bonus swiąteczny
Z okazji świąt chciałbym wam zaprezentować szalone perypetie ligi podczas ich trwania.
pv 3 osoba
Wielu ludzi zastanawiało się czy złoczyńcy to w ogule ludzie. Przecież na codzień odbierają życia niewinnych osób szerzą przemoc i strach dokoła i kierują się niepochamowana rządzą krwi i chęci zniszczenia wszystkiego co zobaczą. Jednak nie jest to prawda
Jak wszyscy inni chcą oni spędzić ten magiczny okres zwany świętami razem z rodzina przy stole zajadając się karpiem i innymi smakołykami w gronie najbliższych. Jednak niewielu wie jak trudno przygotować takowe przyjęcie jeśli jest się poszukiwanym kryminalistą. Sczególnie wtedy jeśli ta grupa jest nie spełna rozumu
A na pewno nie zdawali sobie z tego sprawy w lidze zloczyńców ponieważ inaczej kurogiri tak zwana matka ligi nie dopuściła by do takiego chaosu. A zaczeęło się to tak.
Pewnego dnia a dokladniej 23 grudnia nasi bohaterzy a może raczej antagoniści z perspektywy większości społeczeństwa spędzali sobie przyjemnie czas w własnym gronie. Wszyscy byli razem w głównym salonie ligi połączonym z barem. Kurogiri robił drinki Dabiemu czyli największemu alkocholikowi ligi który o dziwo był czwartym najważniejszym członkiem ze względu na intuicje i umiejętności taktyczne. i dla tego że reszta była zbyt szalona by przewodzić w potrzebie albo za fanatyczna.
Koło niego przebywała jego towarzyszka przygód fumiko i razem planowali już pierwszego dnia świąt obrzucać dom endevora palącymi się instrumentami niczym podczas obozu sportowego na siędząca koło nich Sui która nie miała nic lepszego do roboty a chętnie ukradłaby temu człowiekowi auto. NIe można zapomnieć o Elektro który też chciałby zostawić bohaterowi nr 1 kilka elektryzujących niespodzianek pod domem
W koncu ile aut można palić ?
Z kuchni można było usłyszeć irytacje okolicznego szefa kuchni leonardo który marudził na tutejsze produkty szykując się na jutrzejszą wigilie. Przeklinał je i planował coś z tym zrobić ale nie uprzedzajmy faktów. Zaraz na przeciwko baru znajdował się stolik w którym niejaki compres grał w karty z niejakim maxsem ,mgną oraz Twicem o to któ będzie zmywał naczynia w czasie ich dyrzurów które ustaliła liga między sobą.
Oczywiście magik wygrywał każdą rundę a dwójka koło niego nie mogła przyłapać go na oszukiwaniu a tutejszy dedpool tylko przeklinał i się śmiał na zmiane. W lewy rogu od głównego wejścia zaraz koło kanapy siedzieli a raczej leżeli Shigaraki razem z Izuku kłucących się jaki prezent świąteczny sprawić bohaterom by się nie nudzili. Midoryia sadzi że najlepiej spalić kilka agencji by zrobić przedwczesnego sylwestra razem z fajerwerkami a Tomurze jeśli się nie zgodzi to wsadzi jedną do gaci. Za to Shigaraki uwaza że najlepiej zburzyć jakieś centrum handlowe a najlepiej te w tokio a llan Deku jest tak sprytny jak ludzie biorący kredyty w frankach.
Wszystkiemu temu przyglądali się Hagakure której udało się wyrwać z domu pod pretekstem noco wania u kolegów oraz Uraraka razem z Shoto i Mustradem zapisującmi to ile razy wyzwał ponieważ oboje założyli się które z niech więcej przeklnie. Na razie wygrywała Toru obstawiająca na Shigiego nazywającego Izuku złotym dzieckiem bohaterstwa.
A w samym prawym koncie przy zapalonych świecach prowadzona była dyskusja o religi między księdzowi Rydzowi a Spinerowi wyznającemu Stainizm relige zabójcy bohaterów. Oczywiście wielka jaszczurka była głównym przewodnikiem który spisał wszystkie najważniejsze zasady tego wyznania.
1 NIe będziesz obrażał tytułu bohatera na daremno
2 Nie będziesz okradał bliźniego swego
3 Będziesz czcił bohatera godnego
4 Będziesz zabijał bohatera kłamliwego
5 Nie będziewsz walczył dla dobra dla sławy oraz zemsty
6 Nie będziesz kwestionował słowa panna swego
7 Każdy kto się sprzeciwia woli zabójcy ten na stos jak podczas Inkwizycji.
Oboje krytykowali się na wzajem i wyzywali od bezborzników jednych doprawiając sobie wszystko winem maszalnym które obowiązywało w obu religiach. Bez dobrego winka nie ma przecież dobrej dyskusji jak każdy wie.
Miłą atmoswerę i nadzieje Kurogiriego na spokojne święta zurzyła Toga zbiejąca na dół z podekscytowanym wyrazem twarzy i błyskiem w oku który obiecywał kłopoty. Matka ligi od razu się przeraziła na widok blondynki. Gejmerzy karciani razem z konsultantami biblijnymi tylko się przyglądali rozwojowi sytuacji a obserwatorzy kłutni rozsunęli się niczym może czerwone podczas ucieczki żydów z egiptu pokazjując jej gdzie jest jej cel. Od razu skoczyła do swojego kochanego Izuku który nic nie podejrzewający nie był na to przygotowany na atak.
Blondynka skoczyła na niego i Shigarakiego przygniatając ich i dusząc w uścisku. Oznaczało to jedno. Czegoś chciała a skoro nie mogła wziąć tego samo to oznacza że jest to duże i trudno to ukraść.
- Izuuuuuuku wiesz że cię uwielbiam mój brokule ty jeden.
