rozdział 41
Pv deku
No to już po pół finale. Niestety Kyouka zmusiła mnie do użycia formy anioła. Tak to nazwał Toya bo podobno wyglądam jak anioł z tymi świecącymi skrzydłami co czasem jest irytujące szczególnie kiedy ci gadają że nasz aniołek się dzisiaj wkurzył.
Idę do szatni by się uspokoić po walce i odpocząć chwilę. Coś czuję że bezpieczniej by było gdyby walka odbyła się na arenie jak podczas egzaminu. Byłoby bezpieczniej dla ludzi wokół bo ja i prawdopodobnie Tapczan nie będziemy się nimi przejmować a jeśli ktoś oberwie przypadkiem to już nie moja sprawa.
Mogli ich usadzić dale. Prawda?
Nie ważne to tylko cywile. W sumie gdyby ich zranić porządnie podczas walki przy wymianie ciosów to ua wyjdzie na debili że nie postawili jakiejś bariery. To i tak cud że podczas walki todo i bakugo nic nikomu się nie stało.
Czyli jest plan.
Usiadłem sobie przy stoliczku w szatni i rozmyślałem nad moją strategią. Szybko go nie pokonam bo gdzieby była cała dramaturgia poza tym dzięki temu wzmocnieniu raczej go nie zaskoczę a szybkością i mobilnością mi teraz dorównuję. Niby mogę rzucać w niego odłamkami ale walka z uraraką pokazała że kacchan nic z tego sobie nie robi.
Czyli została jedna jedyna słuszna opcja. na początku walka zachowawcza i z umiarem ai czekać jak się rozkręci i któremuś z nas odpalą się flasbacki z przeszłości. Wejdą wtedy emocje dramatyczne przemowy wyznania z mojej i jego strony. Wiadomo klasyka. Zaraz po tym zaczniemy się okładać bez opamiętania i wygra silniejszy.
Oznacza to plan idealny jak na taką walkę.
Rozmyślając tak sobie nagle usłyszałem ze ktoś wchodzi do pomieszczenia. Był to nie kto inny jak blond cziłała na twarzy którego był czysty gniew. Czyli norma.
Spojrzał na mnie wzrokiem zajebałbym cię gdyby nie kamery i powiedział
- CO TU ROBISZ DEKU TO MOJA SZATNIA
Ja spojrzałem na niego zdziwiony i się roześmiałem co go zirytowało bardziej
- OJ Kacchan rozumiem że zatrzymałeś się gdzieś na drodze ewolucji ale żebyś czytać nie miał.
Ten spojrzał na podpis i wzruszył ramionami
- A tak na serio po co tu jesteś. Nie uwierzę że przyszedłeś tu przypadkiem
Ten znowu wzruszył ramionami i podszedł do mnie. Był mniej więcej trzy kroki ode mnie. Wziął oddech i zaczął przesłuchanie.
- Co żeś nagadał tej niewidzialnej idiotce
A o to chodzi.
- O pogodzie rozmawialiśmy.
Ten zaczął szorować zębami i wydawał odgłos jakby ktoś paznokciem przejechał po tablicy.
- Przecież byłeś obok i słyszałeś. Czyżbyś ogłuchł przez swój quirk?
Chyba para zaczęła lecieć mu z uszu. Cudowny widok
- Nie wkurwiaj mnie. Nie jesteśmy wśród ludzi wiec może przestań udawać debila.
Roześmiałem się jeszcze raz i pokazałem mój czerwony błysk w oku który mam od jakiegoś czasu a włosy stały się gdzie niegdzie czarne idealnie komponując się z moją zieleniną na głowie. Takie były skutki uboczne moich mocy.
- Ale tak lubię te nasze przedstawienie. Wiesz jak fajnie robi się to z myślą że kiedyś ci sami ludzie zobaczą moją prawdziwą twarz i zaniemówią.
