Epilog

Min Yoongi objął ramionami swoje kościste nogi, zaś następnie oparł głowę na powierzchni chłodnawej ściany. Spojrzał w sam środek śnieżnobiałego sufitu i przeliczył, że to już dwutysięczny raz, kiedy śnił mu się właśnie ten cały koszmar. 

Yoongi, kiedy tylko unosi swoje ociężałe powieki, widzi jedynie białawe ściany, podłogę oraz sufit, zaś cały jego uniform równie pokryty jest w barwach czystego śniegu. W pomieszczeniu nie ma kompletnie niczego, poza irytującą bielą oraz metalowym łóżkiem.

Blondyn ciągle odczuwał poczucie koszmarnego samopoczucia, i nie zmieniało się to od wielu lat, kiedy tylko tutaj trafił. Jedno głębsze przecięcie i nagle wszyscy uważali go za desperackiego samobójcę, próbującego uciec od wszystkich życiowych problemów, które zbyt mocno napierały na jego malutkie serce.

Tego dnia kończył dwadzieścia dwie wiosny, a od sześciu lat tkwił w całym tym zakładzie psychiatrycznym. Mimo tak długiego okresu czasu, ciągle czuł się tutaj nieswojo. Wciąż nie przyzwyczaił się do swojej obecnej sytuacji, zaś każdy uczony lekarz próbował omijać jego salę szerokim łukiem. 

Kim Namjoon, Jung Hoseok, Kim Taehyung, Jeon Jeongguk, Park Jimin oraz Kim Seokjin.. Oni tak naprawdę nigdy nie istnieli. To był tylko wymysł i odizolowany świat stworzony przez blondyna. Początkowo siadał on w czasie kolacji na zakurzonej już podłodze i rozmawiał ze swoimi przyjaciółmi, których w rzeczywistości nigdy nie posiadał. Nic nie było prawdziwe. No, w końcu wszystko to było wyobraźnią samotnego Min Yoongiego. A jego ukochany Park Jimin? On również tak naprawdę nigdy nie istniał. Dlaczego?

Ponieważ jego przeznaczeniem była samotność.

~~~~~~~

Tak, to już koniec. Nie ma już nic. Jesteśmy wolni, możemy iść XDD

Ogółem, to chciałem wam wszystkim bardzo podziękować za czytanie moich wypocin i głowienie się nad sensem, i fabułą tego fanfiction. 

Strasznie się cieszę, że jednak pojawiła się ta garstka osób, która komentowała i gwiazdkowała, sprawiając, że miałem ochotę na dalsze pisanie.

Chciałem wam także powiedzieć, że to opowiadanie jest w pewnym sensie pisane na moich przeżyciach, ponieważ większość tego wszystkiego wydarzyła się naprawdę. Bardziej wewnętrznej batalii emocjonalnej, problemów z tą kochaną samotnością oraz barierą w wyobraźni. Piszę to, ponieważ czuję taką potrzebę podzielenia się z wami tą informacją, tak po prostu. Kto czytał, nich wie. Kto nie, to nie.

W każdym bądź razie, pamiętajcie, że bardzo wam dziękuję i szczerze was za to uwielbiam! ^^

Do zobaczenia w innych fanfiction (których na moim profilu jest już sporo) oraz ich prawdopodobnej kontynuacji.

Samuel.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top