Zaczęła słodko Himiko mrucząc mu przy tym co od razu dało znak zielono okiemu i reszcie by uważali. Skoro juz na początku go tak błaga to po chwili wieźmie go na litość i cała reszta zmuszona będzie iść za nimi w ogień. Oby to nie było coś bardzo łupiego pomyślało wielu ludzi w tym Kurogiri zaciskając najmocniej cos co można nazwać rękami
- Oczywiście Toga zdaje sobie z tego sprawę i się cieszę z tego powodu
Powiedział z uśmiechem na twarzy jednak wprawiony obserwator mógł zauwazyć lekko drygającą brew. Ostatnio jak go tak błagała to skońcył uciekając przed zgrają bohaterów w centrum handlowym ponieważ wampirzyca chciała isć na premiere drwala na co namówiła ligę co skończyło się małą bitwą w magdonaldzie z herosami.
- No to wesz że zbliżają się święta
Wszystkim zapalają się lampki w głowach. O nie czego ona che i jak bardzo pokręcony ma byc to prezent. Raz na imieniny zarzyczyła sobie kucyka irlandzkiego a cała reszta na rozkaz deku musiała atakować jakąs eurpejską hodowle i walczyć z jakimś rudym gigantami uzbrojonym w wielki pal jak maczuga. Nawet magne posługująca się taką bronią miała kłopoty.
- Tak Toga wiem o tym.
Powiedział teraz Midoryia cora bardziej zaniepokojony. Wiedział ze nie odmówi blondynce chociaż miałby przynieśc jej monalise z luwru poniewaz miala ochotę pomalować to. NAdal się zastanawia jak jeszcze nie ogarnęli w tej francji że od kilku miesię cy mają podrubkę.
- A wiesz bez czego nie może być świąt mój brokuliku
Mówiła to przybliżając się do niego coraz bliżej a ten się nawet nie mógł cofać. Reszta tylko dalej patrzyła nie chac oberwać przypadkowo żuconym nożem czekając na swój wspólny wyrok. W końcu nie sprzeciwią się bym zielonym błagającym o pomoc oczą.
- Nie wiem może mi powiesz.
Mówił patrząc błaganie na reszte ale wszyscy udawali że go nie widzą. Zdrajcy pomyślał Izuku po tym jak wszyscy jakby nigdy nic nagle znaleźli tysiące lepszych zajęć od słuchania ich jak dosłownie kilka sekón temu.
- BEZ CHOINKI OCZYWIŚCIE.
Midoryia kilku krotnie zamrugał oczami jak głupi . Toga się tylko uśmiechała patrząc spojrzeniem nieważne czy miałbyś isc po nią do piekła załatwisz mi tą cholerna choinkę. Reszta oczywicie odwruciła głowy ale deku uznał że nie pozwoli im na taką samowolkę.
- A skąd ja mam ci wziąć ci tą choinkę? Wyczarować ją mam?
Wtedy Himiko użyła swojej najsilniejszej karty jaką posiadała w tym momęcie. Zrobiła wielkie oczy którym Izuku ulegał już nie jeden raz ale tym razem obiecał sobie żen ie ulegnie
- To na mnie nie zadziała Toga
Powiedział pewny siebie zaznaczając swoją autonomię i pewnosc siebie a Himiko tylko dalej się w niego wpatrywała bez wytchnienia.
- Proszę Dekuś wiesz że będę wtedy bardzo zadowolona
Mówiła to przybliżając się do niego i przytulajac by czuł jej ciepło. Izuku walczył tak dalej pokazjując wszystkim że to on tu będzie dowodził w akompaniamencie wspierających go spojrzeń i uśmiechów. Włąśnie to on tu dowodzi
Pokarze to całemu światu że to swiatu rządze
Po pięciu minutach
- Jak wysoka ma być ta choinka?
Westchnął Izuku pokonany przez kocie oczy swojej ukrytej miłości o której praktycznie wszyscy z oczami wiedzieli nie licząc wspomnianego obiektu uczuć. Wiedzieli że to tak się skończy. Izuku ngdy nie wygrał z jej błagalnym spojrzeniem i wiedzieli że będą musiali mu pomuc w tym by ktoś go nie złapał
- NIech będzie mniej więcej do końca sufitu. Oczywiście żywa a po tym ją udekorujemy razem. Wcześniej razem i Sui i Uraraką udekurojemy całą bazę
Wszyscy westchnęli na wizję pracy. Co niby więcej mogli zrobic. W końcu nie mają gdzie inndziej spać.
- Dobra ale niech max i ksiądz z wami zostaną by wam pomuc
Wskazał Izuku na tą konkrentą dwójkę. MAx jeśli by się przeziębił z astmą nie dałby nam życ a Rydz jest wiekowy co sprawia że leczenie go byłoby upierdliwe a potrzebujemy go do zbierania pieniędzy.
-Młodzieńcze dlaczego mam tu zostać. Bo jestem stary?
Zapytał z lekkim gniewem misjonarz który ukradł kilkaset miljonów a w daninie dostał nowe samochody. Gdyby Midoryia tylko wiedział jak to jest opłacalne poszedłbym na tę fuszkę już dawo temu. Wtedy się uśmiechnął i odparł
- Ależ ojcze przecież niedługo kolendy. To nie profesjonalne nie przybyć do wiernych i nie dostać zapomogi
Oczy męszczyzny od razu rozbłysły dolarami niczym w kreskówkach a na jego twarzy wpełzł wielki uśmiech. Wizja gotówki w ekac ucieszyła go niczym wizja wielkiego obiadu jaki zapeniała mu jego była pozycja.
- Masz stu procentową racje. Te pokolenie jest takie mądre
Pokiwał głową i nagle z kuchni wyszedł zirytowany Leonardo. Nie widzieli go tak zdenerwowanego od momentu kiedy ktureś z nich znalazło powturkę programu w którym jego restauracjia i kuchnia została obsmarowana od gury do dołu. Wtedy własnie spiner prawie stracił wszystkie zęmby co było niebezpieczne dla niego. Mógł w końcu nie puszczać Magdy upierdolonej kuchni Gesler
- Skoro wyruszacie po zapasy ktoś musi się udać w najniebezpieczniejszą wyprawę jaką kiedykolwiek przeżyliście.
