Rozdział 13 - Opakowanie żelków
Ashton
Szedłem w kierunku domu Luka. Za godzinę zaczynał się maraton. Wziąłem z domu trochę pieniędzy, które oszczędzałem dość długo na nowe pałeczki. Jednak miałem wrażenie, że ta noc będzie tego warta.
Stanąłem przed domem Luka i użyłem dzwonka do drzwi. Nerwowo odetchnąłem i wyjąłem ręce z kieszeni, by sprawiać dobre wrażenie. Zawsze mogło się okazać, że jego rodzice są jednak w domu, a ja nie chciałem mieć opinii niekulturalnego nastolatka. Na szczęście, drzwi otworzył Luke.
Był ubrany w białą koszulkę, a na to narzucił za dużą, granatową bluzę. Wybrał do tego zwykle, czarne spodnie oraz trampki. Swoje blond włosy idealnie ułożył, a oczy wpatrywały się we mnie z iskierkami szczęścia. Uśmiechnąłem się szeroko.
– Hej, Luke – przywitałem się. – Idziemy?
Luke pokiwał głową i zapiął bluzę. O tej porze było ty dość chłodno, ale zarówno mi i Lukowi to nie przeszkadzało. Pominę fakt, że mi w jednym momencie było strasznie gorąco, a w drugim przeraźliwie zimno. To mogły byś tylko wymysły.
– Te horrory... – zaczął Luke – będą naprawdę straszne?
Posłałem w jego stronę ciepły uśmiech.
– Horrory powinny być naprawdę straszne. Z tego co słyszałem, te dwa filmy zdobyły dość sporą popularność.
Luke przełknął ślinę, ale kąciki jego ust powędrowały w górę.
– Mam nadzieję, że osrasz się ze strachu – Jego pewność siebie nagle wróciła.
– Ja? Ty tu jesteś księżniczką, bojącą się horrorów, Hemmings.
– Jasne. – prychnął. – Nie boję się.
– Tylko dlatego, że idziesz tam ze mną.
– Oj, cicho! – Dał mi kuksańca w bok i głośno się zaśmiał. – Nie wymądrzaj się tak, Irwin.
– Tylko stwierdzam fakty – Śmiałem się razem z nim. – A właśnie, mam dla ciebie prezent.
Chodziłem z koszulką w dłoni i nawet nie zorientowałem się, że muszę oddać ją Lukowi. Chłopak spojrzał na mnie uszczęśliwiony i zabrał swoją koszulkę.
– Dziękuję – powiedział i rozłożył swój prezent i zaczął dokładnie się jej przyglądać.
Następnie przyłożył ją mocno do twarzy i zaciągnął się.
– Nadal pachnie tobą – stwierdził rozmarzonym głosem. – Jest idealna.
Posłałem mu lekki uśmiech. Był taki słodki, gdy się cieszył. Nagle Luke przybliżył się do mnie i nieoczekiwanie przytulił. Odwzajemniłem uścisk chłopaka, będąc lekko zdziwionym. Cała sytuacja jednak mi się podobała. Luke położył głowę na moim ramieniu i mnie przytulał. Opierałem się podbródkiem o jego głowę. Moje usta były tak blisko jego czoła. Korciło mnie, by go pocałować. Zganiłem się za takie myśli. Luke to tylko mój przyjaciel, nigdy nie pomyślałbym o nim jako o chłopaku. Ja nawet nie byłem gejem.
W pewnym momencie Luke leciutko poluźnił uścisk, nadal trzymał mnie za koszulkę w okolicach bioder. Zacząłem palcem jeździć po jego plecach. Mógłbym stać tak wiecznie. Niestety po kolejnej minucie puściliśmy się. Rzuciliśmy sobie długie i utęsknione wspomnienie.
W tamtej chwili jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo mi na nim zależy. Poszliśmy dalej do kina, rozmawiając po drodze o różnych rzeczach. Często śmialiśmy się, uśmiech cały czas nam towarzyszył.
To ja kupiłem bilety, mimo przeciwstawieniom Luka. Ustaliliśmy (czytaj: on ustalił), że jego obowiązkiem będzie kupienie przekąsek. Nie miałem nawet siły się sprzeciwić. Pozwoliłem mu wykupić połowę rzeczy z baru, czego pożałowałem. Luke wziął oprócz popcornu, nachosów i coli, jakieś drażetki (jedno opakowanie czekoladowych, jedno waniliowych i jedno owocowych), wziął orzeszki w opakowaniu, żelki i dziwne, kolorowe napoje. Przez ten cały czas, gdy Hemmings wybierał produkty, stałem oparty o blat, co jakiś czas zerkając na chłopaka. Jak zahipnotyzowany wybierał żelki.
Kiedy już byliśmy obładowani jedzeniem, weszliśmy do sali kinowej. Zajęliśmy swoje miejsca na samej górze, mieliśmy kanapę. Pomimo lekkich trudności udało nam się jedzenie ułożyć tak, by każdy z nas miał do niego dostęp.
– Po co nakupowałeś tyle jedzenia? – zapytałem, nadal niedowierzając. – Nie zjemy tego.
Luke popatrzył na mnie z miną: „Ja nie zjem?".
– Zjemy wszystko szybciej, niż ci się wydaje – uśmiechnął się i wziął słomkę do ust.
Ja zacząłem jeść popcorn. Nie byłem przekonany co do wcześniejszego stwierdzenia Luka.
– Jak ty to robisz, że tyle jesz, a jesteś taki chudy? – spytałem, gdy zobaczyłem, jak Luke wkłada sobie do ust sporą garść żelków.
– Ne wem – wymruczał z pełną buzią.
Pokręciłem głową, gdy go zobaczyłem. Naładował sobie do ust żelków i wyglądał komicznie.
– Nie udław się tylko, nie chciałbym cię reanimować.
– Dobrze, mamo.
– Ciekawe, jak ludzie by się zachowali, gdyby zobaczyli, jak cię ratuję, wykonując usta-usta – Luke zaśmiał się.
– Daj więcej żelków, muszę się udławić w takim razie.
Zaśmiałem się i podałem mu opakowanie żelków.
– Bardzo proszę. Zaczekam chwilę i zabieram się do roboty.
Kolejny raz się zaśmiałem. Sama obecność Luka sprawiała, że byłem szczęśliwy. Popatrzyłem na chłopaka. Nadal obżerał się żelkami. W takim tempie, wszystko zjemy zanim zacznie się film, pomyślałem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo ^^
Dzisiaj w godzinach wieczornych pojawi się jeszcze jeden rozdział :3
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania *^*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top