›› 19
*Dwa dni później*
Wczorajszy dzień minął zwyczajnie. Byłam w pracy, Hoseok nas nie ignoruje i normalnie spędza z nami czas. Myślę, że jest w porządku, ale i tak z nim porozmawiam.
Dziś mają przyjechać rodzice Jimin'a, dlatego poprosiłam panią Lee o dzień wolnego. Niby już ich poznałam, ale i tak się denerwuję. Zresztą, wtedy nie mogliśmy rozmawiać normalnie, bo przyszła ta cała Shin HaRa i... No, nie ukrywajmy, że wszystko zepsuła.
Teraz mam lekki problem z wybraniem ciuchów. Ubrałabym sukienkę, którą miałam wtedy, ale ona jest biała, a nie chcę ryzykować, nawet z bandażem.
- Taehyung, pożyczysz mi na chwilę telefon ? - zwróciłam się do szatyna, siedzącego przy kuchennym stole i popijającego kawę, odchodząc od szafy.
On, Jungkookie, Suga i ja zostaliśmy w dormie, a reszta gdzieś wyszła.
- Po co ? - sięgnął do kieszeni i podał mi urządzenie.
- Muszę zadzwonić do Fuyu - odpowiedziałam, wykręcając numer przyjaciółki.
Przyłożyłam komórkę do ucha, a po trzech sygnałach usłyszałam głos Japonki.
~ Taehyung ? - zdziwiła się.
~ Nie, to ja - odezwałam się.
~ Diana ! - dziewczyna od razu się ożywiła. ~ Nareszcie. Już myślałam, że się nie odezwiesz.
~ Dlaczego miałabym się nie odezwać ?
~ Wiesz, pokłóciłaś się z Sophie...
~ Tak, jak mówisz, ze Sophie, nie z Tobą.
~ Nie wiem, co Ci powiedziała, ale przepraszam za to - w jej głosie słychać było skruchę, chociaż to nie ona zawiniła.
~ Przestań, Fuyu - rzekłam stanowczo. - Nie masz za co przepraszać. Ale nie o to dzwonię - zmieniłam temat i poszłam na przedpokój. - Masz może czarną sukienkę ?
~ Hm... Ja niestety nie. Ale Sophie ma...
~ A, uhm... Ok. To... Zadzwonię jeszcze później.
~ Jeśli chcesz...
~ Nie nie, nie potrzebuję już. Do usłyszenia - pożegnałyśmy się, po czym rozłączyłam się i wróciłam do kuchni, oddając Alien'owi telefon.
- Nie możesz ubrać tej białej, którą wtedy kupiłaś ? - zainteresował się Jungkook, który najwyraźniej słyszał moją rozmowę.
- Nie podsłuchuje się, Kookie - upomniałam go żartobliwie, na co wywrócił, również żartobliwie, oczami.
- To jak, nie ubierzesz tamtej ? - podjął temat ponownie.
Ociągałam się trochę z odpowiedzią, bo w sumie rany były jedynym powodem. Wiem, może to głupie, ale wolę nie ryzykować. Poza tym, jest z takiego materiału, że blizny zaczną mnie swędzieć, a nie chcę przez całe spotkanie drapać się jak jakiś tubylec.
- Nie podoba Ci się ?
- Co ? Nie, jest śliczna - zaprzeczyłam szybko.
- Nie wiesz, gdzie jest ? Mogę Ci pomóc szukać.
- Wiem...
- To może... - chciał wymyślić kolejny powód, ale mu przerwałam.
- Jungkook ! - podniosłam lekko ton głosu, przez co YoonGi, jak i V, spojrzeli na nas. - Dlaczego tak Ci zależy, żebym ją ubrała ?
- Bo... Uroczo w niej wyglądasz - podrapał się zawstydzony po karku. - Poza tym, musisz ładnie wyglądać przy Twoich przyszłych teściach.
