Epilog
Blondyn siedział na ławce i popijał wolno swoje zimne piwo. Musiał przyzwyczaić się do kolczyków w języku i wardze, które wykonał sobie zaledwie tydzień temu. Z tej właśnie okazji spotkał się ze swoimi nowymi znajomymi i świętował.
Gdy ktoś zaproponował mu skręta, nie odmówił. Wręcz przeciwnie. Podobało mu się to. Wziął w dłoń narkotyk i nie zastanawiając się długo, zaciągnął się. Miłe uczucie relaksu i spokoju rozniosło się po jego spiętym od stresu ciele.
Chłopak zaśmiał się bez powodu do znajomych, którzy robili podobne rzeczy co on. Mieszali wódkę z Colą, kokainę z innymi narkotykami. Śmiali się z życia, a dokładniej wyśmiewali je. Tylko blondyn wiedział, jak ono jest cenne, ale śmiał się razem z nimi – W dupie miał uczucia. Chciał się bawić.
Zaczął tańczyć ze znajomym i na zmianę zaciągali się skrętem. Było to dla niego nowe, podniecające uczucie. Smak wolności, rozkoszy, zabawy. Pokochał wszystkie trzy uczucia, szczególnie to pierwsze. Pokochał od kiedy je poznał.
Wziął szklankę whiskey i wypił ją jednym łyczkiem. Nowi znajomi poklaskali i kazali mu usiąść. Blondyn nie wiedział o co chodzi, dopóki nie zobaczył kilku białych kresek. Uśmiechnął się szeroko.
Od zawsze kręciły go narkotyki. Przynajmniej tak sobie wmawiał, choć prawda była zgoła inna. Nie myślał długo, tylko wciągnął kokainę prawą dziurką nosa. Wszyscy zaczęli klepać go po plecach i sami zaciągać się narkotykiem. W takim stanie wygłupiali się przez jakieś pół godziny, dopóki nie potrzebowali kolejnej dawki. Krąg się zapętlał, a noc mijała.
Chłopak na szczęście miał więcej oleju w głowie niż koledzy. Nie zaciągnął się drugi raz, tylko popijał alkohol. Tak w sumie minęły mu całe wakacje. Na popijawie ze znajomymi, których więcej na oczy nie zobaczy.
Zmienił się, to fakt. Z wyglądu, z charakteru. Nie boi się. Strach jest postacią słabych ludzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I koniec. Pojawi się jeszcze tylko bonus i 2 część <3
Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania :3
Pozdrawiam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top