rozdział 57

Pv deku

Godzina rozpoczęcia wojny wybiła.

W końcu mogłem publicznie bez obawy że ktoś mnie rozpozna aktywować swoją mroczną energie. Całe moje ciało było pokryte mrocznymi elementami. Tęczówki które za dnia były złote dla wszystkich teraz stałby się czarne niczym pustka wszechświata. 

Przypomniałem sobie wtedy jakie to było uczucie nie posiadać takiej potęgi. Gdyby nie sensei gdyby nie Shigaraki Dabi i Toga gdyby nie cała liga nie byłoby mnie tu. Prawdopodobnie byłbym dalej jakimś nerdem w publicznej szkole dalej zastraszanym przez innych. Prędzej czy później bym popełnił samobójstwo i nikt by mnie nie zapamiętał.

To śmieszne jak jedno głupie wydarzenie którym było spotkanie mojego idola zmieniło moje życie jak i innych. Przypominając sobie All Mighta i jego słowa moje wiązki energie powaliły lokalne drzewa a inne po prostu wyrwałem z korzeniami by się lekko opanować. 

W końcu ukształtowałem swoją ostateczną formę. Na plecach miałem czarne skrzydła jak u upadłego anioła. Ręce były pokryte czarnym materiałem który wzmacniał moje ataki i kierował energie dzięki mojej woli. Tułów i nogi były na pozór przykryte tylko zwykłą koszulką i czarną kurtką. Tak naprawdę były one wykonane z materiału osłabiającego zadawane mi ciosy i wspomagające kontrolę mojej mocy.

W takiej formie wyjąłem swój scyzoryk i podchodząc do zaciekawionego ale i jednocześnie zdenerwowanego Shinso zacząłem chichotać. Obserwował mnie uważnie a ja znowu przemówiłem.

- No dobra przyjacielu musisz realnie odegrać rolę porwanego

Ten się zaniepokoił ponieważ nienaturalnie zaznaczyłem słowo przyjaciel. Już nie udawał i pokazywał swój strach patrząc na obraz przed nim. Powoli coraz bardziej widać było dym który nadchodził od strony  dojazdu. Jedynej drogi ucieczki autokarem. 

- Widzisz nie możemy sprawić by ktokolwiek z naszych ukochanych bohaterów miał jakiekolwiek wątpliwości że jesteś po ich stronie

Podchodziłem coraz bliżej bawiąc się małym nożem a ten instynktownie zaczął się cofać niczym zwierzę przed ofiarą. Nie było to dla mnie problemem ponieważ przytrzymałem go telekinezą po czym upadł na ziemię nie mogąc się cofać. W tej samej chwili fala gazu Mustrada została uwolniona i różowa mgła zaczęła się rozprzestrzeniać. Z tego co pamiętam razem z gazownikiem znajduje się Leonardo . Król makaronów jest idealnym człowiekiem do ej roboty. 

- Wiedz że mnie to zaboli to zaboli bardziej niż ciebie

Wyszeptałem a ten rozszerzył oczy w panice co było całkiem słodkie. Uwielbiam patrzeć na strach moich ofiar. Przypomniał mi się wtedy ci wszyscy ludzie których musiałem pociąć na wielkie zakończenie roku. Ich początkowe groźby o tym że ich krewni chodzą do UA co daje im sztuczne zapewnienie prestiżu oraz bezpieczeństwa.

 Później kiedy wyciągnąłem swój nóż i zacząłem swoją pracę rozpoczęły się puste negocjacje w których wchodziło oddanie majątku pieniędzy służba a nawet sprzedanie ciała swojego lub własnej rodziny byle by przeżyć. Było to tak żałosne że ledwo dawałem radę nie wybuchać śmiechem za każdym razem gdy tego słuchałem. Ostatecznie błagali mnie bym ich zabił byleby nie cierpieli na co ja się uprzejmie zgadzałem i litościwie zabijałem. 

Litość na miarę biednego samarytanina z daleka. 

- O czym ty mó...

Nie zdążył dokończyć ponieważ scyzoryk znajdujący się w mojej dłoni został wbity w jego ramię. Patrzyłem z samozadowoleniem kiedy foletowo włosy krzywi się w bólu a jego ciało próbuje się wygiąć w łuk. Za każdym razem krzyczą. Czy nikt nie może być oryginalny.