Ten prychnął ale w duchu przyznał mi racje. Nie którzy ludzie to łatwowierni idioci.
- A niby kiedy to nastąpi
Zadał nurtujące go pytanie. Właśnie wtedy otwarcie będzie mógł mnie zabić
- Na wszystko przyjdzie czas
Powiedziałem wstając i idąc w stronę drzwi
- Ale teraz jest czas żeby waszmość stąd spierdalał więc.
Spojrzałem sugestywnie na niego a po chwili na drzwi a ten rozwalił mi stoli i krzesło.
- To jeszcze nie koniec. Powstrzymam cię
Ja wygiąłem swoje usta w sarkastyczny uśmiech i się spytałem na dręczące mnie pytanie
- Swoim nowym darem? Dobrze wiem że nikt w twojej rodzinie nie miał daru wzmacniającego mięśnie
Ten się na mnie spojrzał i skontrował
- Tak samo w twojej rodzinie nikt nie umiał kontrolować światła.
Bez dalszego dialogu wyszedł a ja zostałem sam z myślami. No tak w mojej rodzinie nikt nie miał podobnego daru. telekinezę mogłem wytłumaczyć tym że dar mojej mamy się rozwinął z następnym pokoleniem jak u Tapczana. Dobra każdy jakoś sobie to wytłumaczy inaczej.
Po dwudziestu minutach ruszyłem na ring. W końcu koniec tej olimpiady. uśmiałem się tutaj jak nigdy i dowiedziałem wiele ciekawych rzeczy. Idę sobie spokojnie aż w końcu wyszedłem na arenę a w oddalonym przejściu dostrzegłem mojego wroga.
Dokoła było słychać krzyk tłumu gotowych do oglądania walki. Spojrzałem w stronę loży mojej klasy i w końcu zobaczyłem że ci idioci znaczy moi przyjaciele z ligi już wydobrzeli i mi kibicują. Wydaje mi się że Shoto bezdziwięcznie mówi mi rozjeb go.
Weszliśmy na ring a Midnight spojrzała na nas niepewnie. W końcu to ona oberwała chyba najbardziej ze wszystkich i zapewne już żałowała że to akurat my walczymy w finale. Walczą akurat ci którzy mają najbardziej destrukcyjny styl walki a ona biedna jest najbliżej pora rażenia.
Prawie mi jej szkoda.
Czekałem aż rozpocznie się i jadka się rozpocznie
- Czas zacząć finał everyone
Krzyknął Mic
Nie czekając na możliwą reakcje przeciwnika od razu posłałem w jego stronę około 20 pocisków. Ten jednak to przewidział i wybuchem zrobił unik a ja ciągle posyłałem w jego stronę kolejne ataki dystansowe.
Po chwili Kacchan zaczął używać drugiego quirka przez co jego ruchy stały się szybsze i łatwiej było mu unikać moich ataków. Przestało mi się opłacać atakować go z daleka więc używając mojej aury wzmocniłem moje ręce i nogi. W końcu się do niego zbliżyłem a nasze ciosy się ze sobą zetknęły ja światło a on wybuch i wzmocnienie.
Siła ataku nas od siebie odepchnęła lecz nie na długo. Stworzyłem skrzydła czli klasyk i wzbiłem się w górę. Tapczan zrobił to samo i spróbował zaatakować mnie wybuchem z dwóch stron. Jednak w powietrzu zrobiłem fikołka do tyłu i kopnąłem go tak że atak poleciał w inną stroę. Mając okazje złapałem go za strój i cisnąłem nim z całej siły o ring w którym powstał krater.
Znowu.
Spróbowałem go dobić atakiem z góry ale niestety to był błąd. Katsuki stworzy zasłonę dymną przez co nie wycelowałem dokładnie a on zrobił unik. Przez moją dezorientacje nie mogłem dostrzec przeciwnika co tamten wykorzystał. Znalazł się za moimi plecami w które uderzył z całej siły co spowodowało mój upadek.
