26
Nadal czekałem na odpowiedź.
Klarisa patrzyła to na mnie, to na pierścionek.
Wreszcie.
Odłożyła kieliszek na balustradę i popatrzyła na mnie.
Nagle uderzyła mnie dłonią w policzek, tak,że cholernie szczypało. Kiedy się na nią ździwiony popatrzyłem już lekko płakała.
-Tak. Chcę zostać żoną największego dupka na świecie.-powiedziała z uśmiechem na ustach,ale i tak nadal płakała. Uśmiechnąłem się i nałożyłem jej pierścionek na przedostatni palec. Ludzie zaczęli bić brawo, gdzie nigdzie zobaczyłem nawet blask fleszy. Nagle Ris wpadła mi w ramiona płacząc jeszcze głośniej. Zamknąłem oczy i głaskałem ją po włosach, mocno ją do siebie tuląc.
Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie się stało. Mam narzeczoną, która jest moim największym skarbem. Policzek już prawie nie boli. Moje serce bije jak oszalałe. Po raz kolejny doświadczyłem jak to jest być na prawdę szczęśliwym.
Moja narzeczona od samego początku nie mogła powstrzymać uśmiechu cisnącego się na jej usta. Skakała z nogi na nogę i robiła piruety. Wykorzystując to,że wracaliśmy do hotelu na nogach zdjęła szpilki i zaczęła ze mną tańczyć, chodzić po każdym pobliskim murku, kręcić się wokół własnej osi i czasami coś podśpiewując. Kochałem tą wariatkę. Pierścionek zaręczynowy świadczył o tym,że jest moja i nikogo więcej. Zresztą już niedługo, nie będzie świadczył o tym pierścionek, tylko obrączka. Kurwa, już nie mogę się doczekać!
-Mój narzeczony to największy dupek na świecie!- wykrzyknęła z murku.
-Czemu tak uważasz?-zapytałem pomagając jej zejść.
-No bo jaki mężczyzna, mówi do kobiety której chce się oświadczyć "Mam dość, nie chcę być już dłużej twoim chłopakiem. Wyjdź za mnie"?
-No faktycznie, chyba żaden,ale przyznaj, że moje oświadczyłby były oryginalne.
-Tak. I budujące emocje. I strasznie przypominające zerwanie.
-Z początku.
-Ale były.-wskoczyła mi na plecy i pocałowała mnie w policzek.
Pięć godzin później
Otworzyłem drzwi do domu i wszedłem razem z dwoma wielkimi walizkami. Zaraz za mną pojawiła się Ris. Pobiegła do sypialni,a ja wszedłem po woli za nią.
Od kiedy jej walizka jest taka ciężka?
Położyłem walizki na podłodze,a z garderoby wyciągnąłem czystą piżamę. Granatowe spodnie i czarna koszulka. Narzeczona leżała już w łóżku przykryta kołdrą pod samą brodę.
-Zimno ci?-zapytałem. Uśmiechnęła się.
-Bardzo.-wyszeptała. Patrzyłem się na nią ze zmarszczonymi brwiami dopóki nie doszedłem do łazienki. Wziąłem ciepły prysznic i ubrałem piżamę.
Wskoczyłem do łóżka od razu tuląc się do kobiety. Ta jeszcze bardziej wtuliła się w mój tors. Jednak...
-Chyba wiem dlaczego jest ci zimno.- powiedziałem. Nie odezwała się. Odkryłem kołdrę i zobaczyłem dziewczynę w samych majteczkach i prześwitującym czerwonym staniku.
-Nie chciało mi się przebierać.- wyszeptała i zagryzła wargę. Przewróciła się na plecy, tak, że było teraz wszystko widać.- Ale ci to nie przeszkadza, prawda?- przełknąłem ślinę i poczułem jak mi staje.
-Chcesz uprawiać seks?-zapytałem przysuwając się do niej bliżej.
-Masz karę, więc wolę się poprzytulać-uśmiechnęła się złośliwie.
-Nie mam już kary.
-Jak to nie?-zaśmiała się.
-Miałem karę jako twój chłopak, a teraz jestem twoim narzeczonym-powiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
-Ooo...-trzepnęła się w czoło,a ja się zaśmiałem. Pocałowałem ją w czoło i zbliżyłem się do jej ust, ale mnie powstrzymała.- A nie możemy porozmawiać o ślubie?
