Rozdział 23 - Cały świat przeciwko mnie
Luke
Kiedy wróciłem do domu, nie czekałem ani chwili i napisałem do Allison.
Luke: Hej, Allison, wiem, że nie mamy najlepszych stosunków, ale chciałem cię prosić o jedną rzecz. Mój przyjaciel, Calum, zauroczył się w tobie i chciałbym, żebyś dała mu do zrozumienia, że z waszego związku nici. Mogłabyś to dla mnie zrobić? Proszę
Allison: Calum? To ten frajer z którym czasem cię widziałam?
Luke: Tak, to on -,-
Allison: Mówisz, że coś do mnie czuje? Interesujące
Luke: Tak, to właśnie próbuje ci powiedzieć
Allison: To nie jego wina. Przecież jestem zajebista.
Boże, jaka ona jest płytka i wkurwiająca. Musiałem być naprawdę zdesperowany, żeby się z nią przespać.
Luke: To powiedz mu, że on na ciebie nie zasługuje, nie dawaj mu złudnej nadziei i tym podobnych
Allison: Hm, zastanowię się. Całuski, Lukey :*
Następny dzień
Szedłem do szkoły, kiedy zobaczyłem stojących na patio Allison z Calumem. W pierwszej chwili chciałem do nich podejść, ale odpuściłem sobie, gdy Allison złapała chłopaka za rękę. Nieźle wkurzony poszedłem pod salę i po chwili wszedłem do klasy.
Wypakowałem książki z torby i usiadłem sam na swoim miejscu. Po jakiejś minucie do klasy przyszedł spóźniony Calum, trzymając za rękę Allison. Zacisnąłem dłoń w pięść. Ta suka mi za to zapłaci.
Calum usiadł obok mnie i rozpakował się. Ignorował moje spojrzenia, całą moją osobę. Po piętnastu minutach wyciągnąłem kartkę i napisałem na niej:
Luke: Od kiedy to zacząłeś kręcić z Allison? Przecież mówiłeś, że cię kompletnie ignoruje.
Calum: A co cię w ogóle obchodzi ta „dziwka"
Luke: Nie obchodzi mnie ona, tylko ty
Calum: To skoro obchodzę cię ja, to odczep się od nas i daj mi być chociaż przez chwilę szczęśliwy
Luke: Ja wiem, że ty lubisz dziewczyny, które mają na imię Allison, ale skończ z tym debilnym sentymentem!
Calum: To zwykły zbieg okoliczności, że ma tak samo na imię jak moja była.
Luke: Jasne... Calum, nie widzisz tego? Ona olewała cię przez ten cały czas i teraz, nagle, się do ciebie przylizuje
Calum: Napisała wczoraj do mnie
Luke: Tak nagle? Czego chciała?
Calum: Pogadać. Nic więcej
Luke: Ciekawe czemu napisała. Zastanowiło cię to?
Calum: Może dopiero teraz zrozumiała, że też coś do mnie czuje?
Kochałem Caluma jak brata, ale czasem jego głupota sięgała granic. Miejsce na kartce nam się skończyło, a gdy chciałem wyrwać kolejną, zadzwonił dzwonek. Calum nawet na mnie nie spojrzał i zaczął rozmawiać z Allison.
Przez cały dzień nie rozmawiałem z Calumem. Widziałem, jak chodził za Allison jak pies, a ona tylko uśmiechała się szeroko i robiła do niego maślane oczy. Po lekcjach poszedłem jak najszybciej do domu, żeby nie musieć na nich patrzeć. Minąłem ich, udając obojętnego.
Kiedy dotarłem do domu, szybko poszedłem do siebie do pokoju. Odłożyłem torbę i usiadłem zrezygnowany na łóżku. Dlaczego Calum musiał zakochać się akurat w niej?!
Westchnąłem ciężko i wyciągnąłem telefon. Musiałem z kimś o tym porozmawiać. Wybrałem numer Ashtona i zadzwoniłem do niego. Odebrał już po pierwszym sygnale.
– Halo? – Usłyszałem głos Ashtona.
– Hej, Ashton – powiedziałem niepewny.
– Coś się stało? Masz zmartwiony głos.
– Calum.
– Och, słyszałem o tym.
– Co? Kiedy? Przecież nic ci nie mówiłem.
– Wczoraj spotkałem się z Calumem. Wszystko mi wyjaśnił.
– Oh, zapomniałem, że wy też się przyjaźnicie. – Wstałem z łóżka i zacząłem nerwowo chodzić po pokoju. – I co ci naopowiadał? Jaki to jestem dla niego okropny? Czy, że nie daje mu szczęścia?
– Coś w tym stylu. Opowiadał o jakiejś dziewczynie, Allison bodajże.
– Tak! Ona jest taką dziwką! Chodzi z nami do szkoły. Masz farta, że jej nie znasz. Ugh, tak jej nienawidzę.
– Calum ma raczej... inne zdanie o niej niż ty. A ty skąd ją znasz, żeby takie rzeczy o niej mówić?
– To nieistotne. Uwierz mi, ona nie jest dobra dla Caluma.
– Niby dlaczego? Co ona ci takiego zrobiła?
– Nieważne!
– Ważne, Luke! Przykro mi, ale tym razem trzymam stronę Caluma. Skoro nie chcesz mi powiedzieć, co ona ci takiego zrobiła, to odpuść sobie.
– Myślałem, że chociaż ty mi pomożesz. – Wkurzony przerwałem połączenie i rzuciłem telefon na łóżko.
W napadzie złości podszedłem do biurka i strąciłem z niego wszystkie rzeczy. Między innymi były to przybory szkolne, ale też zdjęcie moje i Caluma oprawione w szklaną ramkę. Wszystko upadło na ziemię, robiąc przy tym niemiłosierny hałas.
Usłyszałem głośne kroki ojca na schodach i zacisnąłem dłonie w pięści.
– Luke! - Słyszałem jak woła mnie ze schodów. Ton jego głosu sprawił, że już zaczęłam drżeć.
Nie odezwałem się ani słowem. Ojciec wparował do pokoju z rozwścieczonym wyrazem twarzy. Spojrzał na biurko krytycznym spojrzeniem i odezwał się:
– Co ty sobie kurwa wyobrażasz? Robiłem ważny projekt, aż przeszkodził mi ten twój hałas! Myślisz, że możesz mi tak bezczelnie przerywać?!
Zamachnął się i uderzył mnie w lewy policzek. Zatoczyłem się i oparłem o ścianę. Ojciec jeszcze krzyczał coś niezrozumiałego do mnie, ale nie słuchałem go. Miałem dość.
Gdy wyszedł z pokoju, opadłem na ziemię, schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać. Chciałem pójść spać i zapomnieć o tym dniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj też prawdopodobnie pojawi się tylko jeden rozdział :// Spróbuję napisać z przyjaciółką kolejny, ale nie wiem, czy nam się uda
Zachęcam do komentowania i gwiazdkowania *^*
Pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top