Rozdział ~4~

„I uciekła. Rosja pobiegł za nią. Zostałam sama w kuchni ze skołatanymi myślami. Co tu się właśnie stanęło ?! Wzięłam kubek i poszłam do salonu i usiadłam na swoje miejsce. Patrzyłam się przed siebie, jakby mnie zamurowało. Czułam wzrok wszystkich na moim ciele. Przedemną siedział USA z przygnębioną mnią. Tsa myślał że Rosja pójdzie do niego ... z resztą ja też. Nie umiałam nic wydusić. Aż nagle ..."

Specjalnie na życzenie będzie wcześniej (jako pierwszy/a napisałeś/aś jaki kolwiek komentarz, dzięki ci!) ^^ :




Perspektywa Polski
Aż nagle ... do salonu wbiła Japonia z telefonem, a za nią Rosja. Wiedziałam że zaraz stanie się coś złego i nie ciekawego. Rozmyślałam nad opcją w tył zwrot i ran do domu, ale nie zostawiłabym tu Węgier z nimi (Austrią i Litwą). Też zżerała mnie ciekawość dalszego rozwoju sytuacji.
Rosja- Oddawaj ten jebany telefon!
Japonia- Nie! Nie oddam!
     Gonili się dość długo. Biegali do okoła naszego kółka (to ja kiedy jutro sprawdzian, a ja nic o tym nie wiedziałam xD dop. Autorki). Wreszcie Korea Północna się wkurwił i wyciągnoł z dupy rakietę i krzyczał że jak się nie uspokoi to wysadzi tu wszystko dookoła .... Niemcy i Białoruś próbowali go uspokoić. Później impreza się rozkręciła. Czechy gonił Danię za wyzwanie, Kazachstan zaczoł latać po domu. USA, Ukraina i Słowacja trzymali Rosję (kurna taki silny że trzy osoby muszą go trzymać [heh ale ja go wam opisuje ( ‾ʖ̫‾)] dop. Autorki) żeby powstrzymać go do popełnienia zabójstwa na Japoni (zabójstwo bez wysiłku xD dop. Autorki), natomiast Japonię trzymał Korea Południowa. Austria i Litwa całowali się -namiętnie- w kącie pokoju. Węgry, nie wiadomo jak, wlazł na sufit. Łotwa i Filipiny schowali się pod stół. Szwecja i Bułgaria kłócili się pod oknem, a ja se najnormalniej w świecie siedziałam na środku pokoju. Było tak głośno że uszy mi pękały. Postanowiłam po cichu wymknąć się na górę (pewnie i tak nikt mnie nie zauważy). Wypełzłam z salonu i wydrapałam się po schodach na górę.
Polska- Uh ... tutaj lepiej- powiedziałam sama do siebie.
Szukałam łazienki żeby przemyć twarz. Nie chciałam grzebać mu po domu, ale jakbym miała znaleść tą łazienkę. Otworzyłam pierwsze drzwi. Były one postawione wprost przed schodami. Weszłam do niego. Był pusty. Poszłam wiec do innego. Odwróciłam się w lewo. Rzuciły nie się w oko drzwi na samym końcu długiego korytarza. Korytarz był ciemny. Trochę cripi ~-~. Ale (no niestety) ciekawość jak zawsze przewarzyła mądrość oraz zdrowy rozsądek i poszłam w stronę drzwi. Korytarz był na prawdę długi, więc zajęło mi pokonanie go dłuższą chwilę. Wreszcie dotaralam do końca korytarza. Stałam przed drzwiami. Pomyślałam że to jego pokój, bo światło się nie pali (Rosja jest na dole), ale za równo to mogła być łazienka. Pociągnęłam za klamkę i wymacywałam włącznika światła. Nie mogłam go znaleść. Postanowiłam że pójdę troszkę dalej i być może uda mi się zapalić światło. Było ciemno. Nic nie widziałam. Zostawiłam uchylone drzwi, ale światło dające z korytarza było słabe, bo korytarz był długi i ciemny. Ruszyłam przed siebie. Potknęła się o coś i upadłam na ziemię. Podłoga była drewniana. To na pewno nie była łazienka. Chciałam zawrócić, ale zachaczylam o coś bluzą ... próbowałam się odczepić. Nie udawało mi się to. Nagle drzwi się zamknęły. Help mi >-<. Zaczęłam szarpać bluzę. Nie chciało się odczepić ... zdjęłam ją. Nagle poczułam coś na moim ciele ... przypomniały mi sie czasy wojny gdzie mnie torturowano. Miałam głębokie blizny na brzuchui nie tylko. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam ...
REKLAMA