Teraz to ja się zarumieniłam, a pozostała dwójka zachichotała.
- Komawo - powiedziałam cicho. - Niech Ci będzie, ubiorę ją - dodałam zrezygnowana, a chłopak się rozpromienił.
Dziękuję za komplement ale mógł nie mówić tej kwestii o teściach. Egh, Kookie...
Podreptałam do szafy i wyjęłam daną rzecz. W tym momencie do mieszkania wrócił Jimin.
Zorientowałam się, że do spotkania mamy godzinę, więc szybko pobiegłam do łazienki, z ciuchem w ręce. Jedna warstwa bandaża więcej i, mam nadzieję, będzie dobrze.
Przebrałam się, włosy tylko przeczesałam szczotką i wyszłam z pomieszczenia. ChimChim był już ubrany. Miał na sobie po prostu jeansowe spodnie do kolan, gdzieniegdzie poprzecierane i białą koszulę z krótkim rękawem.
- Będzie Ci tak wygodnie ? - zapytał, widząc mnie i podszedł do mnie.
- Jak to ktoś ujął, 'powinnam wyglądać ładnie przy moich przyszłych teściach' - zacytowałam słowa maknae, na które Oppa się zaśmiał i pocałował w czoło.
Następnie ubraliśmy buty i opuściliśmy dorm.
- Denerwujesz się ? - spytał Oppa, w drodze do jednej z Seulskich restauracji.
- Uhm... Trochę - odparłam zgodnie z prawdą.
On tylko pokręcił lekko głową z małym uśmiechem i złapał mnie za rękę. Chwilę potem doszliśmy do budynku, przed którym spotkaliśmy "moich przyszłych teściów". Ścisnęłam ze zdenerwowania jego dłoń, na co popatrzył na mnie, ciepło się uśmiechając.
- Annyeong haseyo - ukłoniłam się, witając z nimi.
Zrobili to samo i we czwórkę weszliśmy do środka. Zajęliśmy miejsce przy czteroosobowym stole, przy ścianie i wzięliśmy do rąk menu. Nie mogłam się na nic zdecydować, bo albo było za drogie albo potrawa mięsna. W końcu wybrałam to, co zawsze. Sushi. Po chwili przyszedł młody kelner i zebrał nasze zamówienia - dla mnie sushi, dla ChimChim'a bulgogi, a dla jego rodziców kimchi. Po jeszcze dłuższej chwili otrzymaliśmy dania i zaczęliśmy jeść.
- To opowiadajcie - mama Jimin'a przerwała ciszę. - Co u Was słychać ?
***
Spotkanie minęło nam przyjemnie. Nie wiem, po co się tak denerwowałam.
Rozmawialiśmy przez jakieś cztery godziny i, o dziwo, mieliśmy wiele tematów, które akurat na koniec wykorzystaliśmy. Wyczucie czasu normalnie, heh. W końcu pożegnaliśmy się i wyszliśmy z budynku, rozchodząc się w swoje strony.
- Nie idźmy jeszcze do domu, Oppa - odezwałam się.
- Arasso. Gdzie chcesz iść ?
- Hm... Najpierw chodźmy do sklepu - złapałam chłopaka za rękę i ruszyłam, prowadząc go do jednego ze sklepów.
Gdy weszliśmy do owego miejsca, skierowałam się na dział z alkoholem. Przeleciałam wzrokiem po półkach, aż zdecydowałam, że wezmę...
- Soju ? - zdziwił się szczerze Jimin, na co tylko wzruszyłam ramionami.
Zamierzałam iść już do kasy, ale Koreańczyk zatrzymał mnie.
- Nie radzę, Mała - rzekł, trzymając za rękę, a ja tylko na niego spojrzałam.
Wiem. Nie lubię pić, takiego czegoś tym bardziej. Ale dzisiaj mam powód.
- Może lepiej weź sobie wodę albo...