Wszyscy wpatrywali się w niego zaciekawieni. Co jest tak niebepiecznego że nawet sam Leonardo człowiek który był gotów żucić się na całe UA byleby zdobyć upragniony przez siebie skladnik wzdryga się na samą myśl o tym. To tylko bardziej podnieciło członków ligi znajdujących się w pomieszczeniu.
- Oto wybranych czeka podróż w najniebezpieczniejsze miejsce o tej porze roku
Wszyscy zastanawiali się co to może byc
- Do UA
Powiedział Mustrad dopiero co się budzący po grze w karty a kucharz pokiwał przecząco głową
-Gorzej
Wszyscy myślelili intensywniej aż w końcu po chwili
- Do Tartaru
Stwierdził Max ale znowu zaprzeczył. Z całym trzęszącym się ciałem oznajmił
-Idziecie do Lidla w polce. Kraju gdzie sprzedawane sa najlepsze karpie które sa dla mnie niezbednedo udanej wigili. Mało kto jest w stanie wrucić z tamtąd z tym skarbem. Wielu próbowała nawet ja ale nie raz opłaciłem to bliznami.
I na podtwierdzenie tej tezy pokał nam wielka bliznę na prawej ręce. Wyglądała tak jaby ktos wyciągnął scyzoryk i przejechał mu przez całą długośc konczyny. Niektórzy jak Sui i Fumiko zrobili wielkie oczy . Compres Spiner i Elektro patrzyli z podziwem na bliznę odniesioną w walce a taki Dabi i Tomura mieli twarze wyrażające szok. Czy to dla tego że walczył o jakąs głupią rybę.
Co to za pojebany kraj oni się pytają.
- Na pewno warto tam isć skoro to tak niebezpieczne ?
Spytał się niemrawo Magne a Leonardo tylko się do niej odwrucił i posłał jej spojrzenie którym chciałby się poszczycić nawet nauczyciel matematyki podczas losowania numerka który idzie do tablicy. Od razu skuliła się i się nie odzywała dalej.
- Uwierz mi. Przy tym misje Suitsia squadu to porrany trening
Wszyscy przyjeli to do wiadomości i zaczeli się zastanawiać co zrobić. Musieli udać się po choikę którą zażyczyła sobie Toga oraz po karpia do polskiego lidla co ma być podobno tak niebezpieczne co infiltracja UA będac ubranym w spodenkach do kompania i bez przygotowania w końcu Izuku powiedział.
- Dobra mam plan. Dabi Shigaraki Spiner Elektro Mustrad i Fumiko lecą po karpie ponieważ najlepiej poradzą sobie z tłumem ludzi. Za to ja Compres Shoto Twice oraz Magne pójdziemy po tą cholerną choinkę. Za to Uraraka Toga Toru Sui będą dekorowały razem baze a Kuro i Leonardo zamą się jedzeniem. W końcu to ma być udana wigilja.
Wszyscy słuchali uwaznie szukajac tylko preteksu do sprzeciwu i kiwali powoli głowami. W końcu to nie było głupie ale musiało być ale.
- A dlaczego my nie mojdziemy po drewno a wy po karpia? Co Midoryia?
Izuku się tylko uśmiechnął i spojrzał na piromana wzrokiem odezwij się jeszcze raz a wywalę za drzwi na zbity pysk idioto. Podszedł do starszego kruczo włosego nastolatka i poklepał go po ramieniu.
- Oczywiście mam puścic piromana człowieka który ma quirk który niszczy wszystko czego dotkinie palczami niekontrolowane źródło energi które wybucha kiedy chce oraz chodzącą komorę gazową i dziewczynę która tworzy instrumenty prosto do lasu zamiats kogoś z super siłą mocą lodu dzięki której moza coś przesilizgnąć oraz możliwością kompresji wszystkiego do lasu pełnego łatwopalnych drzew . Prawda?
Ten zamilkł i się już nie odzywał przez co Izuku poczuł się jak zwycięsca. Zaczęly się przygotowania do akckji ratowniczej oraz przejęcia własności państwowej. Po trzydziestu minutach ruszyli w nienane przez portale jakie przygotował dla nich barman ligi.
Nie wiedzieli że to będzie przygoda równa władny pierścieni
Pov parking lidla
Lekceważacy zagrożenie członkowie ligi na czele z foralnym przywódcą stanęli naprzeciwko sklepu po drugiej stronie parkingu. Żadne z nich nie uwierzyło w opowieśc o tłumie samochodu oraz tłumie ludzi przed sklepem tylko po to by dostać upragnioną rybę.
Jednak zobaczyć to znaczy uwierzyć a teraz można powiedzieć że całą szustkę objawienie walnęło w łep mocniej niż ktokoliwek mógłby przypuszczać. Cały parking był zablokowany samochodami przyjezdnych a wjeście było zablokowane przez tłum ludzi wyglądających jakby przygotowywali by się do bitwy.
Wszyskich uderzyła jedna myśl Leonardo chyba nie kłamał
- No to ludzie wychodzi na to ze czyeka nas mały wyścik
Stwierdził z zadowolonym uśmieche Dabi a reszta się uśmiechnęła. Co tacy zwykli cywile mogli by im zrobić. Zaczęli się przedzierać przez tłum co nie było takie proste. Było tam koło tysiąca jak nie więcej ludzi i wszyscy tylko parli do przodu na oślep.
Po chwili Shigaraki podszedł do jednego z przechodniów i puknął go w rękę. Był to łysy facet w szarej bluzie i dresowych spodniaz n czarna L w kułeczku. Widać było że był bardzo wysoki nawet jak na tutejsze standardy oraz całkiem umiesiniony nawet jak na quirkowe standardy. Możliwe było ze pod tym względem doruwnywał muscularowi który obecnie jest w więzieniu.