Hehehe













>:3
















Nie no ...

















Żart ...




















(Wszyscy robią to ja też dop. Autorki)


















Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam ... ciemną postać kucającą nade mną. Leżałam na plecach podpierając sie łokciami. Nie wiedziałam co robić. Patrzyłam się na postać. Może to brat Rosji? Ale to jego dom, a on nie wspominał o jakim kolwiek bracie. A poza tym Kazachstan, Białoruś i Ukraina są na dole ... słychać było -/-.

Perspektywa ???
Leżałem sobie spokojnie na łóżku, aż do mojej oazy spokoju wbija jakaś postać. Szuka włącznika do światła. Ja ciagle leżę na łóżku wpatrując się na nią. Nagle postać idzie w głąb pokoju. Oczywiście potyka się o liczne rzeczy leżące na ziemi. W moim pokoju był nie ład i bałagan (artystyczny bałagan 👌🏻 dop. Autorki). Nagle upada. Wstałem z łóżka po cichu żeby nie zdradzić swojej obecności. Zachaczyła się jej bluza. Zamknęłem drzwi. Zdjęła ją ... zarumieniłem się. Dobrze że mnie nie widać. Postanowiłem jednak zdradzić moją obecność, kucnąć nad nią i ją dotknąć. Odwróciła się gwałtownie. Zobaczyłem jej twarz. Była to Polska. Co ona tu robi? Wziąłem ją za rękę i podniosłem. Staliśmy przed sobą w ciszy ... do czasu.
???- Em.... hej?
Polska- H-hej ...- zająkła się.
Chciałem zapalić światło, ale bałem się jej reakcji kiedy mnie zobaczy.
Polska- N-nie chciałabym być n-nie miła, a-ale można z-zapalić światło?
Wiedziałem -/-. Stałem przed nią jeszcze chwilę. Dobra poprosiła to chyba musze ... podeszłem do włącznika. Wziąłem przedmiot do ręki leżący obok mnie. Zawachałem się nacisnąć włącznik... w końcu udało mi się. Światło sie zapaliło. Oczy mnie piekły. Od paru tygodni nie miałem kontaktu ze światłem. Przecierałem je ....
Perspektywa Polski
Poprosiłam żeby postać zapalila światło. Chwile stał przede mną -na oko miała jakieś 2,44 cm wzrostu- potem ruszył w stronę drzwi. Myślałam że chce wyjść. Ale myliłam się ... stał przed ścianą. Pewnie zamachałem się, bo po chwili zapalił światło. Przecierał oczy. Pewnie dla tego, bo długo przebywał w ciemności. Po paru dobrych minutach odwrócił się do mnie przodem. Kogo ja tam zobaczyłam ... po prostu mnie zamurowało. Nie to nie prawda. On nie żyje ... przecież. Patrzyłam się na jego oczy. Jeszcze były tam te płomienie ognia. Ten piekielny uśmiech. Ta twarz, której się zapomnieć nie dało ... tak moi drodzy (czytelnicy dop. Autorki) w samej osobie. Przedemną stał ZSRR