Rozdział 11
Po niespodziance, którą zafundował mi Aleks, zostałam u niego na noc.
Potem przywiózł do domu, a następnie do pracy.
Pierwszy dzień choć z ludźmi, których znam był strasznie stresujący. Aleks powiedział mi co i jak mam robić
- Aleks o dwunastej masz spotkanie - weszłam do jego biura.
Spojrzałam na niego, wpatrzonego w ekran laptopa.
- Przepraszam, powinnam zapukać
- Spokojnie nic się nie stało. O dwunastej?
- Tak
- Dobrze. Zamówisz mi kawę?
- Jasne - uśmiechnęłam się i dostałam wzajemny uśmiech od teraz mojego szefa, ale też chłopaka.
Wjechałam windą na parter i poszłam do kawiarni.
- Cześć chłopcy!
- Mała! Co sobie życzysz?
- Jedna czekoladowa
- Się robi!
- Jak tam Marcel?
- Wszystko gra! Przynajmniej tak mi się wydaję.
- A ty Karol jak go oceniasz?
- Świetnie, daje sobie rade
- Cieszę się
Kiedy dostałam zamówienie, pożegnałam się z chłopakami i wróciłam do biura.
- Twoja kawa
- Dziękuję. Chodź na chwilę.
Podeszłam do biurka zaciekawiona propozycją.
Aleks zaciągnął mnie na kolana.
- Spójrz
Zobaczyłam ofertę zakupu samochodu.
- Co z nim?
- Chciałem kupić, podoba ci się?
- Powinien podobać się tobie
- Ale też będziesz nim jeździć
- Jak to?
- No przecież będę po ciebie przyjeżdżał, aż nie zrobisz prawa jazdy. A jak już zrobisz to pomyślałem, że może dam ci mój samochód.
- Że co?! - zrobiłam wielkie oczy.
- To co słyszałaś
- Ale Aleks on nie jest za drogi?
Stać mnie ze spokojem. Najnowsze Audi nie może kosztować grosze.
- Lubisz Audi, prawda?
- Owszem
- Też mi się podoba
- Świetnie, o piętnastej wychodzę na spotkanie ze sprzedawcą. Zapisz sobie.
- Dobrze. Pamiętaj, że za godzinę masz spotkanie
- Pamiętam
- Okej - puściłam mu oczko i wyszłam.
Usiadłam przy swoim biurku i ogarnęłam papiery.
O dwunastej Aleks wyszedł, a ja ten czas poświęciłam na papiery. Było ich mnóstwo
Zastanawiałam się co poprzednia sekretarka tu robiła.
- Wróciłem! - powiedział Aleks wchodząc do biura. - Nieźle spotkanie. Amelia chodź na chwilę.
Wstałam od biurka i powędrowałam za nim zamykając drzwi.
Aleks wpił się w moje usta.
- Brakowało mi tego
- Zawsze jestem obok
- Całe szczęście
Podniósł mnie i posadził na biurku.
- Aleks wiesz, że nie możemy tutaj
- Oj możemy
- Ale mój ojciec..
- Kiedyś i tak się dowie
- Wiem
Po 10 minutach odskoczni od pracy i chwilki przyjemności, wróciliśmy do swoich zajęć.
- Pamiętaj, że wychodzę o piętnastej
- Pamietam! - zamknęłam za sobą drzwi i znów przysiadłam do... papierów.
- Wychodzę już, mała - zwrócił się do mnie Aleks zamykając drzwi. - Możesz zrobić sobie już wolne.
- Fantastycznie! Mam dość tego na dziś, szczerze nie wiem czy dobrze zrobiłam zgadzając się na tę pracę.
- Co ty gadasz, jest zajebiście
- Mhm, leć bo się spóźnisz
- Przyjadę po ciebie dziś o dziewiętnastej
- Okej
Pożegnałam się z nim i wyszłam zaraz po nim.
W drodze do domu moją ciszę przerwał grający telefon.
'Aleks'
- Tak?
- Jesteś już w domu?
- Zbliżam się, a co?
- Bo mam niespodziankę
- Ciągle masz jakieś niespodzianki
- Fantastyczna zabawa!
- Nie poznaję cię
- Ty mnie zmieniłaś, Kiciu
- Ah, więc co to za niespodzianka?
- Poczekaj przed domem
- W porządku
Rozłączyłam się i czym prędzej poszłam do domu.
Przed domem stało czarne Audi.
Zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam tańczącego w środku Aleksa do jakiejś muzyki.
- Ej mała podoba ci się moja bryka?
- To ta niespodzianka?
- Ale ty niecierpliwa jesteś
- Świetne auto. Masz miejsce w garażu?
- Jasne, że tak. A teraz wchodź, zabiorę cię gdzieś.
- Gdzie?
- To ta niespodzianka
- Zobaczymy czy mi się spodoba
- Tylko mnie nie wyzywaj
- Aż tak zaszalałeś, że miałabym cię wyzywać?
- No, boję się twojej reakcji
- Dobra jedź, okaże się
Dojechaliśmy do jakiejś firmy. Na początku się nie zorientowałam, co to było.
- Amelia to jest Sebastian, twój nauczyciel jazdy.
- Że co?!
- Będzie cię uczyć do zdawania prawa jazdy
- Aleks!
- Wiedziałem, ze się zdenerwuje - skierował do mężczyzny obok.
- Wiedziałeś, że nie chcę narazie robić
- Nic na siłę, ale wiesz, że moje auto na ciebie czeka.
- Nienawidzę cię
- Ja za to cię lubię - puścił mi oczko. - A więc, to Sebastian. Sebastan to Amelia.
- Cześć Sebastian - podałam mu rękę.
- Cześć. Nie ma się czego bać. Nauczę cię wszystkiego co potrzebne.
- Dziękuję
- Chcesz już zacząć?
- Teraz?
- Tak
- Ale... ja nie umiem
-Spokojnie, po to jestem obok
- Melka, Seba jest super. A ja cię wspieram.
- Dobrze! Zaczynajmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top