- Czego chcesz lamusie ?
Spytał agresywnie męszczyzna na co Shigaraki od razu się zirytował. Jakiś byle osiłek nie bedzie orażał lidera nagroźniejszej organizacji przestępczej w japoni bez konsekwencji ale teraz musi zachować spokuj. Jest wsrud ludzi. Dabi oraz reszta oczywiscie parsknęli na ten komentarz co jeszcze bardzie zirytowało Tomurę.
- Chcę wiedziec kiedy otwierają
Łysy facet tylko się na niego spojrzał przygotowany do ataku tak samo jak lider ligi. Wpatrywali się w siebie czekajac na pierwszy atak a z tego co zobaczył Tomura quirk tego faceta opierał się na wzmocnieniu siły bo umysłu ten ktoś na pewno nie miał.
- Gówno cię to obchodzi emo frajerze
Odpowiedział głos za osiłka a Dabi nie wytrzymał i zaczał się śmiać otwarcie na co rzyłka się napięła. Powiedział to niski blondyn w niebiesko szarym dresie mniej więcej wzrostu Izuku. Z tego co było słychać był najmadrzejsza osobą w tej grupie.
-Dobrze mu pocisnalęś stary
Za to pojawił się po chwili kolejny członek tej paczki czyli łysy facet w zielono pomarańczowym dresie. Średni w tej grupie pod względem wszystkiego. obie grupy patrywały się w siebie z wrogimi spojrzeniami obiecującymi walkę do krwi. Nikt nie chciał ustapić więc Dabi spytał się jeszcze raz
- To dla czego market jest zamknięty?
Spytał z wyraźnym ostrzezeniem w głosie ale trójka tubylców to zignorowała i dalej patrzyła na nich nieprzychylnie. Zaczęli się patrzeć na siebie az w końcu najmniejszy z nich czyli prawdopodobnie lider odpowiedział
- A co ty słoik że nie znasz lidla na grochowie? Wiadomo ze zamknięty bo karpia przywożą bo dziś wigilija a trzeba kupić na ostatni skok.
Lokalni ludzie spojrzeli na nich nieprzychylnie a członkowie ligi byli zirytowani. Powiedzenie słoik było dla nich niczym plaskacz w twarz. Szczególnie powiedziane ze strony takich debili jak ci przed nami.
- Może nie jesteśmy stąd- wtedy Shigarai rozejrzał się po okolicy i zobaczył nie najlepszej jakości auto ubrania oraz konstrukcje dzielinicy- ale to chyba dobrze bo przynajmniej nasz portwel nie jest warty ilości waszych punktów IQ co oznacza ze raczej nie stac was na dużo.
Dresiaże widocznie się zezłościli na komentarz faceta z wyraźną suchością ust i wyglądali jakby największy z nich miał już zatakować ale średni go powstrzymał i kazał mu odejść. Zaczęli sę wycofywać Członkowie ligi czuli się zwycięscami ale na odchodne powiedziano im.
- My przynajmniej nie jesteśmy idiotami którzy nie umieją bawić się zapalniczką
Dabi był sfrustrowany ale nic nie powedział tylko razem z grupą przygotowali się do otwarcia bramy. Wszyscy wyczekiwali momentu otwarcia jakby miało od tego zależeć ich życie . Wszyskie zmysły członków ligi się wyostrzyły i w końcu po dwóch minutach ciszy i napięcia usłyszeli
- OTWIERAMY
I zaczęło się a japończyczy nie spodziewali się tego armagedonu. Od razu po otwarci przejścia do piekła tak to zaczęli od razu nazywać przyjezdni wszycy ludzie niczym masa taranowali siebie samych nawzajem. Shigaraki i reszta liczyła że ich wyszkolenie im pomoże ale niestety nic to nie dawało. Kiedy tylko próbowali się uwolnić z uścisku ktoś ich atakował i spychał spowrotem to przedsiąka w którym ludzie się tłoczyli ponieaz obsługa używala jakiegoś dziwadztwa tarczy zeby ich utrzymać w ryzach.
-LEGIA WARSZAWA TO NAJLEPSZY KLUB A KTO NIE WIERZY
I wtedy koło Shogarakiego niczym taran nad nimi przeskoczył największy członek grupy która ich zirytowała i bez problemu przebił się prze tarczę pracowników i ruszył w pogoni do lodówek. Widząc to elektro nie wytrzymał i ryknął
- SKORO ON MOŻETO JA TEŻ. ELEKTRO TARAN
I osiłek ligi całkowicie rozkruszył pierwszą zaporę prowadząca do alejek. Tomura dał sygnał zagazowania wszystkich co mustrad chciał uczynić uwalniajac gaz dokoła . Jednak zanim zdązył uwolnić większa ilośc został zepchnięty na pólki z słodyczami a tutejszy człowiek krzyknąl
- I DOSTAŁ WPIERDOL RAZ DWA TRZY
To nie idzie tak jak powinno stwierdzili wszyscy bohaterowie. Miało pójść gładko po zagazowaniu wszystkich ale jak widać nie szło. Tutejsze osoby to groxiejsi przeciwnicy niż zakładali a to dopiero początek. DAbi i Tomura byli na przodzie tłumu a Fumiko zaczęła przgotowywać się do blokowania przejść innym kupującym by ograniczyć im miejsce i wejścia które Tomura będzie mógł łatwo otworzyć.
W końcu dotarli do lodówek z karpiem i tam zaczęły się rozgrywać najdziwniejsze sceny. Ludzie bez zastanowienia żucili się po ryby a Dabi razem z nimi. Jednak to był błąd bo jak już miał przeskoczyć lodówkę i złapać rybę został złapany za obie nogi i żucony na produkty zwane przyprawami. Spojrzał się na napastnika i był to ten sam facet który ich irytował.
