Rozdział 29 - Wyścig
Luke
– Ej chłopaki! Żartowałem! – Zaczął się śmiać, gdy tylko dostrzegł nasze twarze. Gdyby nie to, że właśnie przeżył załamanie, osobiście bym go udusił, że tak nas wystraszył.
– Calum. – Zaczął Ashton i złapał chłopaka za ramiona. – Brakowało mi cię, bro. – Przytulił go.
– Mi was też. Chociaż muszę przyznać, że Ciebie Luke nienawidziłem z całego serca, ale nie umiałbym Ci nie wybaczyć.
– Czyli nie jestem tym najgorszym? – dopytał Ashton.
– Nie. Ale Ty już nagrabiłeś sobie wcześniej. Pamiętasz?
– Nieee...
– Oczywiście. – klepnął Ashtona w ramię. – A co wy na wspólne wyjście?
– Ja nie mogę, jestem umówiony – powiedział Ash.
Zdziwiły mnie jego słowa, ale starałem nie dać się tego po sobie poznać.
– Nie ma problemu! Weźmy go ze sobą!
Ash zerknął na mnie, a ja lekko się uśmiechnąłem. Nie mogłem mu pokazać, że jestem zazdrosny!
– Okey. Niech ci będzie.
– Znam go? – zapytał z ciekawością Calum.
– Nie, ale Luke go zna. – Spojrzał na mnie. – To ten chłopak, co nas zaczepił. Pamiętasz?
Ja pierdole. Liam. Gorzej trafić nie mogłem. Dosłownie na sekundę zacisnąłem dłoń pięść, a później uśmiechnąłem się szeroko.
– Jasne.
– To dzwon do niego i powiedz, że idziemy na basen! – Calum uśmiechnął się równie szeroko co ja.
– Na... basen? – wyszeptałem.
– Tak! Już prawie wakacje, jest ciepło. Odkryte baseny to byłoby coś
Proszę, zabijcie mnie.
– Ale... – Nikt mnie już nie słuchał.
Kilka godzin później, basen
Zdjąłem z siebie koszulkę i od razu włożyłem ją do szafki. Słyszałem, jak Calum i Liam rozmawiają ze sobą po drugiej stronie, a Ashton, tak jak ja, przebiera się. Przyznam, że podglądałem go czasami. Jego ciało wydawało mi się aż nazbyt interesujące. Ash w przeciwieństwie do mnie miał jakieś mięśnie, ładny sześciopak... A ja byłem wieszakiem.
Kiedy stałem w samych bokserkach, kolejny raz zerknąłem na Ashtona. Miałem to nieszczęście, że on w tym samym momencie spojrzał na mnie. Zasłoniłem się automatycznie dłońmi i leciutko zarumieniłem. Ash uśmiechnął się i szepnął mi na ucho:
– Nie zasłaniaj się, bo nie będę miał się na co patrzeć.
Ciarki przeszły po moim ciele. Ash pocałował mnie leciutko w usta i wrócił do wypakowywania najważniejszych rzeczy. Odwróciłem się do niego tyłem i wyciągnąłem z torby ręcznik oraz klapki na basen.
– Lukey... – szepnął Ash.
Nie wiedziałem o co chodzi, dopóki nie poczułem ust swojego chłopaka na moich ramionach. Pocałował jednego z wielu siniaków, które zafundował mi ojciec. Westchnąłem głęboko i odwróciłem głowę ku Ashtonowi.
– To nic takiego – mruknąłem.
Ash nie zrobił sobie nic z mojej opinii i nadal całował kolejne siniaki. Robił to delikatnie, powoli, tak, że ciarki przechodziły przez moje plecy w różnych odstępach czasu, a także z różnym nasileniem. Gdybyśmy byli sami pozwoliłbym sobie na cichy jęk, ale na razie musiał trzymać buzię zamkniętą na kłódkę. Gdy Ash skończył, odwrócił mnie ku sobie i pocałował.
Namiętny, mokry pocałunek podniecił mnie. Musiałem się opanować, nie chciałem dostać erekcji na basenie. Mimo to chęć przyciągnięcia Ashtona ku sobie była silniejsza. Przyciągnąłem go dość mocno, pocałowałem z impetem i puściłem. Popatrzyłem chwilę w jego przepełnione pożądaniem oczy i uśmiechnąłem się leciutko.
– Nie tutaj – wyszeptałem i cmoknąłem go w nosek.
Przewiesiłem ręcznik przez ramię i nałożyłem klapki. W tym samym momencie usłyszałem Caluma, który nas wołał. Ruszyliśmy w kierunku jego i Liama ramię w ramię. Postanowiliśmy, że najpierw pójdziemy na zwykły basen pływacki, by się nieco rozgrzać. Dawno nie byłem na basenie i przyznam, brakowało mi tego. Zaciągnąłem się zapachem chloru, gdy dotarliśmy do basenów, odłożyłem ręcznik i szybko zdjąłem klapki. Wskoczyłem jako pierwszy z chłopaków do wody, nawet na nich nie czekając.
Zanurzyłem się na sporą odległość i nurkowałem chwilę. Im dłużej znajdowałem się pod wodą, tym więcej energii miałem. To było wspaniałe uczucie. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Jednak, już po niecałej minucie zaczęło mi brakować tlenu. Nic dziwnego, nie byłem na basenie z rok, pomyślałem. Wynurzyłem się i popatrzyłem na chłopaków, którzy wpatrywali się we mnie z uśmiechami.
