rozdział 46
Pv deku
Właśnie przyszedłem do agencji hawksa i z nim sobie gawędziłem aż tu nagle przychodzi Tokayami i na mój widok dostał wytrzeszczu oczu jakby wygrał na loterii albo zobaczył martwe ciało w swoim domu i po chwili usłyszał syreny policje.
- To ty pewnie jesteś Tokayami mam racje
Powiedział bohater nr 3 a tamten się jakby nagle obudził z transu. Ale on się boi.
- Tak jest proszę pana
Hawks się roześmiał
- Ciągle proszę pana. Nie jestem aż tak stary
Posłał nam pokrzepiający uśmiech. Kurde gdyby nie był herosem to nawet bym go polubił. Trudno tego nie robić ale jak mus to mus.
- Dobra plan wygląda tak idziecie zanieść swoje rzeczy na 48 piętro tam macie pokoje. Kiedy to zrobicie idziemy do sali ćwiczeń bym mógł dokładniej poznać wasze moce
My pokiwaliśmy głowami i ruszyliśmy w stronę windy. Ptak wyglądał niepewnie wchodząc ze mną do środka jakbym miał zaraz go ogłuszyć obedrzeć z piór i zrobić z niego rosół. Kiedy drzwi się zamknęły zaczęła się nasza rozmowa.
- Co tu robisz?
Zapytał się bez ogródek Tokayami a ja posłałem mu kpiący uśmiech
- Jestem na stażu jak ty
Ten się zirytował i zaczął mówić do siebie
- A już miałem nadzieje na odpoczynek od ciebie
Ja się na to zaśmiałem jakby opowiedział mi żart stulecia
- Mój drogi nigdy się ode mnie nie uwolnisz.
Spojrzałem na niego pogardliwie
- Będziesz mi musiał w czymś pomóc
No proszę samozwańczy król ciemności się boi trochę mroku. Ironiczne gdyby wiedział co to prawdziwa mroczna moc już dawno by się mi przeciwstawił a tak to mogę nim sterować jak chcesz.
- W niczym ci nie pomogę
Ja spojrzałem się na niego jak na debila. jeśli on naprawdę w to wierzy to jest większym idiotą niż myślałem a i tak uważałem go za dużego.
- Zobaczymy
Powiedziałem na odchodne i udałem się wprost do mojego pokoju. Porozkładałem rzecz do szafkach i przebrałem się w swój strój bohaterski. Jedyną rzeczą jaka w nim zmieniłem są otwory na skrzydła które tworze. Nie chce mi się łatać kolejnej wypalonej dziury na plecach.
Udałem się na salę treningową gdzie już czekał na nas keigo. Po chwili doszedł też Tokayami i czekaliśmy jak nr3 przestanie się popisywać przed nami i w końcu wyląduje na ziemi. Oczywiście nie mogło się to odbyć bez kilku beczek i salt w powietrzu.
Szpaner ale mu się nie dziwię. latanie jest super.
- Dobra młodzi czas pokazać jak wy umiecie latać
Tokayami się zdziwił ale ja od razu odpaliłem złote skrzydełka.
- Ale jak mam to zrobić
Spytał zdziwiony pan mroku a Hawks go złapał i wzbił się z nim w powietrze
- Twój dark shadow umie się przemieszczać w powietrzu więc i ty możesz
W sumie to nie głupie gdyby zrobił z niego zbroje to mógłby lewitować jak on. Pan ptak zrobił tak jak polecił mu pan nuggets i obtoczył swoje ciało czarnym pancerzem. Nie mogę się doczekać kiedy z powrotem sam będę mógł wykorzystywać mrok przeciwko innym.
I tak minął nam dzisiejszy trening i reszta dnia. Nic nie zapowiadało tego co miało nastąpić za dwa dni a przypominam że rozróba w hotsu miała być za trzy.
