Rozdział 15. (+18)

Perspektywa: Minho.

Odpaliłem samochód i zauważyłem w oddali Dylana, który szedł powolnym krokiem na komendę. Poleciłem zapiąć pasy chłopakom, ale Thomas tylko na mnie fuknął i obrażony wpatrywał się w szybę. Brad westchnął i pokiwał zniechęcony głową, dając mi tym samym znak, że nie warto się kłócić z blondynem. Włączyłem światła i ruszyłem w drogę. Do naszego domu podróż trwała około trzydziestu minut, bo mieszkaliśmy w głębi lasu, aby trudniej było nas zlokalizować.

- Tutaj mieszkacie? – spytał Brad i otworzył oczy i usta ze zdziwienia widząc naszą posesję. Myślałem, że zaraz zniesie jajo w tym samochodzie, bo kręcił się niemiłosiernie wszystko dokładnie oglądając.

- Zaraz będziesz miał okazję go zwiedzić. – powiedziałem, a chłopak ucieszył się. Spojrzałem w lusterko wsteczne i zobaczyłem, że Thomas siedział naburmuszony i widać było, że coś go potwornie męczy.

Zaparkowałem Chevroleta na podjeździe i udałem się do bagażnika. Wyciągnąłem walizki i małą lodówkę, w której znajdowała się krew dla naszych nowych lokatorów.

Dom z pozoru wydawał się być duży, ale tak naprawdę składał się tylko z salonu połączonego z jadalnią i kuchnią, oraz trzech łazienek i trzech pokoi na piętrze, a także miał 3 pomieszczenia garażowe połączone wejściem prowadzącym do domu.

Thomas od razu wziął swoje rzeczy, a ja zaproponowałem, że poniosę walizkę Brada i mini-lodówkę. Poszedłem pierwszy i otworzyłem duże, drewniane drzwi prowadzące do przedpokoju. Zaprosiłem chłopców do środka.

- Ale tu pięknie. – zafascynował się Brad oglądając z zachwytem elegancki salon. – Nie wierzę, że będę tu mieszkać.

Weszliśmy w głąb domu i mogłem obserwować, jak mój ukochany zachwyca się każdym elementem wystroju pomieszczeń.

Wziąłem mini-lodówkę i podszedłem do naszej, i przepakowałem krew do pojemniczków na dnie lodówki. Trochę nie podobał mi się wystrój kuchni, ponieważ uważam, że lepiej by ona wyglądała w barwach drewna, ale Brett uparł się, że wszystko jest w jednym kolorze, więc kupiliśmy meble w ciemnych tonacjach.

- Tu jest pięknie. – zachwycał się chłopak, a ja tylko uśmiechnąłem się pod nosem.

Cieszę się, że mój skarb jest szczęśliwy.

Spojrzałem na Thomasa i zobaczyłem, jak siedzi obrażony na kanapie, i nawet nie raczy na nas spojrzeć.

- Pokażę Wam nasze sypialnie... - nie dokończyłem, ponieważ wtrącił się do rozmowy blondyn.

- Nasze? – fuknął. – Co to ma kurwa znaczyć „nasze"?

- Niestety, nie mamy osobnych pokoi, więc będziecie spali z nami w naszych sypialniach i...

- Pierdole to. – krzyknął i energicznie wstał łapiąc swoją walizkę. – Idę spać do jebanego garażu.

- Ale Thomas, Dylan kazał...

- Mam wyjebane, co ten pierdolony fiut Ci kazał. – fuknął jeszcze głośniej i kierował się w stronę drwi wejściowych.

- Wejście do garażu jest po lewo... - pokazałem mu, a on jeszcze bardziej fochnięty cofnął się i udał się do drzwi, które wskazałem. Trzasnął nimi i tyle żeśmy go widzieli.

Dobrze, że chociaż te są drewniane, bo byśmy musieli je wymieniać.

- Przepraszam za przyjaciela. – powiedziałem.

- Nic się nie stało. – odpowiedziałem i napotkałem piękne oczy Brada. Zobaczyłem, jak mój chłopiec cudownie się uśmiecha. Mimowolnie również zacząłem się uśmiechać.

