Rozdział ~19~
"I odjechał. Ja skierowałem swoje kroki w głąb pobliskiego lasu. Nie musiałem długo iść, żeby dojrzeć dość dobrze zamaskowany bunkier III Rzeszy i ZSRR. Dookoła niego chodzili żołnierze i jestem więcej niż pewnien, że na drzewach są kamery. Ukryłem się za drzewem i zacząłem obmyślać plan "jak wejść do środka..."."
Perspektywa Rosji
Po dłuższym czasie rozkminiania, doszedłem do wniosku że musząc być zmiany między strażnikami. Przecież na chwilę muszą zostawić puste terytorium. Po dłuższym czasie doszedłem do wniosku, że zmiany trwają co 3 godziny. Zostały tylko kamery. Albo je rozwalić albo przejść niezauważalnie pod nimi. Wybieram drugą opcje, ponieważ jak je rozwalę to się skapną. Teraz tylko czekać te pół godziny.
Perspektywa Polski
O-On na prawdę nie żartował. Wow... nie kłamał, coś nowego. Ale i tak nie mogę uwierzyć. Po chwili żołnierz zabrał nieprzytomnego kota ode mnie, a ja spojrzałam się na Rzeszę, stojącego obok mnie. Ten się uśmiechnął zwycięsko i przybliżył się do mnie.
Rzesza- I właśnie dla tego cię potrzebujemy. Stań po właściwej stronie. Dołącz do nas i zdobądź władze wraz z większymi terenami. Już nie będziesz zwykłym, małym i bezbronnym państwem. Będziesz władać innymi. Nie będziesz atakowana lecz TY będziesz atakować i ustalać zasady, a my będziemy ci tylko pomagać, chociaż sądzę że ci nie będzie potrzebna.-
Spuściłam głowę w dół. Miał znowu rację. Zawsze to ja byłam atakowana i poniżana. Może czas to zmienić?
Perspektywa Rosji
Spojrzałem na zegarek spoczywający na mojej ręce. Czas minął. Uniosłem wzrok na strażników. Właśnie zchodzili, czyli to ten czas. Wstałem z ziemi, otrzepałem się i ruszyłem na przód. Gdy byłem na skraju lasu nowi żołnierze już wchodzili na zmiane.
>Szlak!<
Przekląłem w myślach i zacząłem biec. Może nie najrozsądniejszy pomysł, ale gdybym miał czekać kolejne 3 godziny z pewnością byłoby już za pózno. No nie stety, ale ten plan nie był dobrym wyjściem, bo mnie zuważyli. Jeden z nich strzelił mi w noge i zaliczyłem glebę. Syknąłem z bólu i złapałem się za ranę mocno ją uciskając. Podbiegli do mnie i złapali za ramiona podnosząc do góry. Jeden z nich stanął przede mną i uniósł mój podbrudek do góry badając mnie wzrokiem. Czułem na sobie czyjś przeszywający i nieznośny wzrok. Zacząłem rozglądać się po innych żołnierzach, ale żaden nie miał takiego wzroku. Raczej takie normalne, typowe i bezuczuciowe. Nie wiedziałem kto to, ale ten wzrok był nie do wtrzymania. Po chwili wzięli mnie do środka. Strasznie mnie noga bolała, ale nie dawałem tego po sobie poznać. Po drodze rozglądałem się dookoła. Były to w większości szare i ponure korytarze prowadzące nie wiadomo do kąd. Po chwili zaczął się czerwony dywan prowadzący do jednych z wielu drzwi, lecz te były drewniane, ładnie ozdobione i z wielką swastygą na środku. Było tam jakieś zabezpieczenie, które żołnierz wykonał bez problemu. Wprowadzili mnie do środka i usadzili na krześle przed biurkiem związując mi ręce z tyłu. Po chwili wyszli zostawiając mnie z dwoma żołnierzami z tyłu.
Jeśli chodzi o wnętrze pokoju było ono średnich rozmiarów. Biurko było zaś wielkie, a na nim dużo papierów. Nie uwieżycie, ale było tam DUŻO (za dużo XD dop. Autorki) swastg :,D. Pod prawą ścianą były jakieś szafki wypełnione książkami i literaturą niemiecką. Obok nich były metalowe drzwi z systemem zabezpieczającym je. Zaś pod lewą ścianą widniał wielki obraz swastygi, a po jej bokach różne medale opisane po, oczywiście, niemiecku.
Perspektywa Polski
Gdy tak rozmyślałam do pomieszczenia wszedł żołnierz. Podszedł do Rzeszy i szepnął mu coś do ucha. Po czym wyszedł czekając za drzwiami.
Rzesza- Masz czas, by przemyśleć moje słowa-
Po czym wyszedł i razem z tamtym żołnierzem poszedł gdzieś w głąb bunkru przez ponury korytarz. Zostałam sama z trzema żołnierzami. Miałam czas na przemyślenie i go na to wykorzystam.
Perspektywa Rosji
Po chwili do pokoju wszedł, jak że we własnej osobie, III Rzesza. Na jego psychiczny uśmieszek przeszły mnie nie przyjemne ciarki. Wiedziałem, że czeka mnie nie zły wysiłek fizyczny jak i psychiczny...
_________________
Przepraszam, że tak długo qwp
Słów: 654
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top