzał mi prosto w oczy, a moje wręcz zrobiły się jasnoczerwone i żarzyły się podnieceniem.

Dylan dotknął językiem czubek mojego penisa, a ja czułem, że oszaleję. Mruczałem z zadowolenia pod nim, gdy językiem robił cuda z moim przyrodzeniem, jednocześnie wciąż mnie masując. Gdy wziął go całego do buzi, to ja zajęczałem z rozkoszy i nie potrafiłem pohamować swoich odruchów.

Dobra, jednak z nim nie zerwę.

Gdy ssał mnie intensywnie, to ja wiłem się pod nim na łóżku i wypychałem biodra w jego stronę, tak, aby mógł mnie ssać bardziej. Poczułem, jak drugą ręką dotyka mnie po biodrach oraz po brzuchu.

Po chwili przyjemności doszedłem wprost w jego usta, na co Dylan uśmiechnął się niezwykle perwersyjnie, jak na niego i pociągnął mnie za nogi. Położył się na mnie i pocałował namiętnie.

- Byłeś cudowny, Tommy. - wyszeptał mi wprost do ucha, na co ja mentalnie się zarumieniłem. Chłopak założył mi bieliznę z powrotem i położył się obok mnie. Uśmiechnąłem się do niego i wtuliłem się w jego cudowną, ciepłą kaltkę piersiową.

Mógłbym trwać tak już wiecznie.

Nie interesowało mnie to, co się działo na dole. Szczerze powiem, że już nawet zapomniałem o tym, że Brad i Minho przyprowadzili te idiotki do naszego domu. Było mi dobrze, gdy leżałem razem z Dylanem w łóżku i nie liczyło się już nic więcej, tylko on.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top