18

#Klariss

Wstyd.
To pierwsze co nasunęło mi się na myśl po przebudzeniu.
Tak mi wstyd za to co stało się wczoraj!
Jak ja się im teraz pokaże na oczy?!

#Mike
Ktoś dotykał mojego torsu.
To właśnie mnie obudziło.
Zdjąłem wczoraj koszulkę,bo było mi gorąco i teraz ktoś to wykorzystywał. Tym kimś jak się domyślam była moja dziewczyna. Jednak nie sprawdziłem tego,bo moje powieki były zbyt ciężkie żeby zrobić z nimi cokolwiek.
Dziewczyna zataczała kółka na mojej skórze,nie domyślając się,że nie śpię. Jeździła opuszkami palców po wyrobionych mięśniach.
Nagle przypomniało mi się wczorajsze zajście,więc musiałem otworzyć oczy,żeby z nią porozmawiać.
Kiedy lekko je rozszerzyłem zobaczyłem,że jest na prawdę zbyt zajęta moim mięśniami,bo nie zareagowała kiedy moje palce poruszyły się na jej brzuchu.
Nachyliłem się i pocałowałem ją w policzek. Chyba się trochę przestraszyła,bo wzięła dłoń z mojego torsu.
-Dzień dobry-powiedziałem przytulając ją do siebie i zatapiając twarz w jej pachnących włosach.
-Dzień dobry-odpowiedziała masując mi głowę. Pocałowałem ją w ramię i jeszcze ciaśniej do siebie przytuliłem.-Przepraszam za wczoraj.-wyznała. Odchyliłem głowę i na nią spojrzałem. Zmarszczyłem brwi-Za to,że wczoraj najprawdopodobniej wszystkich obudziłam i za to,że nie mogłeś iść spokojnie spać, i za to,że twoja mama...
-Ej,gwiazdeczko,nie przejmuj się-przerwałem jej-Nic się nie stało. Nie przejmuj się tym-pogłaskałem kciukiem jej policzek-Już wszystko okej.-zapewniłem ją-A ciebie nic już nie boli?
-Nie,nic.-wtuliła się we mnie bardziej. Nagle wpadłem na genialny pomysł.
-Nie masz jeszcze okresu,prawda?
-Nom.
-To mam niespodziankę-popatrzyła się na mnie.
-Jaką?!
-Niespodzianek się nie wyjawia,kochanie.-zrobiła naburmuszoną minę i opadła na poduszkę. Zaśmiałem się. Szybko wstałem i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby,a wybiegając z łazienki rzuciłem się na łóżko. Jednak zanim zdążyłem zareagować Ris także wybiegła do łazienki.
-Ej!-krzyknąłem za nią.
Kiedy już jak się domyślam umyła zęby zrobiła to samo co ja-skoczyła na łóżko,ale tak jakoś się stało,że jej krocze wylądowało na moim. Uśmiechnęła się podle kiedy poczuła,że mi stanął. Objąłem ją nogami w pasie i przewróciłem nas tak,że teraz to ja byłem na górze.-Skoro nie masz okresu...-pocałowałem ją N A R E S Z C I E w usta. Kiedy nasze języki toczyły zawziętą walkę moje dłonie wędrowały w dół-pod jej spodnie.
#Klariss
Kiedy tylko poczułam jego dłonie na swojej kobiecości dostałam gęsiej skórki. Zaśmiał się cicho,a ja ugryzłam go w wargę.