- Teraz masz przejebane
Stwierdził Dabi zapalając obie dłonie a co drugi wyciągnął pałkę teleskopowa i stwierdził
- Chyba ty lamusie. Dostaniesz taki wierdol jak moja bawara na badaniu technicznym
I tak się rozpoczęła wymiana ciosów między dabim a byłym kierowcą bawary. Dabi chciał zadać szybki piekielny cios jednak jego przeciwnik szybko się schybił i uderzył go laską prosto w prawy bok. Po chwili Toya zablokowal cios z lewej strony I wyprowadził prawego sierpowego w głowę przeciwnika na co tamten się nie wzdrygnął i kontynuował natarcie
Jaką on ma moc? Może to wytrzymałośc albo coś w tym stylu.
Dabi nie miał czasu na dłuższe zastanowienie ponieważ musiał skupić się na bójce bo walka by tego nie nazwał. Nie mógł użyć płomieni bo inaczej spaliłby lodówkę choć na rawdę nie chce upokorzenia w stylu że przegra z pierwszym lepszym chuliganem.
W końcu przeciwik pana tosta stracił swoją pałkę a Toya się zaśmiał i spytał
- I co teraz zrobisz bez swojego patyczka ?
Wojtal puczyk spojrzał na swojego przeciwnika z zirytowanym spojrzeniem.
- Spuszczę ci wpierdol stulecia
Wtedy jego czoło zaczęło swiecieć i niczym zwieże ruszył w stronę członka lov który nie mogł się obronić wystarczająco szybko i dostał potężne uderzenie głową prosto w tors które go odrzuciło. Fala odzuciła wszyskich w okół a Toya sapnął z bulu kiedy dresiaż do niego podszedł i spytał sie zadowolony
- I co frajerze teraz zrobisz ?
Dabi uśmiechnął się kiedy Wojtsa zaczął ładować znowu moc i rośmieszony odpowiedział.
-Rozjebę cię jak niemcy brazylie w 2014
To jeszcze nie koniec
W tym samym czasie sybuacja u reszty człąktów nie wyglądała najlepiej. Mustrad był ranny prawie że znokałtowany przez dresiaża równie umięśnionego jak tamten facet w szarej bluzie ale i reszta była równie zła. Dabi walczy właśnie z jakimś menelem Fumiko stara się blokować drogę reszty dziczy i stoi koło gazownika karpie lataja niczym ptaki wszędzie i nigdzie spiner walczy z przypadkowymi udźmi i wygląda jakby przeżył bitwe z zwierzętami a elektor to elrktro.
EW końcu lider zobaczył swoją szansę i w zwolnionym tępie ruszył przez tłum omijając ich niczym pachołki które atakowały go ze wszystkich stron. Musiał zablokować cios przypadkowego przechodznia i oddać mu dwa azy mocniej żeby było sprawedliwie.
Pędząc tak skoczył na jakiegoś karła i odbił się od niego przeskakując tak w koncu dotarł do okduwki i chwycił znajdujące się tam ryby i dał znak spinerowi by ten go wydostał za pomocą liny do której się przyczepił co zrobioo.
Niczym podczas ratowania kogoś z morza ciagnięto go ku wolności kiedy Tomura trzymał ryby niczym skarb wagi państwowej od którego zależy zycie miljonów. W końcu dotar do swojego towarzysz który miał juz podbite oko a koło niego była Fukiko z trzymającym się jej Mustradem
- Jak widzę wy też najlepiej nie wyglądacie
Wszyscy skinęli głowami i zobaczyli że elektro zjawił się koło nich. Też miał podbite oko i wybitego zęba oraz krew na prawej dłoni. Cały stał uśmiechnięty jakby przezył najlepszą przygodę w swoim życiu co biorac pod uwage jego miłość do walki może być prawdą.
- Kocham ten kraj ale teraz spadajmy.
Wszyscy skineli głowami kiedy jedyna przectawicielki płuci zeńskiej spytała się
- A co z dabim?
Powiedziała zatroskana Fumiko a wszyscy spojrzeli na nią uśmiechnięci. Od dawnna wszyscy w lidze ich shipują i czekają jak będa razem niczym popierdolona parka która się kłuci i godzi kilka razy dziennie. A pula zakładów w ciąż rośnie
- NIe martw się walczy z ludzimi o swojej kategori inteletkualnie. Nic mu nie będzie
Wszyscy pokiwali głowami i ruszyli w stronę barykady którą szybko rozwalili nie czekając na grzankę dalej wymieniającego ciosy z zielono ubranym dresiażem który uderzła go głowa a temten parował to odniem i ciosami w tółw. Walczyli nawet porządnie biorąc pod uwagę charmidel wokół nich.
- Dobra szybko bo będziemy mieli przejebane
Niszcząc przeszkode już widzieli wizję wyjścia ale niestety czekała ich zła wiadomośc pponieważ przed nimi pojawiła się dwójka dresów którzy byli towarzyszem łysego walczącego z ich przyjacielem. Oczywiście Shigaraki do tego sie nie przyna lae zawsze
- Co wy tu robicie z naszym karpiem?
Spytał niższy z podstepnym wzrokiem czekając na reakcje lov. Tomura wyszedł na pżód oddając siateczkę z rybami spinerowi i niczym dumny lider oznajmił wrogowi.