- Idziemy do Ciebie do sypialni? – spytał, a ja złapałem go za rękę.

- Oczywiście. – odpowiedziałem na jego pytanie i przyciągnąłem go do siebie namiętnie całując w usta. – Dylan się wścieknie, jak zobaczy Thomasa w garażu.

- I mam to w dupie! – krzyknął tak głośno, że Brad podskoczył ze strachu.

Dobrze, że nasze sypialnie są dźwiękoszczelne i żaden wampir, ani wilkołak nie będzie w stanie nas słyszeć.

Pokręciłem tylko głową i postanowiłem ignorować Thomasa. W końcu mam swoje kochanie obok i nic do szczęścia nie jest mi potrzebne. Złapałem go za rękę i udaliśmy się na prawo od kuchni do ogromnych schodów prowadzących na górę. Mój pokój znajdował się zaraz na prawo. Na lewo była sypialnia Brett'a, a na samym końcu był pokój Dylana, który jako jedyny miał balkon, ponieważ Brett za dużo palił i ciągle by tylko siedział na tarasie.

- Przepiękna sypialnia. – zachwycił się Brad i od razu rzucił się na moje ogromne i niezwykle wygodne łóżko.

Znam go zaledwie pół dnia, a czuję jakbyśmy spędzili ze sobą wieki. Kocham go, mimo, że tak naprawdę nie wiedziałem o nim nic. Oszalałem na punkcie tego pięknego chłopca.

- Cieszę się, że Ci się podoba. – dodałem i położyłem się obok niego. Spojrzeliśmy sobie w oczy i gdy chciałem go pocałować, gdy byłem bardzo blisko jego ust, ten mały, kochany wariat uśmiechnął się szeroko i poderwał się z łóżka.

- Chcę zobaczyć łazienkę! – powiedział szybko, a ja nie mógłbym się na niego gniewać. Jego uśmiech mnie zniewalał.

Pragnę go jeszcze mocniej.

Wampirek poszedł do ogromnej łazienki, która również była wyciszona. Dlaczego zdecydowaliśmy się na taki rodzaj pomieszczeń sypialnych? Cóż, jak by to określić, Dylan jest specyficzną osobą i często przyprowadzał do domu swoich kochanków, którzy krzyczeli niemiłosiernie i nie dało się już tego wytrzymać. Nie wiem, czy z bólu, czy z rozkoszy, ale chyba to pierwsze. Brett również miał chłopaka, ale rozstali się nie dawno. Zdecydowaliśmy, że dla wspólnego komfortu wyciszymy pokoje i łazienki.

- Mam ochotę na kąpiel. – usłyszałem zafascynowanego Brada. – Kocham wanny, ale my mamy tylko prysznic w domu.

- Jeśli masz ochotę to wykąp się. – powiedziałem i nie musiałem długo czekać na reakcję. Brad od razu odkręcił wodę i zaczął sobie szykować wannę.

Postanowiłem, że w między czasie zejdę do piwnicy na dół i zobaczę, co się dzieje z Thomasem.

Najpierw jednak schowałem do garażu samochód i gdy parkowałem, to zobaczyłem, że blondyn położył się w kącie na ziemi i przykrył się kocem. Leżał szczelnie opatulony a w ręku trzymał telefon podłączony do kontaktu.

Kolejny uzależniony od komórki.

- Może jednak wejdziesz do domu? – zapytałem od razu zamykając drzwi od swojego Chevroleta.

- Wolę spać na ziemi. – fuknął.

- Słuchaj, ja wiem, że nie macie dobrych relacji z Dylanem, ale...

- Spierdalaj, dobra?! – krzyknął, a ja zdziwiłem się. – Nie potrzebuję Twoich dobrych rad.

Ten to ma charakterek. Chcesz pomóc, a ten się drze jak stare gacie.

- Jak sobie chcesz. – powiedziałem i w geście obrony uniosłem dłonie w górę i poszedłem do salonu. Usiadłem na fotelu i postanowiłem, że napiszę do Dylana i poinformuję go o całym zajściu, ponieważ wkurwi się, że nie dopilnowałem, aby blondyn czekał na niego w sypialni. Wołałem nie drażnić i tak już wkurzonego alfy.