Odwróciliśmy się w swoją stronę a tamten zaczął gadać.
- I co deku nie masz ze mną szans.
Ja się lekko pochyliłem do przodu by złapać oddech
- Twoja arogancja cię kiedyś zgubi
Ten się lekko zaśmiał
- Mówi to ten który obwieszczył całemu światu że wygra a resztę zdepcze.
No cuż lekka ironia
- To i tak ci nie pomoże Kacchan
Już chciałem dalej atakować jednak ten dalej gadał
- A nie chcesz wiedzieć co u twojej mamusi nerdzie?
Zdziwiłem się tym pytaniem
- A co ty możesz wiedzieć?
Ten się szyderczo uśmiechnał tak jak to ja mam w zwyczaju a jego ciało zaczęło emanować pomarańczową energią
- To że po twoim zniknięciu płakała mojej matce w ramie ale to była głupie aktorstwo z jej strony. Widać że odziedziczyłeś to po niej. Nie raz widziałem jak imprezuje na mieście tylko dla tego że cię nie ma i w końcu jest wolna.
Zaczął pogardliwie się śmiać a ja nie wytrzymałem. Może nie żywiłem głębszych uczuć do niej matki ale każdy by miał dość gdyby dowiedziałby się że jego rodzic świętuje z powodu twojego zniknięcia.
Wkurzyłem się na co pewnie ta menda liczyła zaczynając swój wywód ale nic teraz walczę bez hamulców. Tapczan też to zauważył i jego ciało też było pokryte wyładowaniami mocy. Ja za to użyłem całej mocy światła przez co moje skrzydła były większe moje włosy były koloru blond. Ogólnie całego mnie otaczała złota powłoka która emanowała energiom.
Po chwili ruszyliśmy na siebie. Oboje wystrzeliliśmy kule energi w stronę przeciwnika które kiedy się spotkały wywołały podmuch powietrza tak śliny jak ostatnie uderzenia Kacchana na Todorokiego. Zignorowaliśmy to i na środku ringu zaczęliśmy wymieniać ciosy. Wszystko zaczęło wirować wokół nas
Katsuki kilka chwil później oddalił się dzięki wybuchowi i posłał kolejną kule w moją stronę którą przeciąłem mieczem wykonanym z mojej mocy a ona poleciała w stronę trybun ale kto by się tym przejmował.
Ataki kątynułowaliśmy w powietrzu przez co dla normalnego człowieka wyglądaliśmy jak błyskawice które się spotykają i oddalają po chwili tworząc wyładowania które kierowały się we wszystkie możliwe strony.
Niestety jeden z ataków powalił mnie na ziemie przez co sporo ucierpiałem. Dzięki mieczowi który wykonałem tworzyłem cięcia energetyczne lecące do przodu. Używając do tego mojego przyśpieszenia pojawiło się nagle ich cała chmara które miały jeden cel. Bakugo
Próbował je mijać dzięki manewrowaniu w powietrzu ale nawet on nie dałby rady tylu jednoczesnym atakom. Na jego ciele pojawiały się kolejne cięcia. Jednak skierował się w moją stronę tworząc wir który miał wzmocnić jego atak.
Jego niedoczekanie. Już chciał mnie uderzyć jednak ja zasłoniłem się skrzydłami które przyjęły impet uderzenia. Ja je rozchyliłem i chwyciłem mojego rywala za ręce i przybliżyłem go do siebie.
- I jak ci się podoba wizja przegranej
- Twojej nawet przyjemnie
Nie wiedziałem o co mu chodzi na początku. Ten zaczął tworzyć iskry dzięki wyładowania energi i dopiero teraz zrozumiałem ze było za późno. Jego ubranie było nasiąknięte potem co sprawiło że łatwo było o eksplozje.
Był chodzącą bombą na nogach a ja pozwoliłem mu się zbliżyć.