*Opadł spocony koło mnie. Nie dość,że musiałam uważać na głośne jęki wydobywające się z moich ust,to jeszcze Mike zrobił mi malinkę przy pępku.
Ale...to był genialny seks.
Była równo dziewiąta.
Próbowaliśmy złapać oddech,aby powiedzieć cokolwiek,ale nam to nie wychodziło. Sapaliśmy i głośno przełykaliśmy ślinę. Nielicząc tego,że pościel leżała na podłodze chyba wszystko było okej.
-Mu...muszę...jjeszcze zro....bić śnia...śniadanie.-wysapałam.
-Opanuj... oddechwtedydopierowyjdziesz-wypowiedział na jednym wydechu. Tak też postanowiłam. Próbowałam przywrócić oddech do normalnego stanu. Przez jakieś 5 minut. W końcu,kiedy udało mi się to zrobić wstałam i okryta prześcieradłem ruszyłam w stronę łazienki. Umyłam ciało pod prysznicem,a stojąc przed lustrem nakremowałam twarz. Miałam lekko opuchnięte oczy,ale dało się z tym wytrzymać. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Mike najprawdopodobniej spał. Uklękłam przed walizką i wyjęłam z niej idealne ubrania na dzisiejszą pogodę. Błękitną i zwiewną koszulkę i granatowe,dżinsowe ogrodniczki. Z osobnej kieszonki wyjęłam czarną,koronkową bieliznę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się ubierać. Nie,w ogóle nie przeszkadzała mi obecność Mike'a. Nawet gdyby nie spał bym to zrobiła. Kiedy byłam już ubrana wzięłam z torby kosmetyczkę i ponownie weszłam do łazienki. Uczesałam włosy,nałożyłam odrobinkę podkładu i korektora,a na koniec pomalowałam rzęsy. Na nadgarstek założyłam srebrną bransoletkę z ważką od mojego chłopaka i wyszłam z łazienki. Na nogi wsunęłam sandałki rzymskie,pocałowałam chłopaka i wyszłam z sypialni.
Najciszej jak się dało zbiegłam po schodach. Wchodząc do kuchni zawiązałam wokół bioder fartuszek w niebieskie kwiatki. Wyjęłam wszystkie rzeczy potrzebne do przygotowania gofrów i naleśników. Przypomniałam sobie,że wujek Black nie za bardzo lubi naleśniki na słodko,natomiast kocha naleśniki z żółtym serem,keczupem i sałatką.
Zabrałam się za robienie śniadania.
#Mike
Kiedy się obudziłem odruchowo moja ręka powędrowała na miejsce spoczynku Ris. Puste i zimne. Otworzyłem oczy i spojrzałem w tamto miejsce. Rzeczywiście puste. Spojrzałem na siebie. Na szczęście zdążyłem założyć bokserki,bo inaczej leżał bym tu goły. Spojrzałem na zegarek. 9.52.
-Cholera.-mruknąłem i wstałem z łóżka. Pościeliłem je i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i założyłem świeże ubrania. Granatowe dżinsy do kolan i błękitną koszulkę z serkiem. Wysuszyłem trochę włosy i je roztrzepałem. Na nadgarstek założyłem czarny zegarek,a na stopy czarne japonki. Kiedy próbowałem ułożyć poduszki ktoś zapukał. Szybko zgarnąłem nasze porozrzucane ubrania i wrzuciłem do walizki. Otworzyłem i zobaczyłem w nich moich rodziców. Kto by się spodziewał...
-Synu,my was bardzo kochamy,ale wytłumacz mi proszę wczorajsze zajście-powiedział do mnie tata. Wskazałem ruchem ręki żeby weszli do pokoju. Kiedy usiedli na łóżku ja usiadłem na fotelu. Schowałem twarz w dłonie i przetarłem ją. Jak powiedzieć rodzicom,że ich syn był wielkim skurwielem,przez co stracił dziecko?
-Dobrze,powiem wam,ale będziecie traktowali mnie i Ris...tak samo. Bez żadnych ścieżek ulgowych. Ani...nie będziecie źli.-powiedziałem z podniesionymi brwiami.
-A co mogło się takiego stać,że mamy się tak zachowywać? Przecież Klariss nie jest w ciąży-zaśmiała się mama. Ciągle patrzyłem się w podłogę,ale teraz podniosłem wzrok. Rodzice na siebie spojrzeli i szeroko się uśmiechnęli-O matko! Będziemy mieli wnuczka! Kochanie! Będę babcią!-powiedziała uradowana mama.
-Nie.-popatrzyli na mnie,a ich uśmiechy powoli zanikały-Była byś babcią-to była długa cisza wypełniona jedynie smutnymi spojrzeniami. Mamie z oczu wymsknęło się kilka samotnych łez.
-Czyli...-zaczął mój ojciec.
-Tak. Klariss poroniła. Przeze mnie.
-Jak to przez ciebie?!-wybuchła rodzicielka.
-Przeze mnie. Kiedy mi to powiedziała to po prostu nie panowałem nad tym co mówię i powiedziałem,że nie chcę tego dziecka.-wyznałem patrząc się w podłogę.-Wybiegłem w tedy z domu i ją tam zostawiłem,a kiedy po tygodniu dotarły do mnie moje słowa pojechałem do niej. Kompała się,a ja zaparzałem herbatę. Chciałem z nią poważnie porozmawiać i przeprosić kiedy nagle usłyszałem huk. Pobiegłem do łazienki-moja mama już się rozpłakała-i zastałem ją tam nieprzytomną na podłodze. Zadzwoniłem po karetkę i okazało się,że poroniła-poleciała mi łza z oka-Kiedy ona spała wyznałem jej wszystko. Przepraszałem ją i nagle powiedziała,że mi przebacza. Potem się okazało,że słyszała moje przeprosiny. Ona mi przebaczyła i strasznie się z tego cieszę.-znowu poleciało mi kilka łez. Kurwa,to strasznie trudne mówić o swoich uczuciach do kobiety przed rodzicami.
-Synku,to nie twoja wina,ale to nie oznacza,że nie jestem na ciebie zła za to,jak potraktowałeś ciąże Klariss.
-Wiem...i właśnie przez to Ris ma napady paniki w nocy. W domu też się to zdarza,ale tutaj tylko było takie długie i mocne.
-Ale wszystko potem było,okej?-zapytał tata.
-Tak. A teraz chodźmy na śniadanie.-rodzice pokiwali głowami. Mama wytarła mokre policzki,a tata poklepał mnie po plecach.