Od: Ja

Hej Dylan, jak tam, byłeś na policji?

Od: Seksualnie Niebezpieczny Psychopata 😆

Wkurwiony jestem, przyszedłem na komendę, ale wyprosili mnie i kazali przyjść jutro. 😑

Od: Ja

Wiesz co, bo ja zabrałem chłopaków do nas, ale Thomas...

Od: Seksualnie Niebezpieczny Psychopata 😆

Co ten mały awanturnik znowu odjebał? 😡

Od: Ja

Wziął sobie kocyk i powiedział, że od teraz mieszka w garażu... 😨😨 stwierdził, że woli to, niż spać z Tobą.😆😆 W sumie, to się nie dziwie 😂😆

Od: Seksualnie Niebezpieczny Psychopata 😆

Zabawne, Minho. Porozmawiam sobie z tym gnojkiem w domu. 😡

Od: Ja

Ale nie drzyjcie się tak, bo nie mam zamiaru was rozdzielać. I nie bij go znowu, bo Brad umrze z rozpaczy, a wtedy musiałbym Cię zabić. 😓😓

Od: Seksualnie Niebezpieczny Psychopata 😆

Obiecuję, że będę dla niego milutki... 😂 😇

Przeczytałem ostatnią wiadomość do Dylana i postanowiłem, że pójdę do swojego pokoju. Nie chciałem zawracać sobie głowy Thomasem, ale postanowiłem, że na wieczór pójdę sprawdzić, czy Dyl przypadkiem go nie skrzywdził.

Poczułem piękną woń waniliowego płynu do kąpieli i ciepło uchodzące z łazienki. Brad właśnie się kąpał, a ja miałem na niego ochotę, ale bałem się, że mnie odtrąci bądź znienawidzi. Długo biłem się ze swoimi myślami, co powinienem zrobić, ale chłopak działał na mnie jak narkotyk. Uzależniłem się od jego osoby i od jego cudownych ust i powalającego uśmiechu.

Bez ostrzeżenia otworzyłem drzwi od łazienki. Mój skarb leżał w wannie otoczony pianą, gdy mnie zobaczył, krzyknął jak panienka i zaczął się instynktownie przykrywać pianą. To wyglądało komicznie, a ja uśmiechnąłem się szeroko i poczułem, że robi mi się gorąco. I wcale nie chodziło o ciepło rozchodzące się po łazience. Spojrzałem na Brada, a on zdołał tylko się na mnie bulwersować.

- Minho! – usłyszałem irytację w jego głosie. – Ja się tutaj kąpie! I jestem cały nagi!

- Wiesz, nie przeszkadza mi ten fakt. – odpowiedziałem i poruszyłem sugestywnie brwiami, na co mój wampirek trochę się speszył. Oparłem się o framugę drzwi i lustrowałem go wzrokiem. W tym momencie trwałą pomiędzy nami walka wzrokowa, kto pierwszy wymięknie.

- M-m-mógłbyś w-wyjść? – spytał niepewnie. Wygrałem.

Mój słodziak pęka.

- Nie. – odpowiedziałem i zbliżyłem się do niego w taki sposób, że oparłem się o umywalkę umiejscowioną na przeciwko wanny. Brad zanurzył się w wodzie i ledwo widziałem tylko jego głowę wystającą ponad pianę.

- D-d-dlaczego? – spytał lekko wystraszony. – C-c-chcesz mnie skrzywdzić?

- Oczywiście, że nie. – odpowiedziałem szybko i uklęknąłem obok wanny. Jak on mógł tak pomyśleć? – Nigdy bym tego nie zrobił.

Dodałem bardzo miękkim i pełnym pożądania głosem. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja dodałem.