- Uważaj kurduplu bo inaczej poznasz czałą potęgę ligi złoczyńców
Ten uniósł brew i odpowiedział lekceważonco
- Panie ja znam tylko ligę mistrzów a na zawdników barcelony nie wyglądacie. A teraz oddawaj karpia albo speison spusci wam wpierdol
Spojrzał groźnie na lov ale tamci się nawet nie poruszyli. Przygotowali się do walki w koncu nie mają szans z wyszkolonymi wojownikami . Już elektro i spiner mieli się żucić na na dwójkę dresiaży ale nagle uslyszeli dźwięk ciosu i po chwili jaszczurka była nieprzytomna a przyczyna tego był facet w niebieskim dresie który wcześniej znokałtował mustrada. Oczywiście zabrał ich karpie
- Gdzie trzech debili się bije tam Cieślak korzysta. Na razie frajerzy raz dwa trzy
Ich niedoszli przeciwnicy spięli się a wyższy wysyczał przez zęby
- Cieślak
Tomura spojrzał się na mniejszego i szybko wymyślił dobry pomysł który może pomuc obu drużyną w obecnej sytuacji a może i przyszły sojusz bo na swiętych to oni nie wyglądają. W końcu to wojna
- Znacie tego idiotę
Spytał Sigaraki wskazując na gościa z reklamówką walczacego teraz elektro który atakował na oślep a tamten robił tylko uniki. Oboje pokiwali głowami z irytacji i zaczęli mówić
- To najgorszy kondon na rejonie. Nienawidzimy go
Tomura sie diabolicznie uśmiechnąl i zaproponował niedoszłym adwersarza mały układ który mógłby obie strony udobruchać
-Wy pomorzecie nam go pokonać a my damy wam częsc naszych karpi
Namniejszy zaczął rozmyślać- Ciślak dostanie wpierdol a my dostaniemy karpie o ile nas nie oszukają- zaczął pocierać obie ręce o siebie i z zadowoleniem oznajmił
- Idealnie do boju spejson
Wielkolud od razu rszył do przeciwnika i wymieżył cios którego się nie spodziewał i od razu poleciał na lodówki. - O wy kondomy- Powiedział przeciwnik ligi i ziomeczków jak siebie nazywali dresiaże co było smieszne dla japończyków. Wszyscy atakowali biednego pawła i po dwóch minutach leżał cały poobijany
- I co z nim zrobimy
Spytała się fumiko a Walowi do głowy przyszedł wspaniały pomysł. Nachylił się do Tomury i powiedział mu go na ucho na co ten się zaśmiał. Po kupieniu karpi i podzieleniu łupów zabrali irytującego lokalsa do niedaleko znajdującego się lasu i zaczęli poarbowali mu włosy w kolory poloni warszawa czego obcokrajowcy nie rozumieli ale spoejson im wyjaśnił że to tak jabky nazwać mamę kurwa w jej obeności.
Okazało się że w tym kraju nie było za dużo herosów ponieważ lokalne prawo trzeba było egzekfować osobiście niczym w sredniowieczu bo było rajem dla drobnej przedsiębiorczości. Tomura to z chęcią zapamiętał aż kiedy się mieli rostać Walu spytał
- A u was się znajdzie miejsce dla wędrowców
Ci po tym jak polubili dresiaży i wspunilne upokorzenie ich wroga oraz zniszczenie jego auta pokiwali głowami i kazali otworzyć portal do bazy. Wiedzieli jedno impreza będzie gruba.
Pv las
Izuku Midoryia był lekko zestresowany. Wiadome było ze miał potencjał na stanie się największym złoczyńcą na świecie ale chodzenie nocami po lesie napawało go niepokojem. Pewnie to przez chorory które oglądali wszyscy razem podczas wieczoów filmowych w lidze.
Całą drużyną zaczeli wypatrywać nawiększego i najpiękniejszego drzewa jakie kiedy kolwiek mogli znaleść. Szukali dobre dwadzieścia minut. Śnieg padał mróz był wszędzie obecny a iytacjia pogoda tylko rosła u wszystkich ne licząc Shoto Todorokiego mającego quirk regulujący temperature ciała.
W końcu ją dostrzegają. Idealną choinkę która zadowoli wszystkih w Lov. Ruszyli co prędzej w jej stronę ale jednak ktoś stoi im na drodze. Jest to renifer z czerwonym nosem patrzącym na nich jak na potwory z rządza krwi.
Chcieli go już ominąć aż przemówił
- Nie przejdziecie podłe kanalie. Obrońca świąt wam nie pomorze
Wszyscy wytrzeszczyli oczy spojrzeli po sobie. Nagle Magne zaczęła się śmiać na cały głos i zaczęła podchodzić do zwierzęcia i powoli głaskała na co ten warczał.
- Och mustrad chyba dał nam za mocne marsjanki bo słyszymy jak renifer gada.
Zanim się zorjętowała renifer się odwrucił do niej tyłem i uderzył ją z całej siły prosto w brzuch po cyzm poleciała w stronę stwoich towarzyszy. Wszyscy sapnęli z zdziwienia i przerażenia i zastanawiali się czy przypadkiem czegoś nie brali.
Nie co dzień gadające zwierze nokałtuje gorylice.
- Kim jesteś? JAk to możliwe ze gadasz?
Renifer ryknąl i zaczał chodzić dokoła wyznaczonego koła oraz mamrotał coś pod nosem tak że tego nie słyszeliśmy. W końcu jego nos zwiększył czerwień aż była tak intensywna jak światło latarni.
- Jestem rudolf opiekun lasu. A wam nie pozolę zabrać sosny królewkiej
Członkowie tylko zmrużyli oczy i przygotowali się do walki. Twice skopiował shoto oraz Midoryie oraz zaczął cucić magnę. Kompres szukał tylko okacji by rzucić kulą wypełnioną jakimś wrednym zwiąskiem chemicznym a Todoroki przygotował ogień a Izuku cień. Rudolf się tylko zaśmiał i skupił energię w rogach mówiąc
-Pokazcie co macie złoczyńcy bo inaczej dostaniecie świąteczną ruzgę
Wtedy fala udezeniowa została uwolniona i wszyscy zostali odepchnięci do tyłu.Wszyscy zaczęli się zastanawiać czym do cholery był karmiony ten zwierzak że ma taką moc. Wtedy Izuku wapdł na całkiem podstępny pomysł który reszcze się nie spodoba
-Compres daj mi siekiere
Szepnął do swojego towarzysza a ten spod maski wyczuł że ten plan nie będzie najbezpieczniejszy ale co innego mieli zrobić. Ten renifer spokojnie będzie walczył dalej a oni nie mają na to czasu. Więc kiwnął głowa i podał swojemu szefowi siekiere.
