rozdział 49

Pv deku

Wchodzę do alejki w której toczy się walka między bohaterami i moimi znajomymi przeciwko Stainowi i jaki widok zastaje. Pięciu nawet pięciu ludzi na raz nie może sobie poradzić z tym paraliżującym dupkiem.

Rozumiem tenye bo to po prostu idiota który leciał w tej walce na żywioł a jego plan opierał się na jak się uda to się uda .  Rozumiem Hagakure która nie może używać swoich dodatkowych quirków światła i impulsu bo by się wydało że z nami współpracuje. Nawet ten bohater ma wytłumaczenie bo to po prostu jest słaby .

Za to taki Todoroki i bakugo powinni sobie poradzić. No bakugo muszę przyznać z bólem ze słaby nie jest bo posiada OFA i te swoje wybuchy co stanowi że jest groźnym przeciwnikiem. Shoto za to ma dwa quirki podrasowane przez AFO więc ten to już idiota.

Gdyby chociaż się razem postarali to dali by mu rade a nie. Teraz to ja muszę za nich ogarnąć ten burdel pod nazwą wykończenie Zabójcy herosów i pilnowanie by nikt nie zginął bo media by mnie zjadły. 

A przy okazji Shigaraki marudziłby ze zawaliłem a tego nie chce mi się słuchać. 

- Tenskiniście?

Zadałem pytanie i wszyscy spojrzeli się w stronę moją i Tokoyamiego. Uparty ptak nie chciał mnie zostawić ani na chwilę bym czegoś według niego nie kombinował. To oczywiste ze kombinuje ale ten ćwok nawet nie ogarnie kiedy będzie po nim.

Tenya i bohater patrzyli na mnie zdziwieni że ktokolwiek jeszcze przybył tutaj by walczyć przeciwko złoczyńcy. Bohater był lekko przestraszony i widać było że czół się upokorzony. to przez niego to wszystko.

Wzrok Lidi wyrażał dezorientacje i jednoczesną frustracje. No tak przecież będę miał powód żeby męczyć go w szkole i mówić że go uratowałem . Do tego przy wszystkich co na pewno będzie dla niego okropnym przeżyciem.

Wiadomo miny Hagakure nie widziałem bo nie mam przy sobie noktowizora a widzialna przy obecnych tutaj nie może być.

Twarz bakugo pokazywała jego cały skumulowany gniew jaki posiadał do tej pory. Widać było że tylko paraliż powstrzymywał go przed rzuceniem się na któregoś z nas.  Nie wiem na którego mnie czy staina trudno to było określić. Obojga z nas miał ochotę zabić w tym momencie. 

Todoroki pokazał mi zadowolony uśmiech wyrażający ulgę tego że przybyłe.


Zrobiłem kilka kroków do przodu ale nikt się wtedy nie ruszał. Oczywiście wspominam o tych których paraliż nie dotyczył czyli zabójcy Shoto i Tokoyamiego. Wszyscy mi się przyglądali a mój aktualny przeciwnik był gotowy na mój atak. 

- No co jest. Tak jakoś ponuro się zrobiło

Stwierdziłem a zirytowanie na twarzy niektórych osób było aż nadto widoczne. W tym momencie Stain i Katsuki mogliby śmiało połączyć siły w walce przeciwko mnie  gdyby nie to że jeden to bohater a drugi złoczyńca.

- Liczyłem na odrobine zabawy staini a ty mnie tak zawodzisz. 

Ten zacisnął palce na swojej broni i spojrzał ostro na mnie. Ledwo dawał radę kontrolować swoje nerwy.

- Pokarze ci smarkaczu gdzie twoje miejsce

Powiedział pełnym gniewu i urazy głosem i ruszył na mnie. Ja za to aktywowałem powoli swoją moc i przygotowałem się do odparcia ataku. Tokayami też szykował swojego dark shadowa ale specjalnie się nie śpieszył.