- A może jednak nie

I wtedy Shinso zemdlał a za z uśmiechem na ustach zacząłem biec w strony Togi wcześniej wysyłając lokalizacje Compresowi który miał zgarnąć Shinso. Wszyscy z nas mieli mieć lokalizatory by łatwiej się nawzajem zlokalizować i w razie czego pomóc. Patrząc na urządzenie zobaczyłem że Dabi , Fumi i Twice są w okolicy głównego budynku i zaczęli wysyłać klony piromana oraz fanatyczki instrumentów by zatrzymać Aizawę i resztę nauczycieli. Wiadomo że instrumenty talie jak fortepian łatwo się palą jeśli się nauczy naszą towarzyszkę by robić je z odpowiedniego materijało łatwo i długo palnego. Oby trening nie poszedł na marne.

Magne i Spiner byli w miejscu gdzie rozpocząłem test wiary co oznaczało walkę z kotami które miały utrudnione zadanie ze względu na uczniów obok.  Leonardo Mustrad gazowali dalej powoli zbliżając się do głównego budynku oraz ściany ognia. Shoto -był niedaleko Uraraki co dawało nam duże pole do manewru. Co ciekawe niejaki muscular jest koło klifu co mnie zastanowiło. 

Czyli ruszył na młodego kota w momencie w którym nikt nie ma czasu się nim zajmować. W tej właśnie chwili dostrzegłem wielki wybuch z tamtego kierunku co oznaczało jedno. 

Bakugo już się bawi z tępymi mięśniami. 


Pv bakugo

Idę przez las ze względu na tą pieprzona grę terenową. Co za debil wymyślił t byśmy chodzili po całym obszarze w ciemności bez komunikacji oraz sporych ostępach i małych grupkach. Przecież to idealny sposób by nas rozproszyć i zaatakować.

Niestety ci naiwni debile z UA nie uwierzyli mi że Deku stoi za wszystkim od ataku na USJ pod masakrę na zakończeniu roku. Mówili tylko coś o przyjrzeniu się sprawę dogłebniej i ocenieniu zagrożenia a widać że nic nie zrobili skoro te brokół nadal jest tutaj.

Chodzę po torze strachu razem z latającym manekinem który mnie zirytował. Gdyby nie dała się tak łatwo zastraszyć na festiwalu to Deku leżałby już dawno w więźniu wśród ludzi na jego poziomie. Poziomie dna.

Spoglądam na nią zirytowanym spojrzeniem na co ta się wzdryga. Cóż się dziwić że złoczyńca tak łatwo zamknął jej usta. Co ona w ogóle robi na bohaterstwie. 

- Te niewidzialna

Była z przodu więc się zatrzymała i zaczęła się powoli odwracać w moja stronę. Nie wiem jak wygląda ale gdyby było ją widać pewnie jej skóra byłaby podrażniona a twarz zmarszczona w niepokoju i irytacji. Spogląda na mnie a ja kontynuuje. 

- Powiedz mi.  Dlaczego Kurwa milczałaś w momencie kiedy oskarżałem tego cholernego DEKU

Ostatnie słowo wyplułem z czystą nienawiścią jaka żywię do tej osoby. Od zawsze mnie niepokoił tef gość. W jednej chwili po zobaczeniu twojego quirka był w stanie podać jego słabości zalety i sposób na pokonanie cię. To tak jakby wszedł ci do głowy pokazał ci twoje największe lenki i po prostu zostawił cię przeżutego. 

Zawsze był tylko kamykiem na mojej drodze. Nic nieznaczącym ogniwem którym nawet własna matka się nie przejęła po zniknięciu tylko wręcz ucieszyła jego zniknięciem. Wszyscy mieli nadzieje że skoczył i zakończył to coś czego nawet  życiem nie można było nazwać życiem tylko udręką na ziemi. 

Niestety wrócił jak bumerang jeszcze gorszy niż przedtem.

- O co ci chodzi?

Zapytała udając głupia na co się tylko wkurzyłem i uwolniłem małe wybuchy w ręce. Podszedłem do niej przyciskając palec do jej klatki piersiowej dalej emitując dym i sadze po czym wysyczałem.

- Dobrze wiesz o czym mówię. Mówię o pieprzonym deku i tym co wiesz.