Time skip dwa dni później
Przez ostatnie dwa Hawks pokazywał nam jak wygląda mniej więcej praca herosa. patrolowaliśmy kilka razy okolice z nim latając wszędzie i nigdzie . W sumie jest on jednym z niewielu ludzi po tej dobrej stronie których będzie mi naprawdę szkoda zabić.
Miedzy czasie kontaktowałem się z ludźmi z ligi. Uraraka w najlepsze szkoliła się w walce z bliska. Walony leń nie chce jej się działać wiec znalazła dobrą wymówkę i zrobiła sobie wakacje od nas. Shoto za to trenuje z ojcem kontrole płomieni i żali się że tylko myśl o przyszłym zniszczeniu kariery i życia tego bufona powstrzymuje go przed okrutnym morderstwem. Szkoda go też gdybym miał spędzać starz z Katsukim prędzej czy później rzuciłbym się na niego.
Hagakure pisała o sytuacji w Hotsu i nastrojach. Wybrała się do tej samej agencji co okularnik więc bada jego zachowanie. Mówiła nam o tym że ciągle się wymyka po nocach i pewnie szuka zabójcy bohaterów. Z tego co wiem ma się pojawić jutro zabić lokalnego fałszywca więc tam go dopadniemy.
Zastanawiałem się czy nie kazać zrobić czegoś Shinso albo nowemu szpiegowi ale na razie nie byli mi do niczego potrzebni. Na razie
Oczywiście nie obyło się bez posyłania Tokoyamiemu wrednych uśmiechów i dręczenia go bo kim bym był gdybym tego nie robił. Trzeba było go trochę pomęczyć bo rutyna by mnie zastała. Jednak co ciekawe ten już nie reagował tak gwałtownie.
Oczywiście czystym przypadkiem dostałem tajemniczą wiadomość z prośbą o spotkanie gdzie oczywiście w starej fabryce na obrzeżach miasta. Ciekawe od kogo to może być. W wiadomości nie było nic więcej tylko miejsce i godzina spotkania czyli 23 dzisiaj.
Wiadomo że tam właśnie teraz idę bo mnie ciekawi co ta osoba ma mi do powiedzenia. Może w końcu zacznie współpracować . nie wykluczam jedna też możliwości że to zupełnie obca osoba która chce nie wiadomo co.
Jednak ciekawość zwyciężyła
Około 23 znalazłem się na wyznaczonym miejscu był to stary budynek fabryki z wieloma podporami podtrzymującymi dach. kilka. Zastanawiałem się jak to możliwe że to jeszcze nie runęło od rdzy. Wszędzie była ciemność i mało gdzie docierało światło księżyca. miejsce to było na obrzeżach miasta i trudno tu o przypadkowych świadków.
Czekałem jak sytuacja się rozwinie. bardzo mnie ciekawiło kto ma na tyle odwagi lub brawury by się tu ze mną spotkać. Czekałem z dziesięć minut aż z cienia wyłoniła się w czarnym płaszczu a spod kaptura wystawał dziób.
Był to Tokayami
- Proszę proszę proszę czyżby ptaszek chciał pokazać pazurki . A może raczej szpony?
Zaśmiałem się a ten spojrzał na mnie spod byka. Widać ze był zirytowany i pełen gniewu.
- Ściągnąłem cię tu po to by cię powstrzymać
Ja zaśmiałem się w duchu. jak niby on chce mnie pokonać skoro nawet nie był w stanie pokonać słuchawki na olimpiadzie. Już jej bym się bardziej obawiał bo mogłaby zawalić falami dźwiękowymi ten budynek.
- Przed czym powstrzymać?
- Przed tym by złoczyńca taki jak ty nie skrzywdził nikogo już na świecie.
Skąd on mógł się domyślić że jestem złoczyńcą. Niby go szantażowałem ale nie grałem super złola przed nim. Może popełniłem jakiś błąd o którym nie wiem.