-Yhh, jak chcesz-wydąłem wargi jak małe dziecko i obejmując kobietę przykryłem nas kołdrą.
-Za ile chcesz mieć ślub?
-Jak najszybciej-cmoknąłem ją w szyję,a ona zachichotała.
-Ja też.
-3 Miesiące?
-Za trzy miesiące?-zapytała z nie dowierzaniem.
-Tak.
-Świetnie. Pasuje mi-zaśmiała się i obróciła się w moją stronę.- A kiedy wszystkim powiemy?
-No, bo widzisz...-uśmiechnąłem się z zakłopotania.- Tak na prawdę to wiedzą to wszyscy...-dziewczyna szubko podniosła się do pozycji siedzącej.
-Jak to wszyscy wiedzą?!-krzyknęła.- Tylko ja żyłam w niewiedzy?!
-A co miałem ci powiedzieć "Klariss ubierz się ładnie, bo chcę ci się dzisiaj oświadczyć na wieży Eiffla?!"
-To nie miałeś mieć tam żadnego spotkania?!
-Nie. Spotkanie miałem mieć z tobą.
-I to miało być to najważniejsze spotkanie w życiu?-zapytała już nie krzycząc. Pokiwałam głową. Pochyliła się i mocno mnie przytuliła-Kocham cię-objąłem ją mocniej.
-Ja ciebie też.
Następnego ranka wstałem o 11.17. Spojrzałem na Ris, która jeszcze spała. Miała rozburzone włosy, miała rumieńce i rozchylone usta. Leżała na boku z dłońmi pod policzkiem. Pocałowałem ją w policzek i wstałem. Wyjąłem z garderoby czarną marynarkę, spodnie i koszulę,a następnie wszystko ubrałem. W łazience ogoliłem lekko kilku dniowy zarost, załatwiłem się, uczesałem włosy i umyłem zęby. Wychodząc z pokoju jeszcze raz pocałowałem narzeczoną,a następnie napisałem jej liścik.
Dzień dobry.
Pojechałem do pracy,a w domu będę po dwudziestej.
Kocham, narzeczony.
Zbiegłem po schodach na dół witając się z gratulującą mi służbą. Poprosiłem Katie o zrobienie śniadania dla Ris i ubrałem buty. Zjadłem jajecznicę, popijając ją kawą. Zacząłem czytać gazetę. Pierwsza strona. A jakżeby inaczej...
W gazecie, na pierwszej stronie było zdjęcie mnie klęczącego przed Ris, a obok krótka notatka.
Wczoraj,ku naszym zdziwieniu Michael Black oświadczył się Klarissie Fox. Narzeczeni wrócili do Londynu nad ranem. Czekamy na informacje o ślubie, najbogatszego człowieka w Londynie!
Zwinąłem gazetę i dopiłem kawę. Wziąłem teczkę i już chwilę później byłem w swoim volvo.
#Klariss
Obudził mnie dzwonek telefonu. Zaspana odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
-Halo?-wychrypiałam.
-Ty. Ja. Teraz. U ciebie w domu.-rozpoznałam głos Rose. Zanim zdążyłam odpowiedzieć usłyszałam dźwięk twierdzący o zakończeniu połączenia.
Zdziwiona ubrałam szlafrok i zrobiłam niechlujnego koka. Na nos wsunęła okulary,a na stopy cieplutkie papcie-krówki. Zeszłam na dół. Po drodze wszyscy mi gratulowali i życzyli szczęścia. Dziękowałam i szłam do kuchni.
-Dzień dobry panienko. Pan Michael kazał przygotować panience śniadanie. Życzy panienka sobie coś konkretnego?- zapytała mnie już lekko zsiwiała gosposia. Ja o mało nie wybuchłam śmiechem na słowa "panienka".
-Proszę, żebyś mówiła mi po imieniu.
-Dobrze-uśmiechnęłyśmy się lekko.
-A poproszę tosty i herbatę z cytryną.- skinęła głową i ruszyła do blatu. Kiedy usłyszałam dzwonek podbiegłam do drzwi przed lokajem. Otworzyłam i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć w moich objęciach znalazła się Rose. Zapłakana.
-Co się stało?-zapytałam troskliwie chowając za ucho jej kosmyk włosów.
-Jestem w ciąży-wybuchła płaczem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top