Jej urania i ona chyba zaczęły dygotać na co ją mocniej przytrzymałem. Moje ręce zaczęły dymić sygnalizując gotowość do ataku w każdym momencie. Byłem wkurzony jej tchórzostwem.

- Gadaj co wiesz

Powiedziałem powoli i najmroczniej jak umiałem. Dłonie mi się już nagrzały przypalając ją lekko skórę sprawiając jej ból. Pisnęła i poprosiła bym się odsunął ale nie odpuszczałem. Ta nagle zaczęła płakać i szlochać co mnie zaniepokoiło.  Odsunąłem się gwałtownie wypuszczając ją z uścisku po czym trafiła mnie okropna refleksja. 

Kurwa to ja powinienem być herosem i ratować innych a zachowuje się jak złoczyńca z którym chcę walczyć.  

Łkając mówiła

- TY NII..E WI..WIESZ JAK ON JEST NIEBEZPIECZNY

Zrobiło mi się strasznie głupio po tym jak na nią naciskałem. Duża gula ugrzęzła mi w gardle i nie pozwalała mi się odzywać. Zimny wiatr przeleciał mi po plecach powodując mocne drgawki. Ta dalej szlochała oraz mówiła nie pozwalając mi się wtrącić. 

- Z..ZAG..ROZIŁ ŻE ZAATAKUJE MOJĄ RODZINĘ JEŚLI COŚ POWIE. POWIEDZIAŁ MI PO FESTIWALU W WŁASNYM DOMU ŻE JEŚLI GO WYDAM TO MOJA RODZINA UMRZE .

Po festiwalu? To oznacza że kiedy ja świętowałem z perspektywy nieistotne zwycięstwo ten skurwysyn zastraszał członkini mojej klasy.  Skoro tak to oznacza że planował to wszystko na długo z wyprzedzeniem skoro nic nie pisnęła

- CO MIAŁAM ZROBIĆ ? PO TYM CO SIE STAŁO NA ZAKOŃCZENIU NIE MAM WĄTPLIWOŚCI ŻE NIKT BY NIE DAŁ RADY MNIE OCHRONIĆ.

I tu niestety ma racje. Skoro dał radę zabić tyle krewnych i resztę bliskich osób ludzi chodzących do UA szkoły która do niedawna była symbolem bezpieczeństwa i stabilności to kto może go powstrzymać? Dał radę raz zrobi to znowu.

Chciałem ją przeprosić ale w tej samej chwili z kierunku w którym znajdowała się droga dla pojazdów buchnęły niebieskie płomienie płomienie. Stanąłem zamrożony obawami i zaskoczeniem sytuacją. Ale doszło do mnie jedno.

- Czyli ten sukinsyn jednak coś zaplanował na ten obóz. 

Powiedziałem i wtedy zastanawiałem się co robić. Ruszyć na pieprzonego Deku i go zniszczyć raz na zawsze.  Pomóc nauczycielom w walce czy po prostu ruszyć ślepo szukając innych i licząc na szczęście . Wtedy jednak sobie przypomniałem że w trakcie kolacji ten dzieciak od kotów ruszył na swój ulubiony klif. Teraz jest sam w lesie pełnym złoli więc spojrzałem na niewidzialną i spytałem

- Dasz radę się ukryć?

Ta spojrzała na mnie w panice  z prawdopodobnie pytającym spojrzeniem. KURWA DLACZEGONIE NIE MOŻE BYĆ WIDZIALNA. 

- Tttaaakk

Ja skinąłem głowa odwróciłem się w stronę góry a raczej klifu. Aktywowałem moje 5% by szybko tam dotrzeć. Tym razem nie mogę zawieść i musze powstrzymać tego zielonego gnoma. Jednak przed startem powiedziałem. 

- Ukryj się a ja lecę chronić dzieciaka kotów

Zacząłem biec z całych sił i nieświadomy tego ze niewidzialna była zdrajcą i juz poinformowała swoich że wyruszyłem wcześniej do siebie mówiąc. Obyś zdechł skurwysynie za wszystko co zrobiłeś. 