- A skąd ten pomysł że jestem złoczyńcą
Ten się zaśmiał co mnie zdziwiło i lekko zaniepokoiło. czyli jest pewny tego co mówi ale gdyby miał dowody doniósł by a mnie policji. Może to tylko jego instynkt
- Bo widzisz izuku podczas walki finałowej poczułem coś dziwnego ale i znajomego.
Zaczął mi tłumaczyć a ja stałem coraz bardziej niepewnie. Czy on umie wyczuwać mój trzeci quirk? Takie pytanie chodziło mi po głowie.
- Poczułem znajome uczucie mrocznego quirka.
Ten zrobił krok w moją stronę ale ja stałem pewnie gotowy do walki. Zacząłem przygotowywać uzbrojenie.
- Takie samo kiedy zdarzył się ten sławny wypadek.
Zacząłem powoli wyjmować mój nóż i uzbrajać nadgarstniki pełne pocisków.
- Jednocześnie poczułem to samo kiedy pewny złoczyńca o pseudonimie villan zaatakował bank w środku wakacji .
Ten zwęrzył oczy czekając na mój ruch
- Oznacza to że jesteś villanem i dziś pogrzebię całe zło jakie wyrządziłeś razem z tobą
Aktywował dark shadowa który ruszył na mnie a ja używając mojej świetlistej mocy odskoczyłem. Niestety jestem w gorszej sytuacji niż mój przeciwnik. Moja moc najlepiej działa w dzień a nie będę używał mocy cienia bo może mieć gdzieś kamerę i to wysłać komuś.
Trzeba przyznać nie źle to wykombinował.
Zacząłem unikać jego ciosów czyli miał za sobą wielki cień który posyłał w moją stronę cieniste pazury. było ich chyba koło dwudziestu ileż można. Ja starałem się rzucać w niego nożami by oszczędzać energię i strzelać z nadgarstników pociskami .
Odbijałem się od kolumn aż znalazłem lukę w jego obronie. Już się do niego przybliżyłem i skupiłem energię w jednym potężnym ataku . Miało to osłabić go i zakończyć walkę jednak ten wydobył z siebie okropny ryk.
Po chwili pojawił wielki cienisty potwór który był dark shadowem tyle że większym i potężniejszym. Tłumaczył nam że jego moc jest silniejsza w nocy ale to już przesada. Mój atak go lekko osławił ale nie zranił poważnie.
Odbijałem się od kolumn żeby nie oberwać żadnym atakiem ale coraz bardziej kończyły mi się pomysły. Skoro jego mocną strona jest ciemność to dlaczego by nie oświetlić go. W końcu obmyśliłem strategie.
Kiedy ten mnie atakował ja szybko odskakiwałem tak by niszczył podpory. Im więcej zniszczy tym szybciej dach runie na niego. zniszczył już tak osiem z czterdziestu kolumn a dach zaczął się chybotać. To był dobry znak.
Nie minęła chwila a wszystko zaczęło się zawalać. Tokayami próbował się zasłonić cieniem ale ja miałem inny plan . Kiedy on się odsłonił ja rozproszyłem jego blokadę mroku światłem które wywołałem i rzuciłem w niego sztyletami nasączonymi trucizną paraliżującą od Mustrada.
Ten padł po chwili zakrwawiony a ja by nie zginąć chwyciłem telekinezą spadające odłamki dachu i rzuciłem tak b mi nie zawadzały.
Chwyciłem go za krtań i wysyczałem
- Dziękuj bogu że jeszcze mi się przydasz inaczej
Wyjąłem ukryte ostrze i przybliżyłem je do jego gardła
- Twoje truchło już dawno byłoby w KFC
Rzuciłem nim i kopnąłem go w brzuch. Ten ledwo stanął na nogach i stara sie aktywować moc.