ze swoim piekielnym uśmiechem, czerwoną twarzą i płomieniami w oczach. Łzy stanęły mu w oczach. Chciałam jak najszybciej stąd uciec. Wiedziałam że zaraz zrobi mi coś ... tak jak dawniej. Zaczął powoli iść w moją stronę. Cofałem się do tyłu, aż do momentu zetknięcia się ze ścianą. Szedł powolnym krokiem do mnie. Widziałam że coś chowa za plecami. Szukałam wzrokiem jakiegoś punktu którędy mogłabym uciec. Drzwi były zamknięte, bo słyszałam zamykanie ich na klucz~ a może się przesłyszałam? Zaczęłam szukać czegoś innego. Mój wzrok zatrzymał się na uchylonym oknie. Było dość miejsca żebym się przecisnęła.
ZSRR- Witaj, dawno się nie widzieliśmy- powiedział tym swoim diabelnym głosem, aż ciarki mnie przeszły.
Był już dość blisko. Bosz... nie dam rady! Przecież to jest 3 piętro. Zabijesz się! Dobra raz sie żyje! Poskoczylam gwałtownie na parapet i przecisnęłam się przez otwór uchylonego okna. ZSRR złapał mnie za rękaw bluzki. Szarapałam się. Dostawił kolejną tekę odkładając (a bardzie rzucając) na parapet nóż. Ty kurwo /-/. Chciałam krzyknąć. Ale nie dałam rady, bo złapał mnie za szyje. Zaczął mnie podduszać. Odchyliłem się do tyłu, puścił moją szyję i złapał za ten sam rękaw mojej bluzki. Poślizgnęłam się i zaczęłam spadać do tyłu. Oczywiście (za duża bluzka została w rękach ZSRR, a ja spodałam w samym staniku ;-;). Moje skrzydła odsłoniły się spod bluzki i owinęły mnie, czyli zminimalizowały upadek. Ale i tak bolało. Znajdowałam się w krzakach na osiedlu Rosji. ZSRR wyjrzał zza okna. Szukał mnie wzrokiem. Ukryłam się bardziej pod jego okno. Uf ... nie zauważył mnie. Nagle odczułam silny ból w nodze. Złapałam się za nią i syknęłam s bólu:
Polska- Sssssss ... ałć!- powiedziałam po cichu, bo nie wiedziałam czy ZSRR jeszcze jest przy oknie. Okno było otwarte.
Boląca noga coraz bardziej bolała. Powoli odsunęłam nogawkę ... ukazała mi się ogromna rana przebiegająca od kostki do kolana. Musze iść do domu to opatrzyć. Kurna w samym staniku nie będę latała po mieście. Właśnie latać! Mam przecież skrzydła. Ale ... dawno nie latałam ;-;.
Polska- Musze poszukać miejsca gdzie mogłabym wystartować. Moim oczom ukazał się płac budowy, w którym znajdowała się dość wysoka gorka usypana piaskiem (o coś takiego :

dop. Autorki). Poszłam w stronę tej górki. Nie ukrywam ... utykałam. Noga bolała coraz bardziej ~-~. Nagle zaczęła intensywnie krwawić.
Polska- Kurwa ... muszę się sprężyć.
Zostawiałam za sobą czerwony szlaczek.