Biegłem z całych sił. Im bliżej celu byłem tym więcej dymu i ognia widziałem na swojej drodze. Niestety nie było tam żadnych złoczyńców których mógłbym pokonać i przy okazji zmniejszając siłę przeciwnika. Niestety dostrzegłem że tam gdzie było kilka grupek ludzi z 1B którzy robili płapki do tej idiotycznej gry pojawiła się chmura gazu. Niestety nie wiedziałem co on zawierał i miałem nadzieje ze to Midnight się po prostu przestraszyła. 

Po kilku minutach w końcu dotarłem i jak się okazało był to ostatni gwizdek. Przed dzieciakiem stał jakiś wielki dryblas który wyjątkowo musi być fanem siłowi. Używając wybuchu i OFA znalazłem się koło niego i uderzyłem go od tyłu posyłając na ściane.

Spojrzałem na dzieciaka i uśmiechnąłem się pytając

- Wszystko w porządku?

Ten pokiwał głową z wdzięcznym uśmiechem. Niestety usłyszeliśmy też głośniejszy i bardziej przerażający śmiech. Należał on do osiłka z LOV  który wstał jakby nigdy nic się nie stało i spojrzał na nas jak na ofiary. Wtedy Koda się odezwał

- To on zabił mi rodziców.

 Czyli przyszedł dokończyć robotę z tego co widzę. Tamten jeszcze głośniej wydawał z siebie odgłosy samozadowolenia i spojrzał na mnie z chorom obsesją w swoich oczach. 

- Musisz być silny skoro odważyłeś się ze mną walczyć sam na sam.

Powiedział uradowany na co splunąłem. Kazałem kiwając głową do tyłu oddalić się młodemu. Wiedziałem że tylko ja mogę wziąć u dział w tym pojedynku ponieważ tylko ja wiem gdzie jest jego kryjówka młodego. Poza tym zanim niewidzialna kogokolwiek poinformuje będzie już po sprawie. Jestem skazany na staromodną walkę 1v1.

- Już ci kurwa pokarzę kto tu jest najlepszy

Ten się tylko wyszczerzył i ruszył na mnie.  Szybko odskoczyłem do jego ataku i odbijając się od ściany obok próbowałem wymierzyć mu cios prosto w lewe oko które było zdrowe. niestety zablokował to swoim quirkiem którym był rozrost mięśni do nienaturalnego poziomu.

Zrobiłem zasłonę dymną i spróbowałem go oślepić ale to nic nie wskórało ponieważ ten pędził na mnie z pełną szarżą. Ruszyłem również na niego i przeskoczyłem nad nim używając quirku wybuchów przy okazji atakując jego plecy na co się skrzywił ale nic nie mówił i wrócił do atakowania.

Szybko  wzbiłem się w powietrze zacząłem go atakować  serią małych eksplozji z których nic sobie nie robił i biegł w moją stronę jak taran.  W końcu skoczył na tyle wysoko by znaleźć się nade mną i uderzyć mnie w taki sposób bym spadł na półkę skalną. Już chciał mnie dobić atakiem z powietrza ale używając silnej eksplozji odskoczyłem do tyłu a przeciwnik wyprodukował kurz który zasłonił mu pole widzenia. 

- BOOOOM

Wykorzystałem zdekoncentrowanie wroga szybko wstając na nogi.  Iskry otaczające moje ciało stały się intensywniejsze zwiększając moje możliwości. Szybko doskoczyłem do przeciwnika i jednym potężnym wybuchem posłałem go na ścianę. Ciężko dysząc zwruciłem się w stronę Kody i powiedziałem.

- Wszystko dobrze. już po nim.

Ten jednak zamiast miny ulgi i spokoju miał minę pełną przerażenia i trwogi. Spojrzałem tam gdzie on i zaraz za chmurą dymu i popiołu pojawił się mój przeciwnik niczym napompowany. Jego mięśnie rozrosły się na nim cały co strawiło ze miał dosłowną zbroję a mnie przeraziła jedna myśl.

On się ze mną bawił cały ten czas.

- Muszę przyznać że nie jesteś najgorszy dzieciaku. Wielu pro herosów nie dałoby rady przetrwać tyle co ty.

Nie wiem czy się cieszyć z tego komplementu czy  nie. Z jednej strony pokazuje to jak zajebisty jestem a z drugiej ukazuje niekompetencje innych. Poza tym to słowa szaleńca.  

-Jakie jest twoje imię ?