Kiedy zeszliśmy na dół,do moich nozdrzy dotarł zapach gofrów i naleśników. Uśmiechnąłem się szeroko.
Stół był już przyszykowany. Niebieski obrusik,kwiaty w wazonie,nutella,dżemy,jogurty,owoce,talerze,sztućce,szklanki i soki. Wszystko było już na stole. Po chwili w jadalni pojawiła się Mel w fioletowej sukience,japonkach i falowanych,długich włosach,zapewne po wczorajszym dobieranym warkoczu.
-Dzień dobry!-powiedziała uśmiechnięta-Klariss robi najlepsze gofry pod słońcem!-zaśmialiśmy się.
-Usiądźcie do stołu,ja idę do Ris-oznajmiłem i wszedłem do kuchni. Stała przy kuchence i przekładała jakiegoś naleśnika na drugą stronę. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu.
-Hej-pocałowałem ją odrobinę pod uchem,przez co na jej ciele pojawiło się mnóstwo kropeczek. Uwielbiałem kiedy tak na mnie reagowała.
-Hej-odpowiedziała cicho i się do mnie odwróciła. Pocałowaliśmy się i nagle usłyszeliśmy chrząknięcie. Oderwaliśmy się od siebie i popatrzyliśmy na zniesmaczonego Nick'a.
-Oh,stary,mógłbyś w końcu znaleźć sobie jakąś dziewczynę-powiedziałem z uśmiechem.
-Yhhhh-Ris teatralnie złapała się za serce-To nasz narcyz i jednocześnie kruk nie ma dziewczyny?-nagle w kuchni pojawiła się Mel.
-Raz kiedy rodziców nie było przyprowadził tu taką jedną szatynkę i nie mogłam przez nich w nocy spać-mruknęła nalewając do kubka mleka. Wybuchnęliśmy śmiechem razem z dziewczyną.
-Mel!-warknął na nią brat.
-No co? Taka prawda! I chyba zapomniałeś się jej przedstawić,bo zanim wykrzyczała twoje imię wykrzyczała kilkanaście innych-powiedziała na odchodnym. Kiedy wyszła z kuchni znowu zaczęliśmy się śmiać. Tylko Nick patrzył na nas zły.
-To był najgorszy seks w moim życiu-wyznał,po czym i on wyszedł z kuchni. Popatrzyłem się na czerwoną ze śmiechu Ris.
-Dobrze,że ciebie nie słyszeli-wyszeptałem i pocałowałem ją w nos. Walnęła mnie łopatką w ramię po czym odwróciła się aby wziąć naleśnika z patelni.