- Nawet nie próbuj. trucizna w sztyletach sprawia że twoje ciało osłabło na tyle że nawet nie możesz aktywować quirka. Szkoda ze nie działa na wszystkich
Powiedziałem smutno i ścisnąłem telekineza Ptaka
- Gdybyś tak kontrolował swoją moc jak wtedy nic by się jej nie stało
Powiedział do pana mroku i dziobów. Ten nie kontaktował i mówił co mu na język przyszło. Dobrze mieć te trucizny. Lekko warknął do mnie.
- To był wypadek. Nie chciałem
Powiedział ledwo. Ta nie chciałeś gdyby tak było to byś próbował uratować jej życie.
- Na prawdę a to niby ona nie zawiniła
Ten walczył z sobą by nie odpowiedzieć szczerze le dolałem oliwy do ognia. Nikt nie wytrzyma tak długo z własnym poczuciem winy nawet on. Udaje twardego ale jego mór myśli jest w tym momencie kruchy na tyle że większe trzęsienie i upadnie
- Przecież to ona cię zdradziła. Zdradziła twój sekret twoje zaufanie.
Coraz bardziej pękał ale nie dawałem za wygraną. Mówiłem powoli i dosadnie by zabolało go jak najbardziej.
-Musiałeś ją ukarać
Ten się złamał i krzyknął. W jego głosie było słychać pełno ukrytych emocji. Każdy może je ukrywać ale prędzej czy później one wyłażą na wierzch i to z zdwojoną siła. I tak się stało.
- TAK MUSIAŁEM. ONA MUSIAŁA ZAPŁACIĆ MUSIAŁA CIERPIEĆ JAK JA
Ja się zaśmiałem na te słowa. Czyli w królu mroku jest mrok
- I zapłacisz za to kolego. Nie fajnie by bohater był osądzony o zmasakrowanie rok młodszej dziewczyny.
Ten się przeraził. Chyba bo był tak obolały że nie wiem czy się spiął z strachu bólu czy obrzydliwego wspomnienia. Flaki tam latały że gdyby ich nie było ktoś pomyślałby że po prostu ktoś pomalował czerwoną farbą całą okolice
- Co ja gadam zmasakrowanie. TY JA ROZERWAŁEŚ NA CZĘŚCI A FLAKI BYŁY WSZĘDZIE
Tak pamiętam to. Był to obrzydliwy widok. Nawet jak dla mnie ale ja przynajmniej nie udaję świętego jak ten przede mną. Te rozerwane ciało, oko które wypadło z czaszki i latało jak mała kuleczka, zęby które walały się wszędzie i ręce oraz nogi zginające się we wszystkie strony. Najgorszy to był kręgosłup przytrzymujący wiszącą głowę która była przymocowana do góry niczym na sznurze i zwisała na co przerażeni świadkowie którzy to zgłosili albo zemdleli albo się zrzygali . Po prostu dzieło psychopaty
Myśli że może zostać herosem po tym co zrobił. Przez takich jak on ten świat upada.
- Ale spokojnie nie teraz.
I go obezwładniłem i ruszyłem w stronę agencji. podałem mu jakiś środek leczący by jutro wyzdrowiał. Przecież jest mi potrzebny w pokonaniu staina.
Pv następny dzień późne południe
Jest już południe. Dzisiaj hawks zapowiedział nam to że patrolujemy Hotsu a w okolicy będzie nr2. oboje chcą schwytać zabójcę. Czekam na informacje a Tokayami siedzi przybity wczorajsza porażką i lekką amnezją.
Pamięta tylko jak walczyliśmy ale ostatniej rozmowy nie pamięta. Nagle przychodzi nr3 i oznajmia nam.
- Dobra dzieciaki czas na nasz patrol
Oj tak zabawa się zaczyna
Jak się podobał rozdział?
Spodziewaliście się tego po Tokayamim?
Co się stanie w mieście?
Co deku każe zrobić shinsou?
Jak to zdarzenie wpłynie na dalszą historię?
Gdzie na praktykach jest tapczan?
Na te i inne pytania odpowiem w następnych rozdziałach
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top