30
Szok. Zdenerwowanie. Złość. Wściekłość.
To były pierwsze emocje jakie odczułem po dowiedzeniu się, że mój brat jest ojcem Jack'a.
Rzeczywiście, podobno jakieś półtora roku temu miał dziewczynę, ale ona nagle zniknęła i ukradła mu 500 dolarów. Wszyscy byli smutni, a w dodatku Mike był strasznie zły. Podobno chciał się jej oświadczyć,a po niej ślad zaginął.
-To by się zgadzało...-mruknąłem do siebie.
-Co by się zgadzało?-zachichotała. Podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej.
Muszę sobie poćwiczyć...
-Idziemy do sypialni.
-O! Do sypialni powiadasz?-pocałowała mnie w policzek.-Wiesz jak dawno się nie kochaliśmy?-zachichotała. Uśmiechnąłem się. To prawda, ale Ris była pijana, a z resztą nie wiem co by zrobiła mi moja mama po dowiedzeniu się, że uprawialiśmy seks.
-Nie możemy. To jest jedna z zasad tr...
-Zasady są po to, żeby je łamać!-krzyknęła, a potem się zaśmiała i zakryła sobie usta ręką. Uśmiechnąłem się- To jak będzie?
-Nie możemy. Wybacz. Ale dzisiaj śpisz razem ze mną.
-Oh, no dobra-zrobiła smutną minę i ziewnęła-A właśnie! Sophia obiecała, że powie mu na weselu.-zachichotała-Nie uważasz, że to słodkie?
-To urocze-uśmiechnąłem się i otworzyłem drzwi. Położyłem ją na łóżku, a ona od razu zaczęła się rozbierać. Wyciągnąłem jej piżamę w kotki* i jej podałem. Rozebrała się przy mnie, a ja w tamtej chwili przeklinałem naszą tradycję. Moje pękające bokserki również.
-Chodź spać-szepnąłem leżąc na łóżku. Odkryłem kołdrę pod którą zaraz weszła Ris i przytuliłem ją do siebie.
-Kocham cię-szepnęła.
-Ja ciebie też kocham-uśmiechnięty zamknąłem oczy.
*****Narrator*****
Gdy Ris i Mike spokojnie spali Sophia właśnie karmiła małego Jack'a mlekiem w nowym mieszkaniu.
Rodzice narzeczonych leżąc w łóżkach wspominali czasy gdy ich dzieci były małymi brzdącami i małymi nastolatkami wchodzącymi po drzewach.
Podczas gdy Mel i Thom smacznie spali w hotelowych łóżkach, Nick w pokoju obok siedział zgarbiony na posłaniu.
O czym rozmyślał?
O Sophii. O tym, dlaczego uciekła akurat tego dnia którego chciał się jej oświadczyć?! Gdzieś głęboko w swoim sercu uczucia do niej były. Zakurzone, podarte, zaniedbane. Ale były. I raczej nigdy nie wygasną.
Następnego dnia gdy narzeczony wyjechał do pracy Klariss usiadła do laptopa. Wchodząc na swoją skrzynkę mailową zobaczyła, że ma jedną nieodczytaną wiadomość z dnia poprzedniego.
To ze szkoły.
"Richmond's High School zaprasza panią na rozmowę kwalifikacyjną związaną z pracą nauczycielki języka angielskiego. Zapraszamy, 17.04.20** godz.12.30
Dyrektor, Izabella Kruiss.
-O kurwa!-pisnęła kobieta.
Biegiem wpadła do sypialni klękając przy szafie. Była 11.21 więc miała strasznie mało czasu. Lecz uśmiech i tak nie schodził z jej twarzy. Cieszyła się, że ma szansę pracować w wymarzonej pracy.
W końcu wybrała. Jasne jeansy, biała koszulka, czarne kozaczki do kostek na małym obcasie, szary sweterek i naszyjnik(zdj.medie). Zrobiła lekki makijaż;rzęsy, błyszczyk, odrobina jasnego cieniu i rozpuściła falowane włosy.
Zadowolona z efektu spakowała do czarnej torebki wszystkie potrzebne rzeczy i zbiegła na dół, by po chwili zasiąść przy kierownicy czarnego Volvo.
Po drodze zadzwoniła do przyjaciółki i narzeczonego mówiąc im o radosnej nowinie. Ucieszyli się i pogratulowali jej.
Klariss w końcu dojechała pod szkołę. Były godziny lekcyjne, więc nikogo po drodze nie zastała. Wielki ceglany budynek z świeżą i przyciętą trawą przypominał jej czasy jej dzieciństwa.
Zapukała do drzwi sekretariatu i gdy usłyszała zagłuszone 'proszę' weszła do środka.
||||||||||°°||||||||||
Hmmm...
GWIAZDKUJCIE I KOMENTUJCIE, BO COŚ TU JAKOŚ PUSTO I SMUTNO....
Mam nadzieję, że rozdziały się podobają.
I teraz właśnie sobie zdałam z czegoś sprawę...
K o m e n t a r z e są po to żeby wpisywać tam swoją opinię na temat powieści. A tu komentarzy jest tak mało, że ja nie wiem czy podoba wam się związek( i wgl zaręczyny) Klariss i Mike'a!
Ludzie, plosę o komentarzyk!
Może być krótki; ❤//
Średni; Kochana, super!/ Cioto, dlaczego ona nie pracuje w firmie Mike?!/ Spasuję. Spoko ziom...
-Lub długi:Pięknie piszesz! Cieszę się, że Mike w końcu się jej oświadczył i będą razem! Mam nadzieje, że nic nie stanie im na przeszkodzie do szczęścia!/ Stara. To opowiadanie to jedno wielkie gówno z tysiącem błędów ortograficznych i życiowych! No bo jak Lucas mógł oświadczyć się Rose a) w parku i b)po kilku miesięcznej znajomości?! Kretynko, mam nadzieję, że uzbieramy odpowiednią sumę na twój mózg./ Słuchaj. W tej książce jest dużo dialogów, a mało opisów. Fajnie by było gdyby 70% tej opowieści nie było tylko dialogami... A tak w ogóle to zapraszam do mnie!***
Szczeeeerze....
To wolę pozytywne komentarze. Ale dzięki hejtą mogę zobaczyć co jest nie tak.
Pozdrawiam, Aadele4444
Kooocham!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top