Usiedliśmy wszyscy do stołu i zaczęliśmy jeść. Ojciec jadł naleśnika na słono,mama na słodko, Nick jadł jogurt,Mel gofry z...górą Mont Everest ze wszystkich dodatków,moja dziewczyna jadła naleśniki i gofry,a ja zjadłem kilka naleśników i jem jogurt.
Widziałem,że mama czasami zagapi się na Ris,albo tata jest wobec niej bardzo uprzejmy. Ale dziewczyna jakby tego nie zauważała i dalej jadła śniadanie. Kiedy się na nią patrzyłem Ris przypatrywała się Mel. Uśmiechała się do niej i podawała jej jedzenie. Było mi strasznie źle z tym,że musiałem ją dzisiaj zostawić. Ogólnie,przy stole była miła atmosfera. Trochę przesłodzona,ale było wszystko okej. Kiedy każdy już zjadł Ris wstała aby pozbierać brudne talerze.
-Siedź dziecko,ja z Mel pozbieramy-powiedziała mama. Popatrzyłem się na nią,ale ona patrzyła na dziewczynę.
-Ale ciociu,ja z chęcią pomogę.
-Nie. Idź do pokoju i sobie odpocznij,czy coś-machnęła dłonią rodzicielka zabierając się za naczynia.
-Ale ciociu...
-Klarisso...-zaczął mój ojciec- ciocia sobie poradzi.
-Dobrze,ale po obiedzie ja sprzątam-powiedziała dziewczyna. Przypatrywaliśmy się z moim rodzeństwem tej wymianie zdań. Raz na Ris,raz na mamę i raz na tatę. Gdyby ktoś to teraz oglądał na pewno by się z tego śmiał.
-Ale na prawdę nie trzeba.-zapewniała moja mama.
-Ale ja c...
-Pomogę Klarisie po obiedzie-przerwałem. Mama wypuściła powietrze i skinęła głową.

#Klariss
Kiedy ciocia zniknęła w kuchni poszłam tam razem z nią. Chciałam ją przeprosić za to,że ją obudziłam.
-Ciociu?-zapytałam ggy kobieta pakowała naczynia do zmywarki. Odwróciła się do mnie.
-Mówiłam ci,że ja posprzątam.
-Ale ja w innej sprawie.
-To mów dziecko.-powiedziała łagodnie z uśmiechem. Wzięłam głęboki oddech i patrząc na swoje palce zaczęłam mówić:
-Chciałam przeprosić za dzisiejszą noc. Przepraszam,że ciocię obudziłam.
-Ależ kochanie. Nic się nie stało. A tak w ogóle to dlaczego płakałaś?-kurde,wiedziałam,że zapyta.
-Czasami w nocy mam skurcze brzucha,przez te schudnięcie-palnęłam coś szybkiego. Kiedy na nią spojrzałam była dość zmieszana.
-Dobrze. Idź sobie teraz odpocznij.-pokiwałam głową i wyszłam z pomieszczenia.
Weszłam do sypialni i zastałam Mike'a leżącego plackiem na łóżku. Klapłam obok niego,ale moja twarz wykrzywiła się pod wpływem bólu.
-Wszystko dobrze?-zapytał gładząc mnie po plecach. Pokiwałam głową,bo ból rzeczywiście przechodził. Przysunęłam się do chłopaka i wtuliłam się w jego tors. Objął mnie ramieniem i gładził moje włosy.-Będę musiał dzisiaj jechać do biura-wyszeptał. Podniosłam głowę.
-Czemu?-zmarszczyłam brwi.
-Lucas dzwonił i powiedział,że są jakieś papiery których on nie może wypełnić.
-Aha-mruknęłam. Byłam zła,no bo kurde Mike miał ten czas spędzić razem ze mną,a nie z jakimiś fakturami! A co z niespodzianką?! Kurde,że Lucas musiał zadzwonić akurat w tym tygodniu i dzisiaj.
-Ale pamiętaj,że za trzy dni są walentynki i spędzimy cały ten dzień razem-w jego oczach zobaczyłam błysk radości. Wielki uśmiech wpełzł na moje usta.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.-po czym mocno mnie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top