Pierwszy wskoczył Calum. Dosłownie, wskoczył. Krzyczał coś, ale nie dało się go zrozumieć. Ochlapał mnie, ale przynajmniej dobrze się bawił. Za nim skoczył Liam, który, podobnie do mnie zanurkował i przepłynął tak kilka metrów. Ashton popatrzył na nas z rozbawieniem i też wskoczył do wody.
Uśmiechnąłem się i przepłynąłem kawałek. Przypomniały mi się wszystkie sceny z dzieciństwa, kiedy pływałem w jeziorze, który znajdował się niedaleko domu mojej babci. To właśnie tam uczyłem się pływać, a do dziś wychodzi mi to tylko przeciętnie.
– To co? - zapytał z głupkowatym uśmieszkiem Liam. – Tor jest pusty, więc możemy urządzić sobie małe wyścigi. Jacyś chętni?
Cisza.
– Luke! Może ty?
Zamarłem. Czy on nie mógł zostawić mnie w spokoju?
– Nie no, może weź Caluma albo...
– No chodź, będzie fajnie! To tylko zabawa. – Przerwał mi.
Nie miałem jak wyrazić sprzeciwu, bo Liam już wyszedł na powierzchnie. Niechętnie wyszedłem za nim i ustawiłem się na jednej z dwóch desek do skoków. Ashton i Calum wyszli z wody i obserwowali nas z boku.
Mówiąc szczerze, nie chciałem przegrać. Bardzo nie chciałem przegrać. Ustawiłem się wraz z Liamem, a Calum miał nam krzyknąć, kiedy mamy wystartować. Po kilku sekundach wyskoczyliśmy w tym samym momencie (ku mojej uldze) i rozpocząłem pływanie. Dosłownie przez pierwsze sekundy płynęliśmy z tą samą szybkością, ale później Liam mnie wyprzedził. Odbiłem się w wodzie od ściany i spróbowałem przyśpieszyć. Niestety, coś nie poszło po mojej myśli.
Woda dostała się do moich ust i zacząłem się krztusić. Starałem się opanować kaszel i dalej płynąć, ale to było niemożliwe. Zatrzymałem się i zacząłem kaszleć. Ledwo unosiłem się na wodzie, a w pewnym momencie byłem nawet pod nią. Usłyszałem, jak ktoś skacze do wody, ale nie widziałem kto. Ten ktoś szybko do mnie podpłynął, otulił w pasie i wyciągnął z basenu.
– Luke, halo – usłyszałem głos Ashtona. – Oddychaj, kaszl, nie wiem. Calum, podaj jego ręcznik, a nie tak stoisz!
Kaszlałem jeszcze chwilę, a później mój oddech się w miarę unormował. Jednak przez kaszel w kącikach moich oczu pojawiły się łzy. Wytarłem je szybko ręcznikiem, a następnie wtuliłem się w roztrzęsionego Ashtona.
– Mówiłem, że to zły pomysł – powiedział.
– Nic się nie stało. Po prostu chciałem dogonić Liama, przekraczając swoje możliwości.
– To i tak było durne. Liam chodzi na basen od dobrych kilku lat.
– Tak, przepraszam. Powinienem Ci o tym powiedzieć – wtrącił się Liam.
Nie no, zajebiście. Po co mi o tym powiedzieć przez wyścigiem?
– Na dzisiaj zdecydowanie dość basenów. – Ash przytulił mnie mocniej.
– Niech będzie. – Widać, że nie był z tego w pełni zadowolony. – To co, Ashton? Teraz nasza dwójka idzie na kosza, pamiętasz?
– Tak, pamiętam. Zaraz będziemy musieli się zbierać, żeby zdążyć.
– Spokojnie! Mamy jeszcze dużo czasu. Możemy zajść do mnie i coś zjeść przez treningiem.
Myślałem, że szlag mnie trafi. Ledwo powstrzymywałem się od wydrapania oczu Liamowi. Zrobiłem smutną minkę i powiedziałem:
– Myślałem, Ash, że przyjdziesz dziś do mnie.
– A... mogę? – spytał zdziwiony.
– Zawsze możesz.
– Ashton! Dzisiaj trening! Musimy tam być.
– Trudno. – Odparł beznamiętnym tonem. – Muszę zaopiekować się Lukiem, sory Liam.
– To skoro Ty nie idziesz, to ja też. – Uśmiechnął się sztucznie. – Calum!
– Ja?
– Tak. Może Ty ze mną zostaniesz i jeszcze trochę popływamy.
– Jasne! Czemu nie? Chodź pójdziemy na zjeżdżalnie! – Pociągnął Liama za rękę i chwilę później zniknęli nam z oczu, zostawiając nas samych.
Ash wziął mnie pod ramię i zaprowadził do szatni. Szliśmy w ciszy, napawając się nią. Gdy dotarliśmy do swoich szafek, wytarłem się ręcznikiem i schowałem go. Zorientowałem się, że muszę zdjąć kąpielówki i zamienić je na zwykle bokserki. Korzystając z sytuacji, że nie widziałem, ani nie słyszałem Ashtona, zdjąłem je.
Gdy już miałem się przebrać, ktoś złapał mnie od tylu i namiętnie pocałował w kark. Jęknąłem cicho, starają się opanować przy tym narastającą erekcję.
– A-Ashton. N-nie tutaj. - Wyjąkałem.
Chłopak odsunął się niechętnie, pozostawiając wcześniej krótki pocałunek na szyi.
– Dokończymy to, co ostatnio nam przerwano. – Ashton uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj dłuższy rozdział *^*
Chciałam oznajmić, że zaraz kończymy tę opowieść! :")
Spokojnie, będzie druga część <3
Dodam jeszcze 30 rozdział, epilog i bonus do tego rozdziału... hehe, czyli +18 xD
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top