- Pokaż na co cię stać staruszku

Po chwili był już przy mnie próbując zadać cos z góry ale go zablokowałem .Spróbował zaatakować drugim mieczem po tym jak przeskoczył nade mną ale zrobiłem unik i drasnąłem go ostrzem prosto w obojczyk.

Uśmiechnął się do mnie diabolicznie i powiedział

- Całkiem nie źle ale nadal jesteś za słaby

Znów atakował ale tym razem  bardziej  drapieżnie. Niestety znów mój przeciwnik miał tą przewagę że w nocy świetlista moc jest słabsza a żeby się nie wydać nie mogłem używać ciemności. 

Głupia przykrywka tak mnie ogranicza

Walczę tak i czekam jak ktoś wstanie i mi łaskawie pomoże.  Niestety Stain był przezorny i iał trochę krwi każdego po to by go paraliżować co jakiś czas. Tokayami niby udawa że mi pomaga ale robi to tak ociężale że widać jak mu zależy na moim niepowodzeniu.

Pożałuje ptaszek.

 Coraz ciężej mi walczyć a ten staruch skupił całą swoją uwagę na mnie. Zamiast ruszać na herosów typu Tenya czy ten random całą swoją uwagę poświęca mi. Niby fajnie się czuć doceniony ale nie wtedy gdy mam ograniczone możliwości walki.

Uzbroiłem moje nadgarstniki i zacząłem strzelać w tego skubańca wszystkimi pociskami jakie miałem ale tamten ich unikał biegnąc koło ściany. W desperacji rzuciłem nawet swoimi sztyletami które trafiły go w piętę.

Dobre i to

Stanęliśmy na przeciwko sobie zmęczeni a reszta leżała dalej sparaliżowana i sfrustrowana . Jednak niektórzy dalej się przyglądali i tłumaczyli to tym że chronią nieprzytomnych sojuszników..

- Już po tobie

Powiedziałem zmęczony i wkurzony. Miałem serdecznie dość tej walki. Gdybym mógł używać 100% swoich możliwości Stain leżałby już martwy a tak to męczę się z nim jak głupek bo nie mogę się ujawniać za szybko. 

- Za mało potrafisz. Nie nadajesz się na złoczyńcę 

Wszyscy niezaznajomieni z moim drugim zawodem spojrzeli się na mnie podejrzliwie. oczywiscie ci co byli przytomni bo taki random spał sobie w najlepsze od pięciu minut z przemęczenia tak samo okularnik. Za to Kacchan posyłał mi zabójcze spojrzenia które mówiły.

Masz przejebane.

Wiem jedno zabójca herosów musi zginąć już dziś bo inaczej po mnie.

- Nie pokonasz mnie. Ja mam doświadczenie i trening. A ty co niby masz?

Powiedział pewny siebie Stain. no tak pewność siebie i nie docenienie przeciwnika to pierwszy krok do upadku a ten już go zrobił nieświadomie. Uśmiechnąłem się złowieszczo i niezauważalnie odbezpieczyłem mały pistolecik ukryty w lewym palcu wskazującym i wycelowałem w Tokoyamiego.

Zaśmiałem się diabolicznie. Zemsta jest słodka

- A ja mam tokoyamiego

Wtedy wystrzeliłem w jego stronę pocisk zawierający specyfik powodujący duży gniew. Mustrad nazwał to związkiem berserkera ponieważ powoduje on u ofiary gwałtowny przypływ siły ale i tez niemożliwy w kontrolowaniu gniew. 

Idealne na rodzinne obiady świąteczne i rozmowy o polityce.

Pozdrawiam izuku Midoryia.

Ptak złapał się za szyje gdzie trafiła strzałka i chwilę chwiał się na nogach kiedy ja odpierałem tatki mojego przeciwnika. Jego oczy zrobiły się czerwone tak samo jak dark shadowa kiedy jest w ciemnościach i po chwili upadł na ziemię.

Moment później wydał z siebie przeraźliwy ryk który nawet mi zmroził ciało i nie pozwalał się ruszyć. Działa lepiej niż myślałem. 