JA uniosłem brew ale nie traciłem dale czujności. Ten gość był niestabilny i zdolny do wszystkiego w tym momencie. 

- Po co ci to

Sarknąłem a ten się zaśmiał a jego blizna na prawym oku wręcz emanowała. Ciało było gotowe wręcz czekało na sygnał do rozszarpania ofiary i powiedział.

- Chce znać imię godnego przeciwnika.

Odpowiedział z uśmiechem na twarzy który przyprawiał o mdłości.

- Katsuki Bakugo. Ten który cię pokona

Ostatni raz na mnie spojrzał i wymamrotał

-Czyli to ciebie chciał ten kurdupel. Nawet lepiej dla mnie.

Kurdupel? Czy on mówił o deku czy kimś innym. Nie miałem czasu na przemyślenia ponieważ Muscular ruszył z większą prędkością niż wcześniej. Ziemia która wcześniej była pode mną wgniotła się pod siłą jego uderzenia a ja ledwo tego uniknąłem. Moje ramię mnie bolało po ostatnim ataku ale musiałem to przezwyciężyć. 

- Coraz lepiej 

Znalazłem się koło ściany ale mój wróg już był obok wymierzając cos koło mojej głowy. Ja się uchyliłem i posłałem wybuch prosto w jego twarz ale ten złapał mnie za rękę i rzucił mną o ziemie. Poczułem jak ból przeszywa moje ciało i nawet nie łapiąc oddechu użyłem quirka by się oddalić. 

- Jesteś cudowny smarkaczu. Dawno nie miałem tyle rozrywki

Szybko wstałem na nogi przygotowałem 10 % w prawej ręce i wymierzyłem cios który zablokował swoimi pięściami. Następnie kopnął mnie w brzuch na co poleciałem do góry ale złapał mnie za nogę i rzucił w stronę przestraszonego Koty.

- Czyli jednak nie jesteś tak dobry jak mówił ten zielony.

 Ja wstałem ociężały z podłoża i się otrzepałem. Moja ręka była już lekko spuchnięta ale i tak musiałem zrobić wszystko by go pokonać. 

- Dawaj skurwielu. Pokaż na co się stać

Skupiłem całą moc w prawej ręcę i przygotowałem się do uderzenia. Musculara zaczęły obtaczać mięsnie i wydawał się dwa razy większy niż na początku. Z szatańskim śmiechem ruszył na mnie z wywalonymi mięśniami na zewnątrz i skoczył na mnie. 

KURWA

Czuje jak zaczyna powoli wgniatać mnie w ziemie i dociskać mnie swoją masą. Jego ciało jest wszędzie przy okazji tworząc kopułę która napiera na mnie coraz bardziej z chwili na chwilę niczym czołg Niemiecki na granice granicę francuską w 1941. Powietrze powstałe pod czas zderzenia zaczyna rozrywać skały a tamten psychol krzyczy.

- POKARZ MI SWOJĄ KREW

Krew zaczyna cieknąc z mojej ręki i sprawia że czuję jak każdy centymetr mojej kończyny jest łamany. W koncu zostaję wbity w ziemie przez mięśnie i zaczyanam się zastanawiać. Czy tak mam skończyć. Wbity i zmiarzdżony na śmierc przez tego psychola

Wtedy czuję jak spływa na mnie woda a Kota krzyczy

- ZOSTAW GO. ON JEST PRAWDZIWYM HEROSE

Muscular się śmieje i mówi

- Poczekaj chwilę. Tobą się zaraz zajmę

NIE NIE NIE NIE NIE NIE NIE

BĘDĘ BOHTEREM KTÓRY WALCZY Z TAKIMI KANALJAMI JAK TY> BĘDĘ WALCZYC BY WYGRYWAĆ> WYGLRYWAĆ BY RATOWAĆ WSZYSTKICH WOKÓŁ BY NIGDY NIE CZULI SIĘ SŁABI. BĘDĘ RATOWAŁ LUDZI PRZED CIEMNOŚCIĄ W ICH SERCACH .

 PRZED CIEMNOŚCIA TAKĄ JAK TY

Przez moje ciało zaczęła przepływać cała zgromadzona moc OFA jaka miałem. Skupiłem się na jednym skoncentrowanym uderzeniu wymierzonym prosto w jego twarz. Cała ta siła sprawiła że ciało złoczyńcy zaczęło się podnosić sprawiając że przeciwnik był zdezorjętowany. 