Wtedy zielono włosy zabrał swój oręż i zaczął biec na przeciwnika. Uwolnił on kolejny podmuch energi ale nic to nie dło pponieważ siekiera została już żucona i wbita w korę przez co drzewo się zachwiało. Renifer się zirytował i ryknął.
- JAK WAS ZARAZ DOPADNĘ TO NAWET LEŚNICZY WAS NIE POZNA
I ruszył galopem na ligę czyli na deku a resta piłowała drzewo puki mogła. Izuku ledwo dawał radę wykonywać uniki a reszta tylko się modliła by furiat nie zwrócił uwagi na nich. W koncu dlaczego tyle zachodu o byle drzewko w lesie?
W końcu przewrucili li a zielono włosy sapnął z ulga ponieważ miał już przeciety bok oraz podbite oko. Nikt mu raczej nie uwierzy ze gadający renifer spuścił mu takie lanie w wigilje więc musi coś wymyśleć. Strażnik lasu tatrzył oniemiał aż wydał odgłos.
- DZIECI LASU PRZYBĘDŹCIE DO MNIE. SPUŚCIE WPIERDOL TYM SKURWIELĄ
I wtedy wszystkie zwierzęta zamieszkujące okolice zaczęły przybywać do miejsca gdzie niedawno była piękna choinka. Były tam kruki jelenie sarny łosie a nawet bóbr oraz niedźwiedź się trafił. Członkowie lov stali sparaliżowani aż w koncu Izuku wystąpił powoli i powiedział.
- Przepraszam raczej nie wystarczy żebyscie nas nie zabili
Rudolf pokręcił głową przeczącą i wtedy wszyscy dostali sygnał. Shoto zaczął produkować lód żeby taszczył drzewo a raczej żeby się ślizgało do portalu. Magne oraz twice chwycili je po bokach a compres tylko szykował przeszkody.
-SPIERDALAMY
Krzyknął Izuku i wszyscy zaczęli pchać drzewo. Zwierzęta już się na nich żuciły więc pościg się rozpoczał. Compres żucił swoimi kulkami z których pojawiła się zasłona dymna podrażniajaca oczy a Deku używajac cienistych macek atakował przeciwników.
Uviekając tak przed zwierzętami spragnionymi ich krwi w końcu dotarli na zobczę ale niestety nie było już ucieeczki od tego. Przygotowali sie najgłupszego pomysłu jakiego mieli i to zrobili. Używi drzewa niczym sanek i zaczeli zjeżdzżać nim z góry.
- KIEDY TEN DEYM ODBIERZE
Waknął Shoto zestresowany widokiem pędzącego za nimi niedźwiedźa oraz innych zwierząt. Tworzył on konstrukcje lodowe ale były one szybko niszczone ze względu na mase przeciwnika. Compers dalej żucał podrażniającym proszkiem a Izuku strzelał czarnymi kulami ale rudolf i paczka byli nieugięci. Biegli za nimi wciąż bez zmęczenia.
W końcu ktoś odebrał i powiedział.
- No jak tam chłopaki idzie wam zabieranie choinki.
Spytała niewinnie Toga nie będąca gotowa na odpowiedź. Izuku szybko zacisnął rękę wogół urządzenia bojąc się ze je połamie z złości i krzyknął.
- HUJOWO A JAK MA IŚĆ> GONI NAS PIEPRZONY RENIFER Z PRZYJACIÓŁMI
Przez chwilę nikt nic nie odpowiadał z drugiej strony aż po chwili wszyscy usłyszeli parsknięcie oraz duszący śmiech blondynki.- HAHAHHAHA- Tylko to zirytwoało obecmie uciekających ludzi aż Shoto warknął
- POWIEDZ KURO ŻEBY OTWORZYŁ TEN PIEPRZONY PORTAL
Toga tylko się śmiała dalej a zwierzęta jakby zaczęły coraz bardziej się przybliżać przez co jeden prawie złapał zielono włposego za rękę. - KURWA TOGA- barknął Izuku odcinając łeb potworobi który wczesnej był sarną.
- Dobrze fast foofy już wam otwieramy
I przed nimi otworzył się fioletowy portal. Choibnka zaczęła przez niego przechodzic aż w końcu wszyscy byli w środku bazy przy okazji wpuszczając tone śniegu do środka. Deku szybko odwrucił się do wyłomu i żucił siekierą w biegnącego do nich niedźwiedźa a wszyscy nie będący na wyprawie sapnęli z przerażenia.
- Czy to niedxwiedź?
Zapytała hagakure ale nik jej nie odpowiedział ponieważ Izuku szybko krzykbnął
- ZAMYKA JUŻ TO BO INACZEJ BEDZIEMY BUFETEM DLA NICH
Więc Kurogiri szybko zaknął przejście w ostatniej chwili ponieważ niejaki ródolf miał już wchodzić do bazy złodzieji ale została mu ucieta głowa. Wszyscy uciekający byli zadowoleni na ten widok a Shoto wstał i złapał za trofeum.
- W sumie zawsze chciałem mieć wypchanego wierzaka
I wszyscy zaczeli zajmować się dalszym deokorowaniem całej bazy. Shoto chciał wypchać głowe nieodległego przeciwnika który prawie nadział go na rogi w czym pomagał mu usatysfakcjonowany compres. MAgna z Izuku ustawili choinkę do pionu a osoby będące w bazie zaczęły ją dekorować.
