Rozdział 15
MARATON #2
Pochylona czcionka w tekście to myśli bohatera.
POV Loki
[...] Żałuję każdej chwili spędzonej w twoim towarzystwie, każdej sekundy poświęconej tobie! - z każdym jego słowem płakałem coraz bardziej. Czemu to tak cholernie boli...
W pewnym momencie zamieniłem się w niewielkiego smoka. Waważyłem drzwi i poleciałem w nieznanym kierunku. Gdy szybowałem kilka razy zachaczałem skrzydłami o ściany co kończyło się niezliczonymi upadkami. Łzy zamazywały mi widoczność, leciałem na oślep. Wtem znalazłem się w wielkiej, dwupiętrowej hali z kapsułami rtunkowymi. Musiał to być hangar. Rozglądnąłem się za ustronnym miejscem, takim, w którym pozostałbym niezauważonym. Moją uwagę przykuły metalowe podpory blisko syfitu. Było tam ciemno, więc... idealne miejsce dla takiego potwora jak ja. Znów wodospad na moich policzkach. Czemu to tak boli!? - pytałem się w myślach. Wzleciałem do góry i przycupnąłem na belce, dalej pod postacią smoka. Szpony tylnych łap zaczepiłem o jej krawędzie. Ogon natomiast owinąłem pare razy wokół niej, bym nie spadł. Przednie pazury wbijałem sobie w ramiona, żeby chociaż na chwilę o tym zapomnieć. A więc takie ma zdanie o mnie...Owinąłem się szczelnie skrzydłami, oplatając nimi moje ręce, plecy i głowę.
Siedziałem tak... już nie wiem ile. Kompletnie straciłem rachube czasu. Może to było kilka sekund, minut, może godzin. A może i kilka dni. Nie wiem. Wiem tylko jedno... nie zapomne tak szybko TYCH słów. Postanowiłem uciec...
POV Thor
Trzy godziny, tyle zajęło mi wpatrywanie się w bliżej nieokreślony punkt przed sobą. Dzisiaj ewidentnie dużo się działo. Przez ten czas ciągle rozmyślałem. Chyba naprawdę zabardzo naskoczyłem na Lokiego. Powinienem go wysłuchać.
Położyłem się na materacu i znów... gapiłembez celu w sufit. Miałem już udać się do słodkiej krainy snów lecz Psotnik wysłał mi wiadomość telepatyczną.
- Przepraszam cię za wszystko. Niszcze wszystko czego dotknę. Nie powinienem... Tesseract jest w walizce w szafie. Klucz do niego schowałem w trzecim od prawej strony płaszczu. Wiem, że pewnie nie chcesz mnie widzieć na oczy, więc... nie zobaczymy się, już nigdy. Będe tęsknić. Pozwoliłem sobie wziąć nasze wspólne zdjęcie z półki... na pamiątkę. Jeśli też chcesz coś mieć na twoim łóżku, pod poduszką zostawiłem ci prezent. Zostawiłem go przed naszą kłótnią, to...
Podniosłem poduszkę i zobaczyłem...
... to album z naszymi wspólnymi zdjęciami z dzieciństwa. Sam go zrobiłem...
Samotna łezka pociekła po moim policzku.
...jeszcze raz przepraszam. Żegnaj.
- Przepraszam. - wyszeptałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top