- Za bardzo Cię pragnę. Może mi nie uwierzysz i wiesz, masz naprawdę pełne prawo do tego. Wiem, że znamy się ledwo pół dnia, ale nie mogę bez Ciebie wytrzymać. Coś w Tobie jest, co nie powala mi trzeźwo myśleć. Odkąd zobaczyłem Cię po raz pierwszy na zdjęciu w waszym salonie, to straciłem na Twoim punkcie głowę. Nie potrafię tego wyjaśnić. Kiedy wracałem z komendy do domu i zobaczyłem, że te bestie chcą Cię zranić, to tak jak bym w tamtym momencie oszalał. Musiałem Cię obronić. Musiałem zaryzykować swoim życiem dla Ciebie. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym pozwolił im Cię tknąć jeszcze bardziej. Byłem zły na siebie, że nie szedłem szybciej. Może udałobym się uchronić Cię przed tymi wszystkimi zadanymi ciosami. Jesteś dla mnie ważny. Nawet bardzo. Chciałabym, abyś mi uwierzył, że nie zrobiłem tego dlatego, że jesteście naszymi niewolnikami. Nie myślę tak wcale o Tobie. Mam głęboko ten cały pakt i jego zasady. Tylko Dylan i Brett się tym nakręcają. Zrozumiem, jeśli mi nie zaufasz i będziesz kazał mi spadać...

- Minho... - powiedział zszokowany i przybliżył się do mnie. Oparł ramiona o krawędź wanny i spojrzał mi prosto w oczy. Nasze usta dzieliły centymetry. – Jeszcze nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak szczerego i romantycznego.

- Naprawdę? – zdziwiłem się.

- Ja miałem kiedyś chłopaka, ale on był beznadziejny i nieczuły, nie lubiłem się z nim kochać, zawsze sprawiał mi ból... zerwałem z nim, a on mnie zwyzywał, ja się po prostu boję seksu od tamtej pory... - wyszeptał i oparł głowę o swoje przedramię, chowając cudowne oczy.

- Nie masz czego się bać. – powiedziałem i ująłem jego piękną buzię w swoje dłonie. – Nie zrobię niczego, co sprawi Ci ból, ani tym bardziej nie dotknę Cię bez Twojej zgody.

Brad spojrzał na mnie i nie spodziewałem się po nim takiej reakcji. Wyswobodził się z mojego uścisku i sam złapał moją twarz w swoje dłonie i namiętnie mnie pocałował.

- Chcę się z Toba kochać. – wyszeptał, a ja poczułem, jak by ktoś wylał mnie kubeł lodowatej wody.

To się dzisiaj stanie. Moje kochanie pragnie mnie tak mocno, jak ja jego.

- Chodź do mnie... - zachęcił i odsunął się na koniec wanny. Zobaczyłem, jak opiera się o kant wanny i patrzy na mnie pełnym pożądania i namiętności wzrokiem. Zobaczyłem, jak gładzi swoje ciało swymi pięknymi rączkami, a ja prawie oszalałem od tego widoku. Dostrzegłem również, jak zza piany wynurza się jego zgrabna nóżka. Myślałem, że zaraz oszaleję. Od samego patrzenia zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, a mój przyjaciel natychmiast ustał, robiąc się okropnie twardy i czułem, jak spodnie mnie uwierały.

Uśmiechnąłem się pod nosem i podniosłem do pozycji pionowej. Zacząłem powoli rozpinać swoją koszulę, a Brad siedział i obserwował mnie bardzo dokładnie. Nie chciałem się śpieszyć. Chciałem go trochę potorturować. Kiedy rozpiąłem ostatni guzik, bardzo powoli zdjąłem koszulę przegryzając dolną wargę. Usłyszałem, jak bardzo wzdycha i widać było, że jest mocno podniecony.

Rzuciłem koszulę w kąt łazienki i zdjąłem buty. Rozpocząłem odpinanie paska od spodni, a następnie odpiąłem guzik i jednym ruchem rozsunąłem rozporek do końca. Brad jęknął, kiedy pozbyłem się spodni i zostałem w samej bieliźnie.

Uśmiechnąłem się lubieżnie i spojrzałem chłopakowi prosto w oczy. Złapałem za gumkę do bielizny i powoli zdjąłem ją z siebie odrzucając gdzieś daleko. Stałem całkowicie nagi przed Bradem. Był słodki jak reagował na mnie.

- O mój Boże... - powiedział cholernie seksownie i zakrył sobie usta dłonią chowając się ponownie w pianie.

Już mi nie uciekniesz, kotku.