Kurwa co zrobić . Pierwszy wybuch nadszedł z podłogi od butów. Energi świetlnej miałem za mało by wytrzymać taki atak ale miałem moc cienia. Nie myśląc o konsekwencjach pod pępkiem pojawiła się ciemna masa która mnie osłoniła.
Jednak kiedy zdałem sobie sprawę z mojego debilizmu zaprzestałem używania jej . Jeśli ktokolwiek dowiedziałby się o trzecim quirku każdy dowiedziałby się że kłamię i wpakowaliby mnie do pudła. Domyślili by się że nowy złoczyńca villan to ja.
Pen walony pojeb wysadził praktycznie samego siebie wraz ze mną. Jak to pierdolnęło to nie było prawie czego zbierać. Wszystko dokoła było w kawałkach. Midnight już dawno uciekła by nie oberwać rykoszetem a żaden pro hero się nawet nie zbliżał tyko chronił ludzi przed naszymi zagubionymi atakami które leciały w tłumy obok nas.
Ledwo wstałem i na trzęsących się nogach podparłem się mieczem z światła. Katsuki też wstał ledwo bo ten wariat tez poczuł własny wybuch i to bardzo. Dosłownie się wysadził i to przeżył. Spojrzeliśmy na siebie nawzajem wzrokiem pełnym pogardy do drugiego i w moim przypadku nienawiści.
Skupiłem całą moc w jedno ostatnie uderzenia. Tamten zrobił to samo skupiając wybuch w prawej ręce. Zaczęliśmy biec w swoją stronę już nasze uderzenia miały się spotkać . Siłowaliśmy się ale niestety on był silniejszy i wybuch posłał mnie za linie.
Ten podszedł do mnie i zaczął się chełpić
- Widzisz nerdzie nawet z tymi twoimi mocami nie dasz rady mnie pokonać
Chciałem wstać ale nie mogłem. Byłe na razie za słaby
- Jesteś tym samym żałosnym deku jak w gimnazjum
Przegrałem z nim. Przegrałem z nim jak to możliwe.
Kurwa jak dojdzie no następnej walki zniszczę cię Kacchan. Pamiętaj to nie koniec naszej walki to początek. Początek zabawy o nazwie zemsta. Na razie się opierdalałem ale chyba pora na to żeby przelać trochę bohaterskiej krwi.
Wkrótce uczniowie z UA dostaną kilka miłych niespodzianek ode mnie. Mam nadzieję ze im się spodobają. Pokarze im że nie mogą uchronić nikogo nawet swoich bliskich. Zapłacą za głupotę o nazwie publiczne personalia . Oj zapłacą to wysoka cenę
Wstałem i się lekko porozglądałem. Trybuny były bardzo naruszone wszędzie dziury i cięcia a ludzie wychodzący z tunelów byli najlepszym opisem jak niebezpieczne to było dla widowni i jak naraziło to ich życie.
Uśmiechnałem się w duchu. Jeden cel czyli narażenie ludzi był wykonany.
Po tym całym finale było rozdanie medali. Stanąłem na podium na drugim miejscu. Kyuoka była trzecia a okularnikiem który musiał uciekać bo sprawy rodzinne. Z tego co pamiętam Stain jest teraz w hotsu gdzie stacjonował brat tego gościa co oznacza że jest martwy albo ledwo żywy. Czyli wiem gdzie się udam na starze.
Po rozdaniu medali chciałem już iść do domu ale zobaczyłem że Hagakure idzie sama bez paczki przyjaciół ani nikogo innego.
To moja szansa i już nawet mam pomysł jak ją do mnie przekonać. Do mnie i mojej drużyny.
A jak nie to ma alternatywę o nazwie kulka w łeb.
Co wykombinował deku?
Co zrobi Hagakure ?
Kto zdradzi herosów a kto nie?
Czy warto wkurzać deku?
Jak rozwiąże się sprawa staina
Jak się podobał finał ?
Na te i inne pytania odpowiem w następnych rozdziałach
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top