- Dobra, przestań - przerwałam mu. - Wiem, o co Ci chodzi - odłożyłam butelkę i wzięłam w zamian dwie puszki piwa.
Nie patrzyłam nawet, czy są mocne, tylko poszłam prosto do kasy, zapłaciłam i wyszłam. Przed sklepem dołączył do mnie ChimChim. Otworzyłam jedną z puszek i napiłam się.
=JIMIN=
Diana pociągnęła duży łyk piwa. Kiedy odsunęła napój od twarzy okazało się, że wypiła całość.
- Teraz możemy iść nad rzekę Han - oznajmiła z uśmiechem i złączyła nasze dłonie, ruszając w danym kierunku i wyrzucając pustą puszkę do kosza na śmieci.
Nie powiem, zdziwiła mnie. Kiedy jesteśmy na imprezie, ona zawsze zamawia sok, a teraz sama od siebie kupiła alkohol, w dodatku na początku chciała soju.
Po kilkunastu minutach doszliśmy do mostu nad rzeką. Mała podeszła do barierki i zaczęła wpatrywać się w wodę, przy okazji cicho nucąc naszą piosenkę, 'Save Me'.
Objąłem ją od tyłu i oparłem brodę na jej ramieniu. Po chwili zaśpiewałem jej cicho do ucha refren 'I Need U'.
- Jak to będzie, Oppa ? - zadała mi pytanie, gdy skończyłem.
- Hm ?
- Z nami. Kiedyś.
- Jak ma być, Mała ? - zdziwiłem się trochę.
- Nie wiem - westchnęła. - Ale chciałabym, żeby było jak najlepiej.
- Będzie, nie martw się - pocałowałem ją w policzek. - Gdzie teraz chcesz iść ?
W odpowiedzi wzruszyła ramionami, odwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się, po czym wzięła mnie za rękę i zaczęła biec przed siebie. Zaśmiałem się pod nosem i pobiegłem za nią.
W końcu dobiegliśmy na miejsce, gdzie pierwszy raz ją pocałowałem. Diana przeczesała ręką włosy i usiadła na murku, pokazując, żebym zrobił to samo. Uczyniłem to i teraz siedzieliśmy obok siebie, z nogami zwisającymi nad wodą. Dziewczyna oparła głowę o moje ramię.
Posiedzieliśmy tak jakiś czas, aż w końcu Mała zaczęła zasypiać. Przyznam, że było tak przyjemnie, że sam bym chętnie na chwilę zamknął oczy.
Wstaliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Nagle przed nami przejechał jakiś mężczyzna na rowerze, przez co Diana odskoczyła w tył i o mało co nie wpadła do wody. W ostatniej chwili jednak złapałem ją w pasie i postawiłem do pozycji stojącej.
- Komawo - zrobiła słodką minę, na co uśmiechnąłem się.
Następnie, teraz już uważając, skierowaliśmy się do dormu.
Na miejscu Diana wypiła jakąś jedną czwartą drugiego kupionego piwa i poszła do łazienki, po kilkunastu minutach wychodząc z niej naszykowana już do spania. Usiadła przy stole, oparła brodę na wewnętrznych stronach dłoni i widać było, że znowu zaczęła zasypiać. Postanowiłem, że zrobię łóżko, więc wykonałem to.
- Połóż się, będzie Ci wygodniej - powiedziałem, podchodząc do niej.
Głowa zaczęła jej już opadać, więc mam wyczucie czasu.
- Dobranoc, Oppa - ziewnęła i ruszyła na kanapę, gdzie położyła się.
Ja również poszedłem do łazienki i po chwili też się położyłem. Przytuliłem ją i zasnąłem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stwierdzam, iż się rozpisałam XD Mam tylko nadzieję, że Was nie zanudziłam 😆
I udało mi się go wstawić, heh ✊😌
Oby się spodobał 😃
Zapraszam do komentowania = motywacji dla mnie i do następnego :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top