Stain spojrzał się na niejakiego króla ciemności a ja szybko ruszyłem się tak żeby nie być w polu rażenia tego potwora jak zaatakuje . Zabójca ruszył na niego i rzucił w niego sztyletem tak by trafić prosto w głowę.

Niestety dla niego potwór się uwolnił i ruszył na niego nic sobie nie robiąc z ostrza lecącego w niego. Po prostu odbiło się jak od ściany w momencie jak leciał w stronę przeciwnika po to by go złapać.

Dark Shadow był wielki jak nigdy . Nawet podczas wczorajszej walki nie osiągał takich rozmiarów. Chwycił przeciwnika łapą i miotał nim we wszystkie strona na co drugi nie mógł nic poradzić.

Przygniótł go do ściany i przejechał przez całą alejkę . Oczywiście był do niej przyciśnięty co sprawiło nie małe zniszczenia. Po tym złapał go pyskiem i rzucił o kosz w którym był bakugo. Niestety tu moja częsć zaplanowana się kończy.

Teraz tylko improwizacja bo nawet nie wiem co zrobić.

Chwyciłem wszystkich leżących sparaliżowanych i wybiegłem z nimi na ulicę w momencie kiedy tokayami jeździł stainem po ścianie. Kiedy śmietnik z przeciwnikiem znalazł się koło mnie wiedziałem że jest słabo.

Chwyciłem telekinezą Zabójcę. Był on cały poraniony i gdzie niegdzie wydać było rany z których leciała krew a lewe oko było wyraźnie napuchnięte. Niestety musi być brutalnie pobity taki jest plan.

Rzuciłem ciałem wroga które złapał Dark shadow chwytając go jak lalkę i zgniatając. Było nawet słychać dźwięk łamanych kości poprzedzone charakterystycznym chrupnięciem.  Kiedy mu się znudziło rzucił nim o auto a ja miałem przygotowaną mieszankę adrelaniny i leków przeciw bólowych.

Potwór spojrzał się w naszą stronę a w między czasie bakugo i todoroki wstali. W końcu mają krew 0 a tamten dziad nie mógł kosztować ich próbek podczas desperackiej walki o życie. Spojrzałem na nich i powiedziałem.

- Dobra ludzie musimy ogarnąć tego potwora bo inaczej zniszczy całe osiedle

Ci pokiwali głową. Jedni bardziej entuzjastycznie drudzy Kacchan mniej. On akurat słyszał słowa złoczyńcy ale nic z tym nie zrobi bo każdy wie że mnie nienawidzi i te zeznania nic nie dadzą w potencjalnej sprawie. 

Dark Shadow ruszy na nas wielki jak nigdy wcześniej a bakugo zaczął używać wybuchów jako odstraszacz a todorki w między czasie zaczął tworzyć pierścień ognia w którym zamknął użytkownika i ten byt. Potwór zaczął powoli się zmniejszać i wszystko szło po dobrej myśli. Złoczyńca pokonany wszyscy cali normalnie niebo.

Oczywiscie nie mogłem opuścić żeby tak było za długo więc dałem cynk Tomurze żeby nomu ruszyło tu dupsko i spróbowało porwać Katsukiego. W między czasie gdy tamci oswajali stwora ja związałem zabójcę bohaterów ale nie za bardzo i podałem mu środek dzięki któremu będzie mógł przez jakieś pięć minut po tym jak się obudzi ruszać się  i uratować Kacchana. 

W końcu został nazwany materiałem na prawdziwego herosa. 

Po dwóciestu minutach wszystko było na miejscu. Tokayami był związany niczym pacjent szpitalu psychiatrycznego w Arkham.  Dziób związany a przy jego brzuchu Shoto świecił by dark shadow się nie uwolnił i nie zrobił rozróby. 

Znowu

Większość ulicy była zdemolowana.

Reszta ludzi stała już o własnych siłach. Nawet przybyło więcej randomów po to by trzymać zabójcę i pochwalić nas za walkę z nim.  Czekam tak jak coś się wydarzy i w końcu się doczekałem.