Wszedłem do wanny, a Brad unikał mnie swoim wzrokiem. Skrępował się, kiedy zobaczył mnie bez ubrań.

I wcale mu się nie dziwię.

Uklęknąłem przed chłopakiem i w końcu mogłem napotkać jego wzrok. Namiętnie go pocałowałem, a moje dłonie złapały go za uda. Pociągnąłem chłopaka do siebie i całując z pasją położyłem się na nim, a on oplótł mnie swoimi zgrabnymi nogami. Brad wplątał palce w moje włosy, a ja dotykałem go po udach. Moja druga ręka napotkała jego penisa i zacząłem poruszać dłonią w górę i w dół, na co wampir jęknął pełen zadowolenia.

- Minho... - usłyszałem jego głos, który był cholernie piękny, kiedy Brad był podniecony do granic możliwości. – Pozwól mi dojść...

Jakże mógłbym nie spełnić jego pięknej prośby? Poruszałem ręką coraz mocniej, aż po chwili chłopak doszedł z moim imieniem. Pocałowałem go jeszcze mocniej.

Złapałem Brada za biodra i teraz to ja leżałem opierając się o metalową wannę, a chłopak siedział na mnie okrakiem. Pocałowałem go ponownie, a nasze języki toczyły walkę o dominację.

- Chcę Cię poczuć w sobie... - wysapał prosto w moje usta, na co ja uśmiechnąłem się bardzo szeroko.

Złapałem chłopaka za pośladek, a następnie skierowałem palec w stronę jego wejścia. Jęknął, gdy włożyłem go do środka.

- Jęcz dla mnie... - poprosiłem, ponieważ był to najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałem, a on spojrzał mi prosto w oczy. Dołożyłem po chwili drugiego palca i poruszałem się w nim, natrafiając na czuły punkt chłopaka. Krzyknął głośno.

- Proszę, tak... - wysapał, a ja cieszyłem się, że nie czuł bólu, tylko przyjemność jaką mu zaoferowałem. Wyjąłem z niego palce, a ten zaprotestował cicho. Pocałowałem go, a nasze języki po raz kolejny w tym dniu odnalazły się we wspólnym tańcu pełnym miłości i namiętności. Poczułem jego chłodne dłonie na swoim rozgrzanym torsie, a ja złapałem go jedną ręką za włosy, zaś drugą nakierowałem penisa do wejścia chłopaka i powoli zacząłem w niego wchodzić. Nie chciałem zrobić mu krzywdy.

- Minho... - jęknął Brad i spojrzałem na niego.

- Przestać? – spytałem z troską.

- Chcę cię poczuć w sobie. Teraz. – warknął, ale nie złośliwie, tylko raczej namiętnie. Był cholernie napalony, a mnie bardzo to nakręcało.

Spełniłem jego prośbę i po chwili znalazłem się w nic cały i zacząłem poruszać się powoli. Brad jęczał za każdym razem, kiedy ocierałem się o jego czuły punkt.

- Oh Boże, tak. – krzyknął głosem przepełnionym ekscytacją oraz podnieceniem.

- Doprowadzasz nie do szaleństwa... - wyszeptałem mu prosto w usta i zacząłem poruszać się jeszcze gwałtowniej. Ścisnąłem jego pośladki i namiętnie pocałowałem.

- B-blisko... - wyjęczał i poczułem, jak chłopak dochodzi na mój brzuch, a ja po chwili również szczytowałem w nim. Wyszedłem z niego powoli i przytuliłem mocno, tak, jak by ktoś miał mi go zaraz odebrać.

- Byłeś cudowny... - powiedziałem obejmując go bardzo zachłannie.

- Ty również... - odpowiedział i spojrzał mi prosto w oczy. Poczułem, jak Brad opiera głowę na moje ramię.

Jeszcze nigdy nie czułem się szczęśliwszy, niż teraz. Oby tak było do końca życia. 

Notatka od autorki:

Obrazki w środku, bo nie chce mi się opisywać 😂😂😂

Cóż, chciałam, aby to był cywilizowany rozdział...

Mieli się TYLKO poprzytulać w wannie (!), ale tak jakoś mnie naszło >.<   ;>

No, ale tak na święta, mały, perwersyjny prezencik :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top