Po godzinie przybili wojownicy spod lidla z dwoma nowymi kompanami. Wszyscy byli pobijani zmęczeni ale szczęsliwi z wygranej potyczki. Shigaraki miał rozciętą wagę oraz rozerwanu prawy rękaw. Mustrad był praktycznie chodzącym trupem ledwo chodzącym. Fumiko była cała zdyszana poniewaz to ona ciągnęła za sobą owego trupa a Elektro nie posiadał już zemba ale zyskał sine oko. Spiner został przebrany za renifera przez resztę osób a dwoje nowo przybyłych udzi było zakrwawionych po bitwie
- Przybyliśmy zobaczyliśmy ukrawdliśmy
Powiedział Tomura żuczając karpia którego przechwycił Kurogiri. Wszyscy ludzie ruszyli w strone kanapy i legli pokonani na nich. Leonardo wyszedł w tym samym czasie z swojego krulestwa i spojrzał na drużyne złotego karpia z usmiechem na ustach i się sptał.
- Jak widzę lokalsi dali wam w kość
Dwoje nowo przybyłych i nieznanych dla innych ludzi spojrzało na niego i powiedzieli- Jak żeby kurwa inaczej mordo- I tak znowu legli na spofę. Kucharz pokiwał głową i spojrzał na lidera ligi który wyglądał jaby wrucił z piekła. Ten oznajmił
- Już nigdy kurwa karpia. Od dziś przechodzę na wołowinę
I po tym wszyscy ruszyli do swoich zadań będąc zadowolonych z dobrze wykonanego zadania. W końcu o godzinie 19 wszyscy byli gotowi do odbycia wigilji. Wszyscy zaostali przebrani w bardziej formalne ubrania tak żeby podkreślić wagę tej uroczystości.
Ale oczywiście to nie byłaby liga złocyńców bez czegoś mocniejszego więc od razu bimberek poszedł na stół razem z wódką wybraną przez przybyszy z Polski. Walo walasik juz po godzinie leżał przklejony do ściany i pomazaną twarza. Ksiądz rydz głosił wszem i wobec jak to ważne jest pić krew jezusa w takich uroczystościach więc ochoczo ją popijał powoli tracąc swiadomość.
Shigaraki kłucił się z Izuku o to czy w sylwester zrobić wielki pokaz ogni w Tokio czy lepiej po prostu spalić całe UA do gołej ziemi . Oczywiście wszystko z wizwyskami. Maxs razem z Hagakure Sui oraz Mustradem grali w Twistera. No może raczej próbowali bo walka z grawitacją nie szła im najlepiej i juz wszyscy się przewracali.
Compres zabawiał Twica magicznymi sztuczkami będąc dumny że posiada tak wiernego widza jak on. Elektro oraz speison chcieli udowodnić które z nich jest najsilniejsze więc grali w najmana co skończyło się obustronnym nokautem.
Za to Toga I Shoto ubierali pjanego spinera w kostium renifera wtykajac mu na nos orginalną czerwoną protezę oraz natruralne nogi czemu przyglądała się Uraraka dusząca się na ten widok. Leonardo stał dumny z przygotowanych dań. Kurogiri rozmawiał z Fumiko az w końcu coś do niej dotarło. Było za spokojnie jakby kogoś brakowało
-KURWA GDZIE DABi
Kuro i niektórzy się na nią spojrzeli aż uświadomili sobie ze nigdzie nie ma spalonego. Wtedy niejaki spejson wstał i dopowiedział- Kurwa gdzie Wojtas- Wszyscy zaczeli panikować aż Izuku wpadł na pomysł by otworzyć portal do lidlem. Czekali az ktoś wejdzie aż w końcu pojawiły się dwie postacie.
Jdneym z nich był poparzony Wojciech pucyk z sinym okiem oraz przypalonym dresem widocznie obolałym a koło niego Dabi kulejący z drzacymi rekąma. Obj byli przemęczeni pobijali i zirytowani. Spojrzeli na wszystkich jakby mieli za chwilę się na nich żucić i warknęli zgodnie razem co było dziwne biorąc pod uwagę ze wcześniej się razem bili.
- W zrdajcy jedni. Zostawiliście nas na tym pobojowisku całkowicie samych. Czy wiecie lie siły ma wkurzony dziadek z meatlowąclaką
Wszyscy patrzyli zaciekawieni na jego opowiesc. Niektórzy nie mogli powstrzymać uśmieszków inni po prostu patrzyli zszokowani a niektórzy po peostu spali w najlepsze i byli przebierani za gadorenifera.
- NA TYLE BY WYBIĆ ZĘBY
I tu wojtas na dowód pokazuje usuniętą jednykę . Wszyscy patrza na nich w milczeniu az Tomura nie wytrzymał i ryknął śmiechem kuląc się na krześcle mówią z przewami- I ii i jakieś dzz zziadet ci to zrobił- Pytał niewyraźnie pełny robawienia. Dabi i wojtas chcieli już do niego pojejśc ale Izuku wkroczył i powiedział
- Panie i panowie. Wigilia to czas opłatka i karpia. Nie mozna ze sobą walczyć bo tego zakazuje jakże ważna tradycja.
Wszyscy skinęli mu głowami ale dwoje zirytowanych ludzi nadal patrzy na Shigarakiego z mordem w oczach ale Midoryia nie przypomniał najważniejszej zasady swiątecznej
- A to wszystko w towarzystwie naszego ulubionego poety Adama Mickiewicza
I wtedy wyciągnał wspomnianego poetę i pół litra jego mądrości na co oczy nowo przybyłych się zaświeciły jak nos spinera po transplantacji na czerwoną latarnie. Spojrzeli na siebie i po chwili złapali kopalnie wiedzy i podeszli do baru mówiąc
- Taką lekture to się rozumie
I cała reszta wigili poszła w zapomnienie błogiej duszy. Ponieważ nawet Kurogiri sobie pozwolił a rano wszyscy się zastanawiali jak to możliwe że posag świętego mikołaja będący w centrum tokio znalazł się w bazie złoczyńców i dlaczego wszyscy sa przebrani za elfy
Koniec
Jak sie podobała szalona przygoda wigilijna. Mam nadzieje że bardzo. Wszystkim życzę udanego karpia ,wypicia krwi jezusa oraz jak najlepszych prezentów. Ja wam dałem jeden teraz.
Powodzenia i do zobaczenia w następnych rozdziałach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top