Pojawił się staruszek który był herosem i kopnął Kacchana w twarz po chwili wydzierając się na niego i jego nieposłuszeństwo. Za nim pojawili się bohaterzy nr 2i 3 . Hawks był zdziwiony i zaniepokojony tym ze mój towarzysz z praktyk siedzi związany ale ja wytłumaczyłem co się dzieje. Pokiwał z zrozumieniem głową i powiedział ze dobrze się spisałem.

Jednak nadszeł czas na niewygodne pytania.

- Czy  Stain mówił do was coś niepokojącego

Widziałem że bakugo chciał już coś powiedzieć. Niestety nie mógł bo ostatnia część planu się rozpoczęła. Wielki skrzydlaty nomu z rana w oku porwał Katsukiego wzbijając się w powietrze . Udawałem przez cały czas że jestem przemęczony i nie mogę latać wiec miałem wymówkę.

Wszyscy myśleli że już po nim lecz Stain się przebudził i zlizał krew potwora który porwał Tapczana. Oswobodził się z więzów i podbiegł do niego zabijając go i ratując blondyna co wszystkich zdziwiło bardzo.

Stanął na przeciwko wszystkich. Endevor już chciał go potraktować ogniem ale staruszek powiedział żeby tego nie robił bo skrzywdzi Kacchana. Dla mnie mógłby strzelać nawet benzyne bym kupił do pomocy. 

Stain zaczął przemowę a ja się upewniłem ze dron sterowany przez Togę i drugi sterowany przez dabiego nagrywają całe zdarzenie.

- Fałszywi bohaterowie. Zakały społeczeństwa które śmią bestrześcić tą piękną nazwę. Pokarzcie na co was stać. To społeczeństwo trzeba oczyścić z fałszywców. Pokarz na co cię stać ęndevor zakało jedna.

I tak mówił a jego aura i to coś czego nie umiem nazwać sprawiało że nie można było się ruszyć. Wszyscy słuchaliśmy bez możliwości zrobienia czego kolwiek . Idealny symbol .

-  Czas was zabić. Szczególnie tego małego zdrajcę

Oj robi się niebezpiecznie. Czas wykończyć dziada. Aktywowałem mały neutralizator mojego koktailu który dał siły mu się ruszać. Zadziałało od razu zabójca bohaterów stanął jak posąg nie mogąc się ruszać a jego oczy poczerniały. 

Szach mat Stain

Po tym wszystkim zabrano nas do szpitala a u symbolu zła stwierdzono zgon poprzez za duże obrażenia i zatrzymanie akcji serca. U Tokoyamiego wykryto narkotyk który sprawił u niego ten szał wiec go uniewinniono.

Jednak ja zastanawiałem się nad tym co będzie dalej. Toga i dabi wstawiają film z przemową Staina wszędzie gdzie się da a ludzie to pokochali i oglądają to.

Liga jest teraz miejscem gdzie wszyscy złoczyńcy popierający ideologie staina lub chcący walczyć i zabijać się zejdą. będziemy dla nich ostoja i możliwością do rozwoju i zemsty. Staniemy się potężni jak nigdy przedtem.

Ciekawe kto do nas dołączy.

Czuję ze to będzie ciekawy weekend.



Pov inne miejsce

Dwie postacie siedzą nad brzegiem morza i oglądając raz po raz filmik z zabójcą bohaterów. Może nie są z japoni ale opanowali ten język ze względu biznesowych w półświadków. W końcu jeden z nich jest jednym z największy przestępców w całej europie.

- Co sądzisz przyjacielu

Jego towarzysz się uśmiechnął do kompana miło i przyjaźnie. W końcu pracują razem kilka lat.

- Jedziemy tam

Odpowiedział pewnie i zaczął pakować walizki

Kim oni są ?




Jak się podobał rozdział?

Kto dołączy do ligi?

Co się stanie z Tokayamim?

Czy bohaterowie zaczną podejrzewać deku?

Kiedy pojawią się dwaj informatorzy?

Co się stanie podczas obozu?

 Na te i inne pytania odpowiem w następnych rozdziałach. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top