- Jak to możliwe? Co się dzieje?

Pytał złoczyńca sam siebie kiedy rozerwałem jego kopułę stworzoną z mięśni. Przybliżyłem rękę zpowrotem do siebie łącząc całą energię jaka mi pozostała. Skupiłem największą eksplozję jaką kiedykolwiek zrobiłem w swojej ręce i uderzyłem krzycząc.

-  GROUNT ZERO SMASH

Pięść przybliżyła się do klatki piersiowej Musculara i kiedy jej dotknęła przekręciła się o 90 stopni zgodnie ze wskazówkami zegara a wybuch się uwolnił. Energia tam zgromadzona zaczęła się uwalniać tworząc pocisk który posłał mojego wroga na ścianę w momencie kiedy krzyczał o spalonych mięśniach.  Fale powietrza były ogromne a sam wybuch widać było w całej dolinie a odgłos rozniósł się na całą okolice.

Kiedy dym opadł Muscular był w połowie miazgą ledwo oddychającą błagającą o talk na oparzenia i leki przeciw bólowe. Spojrzałem na niego z pogardą i pomyślałem. Żaden potwór który dołączy do ligi nie zasługuje na litość.

Skoro weszli w ten biznes liczyli się z tym że mogą przegrać i cierpieć. Cierpieć jak ich ofiary. Każde z nich zazna tego samego bólu co oni zadali. 

I ja go im zagwarantuje 

Poszukałem wzrokiem Koty i zobaczyłem że trzyma się za twarz. Miał oparzenia od mojego wybuchu. Leżał cały zapłakany od obrażeń jakich doznał a ja nie mogłem znieść tego że nie mogłem go lepiej ochronić. Uśmiechnąłem się smutno i powiedziałem

- Już wszystko dobrze. Potwór został pokonany

Ten spojrzał na mnie. Miał oparzenie w miejscu w którym bliznę miał Todoroki czyli prawe oko. Trzeba było to jak najszybciej opatrzeć ale młody zaśmiał się sucho. Zaniepokoiło mnie to ale nie zdążyłem nic zrobić a ten parsknął. . 

- Ja tu  widzę dwa potwory. Tylko jeden nie chce się przyznać do bycia nim

Nic nie komentując gotując się w środku z gniewu wziąłem gówniarza na plecy i zacząłem biec w stronę głównego budynku. Nie wiedziałem że w tym momencie nieźle odpierdala się za kulisami. 



Pv deku

Zobaczyłem wielki wybuch który pewnie był wynikiem walki Kacchana i Musculara. Byłem pewien że ten tempy blondyn zatrzyma na dłużej kapoitana Boom Boom. Tylko ciekawi mnie z jakimi obrażeniami tamten wyszedł na koniec.

Nie wazne 

Teraz biegnę w stronę Uraraki i Todorokiego. Z tego co wynika na komunikatorze połączyli oni się razem. Czyli dwa ważne cele Tokoyami i Tsu są wręcz na wyciągnięcie ręki ponieważ nie będą mieli szans kiedy ja Ochako Shoto  i Toga ich zatakujemy.

Compres dał znać że przechwycił już Shinso który dalej był nieprzytomny więc nie stawiał oporu. Podobno 1B walczy bardziej zaciekle od 1A która powinna być tą lepszą klasą ale jednak nie. Widać było ze smierć bliskich oraz odejście ludzi z klasy ich zmotywowało. Tylko ci nowi podobno szybko dopadli wedłóg Leonadra dla którego problemem była Kendo czyli dziewczyna z wielkimi rękoma.

Nie ważne teraz czas się skupić na porwaniu.

Niedługo mała słodka Tsu oraz król ciemności Tokoyami pójdą w zapomnienie. 

Nie długo cały swiat dowie się czym jest prawdziwa ciemność. 



Jak się podobał rozdział? 

Czy potwory rodzą potwory? 

Czy katsuki się ogarnie i zmieni postępowanie wobec złoczyńców?

Czy ofiary w ludziach będą duże?

Kiedy deku dostania AFO?

Jak będzie wyglądać walk All Mighta z  AFO?

Jak się zakończy obóż?

Na te i inne pytania odpowiem w następnych rozdziałach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top