25
Tego dnia leżeliśmy w łóżku oglądając francuskie seriale. Powoli zaczynała boleć mnie głowa od tych akcentów. Nie mam pojęcia jak wytrzymałam do dziewiętnastej. Ruszyłam swój zgrabny tyłek z gorącego łóżka i podeszłam do torby.
-Mike,rusz swój seksowny tyłek z tego łóżka-powiedziałam. W mgnieniu oka zjawił się koło mnie. Miał na sobie tylko białe bokserki z Calvina Klein'a i tak mocno zmierzwione włosy... W końcu co się dziwić,skoro zatapiałam w nich swoje dłonie chyba milion razy i ciągnęłam tak samo.
-Twierdzisz,że mam seksowny tyłek?-zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
-Wiesz...muszę cię jakoś dowartościować,bo jeszcze popadniesz mi tu w depresję.
-Yhm,jasne-rzucił się w moją stronę,ale byłam szybsza i pobiegłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Walił w nie,a ja się śmiałam.
-Ris,otwórz je. Prędzej czy później i tak to zrobisz-powiedział z wyczuwalnym uśmiechem na ustach i oddalił się. Zachichotałam i podeszłam do lusterka. Związałam włosy w wysokiego,niechlujnego koka i weszłam pod prysznic. Umyłam dokładnie ciało,a następnie się wytarłam. Jedną z zalet hotelowych łazienek były małe mydełka. W tym wypadku o zapachu manga i maliny. Po kilku minutach znajdowały się w mojej kosmetyczce.
Ubrałam na siebie granatową sukienkę w róże z dekoltem w kształcie serca, szpilki koloru pudrowego różu,a na szyi zawiesiłam złoty łańcuszek. Na nadgarstku znalazła się bransoletka z ważką od Mike'a,bo postanowiliśmy oddać nasze naszyjniki do jakiegoś artysty który stworzy tego jakąś pamiątkę. Już nie mogłam się doczekać kiedy to zobaczę!
Podkreśliłam lekko swoje brwi ciemniejszą kredką,a powieki cieniutką kreską, usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem, rzęsy musnęłam tuszem, na policzki nałożyłam odrobinę różu,a powieki pomalowałam pudrowym cieniem. Włosy lekko pofalowałam i popsikałam je sprayem. W mojej różowej torebce znalazły się chusteczki, telefon, książka i portfel. Po woli wyszłam z łazienki.
Mike stał odwrócony do mnie tyłem i chyba męczył się z muszką. Uwielbiam kiedy je zakładał. Wyglądał w tedy jeszcze bardziej seksownie.
-Pomóc?-zapytałam,a on się odwrócił. Miał granatową marynarkę i spodnie, czarne eleganckie buty, białą koszulę, a jego włosy były ładnie ułożone. Jego oczy zaświeciły się na mój widok,a ja się zarumieniłam. W dłoniach nadal trzymał muszkę.
-Tak. Poproszę.-odpowiedział. Odłożyłam torebkę i zaczęłam mu ją wiązać.-Dziś o 23.00 mamy lot do Londynu.
-Super.-uśmiechnęłam się szeroko i cmoknęłam go w usta. Uśmiechnął się,a następnie chwycił mnie za rękę i wyszliśmy poprzednio zamykając drzwi.
Nie rozmawialiśmy do póki nie wyszliśmy z hotelu.
-Gdzie masz to spotkanie?-zapytałam gdy wsiadaliśmy do taksówki.
-Na balkonie. Na wieży Eiffla.-popatrzyłam się na niego zaskoczona. Przecież miejsca tam musiał rezerwować się kilka miesięcy temu! I z resztą musiały być strasznie, strasznie drogie!
-Wow...-wykrztusiłam tylko. W oczach Mike'a od mojego wyjścia z łazienki widzę strach i stres. Mało się odzywa i szybko oddycha. Położyłam mu dłoń na policzku.- Ważne to spotkanie?
-Bardzo. W zasadzie od niego zależy moje dalsze życie.-pokiwałam smutno głową i pocałowałam go w usta- Będę musiał wygłosić jeszcze specjalną mowę...Uhh,nerwy zżerają mnie od środka.
-Będzie dobrze. Pamiętaj,że ciągle przy tobie jestem.- pocieszyłam go,a on objął mnie. Na tyle,na ile było to możliwe w aucie.
Weszliśmy na wieżę i stanęliśmy przy czymś podobnym do recepcji. Mike podał swoją rezerwację, kobieta życzyła nam smacznego i "powodzenia". Patrzyła na mnie z wielkim uśmiechem.
Dobra.
Fryzjer gej.
Recepcjonistka lesbijka.
Wszystko w jak najlepszym porządku!
Jako przystawkę podali zapiekany chlebek czosnkowy z serkiem i miseczkę sałaty.
Pierwszym daniem był krem pomidorowy z mlekiem kokosowym i ryżem, a drugim daniem były pieczone żabie udka, sałatka z pomidorem, piure (od autorki:kurde nie wiem jak to się pisze...) ziemniaczane i sos szparagowy. Do tego wszystkiego było wyśmienite białe i czerwone wino. Na deser podali szarlotkę z czterema gałkami lodów:wanilii,czekolady, maliny i śmietanki. Wszystko było wyśmienite.
Na początku kolacji do mężczyzny zatelefonował człowiek z którym miał się spotkać i przełożył spotkanie na za tydzień.
Dupek.
Mike'owi lekko ulżyło, ale nadal był niespokojny.
Ja,jak to ja nie mogłam nacieszyć się widokami. Paryż nocą emanował życiem. Każda ulica była oświetlona,przez co widok z balkonu tworzył ogromny,świetlny labirynt. Tu było przepięknie!
Gdy skończyliśmy jeść, z kieliszkami w dłoniach weszliśmy na taras widokowy. Tu było jeszcze piękniej!
Mike mnie obserwował. Odwróciłam się w jego stronę i powiedziałam:
-Mike, tu jest cudownie. Dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś- uśmiechnęłam się do niego promiennie. Patrzył mi uważnie w oczy i w końcu się odezwał:
-Choćby nie wiem co...nie przerywaj mi.
-Okej?-zmarszczyłam brwi.
#Mike
-Okej?-zmarszczyła brwi.
-Dobra, pieprzyć to-mruknąłem i zacząłem głośniej- Znamy się od 10 roku życia. Chodzimy ze sobą prawie 5 miesięcy. Bardzo się cieszę,że cię w tedy tam spotkałem i w ogóle...ale mam dość. Mam dość bycia twoim chłopakiem.-w jej oczach pojawiły się łzy i widać było, że powstrzymuje się,żeby nie wrzasnąć.- Tak więc... Chcę przejść na etap dalej. -wyciągnąłem z kieszeni spodni małe, czarne pudełeczko i kiedy już klękałem otworzyłem je. -Klarisso Fox. Czy uczynisz mnie jeszcze szczęśliwszym człowiekiem i zostaniesz moją żoną?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top