__TIME SKIP__ (15 minut)
Nareszcie wlazłam na tą górkę. Podeszłam do krawędzi i spojrzałam w dół. No było dość wysoko. Jak spadnę to mogą mi amputować tą nogę, bo nic z niej nie zostanie. Odsunęłam się od krawędzi, żeby mieć rozbieg. Rozsunęłam moje skrzydła i skacząc na jednej nodze (wcale to nie brzmi podejrzanie ( ͡° ʖ̯ ͡°)) dop. Autorki) skoczyłam w przepaść. Na początku nie mogłam złapać równowagi, ale po krótkiej chwili wyniosłam się w górę. Leciałam w górę i w górę i w górę i w górę i w górę i w górę i w górę i górę i w górę ... aż znajdowałam się nad chmurami.
Przypuszczam że w chmurach nikt mnie nie zauważy. A no tak ... jak ja się dostanę do domu jak klucze ma Węgry. O wiem!:
Polska- Wlecę przez okno (xd z dupy to wzięłam więc się nie czepiać (° ͜ʖ °) dop. Autorki)- powiedziałam sama do siebie, a może do gruchaczy, które leciały obok mnie ... nwm ¯\_(ツ)_/¯
W końcu doleciałam do domu. Sfrunęłam na balkon, gdzie było otwarte okno do mojego pokoju. Weszłam przez nie i je zamknęłam. Zapaliłam światło w całym domu. Wróciłam do pokoju by wziąć jakąś bluzkę. Szkoda było mi tej mojej ULUBIONEJ bluzy ... ale życie ważniejsze ;-;. Bosz ... poczułam się jak na wojnie ;-;. Dobra nie ważne. Zeszłam na dół po schodach (nie kurna po suficie ಠ_ಠ dop. Autorki) do łazienki. Wzięłam kilka bandaży i zaczęłam bandażować sobie nogę.

__TIME SKIP__ (30 minut)
W końcu skończyłam. Nie wiem co dalej robić. Spojrzałam się na zegarek ... było już po 23. Dobra ide spać. Ale Węgry się zdziwi jak mnie zauważy, na pewno zrobi tą swoją minę typu: Węgry- Co ona tu robi ( ಠ ͜ʖಠ)?!
Dobra ide spać. Skierowałam się na górę w stronę mojego pokoju. Poscielilam łóżko do spania, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

__TIME SKIP__ (2 godziny)
Perspektywa Węgier
Wszedłem do bloku. Popatrzyłem na schody, następnie na górę i uznałem że wjadę windą ... na 6 piętro. Podeszłam do windy. Ujrzałem ogłoszenie:
„Szanowni Państwo,
W czasie 01.10- 09.12.2019 winda będzie nieczynna z powodu remontu. Życzymy miłego dnia.
Kierownictwo osiedla „Tulipany"."
Zabije ... byłem skazany na schody. Kiedy doczągałem się na 4 piętro to myślałem że mi serce wyskoczy z klatki piersiowej. Za sobą włączyłem rzeczy Polski które zostawiła u Ruska. Nie wiedziałem czy na 100% jest w domu, ale miałem taką nadzieję~ bo mi się jej szukać nie chce. Wreszcie na 6 pietrze ... podeszłem do drzwi ledwo żywy, włożyłem klucz w zamek od drzwi, przekręciłem go poerwszy raz, iiiiii drugi raz, iiiiiiiii trzeci raz, noooo iiiiiiiiiiii czywarty raz. Wszedłem do domu. Od razu rzuciłem się na kanapę. Byłem bardzo zmęczony. Poszedłem do pokoju Polski ... śpi.
Wegry- Co ona tu robi ( ಠ ͜ʖಠ)?!- powiedziałem cicho.
Zamknąłem drzwi i skierowałem się w stronę mojego pokoju. Pościeliłem łóżko do spania, przebrałem się w piżamę i usiadłem na łóżku. Trzymałem w ręku uszankę Ruska. Tia ... to prezent od niego dla Polski. Jutro jej to dam ^^, tera ide spać. Jak pomyślałem tak zrobiłem.




Dobra na razie tyle. Już myśleliście że się będzie coś działo? Hmmm ... ? Heheh jeszcze nie teraz.
WAŻNE !!!:
Mam do was prośbę. Jak czytam tak sobie książki to są tez śmieszne jakieś komentarze. Fajnie by było się pośmiać z nawet mojej książki. Przeczytało już tą książkę tyle osób i zero komentarza ... no oprucz @_Russek_Pospolity_~ chwała ci! xD
Jednym słowem zróbcie spam!
Wow 1866 słów mój rekord !

Słów: 1866

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top